Skocz do zawartości

10 lat małżeństwa, 3 dzieci - co ja robię tu?


Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 28.02.2022 o 06:54, Asasyn napisał:

Moje podane zarobki to 150tys brutto rocznie więc nie mam 12,5tys miesięcznie na rękę (mam około 8,5tys na rękę i właśnie wysokość alimentów które mogą mi dowali mnie zastanawia). Wiem, że sądy raczej doją facetów niemiłosiernie więc moje obawy są chyba uzasadnione... Moja żona jest toksyczna i nie lubi ludzi - sama o sobie tak mówi z dumą... Co mi po wywalczeniu wolności jeśli się okaże, że będę płacić tyle alimentów, że nie wystarczy na samodzielne życie w małym mieście... Chociaż może na skromne życie by starczyło ale to chyba strach powstrzymuje przed takimi krokami. No i to utarte przekonanie, że dzieci trzeba chociaż trochę odchować a nie zostawiać dzieciaka w wieku 3 lat... Bo opinia publiczna takiego faceta zjada na śniadanie - bo według ludzi to jest egoista i potwór.

Musisz zacząć odkładać anonimowo. np. 1000-500 miesięcznie.

Mam nadzieję, że masz wyłączny dostęp do wyciągów z konta.

 

Albo robisz to klasycznie - do materaca. Albo cyfrowo.

 

Przez bitomaty można kupić krypto do 1000 EUR wartości anonimowo na jeden adres portfela, tak samo w kantorach, bez KYC.

Z wypłatą tak samo.

Ale adresy muszą być różne, bo inaczej będą musieli sprawdzić.

Wypłacasz gotówkę, tworzysz jakiś portfel, nawet paper wallet może być, kupujesz za gotówkę krypto anonimowo.

Nawet jak masz duże oszczędności - transferuj je na raty. Np. po 100-200 na tydzień do gotówki.

 

Starej mów, że inflacja, paliwo, itp.

To jest Twoja nowa poduszka - albo dla Ciebie, albo dla dzieci.

 

Uzbieraj sobie tak chociaż z 20 tysięcy zapasu, ale im więcej tym lepiej.

 

Poza tym - skoro żona nie pociąga - chodzisz na fuchy, mówisz że z kolegami, dorabiasz sobie. Wiem, ciężko będzie.

 

Ale ja sobie np. nie wyobrażam nie mieć tajnego majątku na czarną godzinę.

 

Po odłożeniu 50 tysięcy miał byś rezerwę na jakieś życie w wypadku rozwodu.

 

Ewentualnie możesz jeszcze zrobić rewolucję, ale to tylko jeśli żonę masz zapoznaną z miłoś....tfu tfu - z czystego pożądania. I kiedyś było między wami fajnie, tylko programy biologiczne was styrały.

Jak to była presja społeczna czy z wyrachowania i bombelkomanii no to nie bardzo.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najważniejsze to odpowiedź na pytanie - czego właściwie chcesz od życia, pamiętaj, że życie masz tylko jedno a czas sobie zapierdala i na nikogo nie czeka - czy chcesz być resztę życia Beciakiem, czy chcesz czegoś innego, odpowiedź należy do Ciebie, nikt za Ciebie życia nie przeżyje.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Zbychu napisał:

Rozwód ostatecznością xDDD

Nagroda beciaka roku ląduje do ...

Super. Niech i będzie to nagroda "beciaka" Skoro tak uważasz - nie mam nic do tego. 

 

Ja po prostu wyrażam swoją opinię. Ale... nie dlatego, że coś przeczytałem, nie dlatego, że koledzy opowiadali jak mieli w swoich małżeństwach.  Nie dlatego, że się rozwiodłem i nadal jestem wściekły na moją ex.

 

 

Po prostu tak myślę.

 

Moja perspektywa się zmienia. Wraz ze zdobytym doświadczeniem. Wynika to z moich osobistych przemyśleń i świadomości co się działo, jaki miałem wpływ na to, co zrobiłem nie tak i czego zrobić nie umiałem.

 

Zauważam to. Dziś dobro moich dzieci jest dla mnie ważniejsze niż kiedyś. A rozumiem czego zabrakło i co gorsza do czego to doprowadziło. Czy jeszcze doprowadzi.

 

Cytat

Żeby naprawiać związek to DWIE strony muszą chcieć. W XXI wieku jak nie narzucisz od początku związku dobrej "ramy" i kobieta raz ujrzy w facecie słabość - tak już nigdy facet szacunku nie odzyska. Kobieta w facecie będzie widziała już zawsze jamnika, który próbuje udawać pitbulla.

Temat jest bardziej złożony i sama rama to za mało, żeby cokolwiek zbudować. Sama rama nie chroni przed toksycznymi zachowaniami. Może być jak poczucie bezpieczeństwa dla kobiety i ochrona przed chaosem, może być jak kaganiec dla "krnąbrnej" ale też może całkowicie odrzucać. W takim wypadku jak ustawisz ramę to po prostu odejdzie.

Nie dlatego, że postawiłeś ramę. Dlatego bo ta konkretna samica nigdy nie zaakceptowałaby Twojej ramy. Złą samicę wybrałeś. Ale spróbowałeś. Zrobiłeś coś.  Po prostu odejście jako 1-sze rozwiązanie to pójście na łatwiznę.

