Skocz do zawartości

Jak to jest z tym sexem?


antyrefleks

Rekomendowane odpowiedzi

Pytanie młodego samca do starszych braci. Do zakończenia związku z moją ex małżą miałem seksu i to dobrego pod dostatkiem. Związek zakończony wyrzuceniem mnie z matrixa i utratą ochoty na sex, przepaliły mi się styki. Po zakończeniu związku było trochę pukania, ale no stracił dla mnie znaczenie, przestałem czuć przyjemność. Raz, że ex była dość atrakcyjna a kolejne które się trafiały takie średnio na jeża, ale szczerze mówiąc, miałem wrażenie, że mój organizm się bronił przed sexem, czułem, że ja go nie chcę i też w tej chwili go nie szukam niczym desperat i czuję się z tym dość dobrze, choć pewnie z jakąś 8+/10 bym się pobawił, ale po prostu mi się nie chce jakoś szczególnie osadzać życia wokół ebania, a tym bardziej skakać wokół kobiety, aby go dostać.

 

Teraz pytanie dla starszych braci. Czy waszym zdaniem sex daje jakies wymierne korzyści czy ogranicza się do przysłowiowego spuszczenia z krzyża i zredukowania stresu? Ja stres redukuje sportem, piłuje ile się da i dostrzegam w tym bardzo dużo korzyści. Najprawdopodobniej (taki jest target) skończy się to życiową formą w te lato. Gdy fred się odzywa zabieram rzeczy i ide biegać/ jadę na siłownie. Łagodzi to też stres związany z robotą więc zastępuje tutaj ten aspekt, który zagwarantowałby mi sex, to jest dla mnie istotne.

 

Druga korzyść z sexu to przyjemność. Uważacie, że to się przekłada na zmianę jakości życia? Gdy byłem w związku z ex małzonką, miałem fajnie bara bara i chodziłem taki nieco rozanielony, laski to wyczuwały, ale to było matrixowe życie, do którego wrócić bym nie chciał.

 

Sex to utrata witalności?

 

No właśnie, jak to jest z tymi korzyściami ? Warto czy nie warto? Chodzi mi o to, aby wypowiedzieli się bracia, którzy mieli okresy w życiu kiedy było dużo posuwania, ale też mniej i jak to się przekładało na życie, rozwój osobisty/zawodowy. 

 

Ruchać czy nie ruchać, o to jest pytanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, antyrefleks napisał:

No właśnie, jak to jest z tymi korzyściami ? Warto czy nie warto?

 

Tu się rada streszcza w tym:

- Jak i kiedy, gdzie i z kim. 

 

Seks może być czymś pomagającym w samopoczuciu, odczuwaniu komfortu i zadowolenia, budowaniu relacji, zbliżaniu się do siebie.

Tyle, że może być też elementem destabilizujacym, wyniszczającym, wprowadzającym w życie zamieszanie i zostawiającym długotrwałe, negatywne skutki. 

Ludzie mają przeróżne podejście do seksu, ono też potrafi się zmieniać w ciągu życia. Dobrze poznać swoje i dobierać kobiety, które mają podobne. 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z pełną świadomością mogę napisać, że zbliżenia służą przede wszystkim budowaniu relacji. Mam bardzo dużo seksu od początku związku, czyli ok 15 lat i to nie uchroniło mojego małżeństwa przed poważnym kryzysem.

Przez łóżko odreagowywałem przede wszystkim stres, ale robiła to też moja małżonka. Oboje baliśmy się prawdziwej bliskości i szczerego zaangażowania emocjonalnego, każde z nas robiło coś wbrew sobie.

Zamiast skupiać się na nas dwoje oboje nakręcaliśmy się bodźcami z zewnątrz. Ja miałem wokół siebie sporo atrakcyjnych kobiet, żona opędzała adoratorów.

To dawało nam pozorne wrażenie wzrostu atrakcyjności, w rzeczywistości była to ciągła gra, napięcia, uważanie na słowa, aby drugiej strony nie urazić i jednocześnie aby nie okazać słabości...

 

Był to bardzo trudny okres, gdzieś drenowana była energia poza rodzinę.

Przypomina mi to teorię żonglowania talerzami, ale to całkowicie złudna praktyka, która pozwala budować jedynie mur między partnerami.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

gadzam się z @Logic, to element wiążący związek, a potem podtrzymujący go.

Ja mam z małża ciche dni już ok 2 lat, a od listopada leci nofap - wniosek da się żyć bez tego.

