Skocz do zawartości

Rozważania - czemu w Polsce (i nie tylko) jest tak mało szczęśliwych ludzi?


Mosze Red

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem w  filozoficznym nastroju, co zdarza się niezbyt często.

 

Wczoraj tknęła mnie pewna myśl, którą chcę się z wami podzielić.

 

Obserwuję sobie na spokojnie "nowy wspaniały świat" od czasu lockdownów i to co się dzieje z ludźmi, czytam sobie również wasze posty na forum.

 

Popatrzyłem też sobie na falę szoku, która idzie po wejściu "nowego ładu".

 

Powiedzmy, że te zdarzenia stanowią pewne realia, w których dokonałem pewnych spostrzeżeń. 

 

 

Wracając do sedna tematu, zadałem sobie jedno pytanie, jaki jest cel życia człowieka?

 

I nie mam tu na myśli rozważań na poziomie gatunku tylko na poziomie jednostki. 

 

Doszedłem do wniosku niezbyt odkrywczego, niezbyt zaskakującego, ale stanowił wyjście do moich dalszych rozważań.

 

Celem życia każdego człowieka jest dążenie do szczęścia. 

 

To doprowadziło mnie do kolejnego pytania, które sobie zadałem, kiedy człowiek zaczyna dążyć do szczęścia? 

 

Odpowiedź była niezbyt skomplikowana, żeby człowiek zaczął dążyć do szczęścia, znalazł się na linii startowej tego swojego biegu ku szczęśliwości muszą być najpierw spełnione dwa podstawowe warunki.

 

1 Człowiek musi mieć zapewnione wszystkie podstawowe potrzeby jedzenie, picie, ciepło, dach nad głową. 

 

Wielu powiedziałoby, że to wystarczy bo jak masz te rzeczy to możesz już startować, a ja wam powiem, nie jest to do końca prawdą. 

 

Żeby człowiek mógł dążyć do szczęścia, mieć w sobie to poczucie szczęścia musi zostać spełniony jeszcze jeden warunek. 

 

2 Człowiek musi mieć poczucie bezpieczeństwa. 

 

Jak nie ma tego poczucia i żyje w strachu, że straci to co znajduje się w punkcie pierwszym nie będzie miał spokoju ducha, a w mojej opinii to to jest niezbędne żeby do szczęścia dążyć.

 

I dopiero człowiek, w którego życiu są spełnione te dwa warunki może zacząć dążyć do szczęścia, niezależnie od tego jak je definiuje, jak je sobie wyobrażą. 

 

Wtedy człowiek zaczyna sobie stawiać wyższe cele i dążenia, zaczyna czerpać satysfakcję z życia osiąga jakiś poziom szczęścia idąc własną drogą.

 

Człowiek, który będzie na drodze do szczęścia i zostanie w jego życiu zaburzone to co znajduje się w punkcie 1 lub 2, automatycznie przestanie szczęście odczuwać.

 

Pomijam w tych rozważaniach ekstrema typu ascetyczni mnisi różnych religii. 

 

Tknął mnie jeden z postów @mac, który mimo tego że znalazł swoją drogę do szczęścia, to w pewnym momencie zaczął wyrażać swój niepokój w związku z tym co się dzieje w gospodarce, strzyżeniem ludzi z kasy żeby finansować różne socjalizmy. I już szczęście człowieka, który sobie wszystko poukładał zostało zaburzone, zaczął odczuwać niepokój.

 

 

System czy w Polsce czy w wielu innych miejscach na świecie sprawia, że większość ludzi nigdy nie zacznie dążyć do szczęścia, nigdy nie znajdzie się na początku tego wyścigu do realizacji indywidualnego celu życia, bo będzie walczyć o to co jest w punkcie pierwszym, lub będzie żyć w obawie, że to utraci, czyli nie będzie mieć tego co wskazałem w punkcie drugim. 

 

Na dodatek, wszystko jest skonstruowane tak, że ta masa ludzka jest przekonana, że z tego schematu nie ma ucieczki i właśnie dlatego jest tak mało ludzi szczęśliwych. 

