Skocz do zawartości

Jestem już wykończony psychicznie ciągłym brakiem i pogonią za pieniędzmi


bassfreak

Rekomendowane odpowiedzi

35 minut temu, maroon napisał:

10 tys? 😲

 

No tak. Tyle otrzymuje za użeranie się z Pimpusiami i innymi brutalami. Codziennie (z weekendami).

Kupił zestaw ubrania, sam widziałem z Decatlonu za cztery stówki (spodnie/kurtka/komin/rekawiczki).

Stolce zbiera do woreczków. Aż się łezka kręci. Niektóre pieski naprawdę robią wrażenie.

Zresztą, godzinna lekcja z pieskiem to 120 zł u dobrego trenera. Nie mam wiedzy na ten temat.

 

Niekoniecznie aparycja jest potrzebna. Systematyczność, poukładanie. 

Nie znam się na tym, przytoczyłem tylko przykład. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Yolo napisał:

Kiedy czytam tego typu teksty chłopaków na dorobku i zestawię z tym przez co sam musiałem przejść żeby nie liczyć ceny rzeczy wkładanych do koszyka, czyli jakieś małe podstawy, pusty śmiech ogarnia.

Kur*a, zawsze, ale to zawsze, musi się pojawić ktoś , kto napiszę: ale ja miałem gorzej, co ty wiesz o życiu. Przypomina mi się od razu to :

 

 

 

A tak serio bracie @bassfreak może faktycznie za granica. Masz tam kogoś, u kogo mógłbyś się zaczepić przynajmniej na początku ?

Sam od razu nic nie wynajmiesz, bo ceny też tam są horrendalne.

 

 

Edytowane przez Leniwiec
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witajcie. Po dłuższej przerwie i czytaniu forum z przyczajki, postanowiłem w końcu się aktywować i dodać coś do tematu.

 

1. Praca za granicą a życie za granicą to dwie różne rzeczy. Mam wrażenie, że niektórzy myślą, że w krajach emigracji zarobkowej mieszkania wynajmuje się a produkty sprzedaje się po cenach polskich. Trzeba rozróżnić te dwa przedsięwzięcia: wyjazd i życie na minimum po to by zaoszczędzić i wrócić do Polski vs. wyjazd i normalne życie "jak localsi". W drugim przypadku napotykamy ten sam problem co w Polsce. W różnych miejscach skala jest oczywiście inna, niemniej kto dziś nie posiada domu w Szwajcarii już raczej nigdy go tam mieć nie będzie (zakładając kontynuacje obecnej polityki i trendów makroekonomicznych).

2. Mimo, że już od dawna nie liczę każdej "złotówki" to również widzę, że niezależnie od tego co zrobię, ceny wszystkiego uciekają mi coraz szybciej. Dokąd to się nie skończy to obawiam się, że poziom życia wszystkich będzie systematycznie się obniżał. Jedyne co można zrobić to aktywnie nie wspierać systemu. Pracować na minimum, optymalizować podatki, uciekać do walut, aktywów i jurysdykcji skrzywionych w jak najmniejszym stopniu.

 

Jeśli chodzi o poprawę swojej sytuacji materialnej to z własnego doświadczenia polecam poniższe:

A. Jeśli jesteś młody i nie masz jeszcze doświadczenia i kwalifikacji żeby gromadzić kapitał finansowy to skup się na gromadzeniu kapitału ludzkiego. Swój czas poświęć na gromadzeniu umiejętności, które W PRZYSZŁOŚCI dadzą Ci dobry zarobek. Nie ma nic gorszego niż młody człowiek, który chce się dorobić wykonując proste, niewymagające żadnej wiedzy czy umiejętności prace. Najpierw trzeba zasiać by POTEM zbierać plony.

B. Nie siedź w nieskończoność w nieprzyszłościowej pracy. Niezależnie od kwalifikacji, jeśli czujesz, że uderzyłeś w sufit i najpewniej będziesz robił to samo, na tym samym stanowisku i za te same pieniądze przez najbliższe kilka lat to skróć sobie męki i ZMIEŃ PRACĘ.