 

Cytat

Każdy kto wychował się w kiepskim domu sam powie - że już wolałby, żeby rodzicie się rozwiedli, niż musieli codziennie patrzeć na taką toksyczną atmosferę.

https://psychoterapiacotam.pl/rozwod-a-dziecko-apel-do-rodzicow-w-trakcie-rozstania/

 

Tak. Największą moc oceny co dobre i co złe ma dziecko-obserwator, który nie ma wiedzy i doświadczenia. 🤔

 

Cytat

W kontekście dobra dziecka najważniejsze jest to, żeby dziecko widziało szczęśliwych rodziców. Jeżeli rodzice obydwoje są nieszczęśliwi - to nie ma różnicy czy rodzice żyją pod jednym domem czy matka z ojcem się nienawidzą itd. Dzieci odbiorą to tak samo.

Jeżeli mieszkając z żoną facet się zmusza, jest wiecznie smutny, nieszczęśliwy - bo on chce coś zmienić, a żona nie, bo hipergamia i pewna opcja, więc ma wyjebane - to w ten sposób on krzywdzi dzieci. Bo gdyby odszedł, zainwestował w siebie, zaczął być szczęśliwy to i dzieci też byłyby szczęśliwsze

SZCZĘŚLIWSZE ale nie optymalnie szczęśliwe. Mniejsze zło.

 

Podczas gdy przedstawiasz rozwiązanie jako optymalne, najlepsze, nie niosące strat dla dzieci.

 

Po rozwodzie NAJWIĘCEJ wysiłku musiałem włożyć w odbudowanie relacji z dziećmi i pomimo dużej pracy wykonanej widzę nieodwracalne zmiany właśnie u starszej, a teraz już dorosłej córki.

Widzę, że brak mnie w codziennym życiu spowodował zmianę równowagi sił na korzyść matki. Środek ciężkości się przesunął. Może przez narrację drugiej strony też?

 

 

Sytuację @Asasyn oceniam po tym co pisze. Nie ma takich rzeczy, które by skreślały to małżeństwo ale są setki drobiazgów i JEGO zaniedbań bo kładł uszy po sobie dla świętego spokoju.

Wyjście z tej popieprzonej strefy komfortu będzie wymagało dużo wysiłku i niestety będzie przez drugą stronę skutecznie torpedowane, bo raz zajętych pozycji nikt bez walki nie odda.

Nie zalecałbym tak bezrefleksyjnie "rozwodu". Co ciekawe sam, z perspektywy czasu gdybym nie doprowadził się do stanu w jakim byłem kiedy podejmowałem decyzję o rozwodzie, gdybym wtedy znał RedPill spróbowałbym jednak zostać w małżeństwie żeby spróbować naprawić siebie i zobaczyć czy to naprawi małżeństwo.

Ja już nie mam tej możliwości. On jeszcze tak. I radziłbym z tej możliwości skorzystać.

 

Edytowane przez Miszka
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 28.02.2022 o 16:09, Asasyn napisał:

Ja serio mam alergię na moją żonę. Ona nie jest brzydka ale po prostu setki drobnych i większych wkurwia@jacych spraw się wydarzyło w życiu między nami i choćby teraz stała się seksbombą z super charakterem to nie przekonam się do niej na nowo...

Widzisz, to jest dość powszechne zjawisko po latach życia na wspólnej przestrzeni, narasta agresja jak w zoo czy więzieniu. 

Zanim zdecydujesz się na rozjazd możesz spróbować poprawić swój komfort, naucz się wyrażać swoje zdanie a nie uciekać w „głowę” bo to tylko piętrzy emocje, po prostu nie jesteś przygotowany do takich sytuacji, nie masz strategii i nie chcąc czuć tego co czujesz zamykasz się lub chcesz to definitywnie zakończyć.

 

Depresja ma to do siebie, że zawęża horyzont.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, icman napisał:

Zanim zdecydujesz się na rozjazd możesz spróbować poprawić swój komfort, naucz się wyrażać swoje zdanie a nie uciekać w „głowę” bo to tylko piętrzy emocje,

Zmień mindset i zobaczysz co się stanie... 

 

Jak tu.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 28.02.2022 o 15:52, antyrefleks napisał:

Jeżeli ktoś nie mając kompletnej wiedzy na temat zwiazku, smv i innych tego typu, ograniczając się do wzięcia pod uwagę wyłącznie to, że jesteś jedynym żywicielem rodziny, a żona w domu siedzi na dupie i się nie dokłada bla bla bla, doradza Ci, żebyś kopnął ją w dupę i został singlem, to coś tutaj jest nie halo.

 

Związek ma służyć wychowaniu potomstwa i z tej tylko przyczyny powinienes zadbac o to, aby przywrocic kondycje w zwiazku. Wychowywanie dzieci w niepelnej rodzinie jest strasznym doswiadczeniem dla dziecka i przyczynia sie do skurwienia tego swiata (wiekszosc przestepcow to osoby wychowane przez samotne matki). Rodzina ma byc pelna, a w zwiazku ogien.

 

Zachecam Cię do tego, abyś podjął działania, które podniosą twoje SMV. Siłownia, ubiór, mindset. Jeżeli zadbasz o te rzeczy to kobieta może zdać sobie sprawe, że musi wziąć sprawy w swoje ręce. Nie masz sexu? A myślisz, że one lubią miśków niedbających o siebie? Tutaj trzeba zrobić rozpierdol, jak na wojnie. Musisz podnieść wartość fizyczną , jeżeli chcesz mieć udane życie seksualne, nie ma od tego wyjątków. Laska może Ci dać poruchać aby dobrać się do zasobów, zaciśnie zęby zamknie oczy i będzie krzyczeć jak jej dobrze, jeżeli natomiast pozwolileś jej współdzielenie zasobów, to musisz zadbać o inne rzeczy bo naturalnie nie ma motywacji.

