Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi


Uderz w stół a nożyce się odezwą. :) Także się odzywam. :P 

Pochyliłam się nad tym tematem, przy tym odsuwając emocje od siebie (co raz bardziej tego nie lubię, bo w pracy, na stażach, w małżeństwie muszę być "dla ludzi/drugiej strony", więc to też męczy i nie pozwala być kobietą - z założenia istotą, która poprzez emocje oddziałowuje na ten świat) - pojawiła mi się myśl - jak wielki należy popełnić błąd, by się czegoś uczyć/nauczyć? Czy kobiety uczą się/analizują wyłącznie dzięki negatywnym bodźcom?
Nie chcę wchodzić w filozofię, bo to piękna dziedzina, do której się nie nadaję, choć chciałabym. 
Niemniej jednak temat ciekawy, ale muszę go wziąć na warsztat, bo niby... 
Wychodzi na to, że kobieta ZAWSZE podąży za mężczyzną/będzie mu uległa/miła/wierna TYLKO wtedy, gdy będzie jej regularnie dostarczał bodźców NEGATYWNYCH, BÓLOWYCH itd. 

Myślę, że tragedią tych czasów jest to, że obie płcie jadą po sobie jak po burych... Oboje siebie nie rozumieją, oboje uciekają od swoich ról, oboje wciągnęli się w propagandy (dziewczyny poszły za bezmyślnym wyzwoleniem, ułomnym chojrakowaniem w nieswoich zadaniach, a panowie zobojętniali wobec wszystkich dziedzin i przedsięwzięć, które budują grupy/społeczności, czy większe zbiory ludzkie). Róbmy tak wszyscy dalej, róbmy... 

Otwieram wątek w rezerwacie, bo dzięki temu nie zapomnę o temacie, będę miała poczucie "uporządkowania tematycznego". 

Wracam do robienia pizzy, bo dzisiaj święto pizzy (głupie są te święta, choć to też ważne w życiu, by sobie owe życie umagiczniać?).
W duchu się uśmiecham "kuźwa, na świecie są dobre Jadzie, które ugotują, posprzątają, pośmieją się, zadbają o chłopa, a ci znowu, że ino baby złe. Pewnie napatrzali się na te ładne, a po "nieoszlifowany diamencik" nie sięgną, tylko będą pierdolić...".  W sumie wtedy se myślę "Dobra, Ty też pierdoliłaś jak potłuczona i jak sierota" i wtedy biorę się do roboty. :D 

Idę machnąć pizzę, do wieczora! :) 


"Jednak system nie wzbudza w swoich ofiarach - kobietach - przekonania, że trzeba coś zmienić. Otrzymywanie wszystkiego za darmo, poklask, ułatwianie wszelkich ścieżek powoduje, że doświadczenie jakiegokolwiek bólu spotyka się z reakcją ekstremalną(...)"
Ok, czy istnieją grupy kobiet, które nie mają profitów z bycia kobietą? 
 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, maggienovak napisał:


"Jednak system nie wzbudza w swoich ofiarach - kobietach - przekonania, że trzeba coś zmienić. Otrzymywanie wszystkiego za darmo, poklask, ułatwianie wszelkich ścieżek powoduje, że doświadczenie jakiegokolwiek bólu spotyka się z reakcją ekstremalną(...)"
Ok, czy istnieją grupy kobiet, które nie mają profitów z bycia kobietą? 
 

Czy istnieją takie grupy kobiet? Mi chodziło bardziej o pewną tendencję kulturową, nie o to, że nie ma kobiet, które nie pasują do tego opisu. Generalnie jednak w relacji do mężczyzny tak jest - kobieta doświadczenie bólu nie odbiera jako coś, co jest przedmiotem jej winy. Będzie tej winy upatrywała w mężczyźnie i stworzonych przez niego zasadach. Powiesz mi: znam kobiety, które zżera poczucie winy z takich powodów. I co im mówi dzisiaj psychologia kobieca? To nie jest twoja wina. 

 

Nie ujmuję tutaj zjawiska i problemu relacji damsko-męskich całościowo, to jest tylko jedna część i występuje ona w różnym stopniu. Jest jednak czymś naprawdę wybrzmiewającym, nie sądzisz?

 

Uwaga! Gwoli ścisłości - nie pretendowałem tym artykułem do wyjaśnienia wszystkiego, ani absolutnie nie zachęcam żadnego faceta do tego, aby teraz napierdzielał swoją kobietę w przypływie sadystycznych skłonności. Karę rozumiem jako odpowiedź rzeczywistości na błędne działanie - nie zawsze musi być to związane z bólem. Gdy mężczyzna wyznacza granice kobiecie mówiąc jej: zachowujesz się irracjonalnie (gdy tak jest), można powiedzieć, że w pewnym sensie ją karze, tj. koryguje. Do tego trzeba dodać: każda dobra rzecz może zostać wypaczona albo przez jej brak albo przez jej nadmiar.

Edytowane przez I1ariusz
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@maggienovak 

Moim zdaniem nie istnieją takie kobiety, które nie mają korzyści ze względu na płeć. Mi do potwierdzenia tej tezy wystarczy kilka prostych argumentów, które od razu przyszły mi do głowy, a mianowicie: wiek emerytalny, pobór do wojska w razie wojny, najtrudniejsze i najbardziej niewdzięczne prace wykonywane tylko przez mężczyzn, domy samotnej matki, zasiłki i dodatki socjalne, profilaktyka zdrowotna... Mógłbym wymienić jeszcze całą litanię.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie.

