Skocz do zawartości

Dot. płacenie na pierwszych randkach


Rekomendowane odpowiedzi

 

@SamiecGamma Nie chodzi o to, by mówić ile się zarabia, ale żeby na pierwszej randce unikać rozmowy o tym, gdzie się pracuje to już jakaś skrajność.

Praca w ogromnej mierze definiuje człowieka - nie każdy chce/potrafi być grafikiem, nie każdy sprawdzi się w sprzedaży, PR czy w przedszkolu. Z powodu pracy możesz mieć kiepski humor lub być w stanie euforii. Możesz gdzieś pracować, bo dużo płacą lub po prostu lubisz to, co robisz. To w pracy zwykle spędzasz 1/3 doby, albo i więcej jeśli absorbuje lub jest pasją. Poza tym wiele zawodów determinuje czas wolny, więc chyba lepiej wiedzieć na początku, że ktoś ma cykl dyżurów w szpitalu, często wyjeżdża, bo jest stewardessa bądź przewodnikiem turystycznym lub ma zajęte wszystkie weekendy, bo w branży MICE siedzi.

 

A gdyby mnie facet na pierwszej randce spytał o dzieci to obstawiałabym dwa warianty: 1/ szuka inkubatora dla swoich genialnych genów, 2/ tych dzieci nie chce mieć, bo za bardzo namieszają w jego poukładanym świecie. Zarówno 1 i 2 oznacza, że określił już moją przyszłość wg własnych wytycznych. Dziękuję, wychodzę.

 

Do tematu dzieci najlepiej dojrzewać będąc w związku, bo bywa, że ktoś, kto ich nie chce mieć jednak je ma - bo chce je mieć z tą jedną konkretną osobą (a na pierwszej randce z netu poznajesz tylko eksportową wersję kogoś). Mój plan na przyszłość był taki, że żadnych dzieci, żadnych małżeństw (miałam skopane wzorce z domu rodzinnego), a wyszło inaczej, bo w relacji z konkretną osobą zmieniłam cele życiowe - i jest super.

Na luzie więcej rzeczy w życiu (i w związkach) się udaje, a nawet jak upadasz, to mniej się połamiesz. Taka @Amperkana przykład poznała tego jedynego nie mając zbyt wiele na koncie, a potem przegoniła męża i wnioskuję, że oboje nie mieli i nie mają z tego tytułu żadnego bólu, żyją dla siebie i bez spiny.

 

Edytowane przez lumineer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, nowy00 napisał:

@SamiecGamma

Widzisz jak działają laski. Od razu lecą z szeregiem konkretnych pytań. Chcą wiedzieć czy facet ma np. mieszkanie albo chociaż jest prezesem :)

 

Ja zawsze wtedy mówiłem, że na nierelewantne - w kontekście w jakim się znajduję (randka) - pytania nie odpowiadam i tyle 🤷‍♂️

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za czasów, kiedy istniała jakaś kultura i nie było upadku płci i braku zrozumienia swoich ról to na pierwszej randce płacił mężczyzna. Nie do wyobrażenia było 100 lat temu by to jeszcze laska płaciła za randkę, jaka kastracja faceta na miejscu - głowa mała ;) 

Na drugiej randce na przykład na zwykłym spacerze, kobieta mogła przynieść upieczone ciastko na randkę z domu i to było zdrowe, normalne i słuszne. Każdy coś od siebie dawał.

Dzisiaj mamy problemy nowego świata i kobiety z "charakterem", które chcą by każdy płacił za siebie bo według nich tak jest w porządku (ciekawe czy mają drugie randki? i czy ci panowie tacy interesujący by iść się pomęczyć drugi raz? ;) )

Szkoda, że to nie do końca działa, ponieważ partnerstwo nie działa, partnerstwo nie ma określonych płci a polaryzacja męska i kobieca już tak. Więc jeśli kobieta się upiera, że ona koniecznie musi zapłacić za tą kawę i jest przy tym uparta jak ostatni osioł to po prostu możecie ją delikatnie uświadomić, że nie rozumie w jakiej sytuacji stawia mężczyznę, który ją zaprosił, że już na starcie podkopuje relacje i prawie niczym za pomocą wyobrażeniowej łopaty stara się wykorzenić płciowość i zniszczyć naturalny magnetyzm, w tak prosty i subtelny sposób. Bo skoro równo płacimy, jesteśmy równi, nikt nikogo nie musi chronić, troszczyć, każdy sam za siebie itd, itp)

(Należy pamiętać, że kobiety nieustannie sprawdzają mężczyznę i nawet nie wiedzą, że są własnymi "narzędziami" do generowania sobie bólu właśnie przez to jak zostały wychowane na chłopy)

 

Teraz dla większego zrozumienia i wyjaśnienia w kilku słowach jeszcze:

 

Jeśli nie chcecie być osłem, to każdy niech płaci za siebie. Taki model się sprawdza do seksu, szybkich numerków kobiet o męskiej polaryzacji, które chcą robić za faceta i stawiają za punkt honoru płacenia tych całych 50%.

