Skocz do zawartości

Świadoma decyzja o posiadaniu (lub nie) potomstwa


Gremlin

Rekomendowane odpowiedzi

Z racji zbliżających się urodzin naszło mnie na przemyślenia. Za chwilę skończę 37 lat, jestem sam. Żyję po swojemu, realizuję swoje pasje, kasa też się zgadza. 
 

Jednak zaczyna do mnie docierać pewna bezcelowość tego - w obecnym kształcie nie przekażę genów, nie przekażę zasobów gdy mnie zabraknie, nie przedłużę „rodu”. 
 

Nie uległem wcześniej „bo trzeba” by się żenić, robić szybko dzieci, kredytować się i stawać lemingiem.

 

Chciałbym jednak dziecko (dzieci). Tylko jak to zrobić z głową? Biologicznie najlepiej znaleźć młodą, zdrową dziewczynę. To ta łatwiejsza część. Potem jest trudniej: śluby, zdrady, rozwody. Oczywiście mogą być, może ich nie być. Jak mieć dzieci i je wychowywać minimalizując ryzyko zniszczenia sobie życia?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurcze, jestem  mniej więcej w tym samym wieku, ale właśnie na drugiej szalce tej samej wagi, zamykam temat dzieci.

Sam wpadłem w wieku 20 lat, potem jeszcze machnąłem drugie planowane i dziś rozumiem dlaczego dawniej się mówiło że "życie zaczyna się po czterdziestce". Człowiek ma wtedy kasę, a dzieciaki odchowane i samodzielne już. Sam za nic nie chciałbym teraz znów wchodzić w pieluchy, a potem w wieku 50 lat chodzić na wywiadówki jeszcze, nie wiem też czy w tym wieku da się jeszcze dobrze zrozumieć młodego człowieka. Spokojnie poczekam na wnuki.

 

Mimo wszystko nie odradzam, rodzicielstwo to wspaniała rzecz. Szukaj młodej zdrowej, żeby dzieciaki nie miały "starych rodziców". My samcy w wieku 50 potrafimy być jeszcze młodzi, a samice... Stary facet nigdy nie jest tak stary jak stara baba :D

  • Like 12
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, Gremlin napisał:

Chciałbym jednak dziecko (dzieci). Tylko jak to zrobić z głową? Biologicznie najlepiej znaleźć młodą, zdrową dziewczynę. To ta łatwiejsza część. Potem jest trudniej: śluby, zdrady, rozwody. Oczywiście mogą być, może ich nie być. Jak mieć dzieci i je wychowywać minimalizując ryzyko zniszczenia sobie życia?

 

Jestem o trzy lata od Ciebie starszy i mam 12-letnią córkę i 11-letniego syna.

Zastawiam się nad ich przyszłością. Jaki będzie dla nich świat? Jakie będą mieli życie? Czy będą samodzielni, mieli środki na zaspokojenie potrzeb? Czy życie nie przyniesie im cierpienia? Jak odnajdziemy się w kryzysie, dekoniunkturze? Jak na nich wpłyną moje błędy i niepowodzenia? Co będzie z nimi, gdybym stracił źródło dochodu?

 

Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, jakich trosk i odpowiedzialności przysparza rodzicielstwo. Przecież powołujesz na świat kogoś, kto wcale tego sam z siebie nie chciał. Czy zapewnisz mu życie bez cierpienia? Bez bólu, strachu, głodu? Masz pewność, ze tak? Bo ja nie.

 

Piszesz "minimalizując ryzyko zniszczenia sobie życia". Nieudane rodzicielstwo to zniszczenie jeszcze życia dzieci. 

 

46 minut temu, Gremlin napisał:

Biologicznie najlepiej znaleźć młodą, zdrową dziewczynę.

 

Nie ma dla dzieci nic lepszego, niż ciągle kochający się rodzice, wychowujący je razem przez dwadzieścia parę lat, ku dorosłości. 