 

W przypadku polki nawet wpierdol, zmieszanie z błotem i ostracyzm działa w najlepszym wypadku doraźnie a i tak od samego początku wewnętrznie nie przyjmujecie do świadomości jakiejkolwiek swojej winy.

 

Polka może być napierdalana w dosiadzie po ryju za kradzież pieniędzy, które równocześnie wysypują się jej z kieszeni a dalej uparcie będzie twierdzić, że to nie ona a nawet jeśli to na pewno nie jej wina.

 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, maggienovak napisał:

Wychodzi na to, że kobieta ZAWSZE podąży za mężczyzną/będzie mu uległa/miła/wierna TYLKO wtedy, gdy będzie jej regularnie dostarczał bodźców NEGATYWNYCH, BÓLOWYCH itd. 

 

Aż tak bym tego nie nazwał :) Przesadzone, IMO. Nazwałbym to ponoszeniem konsekwencji swoich różnorakich zachowań, jak każdy dorosły człowiek. Akcja = reakcja. Jak ktoś sprawia Ci przykrość (niezależnie od płci), zachowuje się tak, jak nie powinien się zachowywać, bo to zachowanie np. odbiega to znacznie od tego co np. sobie systemem niepisanych ustaleń budujecie przez lata, to jakaś reakcja powinna być.

 

Powiedziana raz (co mnie boli, co mi się nie podoba, czego nie rób, bo X,Y,Z), w przypadku powtórzeń reagować i wdrażać. Tylko tak można sobie nie dać wejść na głowę, a tu wiele (jeżeli nie większość Pań) wykazuje talent w tym zakresie, przeciągając strunę od czasu do czasu.

 

Tym sposobem np. moja żona nie dostała kilka lat kwiatów ode mnie (głupotka straszna, wiem, ale przykład niezły), bo raz na ich wręczenie i dostarczenie zareagowała tak, jak się kompletnie po niej nie spodziewałem. Szczególnie po niej, zaznaczam :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, maggienovak napisał:

dzisiaj święto pizzy (głupie są te święta, choć to też ważne w życiu, by sobie owe życie umagiczniać?).

0_1_101460_Zagadywanie_przez_pluszowymis

 

5 minut temu, Brat Jan napisał:

tak aby nie wiedziała do końca co ją czeka

Himalaje-2.jpg

  • Like 1
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, maggienovak napisał:

"Jednak system nie wzbudza w swoich ofiarach - kobietach - przekonania, że trzeba coś zmienić. Otrzymywanie wszystkiego za darmo, poklask, ułatwianie wszelkich ścieżek powoduje, że doświadczenie jakiegokolwiek bólu spotyka się z reakcją ekstremalną(...)"
Ok, czy istnieją grupy kobiet, które nie mają profitów z bycia kobietą? 

Bardzo szczere i bardzo trafne.

 

Są aspekty w których kobiety mają wiele przywilejów. Nie można powiedzieć, że nie. Tylko, że to psuje człowieka. Jak dołączymy do easy mode skrajny feminizm to mamy osobę, która silna jest tylko w gębie, bo co jakiś problem napotka, to zawsze szuka usprawiedliwień w świecie zewnętrznym. Jest też nieziemsko roszczeniowa. 

 

3 godziny temu, maggienovak napisał:

Wychodzi na to, że kobieta ZAWSZE podąży za mężczyzną/będzie mu uległa/miła/wierna TYLKO wtedy, gdy będzie jej regularnie dostarczał bodźców NEGATYWNYCH, BÓLOWYCH itd. 

No to chyba ma coś nie tak z głową. 

 

3 godziny temu, maggienovak napisał:

Myślę, że tragedią tych czasów jest to, że obie płcie jadą po sobie jak po burych... Oboje siebie nie rozumieją, oboje uciekają od swoich ról, oboje wciągnęli się w propagandy (dziewczyny poszły za bezmyślnym wyzwoleniem, ułomnym chojrakowaniem w nieswoich zadaniach, a panowie zobojętniali wobec wszystkich dziedzin i przedsięwzięć, które budują grupy/społeczności, czy większe zbiory ludzkie). Róbmy tak wszyscy dalej, róbmy... 

Jakie role masz na myśli? Jakie "nie swoje zadania"?

 

Każdy ma jakieś predyspozycje. Do czegoś będzie się nadawał, a do czegoś nie. Nie wiem czy jest tu jakiś podział na płeć. Kobiety nie widzę chyba jedynie w roli górnika. A co do reszty niech sobie każdy robi co lubi i do czego ma predyspozycje. 

U mnie w firmie managerki naprawdę porządnie podchodzą do swoich obowiązków i pomagają jak mogą, a mamy managera gwiazdę, który - jak widać po jego grafiku - nic nie robi, ale przeświadczenie o sobie ma jakby był bogiem. Trzeba wszystko pod niego ustawiać, bo ma lunch time, a tu jeszcze muszą się połączyć osoby z LA i Azji (całkowicie inne strefy czasowe).

 

Zastanawia mnie czy to właśnie nie poglądy prawicowe bądź lewicowe nie są przejawem idealizmu. Osoba liberalna jest zazwyczaj dość racjonalna. Wiele rzeczy ma w dupie. Szczególnie te, których nie może zmienić. Prawicowcy i lewicowcy drą koty...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, melody napisał:

Zastanawia mnie czy to właśnie nie poglądy prawicowe bądź lewicowe nie są przejawem idealizmu. Osoba liberalna jest zazwyczaj dość racjonalna. Wiele rzeczy ma w dupie. Szczególnie te, których nie może zmienić. Prawicowcy i lewicowcy drą koty...