 

I miedzy innymi socjalizm, w którego stronę idziemy nigdy nie zapewni ludziom szczęścia, bo albo wszystko spierdoli i będzie walka o to co w punkcie pierwszym, albo będzie wieczna obawa o tego utratę, na dodatek euro socjalizm będzie limitował to gdzie i jak szczęścia można szukać. 

 

  • Like 15
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikomu to się nie opłaca. Człowiekiem szczęśliwym nie da się łatwo manipulować.

 

Bardzo odkrywczą książkę ostatnio przeczytałem na ten temat:

Radość. Poczucie szczęścia, które masz w sobie autorstwa Osho.

O taką:

https://lubimyczytac.pl/ksiazka/195496/radosc-poczucie-szczescia-ktore-masz-w-sobie

 

Czytałem już wcześniej Osho, ale teraz zakupiłem pakiet jego książek i połykam praktycznie jedna po drugiej. Te książki dają do myślenia.

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To, co przeżywamy w Polsce jest chyba udziałem wszystkich krajów byłego bloku sowieckiego. Dodatkowo dochodzą czasy podległości porozbiorowej. Mamy niezwykle niskie poczucie wartości jako Naród. Komuna zamordowała nam elity, potem zamordowała ducha walki. Ładujemy sobie poczucie niższości wobec Zachodu, ładuje się nam poczucie winy za Holocaust (i robią to po części "nasi"), zabiera nam się bohaterów. W dużej mierze jesteśmy teraz defetystami. Nie wierzymy, że cokolwiek może się udać. Do tego oczywiście dochodzą wszelkie problemy (także materialne) związane z przejściem w 89'. Nasze "witaminki" nas nienawidzą i gardzą nami, więc więcej nas umiera z rozpaczy i samotności. Nasz Naród jest umęczony. Nie powinniśmy się temu aż tak dziwić. Wiedząc to jednak róbmy na co nam sił starczy. I nie oczekujmy, że od razu zbudujemy Rzym.

 

Wielu może nie lubić tutaj specjalnie PiS, ale jest jeden wykład Zybertowicza, w którym mówi on trochę o problemie defetyzmu u Polaków. Warto posłuchać. Można zyskać jakieś wzmocnienie. Dodatkowo pewną pociechę niosą: Rafał Ziemkiewicz, Leszek Żebrowski (historyk NSZ) czy niektórzy z Konfederacji. Trzeba się wzmacniać.

Edytowane przez I1ariusz
  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Ja, pod wpływem pewnych lektur, doszedłem do wniosku, iż celem życia człowieka jest wykonanie "Wielkiego Dzieła" (Opus Magnum), czyli nadrzędnej pracy, poprzez którą udowadnia on, że jest stworzony na podobieństwo Boże...

 I czy w Polsce jest mało szczęśliwych ludzi? Z tym bym też raczej polemizował. Wydaje mi się, że młodzi ludzie po prostu czerpią szczęście z konsumowania a starzy często są zgorzkniali i mają różne problemy natury psychiatrycznej.

 Ostatnio byłem w KFC. Przy stoliku obok mnie siedziała grupka dziewczyn, może nastoletnich, może krótko po 20 rż. Siedziały i dyskutowały. Nagle przyczepił się ich pewien dziadek do gargamela podobny, z metra cięty. Generalnie marudził, że skoro zjadły to powinny opuścić lokal, a nie "siedzieć i się rechotać". I nagle wypalił do jednej z dziewczyn: "bądź mądrzejsza od papieża". Ona: "jestem mądrzejsza od papieża. Papież gwałcił małe dzieci". Dziadek coś tam pomarudził, poszedł parę stolików dalej, usiadł, konsumował i się wpatrywał w swoje adwersarki wytrzeszczonymi oczami...

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli jesteś głodny i zdobędziesz pożywienie to jesteś szczęśliwy.

Stany psychofizyczne są generowane poprzez zmianę czyli są względne lub uwarunkowane, kwestia kontekstu.

 

Żaden system nie gwarantuje szczęścia bo to bardziej kwestia perspektywy, która w odróżnieniu od rzeczywistości jest ciut zależna od nas.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, Mosze Red napisał:

Celem życia każdego człowieka jest dążenie do szczęścia. 