Nie szukałbym klaczy rozpłodowej, tylko po prostu kogoś bym bardzo pokochał. Ale tego się nie planuje a zatem i nie zakłada.

46 minut temu, Gremlin napisał:

Jednak zaczyna do mnie docierać pewna bezcelowość tego - w obecnym kształcie nie przekażę genów, nie przekażę zasobów gdy mnie zabraknie, nie przedłużę „rodu”. 

 

A może spojrzeć na to z innej strony - zarazem unikniesz zrobienia komuś (być może) piekła na ziemi. 

 

Edytowane przez Casus Secundus
  • Like 9
  • Dzięki 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Casus Secundus napisał:

Czy zapewnisz mu życie bez cierpienia? Bez bólu, strachu, głodu? Masz pewność, ze tak? Bo ja nie.

 

W żadnej z tych rzeczy nie ma nic złego, jeśli nie są ponad siły.

Żeby dobrze poznać życie i rozumieć innych, trzeba poznać też jego mroczną stronę. 

 

Stal hartuje się w ogniu. 

 

 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poruszyliście ciekawe aspekty:

Mój ojciec miał ponad 40 lat gdy się urodziłem - nie odbierałem tego nigdy negatywnie, największy minus „wcześnie zmarł” (chodzi o ten gap)

 

Czy sprowadzę kogoś na świat, a zaraz wybuchnie, kryzys, wojna czy inna zaraza? Nigdy nie wiadomo - cenna uwaga!

 

Zwrócileś uwagę na miłość - słusznie, a ja podszedłem jak do „projektu”. Tak, chyba kochający rodzice to najlepszy sposób, na to by wychować mentalnie zdrowe dziecko - bardzo dziękuję!

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, Gremlin napisał:

Z racji zbliżających się urodzin naszło mnie na przemyślenia. Za chwilę skończę 37 lat, jestem sam. Żyję po swojemu, realizuję swoje pasje, kasa też się zgadza. 
 

Jednak zaczyna do mnie docierać pewna bezcelowość tego - w obecnym kształcie nie przekażę genów, nie przekażę zasobów gdy mnie zabraknie, nie przedłużę „rodu”. 
 

Nie uległem wcześniej „bo trzeba” by się żenić, robić szybko dzieci, kredytować się i stawać lemingiem.

 

Chciałbym jednak dziecko (dzieci). Tylko jak to zrobić z głową? Biologicznie najlepiej znaleźć młodą, zdrową dziewczynę. To ta łatwiejsza część. Potem jest trudniej: śluby, zdrady, rozwody. Oczywiście mogą być, może ich nie być. Jak mieć dzieci i je wychowywać minimalizując ryzyko zniszczenia sobie życia?

A w tym czasie nie pojawił się ktoś, z kim warto było by dzieciaka zrobić? 

 

Jestem dużo młodszy od Ciebie i mam takie rozkminy, które przedstawił tutaj @Casus Secundus. Z jednej strony chciałbym mieć dzieciaka, przedłużyć ród, coś jemu przekazać. Z drugiej strony, jako osoba po rozwodzie i przejściach z myszką mam wątpliwości, czy w dzisiejszych warunkach da się wychować dzieciaka i go nie zepsuć. Mam świadomość jak wpływa na dziecko rozwód i mam po prostu obawy. Stawiam na to, że może przez te kilkanaście lat kogoś znajdę odpowiedniego, ale gdzieś z tyłu głowy myślę o tym, że może z tego nic nie wyjść.

 

Dziecko powinno wychowywać się w rodzinie pełnej

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez ostatnie lata nie - byłem też ostrożny i nie dałem się wrobić w rodzinę. Wrobić, bo w tym jednym przypadku, to ja bym miał za zadanie zapłodnić, a potem utrzymać, o miłości nie było mowy, zwłaszcza gdy patrzę na to z perspektywy czasu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Yolo napisał:

W żadnej z tych rzeczy nie ma nic złego, jeśli nie są ponad siły.