 

W takiej sytuacji jedynie chęć odbicia Cię przez inne kobiety może przywrócić jakość pożycia w związku. Masz trójkę dzieci, więc moim zdaniem, warto spróbować. Jeżeli te działania nie przyniosą rezultatu, to wtedy rozważyłbym rozstanie. Jeszcze jest opcja pośrednia, czyli romans, ale tutaj trzeba mieć głowę na karku, bo może Cię panna dobrze porobić jak masz takie zarobki. 

U mnie to nie zadzialalo. Jesli tak zrobi to moze sie okazac ze panna tylko czeka na taka sytuacje i wykorzysta ja w sadzie. Mowie o udaniu ze masz romans. On musi byc nieskazitelny i zabezpieczac powoli majatek. Nauczac dzieci jakich zachowan matce nie wolno stosowac. Dowiedziec sie czym jest przemoc i jak ja widza kobiety aby zbierac takie dowody zeby ja ujebac. Tylko tak moze sobie pomoc. Musi zachowac sie zapewne wbrew temu jak zostal wychowany ale batalia sadowa to zwykla wojna i tutaj nir ka zasad. Klamac udawac dobrego do konca i jebnac wniosek z dowodami. Nie wszystkimi. Prowokowac ale nagrywac tylko jej reakcje. Tak robila ex. Przekonalem sie z jakim brzwartosciowym czlowiekiem mialem stycznosc. Nie powinien miec litosci. One na tym bazuja. Lepiej niech nam powie jakie akcje ona odwala to bedziemy mogli zweryfikowac czy panna juz sie do rozwodu od dawna nie przygotowuje. Prowokowanie nerwowych akcji jest pierwszym elementem przygotowywania sie do rozstania z winy mezczyzny. Nie powinien jej pozwalac zabierac dzieci. Skupic sie na nich i powoli utawic je tak aby baly sie matki. Trzeba robic to samo co one. Mozesz mi nie wierzyc ale ona na 100% zrobila by to samo.

15 godzin temu, Miszka napisał:

Super. Niech i będzie to nagroda "beciaka" Skoro tak uważasz - nie mam nic do tego. 

 

Ja po prostu wyrażam swoją opinię. Ale... nie dlatego, że coś przeczytałem, nie dlatego, że koledzy opowiadali jak mieli w swoich małżeństwach.  Nie dlatego, że się rozwiodłem i nadal jestem wściekły na moją ex.

 

 

Po prostu tak myślę.

 

Moja perspektywa się zmienia. Wraz ze zdobytym doświadczeniem. Wynika to z moich osobistych przemyśleń i świadomości co się działo, jaki miałem wpływ na to, co zrobiłem nie tak i czego zrobić nie umiałem.

 

Zauważam to. Dziś dobro moich dzieci jest dla mnie ważniejsze niż kiedyś. A rozumiem czego zabrakło i co gorsza do czego to doprowadziło. Czy jeszcze doprowadzi.

 

Temat jest bardziej złożony i sama rama to za mało, żeby cokolwiek zbudować. Sama rama nie chroni przed toksycznymi zachowaniami. Może być jak poczucie bezpieczeństwa dla kobiety i ochrona przed chaosem, może być jak kaganiec dla "krnąbrnej" ale też może całkowicie odrzucać. W takim wypadku jak ustawisz ramę to po prostu odejdzie.

Nie dlatego, że postawiłeś ramę. Dlatego bo ta konkretna samica nigdy nie zaakceptowałaby Twojej ramy. Złą samicę wybrałeś. Ale spróbowałeś. Zrobiłeś coś.  Po prostu odejście jako 1-sze rozwiązanie to pójście na łatwiznę.

 

Tak. Największą moc oceny co dobre i co złe ma dziecko-obserwator, który nie ma wiedzy i doświadczenia. 🤔

 

SZCZĘŚLIWSZE ale nie optymalnie szczęśliwe. Mniejsze zło.

 

Podczas gdy przedstawiasz rozwiązanie jako optymalne, najlepsze, nie niosące strat dla dzieci.

 

Po rozwodzie NAJWIĘCEJ wysiłku musiałem włożyć w odbudowanie relacji z dziećmi i pomimo dużej pracy wykonanej widzę nieodwracalne zmiany właśnie u starszej, a teraz już dorosłej córki.

Widzę, że brak mnie w codziennym życiu spowodował zmianę równowagi sił na korzyść matki. Środek ciężkości się przesunął. Może przez narrację drugiej strony też?

 

 

Sytuację @Asasyn oceniam po tym co pisze. Nie ma takich rzeczy, które by skreślały to małżeństwo ale są setki drobiazgów i JEGO zaniedbań bo kładł uszy po sobie dla świętego spokoju.

Wyjście z tej popieprzonej strefy komfortu będzie wymagało dużo wysiłku i niestety będzie przez drugą stronę skutecznie torpedowane, bo raz zajętych pozycji nikt bez walki nie odda.

Nie zalecałbym tak bezrefleksyjnie "rozwodu". Co ciekawe sam, z perspektywy czasu gdybym nie doprowadził się do stanu w jakim byłem kiedy podejmowałem decyzję o rozwodzie, gdybym wtedy znał RedPill spróbowałbym jednak zostać w małżeństwie żeby spróbować naprawić siebie i zobaczyć czy to naprawi małżeństwo.