Jeśli chcecie być leszczem ale z silną energią męską, gdzie kobieta czuje się kobieco przy was i pływa we waszej energii, gdzie wasz charakter czuć w powietrzu to zapłaćcie za tą kawę czy kino. To jest koszt bycia mężczyzną i jedną z ról dostarczyciela dóbr, tylko tutaj trzeba mieć na uwadze jedno. Należy umieć rozpoznać wartościowe kobiety by nie przepieprzać dużych ilości pieniędzy, stąd masówka nie wchodzi w grę drugi typ idzie tylko i wyłącznie w jakość, bo to nie seks jest priorytetem tylko fajnie spędzony czas dlatego to wersja dla mężczyzn i kobiet.

Kobieta powinna w swojej własnej formie zachowania energii wymiany coś zrobić, czyli przynieść buteleczki z piciem i na przykład ciastka w torebce upieczone WŁASNORĘCZNIE w plecaczku czy coś. Wtedy jest płciowość zachowana, synergia, wiadomo kto jest mężczyzną kto jest kobietą - nie ma kłótni jest rzeka, płynność. Można by powiedzieć, że Ty jako mężczyzna zorganizowałeś miejsca do siedzenia a ona przekąski i wodę no i macie siebie, film, picie, jedzenie i wasze świetne towarzystwo.

 

Osobiście sugeruję wersję numer 1 i nie zgrywać bohatera wersji drugiej, ponieważ wersja druga wymaga wpierw przeogromnej wewnętrznej pracy, popartej zrozumieniem i kombinacji wielu cech charakteru, które sprawiają że panie widzą w was nie partnera tylko mężczyznę i tego się po prostu nie da fejkować. No i pamiętajmy, to że kobiety chcą dobrze nie oznacza, że tak właśnie się dzieje. To wy jako mężczyźni jesteście dominującą energią i nadajecie tor, wasze pryncypia, zasady, wyznaczają wasz charakter życia i jeśli kobieta już na starcie podkopuje i stara się tam mieć te zdanie nad wasze za wszelką cenę (umówmy się, że najczęściej z dobrej woli bo przecież 50% jest fair) to i tak to niestety nie wygląda dobrze, dla przeciwnych polaryzacji, natomiast dla modnego "partnerstwa" to jest whatever - tu jest wszystko dozwolone chodzi tak czy siak o konsumpcję najszybszą ciał.

Edytowane przez SzatanK
  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, SzatanK napisał:

Za czasów, kiedy istniała jakaś kultura i nie było upadku płci i braku zrozumienia swoich ról to na pierwszej randce płacił mężczyzna. Nie do wyobrażenia było 100 lat temu by to jeszcze laska płaciła za randkę, jaka kastracja faceta na miejscu - głowa mała

 

Ty też jesteś boomerem jak ja ;) i może pamiętasz, że tak to wyglądało jeszcze 15 lat temu. Inne zasady, o których pisała @Amperka w stylu: odprowadzanie do domu/autobusu, sms, wszystko było niemal standardem. Jaki był skutek? "Pierwszych randek" było statystycznie mało na osobę, bo bardzo wiele z nich kończyło się relacją. Ale tam rolę grał jeszcze inny istotny czynnik - spotykało się najczęściej z osobą już sobie przynajmniej odrobinę znaną, z otoczenia, randki w ciemno były dużo rzadsze. Tak jak @Libertyn zauważył, jest duża różnica jeśli spotykasz się z zupełnym nieznajomym.

 

@Demon pytałeś co złego w masówce. Można to podzielić na dwie kategorie. Dla kobiety, jeśli ma świadomość, że randkowicz spotyka się z wieloma, to albo:

- jest bardzo wybredny stąd również małe prawdopodobieństwo, że wybierze akurat ją (czyli prawdopodobnie randka to strata czasu)

- albo... w drugą stronę, być może to on masowo nie jest wybierany (dlaczego?)

 

Już nie mówię o zwykłej potrzebie "wyjątkowości" calej relacji, ale nie wiem na ile w obecnych czasach to jeszcze funkcjonuje.

 

Z punktu widzenia mężczyzny to niby ok - spotyka wiele kobiet, bo szuka najlepszej, ale imho to tak prosto nie zadziała, ponieważ im większy mamy wybór, tym trudniej podjąć decyzję. Im większy wybór tym mniejsze prawdopodobnieństwo podjęcia decyzji (za rogiem może czaić się ktoś lepszy).

 

Z drugiej strony, masówka to mimo wszystko chyba i tak najlepsza strategia do randek w ciemno. Dlatego dla mnie, co już tu pisalam wiele razy, umawianie sie przez neta to trochę strata czasu. Dużo lepiej w realu życie tak zorganizować, żeby poznawać ludzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.01.2022 o 19:52, SzatanK napisał:

Szkoda, że to nie do końca działa, ponieważ partnerstwo nie działa, partnerstwo nie ma określonych płci a polaryzacja męska i kobieca już tak. Więc jeśli kobieta się upiera, że ona koniecznie musi zapłacić za tą kawę i jest przy tym uparta jak ostatni osioł to po prostu możecie ją delikatnie uświadomić, że nie rozumie w jakiej sytuacji stawia mężczyznę, który ją zaprosił, że już na starcie podkopuje relacje i prawie niczym za pomocą wyobrażeniowej łopaty stara się wykorzenić płciowość i zniszczyć naturalny magnetyzm, w tak prosty i subtelny sposób. Bo skoro równo płacimy, jesteśmy równi, nikt nikogo nie musi chronić, troszczyć, każdy sam za siebie itd, itp)

 

A to twoja opieka, ochrona, zaangażowanie to na pierwszym spotkaniu i dla każdego? Skoro darmo i dla wszystkich to co to warte? 

