Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Lojalność damską oceniam gorzej, niż męską. Mam nadzieję, że nie jest to reguła, ale można to obserwować dosyć często. Sadzę, że związane jest to z faktem powszechnego boostowania sobie poczucia własnej wartości przez podziw otoczenia i uwagę tego otoczenia. Czynniki zewnętrzne :) Mężczyzn z takim podejściem jest jednak sporo mniej, myślę.

 

Widać to szczególnie w pewnym wieku, gdy w grę zaczyna wchodzić ktoś oceniany jako "rokujący" (pomijam fakt, na ile to jest w rzeczywistości prawda).

Jakbym sam nie bywał w ostatnich latach świadkiem takich sytuacji, to ciężko w to byłoby mi kiedyś uwierzyć. Sytuacji typu:

 

- podrywanie mnie przez koleżanki z pracy mojej żony,

- deprecjonowanie i postponowanie (w moim towarzystwie) mężczyzn, z którymi są związane (w ich obecności!), co uważam za wyjątkowo paskudne i żenujące zachowanie (pisałem o tym kiedyś),

- podrywanie mnie przez córkę sąsiadów w wieku studenckim, która próbowała regularnie mnie nawiedzać, świecąc dupą i cyckami, pod różnymi pretekstami, w tym pożyczania książek.

 

Mojego statusu związkowego przed nikim nie ukrywam, z obrączką nawet się kąpię, takie przyzwyczajenie od lat. Nie ma to nic kompletnie do rzeczy i nie przeszkadza, jak widać. Kobieta kobiecie bywa kobietą :)

 

Co do przyjaźni, mam dwóch takich przyjaciół od lat. Jednego od liceum, drugiego od studiów. Z wielokrotnie sprawdzoną lojalnością. Mężczyzn, oczywiście. Stety albo niestety, ale nie zamierzam pudrować rzeczywistości.

  • Like 2
  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Obliteraror napisał:

Lojalność damską oceniam gorzej, niż męską. Mam nadzieję, że nie jest to reguła, ale można to obserwować dosyć często. Sadzę, że związane jest to z faktem powszechnego boostowania sobie poczucia własnej wartości przez podziw otoczenia i uwagę tego otoczenia. Czynniki zewnętrzne :) Mężczyzn z takim podejściem jest jednak sporo mniej, myślę.

 

Widać to szczególnie w pewnym wieku, gdy w grę zaczyna wchodzić ktoś oceniany jako "rokujący" (pomijam fakt, na ile to jest w rzeczywistości prawda).

Jakbym sam nie bywał w ostatnich latach świadkiem takich sytuacji, to ciężko w to byłoby mi kiedyś uwierzyć. Sytuacji typu:

 

- podrywanie mnie przez koleżanki z pracy mojej żony,

- deprecjonowanie i postponowanie (w moim towarzystwie) mężczyzn, z którymi są związane (w ich obecności!), co uważam za wyjątkowo paskudne i żenujące zachowanie (pisałem o tym kiedyś),

- podrywanie mnie przez córkę sąsiadów w wieku studenckim, która próbowała regularnie mnie nawiedzać, świecąc dupą i cyckami, pod różnymi pretekstami, w tym pożyczania książek.

Wyjątkowo paskudne zachowania.

 

6 minut temu, Obliteraror napisał:

 

Mojego statusu związkowego przed nikim nie ukrywam, z obrączką nawet się kąpię, takie przyzwyczajenie od lat. Nie ma to nic kompletnie do rzeczy i nie przeszkadza, jak widać. Kobieta kobiecie bywa kobietą :)

 

Co do przyjaźni, mam dwóch takich przyjaciół od lat. Jednego od liceum, drugiego od studiów. Z wielokrotnie sprawdzoną lojalnością. Mężczyzn, oczywiście.

Dziękuję za odpowiedź na zadane przeze mnie pytania. 🙂

6 minut temu, Obliteraror napisał:

 

Stety albo niestety, ale nie zamierzam pudrować rzeczywistości.

