Skocz do zawartości

Top Horrory


I1ariusz

Rekomendowane odpowiedzi

Nie jest to sensu stricte męskie kino, ale znajdźcie mi panny, które lubią horrory - nie ma ich tak wielu. W każdym razie ja jako stary wyjadacz gatunku, który uznaję za zaskakująco głęboki, podzielę się listą swoich topowych tytułów. Jak ktoś szuka dobrego horroru na wieczór po dobrym whisky (lub chociaż dobrym bzykanku) to zapraszam do lektury listy. Lista nie jest od najlepszego do najgorszego, kolejność dowolna:

 

1) The Thing - ostatnio nastąpił renesans zainteresowania tym horrorem i nie bez powodu. Wg mnie to opus magnum Johna Carpentera i film, który nic się nie zestarzał. Fabuła jest właściwie remakiem starszego filmu, który luźno oparto na opowiadaniach H.P. Lovecrafta. Świetna gra aktorska, fabuła, topowa reżyseria i chyba najlepsze "practical effects" jakie w filmie widziałem (idzie rzygnąć). Kto nie widział, nawet jeśli nie przepada za horrorami i ogólnie uważa je za gatunek dla półgłówków powinien zobaczyć. To nie tylko najlepszy horror to po prostu jeden z lepszych filmów.

 

2) Egzorcysta - praktyczne efekty mogą dzisiaj niektórych rozśmieszyć, ale ten film mi (jako osobie wierzącej) daje ostre ciary po plecach. Film oparty na równie dobrej książce Williama Petera Blatty nie idzie w upiększanie fenomenu -  prócz paranormalnych rzeczy pokazany jest realny dramat opętanej dziewczyny i jej rodziny. Współczesne horrory o egzorcyzmach to bieda w porównaniu do tego klasyka.

 

3) Alien - właściwie każda część z serii miała coś dobrego do dodania, nawet trzecia i czwarta (i późniejsze spinoffy), ale pierwsza to przełom na wielu poziomach. Do dziś idzie go obejrzeć bez krzywienia się na archaizmy. Stworzył podwaliny nowego gatunku horroru s/f i przy tym wykreował kupę cliche kopiowanych później w innych filmach. Do wszystkiego przyczynił się zmysł graficzny Ridleya Scotta i geniusz H.R. Gigera - szwajcarskiego malarza surrealisty i twórcy designu do Alien. Trzeba obejrzeć.

 

4) Event Horizon (pl. Ukryty Wymiar) - film, który zyskał status legendarnego już na długo po wydaniu (w momencie premiery klasyczna kicha box office). Chyba jedyny dobry film Paula Andersona (reżysera kaszan z serii Resident Evil). Nazywany "Egzorcystą w przestrzeni kosmicznej" w nowatorski sposób łączy klasyczny horror o zjawach z s/f. Początek fabuły: po 7 latach odebrana jest transmisja ze statku badawczego Event Horizon (zaszumiony zapis krzyku i agonii wielu osób), którego przeznaczeniem były loty w kosmosie z prędkością przekraczającą prędkość światła. W momencie odpalenia napędu i otwarcia portalu przejścia statek znika. Razem z ekipą ratunkową na Event Horizon leci główny naukowiec odpowiedzialny za stworzenie technologii. Masa gore i dobrego klimatu, sensownej gry aktorskiej i dobrej dającej ciarki muzy.

 

5) Return of the Living Dead - pierwszy horror o zombie na liście i często zupełnie przemilczana perełka z lat 80-ych. Ten film to przede wszystkim fenomenalna komedia i satyra na klasyczne horrory. Do dziś zadziwia mnie gra aktorska, reżyseria i świetnie napisane dialogi. Były bodaj trzy kontynuacje, ale żadna nie dochodziła już do poziomu pierwszej. Trzeba obejrzeć.

 

6) Dracula - chyba ostatni film, w którym widać jeszcze geniusz starego F.F. Coppoli. Niektóre efekty zdążyły się postarzeć, ale dajcie spokój - gra aktorska to cudo (depeściacki Gary Oldman, który za każdą rolę chyba powinien dostawać Oskara), reżyseria wizjonerska, muza - Wojciech Kilar, Tom Waits jako wariat, Keanu Reeves udający angola i cycki młodej Monici Bellucci. Co chcesz jeszcze? Ale na serio to dość poważne kino i zdecydowanie transcenduje zwyczajny horror.

