Skocz do zawartości

Dziwny przypadek pewnego dziewczęcia


Rekomendowane odpowiedzi

To było w roku 2012. Nie będę pisał gdzie się poznaliśmy, bo jeszcze mnie ktoś tu namierzy. Spodobała mi się ogromnie. Ujęła mnie jej delikatność, subtelność, ciekawa, lekko nawet zmysłowa uroda (poza nieco kartoflowatym nochalem). Byłem wtedy w szczytowym okresie swojej fanatycznej nienawiści i pogardy wobec kobiet, ale coś mi wewnątrz nakazało - spróbuj, najwyżej dostaniesz kosza. Wtedy jeszcze wierzyłem, ze kobiety potrafią być inne, ze gdzieś tam sa jednostki które są oryginalne i nie lecą na automacie całe życie jak wiekszość bab.

 

Nie ukrywam, że nie widziałem z której strony ugryźć osobniczkę. Wcześniej zawsze zadawałem się z kobietami butnymi, chamskimi, przebojowymi, prącymi do przodu. Ten okaz był jednak zupełnie inny. Artystyczna dusza. Swój świat - podobno żeglarstwo, teatr i literatura. Piszę "podobno" bo nie dowiedziałem się o tym od niej, tylko z trzeciej ręki, ale o tym dalej. Cicha, łagodna, zwiewna, eteryczna i bardzo ładna, dobrze się ubierająca, widać było że ma gust. Po kilku przymiarkach postanowiłem uderzyć, ale okrężną drogą, delikatnie i z wyczuciem (nie tak jak w temacie "Zbyt Wielki Indywidualista?").

 

Zaproponowałem wyjście do teatru. Zgodziła się. Umówiliśmy się na określony dzień i porę, oczywiście każde płaciło za siebie. Nie ukrywam, że nie przepadam za tego typu rozrywką, ale ten jeden raz postanowiłem pójść na kompromis. Generalnie jednak brzydzę się całej tej pompatyczności, nadęcia i pseudononszalancji jaką reprezentuje sobą gawiedź która uczęszcza na spektakle, rzekomo we własnym mniemaniu pretendendująca do bycia oświeconą, lepszą i światłą elitą społeczeństwa. Dla beki (nie cierpie tego słowa i używam rzadko) chciałem nawet rozsiąść się z tyłu i pierdolnąć sobie w trakcie sztuki zimniutkiego browarka, co miało w zamierzeniu być wyrazem mojej kpiny z tego całego przeintlektualizowanego towarzystwa, bo humanistów to ja podobnie jak Waldemar Łysiak nie znoszę organicznie, ale potem doszedłem do wniosku, że byłbym u niej spalony z marszu. Cóż, takie to rzeczy przychodzą do głowy jak się ma 23 lata, poza tym od zawsze podkreślałem, że jestem prostym facetem. Chociaż na tle tego co wyrabiałem i wymyślałem jak byłem młodszy, pomysł z alkoholizowaniem się w teatrze to dziecinna igraszka.

 

A więc wybraliśmy się. Czekałem na nia przed wejściem, odstawiony jak ten przysłowiowy stróż na Boże Ciało. Spóźniła się 5 minut. Zajęliśmy miejsca. W trakcie przerwy poszedłem do kibla. Sztuka się skończyła (pamiętam, że grał w niej Mirosław Baka), przyznam z ręką na sercu iż do pewnego stopnia nawet się w nią wciągnąłem, ale czas gonił - zebraliśmy okrycia wierzchnie z szatni i wyszliśmy z teatru. Zaproponowałem spacer nad Motławę. Zgodziła się bez oporów. Zaczęliśmy iść, a jako że mam wiele w życiu do powiedzenia na różne tematy, zasypałem ją jednym z brzegu. Jednak w miarę jak mówiłem i mówiłem, zaczęła we mnie narastać lekka irytacja. Otóż dziewczę nic a nic nie mówiło. Tylko przytakiwało, używając do tego równoważników zdań. Cały zasób jej słownictwa przez ten wieczór mieścił się w słowach "tak", "nie", "dziękuję", "przepraszam", "nie wiem", "rozumiem", aha". Nie zadała mi ani jednego pytania w trakcie mojego przedłużającego się monologu, ani razu nie podchwyciła żadnego tematu. Tylko patrzyła przed siebie, czasami zerkała ukradkiem na mnie... tak jakby się... wstydziła? W końcu zacząłem się złościć nie na żarty. Naglę zamilkłem, uciąłem swój wywód jak nożem. Zapadła cisza i tak szliśmy przez 10 minut. Wskazałem na ławkę - usiedliśmy. Ona obok mnie i patrzyła w niebo na księżyc. Cisza grobowa.Mogłem niemal słyszeć pływające w Motławie ryby. Zacząłem inny temat. I znowu to samo. Mówię i mówię. Zero reakcji, poza potakiwaniem głową. Wstałem z ławki, wziąłem ją za rękę i poszliśmy dalej. W pewnym momencie zapłonąłem żywym ogniem, targnęło mną aż do żywego. Wkurwiłem się jak chyba nigdy, myślałem że eksploduje na kawałeczki i ryknąłem:

 

- Czy Ty do kurwy nędzy coś w ogóle mówisz, czy jesteś jak ryba albo niemowle, że odebrało Tobie mowe?

 

Ona spojrzała na mnie. Oblała się rumieńcem, spuściła wzrok w chodnik i wydukała speszona:

 

- Ale o co Tobie Vincent chodzi?

 

Teraz to ja zaniemówiłem. Stałem i tak na nią patrzyłem. bez słowa, sparaliżowało mnie. W końcu oprzytomniałem, chwyciłem ją za rękę, powiedziałem, ze musi iść na tramwaj, bo jej zaraz ostatni ucieknie, co nie było oczywiście prawdą. Doczłapaliśmy na przystanek, Bogu dzięki od razu przyjechał, wsiadła i tyle ją widziałem. Wracałem do domu i cały czas myślałem o niej i jej zachowaniu, więcej już się nie spotkaliśmy, nigdy ani ona do mnie ani ja do niej nie zadzwoniliśmy.

 

Dobrze wszyscy wiemy jak kobiety potrafią pierdolić. Od rzeczy i godzinami, szczególnie między sobą. Tymczasem od jej koleżanek ze studiów dowiedziałem się, że podczas gdy tamte trajkoczą jak najęte o dosłownie niczym, ta w ich (i nie tylko) towarzystwie zawsze milczy i najwyżej słucha, a odpowiada tylko zapytana, zdawkowo i krótko. Na przerwach między zajęciami siedzi zawsze sama, zatopiona w książce, na samych zajęciach też nigdy nie zabiera głosu. Postanowiłem zrobić wywiad środowiskowy i zaczerpnąć co nieco informacji od znajomego ze studiów, największego ruchacza i imprezowicza, który to żadnej okazji ani zabawy nigdy nie przepuści. Powiedział mi, że owszem, widział ją kilkukrotnie w takim to a takim klubie. Zawsze przychodziła totalnie sama, nawet bez koleżanek i tańczyła również sama na parkiecie, a robiła to podobno w sposób niesamowicie magnetyzujący, seksowny sposób, bo zgrabna jest okrutnie. Jako że Panna należy do takiego mocnego HB8, raz dwa ustawiał się do niej długi sznurek adoratorów i podrywaczy. Jednak wszyscy oni bardzo szybko, napotykając na barierę i zerową interakcję werbalną z jej strony, robili w tył zwrot i się ewakuowali, także pod koniec zabawy dalej tańczyła sama.

 

Nigdy w życiu nie spotkałem się z takim przypadkiem i zapewne już nie spotkam. Oryginalna dziewoja, no nie powiem, na tym polu bije większość kobiet. Lesba? Schizofreniczka? Wstydliwa? Nieśmiała? Co o tym myślicie bracia? Minęły już prawie 4 lata, a ja nadal sobie o niej przypominam.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może została kiedyś mocno skrzywdzona i stworzyła sobie całkowicie swój świat. Odcina się totalnie. Dziwny przypadek... Na pewno nie jest nieśmiała skoro sama idzie na impreze i ponetnie tańczy. Wie, że jest atrakcyjna. 