Każdy z nas ma swoją rzeczywistość. Dobrze, że nie pudrujesz, nie o to mi chodziło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm tak właśnie na szybkości rozkminiam. Moja ślubna nie ma ani jednej takiej przyjaciółki, jedyne z którym się przyjaźni to żony moich znajomych a i to od imprezy do imprezy, wszystkie jej znajome, które znałem z czasów studiów lub z pracy nie przetrwały próby czasu.

Podczas gdy ja mam dobrych znajomych i przyjaciół, tych samych od >20 lat.

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zasadniczo, to nie ma czegoś takiego jak bezinteresowna przyjaźń. 

 

Zawsze jest coś za coś. Taki drobny handelek. Bo ZA COŚ lubimy tę konkretną osobę, prawda? 

 

U kobiet jest o tyle gorzej, że u nich przyjaźnie opierają się na mechaniźmie dowarościowywania się. Jedna kosztem drugiej i odwrotnie. 

 

Gdy koszt stanie się zbyt wysoki dla którejś ze stron, znajomość się rozlatuje. 

 

@melody zawiść trochę inaczej działa w zależności od wieku i otoczenia, natomiast ona faktycznie zawsze gdzieś tam jest. 

 

W przypadku młodej dupy, tak jak zauważyłaś bardzo często dotyczy to kwestii relacji k-m "a jakiego fajnego faceta ona ma, szmata jedna", natomiast w przypadku starszych jest najczęściej wojna na zasoby i status. 

 

Miałem kiedyś przyjemność obserwować, jak panie w wieku 50-60 lat, najczęściej już babcie, wszystko koleżanki, potrafią sobie bezinteresownie dorzucać do pieca, aż któraś nie wytrzyma i się popłacze. Ten typ tak ma po prostu. 

 

Istotne też jest środowisko. Panie wychowane i żyjące w środowisku wysokokonkurencyjnym, aspirującym, ambitnym, będą bardziej skłonne do "dosypywania" koleżankom, wyzłośliwiania się i wytykania wszelkich błędów i porażek. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Solidarność jajników to genialny mechanizm działający niczym dobra stara niemiecka tokarka.

 

Jest tylko jeden wytrych - pojawienie się na horyzoncie zasobnego/przystojnego/pożądanego bolca - w tym momencie wszystko się sypie.

 

Dopóki nie pojawi się ów bolec dopóty solidarność jajników jest praktycznie doskonała, nie ma skazy a mężczyźni powinni wziąć ławeczki, krzesełka, zeszyty, zamknąć ryj, obserwować i się uczyć jak się powinno trzymać sztamę.

 

Natomiast solidarność męska? U Polaków? Nawet nie zaczynam bo tylko się wkurwiam.

edit: wiem, że temat dotyczy przyjaźni i trochę offtop ale powiązany :P

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, maroon napisał:

Zasadniczo, to nie ma czegoś takiego jak bezinteresowna przyjaźń. 

 

Zawsze jest coś za coś. Taki drobny handelek. Bo ZA COŚ lubimy tę konkretną osobę, prawda? 

Idąc tym tokiem myślenia to wszystko możemy sprowadzić do transakcyjnej natury.

Można się z kimś przyjaźnić, bo np. jest fachowcem i w czymś może pomóc, albo bo robi świetne imprezy. 

Nawet jeśli się z kimś przyjaźnie bo poprawia mi humor, to też można to zakwalifikować w ten sposób.

Ale właśnie gdy umowna "waluta" tej transakcji ma ta samą wartość, czyli np. tylko wzajemnie sobie poprawiamy humor to to bym nazwał właśnie bezinteresowną przyjaźnią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Wewerka napisał:

Jest wielkim darem nieba (Platon)

 

2 godziny temu, Wewerka napisał:

Sama jestem ogromną szczęściarą, mam trzy wspaniałe przyjaciółki, z każdą łączy nas fajna więź

„Mieć wielu przyjaciół, to nie mieć żadnego” (Arystoteles)

"Dziesięciu przyjaciół- to dziesięć spróchniałych gałęzi"

 

To, że masz aż trzy wspaniałe przyjaciółki to dla mnie głośny alarm. Nie chce mi sie nawet na ten temat rozpisywać, bo bracia na tym forum dobrze rozumieją o czym mówię.

Możesz mieć jedną przyjaciółkę i dwie koleżanki lub nie masz ich w ogóle skoro tak piszesz.

