Skocz do zawartości

Pytanko - ile procent kobiet realnie ceni sobie tych rozumiejących misiów?


Rekomendowane odpowiedzi

13 minut temu, Wielokropek napisał:

czy napisałam nieprawdę, patrząc na Twoje własne obserwacje?

 

Wrzuciłaś tam tyle grzybków w barszcz, że ciężko się odnieść w jednym zdaniu.

Mogę

przeanalizować pod kątem swojego doświadczenia poszczególne akapity.

 

31 minut temu, Wielokropek napisał:

Przecież to jest oczywiste, że zarówno kobieta, która szybko idzie do łóżka, jak i facet co to "czeka do 3 randki i albo mi dajesz, albo papa", to jest najczęściej* przykład osoby, która kompletnie nie umie panować nad swoimi instynktami, co w gruncie rzeczy prowadzi do sprowadzenia zarówno siebie jak i osoby obok do roli przedmiotu.

 

Tutaj się nie zgadzam.

Jeśli jest pożądanie (chemia czy jak to zwał), to jakieś planowanie, odliczanie randek zarówno przez jedną stronę jak i drugą tylko przeszkadzają. Wprowadzają sztuczne ograniczenia tam gdzie może być super w naturalnej postaci (bez tych ograniczeń). Bo zobacz skoro laska "odlicza" do 3-ciej randki albo nawet dłużej jak sugerujesz, to czy nie jest spora szansa że tak samo ona w łóżku tez będzie się zastanawiała czy "jak to zrobię to nie wyjdę na dziwkę", a czy w tej pozycji nie będę wyglądała grubo, itp?

 To drugi koniec tego samego kija. Zaczynamy analizę od "czy nie za szybko" a kończymy na jakiś pierdołach łóżkowych dzieląc zapałkę na czworo zamiast się poddać chwili.

 

Co do faceta co po 3-ciej randce mówi papa. Zobacz że jeśli facet jest zainteresowany, to kobieta decyduje na randce 1-szej i drugiej, że tego seksu nie ma. Więc to ona jest decydentką. Jeśli po 3-ciej randce facet przejmuje podejmowanie decyzji i mówi "Sorry, PaPa", to nagle wg Ciebie jest Cham i prostak. To nie chodzi o panowanie nad instynktami. Brak panowania to byłby gdyby gość się "kleił" i próbował coś na siłę zrobić. Tu chodzi jedynie o to że on (ten facet) przejmuje kontrolę (i to nagle się nie podoba).

 

Inny przykład żebyś zrozumiała o co mi chodzi. Kiedyś miałem taką sytuację, że na randce temat zszedł na preferencje w seksie. Ona mówiła że dla niej idealnie gdybyśmy nie rozmawiali a żeby samo wyszło tak "naturalnie". Więc mówię jej, zobacz zakładasz że "naturalnie" to dla Ciebie jest tak jak Ty chcesz i lubisz. Bo jeśli np. pójdziemy do łóżka, ja Cię zacznę wiązać, w tyłek wetknę analpluga i zacznę sesje BDSM....to może się okazać że jednak już nie podoba Ci się to jak to "naturalnie" się sprawy toczą i chcesz to jednak obgadać. 

 

Co do reszty się nie rozpisuje bo jak widzisz dopiero pierwszy akapit zamknąłem -byłoby TLDR.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie widzicie temat trochę czarno-biało czyli:

 

Albo się podobam i na prawdę chce mnie mieć więc się rucha albo jestem testowany na beciaka.

 

I trudno się dziwić bo tak to najczęściej wygląda.

 

Z drugiej strony kobieta, której się podobasz a naprawdę nie chce iść od razu do łóżka będzie zabiegać... zaraz co ja pierdole one zawsze idą do łóżka jak ktoś im się bardzo podoba.

 

A to ilu mężczyzn nigdy nie widziało kobiety, której się ktoś mega podobał (nie mówię, żeby być tym podobającym się a chociaż świadkiem zdarzenia) jest straszne.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, Zdzichu_Wawa said:

.

,w tyłek wetknę analpluga

 

Jezusku przenajświętszy jakie szatany antychrysty zboczone tu siedzom diabły wyuzdane. 😱

 

Tak pluga na pierwszej randce? Toć to obraza panienki przenajświętszej i wszystkich cnót porządnej kobiety. 😱

 

Synu! Ruchawiszcza okrutnego ci trzeba! 

8 minutes ago, Król Jarosław I said:

 

Z drugiej strony kobieta, której się podobasz a naprawdę nie chce(sz) iść (z nią) od razu do łóżka będzie zabiegać... zaraz co ja pierdole one zawsze idą do łóżka jak ktoś im się bardzo podoba.

 

Taka korekta drobna. 😁

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A zaczęło się od niewinnego stwierdzenia @SamiecGamma że w jego ocenie, dziewczyna, która oddaje się po 2h nie nadaje się na LTR. - szlus, nic więcej, żadnych podtekstów

@maroon się tak obruszył, jakby mu w twarz wykrzyczał, że wszystkie jego dziewczyny to były zwykłe ruchawice. Zaczął je rycersko bronić, opisywać w superlatywach (chociaż nikt o to nie pytał i nikt mu nic nie zarzucał).

Powinno Ci to schlebiać, bo skoro byłeś kilka lat z dziewczyną, którą obróciłeś po 15 minutach znajomości, to musisz być dobrym buhajem. Bo niby jakie inne kryteria... chyba że w 15 minut przy niej przeszedłeś całego tetrisa - a ona na to "no nie, jestem tylko człowiekiem" i poszło.