Pewnie prędzej czy później ogarnę coś na mieście, ale nie szukam specjalnie, jak się trafi okazja to skorzystam.

 

 

  • Smutny 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Logic napisał:

Przypomina mi to teorię żonglowania talerzami, ale to całkowicie złudna praktyka, która pozwala budować jedynie mur między partnerami.

@LogicNie przekreślałbym teorii żonglowania talerzami. Wg mnie ona jest pomocna na etapie przed LTR. Kiedy jeszcze nie wybrałeś. Dzięki temu nie jesteś needy. Jak w zasięgu łuku masz lochę z warchlakami, łanię i zająca to intuicyjnie wiesz w co celować.

 

A jak tylko zając jest w zasięgu to cóż... bierzesz co jest i nie wybrzydzasz. 

 

Akurat ja mam problem z tym elementem teorii talerzy, który dopuszcza seks na tym etapie. Albo czegoś nie do końca ogarniam. Chyba, że bierzemy pod uwagę, że jeden talerz kręci się mocniej...

  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Miszka napisał:

Nie przekreślałbym teorii żonglowania talerzami. Wg mnie ona jest pomocna na etapie przed LTR. Kiedy jeszcze nie wybrałeś. Dzięki temu nie jesteś needy.

Pewnie masz rację, ja na etapie LTR nic na ten temat nie wiedziałem. U mnie sielanka trwała jeszcze 2-3 lata po ślubie.

Ale patrząc z pozycji człowieka w średnim wieku, który potrzebuje spokoju ducha i szczerości z obydwu stron teoria Rollo T. to gwóźdź do trumny długiego związku. Przyroda nie znosi pustki, jeżeli żonglujesz to tracisz energię na obce osoby pozwalając na emocjonalny trójkąt. Druga strona w reakcji robi to samo i to jest bardzo niebezpieczne, bo można zwyczajnie nie udźwignąć danych sobie obietnic. To jest otwieranie tylnych drzwi do tragedii o nazwie "romans".

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Logic napisał:

Pewnie masz rację, ja na etapie LTR nic na ten temat nie wiedziałem. U mnie sielanka trwała jeszcze 2-3 lata po ślubie.

Ale patrząc z pozycji człowieka w średnim wieku, który potrzebuje spokoju ducha i szczerości z obydwu stron teoria Rollo T. to gwóźdź do trumny długiego związku. Przyroda nie znosi pustki, jeżeli żonglujesz to tracisz energię na obce osoby pozwalając na emocjonalny trójkąt. Druga strona w reakcji robi to samo i to jest bardzo niebezpieczne, bo można zwyczajnie nie udźwignąć danych sobie obietnic. To jest otwieranie tylnych drzwi do tragedii o nazwie "romans".

@Logic Podkreślę, że dla mnie wejście w LTR = koniec żonglowania. Dokonałem wyboru. Myślę, że wchodząc świadomie w LTR już nie możesz tracić energii na cokolwiek innego o charakterze relacji. Musisz się skupić na jednym. Inaczej sabotujesz LTR.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Logic napisał:

Przez łóżko odreagowywałem przede wszystkim stres, ale robiła to też moja małżonka.

Do podjęcia tematu skłoniło mnie szkolenie z jednym z wiodących typów na polskim rynku coachingu - chłopem, który ma bardzo dobre kwalifikacje w dziedzinie psychologii, wysoki tytuł naukowy. Jego przekaz brzmiał - "sex pozwala na zredukowanie stresu, zachęcam".

 

Ok.

 

Zrozumiałem, sprawdziłem. Sport uprawiany nałogowo pozwala mi zredukować stres może nawet bardziej. W końcu mam porównanie kiedy go uprawiałem z atrakcyjną żonką i teraz kiedy jej nie ma.

 

Związku nie mam, więc nic nie zespoli ten sex. 

 

A przyjemność? Waszym zdaniem sex wpływa na poprawę jakości życia, poprawia samopoczucie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, antyrefleks napisał:

Do podjęcia tematu skłoniło mnie szkolenie z jednym z wiodących typów na polskim rynku coachingu - chłopem, który ma bardzo dobre kwalifikacje w dziedzinie psychologii, wysoki tytuł naukowy. Jego przekaz brzmiał - "sex pozwala na zredukowanie stresu, zachęcam"

U mężczyzn seks i orgazm powoduje wystrzał oksytocyny.

 

U kobiet taki wystrzał powoduje karmienie piersią. Dlatego młode matki czują więcej "szczęścia" obcując z dzieckiem niż z partnerem.