 

 

 

2 godziny temu, Wewerka napisał:

; z jedną chodzimy wspólnie po górach, z drugą „okupujemy” sklepy na babskich wypadach, z trzecią uskuteczniamy kulturę w postaci wyjść do teatru czy kina.

"Chcemy dobra dla naszego przyjaciela, ponieważ cenimy go jako osobę, a nie z powodu korzyści, na przykład materialnych, jakie przyjaźń z nim może nam dać"

 

2 godziny temu, Wewerka napisał:

nigdy sobie nie zazdrościłyśmy niczego

 

 

2 godziny temu, Wewerka napisał:

Z jedną znam się od liceum, drugą dziesięć lat, trzecią dwadzieścia lat

 

uważaj bo mamy tu wszyscy po 12 lat i mleczne zęby, żeby Ci uwierzyć w taką bajkę, że przez 20lat jedna drugiej NIGDY NICZEGO nie zazdrościła...

 

2 godziny temu, Wewerka napisał:

Codzienne smsy podnoszące na duchu( byłam tak słaba, że nie mogłam rozmawiać przez telefon w pewnym krytycznym momencie), dostarczanie paczek ze smakołykami i obecność pod oknem szpitala, poruszenie wszystkich „znajomych znajomych” w danym szpitalu po to by mnie ratować. To wspaniale czuć się kochaną i potrzebną. Ja dla nich zrobiłabym to samo.

 

Dopóki mocno nie zagrzmi będzie super.

 

2 godziny temu, Wewerka napisał:

Tym samym obalam tezę Selfmademana, że kobiety nienawidzą kobiet.

 

Niczego nie obaliłaś.

Edytowane przez selfmademan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, selfmademan napisał:

 

„Mieć wielu przyjaciół, to nie mieć żadnego” (Arystoteles)

"Dziesięciu przyjaciół- to dziesięć spróchniałych gałęzi"

 

To, że masz aż trzy wspaniałe przyjaciółki to dla mnie głośny alarm. Nie chce mi sie nawet na ten temat rozpisywać, bo bracia na tym forum dobrze rozumieją o czym mówię.

Możesz mieć jedną przyjaciółkę i dwie koleżanki lub nie masz ich w ogóle skoro tak piszesz.

 

 

 

"Chcemy dobra dla naszego przyjaciela, ponieważ cenimy go jako osobę, a nie z powodu korzyści, na przykład materialnych, jakie przyjaźń z nim może nam dać"

 

 

 

 

uważaj bo mamy tu wszyscy po 12 lat i mleczne zęby, żeby Ci uwierzyć w taką bajkę, że przez 20lat jedna drugiej NIGDY NICZEGO nie zazdrościła...

 

 

Dopóki mocno nie zagrzmi będzie super.

 

 

Niczego nie obaliłaś.

Wow. Jestem pod wrażeniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że @Wewerka zabolała prawda o naturze kobiet.

Temat założony w rezerwacie to istna racjonalizacja bo skąd mamy wiedzieć, że mówi prawdę przecież nikt tego nie sprawdzi.

Bracia co tu tłumaczyć skoro oczywiste rzeczy dla rezerwatek są nie zrozumiałe.

Ostatnio panie na forum takie ożywione, szukają atencji, uwagi czyżby w walentynki samotny wieczór się szykuje😆

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, maroon napisał:

Zasadniczo, to nie ma czegoś takiego jak bezinteresowna przyjaźń. 

Bardzo ciężki temat. 

 

18 minut temu, maroon napisał:

W przypadku młodej dupy

Mówi się młodej kobiety/dziewczyny.

 

21 minut temu, maroon napisał:

Zasadniczo, to nie ma czegoś takiego jak bezinteresowna przyjaźń. 

 

Zawsze jest coś za coś. Taki drobny handelek. Bo ZA COŚ lubimy tę konkretną osobę, prawda? 

 

U kobiet jest o tyle gorzej, że u nich przyjaźnie opierają się na mechaniźmie dowarościowywania się. Jedna kosztem drugiej i odwrotnie. 

 

Gdy koszt stanie się zbyt wysoki dla którejś ze stron, znajomość się rozlatuje. 