Moim zdaniem nie jest to kwestia idealizmu (bez względu na to, czy lewicowego czy prawicowego) a raczej bardziej zakrawa to na bezrefleksyjną infekcję ideologiczną - łykanie retoryki bez zastanowienia się czy też bez sprawdzenia, czy tak się rzeczy mają dodatkowo podszyte pragnieniem "przynależności" od jakiejś grupy/organizacji/ideologii bez posiadania własnych umiejętności kognitywnych umożliwiających samodzielną ocenę sytuacji czy też określonego stanowiska danej ideologii.

 

Jeżeli ktoś kto żyje w cywilizacji zachodniej twierdzi że cytuję:

3 godziny temu, I1ariusz napisał:

kobieta doświadczenie bólu nie odbiera jako coś, co jest przedmiotem jej winy

To jest to albo przejaw głupoty albo totalnej indoktrynacji zachaczającej o średniowiecze. Cóż, wiele wskazuje na to, że szykuje się powrót do średniowiecza ...

Edytowane przez oxy
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, melody napisał:

Są aspekty w których kobiety mają wiele przywilejów. Nie można powiedzieć, że nie. Tylko, że to psuje człowieka. Jak dołączymy do easy mode skrajny feminizm to mamy osobę, która silna jest tylko w gębie, bo co jakiś problem napotka, to zawsze szuka usprawiedliwień w świecie zewnętrznym. Jest też nieziemsko roszczeniowa. 

Sądzę, że przy obecnym kryzysie autorytetów to powoli staje się normą życie wg wewnętrznego kompasu i wygląda na to, że ten kierunek jest silnie pobudzający świadomość.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, maggienovak napisał:

Czy kobiety uczą się/analizują wyłącznie dzięki negatywnym bodźcom?

Według mnie, nie. Uczą się również dzięki tym pozytywnym.

6 godzin temu, I1ariusz napisał:

Karę rozumiem jako odpowiedź rzeczywistości na błędne działanie - nie zawsze musi być to związane z bólem. Gdy mężczyzna wyznacza granice kobiecie mówiąc jej: zachowujesz się irracjonalnie (gdy tak jest), można powiedzieć, że w pewnym sensie ją karze, tj. koryguje.

Jeśli chodzi o potrzebę wyznaczenia granic - to jest ustalenia zasad i ich konsekwencji, to jak najbardziej się zgadzam. Tylko warto te zasady wyznaczyć przed wyciągnięciem konsekwencji, jaką się ustali co do drugiej osoby. Uważam, że nagradzanie za dobre zachowanie, to dużo lepszy sposób nauczenia kogoś czegoś, ale jeśli się nie da w ten sposób? To stosuje się kary. 

Jeśli ma się do czynienia z drugą osobą, z grupą - człowiek jest istotą społeczną - wtedy bez ustalania zasad i wyciągania konsekwencji nie da się funkcjonować razem dobrze. Zasady - wiadomo - każda grupa ma inne, część wspólnych. Grupa wyznacza pewną normę zachowań. Małe dzieci np. testują swoich rodziców, ponieważ potrzebują granic - to uczy je odpowiedzialności i daje poczucie bezpieczeństwa. Czyli jak najbardziej potrzebują odpowiedzi rzeczywistości na błędne działanie, bo inaczej później "doświadczenie jakiegokolwiek bólu spotka się z reakcją ekstremalną". Jeśli o to chodziło, to ja się z tym zgadzam.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, I1ariusz napisał:

I co im mówi dzisiaj psychologia kobieca? To nie jest twoja wina. 

Jeśli psycholog nie pomoże w pacjencie/kliencie znaleźć w sobie sprawczości (czyli w skład tego uczucia też! wchodzi - odpowiedzialność, znajomość potencjalnych konsekwencji podejmowanego działania/decyzji), to... owy psycholog działa po za etyką i wiedzą zawodową. Np. jeśli matka jest świadkiem katowania własnego dziecka przez jego ojca/ojczyma, i nic nie zrobiła w tym temacie (nie obroniła dziecka, czy nie wzywała pomocy, czy też nie zgłosiła się z tym od razu do odpowiednich służb) to jest WSPÓŁWINNA krzywdy dziecka. Tu nie trzeba uprawiać filozofii i analizować prawa karnego! ROLĄ (jak widzę, przez niektórych tutaj znienawidzone słowo) rodzica jest m.in.OCHRONA DZIECKA!
Rozumiem i DOMYŚLAM SIĘ, co masz na myśli, jednak z tym poczuciem winy... Poczucie winy albo Cię uczy albo doprowadza do destrukcyjnego sposobu funkcjonowania.
Podaj przykład zachowań kobiet, w których powinny odczuwać poczucie winy, a tego rzekomo nie odczuwają. Nie chcę z Tobą wchodzić w kłótnię, w jednokierunkową konfrontację, chcę zobaczyć, "co Ci tam w duszy gra", bo po coś stworzyłeś ten wątek. 

 

 

6 godzin temu, I1ariusz napisał:

Karę rozumiem jako odpowiedź rzeczywistości na błędne działanie - nie zawsze musi być to związane z bólem. Gdy mężczyzna wyznacza granice kobiecie mówiąc jej: zachowujesz się irracjonalnie (gdy tak jest), można powiedzieć, że w pewnym sensie ją karze, tj. koryguje. Do tego trzeba dodać: każda dobra rzecz może zostać wypaczona albo przez jej brak albo przez jej nadmiar.