Ogromne wrażenie budzi prolog filmu.

 

7) Wywiad z wampirem - znów bardziej dramat niż horror. Oparty na powieści niedawno zmarłej Ann Rice o tym samym tytule, który zapoczątkował całą serię "Kronik wampirów". Świetny klimat i fabuła eksplorująca hipotetyczne pytanie o egzystencję wampira - mordercy, który musi zabijać żeby żyć; nieśmiertelnego, który musi borykać się z czasem i przemijaniem.

 

8 ) Frankenstein (rok 1994 z Robertem De Niro) - wielu chyba nie lubi tego filmu, ale ja nabrałem do niego sentymentu. Trochę patetyczny, ale zagrany rewelacyjnie, z pasją i nie unika ostrych wchodzących pod skórę scen. Fabuła jest też całkiem aktualna biorąc pod uwagę pęd technologiczny, który obecnie obserwujemy. Dzisiaj Bezos znów chce inwestować w badania nad nieśmiertelnością, więc może warto sobie przypomnieć co może z tego wyniknąć ;)

 

9) Sweeney Todd (Tim Burton) - mój ulubiony film Tima Burtona, który jest właściwie mixem horroru, thrillera, komedii i musicalu. Jako, że jestem fanem wszystkiego co wiążę się w wiktoriańskim Londynem nie mogłem przejść obok tego filmu obojętnie (marzy mi się klasyczny i wiarygodnie zrobiony film o historii Kuby Rozpruwacza). Pierwszy kontakt raczej mnie zniesmaczył drętwymi niekiedy rymami i różnym poziomem wokalu aktorów, ale z czasem pokochałem film za wszystkie inne rzeczy: oryginalną i niegłupią fabułę, kolorystykę i scenografię, przesadne gore i satyrę. Czekam, aż Burton znów wróci do tematu horroru i przestanie płodzić kolejne bajki dla dzieci.

 

10) Szczęki - jak ktoś nie widział tej perełki od Spielberga to musi to nadrobić. Właściwie jedyny film w tym podgatunku jaki uznałbym za dobry. Chociaż zrobiony w 1975 roku nic się nie zestarzał dzięki mechanicznym efektom specjalnym. Zagrany jest prześwietnie, wyreżyserowany jeszcze lepiej i okraszony legendarną ścieżką dźwiękową. Jeden z lepszych filmów do piwa i zakąski.

 

11) Braindead (czasami tytułowany "Dead Alive") - jeden z pierwszych filmów Petera Jacksona (reżysera trylogii Władcy Pierścieni), który już pokazuje jego mocny talent. Film jest chyba jednym z najbardziej obrzydliwych i krwawych horrorów jakie widziałem. Jeśli na "The Thing" idzie rzygnąć to tutaj trzeba trzymać miskę przy sobie. Zaskakujące przy tym, że jest to też bardzo dobra komedia z naprawdę ciekawą fabułą. Można obejrzeć w paczce znajomych i popatrzeć na ich reakcję. Rewelka.

 

To jest tylko część z listy i pewnie z czasem przyjdzie mi do głowy dopisać parę innych tytułów. Póki co poprzestanę na tym.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Subiektywne zestawienie topowej 15-stki, ułożonej chronologicznie:

 

Freaks (1932) - W porównaniu do innych archaicznych horrorów, które z dzisiejszej perspektywy, stanowią bardziej historyczne ciekawostki, niż pełnoprawne kino grozy, to w przypadku ,,Freaks", prawie stuletni upływ czasu, działa jedynie na jego korzyść. Co jest o tyle bardziej paradoksalne, że w chwili powstawania, film ten nie silił się na żadne ekstremum (ponoć co bardziej drastyczne sceny wycięto jeszcze w post-produkcji), jednak nikt się nie spodziewał, że pryzmat XXI wieku, tak mocno wpłynie na podkreślenie ,,cringowości" tego dzieła i z obyczajowego dramatu, wywinduje go do rangi body horroru. Ujmując skrótowo - prosta historia trupy cyrkowej odmieńców, gdzie nie zastosowano ani grama makeupu czy innych efektów specjalnych. Aktorzy występujący w filmie, w rzeczywistości byli ludźmi naprawdę zdeformowanymi lub w innym stopniu upośledzonymi.

