Skocz do zawartości

Jak sobie radzicie z brakiem kobiety?


predator08

Rekomendowane odpowiedzi

Witam! Tak jak w tytule. Ostatnio mam dziwną potrzebę czułości ze strony kobiety, szczególnie przytulenia przed spaniem (nie chodzi już nawet o sam seks, bo za ten jeszcze można zapłacić...).  Oczywiście nie jesteśmy dziećmi i chyba każdy z nas ma czasem, sporadycznie taką potrzebę. Nie mówię tu o wielkim związku i wielkiej "miłości", bo dobrze znam ciemne strony relacji z kobietą. Tylko chodzi mi o ten jeden aspekt.

 

Dlatego z czystej ciekawości mam pytanie. Jak sobie radzicie z brakiem kobiety w sensie przytulania, pocałunków etc. (o seks nie pytam, bo tak jak pisałem ten jeszcze jest dostępny za PLN)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, predator08 napisał:

Jak sobie radzicie z brakiem kobiety w sensie przytulania,

 

Normalna potrzeba. Jedni mają jej więcej, inni mniej. 

Wypierać nie ma sensu, uciekać w jakieś formy zastępcze też nie bardzo. Spróbuj się pogodzić z tym odczuciem braku, dać sobie więcej akceptacji. 

No i pamiętaj że kobiety to nie jakieś potwory, choć czasem ciężko zrozumieć.

Nic się nie stanie jeśli się czasem do jakiejś przytulisz czy pocałujesz. One też tego potrzebują. 

  • Like 2
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minutes ago, predator08 said:

Jak sobie radzicie z brakiem kobiety w sensie przytulania, pocałunków etc.

Nie da się tego zastąpić. Albo tego nie potrzebujesz albo znajdujesz sobie kobietę. Polecam drugą opcję, są porządne kobiety, trzeba tylko się trochę naszukać. Mnie to zajęło kilkanaście lat, po drodze było kilka "materiałów na żonę".

 

  • Like 1
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, predator08 napisał:

Witam! Tak jak w tytule. Ostatnio mam dziwną potrzebę czułości ze strony kobiety, szczególnie przytulenia przed spaniem

To nie dziwna potrzeba tylko jak najbardziej normalna potrzeba.

Cytat

Oczywiście nie jesteśmy dziećmi i chyba każdy z nas ma czasem, sporadycznie taką potrzebę. Nie mówię tu o wielkim związku i wielkiej "miłości", bo dobrze znam ciemne strony relacji z kobietą. Tylko chodzi mi o ten jeden aspekt.

Związek i miłość to również naturalne potrzeby. Podobnie jest z sexem.

Cytat

 

Dlatego z czystej ciekawości mam pytanie. Jak sobie radzicie z brakiem kobiety w sensie przytulania, pocałunków etc. (o seks nie pytam, bo tak jak pisałem ten jeszcze jest dostępny za PLN)

Jak sobie radzę?

Nie radzę sobie. I mam nadzieję że ta stagnacja nie potrwa wiecznie.

Edytowane przez Denzel
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, predator08 napisał:

Witam! Tak jak w tytule. Ostatnio mam dziwną potrzebę czułości ze strony kobiety, szczególnie przytulenia przed spaniem (nie chodzi już nawet o sam seks, bo za ten jeszcze można zapłacić...).  Oczywiście nie jesteśmy dziećmi i chyba każdy z nas ma czasem, sporadycznie taką potrzebę. Nie mówię tu o wielkim związku i wielkiej "miłości", bo dobrze znam ciemne strony relacji z kobietą. Tylko chodzi mi o ten jeden aspekt.

 

Dlatego z czystej ciekawości mam pytanie. Jak sobie radzicie z brakiem kobiety w sensie przytulania, pocałunków etc. (o seks nie pytam, bo tak jak pisałem ten jeszcze jest dostępny za PLN)

To normalna sprawa, że człowiek czuje taką potrzebę bliskości. Sam tak mam i naprawdę nieraz człowiek ma ochotę się przytulić a nie ma do kogo a to jest mega wkurzające. Po prostu człowiek czuje, ma serce i duszę. 

 

Jak sobie radzę? Po prostu staram się te dni przetrwać, takie gorsze momenty, które mnie łapią. Nie wypieram tego, bo to do niczego nie prowadzi a wręcz daje odwrotny skutek. Staram się w takich chwilach zająć czymś, szczególnie ręce, które przez myśli nie wiedzą co mają ze sobą zrobić. czy to złapie mnie w dzień czy wieczorem. Najczęściej jeśli mam możliwość idę na spacer a spacery działają na mnie dosłownie jak najlepszy psycholog. Spacer potrafi ze mnie wyciągnąć te ciężkie momenty. To normalne, że mając relacje w przeszłości człowiekowi tego brakuje. 