Wiesz... za wychowanie odpowiedzialny jest rodzic, to jest jego ROLA (znowu zaznaczam to słowo, bo mnie razi ostatnimi czasy podejście ludzi <21l. do tego słowa, muszę skumać "dzieciaki", dlaczego widzą ograniczenia w tym pojęciu - taka moja wewnętrzna praca). 
Ok, zgadzam się z Tobą w 100%! W każdej relacji powinny być granice jej funkcjonowania! Szkopuł w tym, że ich ustalanie jest lekko skomplikowaną sprawą, która zależy od wielu czynników : od osobowości, doświadczeń, wyznawanych wartości, sytuacji. Tutaj prosiłabym o podanie przez Ciebie jakiegoś przykładu "granic", czy tej naszej magicznej "ramy". Staraj się opisywać przykład bez nadmiaru emocji/epitetów określających ładunek emocjonalny.

 

 

6 godzin temu, Chcni napisał:

Moim zdaniem nie istnieją takie kobiety, które nie mają korzyści ze względu na płeć. Mi do potwierdzenia tej tezy wystarczy kilka prostych argumentów, które od razu przyszły mi do głowy, a mianowicie: wiek emerytalny, , najtrudniejsze i najbardziej niewdzięczne prace wykonywane tylko przez mężczyzn, domy samotnej matki, zasiłki i dodatki socjalne, profilaktyka zdrowotna... Mógłbym wymienić jeszcze całą litanię.

Ok, jak najbardziej - wymień dalszą, długą listę udogodnień dla przedstawicielek mojej płci.
Jednak, czy nie chciałbyś poznać moje stanowisko do tych tzw."udogodnień"? Byś już na starcie nie potraktował mojego pytania jako ignorancję, rzucę pierwszy przykład - cóż z tego, że wcześniej mogę przejść na emeryturę, skoro wiem, że z niej na stare lata nie przeżyję. Już teraz wiem, że muszę zarabiać tyle samo, czy więcej niż mój mąż, by móc już teraz planować budżet na emeryturę, a to się przekłada na to, że poświęcę najważniejszą dziedzinę (jak dla mnie) - rodzina, potomstwo. 
Pobór do wojska w razie wojny - mam kat.A :) 
Nie droczę się z Tobą. Rzeczywistość jaka mi jest serwowana w Polsce mi nie pasuje, nie z racji tego, że mam "bombelki" z każdym innym i siedzę na zasiłkach. Chcę w miarę stabilne życie w moim kraju, dla mnie i mojej rodziny, przy obecnych wiatrach raczej to ciężkie do zrealizowania. :) 

@Król Jarosław I
Oj, Jareczku, Jareczku, jakie Ty masz fantazje. :( 

 

 

6 godzin temu, Obliteraror napisał:

Tym sposobem np. moja żona nie dostała kilka lat kwiatów ode mnie (głupotka straszna, wiem, ale przykład niezły), bo raz na ich wręczenie i dostarczenie zareagowała tak, jak się kompletnie po niej nie spodziewałem. Szczególnie po niej, zaznaczam :)

Ja tam jestem łasa na kwiotki, doceniam takie gesty! Jakby żoncia znowu nie doceniała, to ja chętnie przyjmę! ❤️ 😅🤣

 

 

6 godzin temu, Orybazy napisał:

Pamiętaj o 1.06 ;). 

Hmm, dzień bez alkoholu, dzień służby lotniczej? :P 
Domyślam się - chcesz powiedzieć mi, ze jestem lekko infantylna, więc dzień dziecka powinnam odhaczyć? :P 


@melody Ty mi wyjaśnij (jak pamiętam jesteś młodsza ode mnie) - co Cię razi w słowie "ROLA"? 




 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, maggienovak napisał:

Jeśli psycholog nie pomoże w pacjencie/kliencie znaleźć w sobie sprawczości (czyli w skład tego uczucia też! wchodzi - odpowiedzialność, znajomość potencjalnych konsekwencji podejmowanego działania/decyzji), to... owy psycholog działa po za etyką i wiedzą zawodową. Np. jeśli matka jest świadkiem katowania własnego dziecka przez jego ojca/ojczyma, i nic nie zrobiła w tym temacie (nie obroniła dziecka, czy nie wzywała pomocy, czy też nie zgłosiła się z tym od razu do odpowiednich służb) to jest WSPÓŁWINNA krzywdy dziecka. Tu nie trzeba uprawiać filozofii i analizować prawa karnego! ROLĄ (jak widzę, przez niektórych tutaj znienawidzone słowo) rodzica jest m.in.OCHRONA DZIECKA!
Rozumiem i DOMYŚLAM SIĘ, co masz na myśli, jednak z tym poczuciem winy... Poczucie winy albo Cię uczy albo doprowadza do destrukcyjnego sposobu funkcjonowania.
Podaj przykład zachowań kobiet, w których powinny odczuwać poczucie winy, a tego rzekomo nie odczuwają. Nie chcę z Tobą wchodzić w kłótnię, w jednokierunkową konfrontację, chcę zobaczyć, "co Ci tam w duszy gra", bo po coś stworzyłeś ten wątek. 

 

Wiesz... za wychowanie odpowiedzialny jest rodzic, to jest jego ROLA (znowu zaznaczam to słowo, bo mnie razi ostatnimi czasy podejście ludzi <21l. do tego słowa, muszę skumać "dzieciaki", dlaczego widzą ograniczenia w tym pojęciu - taka moja wewnętrzna praca). 
Ok, zgadzam się z Tobą w 100%! W każdej relacji powinny być granice jej funkcjonowania! Szkopuł w tym, że ich ustalanie jest lekko skomplikowaną sprawą, która zależy od wielu czynników : od osobowości, doświadczeń, wyznawanych wartości, sytuacji. Tutaj prosiłabym o podanie przez Ciebie jakiegoś przykładu "granic", czy tej naszej magicznej "ramy". Staraj się opisywać przykład bez nadmiaru emocji/epitetów określających ładunek emocjonalny.