Eeeeeee, pojęcie szczęścia to wytwór naszej wyobraźni, szukamy w tym materialnym świecie czegoś więcej, nie potrafimy się pogodzić z tym, że nie ma nic więcej po za tym co jest, ma to tą dobrą stronę, że popycha nas do ciągłego rozwoju, próbujemy zrozumieć po co żyjemy, dlaczego świat jest taki a nie inny itd itp

Świadomość, że jedynym sensem naszego życia jest jedynie przetrwanie i że po za tym światem nie ma nic więcej i nic więcej nas nie czeka - ta świadomość nas zabija - więc wymyślamy te wszystkie religie, idee, teorie żeby chociaż przez chwilę poczuć, że jest coś więcej niż to co jest.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Denzel napisał:

Nie da się być cały czas szczęśliwym.

Zawsze jest tak że prędzej czy później coś albo ktoś musi zaburzyć ten stan szczęśliwości

 

Zgadza się, ale nie licząc skrajnych zdarzeń to zaburzenie będzie przejściowe, wiec dalej jeśli jest zaspokojone 1 & 2 będzie można dążyć do szczęścia. 

 

10 minut temu, icman napisał:

Jeżeli jesteś głodny i zdobędziesz pożywienie to jesteś szczęśliwy.

 

Chwilowe, zaspokojenie potrzeb biologicznych szczęścia nie daje.

 

Może dać co najwyżej poczucie wyzwolenia z nieszczęścia, ale to nie jest równoważne ze szczęściem. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Mosze Red napisał:

 

Zgadza się, ale nie licząc skrajnych zdarzeń to zaburzenie będzie przejściowe, wiec dalej jeśli jest zaspokojone 1 & 2 będzie można dążyć do szczęścia. 

 

 

 

I myślę że to jest właśnie clu sprawy...by się nigdy nie poddawać przeciwnościom losu i stale dążyć do szczęścia.

Oczywiście każdy w inny sposób pojmuje pojęcie szczęścia i każdy w inny sposób będzie dążył do jego osiągnięcia.

Dla mnie przykładowo szczęściem będzie odpowiednia kobieta i jej obecność obok mnie a dla brata wyżej zdobywanie pożywienia.

Edytowane przez Denzel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Denzel jasne, ale czym ono właściwie jest?

 

Poczuciem bezpieczeństwa bo mam grubą bańkę na koncie?

 

Spełnieniem rodzinnym bo staram się być dobrym ojcem i przykładem dla moich dzieci?

 

Jestem szczęśliwy bo jestem dobrym kochankiem?

 

Szczęście to subiektywna sprawa bo moim zdaniem każdy człowiek stara się podświadomie wypełnić braki z dzieciństwa i właśnie dlatego szczęściem dla każdego będzie coś innego..

 

Ja bym to ciut uogolnił i powiedział, że życie nie ma zasadniczego celu dla jednostki oprócz przekazania genow dalej, wszyscy na końcu i tak umrzemy i zostaniemy zapomnieni, musielibyśmy zmienić los milionów żeby faktycznie wryc się na grubo w karty historii ludzkości

 

Moim zdaniem chodzi o zwykłe..  doświadczanie bo.. życie to banał, miłość to banał, jesteśmy pierdnieciem na osi czasu i nic po nas nie zostanie, nie ma co dorabiać sobie do tego większej filozofii, tak myślę..

 

Ja odnajduję sens w inwestowaniu i walce z inflacją ale ktoś inny patrząc na to z boku powie, że chyba mi odbiło bo dla niego ważniejsza jest np. rodzina lub melanż.. - każdy człowiek jest inny pod tym względem..

 

Kobiety.. chuj z nimi, one i tak bez nas by się pogrążyły w takim chaosie że nie ma co wynosić ich na piedestał.. cały postęp w historii ludzkości dokonal się męskim wysiłkiem i intelektem, one rodzą dzieci, taka ich rola ale nie ma co robić z nich niewiadomo kogo.. z nich przecież też nic nie zostanie

 

Trudno jest mi nazwać szczęściem zaspokajanie podstawowych potrzeb życiowych jak jedzenie czy picie, to że zaspokajam te potrzeby to nie sprawia że jestem szczęśliwy, to jest instynkt przetrwania

 

Szczęścia nie odnajduję również w konsumpcjonizmie, bo co się stanie jak kupię sobie nowe auto i ktoś mi to auto zajebie? To już przestanę być szczęśliwy?