  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie radzę sobie. Najgorzej jak mam jakiś kontakt w dziewczynami, które mi się spodobały. Za każdym razem mam sny z nimi przez kilka dni z rzędu. Nie są to sny erotyczne, tylko zwykła rozmowa. ZAWSZE mówią to samo, co kiedyś usłyszałem od jednej urodziwej dziewoi. Wtedy się budzę i nie umiem zasnąć. Cały dzień niewyspany, pojawiają się myśli samobójcze, przez kilka dni płaczę (najwięcej wieczorem). Potem jakoś wegetuję do jakiegoś kolejnego spotkania i cykl się powtarza.

Ogólnie boję się, że zwariuję. Już sam nie wiem, które wydarzenia były na jawie, które we śnie. Raz stałem na torach, myśli mi odpłynęły i nagle usłyszałem za sobą pociąg. Odskoczyłem, ale wystarczyło potknięcie i zostałbym bohaterem gazet. Strasznie mi wstyd z tego powodu, bo nie byłem świadomy w tamtym momencie. Dopiero w domu dotarło do mnie przerażenie z tego, co mogło się stać. Jednak już lekko zwariowałem.

  • Like 1
  • Dzięki 2
  • Smutny 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak mialem przerwe od stalych partnerek zawsze bylo duzo sportu .Jak juz troche podroslem i wydobrzalem jakims cudem kilka doopencji naraz zaczynalo sie wokol mnie krecic . Z tej perspektywy czasu nie widze wiekszej roznicy w byciu szczesliwym solo/w stalym zwiazku.

  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja jestem samotnikiem i już od jakiś 3 lat nie doświadczyłem przytulenia i ciepła od kobiety czy właściwie kogokolwiek. W związku z moją byłą też tego nie było tak bardzo. Jakoś tak rzadko jej się zdarzało przytulać z tego względu. Jak sobie radzę? Czasami jest bardzo ciężko i wtedy brnę w kompulsje seksualne. Czasami udaje mi się to po prostu przeżyć - zdaję sobie sprawę z tego i pozwalam uczuciom przepłynąć. Zdecydowanie pomaga mi w tym wiara katolicka, która jest osadzona w wielkiej mierze na przeżywaniu cierpienia i samotności wzorem swojego Zbawiciela. Ktoś może uznawać to za miraż, ale dla mnie działa: modlitwa, smutek przeżywany z godnością. Chrześcijaństwo nadaje cierpieniu (nawet haniebnemu) i słabości pewną godność. To pomaga. Pomaga też ogólnie poszukiwanie sensu w życiu, odnajdywanie pasji, realizacja projektów. Polecam sięgnąć po Jordana Petersona w takich momentach. Jego psychologia osadzona jest również na przeżywaniu cierpienia.

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako osoba bez jakichkolwiek bliższych kontaktów z płcią przeciwną (problemy z mentalem) nie odczuwam zbytnio takiej potrzeby. Możliwe, że jest to spowodowane tym, że nie znam tego uczucia i za nim po prostu nie tęsknię. 

 

Przed przełknięciem gorzkiej prawdy o relacjach dm miałem różne romantyczne myśli i marzenia kierujące się ku temu tematowi (wielkie XD), ale po pigule to wszystko przeszło. 

 

Możliwe jest, że jak doświadczę tego (a wręcz bardzo prawdopodobne, bo jestem mocno wrażliwy), to będę miał podobne dywagacje do Was (stale ogarniam to gówno w psychice, także myślę, że to kwestia czasu). 

 

Trochę bardziej doskwiera mi chęć zakiszenia ogóra, ale w jakimkolwiek stopniu nie nazwałbym tego cierpieniem. 

  • Like 2
  • Haha 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypominam sobie, że to czego i może by mi brakowało z tytułu braku kobiety i tak dostanę tylko od wizji kobiety która jest w mojej głowie a nie od kobiety w realu.

 

Pomaga.

 

A sory przepisywać wszystko, żeby się mieć (być może bo to nie pewne) do kogo przytulić? Znajdź mi taką frajerkę wśród kobiet. Tylko mężczyźni.

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brachu chęć posiadania kobiety, bliskości to normalna potrzeba, na którą w dzisiejszym świecie stać niewielu. 

Kobieta to dzisiaj towar luksusowy gdzie większość mężczyzn nie jest wstanie spełnić absurdalnych wymagań. 