Żeby dobrze poznać życie i rozumieć innych, trzeba poznać też jego mroczną stronę. 

 

Stal hartuje się w ogniu

Powiesz tak swojej córce jak ją zgwałcą? 

Jak potrąci ją pijany kierowca, kiedy będzie po prostu szła ulicą?

Takie rzeczy się zdarzają, to jest element tego świata niestety. I zależny jest tylko od pecha, boskiego rzutu kośćmi o los. 

Albo, żeby było mniej drastycznie - a jak dziecku nie będzie szła nauka, będzie wyszydzane w klasie, będzie hejtowane przez rówieśników (teraz dzieci wyżywają się niestety dodatkowo przez komunikatory internetowe), podejmie próbę samobójczą - też tak powiesz?

 

Rozumiem, że masz filozoficzne podejście, ale wiesz dobrze, że nie zawsze wystarczy określić coś bon motem

Edytowane przez Casus Secundus
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem w podobnym wieku. Prawie 40 i co ... Nie chce mi się .Po pracy mam luz mogę wyskoczyć na moto, rower do knajpy na siłownię .

Wiem jak kruche są dziś związki . Dziś jesteś z Panią a jutro jesteś jej największym wrogiem. Wiem bo przechodziłem to dwa razy.

 

Moja partnerka podziela moje obawy. Nie mamy ciśnienia. 

 

Rodzicielstwo to odpowiedzialne zadanie. Nie chciałbym być ojcem od tak a nie wiem czy mam na to siłę. 

 

Zakładając ,że miałbym dziecko w wieku 40 lat to usamodzielnienie jest na poziomie 25 lat gdy się kończy studia.

 

Patrząc na mój wiek 65 lat . To już sporo. 

Nie wiem czy jestem w stanie aż tak bardzo się poświęcić. 

 

Pieniądze , czy mieszkanie nie jest w tym przypadku problemem.

Edytowane przez Michal36
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Gremlin napisał:

ja bym miał za zadanie zapłodnić, a potem utrzymać,

Takie zadanie samca, niestety niektórzy dowiadują się o tym za późno. Na prawdziwą miłość, to nie ma co liczyć, zwłaszcza po kilku latach z samicą. 

 

Jak dla mnie dzieci mamy z trzech powodów :

 

-programowanie społeczne- bo wszyscy mają i każdy musi mieć;

-programowanie biologiczne, potrzeba rozmnożenia i przekazania genów;

-własny egoizm, chęć posiadania i kto szklankę wody na starość poda.

 

Też o tym czasami myślę, ale jestem po 40 i podobnie jak Ty mam się dobrze i nie chcę opuszczać swojej strefy komfortu. Nigdy też nie spotkałem tak na prawdę odpowiedniej kandydatki, więc widocznie nie jest mi to dane. Nic na siłę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaraz zmieniam kod na ten z czwórką z przodu i już dawno temu postanowiłem ani nie wchodzić w związki ani się nie rozmnażać. Zwyczajnie nie chcę, aby moje geny przetrwały na tym świecie. No bo co to za świat gdzie wszystko stoi do góry nogami i gdzie kolejne coraz nowsze kretynizmy wypierają poprzednie kretynizmy stając się normami, a ludzie w nie święcie wieżą. Wolałbym, aby moje dziecko czy dzieci na takim świecie się nie pojawiły i na nim nie żyły. Jest to dużo lepsza alternatywa niż pojawienie się tutaj.