C. Miej otwarty umysł na zmiany. Nie można oczekiwać, że za jakiś czas warunki, które dzisiaj Ci sprzyjają pozostaną takie same. Nawet nie mówię o sytuacjach ekstremalnych jak np. "piwny wirus" ale przemiany społeczne, polityczne czy technologiczne mogą spowodować, że Twój zawód/biznes stanie mniej lub w ogóle niepotrzebny.

 

  • Like 18
  • Dzięki 5
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, maroon napisał:

10 tys? 😲

Pamietam jak udzielalem korepetycje. W glowie mialem wizje, ze dorobie sobie chociaz 3x30x5x4 = 1800 zl / mies i bedzie git.

Suma sumarum: panie przyjdz pan w piatek, a jak nie to w sobote. I 500 - 800zl za uzeranie sie z Bombelkami to byl max.

 

A zwolennikom zapierdolu radze sie zastanowic, ile cialo i psychika wytrzyma w takim trybie. Bo jak nie nogi siada, to kregoslup. A po kregoslupie, ktorym biegna nerwy rdzeniem kregowym - to efekt domina. Od stresu zaczna sie bole glowy, moze nawet depresja / nerwica. 

Czlowiek nie wyewoluowal, zeby pracowac po 16h na dobe popierdalajac na nogach. To nie jest jego naturalne srodowisko, taki styl wymiusila rewolucja industrialna. I cialo sie buntuje.

Poza robota, ludzie maja jeszcze inne potrzeby. Jak maja je realizowac, jak padaja na pysk? Jaka idea ma im przyswiecac, kiedy wracaja do domu i opadaja z sil?

 

Sam znam to poczucie daremnosci, kiedy po 2 tygodniach pracy na magazynie dostalem lekko ponad 600 zl xD 8h popierdalania na nogach.  To bylo w 2018.

Najelpiej uczyc sie jezyka i sprobowac gdzie indziej. W Twoim przypadku na poczatek sprobowalbym Holandie, coby miec zastrzyk gotowki.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Leniwiec napisał:

Kur*a, zawsze, ale to zawsze, musi się pojawić ktoś , kto napiszę: ale ja miałem gorzej, co ty wiesz o 

 

Kolego, jeśli tak odebrałeś to co napisałem, znaczy nic z tego nie zrozumiałeś. 

 

Nie ma czegoś takiego jak sukces bez wysiłku, jeśli startujesz z niskiego pułapu. Problem tkwi w tym, że ludzie często chcieliby efektów ale wysiłku już niespecjalnie. 

 

Duma nie pozwala schylić karku, poświęcić czas i energię, bo to mentalność niewolnika i (o zgrozo!) jeszcze ktoś na tym zarobi.

Z drugiej strony ambicja i ego, które nie potrafią zaakceptować przeciętnych wyników. 

 

Takie połączenie bywa źródłem wielu frustracji. 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 hours ago, GriTo said:

Kolega ma dyszkę na miesiąc. Za chodzenie z psami.

 

8 hours ago, maroon said:

10 tys? 😲

Tak, corka sasiada sie w to bawi jako studentka zaoczna - w tygodniu lazi z psami i czyta ksiazki, w weekend sie uczy. Srednio ma 6-10 psow dziennie. Jej stawka to 35zl/dzien (6h). bo to bardziej dorabianie niz zawod. Po studiach nie zamierza dla kogokolwiek pracowac, tylko zbudowac hotel dla zwierzat. Hotel to spora inwestycja, ale jak mowi, zarobki rzedu 1000zl+ dziennie na czysto to minimum.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brachu w tym kraju żeby dobrze zarabiać to trzeba mieć kwalifikacje w pożądanym przez system zawodzie, fach w ręku lub znajomości.

Od dziecka mężczyzn nie uczy się praktycznie niczego sensownego jak zarabianie, inwestowanie, jak działa kobieta, świat, prawo czy społeczeństwo.

Natomiast uczy się kompletnych bzdur i bredni powielanych przez propagandę medialną, rodzinę czy kościół.

Cała struktura w cywilizacji zachodniej jest teraz robiona pod kobiety a mężczyznami nikt się nie przejmuje do tego karze się przy byle okazji.

Kolejna sprawa koszty, podatki w Polsce są absurdalne, na każdym kroku jakiś wał by oskubać podatników.

Tu nic nie działa poprawnie i jest robione wbrew obywatelowi.