Ja już nie mam tej możliwości. On jeszcze tak. I radziłbym z tej możliwości skorzystać.

 

Zalezy co ma w glowie jego zona. Ona moze odbierac bycie pewnym siebie i stawianie na swoim jako agresje i przemoc, a jesli do tego dojdzie to bedzie mial pozamiatane.

Edytowane przez Sklozgos
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Sklozgos napisał:

U mnie to nie zadzialalo. Jesli tak zrobi to moze sie okazac ze panna tylko czeka na taka sytuacje i wykorzysta ja w sadzie. Mowie o udaniu ze masz romans. On musi byc nieskazitelny i zabezpieczac powoli majatek. Nauczac dzieci jakich zachowan matce nie wolno stosowac. Dowiedziec sie czym jest przemoc i jak ja widza kobiety aby zbierac takie dowody zeby ja ujebac. Tylko tak moze sobie pomoc. Musi zachowac sie zapewne wbrew temu jak zostal wychowany ale batalia sadowa to zwykla wojna i tutaj nir ka zasad. Klamac udawac dobrego do konca i jebnac wniosek z dowodami. Nie wszystkimi. Prowokowac ale nagrywac tylko jej reakcje. Tak robila ex. Przekonalem sie z jakim brzwartosciowym czlowiekiem mialem stycznosc. Nie powinien miec litosci. One na tym bazuja. Lepiej niech nam powie jakie akcje ona odwala to bedziemy mogli zweryfikowac czy panna juz sie do rozwodu od dawna nie przygotowuje. Prowokowanie nerwowych akcji jest pierwszym elementem przygotowywania sie do rozstania z winy mezczyzny. Nie powinien jej pozwalac zabierac dzieci. Skupic sie na nich i powoli utawic je tak aby baly sie matki. Trzeba robic to samo co one. Mozesz mi nie wierzyc ale ona na 100% zrobila by to samo.

Zalezy co ma w glowie jego zona. Ona moze odbierac bycie pewnym siebie i stawianie na swoim jako agresje i przemoc, a jesli do tego dojdzie to bedzie mial pozamiatane.

Masz rację bracie.

 

Dużo zależy na jaki model trafimy. Choć ostatnio mam rozkminę, czy czasem nie zależy jaki poziom smv też posiadamy (ale by trzeba uwzglednic potencjalne korzysci z rozwodu, bo to tez ma duze znaczenie). Mam wrażenie, że one są wszystkie takie same i ich stosunek do mężczyzn reguluje różnica w smv. Potrafisz wzbudzić emocje, które posiada? możesz sobie pozwolić. Nie potrafisz? nie możesz sobie pozwolić, a twoje zachowanie zostanie zakwalifikowane jako "agresywne i przemocowe". Przepraszam, ale skąd wziął się mem: "łobuż kocha najbardziej"... "On mnie tak traktuje, ale ja nie potrafię powiedzieć dlaczego z nim jestem" 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Sklozgos napisał:

U mnie to nie zadzialalo. Jesli tak zrobi to moze sie okazac ze panna tylko czeka na taka sytuacje i wykorzysta ja w sadzie. Mowie o udaniu ze masz romans. On musi byc nieskazitelny i zabezpieczac powoli majatek. Nauczac dzieci jakich zachowan matce nie wolno stosowac. Dowiedziec sie czym jest przemoc i jak ja widza kobiety aby zbierac takie dowody zeby ja ujebac. Tylko tak moze sobie pomoc. Musi zachowac sie zapewne wbrew temu jak zostal wychowany ale batalia sadowa to zwykla wojna i tutaj nir ka zasad. Klamac udawac dobrego do konca i jebnac wniosek z dowodami. Nie wszystkimi. Prowokowac ale nagrywac tylko jej reakcje. Tak robila ex. Przekonalem sie z jakim brzwartosciowym czlowiekiem mialem stycznosc. Nie powinien miec litosci. One na tym bazuja. Lepiej niech nam powie jakie akcje ona odwala to bedziemy mogli zweryfikowac czy panna juz sie do rozwodu od dawna nie przygotowuje. Prowokowanie nerwowych akcji jest pierwszym elementem przygotowywania sie do rozstania z winy mezczyzny. Nie powinien jej pozwalac zabierac dzieci. Skupic sie na nich i powoli utawic je tak aby baly sie matki. Trzeba robic to samo co one. Mozesz mi nie wierzyc ale ona na 100% zrobila by to samo.

Zalezy co ma w glowie jego zona. Ona moze odbierac bycie pewnym siebie i stawianie na swoim jako agresje i przemoc, a jesli do tego dojdzie to bedzie mial pozamiatane.

 Właśnie jest tak jak piszesz, moja żona pewność siebie i stawianie na swoim z mojej strony od samego początku odczytywała jak ataki na nią lub conajmniej próby odstawiania jej na boczny tor. Nigdy nie byłem jakimś macho ale miałem sporo kolegów i koleżanek - możnaby powiedzieć że byłem takim zrównoważonym typem, którego każdy znał. Grałem w piłkę amatorsko ale intensywnie zanim poznałem żonę (założyłem drużynę amatorską i byłem jej kapitanem przez naście lat) - oczywiście żonie przeszkadzało moje granie w piłkę. Jak mam jakieś imprezy z pracy to też bardzo rzadko chodzę żeby się Pańcia nie poczuła opuszczona. W pracy muszę być pewny swego, konsekwentny i wytrwały - a w domu się wycofuje, stałem się cieniem siebie. Najgorsze jest to, że ona nie ma żadnych zainteresowań "pozadomowych" - mówię do niej: wyjdź do ludzi, idź pobiegać, zapisz się na jakiś fitness albo chujwieco to ona mi z dumą w głosie odpowiada: "ja jestem antyspołeczna i nie lubię ludzi". Nóż kurw@... 