Daj komuś pokazać, że wart jest twojej wierności lojalności i dbania. Niech pokażą jakikolwiek charakter. Potem zdecyduj.

 

Jeśli pieniądze są główną twoją kartą to duża szansa, że będziesz wykorzystany. 

 

W dniu 22.01.2022 o 09:04, sol napisał:

- albo... w drugą stronę, być może to on masowo nie jest wybierany (dlaczego?)

Ktoś liczył prawdopodobieństwo wejścia w relację dla faceta, który poznaje przez internet. Wyszło coś 1:10 000.

 

Moja znajoma szukając faceta była na 100 pierwszych randkach* i żaden nie podpasował. A wszyscy 180+, wyższe wykształcenie i płacili.

Jest z randomem poznanym na żywo, który wniósł 1/3 tego co ci z pierwszej grupy.

 

* Ta ilość spotkań przypadła na 3 miesiące na portalu. Jedyne co z tego ma to zna wszystkie knajpy i atrakcje w okolicy. 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Ramzes napisał:

Ktoś liczył prawdopodobieństwo wejścia w relację dla faceta, który poznaje przez internet. Wyszło coś 1:10 000.

 

Wydaje mi się, że wynika to między innymi z jakiegoś mechanizmu (obronnego?) u kobiety, gdzie nowo poznany facet ma dużo trudniej aby wzbudzić w niej zaufanie, niż dokładnie ten sam facet ale już w jakiś sposób znany. Mój przykład z tematu - chłopak dostał z automatu etykietkę nieogarniętego, bo wołał za mną przez pół knajpy, żebym podeszła do baru i zapłaciła. Pierwszy raz go wtedy widziałam na oczy. Nie jest to najbardziej szarmanckie zachowanie, ale pewnie, gdyby to był ktoś kogo już znam i miała wyrobioną wcześniej pozytywną opinię, to to samo zachowanie odebrałabym zupełnie inaczej.

Edytowane przez sol
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 24.01.2022 o 00:48, sol napisał:

Wydaje mi się, że wynika to między innymi z jakiegoś mechanizmu (obronnego?) u kobiety, gdzie nowo poznany facet ma dużo trudniej aby wzbudzić w niej zaufanie

 

 Jeśli znasz kogoś z otoczenia lub polecenia to pójście w kulki jest kosztem reputacji. Inaczej przez dłuższy okres czasu trzeba działać zgodnie z ustaleniami. Sama po roku zrobiłaś podsumowanie relacji. 

Trudno więc oczekiwać takiego samego zaangażowania jak po roku. 

Gdy spotykasz kogoś pierwszy raz to nie masz pojęcia zarówno o człowieku ani jego zamiarach. Dlatego warto by każdy płacił za siebie. 

 

Co do twojej sytuacji. Mieliście różne założenia. Jego wewnętrzna kalkulacja dała wynik lepiej wyjść na buraka niż zapłacić gdy nie chce. 

 

Co do mechanizmów to panowie są dużo mniej odporni na atencję. Takie 5-7 dziewczyn na każde skinienie psułoby zdecydowaną większość tylko ze względu na prawdopodobieństwo to zjawisko marginalne. 

 

Rozregulowany rynek to i żadne zasady nie działają. Sam jednak konta na portalu randkowym nie miałem więc może za jakiś czas sprawdzę czy statystyka się potwierdza. 

 

Ci uprzywilejowani oraz ci co się nauczyli jak sobie radzić nie narzekają. A resztą nikt się nie przejmuje i jest obiektem żartów.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może i jestem nieco staroświecka, ale uważam, że na pierwszych randkach powinien płacić facet.

I to NIE CHODZI O PIENIĄDZE. Chodzi o sam fakt i podejście jego do tej kobiety.

Powszechnie przyjęło się, że to facet powinien postawić tą choćby kawę na pierwszej randce, która kosztuje może z 10 zł.

I wychodzę z założenia, że skoro mu na kobiecie zależy, to choćby po to żeby dobrze wypaść, jej tą kawę postawi. Nie musi być to obiad za 200 zł za danie, w najlepszej restauracji w mieście, jeśli np. mężczyzna nie jest zbyt zamożny, ale serio, kawa czy herbata majątku nie kosztują, a pokazują dobry gest na samym początku. Byłam na iluś tam randkach w życiu i nigdy nie zdażyło się żeby facet sam z siebie nie chciał za mnie zapłacić. Gdyby zdarzyło się żeby któryś nie chciał, to oczywiście bez komentarzy bym za siebie zapłaciła, jednak miałabym o tym nienajlepsze zdanie.

 

Co innego za to w późniejszym związku, gdzie uważam, że kobieta czasem wręcz powinna postawić obiad, albo chociaż zapłacić za wspólne zakupy. System, gdzie kobiety siedziały w domu, a faceci zarabiali, który obowiązywał ze 100 lat temu, nie był zły i w jakiś sposób się sprawdzał. Tyle, że teraz czasy się zmieniły, zmieniły się potrzeby, priorytety, przede wszystkim TRWAŁOŚĆ małżeństw.