 

Jeszcze co gorsza gdybym miał syna. W tym kraju to już od najmłodszych lat będzie miał kompletnie przewalone i cały czas pod górkę. W tym kraju, i chyba nie tylko w nim, tworzy się z młodych chłopców cale stada kukoldów gotowych w każdej sytuacji ratować z rzekomych opresji nasze księżniczki stając się ich niewolnikami na posyłki. Nawet jeśli przekażę jakieś wzorce swojemu potomkowi, to on jako chłopiec przy pierwszej lepszej okazji zostanie rzez nauczycielki w szkole "wykastrowany" i sprowadzony do roli winowajcy i tego najgorszego.  Taki człowiek może mieć niezły bajzel w głowie, a ja sam jako ojciec będę wzywany do szkoły na dywanik i będę musiał się tłumaczyć przed obcymi ludźmi z tego jak wychowuję swoje własne dziecko i jaki mu daję przykład, przy okazji wysłuchując wykładów owych przedstawicielek systemu jak powinienem wychowywać własne dzieci. Żenujące, bo czy tak naprawdę moje dziecko jest moje czy państwa? 

 

Dla mnie to też zupełnie się opłaca. Wolę przeżyć swoje życie w kontrze do utartych schematów.

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 17
  • Dzięki 3
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Gremlin napisał:

Przez ostatnie lata nie - byłem też ostrożny i nie dałem się wrobić w rodzinę. Wrobić, bo w tym jednym przypadku, to ja bym miał za zadanie zapłodnić, a potem utrzymać, o miłości nie było mowy, zwłaszcza gdy patrzę na to z perspektywy czasu.

I uwzględnij tę okoliczność. 

 

Tak sobie patrze na lewo i prawo i dochodzę do wniosku, że związki "udane", to te, gdzie bluepillowiec jest robiony w kakaowe oko. Fakt, braciasamcy są bardziej świadomi i mają predyspozycje do trzymania ramy, jednak dzisiejsze warunki. Sam widzisz, jak nastawione są panie. Ja mając dzisiejszą wiedzę dochodzę do przekonania, że nie każdy nadaje się do związku a tym samym do płodzenia dzieci. 

 

Może niech bluepillowce płodzą dzieci? dwóm na czterech się uda, dzieci będą miały pełną rodzinę. Z naszą wiedzą szansa na rozpad związku jest bardzo wysoka. Minie haj, przejrzysz zapędy pańci i koniec relacji. A na rozpadzie związku dzieci cierpią niemiłosiernie. Kobiety też zmieniają się drastycznie, nigdy nie wiadomo czy nie dojdzie do alienacji rodzicielskiej

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Gremlin said:

Jednak zaczyna do mnie docierać pewna bezcelowość tego - w obecnym kształcie nie przekażę genów, nie przekażę zasobów gdy mnie zabraknie, nie przedłużę „rodu”. 

 

No właśnie, mi dziecko dało spełnienie. Uspokoiłem się. Wszytko jakby nabrało sensu, właściwego miejsca. 

 

W końcu przestałem szukać uj wie czego. Nie sądziłem, że taka przemiana nastąpi choć słyszałem o tym ale nie bardzo wierzyłem.

 

1 hour ago, Gremlin said:

Jak mieć dzieci i je wychowywać minimalizując ryzyko zniszczenia sobie życia?

 

Pytanie na które nie można udzielić odpowiedzi. Lepiej się zastanów, z kim. 

 

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy temat🤔 Sam już jestem trochę po 30ce i z jednej strony póki co nie spieszno mi do bycia ojcem a z drugiej myślę czy aby zaraz nie będzie za późno🤔 Niby facet i po 40ce może ale jednak wizja pytań w szkole czemu na wywiadówki przychodzi dziadek a nie ojciec średnio mi się widzi ( a tak to by wyglądało nie oszukujmy się). Druga sprawa to tak jak ktoś tu zauważył, im większa różnica wiekowo między rodzicami a dzieciakami tym raczej cieżej się dogadać w pewnym wieku.