Edytowane przez Logic
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, antyrefleks napisał:

Sex to utrata witalności?

 

No właśnie, jak to jest z tymi korzyściami ? Warto czy nie warto? Chodzi mi o to, aby wypowiedzieli się bracia, którzy mieli okresy w życiu kiedy było dużo posuwania, ale też mniej i jak to się przekładało na życie, rozwój osobisty/zawodowy. 

 

Ruchać czy nie ruchać, o to jest pytanie.

 

Tak mimochodem przytoczyłeś klasyków filozofii ;)

 

Mężczyźni mieli podobne rozważania tysiące lat temu, i jak widać - nadal to problem wart rozmyślań.

 

Podejście do seksu to spektrum.

Z jednej strony masz ortodoksów żydowskich, gdzie ruchanie tylko przez dziurę w koszuli kilka razy w życiu w celu reprodukcji, podobnie potem robi wiele ruchów purytańskich, głównie protestanckich.

Masz filozofów greckich, którzy twierdzili, że chuć bez kontroli poniża faceta, że faktycznie za dużo seksu jest zbędne, bo pozbawia energii, którą facet powinien spożytkować na ważniejsze rzeczy.

Potem te nurty około stoickie przeszły do Rzymu, gdzie ich niechęć do seksu trafiła na podatny ruch reformatorski, powstały w reakcji na wyczyny bogatych owdowiałych arystokratek, które w rozkwicie imperium zrobiły ze swoich środowisk istny kurwidołek.

Potem te ruchy połączyły się z Szawłową nową odsłoną judaizmu (czyli chrześcijaństwem) - i jego żydowską niechęcią do kobiet, co zaowocowało przegięciem w stronę mocnej mizoginii.

Analogicznie masz różne azjatyckie ruchy - mnisi celibat, zachowanie energii kundalini, chi, czy co tam było w kraju -> seks jest dodatkiem i marnuje czas i energię.

 

Ale masz też i po drugiej stronie - od psalmów erotycznych w kościele, kultów dionizyjskich i prostytucji świątynnej, czy innych ruchaczy, seksu symbolicznego (para królewska na wiosennym polu uprawnym), ruchaczy typu Dzingis Chan, tantra, wznoszenie wibracji przez seks, indyjskie (kamasutra) i malezyjskie wyzwolenie poprzez seks.

 

Także pytanie odwieczne.

 

Chyba pasuje odpowiedź - jak nie masz ochoty ruchać, a nie musisz wypełniać "obowiązków małżeńskich" to nie ruchaj ;)

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, antyrefleks napisał:

Czy waszym zdaniem sex daje jakies wymierne korzyści

 

Owszem, może dawać wymierne w czasie korzyści biorcy seksu (płeć dowolna), w zamian za przysłowiowe wypięcie się.

Po pewnym czasie, gdy Ty będziesz zakochany, biorca zacznie odcinać kupony w postaci rozmaitej. Bilety do kina, zabawki, 

samochód, alimenty, pierścionki, itd...

 

Nie że są to materialne korzyści, no nie. Niby jak... 

  • Like 2
  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, antyrefleks napisał:

Związku nie mam, więc nic nie zespoli ten sex. 

 

A przyjemność? Waszym zdaniem sex wpływa na poprawę jakości życia, poprawia samopoczucie?

Byłem w luznej relacji typu FWB. Osoba po prostu "była". Jedno było jasne, seks mogłem mieć kiedy i ile chciałem. Ale...

Po każdym razie było albo wychodzenie z łóżka/rozstawanie się albo odwracanie do ściany i spanie osobno. Po minięciu "ciśnienia" odrzucało mnie od panny. Zero uczuć a nawet lekkie... obrzydzenie to za dużo powiedziane, ale wycofanie. Raczej sam do siebie miałem pretensje, że to się w ogóle wydarzyło... Takie "no dobra, ale po co mi to"... Z perspektywy czasu... bez sensu. Na tamtą chwilę wiem, że takie doświadczenie było mi potrzebne. Choćby po to, żeby odczuć na własnej skórze jakie kobiety potrafią być w relacji łóżkowej. Może też po to, żeby się dowartościować jak to ta druga strona inicjuje seks i jest aktywna.

 

Dziś dla samego seksu w relację bym nie chciał wchodzić. Zawsze istnieje ryzyko, że druga strona zacznie wykazywać objawy zakochania i co wtedy?