O ile kiedyś kobieta mogła się czuc w takim układzie bezpiecznie, bo rozwody były wielką rzadkością, o tyle teraz bardzo ryzykownie jest być na utrzymaniu partnera. Nie mówiąc o tym, że zmienił się promowany powszechnie model życia i nie jest to już uważane za zbyt atrakcyjne. I tak niezależna koleżanka z pracy może wydawać się (w pewnych przypadkach, nie zawsze) atrakcyjniejsza od żony siedzącej w domu. Nie chodzi też o to żeby koniecznie zarabiać na podobnym poziomie. Chodzi o sam fakt niezależności finansowej partnerów np. w razie rozstania. 

No i i poza tym słyszałam o przypadkach, gdzie facet na początku był bardzo hojny, uzależnił kobietę od siebie, a później okazał się totalnym skąpiradłem i żałował jej na przysłowiowe waciki.

 

Z drugiej strony nie chodzi też o to, żeby zatracić zupełnie ten podział na męskość i kobiecość w związku np. kiedy kobieta zaczyna zachowywać się jak facet w związku i to ona w nim "nosi spodnie", nawet jesli z wyglądu jest kobieca. A facet zachowuje się jak pantoflarz i jej sie we wszystkim słucha, brak mu własnego zdania. Wiele związków niestety się w tym zatraca i tak właśnie funkcjonuje,

Najlepszy moim zdaniem jest więc w dzisiejszych czasach związek oparty na partnerstwie, ale jednocześnie na choćby symbolicznej dominacji faceta. Inaczej i kobieta i mężczyzna zatracą w nim swoją naturę, a wtedy ciężko nawet o pociąg do takiej osoby, bo tak nas juz natura skonstruowała, że się różnimy.

 

 

Edytowane przez Angel_Sue
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, Angel_Sue napisał:

 

Najlepszy moim zdaniem jest więc w dzisiejszych czasach związek oparty na partnerstwie, ale jednocześnie na choćby symbolicznej dominacji faceta. Inaczej i kobieta i mężczyzna zatracą w nim swoją naturę, a wtedy ciężko nawet o pociąg do takiej osoby, bo tak nas juz natura skonstruowała, że się różnimy.

 

 

Moim zdaniem również.

Tyle że w dzisiejszych czasach najczęściej to właśnie Panie same z facetów robią pantoflarzy i za nic nie chcą zaakceptować męskiej dominacji.

Więc nie ma tu o czym dyskutować.

Ze mnie jedna Pani chciała zrobić swego pantofla....nie dała rady...bo to ja chciałem dominować w związku... Pani się nie zgodziła. Zakończyła związek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Denzel napisał:

Moim zdaniem również.

Tyle że w dzisiejszych czasach najczęściej to właśnie Panie same z facetów robią pantoflarzy i za nic nie chcą zaakceptować męskiej dominacji.

Więc nie ma tu o czym dyskutować.

Ze mnie jedna Pani chciała zrobić swego pantofla....nie dała rady...bo to ja chciałem dominować w związku... Pani się nie zgodziła. Zakończyła związek.

 

Tak, wiele jest takich kobiet jak piszesz. Ale też wiele takich, których taki układ zupełnie nie pociąga, kiedy to ona ma robić za faceta w związku.

Poza tym ludzie mniej lub bardziej świadomie ( a najczęściej zupełnie podświadomie) testują czyjeś granice, na takiej zasadzie ,że "zrobię coś specjalnie nie tak  i zobaczę jak ta osoba się zachowa, czy będzie potrafiła bronić swoich granic i okaże się godnym partnerem, czy nie". 

Tak samo jak testują je zwierzaki, dzieci, tak samo niestety ludzie w związkach często nawet nie robiąc tego świadomie, ale instynkt im tak podpowiada żeby sprawdzić jak tamta druga osoba się zachowa.

Prawda jest taka, że i faceci i kobiety próbuja podporządkować tą drugą osobę i tego pozornie chcą.

Ale tak naprawdę wolą taką, która okaże się, że będzie miała własne zdanie i swoje granice.

Taką będą szanować, a taką bez własnego zdania już niestety mniej.

Edytowane przez Angel_Sue
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem jak ja to widzę:

Dostrzegam tutaj pewien konflikt między naszą naturą (mężczyzna jako dostarczyciel dóbr, łowca mamuta czy sojowego latte) a ideologią feminizmu, równouprawnienia. Dla mnie to dobra okazja do shittestu, dlatego zawsze wychodzę z propozycją zapłaty na początku znajomości - ważne by nie przeinwestować, dlatego nie zapraszamy myszki na Teneryfę tylko na spacer, drinka, pizze. Za te kilkanaście, max kilkadziesiąt złotych otrzymujemy fajnie lub niefajnie spędzony czas (chyba zostawiłem włączone żelazko...) i wiedzę czy pani będzie umiała się odwdzięczyć. 

 

W dobie równouprawnienia wstydem jest nie mieć dla siebie na posiłek będąc kobietą, po co mi pasożyt typu "dej"? Po co mi kobieta która nie ogarnia jakie warunki obecnie panują? Przecież to z miejsca definiuje jej złe wybory których konsekwencję sam mogę ponieść. 