Jeżeli chcesz żyć na lepszym poziomie to pomyśl o wyjeździe z tego papierowego państwa.

 

 

  • Like 15
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@bassfreak ale to jest piękne uczucie i znam je dobrze nic tak nie motywuje do zmiany życia.

 

Miałem dość życia na osiedlu do porzygu aż zebrałem się do pracy.

 

Miałem dość pracy w Polsce do porzygu aż dostałem siły do nauki języka.

 

Mam dość pracy na etacie zmotywowałem aż się do nauki tradingu( w tym kontekście plandemia to jak z nieba mi spadła).

 

Jesteś teraz w zajebistym miejscu w swojej głowie i to od ciebie zależy czy to wkurwienie wybije cię jak trampolina czy wbije cię jeszcze bardziej w dół jak młotek gwóźdź.

 

Nie bój się czytać i nie baw się w naszych starych.

 

9 godzin temu, GriTo napisał:

 

https://dog-walk.pl/warszawa/wyprowadzanie-psow

 

Potwierdzam. Za dniówkę można ze 400 zeta zgarnąć jeśli ktoś poukładany jest.

 

 

I właśnie dlatego pierdole spawanie.....

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zrobiłem podnajmy. Znalazłem mieszkanie w kiepskim stanie do wynajęcia. Kupiłem parę łóżek z olx i wynająłem ekipie chłopaków z ukariny. Płacą po 650 od lepka. Jest i 6. Po wszystkich opłatach zostaje mi około 800zl. Fak to nie dużo ale mając już tych mieszkań 4 to poza pracą jest z czego odłożyć i żyć. Wiadomo bywają problemy typu że jakieś klucze dorobić czy telewizor kupić trzeba. Ale lepsze to niż tyrać w weekendy by wiązać koniec z końcem. Ekipa ma miesiąc wypowiedzenia, płacą z góry. Może się zdarzyć przestój ale może być też tak że jedna ekipa siedzi 3 lata bo pracownicy rotują a firma działa. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minutes ago, GriTo said:

Panowie, ja nie komputerowy ale to też bodajże działa.

 

cybersecurity.mimuw.edu.pl/

Poczytaj prosze recenzje tego kursu. Od razu mowie, ze cybersec nie da sie ogarnac w rok. To baaaardzo trudna dyscyplina, ktora wymaga lat katorzniczej pracy i przygotowan. O kosztach wykwalifikowania sie nie wspominam, bo na to potrzeba dziesiatek tysiecy zlotych (trening, certyfikacja). Tego typu kursy sa moze dobre, ale dla kogos kto jest juz mocno w temacie i ma bardzo rozbudowane podstawy. Aha, jeszcze jest wymagana dostepnosc. Zeby sie uczyc musisz poswiecic okolo 10h dziennie na rycie materialu. A kiedy bedziesz mial czas na prace by zaplacic rachunki?

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę śmiechłem, no autor tematu zarzucił kilka zdań jojczących bez konkretu, a tu się niegłupia dyskusja wywiązała.

13 godzin temu, bassfreak napisał:

Zaczyna mi siadać na głowę i to dosyć wyraźnie, ciągle brakuje kasy nie ważne ile bym miał chęci i ile kombinował.

Całe życie z tytułu braku pieniędzy miałem problemy, zawsze byłem gorszy, byłem gnębiony itd.

Nie wiem gdzie leży problem i co mogę zmienić, nie mam mentalności niewolnika i nie będę jebał po 250h miesięcznie.

Wszystko coraz droższe, do lekarzy poza ogólnym chodzę wszędzie prywatnie, ręce mi już opadają ja nawet nie mogę normalnie spać.

1. Brak kasy - rozważyłbym emigrację.

W Polsce jest zajebisty combos: pojebani ludzie, fatalny klimat, pokręcone regulacje prawne, w tym podatkowe, coraz bardziej zdewastowana przyroda zaś dziedzictwo w postaci zabytków jest w zasadzie głównie rekonstrukcją, co zawdzięczmy sąsiadom znęconym naszą własną słabością.