Edytowane przez Miszka
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasze życie to stan przeżywania, tego na co ma się ochotę, czego się pragnie, tak też jest z każdym przyjemnym aspektem życia czy to sportem, czy bodzcowaniem samicy.

Jak Ci teraz nie daje ona satysfakcji, to zatęsknisz ochoczo za jakiś czas. Będziesz wracał myślami z nostalgią.

Edytowane przez LiderMen
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, Logic napisał:

U kobiet taki wystrzał powoduje karmienie piersią. Dlatego młode matki czują więcej "szczęścia" obcując z dzieckiem niż z partnerem.

Czyli jak possam cycocha to będzie lepiej dla związku niż miałbym poseksić.🤔

 

48 minut temu, Miszka napisał:

Jedno było jasne, seks mogłem mieć kiedy i ile chciałem. Ale...

Po każdym razie było albo wychodzenie z łóżka/rozstawanie się albo odwracanie do ściany i spanie osobno.

Zupełnie jak w moim małżowiństwie...

 

  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, antyrefleks napisał:

No właśnie, jak to jest z tymi korzyściami

Model wygląda mnijwincyj tak:

z sexu zabierasz WSZYSTKO CO ZWIĄZANE/POCHODNE z 'bobrem'.

 

....to co ci zostanie to korzyści 

Z każdej relacji coś innego.

I skoń-cz już pierdolić sex.......sexu.....srexu....bo to tamtooo.

 

Wpadķeś w pętlę szukania na siłę.

Tłumaczenia sobuuue  jaki to teraz jesteś wolny/nie zależny/energiczny.

WSZYSTKO PRZEMIJA.....'płynie'.

 

I raczej powiem tak.

Puki możesz ruchaj co się nawinie wedle standardu swego.

Potem będzie tylko wisiało......I nic się nie chciało.

NIE DA SIĘ TEGO PRZEROBIĆ W odwrotnej kolejności.....Tak to ustawiła natura.

Bajki o inzolowaniu kobiet można wstawić do piwnicy obok kartofli.

  • Like 4
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że sex sam w sobie jest zaspokojeniem podobnym do jedzenia, narasta głód i szukamy pożywienia, narasta napięcie seksualne i szukamy rozładowania.


Możemy z tego zrobić co tylko chcemy, tantrę, ascezę czy inną szkołę lub ścieżkę.

 

Ja osobiście lubię dotyk jako zmysł i sex sprawia mi mnóstwo radości.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ci co byli juz w dlugim zwiazku i maja swoje lata sex nie jest niczym nadzwyczajnym .Dobra ksiazka , video-gra , medytacja , ulubiona muzyka przyniesie takiemu wiecej pozytywnych emocji niz to cale orgazmowanie .Dla mlodych wilkow u ktorych buzuja hormony bedzie to atrakcja number one .Punkt widzenia zalezy od miejsca siedzenia. 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z seksem jak ze wszystkim można przesadzić za mało też źle bo nawarstwia stres.

 

Ale jak się pozna prawdziwą naturę kobiet to sie też staje inaczej. Przed poznaniem natury kobiet masz mózg kogoś kto bierze narkotyki rok. Po poznaniu natury jest mózg kogoś po dekadzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W każdym akcie seksualnym jest jakaś cząstka miłości. Tym samym takie ONSy to wg mnie kompletna porażka i sabotaż na swojej głowie.
Pożądny orgazm angażuje całe ciało w ciąg przyjemnych konwulsji. Człowiek lepiej zasypia po dobrym seksie a rano czuje się odmłodzony i ożywiony.
Jak nie ma chociaż trochę uczucia jest to coś z rodzaju skrzyżowania sadyzmu i pogardy czyli rżnięcie. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry stosunek powiedziałbym podnosi energię, zwiększa poziom męskiej inicjatywy, ale to trwa bardzo krótko. Później fochy, niewdzięczność, poświęcenia, szara codzienność i wszystko, co raz zjedzone i kolejny coraz gorzej smakuje. Jak to komik Luis C.K powiedział kiedyś na występie, do jednego zdjęcia porno wali tylko 3 razy i musi szukać czegoś innego xD A a wieku 45 lat nie czuje już żadnych emocji. Wszystko przerobił. Odgrywana ciągle jedna płyta. Sam się całkowicie wypisałem i o dziwo w ogóle mi nie brakuje. W wielu przypadkach niestety gorszy od masturbacji, a jeżeli ktoś w życiu widział kobietę kłodę to wie, że można stracić ochotę do życia dosłownie. I co? To wszystko? Też uprawiam regularnie sport i bardzo pomaga w rozładowaniu napięcia. U mnie relaks cały czas. Roboty ponad siły nie biorę, wolę się porządnie wyspać. Codziennie dziękuję losowi, że się nie wjebałem w słodkie pierdy, które stają się w końcu nieznośne. Po latach nie pamiętam twarzy, ani o co mi chodziło z babonami. Zostają mgliste wspomnienia. No, ale jestem mocno uwarunkowany na samotność. To mój podstawowy tryb, w nim wypoczywam i się spełniam.