Ciężki temat, bo to zależy czym jest dla kogo przyjaźń i jak ma ona wyglądać. Ja uważam z nazywaniem kogoś przyjacielem/przyjaciółką. Mam sporo znajomych, ale nie wydaje mi się że którakolwiek faktycznie byłaby przy mnie gdybym tego potrzebowała, co jest smutne.

 

Tak samo smutne jest, że teraz "poświęca się czas", a nie po prostu rozmawia ze sobą. 

 

Człowiek też musi w sobie sporo przerabiać by nie czuć zazdrości, przestać się aż tak porównywać i zrozumieć czym jest odpowiedzialność za siebie... Ale nawet wieloletnia koleżanka (staż znajomości 9 lat; psycholożka za kilka miesięcy) specyficznym głosem wypytywała mnie ile zarabiam, żeby się porównać. Powiedziałam taką kwotę jaką ma ona. 

 

39 minut temu, maroon napisał:

W przypadku młodej dupy, tak jak zauważyłaś bardzo często dotyczy to kwestii relacji k-m "a jakiego fajnego faceta ona ma, szmata jedna", natomiast w przypadku starszych jest najczęściej wojna na zasoby i status. 

 

Miałem kiedyś przyjemność obserwować, jak panie w wieku 50-60 lat, najczęściej już babcie, wszystko koleżanki, potrafią sobie bezinteresownie dorzucać do pieca, aż któraś nie wytrzyma i się popłacze. Ten typ tak ma po prostu. 

 

Istotne też jest środowisko. Panie wychowane i żyjące w środowisku wysokokonkurencyjnym, aspirującym, ambitnym, będą bardziej skłonne do "dosypywania" koleżankom, wyzłośliwiania się i wytykania wszelkich błędów i porażek. 

Przykre.

 

Trzeba skrupulatnie dobierać sobie towarzystwo. 

 

 

Ale zawiść męską o zasoby lub kobiety też widziałam.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Iceman84PL napisał:

Myślę, że @Wewerka zabolała prawda o naturze kobiet.

Temat założony w rezerwacie to istna racjonalizacja bo skąd mamy wiedzieć, że mówi prawdę przecież nikt tego nie sprawdzi.

Nic mnie nie zabolało, bo natura kobiet jest tak różnorodna jak i natura mężczyzn. Po prostu wyraziłam swe zdanie. Każdy ma inny pogląd na temat przyjaźni, ja mam taki. Po co miałabym kłamać według Ciebie?

 

Cytat

Bracia co tu tłumaczyć skoro oczywiste rzeczy dla rezerwatek są nie zrozumiałe.

Ostatnio panie na forum takie ożywione, szukają atencji, uwagi czyżby w walentynki samotny wieczór się szykuje😆

 

Zapewniam, iż nie podniosę więcej tutaj żadnego tematu. Bez obaw. Ten miał być o przyjaźni, a zrobiła się nagonka jak zwykle. Atencję obcych mi mężczyzn mam głęboko w nosie. :)

Edytowane przez Wewerka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minutes ago, melody said:

Bardzo ciężki temat. 

A który temat z zakresu relacji międzyludzkich nie jest ciężki? 

 

Człowiek to jedyne zwierzę, które będąc obdarzone językiem i umiejętnością formułowania przekazu informacyjnego, nie jest w stanie porozumieć się z przedstawicielem swojego gatunku w sposób jasny i precyzyjny. 

 

31 minutes ago, melody said:

Mówi się młodej kobiety/dziewczyny.

 

Tak jest młoda d̶u̶p̶k̶o̶ dziewczyno. 😁

31 minutes ago, melody said:

 nie wydaje mi się że którakolwiek faktycznie byłaby przy mnie gdybym tego potrzebowała,

Osobowość i charakter ludzki hartuje się w tzw. boju. Nie wyjściu na drineczka czy wspólnym pobieganiu, tylko w sytuacjach ekstremalnych, gdzie musisz-możesz-potrzebujesz na kogoś liczyć. 

 

Przykladowo jest noc, sztorm. Trzeba posłać kogoś na dziób do żagli. Wszyscy sie boją. I teraz kto będzie lepszym materiałem na przyjaźń? Ten co się boi, ale pójdzie, czy ten co się boi i nie pójdzie? Odpowiedź dość prosta. 