 

Jak to się mówi lepiej z mądrym stracić niż z głupim zyskać.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Imiennik napisał:

W dobie równouprawnienia wstydem jest nie mieć dla siebie na posiłek będąc kobietą, po co mi pasożyt typu "dej"? Po co mi kobieta która nie ogarnia jakie warunki obecnie panują? Przecież to z miejsca definiuje jej złe wybory których konsekwencję sam mogę ponieść. 

 

Jak to się mówi lepiej z mądrym stracić niż z głupim zyskać.

 

Oczywiście masz  z tym rację. Kobieta idąc na randkę powinna być przygotowana na to żeby za siebie zapłacić i zabrać ze sobą kartę kredytową,

Nie powinna też na etapie randkowania i poznawania się wymagać od mężczyzny płacenia. Jest to czas na poznawanie się i zdecydowanie, czy chcemy ze soba spędzać czas, czy nie.

 

Po prostu jeśli on sam nie zapłaci, to ona powinna zapłacić za siebie bez zbednej dyskusji, czy komentarza. Choć powinno jej tez dać jej to do myślenia czy: facetowi temu na niej rzeczywiście zależy skoro już od początku nie chce się ani odrobinę wykazać w tak oczywistej kwestii,

W ogóle na pierwszych randkach, czy nie będąc w stałym związku nie nie należy mieć żadnych wymagań czy oczekiwań, ponieważ nie jest to związek, ale faza poznawania się żeby zadecydować, czy coś z tego będzie czy nie.

 

Idealny układ w związku wg mnie jest taki: obydwoje niezależni finansowo, jeśli facet zarabia więcej nic się nie stanie, ale ona też powinna przynosić cos na wspólny stół, czy czasami też kupić jemu prezent.

Układ partnerski z założenia, ale  jednak z przewagą dominacji faceta, nawet w symbolicznych kwestiach typu zaplanowanie wakacji. Wtedy uważam, że pociąg do siebie jest zachowany i pewna naturalna równowaga, a i kobieta przy tym pozostaje niezależna. 

 

Edytowane przez Angel_Sue
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Angel_Sue napisał:

I wychodzę z założenia, że skoro mu na kobiecie zależy, to choćby po to żeby dobrze wypaść, jej tą kawę postawi.

Jak zależy to owszem, tylko niedorzeczne jest aby na obcej osobie Tobie zależało. Lubię czasem moim znajomym, przyjaciołom, rodzinie tudzież partnerce coś kupić, od tak sobie. Czy to herbata, piwo na mieście/domu, prezent z wycieczki. Normalna, ludzka rzecz. Ale żeby obcej osobie (która nie jest w potrzebie) coś kupować? No nie :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Taboo napisał:

Jak zależy to owszem, tylko niedorzeczne jest aby na obcej osobie Tobie zależało. Lubię czasem moim znajomym, przyjaciołom, rodzinie tudzież partnerce coś kupić, od tak sobie. Czy to herbata, piwo na mieście/domu, prezent z wycieczki. Normalna, ludzka rzecz. Ale żeby obcej osobie (która nie jest w potrzebie) coś kupować? No nie :)

 

Jest to etap co prawda zalotów i wcale NIE MUSI nic z tego wyjść, jednak tak jak idziesz na rozmowę o pracę i chcesz się pokazać z jak najlepszej strony, nawet jeśli masz podejście typu " jak nie tak praca to inna", tak samo na randce obowiązuja podobne, niepisane zasady.

Jasne, że facet nic nie musi. Nie musi postawić kobiecie tej głupiej kawy, tak samo jak ona nie musi się starac ładnie wyglądać i zamiast w sukience przyjść w dresach i tłustych włosach. Tylko, czy wtedy pokażą się z dobrej strony? No raczej nie.

Tak samo jak na rozmowę rekrutacyjną przyjdziesz ubrany byle jak, nie zabierając za sobą CV. Możesz to zrobić, ale drugiej stronie nie musi się to spodobać.

Edytowane przez Angel_Sue
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Angel_Sue napisał:

 

Tak, wiele jest takich kobiet jak piszesz. Ale też wiele takich, których taki układ zupełnie nie pociąga, kiedy to ona ma robić za faceta w związku.

No to ja jeszcze na taką nie trafiłem.

Godzinę temu, Angel_Sue napisał:

Poza tym ludzie mniej lub bardziej świadomie ( a najczęściej zupełnie podświadomie) testują czyjeś granice, na takiej zasadzie ,że "zrobię coś specjalnie nie tak  i zobaczę jak ta osoba się zachowa, czy będzie potrafiła bronić swoich granic i okaże się godnym partnerem, czy nie". 

Nie lubię jak kobieta bawi się w testera. Bo potem jak zaczynam testować ją to się zazwyczaj źle kończy a tego nie chcemy.

Godzinę temu, Angel_Sue napisał:

Tak samo jak testują je zwierzaki, dzieci, tak samo niestety ludzie w związkach często nawet nie robiąc tego świadomie, ale instynkt im tak podpowiada żeby sprawdzić jak tamta druga osoba się zachowa.

Takie "sprawdzanie" nie jest dobre.