 

Warto podkreślić, że niektórzy kolesie zamykają się na całe życie w klasztorach, samotniach, gdzieś wędrują. W USA wiele przykładów wcześniejszej emerytury przymusowej i życia w drodze ze śpiworem, albo małym kawałkiem ziemi z dala od cywilizacji. No i prawda uniwersalna, trudno się z nią nie zgodzić, że za seks się płaci zawsze, a często bardzo dużo. Za chwilę przyjemności, za dosłownie sekundę człowiek może się wpierdolić w całe życie alimentacji. Żyjemy w takim systemie prawnym, że ruchanie staje się coraz bardziej ryzykowne. Staje się wręcz sportem ekstremalnym.

 

Spełnia zadanie przywiązania hormonalnego, ale tylko u zdrowych kobiet. Jeżeli Pani współżyła już z wieloma partnerami u niej nie działają właściwe procesy w organizmie. Widzę to na przykładzie mojej dobrej ziomalki i kilku innych kobiet. Wielu partnerów to droga do pustki emocjonalnej oraz mechanicznego seksu bez zdolności przywiązania, opieki nad partnerem.

 

Depp się kierował kutasem na stare lata i jak skończył? Podobno cała Amber srała mu na łóżko. Pomyślcie o tym, jaki zwierzak xD Wcześniej taką pukasz, a ona odwdzięcza ci się kupą na łóżku. Ciekawe doświadczenie xD

  • Like 9
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że nie powinieneś robić niczego wbrew sobie. Jeśli na danym etapie swojego życia czujesz, że nie potrzebujesz seksu to bez sensu się zmuszać, nie mając na niego ochoty. Bez znaczenia czy daje on korzyści zdrowotne czy nie. Nic na siłę.

 

Ewentualnie polecałbym Ci znaleźć jakąś ładną koleżankę do FWB - wtedy jeśli Ci się zachce zawsze będziesz miał jakąś opcję dostępną praktycznie od ręki (choć takie znajomości zazwyczaj nie trwają długo).

 

Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że byłem w 3 takich relacjach i w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że mi się to znudziło. Od tamtej pory (a minął już ponad rok) odpuściłem całkowicie ruchanie i jakoś dobrze mi z tym. Nie czuję żadnej różnicy jeśli chodzi o moje samopoczucie, a wręcz czuję się lepiej, bo mam więcej wolnego czasu, który poświęcam na samorozwój.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, antyrefleks napisał:

...

Ruchać czy nie ruchać, o to jest pytanie.

Jak byłem młodszy to nie miało dla mnie znaczenia za bardzo z którą, ale czy będzie i ile. I ewentualnie jakiej jakości. Chociaż nawet słaba jakość była dla mnie dość dobra. Z wiekiem przekonałem się, że seks jest czymś trochę przereklamowanym. Teraz wolałbym uprawiać go tylko z kimś, z kim naprawdę tworzę stały związek. Bez tej sztywności i niepewności czy nie spotkają mnie za to jakieś nieoczekiwane konsekwencje. W zaufaniu i zrozumieniu. Tak teraz ja na to patrzę. Więc twoja utrata zainteresowania seksem z kobietą, z którą nie chcesz być nie jest niczym niezwykłym. Nie masz impotencji, jeśli tego się obawiasz.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Miszka napisał:

Akurat ja mam problem z tym elementem teorii talerzy, który dopuszcza seks na tym etapie. Albo czegoś nie do końca ogarniam. Chyba, że bierzemy pod uwagę, że jeden talerz kręci się mocniej...

Wyjaśnij to może pomogę, sam korzystałem z teorii kilka miesięcy, ale 2 lata wcześniej czytając mężczyznę racjonalnego nie rozumiałem tego zupełnie. Dopiero jak się to wdroży to są ciekawe doświadczenia. Moim zdaniem są plusy i minusy tej metody. Ale pytaj co Ci tam leży na wątrobie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.