 

Ile "przyjaźni" zostało przetestowanych w boju? Znikoma ilość. Dlatego o przyjaźń ciężko. 

31 minutes ago, melody said:

 

co jest smutne.

Dlatego trzeba pić tanie wino przy pełni księżyca i cieszyć się życiem póki można. 😎 Nie zapomnij też o życzeniach, co się nie spełnią. 😁

31 minutes ago, melody said:

Ale zawiść męską o zasoby lub kobiety też widziałam.

Kto twierdzi, że faceci są bez wad, niech pierwszy rzuci ołówkiem. 

 

Ja np. mam same wady. 😎

 

1 hour ago, bzgqdn said:

.

Ale właśnie gdy umowna "waluta" tej transakcji ma ta samą wartość, czyli np. tylko wzajemnie sobie poprawiamy humor to to bym nazwał właśnie bezinteresowną przyjaźnią.

 

To zawsze jest jakiś barter. Face the truth. Zazwyczaj jak sobie postawimy pytanie "Za co gościa lubię?" to wyjdzie parę mało oczywistych rzeczy. 

 

Tylko nikt nie chce być postrzegany jako wyrachowany kutas, to sobie bajki dorabiamy. 😁

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, maroon napisał:

To zawsze jest jakiś barter. Face the truth.

Dokładnie. Można odwrócić kota ogonem. Po co się z nim/nią widywać jeśli nic z tego nie mam, nawet lepszego humoru, przyjemności że spędzonego czasu itd.?

Wszystko jest ok dopóki zyski się równoważą, w przeciwnym wypadku jedna strona (świadomie lub nie) wykorzystuje drugą, a druga (świadomie lub nie) jest wykorzystywana.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Wewerka napisał:

...

Tym samym obalam tezę Selfmademana, że kobiety nienawidzą kobiet.  :)

 

Czy wierzycie w przyjaźń damsko-damską i męsko-męską? Taką prawdziwą, opartą na zaufaniu, wzajemnej pomocy i chęci przebywania w swoim towarzystwie bez „nienawiści”, czy zazdrości? Czy macie takie przyjaciółki, takich przyjaciół? Pielęgnujecie tę przyjaźń? Opowiedzcie o swoich przyjaciołach.

Nie obalasz tezy pokazując kontrprzykład, ani też jej nie potwierdzasz. Możesz być regułą albo przykładem na coś przeciwnego. Niemniej również zgodziłbym się, że argument nienawidzących się wzajemnie kobiet jest trochę na siłę. Powiedziałbym, że kobiety sobie na tym polu raczej radzą lepiej niż mężczyźni - obdarzają się często nieseksualnym dotykiem, rozmawiają i spotykają się wspólnie, organizują, spędzają czas. To są - na poziomie ludzkim - bardzo ważne rzeczy. Według mnie wspólnota mężczyzn i męskich przyjaźni jest bardzo osłabiona. To forum jest przykładem na to, że to jest jednak potrzebne nam jako facetom także. Męskie fraternie powinny odżyć i to też jest odpowiedź na to: czy męsko-męska, damsko-damska przyjaźń jest możliwa. Uważam, że jest. Ja mam męskich przyjaciół.

Edytowane przez I1ariusz
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, melody napisał:

Człowiek też musi w sobie sporo przerabiać by nie czuć zazdrości, przestać się aż tak porównywać i zrozumieć czym jest odpowiedzialność za siebie... Ale nawet wieloletnia koleżanka (staż znajomości 9 lat; psycholożka za kilka miesięcy) specyficznym głosem wypytywała mnie ile zarabiam, żeby się porównać. Powiedziałam taką kwotę jaką ma ona. 

 

Dla mnie po czymś takim takowa osoba byłaby skreślona i jeżeli musiałbym utrzymywać jakikolwiek kontakt to tylko w kategorii bycia znajomymi.

Niby to głupota, ale już po symptomie widać, że  "koleżaneczka" wykorzystałaby każdą okazję by się dowartościować... twoim kosztem rzecz jasna. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyjaźń... 