Godzinę temu, Angel_Sue napisał:

Prawda jest taka, że i faceci i kobiety próbuja podporządkować tą drugą osobę i tego pozornie chcą.

Co znaczy podporządkować. Nie rozumiem tego. I niby w jakim celu.

Życie samo w sobie za bardzo jest skomplikowane by trzeba na siłę dodatkowo je sobie komplikować. Trzeba żyć. Umieć się dogadać. Iść na kompromisy...a nie podporządkowywać sobie drugą stronę próbując uczynić z niej niewolnika. Głupota do potęgi.

Godzinę temu, Angel_Sue napisał:

Ale tak naprawdę wolą taką, która okaże się, że będzie miała własne zdanie i swoje granice.

Ja w związku chciałem mieć własne zdanie i niestety Pani to nie pasowało. Ona chciała rozdawać karty w związku i decydować o wszystkim a na to nie było mojej zgody

Godzinę temu, Angel_Sue napisał:

Taką będą szanować, a taką bez własnego zdania już niestety mniej.

Miałem swoje zdanie i niestety nie byłem szanowany a wręcz przeciwnie. Tak że powyższa zasada niekoniecznie ma odzwierciedlenie w rzeczywistości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Angel_Sue napisał:

 

Jeśli umawiasz się z kobietą na randkę i Ci się podoba, poświęcasz jej te kilka cennych godzin swojego zycia chociażby

Nadal to nie czyni z niej kogoś wyjątkowego, nieprawdaż? Nie zrozum mnie źle, postawienie kawy/piwa, nie mam z tym problemu. Z tym że kiedy mi mój przyjaciel stawia piwo, czuję się wyjątkowo, ale wiem czemu to zrobił - bo mamy kilkuletnią przeszłość gdzie wiele razem przeszliśmy. A co tutaj jest? Serio tylko to:

 

36 minut temu, Angel_Sue napisał:

ona nie musi się starac ładnie wyglądać i zamiast w sukience przyjść w dresach i tłustych włosach.

Mam jej dziękować że przyszła w umytych kudłach i ładnej sukience? i za to będę płacił?

 

Dobra, trochę się zgrywam, wiem jak to wszystko wygląda i albo chcesz się bawić albo nie, proste. Jak bym chciał się bawić bez problemu bym zapłacił spodziewając się rewanżu - którego jeśli by nie było byłaby prosta weryfikacja. Miałem przypadek gdzie nawet głupiego dziękuję nie było, więc była też prosta weryfikacja :)

 

43 minuty temu, Angel_Sue napisał:

w JAKIMŚ STOPNIU Ci na niej zależy. Tak samo jej skoro dała się na ta randkę zaprosić.

Pamiętaj też że cały czas myślimy (tak mi się wydaje) starymi kategoriami. Kiedyś nie było tinderów itp i ludzie się bardziej znali zanim zapraszali siebie na randkę. Tak mi się wydaje, pisze z własnego doświadczenia.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 stron o tym kto płaci a po drodze coś o upadku cywilizacji, samotnych matkach, podporządkowaniach /przewagach  etc, a zasada jest prosta jak cep: płaci osoba która zaprasza.
Jeśli kobieta chce się dorzucać nalęży poinformować, że jesli jej się spodobało następnym razem ona niech zaproponuje miejsce i cię chłopaku/męzczyzno zaprosi. To nie jest żaden świat idealny tylko uzgodnione zasady. Należy zasady współpracy określać, jasno, bez złości i niepotrzebnych na tak wczesnym etapie relacji oczekiwań,  komunikować co się chce.
Kurwa, zaraz pojawią się tematy czy kobieta może wynosić śmieci i wrzucać pranie do pralki i będzie coś o feminiźmie, Azjatkach, mizoginach i innych własnych projekcjach.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Personal Best napisał:

5 stron o tym kto płaci a po drodze coś o upadku cywilizacji, samotnych matkach, podporządkowaniach /przewagach  etc, a zasada jest prosta jak cep: płaci osoba która zaprasza.
 

 

W sumie racja. A, że na pierwszą randkę wychodzę z założenia, że dobrze by było gdyby zaprosił facet, to... odpowiedź sama się nasuwa.

Ok, kobiecie, kiedy zaprosi faceta na pierwszą kawę może i korona z głowy nie spadnie. ALE tak jak pisałam- może jestem odrobinę staroświecka, jednak uważam, że kompletny zanik ról, nie służy wzajemnemu pociągowi, zanika gdzieś tam energia męska i damska. Inaczej w związek inwestuje kobieta, a inaczej mężczyzna i NIE CHODZI tu o kasę, ale o symboliczne gesty. Głównie i aż inaczej łatwo się pogubić w tych rolach, gdzie i tak coraz bardziej zanikają... Ale to tylko moje zdanie.

Jednak nie dziwie się też waszemu podejściu obronnemu co do niepisanego obowiązku płacenia na randce przez faceta, bo wiele kobiet ma podejście, że im sie to należy. Tak jak kobiety boją się pójść z facetem do łóżka zbyt szybko, obawiają się oczekiwań i wykorzystania, mimo że same maja na to ochotę. Niestety tu pewne uprzedzenia robią swoje i to w zasadzie uzasadnione.