Dlatego zawsze powtarzam szczęście jest nawykiem cieszenia się i wdzięczności wtedy nie potrzeba Ci dodatkowych stymulantów jak kobieta by oddziaływała na Twój bodziec. 

Te wszystkie pragnienia, marzenia to wymyśl twojego umysłu, programów, wzorców wytworzonych przez system w procesie socjalizacji. 

Bez tego wszystkiego dodatkowo od dzieciaka dobrze wychowywany i przygotowywany do życia nie stawiałbys kobiet na piedestał i czcił tylko zajął się ogarnianiem życia wokoło siebie i tym co lubisz, co sprawia Ci przyjemność. 

Pamiętaj kobieta to tylko dodatek do naszego życia i jak mężczyźni odnajdą przysłowiowe jaja, przestaną za darmo służyć, pomagać, dawać atencje to prędzej czy później kobiety na kolanach przyjdą. 

Bo wiesz kobieta jest takim konstruktem, że szanuje, pożąda siłę a niestety słabością gardzi. 

  • Like 7
  • Dzięki 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś bardzo potrzebowałem. Jednak dłuższy okres czasu 1-2 lata gdzie każde przytulenie było podkładką pod daj hajs/przysługę skutecznie mnie wyleczyło. Poboli z rok potem będzie już ok.

 

Przytula się to miło nie chce też ok, żadna strata. Wdzięczenie się też jest mi obojętne i nie wpływa na podjęcie decyzji angaż/ignor. Jednak jako objaw diagnostyczny relacji nie jest mi obojętny.

 

Kiedyś pomstowałem i żaliłem się z tego powodu a teraz jestem zadowolony. Więc nie przejmuj się bo czeka cię dużo dobrego. :) 

  • Like 10
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minutes ago, Iceman84PL said:

Kobieta to dzisiaj towar luksusowy gdzie większość mężczyzn nie jest wstanie spełnić absurdalnych wymagań. 

Połowa społeczności to kobiety. Poligamia nie jest powszechna. Nie ma deficytu kobiet. Każda potwora i potwór znajdą swojego amatora, amatorkę.  

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to się już tak rozsmakowałem w samotnym życiu, że codziennie siedząc na kiblu dziękuję, że się w nic nie wpierdoliłem. Dosłownie. Jak sobie radzę bez kobiet? Kurwa, doskonale xD W ogóle mi nie brakuje czułości. To fakt, kiedyś całowanie mi wchodziło świetnie, ale zdałem sobie sprawę, że nawet najlepsza chwila przemija. Przeminie przytulenie, pocałunek, wszystko dobre, a zostanie tylko nienawistna twarz człowieka, którego tak naprawdę się nie znało. Ja to trochę się nalatałem w życiu i mi już wystarczy. Żadnego braku nie odczuwam. Czasami mówię sobie, że poruchałem i wystarczy. Miałem farta, że w nic się nie dałem wkręcić, a byłem przez wiele lat absolutnym debilem. Nie żałuję, bo to moja decyzja, że nie chcę. Co mi poza tym z tego przytulania? Lepiej się poczuję, świat się nagle zmieni, doznam oświecenia? Co mi z tych kobiet? Już miałem i tylko patologia, pojebane stany i syf w głowie. Po latach nie pamiętam twarzy, sytuacji, właściwie niewiele pamiętam. Jakieś epizody tylko. Cieszę się realnie, że baba mi nad uchem nie pierdoli. To fantastyczne uczucie. A zawsze pierdoli tak, że uszy więdną. Ja czuję wdzięczność za to, co mam, a nie smutek z powodu, że czegoś nie mam. Wystarczy przejść na ten paradygmat, a nie jest jakiś skomplikowany. Wdzięczność ratuje. Może i czegoś nie masz, to prawda, ale wiele rzeczy masz i wdzięczność to wybawienie ze złych stanów. Nagle człowiek widzi, ile dobrego ma i ile może zrobić z tym, co ma.

  • Like 15
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mac Perfect MGTOW implementation! Ja podobnie - wyjebane mam na relacje z kobietami od dwóch lat. Sam pierwszy nie podejdę, chyba że jakaś sama zagada, co oczywiście nie zdarza się często. 

 

Warunek jest jeden: aby przejść na ten paradygmat, trzeba przynajmniej raz w zyciu zakosztować dłuższej, udanej relacji seksualnej z kobietą z pełnym pożądaniem w obie strony. Jak już się człowiek zorientuje, że to tak naprawdę nic wielkiego i przemija jak wszystko inne, to jesteśmy w domu. Haj się kończy, było miło, ale to nie powód, żeby układać sobie życie z kobietą, bo minusów jest dużo więcej niż plusów.