 

Palacz zwłok (1968) - oniryczne i w chuj niepokojące studium popadania w szaleństwo, poczciwego, czeskiego grabarza. Jak doda się do tego miejsce i czas akcji filmu, który rozgrywa się w zajętej przez III Rzeszę Czechosłowacji w przededniu II wojny światowej, film można traktować też jako aspirujący do dzieła filozoficznego, jednak robotę robi tutaj przede wszystkim niesamowicie ,,zimny" klimat i przeszywający, złowieszczy nastrój grozy.

 

Rosemary's Baby (1968) - majstersztyk Polańskiego, który w zależności od nastawienia, można odbierać literalnie jako horror satanistyczny, bądź też szukać tu drugiego dna, jako studium popadania w schizofrenię paranoidalną. Jednak bez względu na interpretację, w obu przypadkach jest to dzieło ponadczasowe i chyba najznakomitszy przykład reżyserskiego kunsztu Polańskiego (zaraz obok Repulsion).
 

The Wicker Man (1973) - absolutny klasyk horroru, nie tylko z uwagi na swoją miodność w tym gatunku (sekta i pogańskie kulty), ale też z uwagi, że w historii kina stał się eksploatowaną kliszą. Żaden jednak epigon nie dorósł mu do pięt, zarówno jeśli chodzi o quasi-remake (z 2006), czy próbę odświeżenia tej sekciarskiej formuły (nieszczęsne Midsommar), gdzie w obu przypadkach zatracono magię pierwowzoru.  Siłą tego obrazu, jest właśnie ten sielski, sekciarski klimat, który przez większość filmu nawet nie stara się budować napięcia grozy - dopiero na sam koniec dostajemy scenę finałową, która moim zdaniem nawet do dzisiaj potrafi dość mocno wstrząsnąć widzem.

 

Picnic at Hanging Rock (1975) - ktoś, kto zawetuje ten wybór, twierdząc, że film ten nie jest horrorem, nawet nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo się myli. Dzieło Weira, zawiera wszystkie elementy gatunku (może poza brutalnością i elementami gore), jednak poszczególne akcenty są tak zmyślne rozłożone, że w rzeczywistości mamy do czynienia z post-horrorem, który napięcie buduje w zupełnie unikalny sposób, sprawiając że groza z tego filmu dociera do widza, dopiero na długo po tym, co dokładnie zobaczyło się na ekranie. 

 

Suspiria (1977) - film, którego fenomen najlepiej porównać do fenomenu kiszonego śledzia. Obrzydliwe to, ale właśnie w tym obrzydlistwie znajduje on swoich koneserów. Jednak żeby nie było wątpliwości - Suspiria to nie jest żadne patologiczne gore, a bardziej klimatyczne (może nawet w pewien sposób ,,baśniowe") ghost story, a to, co może dzisiejszego widza odrzucać, to momentami rozbrajająca jego nieporadność i siermiężność (np. pomarańczowa sztuczna krew, czy nietoperze na sznurkach). Jednak jest w tym obrazie pewna magia, która za sprawą intensywności kolorów, muzyki i scenografii, sprawia, że nawet te oczojebne wady w produkcji, zaziębiają się w jedną, unikatową całość. Tak jak z kiszonym śledziem - jedni się zrzygają przy pierwszym kęsie, inni rozsmakują się bez opamiętania.
 
The Thing (1982) - w pełni podzielam zdanie autora wątku, zdecydowanie ścisła czołówka w historii horroru.
 