Pewnie złe w mojej sytuacji jest też to, że od dobrych kilku lat znalazłem swoje "podziemie" do ucieczek od żony i całego tego burdelu... Ale... to mi daje czasem zaczerpnąć powietrza bo takie życie "pod wodą" straszliwie mnie męczy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Asasyn napisał:

 Właśnie jest tak jak piszesz, moja żona pewność siebie i stawianie na swoim z mojej strony od samego początku odczytywała jak ataki na nią lub conajmniej próby odstawiania jej na boczny tor. Nigdy nie byłem jakimś macho ale miałem sporo kolegów i koleżanek - możnaby powiedzieć że byłem takim zrównoważonym typem, którego każdy znał. Grałem w piłkę amatorsko ale intensywnie zanim poznałem żonę (założyłem drużynę amatorską i byłem jej kapitanem przez naście lat) - oczywiście żonie przeszkadzało moje granie w piłkę. Jak mam jakieś imprezy z pracy to też bardzo rzadko chodzę żeby się Pańcia nie poczuła opuszczona. W pracy muszę być pewny swego, konsekwentny i wytrwały - a w domu się wycofuje, stałem się cieniem siebie. Najgorsze jest to, że ona nie ma żadnych zainteresowań "pozadomowych" - mówię do niej: wyjdź do ludzi, idź pobiegać, zapisz się na jakiś fitness albo chujwieco to ona mi z dumą w głosie odpowiada: "ja jestem antyspołeczna i nie lubię ludzi". Nóż kurw@... 

Pewnie złe w mojej sytuacji jest też to, że od dobrych kilku lat znalazłem swoje "podziemie" do ucieczek od żony i całego tego burdelu... Ale... to mi daje czasem zaczerpnąć powietrza bo takie życie "pod wodą" straszliwie mnie męczy.

Nagraj ja sobie jak tak mowi i trzymaj na czarna godzine. Ona i tak powie Ci co kolwiek co doprowadza do tego ze sie wycofujesz. Nie rob tak. Podsylaj jej majle wiadomosci i przynos ulotki i cisnij w nieskonczonosc. Ja swojej tak robilem ale dopiero po przeczytaniu tego forum zrozumialem ze bylem z dwulicowym i falszywym czlowiekiem. Jak Cie kocha to wytworzysz u niej nowe polaczenia nerwowe w glowie. Do tego zacznij na jakakolwiek jej przypierdolke odpowiadac tak samo. Jakas bzdete ale taka aby nie bylo ze jestes nienormalny. Tekst o tym ze jest antyspoleczna itp. tak samo slyszalem u mojej. Do tego ze nienawidzi dzieci i inne. Rob tak samo. Traktuj ja tak samo. Widze ze one maja wyuczone te teksty a jak skutecznie je zakwestionujesz to dostaja pierdolca bo juz nie wiedza co powiedziec. Dokladnie tak jak 5 letnie dziecko. Ale ja w moich wytworzylem nowe poleczenia nerwowe poprzez upor. Jednak do kobiety facet ma podejscie inne. Mysli ze to dorosla zdrowo myslaca osoba. A jest dokladnie tak jak w kobietopedi. One sa dokladnie jak dzieci i takie podejscie trzeba miec. Ale do tego podejsc z madroscia i konsekwencja. I nagrywaj na zas. One maja zawarty zwiazek malzenski dla bezpieczenstwa. Ty musisz sie zabezpieczac w inny sposob. Jak juz uznasz ze jestes bezpieczny twoje podejscie sie zmieni wobec niej na takie samo i takie odzywki beda same przychodzily.

        

 

Ogolnie zauwazylem, ze kobiety dzialaja w tym momencie dokladnie tak jak zachowuja sie w polityce. Niezgadzasz sie z nami to Ci zniszczymy zycie doprowadzimy do bankructwa a jak to nie pomoze to mozemy doprowadzic do twojej smierci i nikt nam nic nie zrobi. Zaczynam byc zdania ze to kobiety rozdaja karty na samej gorze i dlatego mamy takie popierdolone zasady na swiecie. To one wywoluja wojny itp. ale moze juz sie odklejam. W rodzinie za to wprowadzaja system typowo komunistyczny. W sadzie dziala to jak faszyzm.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, Sam_Flynn napisał:

A dzieci to masz w jakim wieku i synów czy córki?

Syn 10, córka 8 i syn 3...

Dzieci generalnie siedzą z matką, bo wiadomo- ona w domu z nimi jest. Ja pracuję, w weekendy też dość często. Dzieci na 100% są po stronie matki.

Edytowane przez Asasyn
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 2/27/2022 at 9:00 PM, Asasyn said:

Żyje z kobietą, której nawet nie lubię jakoś specjalnie, nie podoba mi się, nie pociąga mnie a w jej obecności siedzę cicho i się nie odzywam... Nie tak chce doczekać starości... 