 

A może czegoś się naczytała i uważa się z tą wiedzą za nadczłowieka. Ma w dupie podludzi do tego stopnia, że nawet z nimi nie rozmawia, bo nikt nie jest tego wart. Może zacznie rozmawiać dopiero jak ktoś trafi w punkt i będzie mówić o tym jej "złotym gralu". Wtedy stwierdzi, że ma równego sobie. 

Edytowane przez Drizzt
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Nie znałeś jej - idealizujesz.
2. Nie sprawdziłeś w boju sam, długotrwale - idealizujesz.
3. Podobała ci sie fizycznie, otoczka - idealizujesz charakter (efekt aureoli).
4. Cicha, łagodna, eteryczna - brzmisz jak zakochany. Kobiety mają złożoną osobowość i każda może ci taką swoją cząstke zaprezentować, jeśli dobrze wygląda. Zapomniałeś tylko do tego opisu dodać "subtelna" i mamy pełen pakiet miłosny w wykonaniu romantyka.
4. Słuchałeś opinii na jej temat - mało wiarygodne źródło, a jakby nawet to tylko subiektywne opinie. Ona może być inna wśród koleżanek, inna przy kimś komu np bardziej ufa.
5. Artystka - z tego nic dobrego nie wynika. Cały światek artystyczny to jedna wielka choroba emocjonalna, wielka umiejętność udawania - ale jej zainteresowań też nie sprawdziłeś "dogłębnie".
5. Mogą to być kompleksy, może chora psychicznie (jeśli rzeczywiście tak nieśmiała), może lesba, a może po prostu zaprzeczenie archetypu Ewy.

Bo mamy zwykle 2 archetypy. Kobieta kobieca (i tu bedzie gadatliwa, mało logiczna, emocjonalna) - archetyp Ewy i drugi, bardziej męska (ten kartoflowaty nos?), bodaj archetyp Lilith (nie mam pewności). Ale kobiet tego drugiego archetypu jest mniej i sporo z nich to lesbijki, które ze spokojem udają hetero. Np jakbys pamiętał czy miała Jabłko Adama - ale z drugiej nigdy nie bedziesz miał 100% pewności.

Zapomniałeś o jednym, smutnym fakcie. Może być po prostu głupia, dlatego zdawkowo odpowiada, nie rozmawia. I choćby chciała być "kobieca" i terkotać, to nie potrafi. I to że chodzi do teatrów, sratrów - po to by nie czuć się taką głupią. Szare myszki głównie tak mają. Są szare, bo mniej inteligentne niż faktycznie może się zdawać, niż na jakie sie kreują. I tak chciałeś to odkryć, tak zaciekawiła, bo zachowanie było nietypowe. Co nie znaczy, że jest to lepsze zachowanie i czy by nie zmieniłoby po czasie, gdyby pokazała prawdziwą siebie.

Tyle z mej analyzy :>

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego mówię, to była ostatnia w moim żytciu kobietą którą do jakiegoś tam stopnia ulepiłem na swoje wyobrażenie. Aczkolwiek wszystko trwało bardzo krótko. Zarazem ostatnia do której tak mocniej przyświrowałem. Potem odpuściłem na całej linii, zadowolając się średnio raz na rok przeczołganiem i zeszmaceniem jakiejś znudzonej i szukającej wrażeń/emocji Panny.

 

parafianin - w takim razie co artystka robiła na PG? Że to pojebane środowisko to mi uswiadamiać nie musisz. Ja zakochany? Oj, słabo mnie znasz. Gdybym był, to nie jebnąłbym jej z godziny na godzinę i nie zerwałbym natychmiast kontaktów. Tak naprawdę, nigdy nie byłem zakochany. To była z mojej strony ciekawość. Najwyżej potem jakieś świniobicie.