Evil Dead II (1987) - w tym przypadku tytuł jest bardzo mylący, bo w rzeczywistości Martwe zło II, wcale nie jest kontynuacją części pierwszej, a w zasadzie jej remake'em. Dostajemy więc tą samą historię, jednak jeszcze bardziej brutalną, jeszcze bardziej kiczowatą i z jeszcze bardziej szalonym Ashem. Takie Heroes of Might and Magic III horroru, gdzie nic się zmienia, a więcej, znaczy jedynie lepiej. Stężenie kiczu zadziałało na tyle konserwująco, że dobrze to się ogląda nawet do dzisiaj, w przeciwieństwie do jedynki. Obiektywnie, to oczywiście nie jest dobry film, ale w kategorii ,,ejtisowego" horroru - absolutny top.
 
Hellraiser (1987) - przykro mi się pisze o tym, że film ten jednak nie najlepiej przetrwał próbę czasu, zaś franczyzę, jaką zapoczątkował w latach 80, wyeksploatowano do cna i nic nie wskazuje na to, żeby coś ją uchroniło przed całkowitym zapomnieniem. Niemniej jednak, w domowej wideotece ojca, był to najbardziej przerażający film mojego dzieciństwa - dziś już nie robi takiego wrażenia pod względem brutalności, ale niektóre koncepty wizualne - jak choćby wygląd Pinhead'a - to czysty majstersztyk i choćby dla tej estetyki, warto ten film obejrzeć.
 
In the Mouth of Madness (1994) - Lovecraft worship po bandzie, czyli mamy tutaj wszystko, co zrodziło się w umyśle samotnika z Providence. Tajemne księgi, ożywione trupy, sekciarskie enklawy, zniekształcanie rzeczywistości i oczywiście plugastwa z mackami. Mój osobisty faworyt, który na zawsze pozostanie w serduszku ❤️.
 
Blair Witch Project (1999) - w sumie nie jestem w stanie się zdobyć na to, żeby napisać, że to najlepszy przykład horroru w stylu found footage, ale na pewno jeden z pierwszych, który odniósł taki sukces. Ostatecznie wylądował w zestawieniu, ze względu na siłę sentymentu, bo pamiętam jak za dzieciaka oglądało się jego pirackie wersje w chujowej jakości, na szumiących pecetach, przez co jego zamierzony efekt - że jest to prawdziwe nagranie, rozprowadzane pocztą pantoflową - wyłącznie się potęgował. No i momentami rzeczywiście straszny w chuj.
 
The Mist (2007) - moim zdaniem, film niedoceniony pod względem ,,najlepszej adaptacji Stephena Kinga". Oczywiście literacki pierwowzór to nie był ten sam poziom, co np. Misery czy Lśnienie, (gdzie moim zdaniem ich adaptacje filmowe w ogóle nie oddają klimatu pierwowzorów) - tutaj jest zaś znacznie prościej, bo mamy esencjonalne monster attack z lovecraftiańskim sznytem. Co jednak robi robotę w tym filmie, to zachowanie klimatu osaczenia, beznadziei i ostatecznej zagłady z literackiego pierwowzoru oraz nie patyczkowanie się z widzem, jeśli chodzi o scenę finałową (gdzie filmowcy poszli po bandzie, w przeciwieństwie do Kinga, który zostawił zakończenie otwarte).
 
The Loved Ones (2009) - post-modernistyczne szaleństwo, sprawnie żonglujące kliszami teen dramy, gore i pełnokrwistego horroru. Pojebane sceny tortur i wprost obłędna rola głównej antagonistki.
 
The VVitch (2015) - mało jest horrorów, których akcja dzieje się w bardziej odległej przeszłości i które w ostatecznym rozrachunku, nie ciążą bardziej w kierunku dark fantasy, czy mrocznej baśni (jak w Sleepy Hollow, czy Braterstwo Wilków). Witch należy do wyjątków, bo wątki horrorowe są wplatane bardzo umiejętnie i jak bym to określił - na XVII wieczny rozum. To, co niekoniecznie musi przerażać współczesnego widza, zupełnie inaczej może być odbierane przez XVII wiecznego chłopa, więc nie jest to do końca prosty film, bo wymaga od widza dużego zaangażowania i wczucia się w klimat tej historii, a ta jest tutaj gęsta i ponura jak listopad na Podlasiu. 
 