 

Moze warto się co jakiś czas jednak odezwać. Sam tworzysz swoje więzienie. Też tak mam. Czasem dla spokoju zgadzasz się na coś (wbrew sobie), i potem leci lawina. Nie obejrzysz się i zgadzasz się na wszystko. Czasem trzeba jednak postawić tamę. Prawda jest taka że pewnie nawet już nie wiesz kim jest twoja żona skoro nawet nie znasz jej prawdziwego zdania. idę o zakład że ona ma podobne przemyślenia i co jakiś czas truje ci dupe o jakąś pierdołę bo sama chce żebys coś sie odezwał. IMO zacznij prostować rzeczy które uważasz że są nielogiczne i złe. Piszesz o pracy. Jeśli uważasz że powinna iść do pracy to porusz temat, ale nie z wyrzutami tylko normalnie jak człowiek na spokojnie. Kto wie może to doceni. Może to że zaczniesz żyć w zgodzie z sobą coś zmieni, i w tobie i w niej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.03.2022 o 17:39, Trevor napisał:

 

Moze warto się co jakiś czas jednak odezwać. Sam tworzysz swoje więzienie. Też tak mam. Czasem dla spokoju zgadzasz się na coś (wbrew sobie), i potem leci lawina. Nie obejrzysz się i zgadzasz się na wszystko. Czasem trzeba jednak postawić tamę. Prawda jest taka że pewnie nawet już nie wiesz kim jest twoja żona skoro nawet nie znasz jej prawdziwego zdania. idę o zakład że ona ma podobne przemyślenia i co jakiś czas truje ci dupe o jakąś pierdołę bo sama chce żebys coś sie odezwał. IMO zacznij prostować rzeczy które uważasz że są nielogiczne i złe. Piszesz o pracy. Jeśli uważasz że powinna iść do pracy to porusz temat, ale nie z wyrzutami tylko normalnie jak człowiek na spokojnie. Kto wie może to doceni. Może to że zaczniesz żyć w zgodzie z sobą coś zmieni, i w tobie i w niej. 

U mnie to nie zadzialalo. Po prostu sie im nie chce. Ogolnie takich rzeczy kobieta powinna byc nauczona. Wyniesc z domu zasady rodzinne i to ze jednak ta swoja dupke i mozgownice musi ruszyc. Ja sie bilem ze sciana 10 lat. Czy bylem grzeczny czy bralem jej rodzicow do rozmow az po praru latach po prostu zaczalem zachowywac sie jak ona to stalem sie podlym agresywnym terrorysta alkocholikiem i cpunem. One maja taki schemat dzialania. Ona dostala juz wszystko czego od zycia oczekiwala. Dach nad glowa, majatek i dzieci. W razie czego ma sedzine po swojej stronie. Ona nic nie straci i o tym doskonale wie. Facet jest tylko zrodlem utrzymania. Trzymam bracie kciuki, ze twoja kobieta ma oleju w glowie. Jesli sprobujesz kilka razy zalatwic normalnie tematy i ona cos z tym zrobi to dobrze. Jesli nie szykoj sie na wojne i placenie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Jesli sprobujesz kilka razy zalatwic normalnie tematy i ona cos z tym zrobi to dobrze."

 

Często czytam ten tekst i zastanawiam się jak ludzie myślą.

(To nie do ciebie Sklozgos a ogólnie).

 

Czy autor nie próbował załatwiać normalnie spraw?

To tylko odwlekanie decyzji w czasie a to droga do nikąd.

To wszystko było milion razy.

Czemu ona miałaby coś zrobić?

Nie widzę żadnego powodu, żeby musiała nawet kiwnąć palcem.

Czy autor umie dodać 2+2?

Jeśli umie - wie co zrobić.

Jeśl nie - wie co zrobić, nauczyć się matematyki.

Jeśli nic nie zrobi świat będzie kręcił się jak dziś a za 10 lat powstanie tu wątek:

20 lat małżeństwa, 6 dzieci - co ja robię tu?

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, JoeBlue napisał:

"Jesli sprobujesz kilka razy zalatwic normalnie tematy i ona cos z tym zrobi to dobrze."

 

Często czytam ten tekst i zastanawiam się jak ludzie myślą.

(To nie do ciebie Sklozgos a ogólnie).

 

Czy autor nie próbował załatwiać normalnie spraw?

To tylko odwlekanie decyzji w czasie a to droga do nikąd.

To wszystko było milion razy.

Czemu ona miałaby coś zrobić?

Nie widzę żadnego powodu, żeby musiała nawet kiwnąć palcem.

Czy autor umie dodać 2+2?

Jeśli umie - wie co zrobić.

Jeśl nie - wie co zrobić, nauczyć się matematyki.

Jeśli nic nie zrobi świat będzie kręcił się jak dziś a za 10 lat powstanie tu wątek:

20 lat małżeństwa, 6 dzieci - co ja robię tu?

 

W sumie masz racje. Ja jednak probowalem kilka razy na rozne sposoby aby miec pewnosc, ze nic sie nie da zrobic i latwiej bylo podjac dezycje. Nikt mi nie zarzuci, ze nie probowalem i ze mi nie zalezalo na tym, aby rodzine utrzymac w calosci. W tej chwili co by sie nie dzialo juz swojej decyzji nie zmienie. No i przy okazji wiem jak prowadzic syna przez zycie. Zeby wiedzial na co uwazac.