 

Ja mam wrażenie, że ona jest chora. Psychicznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest kilka możliwości bo wbrew pozorom jest bardzo dużo nieśmiałych dziewczyn , zwłaszcza gdy mają do czynienia z wygadanym i w miarę pewnym siebie facetem . Takie sytuacje gdy laski na randkach bardzo mało mówiły zdarzały mi się czasami . Przeważnie przyczynami było skrzywdzenie , lub wrodzona nieśmiałość . Dziewczyny rozkręcają się zazwyczaj gdy : czują , gdy sa akceptowane ( być może od Ciebie Vincent biła aż nienawiść do dziewczyn , bądź jakieś inne uczucie i się po prostu bała otworzyć ) - Także moim zdaniem nie było to nic nadzwyczajnego 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie sądzę aby akurat ta Pani była nieśmiała. Bardziej zdystansowana.  Myślę, że jest bardzo inteligentna, również emocjonalnie. Typ obserwatorki, szybko wyciąga wnioski i analizuje. Być może zna zasady matrixa. Ma swój światopoglad, który nie do końca podąża za systemowym nurtem. Lubi mocne wrażenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Vincent napisał:

Dobrze wszyscy wiemy jak kobiety potrafią pierdolić. Od rzeczy i godzinami, szczególnie między sobą. Tymczasem od jej koleżanek ze studiów dowiedziałem się, że podczas gdy tamte trajkoczą jak najęte o dosłownie niczym, ta w ich (i nie tylko) towarzystwie zawsze milczy i najwyżej słucha, a odpowiada tylko zapytana, zdawkowo i krótko.

 

Na jakie tematy mają z nami rozmawiać, o ciuchach, kosmetykach, nowym, seksownym koledze z pracy? One co najwyżej mogą kierować w naszą stronę roszczenia, w przypadku pantoflarzy polecenia. Czyli odzywają się jak coś chcą i to zazwyczaj w bardzo pokrętny sposób.

 

To, że nie gadała z koleżankami też nie jest dziwne, znam taki typ, prezentujący wobec innych lasek wyższość intelektualną poprzez zainteresowanie kulturą i sztuką (chociaż sporadycznie zdarzają się osobniki faktycznie uzdolnione w jakiejś dziedzinie, co ni zmienia faktu że w relacjach damsko - męskich są zjebane jak każda inna) . Zapewne bardziej świadoma tego iż inna kobieta to jej potencjalny wróg, więc po co udzielać na swój temat informacji?

 

1 godzinę temu, Vincent napisał:

Minęły już prawie 4 lata, a ja nadal sobie o niej przypominam.

 

Przypominasz sobie bo nie skonsumowałeś znajomości.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Swoich wątpliwości Vincencie nie rozwiążesz. Można tylko się zastanawiać, ale jak było naprawdę nie dowie się tu nikt.

1 minutę temu, SennaRot napisał:

Nie sądzę aby akurat ta Pani była nieśmiała. Bardziej zdystansowana.  Myślę, że jest bardzo inteligentna, również emocjonalnie. Typ obserwatorki, szybko wyciąga wnioski i analizuje. Być może zna zasady matrixa. Ma swój światopoglad, który nie do końca podąża za systemowym nurtem. Lubi mocne wrażenia.

Skoro umawia się na randkę i jest podobno inteligentna, to do kurwy nędzy chyba normalne jest, że na tej randce będzie trzeba rozmawiać, wymieniać się poglądami, spostrzeżeniami. Po cholere w takim razie panna się tam wybierała? Może była na tyle nowoczesna i dojrzała, że liczyła, że cała interakcja między nimi odbywać się będzie za pomocą sms'ów i słodkich buziek?
A może cały ten teatr i przedstawienie na które chodzi na pokaz, niesamowicie ją znużyły i liczyła na jakieś fajerwerki ze strony Vinca. Może miał ją zabawiać jak foka w cyrku, albo zabrać na wycieczke helikopterem by obejrzeć cudowne 3miasto nocą z lotu ptaka.  a ten chciał z nią rozmawiać <_< "tym u mnie punktów nie nazbiera"  pffff nudziarz. 
Niesamowicie mnie ten temat ciekawi, bo przyznam, że w ostatnim czasie kilka razy cholernie postawa "dziewuch" mnie rozczarowała.
Konwersuje sobie na poczcie z jedną. Internetowo-telefoniczna rozmowa się klei. Widzieć już się przelotem wcześniej widzieliśmy. Umawiam się z nią w kawiarni. Ciągne tą rozmowę jak koń wozy z węglem; ona łaskawie przytakuje, kiwa głową i to w sumie tyle. Zero inicjatywy z jej strony. Nauczony doświadczeniem po prostu wstaje, bez słowa ide do baru uregulować rachunek (resztką przyzwoitości płace za nią), wracam do stolika, ona wielkie oczy. Mówię, że na dziś wystarczy. Biorę płaszcz i wychodzę. Ona wstaje wybiega za mną i pyta "to może spacer?"   Nosz kurwa! se myśle. Pospacerować to już wole ze swoim psem, on przynajmniej daje jakieś znaki życia.