Pamiętaj, że to co napisałem niekoniecznie jest o tobie. Ja nie twierdzę, że ty pasujesz tutaj do tego, co napisałem. Rozumiesz to? 

Bardzo chcesz ode mnie wyciągać konkrety chociaż ja w swoim wpisie poruszam się po abstrakcji intencjonalnie - intencjonalnie też chciałem, żeby wybrzmiało to mocno. Chcesz mieć przykłady, proszę:

 

1) Nadopiekuńczość i przesadna kontrola wobec dziecka; samotne rodzicielstwo, w którym matka nie dostrzega winy za rozpad związku (on mnie zostawił)

2) Promiskuityzm seksualny i bezwstydne handlowanie własnym ciałem, który jest dzisiaj wśród kobiet promowane i usprawiedliwiane; podobnie jak zdrada, która często jest usprawiedliwiana winą... mężczyzny (widziałem nawet księdza, który tak mówił innym kobietom)

3) Hipokryzja i brak konsekwencji: mężczyzna zaczyna się od 180cm wzrostu vs mężczyźni myślą tylko o jednym, liczy się wnętrze, body positivity.

4) Domaganie się parytetów w pracach prestiżowych (robienia kariery) przy jednoczesnym braku chęci ponoszenia jednakowej odpowiedzialności za finanse w związku, przyjmowania prac ciężkich fizycznie, niebezpiecznych i jednakowej ochoty do utrzymywania współmałżonka płci męskiej. 

5) Próby przejmowania kontroli w związku przy jednoczesnym zrzucaniu odpowiedzialności na męża za niepowodzenia; poniżanie współmałżonka i partnera za brak cech męskich.

6) Korzystanie z okazji i przeskakiwanie do innego związku na zasadach hipergamii - opłaca mi się, więc to robię

7) Skrajny ostracyzm i kara w sprawie gwałtów (słusznie), względnie niewielki ostracyzm i kara w sprawach fałszowania zarzutu o gwałt i/lub pedofilię/znęcanie się wobec dziecka przez współmałżonkę

 

Nie wiem czy ty chciałaś przykłady z życia wzięte, bo możesz mi odpowiedzieć klasycznie: ja taka nie jestem, nie znam takich i to jest patologia. Nie twierdzę, że ty czy twoja mama tudzież siostra/koleżanka taka jest. Twierdzę, że tak ustawiana jest tendencja w obecnej kulturze. Nie jest to żadna przysługa dla kobiet, bo za wszystko trzeba - jak twierdzę - w życiu zapłacić, tak czy inaczej. Nie koncentruj się też na: odczuwaniu poczucia winy. Poczucie winy czy odczuwanie go, a także kara rozumiana jako chłosta to są pojęcia dość konkretne. Mówię tutaj o pewnym procesie podejścia do rzeczywistości, który w rezultacie będzie prowadził do wewnętrznego chaosu. Rozpieszczone dziecko będzie nieoczekiwanie dla siebie cierpieć podwójnie. Poza tym skąd u ciebie założenie, że po przekroczeniu automatycznie 21 roku życia mamy do czynienia z ludźmi dojrzałymi? Może i ciało jest dojrzałe, ale wewnętrznie: psychicznie i duchowo jest dzieckiem. Dotyczy to w dużej mierze także kobiet. I wychowywać się i wzrastać możemy całe życie. Nie powiesz mi, że kobiety nie lubią zmieniać swoich facetów. Robią to nagminnie. To jest przecież esencją brania "bad boya" - moja miłość go zmieni. Kształtowanie swojego faceta przez dojrzałą dziewczynę nie jest też niczym złym i faktycznie może zadziałać, jeśli robić to prawidłowo i we właściwym zakresie.

57 minut temu, Johanne napisał:

Według mnie, nie. Uczą się również dzięki tym pozytywnym.

Jeśli chodzi o potrzebę wyznaczenia granic - to jest ustalenia zasad i ich konsekwencji, to jak najbardziej się zgadzam. Tylko warto te zasady wyznaczyć przed wyciągnięciem konsekwencji, jaką się ustali co do drugiej osoby. Uważam, że nagradzanie za dobre zachowanie, to dużo lepszy sposób nauczenia kogoś czegoś, ale jeśli się nie da w ten sposób? To stosuje się kary. 


Jeśli ma się do czynienia z drugą osobą, z grupą - człowiek jest istotą społeczną - wtedy bez ustalania zasad i wyciągania konsekwencji nie da się funkcjonować razem dobrze. Zasady - wiadomo - każda grupa ma inne, część wspólnych. Grupa wyznacza pewną normę zachowań. Małe dzieci np. testują swoich rodziców, ponieważ potrzebują granic - to uczy je odpowiedzialności i daje poczucie bezpieczeństwa. Czyli jak najbardziej potrzebują odpowiedzi rzeczywistości na błędne działanie, bo inaczej później "doświadczenie jakiegokolwiek bólu spotka się z reakcją ekstremalną". Jeśli o to chodziło, to ja się z tym zgadzam.

No więc panie interpretują to, co napisałem jakby dotyczyło tylko relacji między dwiema osobami. Chodziło mi również o zjawisko kary jako będące częścią naszej egzystencji - niezależnie od tego czy jest ktoś kto wymierza karę czy nie. Rzeczywistość ją wymierza. I często wiąże się to z bólem, ale nie musi. Jeśli ktoś chroni nas przed doświadczeniem rzeczywistości - jak np. nadopiekuńcza matka - to zaczynamy tracić grunt pod nogami. Ryzyko i ból, które potencjalnie możemy doświadczyć staje się przedmiotem strachu. Rozpadamy się ontycznie i znikamy, bo jako ludzie musimy mieć możliwość wyjścia do świata i doświadczania go także w sposób dla nas nieprzyjemny. 