 

  • Like 13
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, predator08 napisał:

Jak sobie radzicie z brakiem kobiety w sensie przytulania, pocałunków etc.

Po rozstaniu z długiego LTR miałem tę potrzebę naprawdę mocną, z czasem się uspokoiło. Jak mnie nachodzi to odczucie samotności czasem, to wydaje się, że to echa bluepillowego domyślnego programu.

Idę za tym - zdaję sobie sprawę, że natura kobiety nie jest taka, jaką mam zapisaną w umyśle (że mam wyidealizowany obraz, typu "możesz liczyć na kobietę"/"przytulenie kobiety jest coś warte"), a tak naprawdę później przychodzi chłodne odczucie "wiadomo jak jest" (kobieta powinna być jako dodatek - szczególnie w dzisiejszych czasach) i wtedy pojawia się niechęć do potrzeby bycia przytulanym lub nawet przytulania - kobiety nie są tego warte,  a przynajmniej przeważająca większość z nich. Wibracja żalu/straty , stąd moje podejrzenia o związki z bluepillem i domyślnym programem. Obserwacja jak duży ten stan - co sugeruje jak bardzo jestem aktualnie "w iluzji".

 

Dochodzę do wniosku, że to iluzja, jakaś forma lokalnej obsesji myśli tym samym info o lokalnej słabości - rzecz do odłożenia do zakładki "przepracuj to". Czasem świadomość, że może to redpill za mocno wjechał i też gdzieś info "może coś z tym zrób, jak będzie czas". Jak głowa zajęta to i tak trudniej o babkach myśleć. Możliwe, że to jakiś etap wycofania mentalnego z relacji, może unikowość.

 

Z punktu widzenia męskiego - oczekiwanie przytulania to ma dziecko, nie mężczyzna. Mężczyzna to może sobie przytulać kobietę, w jakim tam chce celu. Na bazie takich przekonań projektuję docelowe myślenie.

Zresztą kobieta przytula się do faceta często z pobudek egoistycznych (bo tego potrzebuje, ale czasem w tym może być też drugie dno, bo na coś liczy - więc na ile to jest warte, aby się tym przejmować czy traktować to jako specjalną wartość), jakby tak rozkminiać to cała noc zejdzie bez sensu. Na cholerę tracić czas na takie filozofowanie.

 

Reasumując: zakładam, że nie warto czuć potrzeby przytulania się do jakiejkolwiek kobiety. A tak mniej więcej wygląda ta potrzeba, jak to opisałeś. Trochę jak jak kobieta z potrzebą dziecka. Lepiej, aby miała tę potrzebę ze mną niż wchodziła w związek na tej potrzebie "ogólnej".

Nie mam kogo przytulać bo aktualnie nie mam żadnej na jakiej by mi zależało. Więc nie koncentruję się na tym, aby myśleć, że powinienem tę potrzebę odczuwać albo coś.

Jest luz. Pojawi się właściwa kobieta, pojawi się potrzeba przytulania, tak myślę. A jak nie wezmę jakiegoś kota i mam nadzieję, że nie będzie chciał spać 3m ode mnie :D

 

Można też odwrócić uwagę myśleniem o czym innym.

Jest takie ćwiczenie psychologiczne. Włazisz pod koc i traktujesz ten koc jako element przytulający. W sensie chodzi o uważność, bo wiadomo, że zwykle się tego koca nie czuje. Koncentrując się na odczuciach, trudniej to robić na myślach odnośnie braku czegoś..itp

Jak myśli bedą Cię dalej atakować to wjeżdżasz z myślami "ja czuję koc, koc czuje mnie". Traktujesz koc tak, jakby miał świadomość*. Brzmi to śmiesznie, ale dostałem to od psychologa i powiem, że nawet potrafi to działać. Nie stosuje tego zbyt często :)

 

*technicznie tak właśnie jest, przynajmniej pewne źródła tak wskazują

Edytowane przez lync
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Iceman84PL napisał:

Te wszystkie pragnienia, marzenia to wymyśl twojego umysłu, programów, wzorców wytworzonych przez system w procesie socjalizacji. 