 

Rozwój i doświadczanie, tak ja to widzę.. 

Edytowane przez rkons
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Mosze Red napisał:

Chwilowe, zaspokojenie potrzeb biologicznych szczęścia nie daje.

 

Może dać co najwyżej poczucie wyzwolenia z nieszczęścia, ale to nie jest równoważne ze szczęściem. 

 

 Nie obraź się, ale brzmisz trochę, jak manipulant, który próbuje wmówić innym, kiedy są szczęśliwi a kiedy nie. I głowy ruchów religijnych i lewicowych ideologicznych tak postępują. Katolik będzie Ci wmawiał, że jesteś szczęśliwy, kiedy odmawiasz różaniec albo pójdziesz na wędrówkę bosą do Częstochowy. Świadek Jehowy będzie wmawiał, że wtedy będziesz szczęśliwy, kiedy będziesz ze "strażnicą" chodził po domach.

 Feministki będą wmawiać kobiecie, która siedzi w domu i wychowuje dzieci, że jej się wydaje, że jest szczęśliwa, bo jest "zmanipulowana przez patriarchalny system".

 A brak poczucia nieszczęścia, z powodzeniem można uznać za definicję szczęścia, zgodnie ze stoickim podejściem, które jest bliskie mojemu sercu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Edelgeist napisał:

 

 Katolik będzie Ci wmawiał, że jesteś szczęśliwy, kiedy odmawiasz różaniec albo pójdziesz na wędrówkę bosą do Częstochowy.

Nie, jako katolik nie będę ci tego wmawiał. Powiem ci tylko, że wg katolicyzmy na tym świecie prawdziwego szczęścia nie osiągniesz. I dodam jeszcze to: szczęście jest efektem dążenia do celu, który sobie w życiu obierzesz. Nie jest celem samym w sobie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, rkons napisał:

@Denzel jasne, ale czym ono właściwie jest?

 

 

 

Szczęście to subiektywna sprawa bo moim zdaniem każdy człowiek stara się podświadomie wypełnić braki z dzieciństwa i właśnie dlatego szczęściem dla każdego będzie coś innego..

 

Ja bym to ciut uogolnił i powiedział, że życie nie ma zasadniczego celu dla jednostki, wszyscy na końcu i tak umrzemy i zostaniemy zapomnieni, musielibyśmy zmienić los milionów żeby faktycznie wryc się na grubo w karty historii ludzkości

 

Moim zdaniem chodzi o zwykłe..  doświadczanie bo.. życie to banał, miłość to banał, jesteśmy pierdnieciem na osi czasu i nic po nas nie zostanie, nie ma co dorabiać sobie do tego większej filozofii, tak myślę..

 

 

 

Kobiety.. chuj z nimi, one i tak bez nas by się pogrążyły w takim chaosie że nie ma co wynosić ich na piedestał.. cały postęp w historii ludzkości dokonal się męskim wysiłkiem i intelektem, one rodzą dzieci, taka ich rola ale nie ma co robić z nich niewiadomo kogo.. z nich przecież też nic nie zostanie

 

 

Każdy odnajduje szczęście w czym innym.

Życie to doświadczanie uczenie się itp.

Życie to banał

Miłość to banał

Perypetie z kobietami to banał..

I tak wszyscy skończymy tak samo.

Przykładowo....Kobietom tylko z pozoru wydaje się że jak przyjdzie nowy bolec to będą szczęśliwe.

To wszystko złudne myślenie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Edelgeist napisał:

"jestem mądrzejsza od papieża. Papież gwałcił małe dzieci"

Zawsze się troszeczkę gwałci. Nie ma ma dowodów że papież gwałcił małe dzieci (ani duże), ale Wojtyła z całą pewnością o gwałtach wiedział. Nawet jedna dziennikarka w latach 80tych podarła jego zdjęcie bo olał sprawę.