 

Dlatego pisałem, że nadopiekuńczy i protekcyjny stosunek współczesnej kultury i większości mężczyzn do kobiet jest dla nich niedźwiedzią przysługą. Kobiety, podobnie jak mężczyźni, muszą mieć możliwość doświadczenia błędu, winy i kary za ten błąd. Jeśli tego nie doświadczają, mimo że błąd czy winę ponoszą, to dochodzi do rozpadu wewnętrznego. To jest to, co sugeruję.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@I1ariusz

Właśnie chodziło mi o to, żebyś rozwinął swoją wypowiedź. 

Jesteś w związku? Doświadczyłeś na własnej skórze, czegoś z przytoczonych przez Ciebie pkt.?

Przypomnę (bo już o tym pisałam, więc przypominam), że nie chcę się z Tobą konfrontować na zasadzie głupiej symetrii. ;) Po prostu pytam. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 hours ago, maggienovak said:

Hmm, dzień bez alkoholu, dzień służby lotniczej? :P 
Domyślam się - chcesz powiedzieć mi, ze jestem lekko infantylna, więc dzień dziecka powinnam odhaczyć? :P 

He he, widzę jeszcze dzień bułki i mleka. Bardziej myślałem że możecie się za dzieciaka zabrać ;).

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, maggienovak napisał:

 

@Król Jarosław I
Oj, Jareczku, Jareczku, jakie Ty masz fantazje. :( 

 

Moja babka nawet przyłapana na kradzieży moich pieniędzy dalej szła w zaparte, matce i babce jak się wypomina konkretne sytuację z ich młodości (na pohybel tym kurwom znam ludzi którzy znali je w młodości i nie jedną szmaciana opowiastkę na ich temat) gdzie świadczyły jednoznacznie o ich megakurestwie to tłumacza się w sposób tak żałosny i pokrętny, że nawet nie do zacytowania.

 

Więc wyjdź może sprzed kompa dziewczyno i zostaw moje "fantazje" w spokoju.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, maggienovak napisał:

@I1ariusz

Właśnie chodziło mi o to, żebyś rozwinął swoją wypowiedź. 

Jesteś w związku? Doświadczyłeś na własnej skórze, czegoś z przytoczonych przez Ciebie pkt.?

Przypomnę (bo już o tym pisałam, więc przypominam), że nie chcę się z Tobą konfrontować na zasadzie głupiej symetrii. ;) Po prostu pytam. 

 

Ty rzecz jasna musisz mi, jak kobieta, zadać to pytanie "Kto cię skrzywdził?", jakby to miało z definicji przeczyć temu, co napisałem. Czy odpowiesz mi na to - w takim razie twoja filozofia oparta jest na osobistej krzywdzie wyłącznie i "nie wszystkie kobiety takie są" (NAWALT)? Jeśli tak, to poniekąd dowodzisz tego, co napisałem :)

 

Skoro już jednak pytasz to też odpowiem: oczywiście, że doświadczyłem (wielokrotnie od różnych kobiet). Widziałem też jak doświadczali tego inni. Czy to jest dobra odpowiedź?

19 godzin temu, melody napisał:

...

Zastanawia mnie czy to właśnie nie poglądy prawicowe bądź lewicowe nie są przejawem idealizmu. Osoba liberalna jest zazwyczaj dość racjonalna. Wiele rzeczy ma w dupie. Szczególnie te, których nie może zmienić. Prawicowcy i lewicowcy drą koty...

Tolerancja i "mam wszystko w dupie" jest cnotą ludzi bez poglądów. Możesz tego nie wiedzieć, ale to jest właśnie doktryna postmodernizmu (w esencji lewicowa) - nie ma prawdy, każda prawda jest równie ważna, raz jest to prawdą, innym razem co innego, więc żyjmy usia siusia cepeliada. Konflikt jest rzeczą nieuniknioną. Tak wygląda rzeczywistość.

Edytowane przez I1ariusz
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, I1ariusz napisał:

Ty rzecz jasna musisz mi, jak kobieta, zadać to pytanie "Kto cię skrzywdził?", jakby to miało z definicji przeczyć temu, co napisałem. Czy odpowiesz mi na to - w takim razie twoja filozofia oparta jest na osobistej krzywdzie wyłącznie i "nie wszystkie kobiety takie są" (NAWALT)? Jeśli tak, to poniekąd dowodzisz tego, co napisałem :)

Ok, czyli nie wypytujemy siebie, tylko bez jakiegokolwiek zapytania już przyklepujemy z góry intencje drugiej strony? :) 
Podkreślę już TRZECI RAZ!, że nie mam zamiaru z Tobą się konfrontować w jednym kierunku, czyli nie śmiesznej zasadzie "on się myli, ja mam rację". 
Czy byłbyś zadowolony, jeśli odpisałabym - "tak, my, kobiety jesteśmy bytami bez układu limbicznego, nie jesteśmy empatyczne, reagujemy jak psy (albo inne zwierze), podlegamy WYŁĄCZNIE tresurze"
Jako pytający sięgam po różne "tony". 
Moje komentarze służą jedynie temu - by po LUDZKU poznać, SKĄD U CIEBIE TAKIE SPOSTRZEŻENIA I POST? 
Mam swoje zdanie wobec obecnej kultury w naszej części świata (podobne do Twojego stanowiska), ale historia kołem się toczy - wróci kultura/system społeczny, w której/ym mężczyzna będzie dominował. 
Idee powstają z potrzeby ludzkich serc, potem te idee podłapują psychopaci, którzy zohydzają w kartach historii dla własnej korzyści i władzy owe idee. Tyczy się to każdej idei/filozofii/religii. 