 

 Z tym się raczej nie zgodzę. Wydaje mi się, że tego typu potrzeby są w człowieku zakodowane genetycznie, w znacznym stopniu. Problem zaczyna się wtedy, kiedy "socjalizacja" zaczyna wmawiać petentowi, że związek z byle kim jest czymś lepszym, niż bycie samemu, co jest w absolutnej sprzeczności nawet z podstawami zdrowego rozsądku.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, SamiecGamma napisał:

@mac Perfect MGTOW implementation! Ja podobnie - wyjebane mam na relacje z kobietami od dwóch lat. Sam pierwszy nie podejdę, chyba że jakaś sama zagada, co oczywiście nie zdarza się często.

Moje ostatnie doświadczenie łóżkowe to samotna matka, jakieś nie wiem może 5 lat temu? Może 4? Nie pamiętam już dokładnie. Wychodziłem od niej, bo oczywiście chciała "związku" po mniej więcej dwóch tygodniach zabaw. Co z nami dalej będzie pytała? Jak wychodziłem to z przekonaniem, że dla mnie zabawa się skończyła i dosłownie kamień spadł mi z serca, że nigdy już nie będę się mieszał w podobne sprawy, patologie i dramaty. Przeszedłem falę oczyszczenia. I tak nic nie zostało. Może i mógłbym, ale nie chce mi się. Po prostu na samą myśl, że mam gadać, chodzić na randki, coś planować z kobietą to dosłownie dostaję rozstroju xD Wystarczy, że chwilę o tym pomyślę i już się nie opłaca. Długo nad tym myślałem i zrozumiałem, że gdyby nie społeczna norma wbudowana we mnie i towarzystwo, w którym się obracałem to prawdopodobnie nigdy bym nie zagadał z własnej woli do kobiety. Po prostu zmusiłem się do tego w pewnym momencie, ale tak naprawdę zawsze źle się czułem w relacjach damsko-męskich. Jestem urodzonym pustelnikiem, hard mode. Byłbym mgtow nawet bez całej ideologii. Mi to po prostu nie pasuje. Życie z kimś, jakieś układy, układziki, zero kompromisów. No, ale temat dla każdego skomplikowany. Biologia to kurwa, potrzeby domagające się tak silnego zaspokojenia, że nawet silna wola nie wystarczy dla niektórych, a już nie mówię o tych, którzy silnej woli za grosz nie posiadają. Do braku podchodziłbym w taki sposób, że to trening silnej woli, żeby było z tego coś dobrego dla mnie. Jestem przekonany, że wystarczy zmiana paradygmatu, aby uzyskać zupełnie nowe stany w życiu. Przerobiłem to już wiele razy. Wystarczy jedno zdanie jakieś przeczytać, z kimś porozmawiać i nagle coś się zmienia w umyśle, dociera wiadomość, którą słyszało się tysiące razy. Dlatego musimy ciągle dyskutować, bo dla niektórych to będzie oznaczało pozytywne zmiany. Pewne słowa, dobrze dobrane wnikają do umysłu i zmieniają człowieka. Wystarczy dobry paradygmat, żeby nie czuć złości, ani braku z opisanych powodów. To tylko głowa, nie rzeczywistość.

  • Like 5
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, selfmademan napisał:

 

To tak jak w jakimś słabym sklepie na zakupach. Napatrzysz sie na wszystkie te ceny i myślisz "kurwa nie no nie opłaca się" 😆

Przypomniał mi się dowcip, że babon wspina się po piętrach w sklepie. Na każdym piętrze coraz lepszy facet. Wchodzi, wchodzi do góry, już dostała super ofertę, ale patrzy, co dalej i na końcu nie dostaje niczego, bo się nie da dogodzić. Może i to też mój przypadek po latach. Dowcip, który stał się rzeczywistością, tylko w nieco odwrócony sposób. Mnie żadne piętro nie interesuje. Nie pokazuj pan nic, bo i tak niczego nie wezmę xD

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak? normalnie. Lepiej być samemu niż z pasożytem, albo jakąś cwaniara która ma Cię tylko od atrakcji. Byś fundował i organizował czas. Sama od siebie nic nie dając. Gdzie seks jeszcze jest wątpliwej jakości. Za głową toksyczna teściowa, której wiecznie nic nie pasuje. A nie widzi tego, że córcia jest jak jebana kłoda. 

 

Serio lepiej być samemu jak z jakimś toksykiem.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, SamiecGamma napisał:

Warunek jest jeden: aby przejść na ten paradygmat, trzeba przynajmniej raz w zyciu zakosztować dłuższej, udanej relacji seksualnej z kobietą z pełnym pożądaniem w obie strony. Jak już się człowiek zorientuje, ile one myślą, że im się należy za nic nie wnoszenie i jaki jest faktycznie ich poziom zaangażowania w stosunku do pierdolenia o tym i że to co w serialu to tylko w serialu.....

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.