 

Edytowane przez Angel_Sue
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Angel_Sue napisał:

 

W sumie racja. A, że na pierwszą randkę wychodzę z założenia, że dobrze by było gdyby zaprosił facet, to... odpowiedź sama się nasuwa.

Ok, kobiecie, kiedy zaprosi faceta na pierwszą kawę może i korona z głowy nie spadnie. ALE tak jak pisałam- może jestem odrobinę staroświecka, jednak uważam, że kompletny zanik ról w związku, nie służy wzajemnemu pociągowi, zanika gdzieś tam energia męska i damska. Inaczej w związek inwestuje kobieta, a inaczej mężczyzna i NIE CHODZI tu o kasę, ale o symboliczne gesty. Głównie i aż inaczej łatwo się pogubić w tych rolach, gdzie i tak coraz bardziej zanikają... Ale to tylko moje zdanie.

Pociąg znika wtedy kiedy kobieta zaczyna matkować swojemu partnerowi. Kiedy lepiej wykonuje tylko niektóre czynności niż mężczyzna np. jest lepszym kierowcą to nie jest z reguły problem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Personal Best napisał:

Pociąg znika wtedy kiedy kobieta zaczyna matkować swojemu partnerowi. Kiedy lepiej wykonuje tylko niektóre czynności niż mężczyzna np. jest lepszym kierowcą to nie jest z reguły problem.

Niektóre pewnie tak, ale nawet ja jako kobieta źle czułabym się w związku, w którym to ja bym np. organizowała wakacje, podejmowała wszelkie decyzje, o wiele więcej zarabiała i ogólnie przejęła rolę faceta. 

Nie chodzi mi o pojedyncze umiejętności, czy sytuacje, ale całokształt.

A matkowanie też jest oczywiście odpychające, ale to inny temat. Choć trochę się z tym wiążę i z tą całą dominacją w związku.

Edytowane przez Angel_Sue
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.01.2022 o 09:04, sol napisał:

Ty też jesteś boomerem jak ja ;) i może pamiętasz, że tak to wyglądało jeszcze 15 lat temu. Inne zasady, o których pisała @Amperka w stylu: odprowadzanie do domu/autobusu, sms, wszystko było niemal standardem. Jaki był skutek? "Pierwszych randek" było statystycznie mało na osobę, bo bardzo wiele z nich kończyło się relacją. Ale tam rolę grał jeszcze inny istotny czynnik - spotykało się najczęściej z osobą już sobie przynajmniej odrobinę znaną, z otoczenia, randki w ciemno były dużo rzadsze.

@sol

Nie wiem czy jestem boomerem, bo nie do końca rozumiem znaczenie tego słowa. 

 

@sol

Ale to co Ty opisujesz, to po prostu wcześniej nie było tylu "niezależnych kobiet", przecież dzisiaj odprowadzenie, napisanie smsa czy dojechała jest objawem troski, dziś troska nie jest mile widziana u "silnych i niezależnych", w ich odczuciu Ty je dosłownie obrażasz @sol że same sobie nie dadzą rady dość do domu, na pociąg, autobus etc. Zrozum, ty dosłownie je obrażasz insynuacją, że może je odprowadzisz kawałek - takie czasy. Po prostu całkowicie nie rozumieją relacji - trzeba im wybaczyć, są po prostu skrzywdzone.

 

W mojej wypowiedzi wcześniejszej oraz tej krótkiej, chodzi o jedno.

Nie ma znaczenia kto płaci a zarazem ma. Nie patrzę osobiście na oznaki rozkładającej się kultury jako czemuś na czym warto polegać - rozkład, to rozkład, zgnilizna to zgnilizna a tym jest nasza kultura - zgnilizną co świetnie widać na przykładzie dzisiejszych nieszczęśliwych kobiet i jednego z najniższych punktów w płodzeniu dzieci na świecie. Po prostu umieramy.

Staram się spojrzeć w przeszłość i zaaplikować to co się zawsze sprawdzało, czyli na płciowość i energie męską i kobiecą.

Zadajmy sobie pytanie, nie kto powinien lub powinien płacić. Zadajmy sobie pytanie czym jest mężczyzna i kobieta na randce co to w ogóle oznacza. Bo w mojej ocenie są to dwie strony zainteresowane sobą, reprezentujące każdy z nich po dwie energie. 

 

Czy płacenie po 50% jest rzeczywiście fair? Czy kobieta będzie szanować mężczyznę, który płaci 50% stawki? Czy kobieta powinna go szanować w związku z tym, czy to może chodzi o nią samą, nie chcąc poczuć się jak ktoś gorszy? A może kobieta poczuje się lepiej gdy jednak mężczyzna zapłaci a ona jak napisałem wcześniej zrobi jakiś wypiek?

A co jeśli kobieta zapłaci za 100% randki, jak będzie się czuła względem swojej sympatii - jakoś nie widzę by ktoś zadał te pytanie a przecież powinniśmy je zadać. A więc droga czytelniczko jesteś gotowa zapłacić 100%? i przejąć przywilej męski? Podoba Ci się bycie mężczyzną czy może czujesz w środku, że jednak nie tędy droga? I jednak jakieś zgrzyty są?

A może jeszcze inaczej - wywalmy to wszystko i pozwólmy ludziom decydować samemu?