Skoro już jednak pytasz to też odpowiem: oczywiście, że doświadczyłem (wielokrotnie od różnych kobiet). Widziałem też jak doświadczali tego inni. Czy to jest dobra odpowiedź?
Ja nie oceniam, czy jest dobra, tylko dalej dopytuję :) - co konkretniej? Była żona wyciągnęła alimenty na siebie po rozwodzie? Kobiety Cię zdradzały? Kobiety wprost wyśmiewały Twój wzrost/zarobki/osiągnięcia? Odebrano Ci dzieci w wyniku fałszywych zeznań matki Twoich dzieci? Matka Cię katowała? Nie masz seksu od roku, bo z każdej randki Polki wychodzą po pół godzinie, a nie chcesz iść do prostytutki? 
Chcesz mieć własne dzieci, ale trafiałeś dotychczas na Karynki, które już mają dzieci? Nie miałeś nigdy ugotowanego obiadu, a jak rzuciłeś hasło "jeśli nie będzie jutro obiadu, to jem na mieście z atrakcyjną kobietą!", zrealizowałeś słowa i od tamtego momentu codziennie na stole jest ciepły posiłek od wcześniej leniwej pani domu? :) 
Całkiem poważnie pytam. 

Na moim przykładzie - przez ładnych kilka lat miałam do Was żal, Panowie (również na podstawie własnych doświadczeń), że "Wy nic nie robicie pomimo moich starań, zjawia się piękna pani i lecicie jak te osły".
Długa historia, z resztą tutaj biadoliłam o tym na forum do zarzygania. :D Szczegóły podrzucę za jakiś czas (chyba, że walnę tu takiego długiego offtopa). Nie czynię z mojej historii kalki do Twojej, Kolego! 

Jeśli chcesz zakończyć to "przesłuchanie", napisz "Pa, Gosia!". 

@Król Jarosław I
ok, wróciłam do komputera, niczym narkoman do dragów. :) 
Wiesz... na forum mamy np. taką Amperkę. Kobita zarabia konkret kasę, sama zapracowała na dwa mieszkania, zajmuje się domem, dzieciakami (w tym jedno z małymi problemami), widać po postach, że ma fajną relację z mężem. Więc czy ona potrzebuje tego wpierdolu i wytarzania w błocie? :) 
Oczywiście - w necie co innego, w życiu co innego, też tak może być albo... mąż Amperki już zastosował Twoją metodę, (która wg Ciebie i tak nie jest skuteczna) i dzięki temu mamy taką normalną kobitę, jak Amperka. :D 

Bez spiny, Jareczku! ❤️ 

Bardzo współczuję tego, że najbliższe (z założenia) kobiety Cię oszukiwały, okradały. Nie widziałam, żebyś kiedykolwiek o nich pisał, prześledzę Twoje wątki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

58 minut temu, maggienovak napisał:

Ok, czyli nie wypytujemy siebie, tylko bez jakiegokolwiek zapytania już przyklepujemy z góry intencje drugiej strony? :) 
Podkreślę już TRZECI RAZ!, że nie mam zamiaru z Tobą się konfrontować w jednym kierunku, czyli nie śmiesznej zasadzie "on się myli, ja mam rację". 
Czy byłbyś zadowolony, jeśli odpisałabym - "tak, my, kobiety jesteśmy bytami bez układu limbicznego, nie jesteśmy empatyczne, reagujemy jak psy (albo inne zwierze), podlegamy WYŁĄCZNIE tresurze"
Jako pytający sięgam po różne "tony". 
Moje komentarze służą jedynie temu - by po LUDZKU poznać, SKĄD U CIEBIE TAKIE SPOSTRZEŻENIA I POST? 
Mam swoje zdanie wobec obecnej kultury w naszej części świata (podobne do Twojego stanowiska), ale historia kołem się toczy - wróci kultura/system społeczny, w której/ym mężczyzna będzie dominował. 
Idee powstają z potrzeby ludzkich serc, potem te idee podłapują psychopaci, którzy zohydzają w kartach historii dla własnej korzyści i władzy owe idee. Tyczy się to każdej idei/filozofii/religii. 


Skoro już jednak pytasz to też odpowiem: oczywiście, że doświadczyłem (wielokrotnie od różnych kobiet). Widziałem też jak doświadczali tego inni. Czy to jest dobra odpowiedź?
Ja nie oceniam, czy jest dobra, tylko dalej dopytuję :) - co konkretniej? Była żona wyciągnęła alimenty na siebie po rozwodzie? Kobiety Cię zdradzały? Kobiety wprost wyśmiewały Twój wzrost/zarobki/osiągnięcia? Odebrano Ci dzieci w wyniku fałszywych zeznań matki Twoich dzieci? Matka Cię katowała? Nie masz seksu od roku, bo z każdej randki Polki wychodzą po pół godzinie, a nie chcesz iść do prostytutki? 
Chcesz mieć własne dzieci, ale trafiałeś dotychczas na Karynki, które już mają dzieci? Nie miałeś nigdy ugotowanego obiadu, a jak rzuciłeś hasło "jeśli nie będzie jutro obiadu, to jem na mieście z atrakcyjną kobietą!", zrealizowałeś słowa i od tamtego momentu codziennie na stole jest ciepły posiłek od wcześniej leniwej pani domu? :) 
Całkiem poważnie pytam. 