Edytowane przez Amperka
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Just now, Amperka said:

A zaczęło się od niewinnego stwierdzenia @SamiecGamma że w jego ocenie, dziewczyna, która oddaje się po 2h nie nadaje się na LTR. - szlus, nic więcej, żadnych podtekstów

@maroon się tak obruszył, jakby mu w twarz wykrzyczał, że wszystkie jego dziewczyny to były zwykłe ruchawice. Zaczął je rycersko bronić, opisywać w superlatywach (chociaż nikt o to nie pytał i nikt mu nic nie zarzucał).

Powinno Ci to schlebiać, bo skoro byłeś kilka lat z dziewczyną, którą obróciłeś po 15 minutach znajomości, to musisz być dobrym buhajem. Bo niby jakie inne kryteria...

Zazdrość  to niskie uczucie. 

 

I nie obruszyłem się, tylko dałem przykłady ze swojego podwórka, że jego teoria to bullshit. 

 

Oczywiście niektórych (i niektóre) to mocno boli, bo narusza nieskalany obraz Maryji zawsze dziewicy. 

 

Dam inny przykład.

 

Dawno temu, za lasami, za górami była sobie domówka studencka. Było sobie dziewczę, zajęte zresztą - facet w innym mieście, które z pasją w oczach opowiadało, że dać dupy to można co najmniej po 3 miesiącach randkowania i ona ze swoim ukochanym to dopiero się po takim czasie przespała, a dziewczyny co dają szybko to zwykłe kurwy są. Dyskusja była żywiołowa, bo i temat ważki. 

 

Ze mną przespała się 3h później i to idąc na całość. Zapomniałem niestety zapytać po fakcie, czy czuje się jak cytowana wcześniej kurwa. A powinienem. 

 

W każdym razie chooj teorię o cnotliwości trafił, jak zwykle w tego typu przypadkach. 

 

Empirycznych przykładów ja sam mam dziesiątki. Jak się zbierze kilku ogarniętych facetów to zaczyna iść w setki. 

 

Powiedzenie pod latarnią najciemniej słoniowi spod ogona nie wypadło. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Zdzichu_Wawa napisał:

Wprowadzają sztuczne ograniczenia tam gdzie może być super w naturalnej postaci (bez tych ograniczeń). Bo zobacz skoro laska "odlicza" do 3-ciej randki albo nawet dłużej jak sugerujesz, to czy nie jest spora szansa że tak samo ona w łóżku tez będzie się zastanawiała czy "jak to zrobię to nie wyjdę na dziwkę", a czy w tej pozycji nie będę wyglądała grubo, itp?

Tu nie chodzi o seks, albo o to jak będzie wyglądać w trakcie seksu. Tu chodzi o to czy w ogóle ona Ciebie chce jako człowieka do związku, kumasz? Ma to ocenić do trzeciej randki? A może po seksie, gdzie ona naturalnie się do Ciebie przywiąże?

"jak to zrobię to nie wyjdę na dziwkę"- współcześnie :D. Dzisiaj to jak ona się prześpi szybciej to na pierwszy rzut oka uznawana jest za kogoś w towarzystwie. Tylko na pierwszy jednak, bo im częściej sytuacja się powtarza, tym bardziej jej rankingi w grupie spadają. To jednak dotyczy krępowania się przed grupą znajomych, zwłaszcza kobiet, a nie przed Tobą, na pewno nie w tych latach :D .

Jak chemia jest to super, ale ona przecież nie zniknie jak jej do 3 spotkań nie zaprowadzisz do łóżka.

Kobiety to nie mężczyźni żeby łózko rozdzielać od innych sfer.

31 minut temu, Zdzichu_Wawa napisał:

Zobacz że jeśli facet jest zainteresowany, to kobieta decyduje na randce 1-szej i drugiej, że tego seksu nie ma.

Czyli ten facet litościwie czekał aż do trzeciej randki. Wynika z tego, że bardziej ceni sobie seks z kobietą niż daną kobietę jako całość. Dlatego też mówiłam, że to słaba inwestycja, finalnie. Głupek, bo on sam może w przypadku dobrego seksu, a słabej kobiety "nie do życia" sprowadzić sobie na własne życzenie spore problemy. 

 

31 minut temu, Zdzichu_Wawa napisał:

Tu chodzi jedynie o to że on (ten facet) przejmuje kontrolę (i to nagle się nie podoba).

Nie. Ja się cieszę, że tak szybko mówi co jest grane i co liczy się dla niego najbardziej. Nie marnuje więcej czasu.

Prostakiem to był od samego początku, teraz wyszło to na jaw. Laski mogą być rozżalone, jeżeli facet dobrze udawał innego niż jest.

 

Ja nie mówię, że facet ma nie chcieć seksu (bo to jest powód dla którego najpewniej w ogóle się zainteresował), albo czekać cholera wie ile. Przytomnie sprawdzam jednak czy w ogóle coś poza tym ma dla niego znaczenie, czy ja jako indywiduum mam znaczenie. Jak wynika, że nie to po co mam sobie samej jazdy emocjonalne robić i kolokwialnie mówiąc licznik nabijać?

 

Ja myślę o swojej perspektywie, o konsekwencjach, a nie czy on odzyska kontrolę nad swym losem :D . Może ją mieć od samego początku, zrywając kontakt po pierwszej randce. Ta dam.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, maroon napisał:

Dam inny przykład.