Hereditary (2018) - to się rudemu Żydowi naprawdę udało. Gdy po kilkudziesięciu latach nużącego eksploatowania nurtu ghost story, dopiero James Wan nadał temu podgatunkowi nową jakość, wystarczyło zaledwie kilka lat, aby Aster zdetronizował go swoim debiutem. Rudy, ani nie poszedł śladami Wana, ani też nie starał się kurczowo trzymać ram gatunku - napisał to po swojemu i chwyciło w stu procentach, chociaż już na typ etapie zdradzał to, co w moim odczuciu położyło Midsommar, czyli zbytnie ,,celebrowanie" pewnych scen, przez co para niepotrzebnie idzie w gwizdek. Niemniej jednak pierwsze 80% tego filmu, to jedno z lepszych ghost story w historii.
  • Like 4
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, I1ariusz napisał:

1) The Thing - ostatnio nastąpił renesans zainteresowania tym horrorem i nie bez powodu. Wg mnie to opus magnum Johna Carpentera i film, który nic się nie zestarzał. Fabuła jest właściwie remakiem starszego filmu, który luźno oparto na opowiadaniach H.P. Lovecrafta. Świetna gra aktorska, fabuła, topowa reżyseria i chyba najlepsze "practical effects" jakie w filmie widziałem (idzie rzygnąć). Kto nie widział, nawet jeśli nie przepada za horrorami i ogólnie uważa je za gatunek dla półgłówków powinien zobaczyć. To nie tylko najlepszy horror to po prostu jeden z lepszych filmów.

 

Bardzo ciekawa jest kwestia prequela z 2011 roku. Zamierzony jak wycyzelowane dzieło, ze wspaniałymi rekwizytami, efektami bazującymi na mechatronice, szczegółami (np. wierne odtworzenie zniszczeń w bazie Norwegów, które zastają odwiedzający z bazy amerykańskiej) został skopany przez CGI i cięcia oraz ingerencje fabularne.

P.S. @I1ariusz i @Throgg - bardzo dobrze się Was czyta, wspaniale operujecie słowem. Wyrazy uznania. 

Edytowane przez Casus Secundus
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Casus Secundus napisał:

został skopany przez CGI i cięcia oraz ingerencje fabularne.

 

Dokładnie tak. Ale i tak jest (jak dla mnie) całkiem niezłym filmem. Warto obejrzeć, jak to się zaczęło :) Thing jest genialny, swoją drogą.

 

Jako że to jeden z moich ulubionych gatunków (od gówniarza), to oglądałem ich naprawdę wiele. Ale tyle crapu, jaka zdarza się w tej branży, szczególnie w ostatnich latach miażdży. Im młodziej, tym gorzej. Albo kretyńskie bajki, albo komiksowe gore.

 

Zaznaczę tylko, że w ostatnich latach jedynymi horrorami, które spełniały definicję gatunku (tj. straszyły, budowały niepokój) dla mnie jest Sinister (pierwszy) z 2012 r. (z Ethanem Hawkiem) oraz Autopsja Jane Doe (z 2016 r.)

 

Pięknie, że wspomnieliście Panowie o "W paszczy szaleństwa". Jaki to był cholernie dobry film.

Do listy klasyków dorzucę remake Nocy Żywych Trupów w reżyserii Toma Saviniego z 1990 r. Doskonały.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie najlepszy horror jaki oglądałem to wszystkie trzy części "Obecność" czyli na faktach historie rodzin gdzie występowały zjawiska paranormalne,

które badane były przez znane małżeństwo badaczy takich zjawisk Ed'a i Lorraine Warren.

 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, Throgg napisał:

Hellraiser (1987) - przykro mi się pisze o tym, że film ten jednak nie najlepiej przetrwał próbę czasu, zaś franczyzę, jaką zapoczątkował w latach 80, wyeksploatowano do cna i nic nie wskazuje na to, żeby coś ją uchroniło przed całkowitym zapomnieniem. Niemniej jednak, w domowej wideotece ojca, był to najbardziej przerażający film mojego dzieciństwa - dziś już nie robi takiego wrażenia pod względem brutalności, ale niektóre koncepty wizualne - jak choćby wygląd Pinhead'a - to czysty majstersztyk i choćby dla tej estetyki, warto ten film obejrzeć.