Mam w Polsce zawód i fach i nawet pomimo pewnej tegorocznej redukcji przychodów (w dół o około 1/5 będzie) nadal sobie radzę. Ale jestem też już tu "przykuty" nie tylko zawodem, którego poza Polską wykonywać w zasadzie nie mogę, ale i dziećmi, które musze to wykształcić, wyekpediować w dorosłość. Bez tego, jako cżłowiek młody, myślałbym śmiało o wyjeździe za granicę - tam gdzie jest przynajmniej przyjemnie.

Pracowałem w USA, robiłem wyburzenia. Zarabiałem ponad 1000 USD na tydzień. Byłem (i jestem :) ) młody, zdrowy silny. Sześć dni roboty, niedziela nad oceanem. Życie,, żarcie ciuchy jakie chcesz. 

Rozważyłbym południowo wschodnie wybrzeże, może też południe. Lubię morze, więc południe. Zatoka Meksykańska i Biloxi też by uszło. 

Tylko, żeby była jasność, tak jak napisał @Shark - to jest życie dla młodych i zdrowych. W wynajętym mieszkaniu, łatwo, miło i przyjemnie bez zobowiązań.

Kredyt w USA też jest niefajny. Ubezpieczenie, mimo Obamacare, też gniecie. 

Wybrałbym kierunek i doprowadziłbym do biegłej znajomości języka.

Żeby było ciekawie, to sam tak obecnie robię - wybrałem sobie zakątek świata, w którym chciałbym pogrzać dupę na starość i od ponad roku intensywnie uczę się języka. Kolejny krok to coraz dłuższe wyjazdy tam, żeby wyczuć klimat życia codziennego, rozejrzeć się za miejscem na stałe, być może już coś kupić.

 

2. Co można zmienić? Dla mnie najlepszym sposobem dla boostowania ego i samopoczucia jest zmiana fizyczności. Dieta i ćwiczenia. Do tego weielkiej kasy nie potrzeba: jesz czysto (warzywa, owoce, mięso, nabiał), pijesz wodę. Ćwiczysz na wolnym powietrzu. Sam mam garażową siłownię., ale w ciepłym sezonie ćwiczyłem cały czas na dworze. Od lat nie palę, od 5 lat nie piję, od dwóch miesięcy nie piję kawy nawet. Wydaję mniej, a czuję się lepiej. 

 

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minutes ago, Casus Secundus said:

Pracowałem w USA

 

Swietna sprawa, jednak jak sie nie ma rodziny to na nielegalu moze nie byc tak kolorowo?

 

Mam ziomka w USA i generalnie sobie chwali, ale posiadacz zielonej karty, wiec to troche inne mozliwosci.

 

Mam rozkmine jak sie dostac do Stanow bez paszportu szczepien. Od niedawna wymagany dla nie-obywateli przy przekraczaniu granicy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam sobie wkleić cytat z mojej sygnatury w translator.

 

Tutaj naprawdę niema nic więcej do dodania.

 

Wszyscy próbują wchodzić w skale mikro, a fundamentalne problemy leżą w tej ogólnikowej skali makro.

 

Trzeba sobie poprzestawiać w głowie i nagle się da.

 

Excel i notowanie wszystkiego co uważasz, że jest ci potrzebne. Nie da się niczego osiągnąć jeśli tego nie zmierzysz.

 

Chęć do pracy i rozwoju.

 

Wygrywanie polega na ciągłym wstawaniu po kolejnych porażkach. Przegrana to nie podniesienie się po jednej z porażek.

 

Życie jest nie sprawiedliwe - i co z tego?

Możemy albo płakać albo coś z tym zrobić.

 

A jeśli nie robisz z tym nic, to znaczy że jednak wcale Ci nie jest tak źle, jak to odpisujesz.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Indywidualista napisał:

Swietna sprawa, jednak jak sie nie ma rodziny to na nielegalu moze nie byc tak kolorowo?

 

Mam ziomka w USA i generalnie sobie chwali, ale posiadacz zielonej karty, wiec to troche inne mozliwosci.

 

U mnie był miks - bo to było na nielegalu, ale mieszkałem u rodziny. Więc mieszkanie miałem za darmo, możliwość wyżywienia też. Co nie zmienia faktu, że jedzenie i tak było tanie, a posiłek w restauracji kosztował mnie kilkanaście dolarów.