 

Dawno temu, za lasami, za górami była sobie domówka studencka. Było sobie dziewczę, zajęte zresztą - facet w innym mieście, które z pasją w oczach opowiadało, że dać dupy to można co najmniej po 3 miesiącach randkowania i ona ze swoim ukochanym to dopiero się po takim czasie przespała, a dziewczyny co dają szybko to zwykłe kurwy są. Dyskusja była żywiołowa, bo i temat ważki.

Tu już wiedziałam co się stanie. Jak w horrorach - myślisz nie idź tam, nie idź tam, a ona idzie.

No i nie zawiodłeś mnie.

Ja Ci nie zazdroszczę. Serio, ja Ci wierzę, bo wiem, że tak jest. Podejrzewam, że jesteś charyzmatyczny i masz jakąś magię przyciągania. Dlatego nigdy nie wchodzę w jakąś dyskusję zażartą, bo jak coś opowiadasz, to znaczy, że tam byłeś, widziałeś, więc wiesz.

Natomiast nie rozumiem, skąd u Ciebie taka potrzeba wytrząsania ze wszystkich jakiejkolwiek niedzisiejszości. Ok, ktoś jest trochę bardziej odleciały, romantyczny. Jakaś dziewczyna cnotliwa - a Ty to wyśmiewasz, jak poniżej. Co Ci to daje. Tego nie lubię - że z postaw, które obiektywnie od zawsze uważane były za wartościowe robi się słabości. Dobroć - naiwność, szlachetność - frajerstwo, cnotliwość - obłuda i kalkulacja.  Dlaczego nie pozwolisz takim ludziom myśleć po swojemu, tylko rzucasz się z nawracaniem na swoje.

Gość uważa, że jego przyszła żona (partnerka/konkubina) nie powinna lecieć w tango po 15 minutach znajomości i cacy. Ty myślisz przeciwnie, też cacy.

47 minut temu, maroon napisał:

 

Oj tak. Zwłaszcza wartości inne niż wszystkie. A już w szczególności pierdololo, jaka to ja jestem lepsiejsza od innych. Moralnie lepsiejsza. Bo rucham się tylko w czwartki i soboty, a nie przez cały tydzień jak te inne szony.

Edytowane przez Amperka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Amperka napisał:

@maroon się tak obruszył, jakby mu w twarz wykrzyczał, że wszystkie jego dziewczyny to były zwykłe ruchawice. Zaczął je rycersko bronić, opisywać w superlatywach (chociaż nikt o to nie pytał i nikt mu nic nie zarzucał).

Bo prawda w oczy kole :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Zdzichu_Wawa / @Obliteraror

 

Żebyśmy się dobrze zrozumieli - ja nie zachęcam nikogo do zostania piwniczakiem ;)

Pisze po prostu o tym, że chłopak, który ma średnie albo nikłe powodzenie z dziewczynami, dajmy na to ten 18-25 latek, nie powinien się załamywać takimi rzeczami tylko brać się za siebie, za swoje życie, cieszyć się nim, cieszyć się młodością, kolegami i koleżankami.

 

Gdybym jeszcze raz miał 20 lat na pewno dużo bardziej angażowałbym się w życie studenckie (choć byłem starostą roku na 2 z 3 kierunków jakie studiowałem), chodził na koła naukowe (chodziłem) oraz uczestniczył w wymianie studenckiej w innych krajach (byłem 3 razy - a to były czasy przed Erasmusem i wymagało to trochę więcej zachodu niż dziś ;) ) szukał kumpli na całe życie (mam dwóch przyjaciół - jednego znam już ponad 20 lat - LO - drugiego ok 15 - studia), umawiał się z dziewczynami, miał jak najwięcej koleżanek etc.

 

Natomiast tego czego bym nie robił to nie napinał się na sex - oczywiście, jak zauważyłeś @Zdzichu_Wawa, łatwo mi to jest napisać jako prawie już 38latkowi ale - uznaję to za swój sukces - 0 ciąż, 0 dram z tym związanych (w sumie to w moim życiu 3 kobiety mnie próbowały urobić na "jestem w ciąży" - wszystko po 30stce).

 

Podkreślam jeszcze jedną rzecz - jeśli ktoś przed 30stką poznał naprawdę spoko dziewczynę, taką która chce z nim realizować swoje cele i po prostu iść przez życie - niech to robi, a jak się rozpieprzy - trudno. Jednego czego nie zalecam, w dzisiejszych czasach, to ojcostwo przed 30stką.

 

MGTOW jest tylko dla ludzi, którzy mają minimum 30 lat, byli w minimum jednym, długim (czyli ponad 2-3 lata) związku itp. aby, po pierwsze, nie dorabiali sobie mitu w głowie, że "jakbym jeszcze raz mógł to bym wszedł w związek i byłaby bajka" albo "wszystkie baby to wuje".

 

Co do tych randek, ilości spotkań, żeby było jasne - chodziło mi o to, że jeżeli zapraszasz gdzieś kobietę czy to na 1wszą czy na 10tą randkę, a ona zaczyna kręcić, ociągać się etc. to odpuść - nie skamlaj i odpuść. Żadnego proszenia, wyjaśniania czy innych gówien - nie to nie. Po to masz w sobie męską energię aby zaaranżować spotkania z kolejnymi kobietami, natomiast honor i swoją godność masz tylko 1, a lasek są miliony.