Drugi i trzeci przypadek podobny. Z tym, że było więcej żywszej rozmowy, choć i tak nieciekawej, kręcącej się wokół głupawych śmieszków heheszków.
Co mnie niesamowicie zniechęciło w obu przypadkach, to ubiór obu pań. Nosz cholera. Lubie schludny odpowiedni do sytuacji ubiór, lubie siebie takiego,i też chce się pokazywać z dobrej strony. Tymczasem I jedna i druga przyszły na spotkanie jakby wyszły na chwile wyrzucić śmieci. Jedna miała nawet przetłuszczone włosy. Aż mnie teraz dziw bierze, że w ogóle zasiadałem do tematu z nimi. Zniesmaczenie i zniechęcenie w końcu wzięło góre. Nigdy się już z tymi pannami nie spotkałem, chodź wszystkie dawały znaki życia (hmm może chciały dać mi drugą szanse).

Podobnie jak Vincent również zastanawiałem się nad swoimi przypadkami.
Być może chciały pokazać, że są takie extra exclusive, że nie muszą się dla nikogo starać. Przyjdzie odpowiedni czas to się wezmą za siebie.
Być może liczyły, że po prostu, od początku spotkania będę macał, miział, dążył do jednego, a nie tracił czas na siedzenie w kawiarni i picie soczków.
Być może wszystkie 3 były po prostu głupie, że nie zdawały sobie sprawy, że czasami trzeba się schludniej ładniej ubrać a w towarzystwie zabrać głos i powiedzieć coś ciekawego i dodawać od siebie.
Być może liczyły, że są tak wyjątkowe, że od razu już przy przywitaniu ściągnę gwiazdke z nieba i podaruje będąc głęboko uniżonym. 

Temat randek, przebiegu spotkań, inicjatywy itd przerabiałem kiedyś na spotkaniu przy piwku z kumplami. Zgodne zdania były takie, że laski lecą po prostu w chuja. I o ile dobrze się wystroją wyszykują na spotkanie, to rzadko która potrafi zabrać głos i prowadzić ciekawą dla obu stron konwersacje.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, The Saint napisał:

Swoich wątpliwości Vincencie nie rozwiążesz. Można tylko się zastanawiać, ale jak było naprawdę nie dowie się tu nikt.

Skoro umawia się na randkę i jest podobno inteligentna, to do kurwy nędzy chyba normalne jest, że na tej randce będzie trzeba rozmawiać, wymieniać się poglądami, spostrzeżeniami. Po cholere w takim razie panna się tam wybierała? Może była na tyle nowoczesna i dojrzała, że liczyła, że cała interakcja między nimi odbywać się będzie za pomocą sms'ów i słodkich buziek?
A może cały ten teatr i przedstawienie na które chodzi na pokaz, niesamowicie ją znużyły i liczyła na jakieś fajerwerki ze strony Vinca. Może miał ją zabawiać jak foka w cyrku, albo zabrać na wycieczke helikopterem by obejrzeć cudowne 3miasto nocą z lotu ptaka.  a ten chciał z nią rozmawiać <_< "tym u mnie punktów nie nazbiera"  pffff nudziarz. 
Niesamowicie mnie ten temat ciekawi, bo przyznam, że w ostatnim czasie kilka razy cholernie postawa "dziewuch" mnie rozczarowała.
Konwersuje sobie na poczcie z jedną. Internetowo-telefoniczna rozmowa się klei. Widzieć już się przelotem wcześniej widzieliśmy. Umawiam się z nią w kawiarni. Ciągne tą rozmowę jak koń wozy z węglem; ona łaskawie przytakuje, kiwa głową i to w sumie tyle. Zero inicjatywy z jej strony. Nauczony doświadczeniem po prostu wstaje, bez słowa ide do baru uregulować rachunek (resztką przyzwoitości płace za nią), wracam do stolika, ona wielkie oczy. Mówię, że na dziś wystarczy. Biorę płaszcz i wychodzę. Ona wstaje wybiega za mną i pyta "to może spacer?"   Nosz kurwa! se myśle. Pospacerować to już wole ze swoim psem, on przynajmniej daje jakieś znaki życia.