To taki papież Schrodingera - z jednej strony jadł kremówki, podróżował po świecie, sam obalił komunę, święty, wszechmocny i nieomylny, ale z drugiej stary niedołężny dziadek, który nie wiedział o pedofilii, a jak ktoś mu doniósł to nic nie mógł wiedzieć. 

 

Wracając do tematu: oczywiście że podstawowe czynniki muszą być spełnione do szczęścia, jak kogoś coś boli, jest biedny to co to za życie? 

Ale milionerzy też popełniają samobójstwa, nie cieszą się życiem, nie robią tego co lubią. Przecież można całe życie choćby podróżować na różne sposoby, i nawet dużego skrawka ziemi się nie zobaczy. 

 

Do tego programowanie ma na celu nas unieszczęśliwić, ciągle reklamy, wymaksowani ludzie którzy są jeden na milion plus retusz, ciągłe bombardowanie jakimiś produktami, niepotrzebnymi gównami. 

 

Sam często podaję taki przykład: kiedy ostatnio wziąłeś auto, i pojechałeś gdzieś przed siebie dla samej przyjemności z jazdy? Kiedy ostatni raz poszedłeś na dłuższy samotny spacer na łonie natury, kiedy siedziałeś przy ognisku, patrzyłeś w gwiazdy, na wschód, zachód słońca? Kiedy ostatni raz wstałeś z myślą "idę do pracy, dobrze że mam pracę którą lubię i która zapewnia mi pieniądze"? Czy myślałeś kiedyś jakie masz szczęście, jak powiedział mój kolega - "choćbym szedł w podartych portkach, wiem że ode o własnych nogach"? Do tej pory pamiętam te mądre słowa. 

 

Idąc dalej musimy być tym wszystkim bombardowani. 

Informacje w sieci? 90 procent to ZŁE informacje, i to informacje bezużyteczne. Co mi po tym, że mnie poinformują iż gdzieś był wypadek, ktoś umarł itd? Jeśli ma być zła informacja, niech będzie taka żebym miał na to wpływ. 

Np wycieka informacja o pedofilii w kościele i że papież nic nie robi, to idziemy z Ali Agcy i strzelamy grupą paru osób z automatów do papieża - wyeliminowany, kolejni będą się pilnować. Tak samo kilku biskupów hop z okna, a to spadnie ze schodów, a to przedawkuje leki i jeden z drugim się dwa razy zastanowi nad tknięciem dzieciaka. 

 

Albo negatywna informacja o nowych obostrzeniach, jeśli jest czas i możliwości spalić domy polityków i bezpośrednio wywrzeć nacisk to ok, ale jeśli to jest wywlekanie typu "a po to to i tamto zrobiło" to niż nie ma większego sensu, aczkolwiek warto pamiętać ich winy. 

 

Dodatkowo człowiek szczęśliwy nie pójdzie walczyć w interesie cwaniaczków, nie pojedzie ani na wojnę, ani nie wystąpi to pislicji pałować ludzi i zarabiać stojąc przy drodze. Tak jak sąsiadom zależy na słabej Polsce, tak wybranym zależny aby bydło było nieszczęśliwe i biedne, aby trzymać je za mordy. 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, I1ariusz napisał:

 szczęście jest efektem dążenia do celu, który sobie w życiu obierzesz. Nie jest celem samym w sobie.

Tak?

To kiedy jesteś bardziej szczęśliwy.

Jak dążysz do wygranej w Totka i nie wygrywasz czy jak wygrasz bańkę w Totka? 

 

Kiedy jesteś bardziej szczęśliwy jak dążysz do tego by mieć cudowną kobietę czy jak już ją masz? 

Edytowane przez Denzel
  • Like 1
  • Dzięki 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, I1ariusz napisał:

Nie, jako katolik nie będę ci tego wmawiał. Powiem ci tylko, że wg katolicyzmy na tym świecie prawdziwego szczęścia nie osiągniesz.

 

 Gdyby to była prawda, to by znaczyło, że rozbudowane katolickie praktyki, kulty maryjne czy mantry różańcowe są po nic, bo albo mają służyć osiągnięcie szczęścia w świecie doczesnym, albo ma to służyć zbawieniu czy samego praktykanta, czy jego bliskich.