 

Tak swoją drogą od 2 lat z hakiem brakuje mi takiej porządnej, fajnej randki - gdzie obie strony czują fajne napięcie - albo to były "szybkie deale" albo Panie tak agresywnie leciały w stronę związku (albo małżeństwa - jedna laska zaczęła o tym mówić na 2gim spotkaniu - ale to nie była Polka), że mi się odechciewało. Fajna casualowa randka gdzie widać, że Pani się stara, Ty się starasz i nie chcesz nawet popychać sprawy do przodu bo jest fajnie podczas samej gry półsłówek, niedopowiedzeń etc. Po prostu siedzicie sobie razem czy spacerujecie i obydwoje czerpiecie przyjemność z tego że rozmawiacie etc. Klikl - klak jak to pewien mądry człowiek o ksywce Juggler kiedyś napisał (już tyle lat mi się marzy żeby go poznać, gośc chyba teraz już spokojnie po 50tce, chyba najfajniejsza postać z całego panteonu)  :) 

 

Oczywiście to jestem ja i dla kogoś może to być śmieszne albo naiwne ale po prostu zawsze lubiłem randkować z kobietami - droczyć się, nie dopowiadać etc. tylko, że... w dzisiejszych czasach ma to coraz mniejszą wartość, a szkoda, bo "podbijanie biletu" w trybie express jest po prostu jak jedzenie w maku vs dobrej restauracji. Albo - używając innego porównania - nastukać się można i tanim piwkiem (co ma swój urok) albo delektując się wyrafinowanym alkoholem (co też ma swój urok).

 

Jeszcze tak a'propos seksu - odkąd rozstałem się z moją ex-żoną nie jestem w stanie spać z żadną kobietą - wszystkie Panie jakie poznałem zawsze ekspediowałem do domu na noc / ja się zawijałem przed północą. Jakaś blokada, chęć odróżnienia "dirty sex" od "w LTR"? Naiwne? Może ma to 0 znaczenie dla mnie.

 

Albo po prostu oldschool ;) 

 

Niemniej - ja polecam tym młodszym Panom zastanowić się jak aranżować poznawanie się z kimś tak, żebyś i Ty z tego miał frajdę.

 

 

 

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 6
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, Wielokropek said:

Bo prawda w oczy kole :D 

Nom straszne zadry. 

 

Pocieszę, że zdarza się też prawdziwa miłość z porządnymi kobietami. Kuzyn taką zapoznał, przez pół roku nic z tych rzeczy, potem oświadczyny więc już można, a rok później ślub, przy czym trzymiesięczna absencja wcześniej, bo jakieś nauki, czy coś. Dumny z tej wstrzemięźliwości był strasznie. 

 

Dziś, tj. 4 lata po ślubie, jest rozwodnikiem, bo mu się ta niepokalana myszka puściła z kolegą i wyszło zupełnie przypadkiem. Fart że dzieci nie było. 

 

No ale cnotliwość była? Była. To w końcu najważniejsze. 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 8.01.2022 o 13:05, LiptonGreen napisał:

Stąd moje pytanie - jak drogie Panie uważacie, ile procent kobiet realnie ceni sobie tych rozumiejących misiów? Jak to wygląda z waszego doświadczenia? 

Pytam tutaj bo zdanie męskiej części forum zdaje się już znam.

Znam wiele nieudanych małżeństw z opowiadań moich koleżanek chociażby.  

Jeśli o mnie chodzi, to i tak uważam, że mąż "trafił mi się jak ślepej kurze ziarno". 

Tak, uważam, że jestem pod tym względem szczęściarą, i mam tu na myśli tę część "duchową".

Mój mąż bardzo mnie wspiera we wszystkim emocjonalnie. 

W kryzysowych sytuacjach jak chociażby ostatni wypadek, kiedy miałam bliznę (już się rana zagoiła, dzięki dzisiejszym cudom techniki), załatwił mi konsultacje u najlepszych lekarzy. Był przy mnie i ciągle powtarzał, że jestem piękna. 

Również stał przed drzwiami, kiedy brałam kąpiel, bo bał się, że zasłabnę. 

Dodatkowo jestem w ciąży, więc przebywam głównie w domu, i to nie jest tak, że wszystkie domowe obowiązki spadają na mnie, choć ja i tak chcę robić wszystko sama, to on w wielu sprawach mnie wyręcza.  

Zawsze pyta, czy mi w czymś nie pomóc, albo twierdzi, że za bardzo się przemęczam i chce, żebym sobie odpoczęła.  

Owszem ma pewne wady, które staram się wyeliminować, gdyż mają negatywny wpływ na jego zdrowie jak brak ruchu, energetyki. 

Z kolei ostatnio słyszałam historię, że mąż mojej koleżanki ciągle gra na komputerze po powrocie z pracy, uważa, że tylko ona powinna ogarniać dom, itp.  

Strasznie im współczuję.  

Czasami mam do siebie żal, że bywam typowo sukowata. Ale buzują we mnie hormony ze względu na ciąże. Potrafi wyprowadzić mnie z równowagi, np. ostatnio w sklepie, kiedy automatycznie pod wpływem zdenerwowania poczerwieniałam i miałam łzy w oczach. Ostatnio często tak zdarza mi się wybuchać, że chce mi się od razu płakać w miejscach publicznych.  

Wtedy on automatycznie odpuszcza, i zaczyna mnie uspokajać.  

Z drugiej strony on, kiedy wysłuchuje historii swoich kolegów jak skarżą się na swoje żony, dziękuje mi, że jestem taka "normalna", i powtarza mi jak bardzo mnie kocha. 