Drugi i trzeci przypadek podobny. Z tym, że było więcej żywszej rozmowy, choć i tak nieciekawej, kręcącej się wokół głupawych śmieszków heheszków.
Co mnie niesamowicie zniechęciło w obu przypadkach, to ubiór obu pań. Nosz cholera. Lubie schludny odpowiedni do sytuacji ubiór, lubie siebie takiego,i też chce się pokazywać z dobrej strony. Tymczasem I jedna i druga przyszły na spotkanie jakby wyszły na chwile wyrzucić śmieci. Jedna miała nawet przetłuszczone włosy. Aż mnie teraz dziw bierze, że w ogóle zasiadałem do tematu z nimi. Zniesmaczenie i zniechęcenie w końcu wzięło góre. Nigdy się już z tymi pannami nie spotkałem, chodź wszystkie dawały znaki życia (hmm może chciały dać mi drugą szanse).

Podobnie jak Vincent również zastanawiałem się nad swoimi przypadkami.
Być może chciały pokazać, że są takie extra exclusive, że nie muszą się dla nikogo starać. Przyjdzie odpowiedni czas to się wezmą za siebie.
Być może liczyły, że po prostu, od początku spotkania będę macał, miział, dążył do jednego, a nie tracił czas na siedzenie w kawiarni i picie soczków.
Być może wszystkie 3 były po prostu głupie, że nie zdawały sobie sprawy, że czasami trzeba się schludniej ładniej ubrać a w towarzystwie zabrać głos i powiedzieć coś ciekawego i dodawać od siebie.
Być może liczyły, że są tak wyjątkowe, że od razu już przy przywitaniu ściągnę gwiazdke z nieba i podaruje będąc głęboko uniżonym. 

Temat randek, przebiegu spotkań, inicjatywy itd przerabiałem kiedyś na spotkaniu przy piwku z kumplami. Zgodne zdania były takie, że laski lecą po prostu w chuja. I o ile dobrze się wystroją wyszykują na spotkanie, to rzadko która potrafi zabrać głos i prowadzić ciekawą dla obu stron konwersacje.

 

A widzisz, w moim przypadku było inaczej. Przyszła tak odpicowana, że aż się kolana pode mną ugieli i ręcy zaczeli trząść jakbym miał Parkinsona.:D:lol:Hehehe. Połączenie elegancji, dobrego smaku, z seksownością, całość podkreślona subtelnym makijażem. Tylko co z tego tak naprawde? Mnie to akurat mało rusza, tym bardziej jak się ma do czynienia z takim pierwotniakiem, co to nigdy sam nie zagai.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Vincent napisał:

Red, Ty niedojrzały gówniarzu!!! Ni grama romantyzmu w Tobie.:P

 

Taki komplement, aż się zaczerwieniłem :D

 

5 minut temu, Vincent napisał:

A widzisz, w moim przypadku było inaczej. Przyszła tak odpicowana że aż się kolana pode mną ugieli i ręcy zaczeli trząść jakbym miał Parkinsona.:D:lol:Hehehe. Połączenie elegancji, dobrego smaku, z seksownością, całość podkreślona subtelnym makijażem. Tylko co z tego tak naprawde? Mnie to akurat mało rusza, tym bardziej jak się ma do czynienia z takim pierwotniakiem, co to nigdy sam nie zagai.