Moge podpowiedziec, ze dobrze by bylo abys po swojej stronie mial jakies kobiety zaufane. Sedziny naprawde sa mile dla kobiet i tylko im wierza. Nie wiem czy da sie to zrobic, ale mozesz sprobowac podkopywac jej wizerunek w szkolach i przedszkolach i dzieci musza byc jakos negatywnie do niej nastawione. W tedy same baby ze szkoly zalatwia sprawe w zasadzie za siebie. Moja chodzila i gadala na mnie, a ja nie wiedzialem o chuj chodzi. Pod moja nieobecnosc suszyly baby w szkole glowe synowi. To jest chore ale niestety tak dziala. Dokladnie jak przeczytalem w ksiazkach, ktore mi bracia podsuneli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Montella26 napisał:

Pani widzę dobra w te klocki. Nie pracować, ulać się, dupy nie dawać, dzieci urodzić. 

 

Ladnie sie wycwaniła. Gdyby chociaz o siebie dbala i dawala dupy. 

Zaskoczę cię...Tak wygląda duża część małżeństw... A te rzekomo zadbane, nie dbają o to, żeby przypodobać się mężowi 😊 Kobieta zawsze celuje najwyżej, jak to jest na danym etapie życia możliwe.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 3/7/2022 at 6:55 PM, Sklozgos said:

No i przy okazji wiem jak prowadzic syna przez zycie. Zeby wiedzial na co uwazac.

To nie do końca tak działa.

Wiedzieć możesz, ale kobiety używają dzieci jako broni, całkiem jak żywych tarcz.

Szantaż emocjonalny matki w stosunku do dziecka to gorsze niż broń atomowa.

Ono nie ma szansy się przed tym obronić.

Czy go tak wychowasz jak chciałbyś to się jeszcze okaże, zależy od niej bardziej niż od ciebie.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 2.03.2022 o 17:03, Miszka napisał:

Wyjście z tej popieprzonej strefy komfortu będzie wymagało dużo wysiłku i niestety będzie przez drugą stronę skutecznie torpedowane, bo raz zajętych pozycji nikt bez walki nie odda.

Czytam iż nauk już Ci nie potrzeba.

Do konfrontacji stanąć musisz.

....nie fortunne to i nie oczekiwane.

Niech moc będzie z Tobą.

 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz właściwie kilka opcji.

1. Wykonać tytaniczną pracę nad związkiem z osobą, która wcale nie musi chcieć tej pracy wykonywać. Sądząc po Twoim opisie bracie, to co pisali inni jest wysoce prawdopodobne, kobita ma dostatnie życie. Jedzenie jest. Dzieci są. Dach nad głową jest. Ty się nie stawiasz. Ona nie pracuje. Dupki nadstawiać nie musi, chyba, że będzie chciała miot powiększyć. Żyje jak pączek w maśle. Po co ma chcieć pracować nad związkiem jak ma to co jej odpowiada. To Tobie nie odpowiada. Dlatego praca tytaniczna, karkołomne przedsięwzięcie z nikłymi szansami powodzenia, powiedzmy 5%, wiele stresu, wyrzeczeń i wytrwałości. Musi być perfekcyjnie zaplanowane i wdrażane, moim zdaniem nie do wykonania.

2. Zabezpieczyć sobie pieniążki na boku tak aby o nich nie wiedziała, taka prywatna, tajna poduszka finansowa.
Pójść do prawnika i dowiedzieć się co w przypadku rozwodu, jakie są szanse i na co. Podjąć decyzję i wdrożyć w życie. Być przygotowany na walkę. Nie wiem jaka kobita jest z charakteru, ale może nie chcieć walczyć a może będzie napierdzielać poniżej pasa, nie wiadomo. Domyślam się, że jeśli Ty wyskoczysz z rozwodem będzie jednak chciała ugrać jak najwięcej, żeby Cie ukarać za to, że chcesz wolności i że ona nie będzie miała się już nad kim pastwić (sam wspominałeś, że jest aspołeczna).

3. Znaleźć sobie dupę na boku i używać. Ogromne niebezpieczeństwo, że wpadniesz, a w końcu na pewno wpadniesz i wtedy puści Cię z torbami. Wysokie ryzyko, gra nie warte świeczki. Nie polecam. Napisałem, bo to tez opcja. Jak wpadniesz wracasz do punktu 2 ale jego drugiej części i się będziecie naparzać w sądzie ale ona będzie miała przewagę w postaci Twojej winy.

4. Znaleźć sobie pasje, wrócić do piłki, po prostu mało bywać w domu. Poznasz nowych ludzi, odnowisz kontakt ze starymi. Będziesz mniej widział żonę. To jest jakieś rozwiązanie, połowiczne ale jest, z tym, że nie będziesz mógł się z nikim innym związać czy ruchać na boku bo będzie Ci grozić opcja i konsekwencje z punktu trzeciego, a może do tego w końcu dojść jak poznasz nowych fajnych ludzi. 

5. Zostawić wszystko tak jak jest i tkwić w gównie. Stagnacja, siedzenie w domu, zły przykład dla dzieciaków.... Stanie się w końcu tak jak kolega wyżej pisał, że za 10 lat przyjdziesz tu znowu i napiszesz, że minęło 20 lat macie 3, 4 czy 5 dzieci i co teraz? A wtedy to już ilość opcji Ci się zmniejszy i będziesz głębiej w dupie niż jesteś.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, masculum napisał:

Masz właściwie kilka opcji.