Mój mąż zawsze ma przygotowane posiłki do pracy, kiedy przychodzi z pracy. Śniadanka codziennie inne. Kolacje. I to nie jakiś typowy makaron, czy coś odgrzewanego ze sklepu. Zawsze ma wyprane i wyprasowane. W domu idealnie posprzątane (bo jestem perfekcjonistką). 

Zawsze mnie ze sobą wszędzie zabiera, w sensie na spotkania ze znajomymi z pracy, uważa, że jestem jego ozdobą.  

Kiedy jeszcze nie byłam jego żoną, jego znajomi mu powtarzali: oświadcz się, bo ktoś ci ją ukradnie. Pamiętam też, kiedy rozmawiał z moim ojcem przy wódce (to było ich pierwsze spotkanie), serio... do dziś czuję się skompromitowania tym spotkaniem, że ja niby zasługuje na wszystko, co najlepsze. Od tamtej pory mój mąż jeszcze bardziej zaczął się starać. Nie wiem, co on mu nagadał, może o moim słabym zdrowiu psychicznym, że zawsze wszystko głęboko przeżywam.  

A wracając do tematu, to myślę, że mój mąż jest takim typowym "misiem".  Nie jest żadnym bad boyem. Jest całkiem normalny.  

Ale mi się nie nudzi, zwłaszcza teraz. Mam wrażenie, że z dnia na dzień coraz bardziej umacnia się nasze uczucie.  

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, maroon napisał:

Dziś, tj. 4 lata po ślubie, jest rozwodnikiem, bo mu się ta niepokalana myszka puściła z kolegą i wyszło zupełnie przypadkiem. Fart że dzieci nie było. 

Pisałam, by patrzeć na inne oznaki zainteresowania u kobiety. Jak ją będziesz podniecać i ona chce Ciebie obok siebie, to zadba o to byś to odczuł.

Mnie nie podnieca bycie materacem. Te laski, które prywatnie uważam za normalne, bo nie odwalają głupot, też nie.

Każdy jednak ma swoją bańkę, w której się obraca i którą sam tworzy 😇

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobre, dobre haha, dobre, dobre. Ej, @maroon a ja znam takiego gościa, co wlazł do tej dmuchanej kulki, co się można z niej staczać po stoku. I wyobraź sobie, że wszedł tam, rozpędził się i nie przyhamował i ponoć tam się w tej kulce roztrzaskał na amen, no sieczka totalna. Dziwne, że tak skończył, bo z tego co ludzie mówili, to ponoć się w życiu sporo naruchał dziewczyn po 15 minutach znajomości, w rezultacie powinien być jakby nieśmiertelny (każde zaruchanie +15 do zajebistości i fajny bryloczek).

 

(Mam nadzieję, że zachowałam te zasady logiki, którymi Ty mnie uraczyłeś). Ale ogólnie luźno, nie chcę się już szczypać. Ja uważam, że na wszystko jest czas, życie płynie pośrodku.

Edytowane przez Amperka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Amperka Ty tu jesteś najbardziej cnotliwa ostoja moralności.

 

Tak cnotliwa, że aż karykaturalna. 

 

Tylko zawsze mnie zastanawia czy wynika to bardziej z zasad, czy może prawda jest bardziej prozaiczna i po prostu brak warunków i możliwości. 😂

 

Ps. Uciekam stąd, bo za dużo emocji. A to ckliwe historie o kochającym misiu, a to zadry w oku, a to plugami analnymi straszą. 😁 Ja sobie spokój cenię. 

 

 

Edytowane przez maroon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, maroon napisał:

Było sobie dziewczę, zajęte zresztą - facet w innym mieście, które z pasją w oczach opowiadało, że dać dupy to można co najmniej po 3 miesiącach randkowania i ona ze swoim ukochanym to dopiero się po takim czasie przespała, a dziewczyny co dają szybko to zwykłe kurwy są. Dyskusja była żywiołowa, bo i temat ważki. 

 

Ze mną przespała się 3h później i to idąc na całość.

Znane mi z autopsji ale z drugiej strony barykady. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, maroon napisał:

@Amperka Ty tu jesteś najbardziej cnotliwa ostoja moralności.

 

Tak cnotliwa, że aż karykaturalna. 

 

Tylko zawsze mnie zastanawia czy wynika to bardziej z zasad, czy może prawda jest bardziej prozaiczna i po prostu brak warunków i możliwości. 😂

Piękne zwieńczenie. Nareszcie padł ten argument.

TAK!!! JESTEM PASZTETEM!!!! (chlip, chlip)

 

Gdybym była piękna, to po 15 minutach kotłowałabym się w toaletach PKP z przypadkowymi kolesiami. Każda księżniczka o tym marzy.

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja już bym się wyłączył z dyskusji, bo szkoda mi czasu na przepychanki słowne, ale nie toleruję jak ktoś wkłada w moje usta słowa, których nie wypowiedziałem albo wyciąga z nich błędne wnioski.

 

Po 1. - i to już wspominałem - robienie ze mnie beciaka, podczas gdy to ja liczyłem w swoim życiu wszystko niemal z kalkulatorem w ręku i nigdy nie byłem sponsorem w żadnym swoim związku, a jednak kilka ich miałem, jest komiczne. Tym bardziej, że żenić się, ani nawet mieszkać pod jednym dachem z kobietą nie zamierzam. 