Trochę oczywiście wyszła z tego porada typu memiczne "sprzedaj jeden z jachtów", bo miałem tam mocny backup i możliwość pracy i zarabiania bez stresu. 

Oczywiście, sam dla siebie na początku nie wynajmowałem mieszkania. Ale dojechała do mnie dziewczyna, której wynająłem i opłaciłem mieszkanie - więc jak najbardziej mieszkać jako nieautchton niedrogo też się da, co praktycznie sprawdziłem. 
Tak jak pisałem, to było (bo pisze o 2003 roku) życie łatwe i przyjemne, ale bez perspektyw, z dnia na dzień. Tak też widziałem życie moich przyezdnych, Polaków czy Czecha Martina (notabene przezabawnego kolesia). W sumie byliśmy tam przodownikami pracy, bo miejscowi koledzy, zwłaszcza upaleni Portorykanie i miejscowi Afroamerykanie byli ciut mniej robotni i rozgarnięci. 

Ad rem: jak się chce się coś budować perspektywicznie, są większe komplikacje i poziom stresu - jak w Polsce. Mój stary ma obywatelstwo, z nową żoną (Polką) miał godziwe prace, dwa domy*, samochody, ale i kredyt i najemców, w obydwóch domach. Więc trzeba się też było gimnastykować. 

Ale - jeśli masz się użerać w Polsce albo w kraju, który po prostu więcej oferuje - czemu właśnie nie postawić na kartę zagraniczną?

46 minut temu, maroon napisał:

Zdradzisz co to za zakątek i co zadecydowało o wyborze? 

Napisz PW. jeśli możesz. Ja nie mogę pisać prywatnych wiadomości, a póki co trochę chomikuję ten pomysł i jeszcze go nie upubliczniam. :)

 

*Edit: jeszcze zapomniałem o chacie wakacyjnej na Cape Cod. :):)

 

Edit 2: ogólnie to była u niego droga od właśnie budów, poprzez nadzory, aż do innych zajęć. Do pracy fizycznej się nie nadawał, więc musiał wykorzystać inne umiejętności. Podkreślam jednak, że swoją drogę tam zaczął w drugiej połowie lat 80-tych, na co trzeba brać poprawkę. 

Edytowane przez Casus Secundus
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, GriTo napisał:

 

https://dog-walk.pl/warszawa/wyprowadzanie-psow

 

Potwierdzam. Za dniówkę można ze 400 zeta zgarnąć jeśli ktoś poukładany jest.

Kolega ma dyszkę na miesiąc. Za chodzenie z psami.

Można? Można. Tylko się ogarnąć trzeba.

Usługa skierowana do bogatszej części społeczeństwa to i zyski większe...

12 godzin temu, GriTo napisał:

No tak. Tyle otrzymuje za użeranie się z Pimpusiami i innymi brutalami.

Brutto czy netto?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, dziadek do orzechow napisał:

To baaaardzo trudna dyscyplina

 

Zgadzam się. Jak wspomniałem, ja się na tym w ogóle nie znam. 

23 minuty temu, Brat Jan napisał:

Brutto czy netto?

 

Na rękę.

 

ps. Można też myć okna - 350 za sesję, sprzątanie domu to minimum 250 zeta. Zawsze się daje zarobić.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja żyje w tym kraju dla beki, czasami urwę jakieś pieniądze na bukmacherce ale tylko jak mam jakąś dobrą wczutke. Inaczej się nie da, bo człowiek w tym kraju zarabia o połowę mniej niż trzeba. Kukuryny podrożały, życie podrożało, nie da się uczciwie pracując jeden etat stać na cotygodniowe imprezy, jedzenie na mieście itd..

 

W tym roku zdecydowanie idę w kierunku psychologii, ogarnę studia, specjalizacje i biorę się mocno za klientelę. Nie wiem czy zdołam ludziom pomóc (bo doświadczenia nie kupisz) ale zdecydowanie wyczuwam, że przez najbliższe 5 lat kontakt z psychologiem będzie dla ludzi niezbędny. 

 

Z drugiej strony mam poczucie, że się mocno zeszmacę w tym zawodzie (bo jak pomoc ludziom, skoro ich najczęstszym problemem będzie kiepsko płatna praca minus to, co zostawią mi za godzinną wizytę). 