 

Czyli była dobra dokładnie w tym w czym kobiet są dobre i albo dochodził element zauroczenia i nie jesteś obiektywny w ocenie, albo dopracowała siebie lepiej od koleżanek. Jeśli druga opcja to:

 

- po pierwsze wie, że ma wyglądać - robić wrażenie - podstawowa funkcja kobiety

- wcześniej opisany zmysłowy taniec, jak wyżej/ zaloty

- wcześniej opisana małomówność może również świadczyć o dobrym dostosowaniu do gry - damsko męskiej - jak mało mówi to nie powie nic głupiego +skromność w obyciu kontrastująca z seksownym wyglądem

 

Czyli całość jako strategia zdobycia odpowiedniego partnera/ ojca dzieci/ skarbonki. Czyli miła/ ładna/ szczupła/ skromna, aż do ślubu.

 

Istnieje opcja, że laska była zwyczajnie dobrze ułożona, tu możemy tylko gdybać, nie wiemy jakie relacje panowały w jej rodzinie między rodzicami i dziadkami. W takim przypadku jak trafiła na faceta, który potrafił utrzymać ramę jest szansa na w miarę normalne życie. Z uwagi iż zjawisko dobrego ułożenia występuje ekstremalnie rzadko jestem na 99% za pierwszą wersją.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, red napisał:

Czyli była dobra dokładnie w tym w czym kobiet są dobre i albo dochodził element zauroczenia i nie jesteś obiektywny w ocenie, albo dopracowała siebie lepiej od koleżanek. Jeśli druga opcja to:

 

- po pierwsze wie, że ma wyglądać - robić wrażenie - podstawowa funkcja kobiety

- wcześniej opisany zmysłowy taniec, jak wyżej/ zaloty

- wcześniej opisana małomówność może również świadczyć o dobrym dostosowaniu do gry - damsko męskiej - jak mało mówi to nie powie nic głupiego +skromność w obyciu kontrastująca z seksownym wyglądem

 

Czyli całość jako strategia zdobycia odpowiedniego partnera/ ojca dzieci/ skarbonki. Czyli miła/ ładna/ szczupła/ skromna, aż do ślubu.

 

Istnieje opcja, że laska była zwyczajnie dobrze ułożona, tu możemy tylko gdybać, nie wiemy jakie relacje panowały w jej rodzinie między rodzicami i dziadkami. W takim przypadku jak trafiła na faceta, który potrafił utrzymać ramę jest szansa na w miarę normalne życie. Z uwagi iż zjawisko dobrego ułożenia występuje ekstremalnie rzadko jestem na 99% za pierwszą wersją.

 

No dobra Red, przyjmijmy Twoją wersje, faktycznie jest prawdopodobna. Ale jak wyjaśnić to, ze jak ją opierdoliłem, to się zarumieniła na taki czerwonawo-różowy odcień? Też gra na żądanie i kalkulacja?

 
 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Vincent napisał:

No dobra Red, przyjmijmy Twoją wersje, faktycznie jest prawdopodobna. Ale jak wyjaśnić to, ze jak ją opierdoliłem, to się zarumieniła na taki czerwonawo-różowy odcień? Też gra na żądanie i kalkulacja?

 

Skoro większość kobiet charakteryzuje określony typ celów/ dążeń i wykazują typowe charakterystyczne w obrębie grupy zachowania to, że laska się zarumieniła jak ją ochrzaniłeś jest raczej słabą przesłanką ku temu, że jest jedyna/ inna/ wyjątkowa / dobrze ułożona :lol:

 

Według mnie masz syndrom nie zamkniętego rozdziału (facetom też się zdarza), najprostsza metoda to odszukać, nawiązać kontakt i sprawdzić jak jest naprawdę, czy jest w związku, jeśli tak czy ją to zmieniło czy nie, jeśli jest wolna sprawdzić sytuację rodzinną i obadać temat. Ewentualnie zaliczyć.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, SennaRot napisał:

Nie sądzę aby akurat ta Pani była nieśmiała. Bardziej zdystansowana.  Myślę, że jest bardzo inteligentna, również emocjonalnie. Typ obserwatorki, szybko wyciąga wnioski i analizuje. Być może zna zasady matrixa. Ma swój światopoglad, który nie do końca podąża za systemowym nurtem. Lubi mocne wrażenia.