 

Po 2. - nigdzie nie napisałem o tym, że wierzę w "nieskalany obraz Maryji zawsze dziewicy". Stwierdziłem jedynie, że da się znaleźć w tym samym środowisku dwie dziewczyny z tym samym SMV (jako referencyjny przykład podałem 7.5), w tym samym wieku i jedna będzie miała przebieg 25, a druga 5. Ja się wolę spotykać z tymi, które angażują więcej myślenia w swoje czyny. Bo to lepiej wróży na przyszłość. A pewności nigdy nie ma. 

 

Po 3. - miałem ostatnio taką sytuację, że w zasadzie w 15 minut się temat rozegrał. Dla mnie to jest za szybko i tu zwyczajnie chodzi o to, że chcę czegokolwiek się o tej drugiej osobie dowiedzieć, poza tym że mi się spodobała. Nie o żadne adorowanie, umizgi, czy w celu "zasłużenia sobie" na coś.

 

Jeszcze by się kilka argumentów znalazło, ale szkoda mi czasu, serio. 

 

 

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, Amperka napisał:

Tego nie lubię - że z postaw, które obiektywnie od zawsze uważane były za wartościowe robi się słabości. Dobroć - naiwność, szlachetność - frajerstwo, cnotliwość - obłuda i kalkulacja. 

 

Widzisz.. wszystko by było git gdyby nie fakt, że.. my faceci gdzieś na pewnym etapie rozwoju "relacyjnego" też byliśmy szlachetni i dobrzy, problem jest taki że jak ja byłem dobry i szlachetny to kobiety owszem rozmawiały ze mną, z tym nie było problemu ale.. łupał je ktoś inny.. taka postawa poprostu nie działa.. W imię zasad mam być frajerem od darmowej atencji? Co to jest za deal? Co ja z tego mam? Ja szczerze pierdole takie układy i wolę być tym bucem najgorszym i chamem ale od czasu do czasu mam to co chce, jak ktoś chce przywdziewac zbroje w imię obsranych już dawno zasad to proszę bardzo, ja nie, zbyt dużo wysiłku kosztowalo mnie wyjście z mentalnej dupy do jakiej sam się wpedzilem przez właśnie takie zachowanie, ja tam nie wracam, nie ma szans..

 

Tu nie chodzi o wyśmiewane się z pewnych wartości (które kiedyś miały sens, z tym nie dyskutuje), my tu sprawdzamy co działa w praktyce - lśniąca zbroja nie działa i tyle, przecież nie ma sensu się o to kłócić bo chyba wszyscy wiemy jak jest.. w przeszlosci szczytem perwersji było odkrycie ramion przez kobiety.. dziś cyce wywalone na każdym insta-zdjęciu, to jest znak czasów, kultura się zmieniła i nie ma sensu pozowac na rycerza..

 

Czasy i obyczaje się zmieniaja, to co było uznawane kiedyś za szlachetne i dobre dzisiaj jest zwykłym frajerstwem, gdyby było inaczej to to forum by nie istniało, wszyscy tu trafiliśmy z jakiegoś powodu - idę o zakład że 80% facetów trafiła tu bo "miś, byłeś za dobry" - ja właśnie  byłem za dobry, robiłem z siebie takiego cymbala w imię "milosci" że aż mi za siebie wstyd

Edytowane przez rkons
  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, niemlodyjoda napisał:

Żebyśmy się dobrze zrozumieli - ja nie zachęcam nikogo do zostania piwniczakiem ;)

 

Ja Cię wyśmienicie rozumiem. Nie wklejam poszczególnych akapitów bo cały tekst bym przekleił.

 

Chodziło mi jedynie o to, że te rady które Ty masz (czy ja miałbym dla siebie samego gdybym cofnął się w czasie), to są ciężkie do zastosowania dla gościa w wieku 20 lat, gdy ma się syndrom "Blue Balls" i zasadniczo testosteron robi taką sieczkę w mózgu, że na widok (albo zapach) mokrej cipki wywala przysłowiowy "blue screen" i pragmatyczne myślenie idzie się p****ić. Po prostu zanim się wdroży te rady dot rozwoju, to ciężko tak o "suchym pysku" kilka lat żyć. Dlatego rozumiem gości którzy latają za laskami, bo instynkt działa i to ciężko zmienić. Później gdy nabierze się trochę doświadczenia, testosteron trochę odpuści to już ma się większą kontrolę nad działaniem. Było kiedyś takie powiedzenie że "oczy pi**ą nie zarastają" tak łatwo.

 

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Zdzichu_Wawa napisał:

 

Dlatego ja jestem trochę rozdarty, Z jednej strony mając obecny bagaż doświadczeń zgadzam się w pełni z podejściem @niemlodyjoda

 Z drugiej jednak strony mam także świadomość, że są to rady w stylu Marii Antoniny, że jak młodzi gostkowie nie mają chleba, to niech jedzą ciastka.

 

Żeby to bardziej obrazowo przedstawić proponuję taką analogię: Masz 20 lat i z trudem uzbierałeś swoje pierwsze 5-tysi oszczędności i chcesz kupić swój pierwszy samochód. Spotykasz takiego "Zdzicha" albo NiemłodegoJodę i oni Ci tłumaczą, że:

- auto to najlepsze jest z salonu, bo wiadomo że to nie szrot, dobrze żeby nie było starsze niż 5 max 8 lat (bo potem się będzie sypać). Poza tym to pełną przyjemność to się czuje w aucie sportowym takim co ma z min 300 koni pod maską itp.