 

Trzeba było zostać raperem albo influencerem, jak były jeszcze ku temu sposobności 😂

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@bassfreak sprobuj spieniezyc to czym szczerze się interesujesz, każdy z nas ma różne zainteresowania ale bardzo dobry będziesz jedynie w tym co lubi Twoja podświadomosc - jeśli lubisz majsterkowanie to majsterkuj i sprobuj to spieniezyc itd. Nikt Ci nie powie co masz zrobić bo nikt nie zna Ciebie lepiej niż Ty sam, nikt nie jest dobry we wszystkim ale na pewno znajdziesz 2 czy 3 rzeczy w ktorych jesteś lepszy od innych i to jest Twój sweet spot, koncentruj wysiłki na rzeczach w ktorych jesteś dobry i krok po kroku się wygrzebiesz 🙂

 

Koledzy doradzają wyjazd za granicę i to moim zdaniem dobra rada ale zapłacisz za to cenę w mentalu, brakiem kontaktu z rodziną itp. - wszystko ma swoją cenę i jeśli zdecydujesz się wyjechać to zapłacisz za to..

 

Nauka nowych umiejętności - może zrobić kurs o przejść do IT, może trading, jeśli mentalnie czujesz się chujowo to musisz coś zmienić, samo się nic nie zrobi..

 

Jestem z Tobą bracie

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, bassfreak napisał:

Wszystko coraz droższe

Jak idę do sklepu, i kupuję kilka rzeczy (nawet nie z tych droższych), to od razu -50 w portfelu, albo i lepiej. Także dobrze wiem co czujesz.

 

15 godzin temu, mac napisał:

Miliony ludzi uciekło z kraju i to niestety jedyne sensowne rozwiązanie.

Sam bym chętnie to zrobił. 

 

14 godzin temu, Indywidualista napisał:

Bo ja widze ze w tym kraju jest takie podejscie ze jak nie masz wyksztalcenia to ludzie automatycznie zakladaja ze jestes debilem.

Czasem wystarczy że ktoś jest młodszy, i efekt jest wtedy ten sam.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, GriTo said:

Panowie, ja nie komputerowy ale to też bodajże działa.

 

cybersecurity.mimuw.edu.pl/

 

Zgadzam się z @dziadek do orzechow to nie dla każdego i nie na "szybko"; trochę mnie temat zainteresował, bo moje poprzednie stanowisko wiązało się z cybersecurity.

 

Znalazłem na szybko i jednak tak kolorowo nie jest:

 

https://opensecurity.pl/hackeru-opinie-o-kursie-collegium-da-vinci/ (tldr: musisz zdać egzamin, który sam opłacasz i który jest wyzwaniem nawet dla ludzi z branży)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Król Jarosław I napisał:

Mam dość pracy na etacie zmotywowałem aż się do nauki tradingu( w tym kontekście plandemia to jak z nieba mi spadła).

Jak się tego uczyłeś?

 

@bassfreak czujesz frustrację bo wyniki są słabe. Podobnie jak facet co został przemielony w relacji. Niby wszystko dobrze robi ale efekt leży. Oczywiście można ukoić frustrację, poklepać po plecach i powiedzieć coś w stylu to zła kobieta była.

Jednak co jakiś czas będziesz się wybudzał pełen coraz większej frustracji i złości. Im dłużej śpisz tym większe zaległości i mniej sił/czasu na zmianę. Więc zasadnicze pytanie czy chcesz żeby cię uspać czy szukasz "nowej drogi"?

 

Jeśli nowej drogi to dobrze by było założyć nowy wątek na temat inwestycji podnoszących naszą wartość na rynku pracy dzieląc je na te:

 

- krótko, średnio i długoterminowe.

 

- zwiększanie kompetencji, skali, odpowiedzialności

 

Ps. Jeśli się spotykałeś z ukrainką to zauważyłeś, że nie posiada właściwie lokalnej waluty a operuje głównie dolar/frank/złoto?

 A PLN tyle ile potrzeba na bieżąco w sklepie.   

 

Ps. Nikt kto dobrze ci życzy nie będzie chciał cię uspać. 

 

Żeby nie było. Tak poziom trudności rośnie. 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.