 

19 sierpnia tego roku ma mieć miejsce premiera rebootu Hellraisera, a HBO [prawdopodobnie już] zaczął tworzyć serial w tym universum.

Zawsze unikałem horrorów celowo, ale od maja zeszłego roku przypadkowo natknąłem się na trzecią część serii i nadrobiłem od pierwszego do szóstego filmu i ten ostatni z 2018r [Judgement].

Barker stworzył wielowymiarowe i mega ciekawe universum. Osobiście liczę, że ta seria się teraz wydźwignie i zaprezentuje coś ciekawego, po IMO dwudziestoletnim marnym okresie.

Czas pokaże, co z tego wyjdzie heh.

Edytowane przez Dworzanin.Herzoga
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, Throgg napisał:

Subiektywne zestawienie topowej 15-stki, ułożonej chronologicznie:

...

Wymieniłeś koniecznie wiele tytułów, które miałem z tyłu głowy - doskonałe Rosemary`s Baby, W paszczy szaleństwa i the Vvitch, który mnie powalił - podobnie zresztą jak "Lighthouse" od tego samego reżysera. Na tego ostatniego następny film czekam z największą niecierpliwością. Mam też nadzieję, że po "Wikingu" wróci do tematu horrorów bo uważam, że jest to najlepszy reżyser, który może ekranizować powieść H.P.Lovecrafta.

 

Wspomniałbym jeszcze dodatkowo o "Dziewiątych Wrotach", które uważam za całkiem udany film w dorobku Polańskiego. Wymienione tutaj "Obecność" (w szczególności jedynka) i "Noc żywych trupów" są must watch dla fanów horrorów. 

47 minut temu, Casus Secundus napisał:

 

Bardzo ciekawa jest kwestia prequela z 2011 roku. Zamierzony jak wycyzelowane dzieło, ze wspaniałymi rekwizytami, efektami bazującymi na mechatronice, szczegółami (np. wierne odtworzenie zniszczeń w bazie Norwegów, które zastają odwiedzający z bazy amerykańskiej) został skopany przez CGI i cięcia oraz ingerencje fabularne.

P.S. @I1ariusz i @Throgg - bardzo dobrze się Was czyta, wspaniale operujecie słowem. Wyrazy uznania. 

Ten prequel intencjonalnie sobie odpuściłem, żeby nie psuć wrażenia z pierwszej części. Nie żałuję. Może przyjdzie czas, że zrobią godną wersję i kontynuację - ale może i lepiej, aby zostawili materiał w spokoju. Współczesne Hollywood wszystko przemieli i wysra w swojej brązowej wersji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klasycznie, klasyczne ( z wylączeniem norweskich ) 😞 5 znajomych (ssaczek, kujonka, piękny chlopiec/futbolista, ćpun i azjata/afro) i podróż.

A i "Morderczą oponę" oglądałem.

Wymieniana tu "Obeność" to jeden z nielicznych, które wywolały dreszczyk. Bo dla mnie horror to film przy którym chcę się wyłączyć/odmóżdżyć. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Dworzanin.Herzoga napisał:

19 sierpnia tego roku ma mieć miejsce premiera rebootu Hellraisera, a HBO [prawdopodobnie już] zaczął tworzyć serial w tym universum.

 

Tego nie wiedziałem. Ba, nie wiedziałem nawet, że wyszła jakaś część w 2018r. Te uniwersum jest niestety już tak wyeksploatowane, że jedynym sensownym rozwiązaniem jest na dzień dzisiejszy remake - albo tchnie nowe życie w serię, albo kompletnie ją pogrzebie.

 

Rzuciłem sobie okiem, kto się za tą niewdzięczną robotę zabrał - okazuje się, że David Bruckner. I to mi zabiło ćwieka, bo Bruckner umie w horrory (oglądałem dwa w jego reżyserii - Rytuał, mocno sztampowy, ale był fun z oglądania, i Dom Nocny - zaskakująco dobre ghost story). Co prawda nic nie wskazuje na to, że Bruckner jest pomazańcem bożym niczym Barker, ale rzemieślniczo może się wybronić.