 A w zdaniu, że "na tym świecie prawdziwego szczęścia nie osiągniesz", też jest zawarte kłamstwo i sekciarska manipulacja, jako, że wg Biblii, szczęście ma być osiągnięte tu na ziemii po stąpieniu Nowego Jeruzalem, czyli Królestwa Niebieskiego o którym mówił Jezus...

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Edelgeist napisał:

 Nie obraź się, ale brzmisz trochę, jak manipulant, który próbuje wmówić innym, kiedy są szczęśliwi a kiedy nie

 

Pozwolę sobie się nie zgodzić.

 

Wróćmy do sedan, byłeś głodny ktoś cię nakarmił, jesteś szczęśliwy, bo zaspokoiłeś głód ja tego nie neguję. 

 

Natomiast będzie to szczęście krótkotrwałe gdyż nie masz żadnej gwarancji, że jutro ktoś cię znów nakarmi i nie masz poczucia, że sam możesz się wykarmić, masz natomiast poczucie że jesteś od kogoś zależny, co niszczy twój komfort. 

 

Wiec tak naprawdę zostanie strach przed przyszłością, który ci poczucie szczęścia będzie zaburzał. 

 

I dalej twierdzę, że dążenie do szczęścia zaczyna się dopiero gdy masz zapewnione wszystko z punktu 1 i punktu 2, bo zaspokojenie potrzeb z punktu jeden jest niezbędne do przetrwania biologicznego, a poczucie bezpieczeństwa z punktu 2 sprawia, że twoje dążenia popłynął w inną stronę niż zaspokojenie potrzeb biologicznych.

 

I ja dalej nie wskazuje jak ma ktoś dążyć do szczęścia, bo to sprawa indywidualna, gdzie znajdzie to szczęście nie moja sprawa, więc o manipulacji nie może być mowy, bo manipulant musi mieć swój cel, mieć jakąś korzyść. 

 

Oczywiście ktoś może znaleźć szczęście np. w samym jedzeniu, ale wtedy będzie dążył do nowych doznań kulinarnych, a to też jest jakaś ścieżka, która będzie wymagała nakładu jakiejś pracy, aktywności, ponoszenia kosztów, wyrzekania się czegoś, żeby zyskać coś innego.

 

Można znaleźć szczęście w pracy, ale to też będzie droga rozwoju, dążenia do czegoś niezależnie jaka to jest praca. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Edelgeist napisał:

 

 Gdyby to była prawda, to by znaczyło, że rozbudowane katolickie praktyki, kulty maryjne czy mantry różańcowe są po nic, bo albo mają służyć osiągnięcie szczęścia w świecie doczesnym, albo ma to służyć zbawieniu czy samego praktykanta, czy jego bliskich.

 A w zdaniu, że "na tym świecie prawdziwego szczęścia nie osiągniesz", też jest zawarte kłamstwo i sekciarska manipulacja, jako, że wg Biblii, szczęście ma być osiągnięte tu na ziemii po stąpieniu Nowego Jeruzalem, czyli Królestwa Niebieskiego o którym mówił Jezus...

No zbawienie oznacza szczęście na "tamtym świecie", więc te wszystkie "mantry" właśnie w tym mają ci pomóc. Również Nowe Jeruzalem oznacza "tamten świat". Przejdziesz do niego raczej przez śmierć. W innym wypadku, gdy nastąpi Apokalipsa.

Edytowane przez I1ariusz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To co piszesz jest oparte na piramidzie potrzeb Maslova,która jest mitem i została już dawno obalona. Wg ostatnich badań nie ma czegoś takiego jak hierarchia potrzeb i należy dążyć do zaspokojenia wszystkich. Myślę, że szczęście to kwestia percepcji na świat,naszego nastawienia, wyborów, wiary w coś większego itd. Można być milionerem i każdego dnia martwić się o to co stanie się na giełdzie, albo być Murzynem w Afryce i być szczęśliwym. To dość indywidualna kwestia.

Edytowane przez ManOfGod
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.