Może bardziej wartościowa i autentyczna relacja. 

Tak, sama potwierdzam, że z rówieśniczką mimowolnie dojdzie na pewnym etapie do rywalizacji. Sami byliście świadkami, jak zgorzknienie i zazdrość mnie pochłonęło, gdy kolejna, kolejna znajoma zdobywała to, o czym ja marzę, a tego nie mam (rodzina, własny kąt itd.). 

Nic w tym złego, że kobita z kobitą rywalizuje, to naturalne. 

 

Teraz trzymam się z kobitkami (może bardziej doceniłam relacje), które są ode mnie starsze o przynajmniej 15 lat. Może nasza relacja jest bardziej bezinteresowna, bo...nie mamy o co realizować? Może. 

Na pewno mają ze mnie podśmiechujki, bo "w sumie to mogłabyś być moją córką", ale jak dotychczas, nie dostałam tyle wsparcia, co od nich. 

Wiesz, niedobory w postaci "oj, nie mam tego co moja koleżanka!" chowa się przy tym, gdy słuchasz, jak Twoje 40-letnie znajome opowiadają o rzadkiej chorobie i śmierci : dziecka, męża, rodziców; o swojej chorobie; o prawdziwym niedostatku; o bataliach urzędowych, sądowych (nie w kontekście rozwodów). 

 

Tak, relacje bab z babami są inne, są oparte najczęściej na regularnym tworzeniu "obozów", ale można to podzielić na te, co toksycznie tworzą ciągle nowe "obozy" i na te, co na chwilę oddaliły się od "obozu". 

 

Myślę, że bardziej autentyczne i bezinteresowne relacje zdarzają się między mężczyznami, choć w Waszym świecie...konkurencja jest znaczniej i częściej brutalna, niż u kobiet. Wasze przyjaźnie są bardziej szczere, ale w sumie łatwiej o wpierdol częściej.

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, maroon napisał:

Osobowość i charakter ludzki hartuje się w tzw. boju. Nie wyjściu na drineczka czy wspólnym pobieganiu, tylko w sytuacjach ekstremalnych, gdzie musisz-możesz-potrzebujesz na kogoś liczyć. 

 

Przykladowo jest noc, sztorm. Trzeba posłać kogoś na dziób do żagli. Wszyscy sie boją. I teraz kto będzie lepszym materiałem na przyjaźń? Ten co się boi, ale pójdzie, czy ten co się boi i nie pójdzie? Odpowiedź dość prosta. 

 

Ile "przyjaźni" zostało przetestowanych w boju? Znikoma ilość. Dlatego o przyjaźń ciężko. 

Zapewne większość przyjaźni w trudnej sytuacji okazałoby się nie być  prawdziwymi przyjaźniami. I na żaglówce. I gdy człowiek leży w szpitalu. I gdy ma ciężki okres w życiu. Często nawet w prozaicznych kwestiach idzie wyczuć po tonie głosu, mimice i wzroku, że ktoś specjalnie podsuwa złe rozwiązania. 

 

Ludzie się w ciężkich momentach najczęściej wyłamują i w sumie nie wiem dlaczego. Wytrwanie gorszego okresu i danie wsparcia spaja relacje, jeśli jest ona dojrzała. Jeśli nie to może prowadzić do nadużyć w przyszłości... 

 

O jezu. Już czuje, że wszystko co ludzkie jest mi obce. 😆

 

2 godziny temu, maroon napisał:

Dlatego trzeba pić tanie wino przy pełni księżyca i cieszyć się życiem póki można. 😎 Nie zapomnij też o życzeniach, co się nie spełnią. 😁

 

Nie piłam jeszcze dobrego wina ale zdecydowanie tak 😄 Jeszcze może jakaś spadająca gwiazdka wpadnie w oko. Kolejne życzenie, które się nie spełni! 😍

 

1 godzinę temu, maroon napisał:

Kto twierdzi, że faceci są bez wad, niech pierwszy rzuci ołówkiem. 