 

Warto zaznaczyć, że nie chodzę na randki a jak chodziłem to byłem chłopcem i nie wiem czy to randkami w ogóle można nazwać więc tu nie pomogę, natomiast im dalej w las gdy powoli acz sumiennie staję się mężczyzną, tym bardziej widzę że te 50% to bujda.

Każdy ma swoją rolę do odegrania i kwestie jak płacenie po prostu się rozmazują a może powinienem powiedzieć rozwiązują automatycznie, bo każdy wie co ma robić. 

Stąd też perspektywa mężczyzny a chłopca jest zupełnie inna. Mężczyzna idzie na randkę by przeżyć fajnie ten czas i jak coś wyniknie to wyniknie a chłopiec idzie na randkę by zaliczyć i gdy płaci i nic nie dostaje czuje się pokrzywdzony a panie chcą płacić za siebie by nie czuć się zobowiązane do czegoś. Stąd bycie mężczyzną jest rozwiązaniem i bycie kobietą.

 

Randka czy tam zdrową randkę można bardzo prosto rozpoznać. Wystarczy spojrzeć na to czy dwie strony współpracują (szczególnie z naciskiem na kobietę w tym względzie, bo panie w swojej masie przypominają wojownicze żółwie ninja, walczą o wszystko tylko nie o to co trzeba)

 

Jako mężczyzna można dać stosunkowo łatwo odczuć kobiecie, że jest kobietą i tym jest randka - nie płaceniem, tylko daniem odczuciem, że dana kobieta jest interesująca i jest kobietą, może sobie pozwolić na kobiecość przy nas i dla wielu dziewczyn jest to szok, gdy przy mężczyźnie mogą poczuć się kobieco i wiem, że tak jest bo kobiety w Pl nie są przyzwyczajone do naprawdę silnej męskiej ramy. Gdy udało nam się sprawić, że kobieta poczuła się kobietą - randka jest udana, jeśli chodzi o warunki w naszym kraju, gdzie jest masa kobiet z męskimi cechami.

Pytanie na ile jesteśmy w stanie to zrobić gdy kobieta płaci za siebie czy to nie burzy pewnych niewidzialnych składowych, tutaj sam jeszcze sprawdzę ale drogą dedukcji stwierdzam, że musi burzyć.

 

Stąd droga @sol czy jestem boomerem? Może i jestem, wiem natomiast że randki zaczynają się wpierw od bycia daną płcią, więc kobieta winna być kobietą jeśli chce mieć udane randki i podobnie mężczyzna powinien nim być. Natomiast chcę zauważyć - bycie mężczyzną i kobietą jakości jest nie wcale taką prostą sprawą. Stąd i mężczyzna jakości oraz kobieta jakości, siłą rzeczy nie idą w masówkę bo nie mają tyle czasu na podchody, tylko szukają kogoś wartościowego by czas, który mają na tej ziemi spędzić z kimś o podobnych wartościach a nie ganiać za wątpliwą ilością.

Mężczyznę i kobietę jakości interesuje jakość a nie ilość oraz czas spędzony razem może to być w najprostszym akompaniamencie jak łąki, lasku, kina czy kawiarni - miejsce jest tłem, to dwójka aktorów gra pierwsze skrzypce i randka weryfikuje czy między aktorami jest chemia i coś głębszego. Płacenie? Płacenie jest przywilejem mężczyzny ostatecznie i raczej idea 50% tego nie zmieni, choć oczywiście można płacić pytanie czy to nie zakłóca dynamiki między K/M bo moim zdaniem zakłóca. Chyba, że dwójka jest umówiona na tą formę randkowania od początku co nie oznacza, że szkody nie zostały poczynione zanim spotkanie się nie zaczęło. 

 

Te "50%" muszę jeszcze dokładniej przemyśleć i sprawdzić w akcji ale moim zdaniem w teorii jest "ok" ale w praktyce na samą myśl czuję jak dymnika się knoci i moja męska rama staje się bardziej zubożała, więc raczej bym sobie radził i innym jednak płacić za randki tylko pamiętajmy, że są różne "panie", jedne mają klasę ale większość jej może nie mieć stąd trzeba uważać by nie być wykorzystanym.

Edytowane przez SzatanK
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.01.2022 o 00:07, sol napisał:
W dniu 19.01.2022 o 17:39, Wielokropek napisał:

Kobiety stale porównują, stale sprawdzają wartość- nie tyle męską per se w tym przypadku, co swoją. Kobiety, podświadomie chcą to sprawdzić jak najszybciej, by wiedzieć na czym stoją

 

Bardzo fajnie to ujęłaś, to może być faktycznie gadziobiologiczna potrzeba jakiejś szybkiej weryfikacji siebie w oczach tego człowieka. Oczywiście miarodajna i wysublimowana na poziomie testu na covid z biedry, ale według gadziego, zawsze coś.

Nie do końca uważam, że chodzi tu tylko o gadzi poziom ;) Wiesz, ja ogólnie uważam, że kobiecie całe jej życie towarzyszy pytanie o to czy ona nosi w sobie piękno, które może komuś dać. Ona potrzebuje się ciągle upewniać. Nie chodzi tylko o fizyczność per se, rzecz jasna.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.