Osobiscie na tą chwilę dobrze mi tak jak jest. Jednak myśląc logicznie wiem, że starość bez dzieciaków zapewne nie będzie kolorowa. Znajomi powoli już się wykruszają, wiem też , że za 30 lat nie bede mial tyle sił co teraz. Juz nie mowiac za 40😉 Także moze sie skonczyć na siedzeniu samemu w 4 scianach. Oczywiscie posiadanie potomstwa nie gwarantuje szczesliwej starosci (czasem dzieci daja łomot i to doslownie swoim rodzicom). Niby to skrajny przypadek ale bywa i tak. Nie mniej plusow widze wiecej jak minusow. Już nie mówiąc , że całe życie czlowiek będzie pracował na to aby dobytek zabralo państwo albo ewentualnie najbliższa rodzina przejmie chatę  i całą resztę dla swoich "bombelków". 

Patrząc z drugiej strony wydawać by się mogło że nie ma idealnego czasu na zostanie ojcem. Albo jesteś młody często bez kasy i dojrzalości albo masz to wszystko tylko lat trochę wiecej na karku. Co do wypowiedzi w stylu nie chcę mieć dzieci bo nie chcę ich skazywać na ciężkie czasy - wydaje mi się że obecnie mamy najlepsze czasy od dawna. Gdyby tak każdy myślał to co z tymi dziećmi urodzonymi w czasie wojny czy chwilę po - to dopiero były ciężkie czasy.

 

W moim towarzystwie przyznam szczerze większość znajomych ma już dzieciaki. Nie posiadają ich tylko osobniki, których jak żyje widziałem z dziewczyną 1 x w życiu i chyba to jest powód. Ewentualnie osoby, które są krótko w związku.

Ale podsumowując już tą całą wypowiedź - ogólnie ciężki temat😁

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Posiadanie dużej rodziny, posiadanie dzieci to zdaniem wybitnego psychiatry, prof. Antoniego Kępińskiego jeden z najważniejszych przejawów szczęścia i chęci do życia."
To z przedmowy do polskiego wydania książki "Mit Skandynawii".

 

@Gremlin jestem mniej więcej w Twoim wieku, również żyję sam i nie mam dzieci. Kiedyś, gdy byłem w związku, który w danym momencie uważałem za udany (oczywiście taki nie był) to chciałem mieć dzieci i wydawało mi się, że mógłbym im zapewnić fajny dom i fajną rodzinę. Po wszystkim ta chęć praktycznie całkowicie ze mnie uleciała i teraz też czasem się nad tym zastanawiam ale staram się podchodzić do tego pragmatycznie.

W moim przypadku:

1. Nie widzę szansy na udany związek.

2. Słabe geny i charakter, które z pewnością stałyby się udziałem moich dzieci, skutecznie utrudniając im życie.

3. Rozpad wartości i cywilizacji, wszechobecny socjalizm. W zasadzie nie widzę aspektu życia, który z czasem by się poprawiał. Gdybym wiedział, że moje dzieci będą choćby wolnymi ludźmi a nie bydłem hodowlanym...

4. Widocznie nie jest to dla mnie aż tak ważne albo minusy przewyższają plusy skoro nawet się za to nie biorę.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Gremlin napisał:

Z racji zbliżających się urodzin naszło mnie na przemyślenia. Za chwilę skończę 37 lat, jestem sam. Żyję po swojemu, realizuję swoje pasje, kasa też się zgadza. 
 

Jednak zaczyna do mnie docierać pewna bezcelowość tego - w obecnym kształcie nie przekażę genów, nie przekażę zasobów gdy mnie zabraknie, nie przedłużę „rodu”. 
 

Nie uległem wcześniej „bo trzeba” by się żenić, robić szybko dzieci, kredytować się i stawać lemingiem.

 

Chciałbym jednak dziecko (dzieci). Tylko jak to zrobić z głową? Biologicznie najlepiej znaleźć młodą, zdrową dziewczynę. To ta łatwiejsza część. Potem jest trudniej: śluby, zdrady, rozwody. Oczywiście mogą być, może ich nie być. Jak mieć dzieci i je wychowywać minimalizując ryzyko zniszczenia sobie życia?