 

Ja np. mam same wady. 😎

 

A kto nie ma? 😂

 

1 godzinę temu, maroon napisał:

Tak jest młoda d̶u̶p̶k̶o̶ dziewczyno. 😁

 

Oh shit, Here we go again. Chyba tą żaglówkę wywróci do góry nogami. 😂 

 

59 minut temu, Hubertius napisał:

Dla mnie po czymś takim takowa osoba byłaby skreślona i jeżeli musiałbym utrzymywać jakikolwiek kontakt to tylko w kategorii bycia znajomymi.

Niby to głupota, ale już po symptomie widać, że  "koleżaneczka" wykorzystałaby każdą okazję by się dowartościować... twoim kosztem rzecz jasna. ;)

Bliskiej relacji z tego nie będzie (trochę to ciekawe, że to przyszła psycholożka przed którą ciężko się otworzyć, bo człowiek napotyka pewną granicę za którą jest brak zainteresowania człowiekiem). Także jak czuje taką potrzebę, to niech się tym dowartościowuje. To mnie niespecjalnie boli, bardziej to, że nie ma szans wznieść tej relacji na wyższy poziom. Od kilku dobrych lat stoi w miejscu.

Spotkanie 1-2 razy do roku, bo ciężko z drugiej strony znaleźć termin. Na szybko. Ostatnio koleżanka zapomniała zabrać drobiazg urodzinowy. Obustronnie się na taką drobnostkę umówiłyśmy, bo mamy w niedługim czasie urodziny. Ma mi dać przy następnym spotkaniu, ale nie nastawiam się, że do tego dojdzie, bo to już prawie 10 miesięczny delay 😜 

 

A moją dokładną kwotę do rozdysponowania co miesiąc znają tylko 2 osoby. Nawet tu anonimowo nie podawałam prawdziwych liczb, a natura ludzka i tak zadziałała. 😂

 

 

@maggienovak też fajne relacje nawiązywałam z dużo starszymi babeczkami. Już tak pod 40 lub nawet po :) Tam było mniej gęsto i bardziej szczero i otwarcie :) 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, antyrefleks napisał:

Problem zazdrosci pojawia sie wtedy

....kiedy zabraknie lojalności. Zawsze pojawi się ktoś lepszy piękniejszy mądrzejszy (lub też tak wykreowany), więc zazdrość pomiędzy kobietami jest bez sensu, ponieważ jeśli facetowi naprawdę na Tobie zależy będzie lojalny i nie da Ci argumentów do obaw. Jeśli Ty jesteś naprawdę ważna to na żadnym etapie znajomości nie da Ci powodów do zazdrości. Tak się buduje zaufanie. Bez tego nie sposób stworzyć niczego trwałego.

 

Jesteśmy, jacy jesteśmy, albo pasujemy albo nie. Zawsze, jeśli nam zależy jest obawa i to jest normalne, ale zazdrość niszczy, dlatego zaś warto być uważnym obserwatorem, bo może się okazać, że jest się nikim ponad tymczasową alternatywę.

Edytowane przez Anna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 hours ago, melody said:

 

Ludzie się w ciężkich momentach najczęściej wyłamują i w sumie nie wiem dlaczego. 

Bo mogą 😎 Ale też dlatego, że druga strona ma zbyt wygórowane oczekiwania, często nie adekwatne do sytuacji. Uważam, że nie można nigdy oczekiwać 100% zaangażowania i oczekiwać, że każdy czeka w gotowości 24/7/365. Dlatego nawet przy "przyjaźni" należy, a nawet trzeba odmówić, jeżeli są ku temu racjonalne przesłanki. I druga strona powinna to zrozumieć i akceptować. Szacunek, te sprawy. 

9 hours ago, melody said:

 

O jezu. Już czuje, że wszystko co ludzkie jest mi obce. 😆

Don't think and drink 😁

9 hours ago, melody said:

 

Nie piłam jeszcze dobrego wina ale zdecydowanie tak 😄 Jeszcze może jakaś spadająca gwiazdka wpadnie w oko. 

Upadły gwiazdek? 😁

9 hours ago, melody said:

 

Oh shit, Here we go again. Chyba tą żaglówkę wywróci do góry nogami. 😂 

Przecież młoda d̶u̶p̶k̶a̶ dziewczyna, to pieszczotliwe określenie. 😁

 

;) tę dupkę, tą dupką

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.