Na moim przykładzie - przez ładnych kilka lat miałam do Was żal, Panowie (również na podstawie własnych doświadczeń), że "Wy nic nie robicie pomimo moich starań, zjawia się piękna pani i lecicie jak te osły".
Długa historia, z resztą tutaj biadoliłam o tym na forum do zarzygania. :D Szczegóły podrzucę za jakiś czas (chyba, że walnę tu takiego długiego offtopa). Nie czynię z mojej historii kalki do Twojej, Kolego! 

Jeśli chcesz zakończyć to "przesłuchanie", napisz "Pa, Gosia!". 

Eh.. gadaj z kobitką - zarzuca mi coś, co sama robi w najlepsze. Dobrze... 

Sądzę, że chyba się nie rozumiemy i nie przeczytałaś mojego artykuliku ze zrozumieniem. Wiedziałabyś wtedy - i po innych moich postach - że nie byłbym zadowolony z tego: tak, my, kobiety jesteśmy bytami bez układu limbicznego, nie jesteśmy empatyczne, reagujemy jak psy (albo inne zwierze), podlegamy WYŁĄCZNIE tresurze.

 

Jeśli w moim poście coś miało wybrzmieć to jedno: kobiety są ludźmi, a więc ponoszą odpowiedzialność. Ty rozumiesz to na sposób tresury, że ktoś będzie teraz stał nad tobą z batem i karał cię za wszystkie twoje potknięcia. Ja mówiłem głównie o rzeczywistości, która sama weryfikuje nasze błędy. Jako ludzie mamy niezwykłą zdolność do uciekania od rzeczywistości, ale ona - tak czy siak - nas dopada. Zderzenie się z rzeczywistością jest tym, co nazywam karą. Nie mówię, że każda kara jest dobra - sadysta lubi po prostu zadawać ból, ale mówię o tym, że jeśli chcesz zlikwidować w swoim życiu pojęcie kary i jej realność doprowadzisz w rezultacie do jeszcze gorszej kary.

 

Idee powstają z potrzeby ludzkich serc... Idee powstają z oglądu rzeczywistości także. Idee, a właściwie filozofie nie są tylko utylitarnymi ujęciami, które dana osoba tworzy, aby wypełnić sobie czas i nadać własnym przeżyciom sens: bo jakaś babeczka mnie skrzywdziła, to teraz im napiszę. Tak robią może kobiety, ale niekoniecznie mężczyźni. Ty chcesz to sprowadzić do tego. Co chcesz w ten sposób osiągnąć? Nie mów tego mi. Zapytaj siebie. Co w zasadzie miałoby dać, że napiszę: tak i siak mnie skrzywdziła jedna i druga albo właściwie to żadna mnie nie skrzywdziła. Wtedy co? Poczujesz się lepiej/gorzej? Stwierdzisz: a, to dlatego. Uff... czyli jednak nie miał tego seksu już od roku i stąd pisze te kocopoły. To nie trzeba się przejmować - po prostu wymyślił sobie coś subiektywnego. Jeśli tak uważasz to spoko. Idź dalej i nie przejmuj się :)

 

Nie odpowiem na twoje pytania konkretnie z dwóch względów: po pierwsze przebija się przez nie shaming tactics kobiece (czyli te pytania: kto cię skrzywdził, bidaczku seksu nie miałeś już długo...) po drugie napisałem trochę w moich poprzednich postach i mój profil można łatwo zlokalizować. Nie chcę dawać zbytnich konkretów, bo intencjonalnie nie ukrywam się - choć jeden typek się z tego śmiał. Piszę to czego nie muszę się później wstydzić. Poza tym te pytania są niewłaściwe. Możesz ewentualnie powiedzieć mi wprost: czego się obawiasz? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, melody napisał:

Każdy ma jakieś predyspozycje. Do czegoś będzie się nadawał, a do czegoś nie. Nie wiem czy jest tu jakiś podział na płeć. Kobiety nie widzę chyba jedynie w roli górnika. A co do reszty niech sobie każdy robi co lubi i do czego ma predyspozycje. 

@melodyAle te zawody nie sprzyjające kobietom lub do których kobiety się nie garną można mnożyć. Górnik, pilarz, operator wozu asenizacyjnego, śmieciarz, operator wózka widłowego, hutnik, tokarz, frezer, elektryk (ile znasz kobiet zajmujących się szeroko pojętą elektryką lub elektroinstalatorstwem? Ja nie znam ŻADNEJ), murarz, tynkarz (nie znam żadnej kobiety zawodowo zajmującej się kładzeniem tynków), hydraulik, stolarz, cieśla, ogólnie marynarz w tym nawigator, mechanik, kapitan, 1-szy oficer. Dowolny zawód związany z wydobyciem ropy naftowej na platformach.

Wszystkie zawody w których promowana jest siła fizyczna i nienormowany czas pracy oraz zawody, które wymuszają rozłąkę z rodziną/brak rodziny. 

 

Kobieta - kierowca autobusu miejskiego/motornicza tramwaju tak (praca na zmiany w stałym miejscu w stałych godzinach) ale już kierowca transportu ciężkiego nie lub raczej nie. Widziałem kobiety jako motornicze/kierowców autobusów miejskich od lat ale już nie kierowców "TIR'ów" czy wywrotek żwiru na budowach.

 

I kilka zawodów do których kobiety się garną na mocy parytetów ale w moim rozumieniu z mizernym skutkiem. Policjant/żołnierz/strażak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.