 

To mnie zaintrygowało, bo remake dobitnie pokaże, czy siła tego uniwersum, to właśnie Barker's touch i tylko on powinien pracować przy tych filmach, czy też po prostu przez ostatnie 20 lat, jego spuściznę przerabiali chałturnicy na odpierdol.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Throgg napisał:

czy też po prostu przez ostatnie 20 lat, jego spuściznę przerabiali chałturnicy na odpierdol.

 

Jakoś nie miała ta seria szczęścia ogólnie, patrząc na przestrzeni lat.

 

Dziewiąta i dziesiąta część powstała tylko dlatego, że Dimension było zobowiązane wypuszczać kolejne epizody w konkretnych odstępach czasu, by nie stracić praw do marki.

Ósemka z tego co widziałem, to spłycenie tematyki do prostego slashera, a i to skopano.

 

Scenariusze siódmej, szóstej i piątej części powstały jako w ogóle niezwiązane z tą serią, dopiero po ich ukończeniu wprowadzono modyfikacje które dodały elementy universum Barkera.

Czwórka aspirowała do czegoś ambitnego, ale tylko aspirowała - reżyser, gdy zobaczył film po zmontowaniu, zabronił, by jego nazwisko pojawiło się w napisach końcowych i podpisał się pseudonimem.

 

Trójka była zamerykanizowana względem dwóch pierwszych częsci i też w pierwotnym założeniu miała wyglądać zupełnie inaczej - chcieli skupić się na postaci Julii i jej transformacji, jednak grająca ją aktorka

odmówiła brania udziału w tym filmie. 

 

Podobnie druga część - miała wyglądać inaczej, ale aktor grający Larrego Cottona odmówił i dlatego np. wątek Franka w piekle był raczej skromnie pokazany, choć te sceny z nim były udane dla mnie.

 

Ogólnie jakbym miał ocenić w skali do /10 te filmy które widziałem, to byłoby tak:

 

I - 8/10

II - 8/10

III - 6/10

IV - 5/10

V - 7,5/10

VI - 6/10

X - 4/10 [lekko naciągane]

 

Jeszcze może kiedyś zerknę siódmą część, tą, która dzieje się w Rumunii, ale pewnie to też średnia produkcja. :P 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziwie się, że nie został jeszcze wymieniony taki klasyk jak "Lśnienie" Stanleya Kubricka. Wielkim fanem horroru nie jestem, ale lubię obejrzeć. Na pewno godny polecenia jest też "Pokój 1408" i wymienione już tytuły takie jak "Obecność", "Sinister", "Palacz zwłok", "Egzorcysta".

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Chcni napisał:

Dziwie się, że nie został jeszcze wymieniony taki klasyk jak "Lśnienie" Stanleya Kubricka.

"Lśnienie" Kubricka oczywiście chodziło mi po głowie, ale mimo wszystko uznaję ten film za dość słaby. Kubrick co prawda nigdy nie zrobił złego kina, ale ten film jest jednak - jak na horror - zbyt nudny. Lore i fabuła jest głęboka i pewnie wielowarstwowa, ale właściwie straszydła średnio działają. Obejrzałem go już kilka razy i nie mogę się przekonać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Chcni napisał:

Dziwie się, że nie został jeszcze wymieniony taki klasyk jak "Lśnienie" Stanleya Kubricka.

 

Problem z ,,Lśnieniem" Kubricka jest taki, że to adaptacja książki Kinga - tyle, że dość mocno odbiegająca od literackiego pierwowzoru. ,,Lśnienie" na papierze, to w zasadzie historia o pogrążaniu się w alkoholowym nałogu, co rzuca zupełnie inne światło, na elementy nadprzyrodzone pojawiające się w książce.

 

Kubrick zaś kompletnie spłycił wątek alkoholizmu, pozbawiając oryginalną historię drugiego dna, przez co jest ona zbyt jednowymiarowa. Udało mu się kilka ikonicznych scen, ale to w zasadzie film do obejrzenia ,,na raz" i tyle. A w zestawieniu z literackim pierwowzorem, jest wręcz słaby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.