 

Niby wszystko fajnie, w pełni się z tym zgadzasz, ale ty masz te swoje 5 tyś PLN w kieszeni i w sumie to albo możesz przyjąć to co oni mówią i kolejnej 10 lat jeździć autobusem (aż uzbierasz na to auto z salonu), albo jednak zrobić to na co cię DZISIAJ stać i kupić jakiegoś gruza, który owszem będzie się psuł, będzie skarbonką bez dna....ale będzie Twój i da Ci jakąś tam frajdę z jazdy pierwszym WŁASNYM samochodem.

 

 

 

Trochę na to pytanie odpowiedziałem wyżej (pisałem pewnie równolegle z Tobą).

Myślę, że będąc "średniakiem" który ma 20 lat, lepiej starać się jakoś zainteresować sobą płeć przeciwną niż zejść do piwnicy, zamknąć się w świecie MGTOW i zgorzknieć, bo dla wielu to jednak działanie wbrew naturze. To zainteresowanie może mieć różną formę, jeden będzie "chłopcem z gitarą", drugi pójdzie w sztuki walki czy siłkę, trzeci wymyśli coś innego itp. Samo zabieganie nie jest takie złe. Uważam że dużo gorsza jest coś innego, coś co wg mnie często występuje w takich przypadkach. Gość już się nastarał, zabiegał i w końcu dopiął swego. Ma związek, ma seks, ale szybko fajerwerki (jeśli było) się wypalają i zaczyna się szarzyzna. Gdyby on miał łatwiej o ew nowy kontakt, to by się rozstał, sprawdził moze będzie lepiej. Gdy jednak włożyło się dużo wysiłku, (nie daj Boże upolowało tą "wymarzoną") to mamy świadomość, że jak się rozstaniemy czeka nas taki samy wysyłek, a efekt może być taki sam....albo i gorszy. Więc często wielu godzi się na marazm niż na ponowną "walkę".

 

 

Nie mam nic przeciw korzystaniu z profesjonalistek. Jednak przerzucenie się w 100% na ten sposób zaspokajania odcina nas od nauki relacji społecznych D/M. Młody gość nie nauczy się w ten sposób flirtować, testować różnych strategii podrywu itp. 

 

 

Ja tego nie rozumiem. Sam nie jestem dzieciaty i nie zamierzam tego zmieniać. Widzę jednak że na forum często jest prezentowany pogląd że żony to nie chcę, ale dziecko jak najbardziej. Gdzie tak na prawdę to samo małżeństwo (z intercyzą i bez dzieci) to mały pikuś w porównaniu z problemami jakie pojawiają się gdy na świat przychodzą dzieci. Chodzi mi zarówno o zupełnie inną "dźwignię" którą nagle ma kobieta (już tak łatwo się nie rozstaniecie nawet jak się coś psuje, bo często rozstanie oznacza brak kontaktu z dziećmi). Jak i zmiany które zachodzą w związku (mniej czasu dla "Was", większe zmęczenie, mniej seksu itp).

Latwiej sie rozejść mając tylko dziecko niz dziecko i ślub

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, JudgeMe napisał:

Znam wiele nieudanych małżeństw z opowiadań moich koleżanek chociażby.

...moje:D

32 minuty temu, JudgeMe napisał:

Mój mąż bardzo mnie wspiera we wszystkim emocjonalnie. 

Czyli nie jest emocjonalnie niedojrzałym gówniarzem, a to duży plus.

33 minuty temu, JudgeMe napisał:

Zawsze pyta, czy mi w czymś nie pomóc

,,Kochanie pomóc Tobie przełączyć kanał w tv?"

35 minut temu, JudgeMe napisał:

Zawsze pyta, czy mi w czymś nie pomóc, albo twierdzi, że za bardzo się przemęczam i chce, żebym sobie odpoczęła.

,,Kochanie przedwczoraj nic nie robiłaś i wczoraj też, ale spokojnie odpocznij dzisiaj też, bo pewnie jesteś zmęczona tym <nic nie robienieniem>" :D

37 minut temu, JudgeMe napisał:

Mój mąż zawsze ma przygotowane posiłki do pracy, kiedy przychodzi z pracy. Śniadanka codziennie inne. Kolacje. I to nie jakiś typowy makaron, czy coś odgrzewanego ze sklepu. Zawsze ma wyprane i wyprasowane. W domu idealnie posprzątane (bo jestem perfekcjonistką). 

Nosz kurde, a ja ma tak przeje***e. Sam dzisiaj sobie zrobiłem bułki do pracy, ostatnio wrzuciłem 2 kapsułki do pralki, przekręciłem odpowiedni program i start. Automat ma gorzej ode mnie nawet. W ogóle przed świętami posprzątałem pokój i umyłem okno. Padam na twarz. Możliwe, że ostatnie moje słowa będą takie jak pani prostytutki ,,już więcej nie pociągnę" :P

39 minut temu, JudgeMe napisał:

Kiedy jeszcze nie byłam jego żoną, jego znajomi mu powtarzali: oświadcz się, bo ktoś ci ją ukradnie. 

Paaanieeee zalewaaaj szybko, druga taka @JudgeMe Tobie się nie trafi! 😎

46 minut temu, JudgeMe napisał:

Ale mi się nie nudzi, zwłaszcza teraz.

Może pora na nowego bolca? No co? Przecież ,,to nic takiego" :D

 

P.S Wszystko pisane jest w formie luźnego żartu, bez urazy:)

 

  • Haha 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Wielokropek napisał:

Tu nie chodzi o seks, albo o to jak będzie wyglądać w trakcie seksu. Tu chodzi o to czy w ogóle ona Ciebie chce jako człowieka do związku, kumasz? Ma to ocenić do trzeciej randki? A może po seksie, gdzie ona naturalnie się do Ciebie przywiąże?