1. Wykonać tytaniczną pracę nad związkiem z osobą, która wcale nie musi chcieć tej pracy wykonywać. Sądząc po Twoim opisie bracie, to co pisali inni jest wysoce prawdopodobne, kobita ma dostatnie życie. Jedzenie jest. Dzieci są. Dach nad głową jest. Ty się nie stawiasz. Ona nie pracuje. Dupki nadstawiać nie musi, chyba, że będzie chciała miot powiększyć. Żyje jak pączek w maśle. Po co ma chcieć pracować nad związkiem jak ma to co jej odpowiada. To Tobie nie odpowiada. Dlatego praca tytaniczna, karkołomne przedsięwzięcie z nikłymi szansami powodzenia, powiedzmy 5%, wiele stresu, wyrzeczeń i wytrwałości. Musi być perfekcyjnie zaplanowane i wdrażane, moim zdaniem nie do wykonania.

2. Zabezpieczyć sobie pieniążki na boku tak aby o nich nie wiedziała, taka prywatna, tajna poduszka finansowa.
Pójść do prawnika i dowiedzieć się co w przypadku rozwodu, jakie są szanse i na co. Podjąć decyzję i wdrożyć w życie. Być przygotowany na walkę. Nie wiem jaka kobita jest z charakteru, ale może nie chcieć walczyć a może będzie napierdzielać poniżej pasa, nie wiadomo. Domyślam się, że jeśli Ty wyskoczysz z rozwodem będzie jednak chciała ugrać jak najwięcej, żeby Cie ukarać za to, że chcesz wolności i że ona nie będzie miała się już nad kim pastwić (sam wspominałeś, że jest aspołeczna).

3. Znaleźć sobie dupę na boku i używać. Ogromne niebezpieczeństwo, że wpadniesz, a w końcu na pewno wpadniesz i wtedy puści Cię z torbami. Wysokie ryzyko, gra nie warte świeczki. Nie polecam. Napisałem, bo to tez opcja. Jak wpadniesz wracasz do punktu 2 ale jego drugiej części i się będziecie naparzać w sądzie ale ona będzie miała przewagę w postaci Twojej winy.

4. Znaleźć sobie pasje, wrócić do piłki, po prostu mało bywać w domu. Poznasz nowych ludzi, odnowisz kontakt ze starymi. Będziesz mniej widział żonę. To jest jakieś rozwiązanie, połowiczne ale jest, z tym, że nie będziesz mógł się z nikim innym związać czy ruchać na boku bo będzie Ci grozić opcja i konsekwencje z punktu trzeciego, a może do tego w końcu dojść jak poznasz nowych fajnych ludzi. 

5. Zostawić wszystko tak jak jest i tkwić w gównie. Stagnacja, siedzenie w domu, zły przykład dla dzieciaków.... Stanie się w końcu tak jak kolega wyżej pisał, że za 10 lat przyjdziesz tu znowu i napiszesz, że minęło 20 lat macie 3, 4 czy 5 dzieci i co teraz? A wtedy to już ilość opcji Ci się zmniejszy i będziesz głębiej w dupie niż jesteś.

Punkt 2 wydaje się najbardziej logiczny...

 

Punktu 5 nie chce przerabiać...

Punkt 1, tak jak piszesz jest porywaniem się z motyka na słońce.

Punkt 4 realizuje po swojemu - biegam, siłownia, ogródek, hodowla zwierząt... Ale wszystko za mało...

Punkt 3... No cóż to dobre na chwilę...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Asasyn Witam,

miałem napisać co myślę na temat tego co napisałeś, ale chciałem zapytać co dobrego możesz napisać o swojej kobiecie.

 

Jakie plusy ma, bo minusy już napisałeś. Jakie pozytywy widzisz, masz z tego związku?

Jakie pozytywy daje Ci i dawało Tobie takie zachowania u Żony?

 

Z góry dzięki za odpowiedź.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Bronisław napisał:

@Asasyn Witam,

miałem napisać co myślę na temat tego co napisałeś, ale chciałem zapytać co dobrego możesz napisać o swojej kobiecie.

 

Jakie plusy ma, bo minusy już napisałeś. Jakie pozytywy widzisz, masz z tego związku?

Jakie pozytywy daje Ci i dawało Tobie takie zachowania u Żony?

 

Z góry dzięki za odpowiedź.

Szczerze... to w kierunku mnie nie widzę żadnych pozytywów w jej zachowaniu. Może ostatnio się coś nawet sili na bycie miłą w moją stronę, ale później znowu dopierdala jakaś głupią akcje, także ja już mam całkowicie "wyjebane" na jej próby bycia miłą. Nic mnie do niej nie przekona. Nie tknę tej kobiety nawet patykiem.

Jeśli chodzi o dbanie o dzieci to się ona stara (i chyba robi to dobrze), wybiera ubrania, zabawki, ogarnia szkołę. Ja to wszystko finansuje i w jakimś tam stopniu pomagam. I tyle... Nie widzę w niej partnerki dla siebie. Kogoś z kim próbuję wychować dzieci widzę, ale nikogo ponad to. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 8.03.2022 o 22:33, JoeBlue napisał:

Wiedzieć możesz, ale kobiety używają dzieci jako broni, całkiem jak żywych tarcz.

Szantaż emocjonalny matki w stosunku do dziecka to gorsze niż broń atomowa.

Ono nie ma szansy się przed tym obronić.

Bracia. To jest straszne. Aż strach mieć Dzieci !.😑

Edytowane przez Legionista
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.