Witaj drogi przyjacielu inicjatywy braciasamcy.pl! Wybacz taką konfidencję. Nie wiem, ale się wypowiem. Może jednak coś wiem ?:)

 

Za przyczyną lektury @absolutarianin nabyłem pozycję "Aforyzmy sentencje i przysłowia Wschodu" pióra Remigiusza Kwiatkowskiego. Znajdziesz tam tą oto mądrość: "Wchodząc, pomyśl o odwrocie, a wychodzić będziesz cało, niech ta rada trafi do cię, wchodząc, pomyśl o odwrocie…Wskaże ci wypadków krocie, gdy się wyjście zamykało—wchodząc, pomyśl o odwrocie, a wychodzić będziesz cało." Ludzie porywają się na różne inicjatywy zachłyśnięci rozdziałem pt.: "Powołanie spółki". Mało kto dociera lekturą do rozdziału pt.: "Likwidacja spółki". 

 

Nie chcę siać defetyzmu, gdyż "... kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią..., mężom przystoi i tak dalej....", ale w naszych realiach mieszkając w mieścinie powiatowej masz 30 % szans na zgruzowanie związku, a w dużym mieście  pewnie ok. 50%. Rewolwer ma średnio 6 komór nabojowych czyli ok. 84 % szansy wygrania w rosyjską ruletkę i pomimo to pewnie stronisz od tej rozrywki?

 

Na skutek zmian obyczajowych, ofensywy państwa socjalistycznego i marksizmu kulturowego, obecnie obowiązujący wzorzec na związek z p00lka wygląda mniej więcej tak:

1. Wchodzisz w związek prawdopodobnie małżeński,

2. Pani potrzebuję Ciebie do użyczenia plemniczków.

3 Pani potrzebuje Twoje czasu i zasobów na pierwsze, bardzo zasobochłonne, 6 lat życia dziecka.

4. Po 6 latach życia dziecko jest odchowane i państwo obowiązkiem szkolnym przejmie masę obowiązków opiekuńczych nad dzieckiem.

5. Po wykonaniu pkt 1, 2, 3, 4, stajesz się Pani niepotrzebny. Zawracasz Pani głowę jakimś seksem małżeńskim i generalnie znudzisz się. Jesteś już opatrzony i nie dajesz emocji. Jesteś potrzebny do niczego.

6. Dostajesz pozew rozwodowy. Dostaniesz go właśnie w tym wyjątkowym momencie, w którym najbardziej zwiążesz się ze swoim dzieckiem - taka przekorność losu.

7. Dalszy rozwój wydarzeń zależy od stopnia degeneracji Pani. Jeżeli jest kobietą mocno spie...... przeklniesz dzień, w którym popełniłeś pkt 1. Dowiesz się, że Twoje dzieci nie są Twoje. Alienacja rodzicielska. Dowiesz się, że biłeś Panią od 6 lat. Niebieska karta, prokurator i tak dalej...... Dzieci Tak ! Tylko nie w Polsce. Śmieszne jest jak wielu misiów zakłada, że mnie to nie dotyczy. U tych Kowalskich za płotem tak ale nie u mnie.

 

Jesteś gotowy na utratę dziecka? Wyobraź sobie uczucie straty dziecka, które de facto żyje, ale dla Ciebie de facto znika. Rozwód wyeliminuję Cię z faktycznego procesu wychowawczego. Będziesz tylko płacił bez wpływu na wychowanie. Będziesz prosił jakieś sądowe lub ozss'owe funkcjonariuszki o parę godzin kontaktu z TWOIM dzieckiem. Funkcjonariuszki rzucą monetę, orzeł : dostaniesz 4 h w tyg., reszka: dostaniesz weekend od piątku, stanie na boku: ferie i co 2 święta.Czy jest większe upokorzenie, niż proszenie jakiegoś urzędnika o kontakt z własnym dzieckiem? Kolejna kwestia to egzekwowanie tych kontaktów. Próba odwojowania części opieki nad dzieckiem to w naszym kraju gehenna. System przeżuje Cie i wypluje. Masz tylko płacić. Tylko do tego będziesz potrzebny. 