 

To teraz pytanie. Co jeśli ona przeszła przez całą "check listę" i gość spełnia jej wszystkie wymagania (wiem, wiem nierealne, lista startowa Airbusa jest krótsza w dzisiejszych czasach). Jednak hipotetycznie gość spełnia jej wymagania, idą do łóżka i ... okazuje się że gość jest z tych co "wyjął, włożył, x 3 i finisz". Co wtedy robi taka laska? Zostaje w związku bo Miś taki fajny i dobrze rokuje (najlepszy z dostępnych) i wmawia sobie że seks to w sumie taki ważny nie jest?

 

46 minut temu, Wielokropek napisał:

To jednak dotyczy krępowania się przed grupą znajomych, zwłaszcza kobiet, a nie przed Tobą, na pewno nie w tych latach

 

Kolejna kwestia. W większości to kobieta kobiecie wilkiem. Gdy chodzi o rywalizację o najlepszych samców wszystkie chwyty są często dozwolone. Małe pomówienie niewiele kosztuje. Nie mogę (jako facet) odpowiadać za to jak zachowuję się inne kobiety w grupie.

 

47 minut temu, Wielokropek napisał:

Czyli ten facet litościwie czekał aż do trzeciej randki. Wynika z tego, że bardziej ceni sobie seks z kobietą niż daną kobietę jako całość. Dlatego też mówiłam, że to słaba inwestycja, finalnie. Głupek, bo on sam może w przypadku dobrego seksu, a słabej kobiety "nie do życia" sprowadzić sobie na własne życzenie spore problemy. 

 

Czytałem to 3 razy i mam problem. Dla mnie to jest tak naiwne jak moja postawa gdy byłem na 1-szym roku studiów i do klubu szedłem w jensach i swetrze. Uważałem bowiem wtedy że laski powinny mnie cenić za moją zajebistą osobowość i otoczka (w postaci fajnych ciuchów) mogłaby tylko zamazywać obraz tego jaki jestem zajebisty (w temacie osobowości).

Ty uważasz, że gdyby gostek miał fajny seks, ale laska byłaby "nie do życia" to mógłby sobie nie poradzić z tym wstrząsem? Miałby PTSD niczym żołnierze wracający z Iraku? 

(sorry ale akapit naiwny strasznie).

 

53 minuty temu, Wielokropek napisał:

Ja nie mówię, że facet ma nie chcieć seksu (bo to jest powód dla którego najpewniej w ogóle się zainteresował), albo czekać cholera wie ile. Przytomnie sprawdzam jednak czy w ogóle coś poza tym ma dla niego znaczenie, czy ja jako indywiduum mam znaczenie. Jak wynika, że nie to po co mam sobie samej jazdy emocjonalne robić i kolokwialnie mówiąc licznik nabijać?

 

Problem jest taki, że porównujemy jabłka do bananów. Ty piszesz o jednym, ja o drugim.

Ty opisujesz sytuację, gdy gość jest niczym na rozmowie kwalifikacyjnej. Jako kobieta sprawdzasz "na chłodno" czy poszczególne pozycje są spełnione.

Ja zaś mówię o sytuacji, że obie strony się sobie podobają, obie mają na siebie OGROMNĄ ochotę i nie rozmyślają wtedy "a co jeśli on lubi mieszkać w mieście i woli koty, a ja chciałabym mieć domek pod miastem i Labradora"?

Jeśli nie masz problemu, żeby czekać do 3-ciej randki to zakładam że równie dobrze możesz poczekać i do 5-tej czy 6-tej. Więc to nie jest tak że Ty jesteś mega napalona, że "majtki przez głowę" na jego widok zdejmujesz, tylko po prostu kalkulujesz że jeśli za długo przeciągniesz ten proces rekrutacji to Ci najzwyczajniej w świecie kandydat sp***li do innej firmy gdzie nie będą tak grymasili przy naborze. 

 

Bardziej obrazowo. Pewnie oglądałaś Titanica. Główna bohaterka zakochała się w gościu który całkowicie "nie rokował". Co więcej ktoś tu wrzucał fajnego MEM-a, że na łożu śmierci (koniec filmu) ona nadal wspomina te 2 dni spędzone z bezdomnym gościem bez grosza przy duszy, a nie kolejne 70 lat spędzone z mężem który dał jej dzieci.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, maroon napisał:

Oczywiście niektórych (i niektóre) to mocno boli, bo narusza nieskalany obraz Maryji zawsze dziewicy. 

 

Przecież to Ty się tu zacząłeś ciskać jak pchła na powrózku, bo Ci człowiek napisał że widzi pewne rzeczy inaczej. 

 

 

Święty nie jestem i różnie w życiu bywało, średnio mnie też interesuje ustalanie komuś granic. 

Od jakiegoś czasu jednak, kiedy widzę kobietę wysyłającą mocne sygnały mimo że nic mnie z nią do tej pory nie łączyło, pusty śmiech ogarnia.  

 

Szanujmy się, Panowie. To, że kobieta czegoś chce nie znaczy że musi to dostać. 

 

Wielu się wydaje że są macho, bo kobieta zgodziła się szybko pójść do łóżka.

Mógłby im ten wizerunek się lekko posypać gdyby zrozumieli że tak naprawdę pozwolili się wyruchać. 

Edytowane przez Yolo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.