 

Jak znam Vincenta (a znam tylko z wypowiedzi na forum, ale to mi wystarczy na wyciągnięcie pewnych wniosków), nie mówił jej niczego w stylu ,,ehehehe z Maćkiem zerosiódemkę rozebraliśmy w sobotę, ale miałem kaca, normalnie nie wiem jak do domu wróciłem hehehe, podobno najebaliśmy jakimś leszczom pod klubem'', więc skoro taka inteligentna, to czemu nie brała aktywnego udziału w dyskusji? Jakiegokolwiek. Nawet ,,przestań o tym mówić, nie interesuje mnie to''. 

Znam wiele cichych i nieśmiałych dziewczyn, ale jak się 'rozkręcą' to prowadzą normalny dialog. 

 

Co do dystansu - ja też jestem mocno zdystansowany do rzeczywistości, która jest jaka jest (i do ludzi), ale umiem się dogadać z każdym* Nie zachowuję się, jakby mnie tylko trzech słów nauczono. 

 

*oczywiście jeśli ten ktoś nie utrudnia jak powyżej opisana dziewoja. 

 

Edytowane przez Vercetti
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Vercetti napisał:

Jak znam Vincenta (a znam tylko z wypowiedzi na forum, ale to mi wystarczy na wyciągnięcie pewnych wniosków), nie mówił jej niczego w stylu ,,ehehehe z Maćkiem zerosiódemkę rozebraliśmy w sobotę, ale miałem kaca, normalnie nie wiem jak do domu wróciłem hehehe, podobno najebaliśmy jakimś leszczom pod klubem'', więc skoro taka inteligentna, to czemu nie brała aktywnego udziału w dyskusji? Jakiegokolwiek. Nawet ,,przestań o tym mówić, nie interesuje mnie to''. 

Znam wiele cichych i nieśmiałych dziewczyn, ale jak się 'rozkręcą' to prowadzą normalny dialog. 

 

Co do dystansu - ja też jestem mocno zdystansowany do rzeczywistości, która jest jaka jest (i do ludzi), ale umiem się dogadać z każdym. Nie zachowuję się, jakby mnie tylko trzech słów nauczono. 

 

Faktycznie, była z Vincentem. To wszystko zmienia. Z laską jest jednak coś nie tak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, Vercetti napisał:

 

Jak znam Vincenta (a znam tylko z wypowiedzi na forum, ale to mi wystarczy na wyciągnięcie pewnych wniosków), nie mówił jej niczego w stylu ,,ehehehe z Maćkiem zerosiódemkę rozebraliśmy w sobotę, ale miałem kaca, normalnie nie wiem jak do domu wróciłem hehehe, podobno najebaliśmy jakimś leszczom pod klubem'', więc skoro taka inteligentna, to czemu nie brała aktywnego udziału w dyskusji? Jakiegokolwiek. Nawet ,,przestań o tym mówić, nie interesuje mnie to''. 

 

 

Właśnie. Skoro ją to jak mniemam nudziło, czemu nie powiedziała "skończ". Tak zwyczajnie? Jak ja nie cierpie tego babskiego niemówienia wprost.

Ale nie, bo ona zapewne chciała żebym się domyślił.

 

Mówiłem jej o rozwoju sieci kolejowej w byłym Zaborze Rosyjskim tzw. "Królestwie Kongresowym" w latach 1815-1914. Tłumaczyłem czym podyktowana była decyzja o tak skąpym jej stanie w porównaniu z Zaborem Pruskim (głównie Dolny Śląsk i Wielkopolska). Następnie zacząłem wyjaśniać dlaczego tuż przed wybuchem Wielkiej Wojny skasowano główne twierdze w okręgu warszawskim nie licząc Modlina (dawna nazwa Nowogieorgijewsk). Aczkolwiek próbowałem też poruszać lżejsze tematy, np. literatura światowa, którą podobno się interesowała. Efekt zerowy.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty naprawde liczyłeś na inteligencje i wiedzę u niej jako kobiety he he he he he :D
Mało by brakowało i jeszcze zostałaby autorytetem, jakby umiała cie czymś zaskoczyć.
Ale zapomniałeś, że to nie ta płeć. Płeć nie od rozmowy. Rozmowa ma na celu u nich wzbudzenie zaufania, dowartościowanie, a potem bajer do łoża :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.