 

A teraz najlepsze. Wszystko powyższe jest aktualnie - w części - moim udziałem. Czy zdecydowałbym się na to wszystko jeszcze raz, jeżeli złota rybka mogłaby cofnąć czas? Patrzę na zdjęcie syna.... Odpowiedź brzmi: YES !!! :D :D :D Jeszcze będziemy z synem razem. Jeszcze w zielona gramy. Jeszcze nie umieramy. 

 

*powyższy post odzwierciedla chwilowy zaniżony stan emocjonalny autora

 

 

1 godzinę temu, antyrefleks napisał:

jak sobie patrze na lewo i prawo i dochodzę do wniosku, że związki "udane", to te, gdzie bluepillowiec jest robiony w kakaowe oko.

Zaznaczam. Nie ja to wymyśliłem. Masakra...w zasadzie to ja nic nie wymyśliłem. Wszystko co wiem, to gdzieś przeczytałem :D. Do rzeczy.

Od zarania dziejów zwierze, które dało się siodłać było siodłane. Osioł dał się osiodłać i widzimy jak skończył. Jaguara nikt do dzisiaj nie próbuje siodłać. 

Edytowane przez Veneziano
  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Casus Secundus w zasadzie zamknął temat, ja tylko wtrącę "łopatotologicznie" - jako czterdziestolatek, ojciec dwójki dzieci, rozwodnik i "ofiara" tego co wymyśliła madka p0olka żeby tylko podczas rozwodu mnie zgonić, zatłuc (z wspaniałą, bezinteresowną i darmową pomocą państwa) że nie warto w TYCH czasach posiadać dzieci z powodów o których wspomniał @Casus Secundus

 

Ja swoich i tak nie widzę dwa lata i uj można jej zrobić. Państwo jest gówno warte i słabe. Jedyne z czym sobie ten PiSowski raj radzi i pilnuje, to tworzenie nowych, chodzących bankomatów. 

 

Ciesz się życiem stary. 

  • Like 5
  • Smutny 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Gremlin napisał:

Skończę jako stary kawaler z kotem 🤔

To łaskawy wyrok.

5 minut temu, PyrMen napisał:

@Casus Secundus w zasadzie zamknął temat, ja tylko wtrącę "łopatotologicznie" - jako czterdziestolatek, ojciec dwójki dzieci, rozwodnik i "ofiara" tego co wymyśliła madka p0olka żeby tylko podczas rozwodu mnie zgonić, zatłuc (z wspaniałą, bezinteresowną i darmową pomocą państwa) że nie warto w TYCH czasach posiadać dzieci z powodów o których wspomniał @Casus Secundus

 

Ja swoich i tak nie widzę dwa lata i uj można jej zrobić. Państwo jest gówno warte i słabe. Jedyne z czym sobie ten PiSowski raj radzi i pilnuje, to tworzenie nowych, chodzących bankomatów. 

 

Ciesz się życiem stary. 

Witaj @PyrMen. Ostatnio w temacie dotyczącym alienacji poruszaliśmy Twój problem. Ruszyłeś coś z tym tematem?

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj @Veneziano.

 

Prawdę powiedziawszy to SSmanka raczyła się ucieczką do Szwecji, a mi już się nie chce nic robić..forsa..czas..

 

Liczę że dzieci kiedyś zrozumieją, przemyślą i wrócą już wtedy do staruszka.. 

 

A jak nie? Trudno. 

 

Godzę się z tym czego nie mogę zmienić. 

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.