Skocz do zawartości

Nasze śniadania, obiady i kolacje


Rekomendowane odpowiedzi

@Hippie
Jaka rozprawka! :) :P Argumentacja Twojego stanowiska niezwykle rozległa! :) 

@Rnextwjechał mi po ojcowsku na ambicję przy wypieku chleba, czy innych mącznych dań. Faktycznie, tu nie ma tak, jak ręka Gesslerowej poniesie! Nawet teraz z mamą, jak robimy pierogi, czy swoje makarony, to jest już wszystko poważone, a to pozwala robić dużą ilość porcji bez stresu. Kuchnia dla 4 chłopów jest dość wymagająca w ilości. :) 

W swoim biosie kulinarnym mam jednak to, że warto mieć opracowane procedury w kuchni, czy tym bardziej przy serwisie (posiadówy, czy posiłki dla domowników). To pozwala Ci ogarnąć duże gotowanie, a to się przekłada na poczucie kontroli, a to dalej idzie za tym, że człowiek nie ma stresu w trakcie działania. 

Niestety mojej biednej mamie namieszałam w kuchni, w której to dotychczas  było mało przypraw, organizerów; było losowe rozmieszczenie sprzętów kuchennych. Teraz wiadomo, co się kończy i trzeba dokupić; co jest pod ręką, a co jest sprzętem poza sezonem. :) 



 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, Rnext said:

Jaką perfekcją??? Toż to tylko skrypt na udane powtórzenie czegoś, co dokładnie nie wynika z perfekcji! Przeczulona jesteś i odbierasz przekaz na jakąś swoją pokrzywioną modłę, zupełnie obok jego znaczenia. Jak ktoś Ci drzwi otworzy o też jest przymus i atak? Rany boskie...

Nie mam parcia na to by miało mi się coś udać ponownie tak samo. Zwykle wszystko robię na oko i zawsze wychodzi dla mnie smaczne. 

Dziękuję za radę. 

4 minutes ago, Rnext said:

Przeczulona jesteś i odbierasz przekaz na jakąś swoją pokrzywioną modłę, zupełnie obok jego znaczenia. Jak ktoś Ci drzwi otworzy o też jest przymus i atak? Rany boskie...

:) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minutes ago, meghan said:

Niestety mojej biednej mamie namieszałam w kuchni, w której to dotychczas  było mało przypraw, organizerów; było losowe rozmieszczenie sprzętów kuchennych

U mojej było to samo :) Jako przyprawy tylko sól i pieprz. Po paru wizytach u nas i z zaciekawieniem podglądając parę twistów, które sam podchwyciłem (po co wyważać otwarte drzwi?) od różnych szefów kuchni, tak się rozwinęła kulinarnie że pała mała. Jej chłop (zresztą cudowny gość) to czasem pod sufitem uszami klaszcze ze smaku. Błąkanie się ślepymi uliczkami jest IMO przejawem buty i głupoty, co najwyżej ubranej w racjonalizację fałszywej mądrości. Stoimy na ramionach gigantów, którzy sporo przed nami osiągnęli. Więc pokora wskazana. Ale jak ktoś chce skakać na główkę do płytkiego strumyka, bo czuje się od nich mądrzejszy, to niech sobie skacze, szczególnie uznając to za szczyt własnej fantazji. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Rnext napisał:

Błąkanie się ślepymi uliczkami jest IMO przejawem buty i głupoty, co najwyżej ubranej w racjonalizację fałszywej mądrości. Stoimy na ramionach gigantów, którzy sporo przed nami osiągnęli. Więc pokora wskazana. Ale jak ktoś chce skakać na główkę do płytkiego strumyka, bo czuje się od nich mądrzejszy, to niech sobie skacze, szczególnie uznając to za szczyt własnej fantazji. 

Dobra, mam problem z czytaniem ze zrozumieniem. Ten opis jest do osób, które trzymają się swoich schematów organizacyjnych w kuchni, przy tym negując sprawdzone metody ekspertów? :D 

Jeśli to masz na myśli... Ja tam uważam, że bieda materialna zawsze ogranicza ciekawość, chęć podjęcia zmiany w jakiś działaniach. 
Większość matek, babć, ciotek piecze, gotuje, używa tego samego, bo... eksperymenty i nowości w kuchni kosztują (pieniądze i czas). :) 

https://zapodaj.net/c0e869c0d495d.jpg.html

 

Chwalę się oczywistością, żaden wyczyn tak zorganizować przechowywanie przypraw, jednak w moim domu rodzinnym "tiutki" z przyprawami, naotwierane, nakupionych, nigdy nie używanych - WALAŁY SIĘ WSZĘDZIE i nikt nie widział w tym problemu, dopóki przyszło gotować... 😂😂😂

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@meghan jesteś jak moja mama. Wszystko ma perfekcyjnie zorganizowane - dokładnie tak jak Ty w słoiczkach. Tylko ona pisze na przylepcu markerem (jest pielęgniarką, ma sporo).

Ja bardzo z przypraw lubię kmin rzymski i gałkę muszkatałową. Kiedyś koleżanka z Indii przynosiła jedzenie do pracy, dawała mi spróbować. Pyszne to było, mimo że pikantne. Ona odeszła z pracy. Ja sobie gotowałam na macierzyńskim różne dania z różnych stron świata, długo szukałam co daje ten fajny smak: garam masala, kardamon, pasta curry - to nie było to. Dopiero kmin rzymski zrobił ten smak, którego szukałam.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 hours ago, meghan said:

Dobra, mam problem z czytaniem ze zrozumieniem. Ten opis jest do osób, które trzymają się swoich schematów organizacyjnych w kuchni, przy tym negując sprawdzone metody ekspertów?

Jeśli robią to źle i utrudniają sobie życie na życzenie ;)

Chodzi mi o to, że wiele świat osiągnął na długo przed nami i stawiamy się nieco w pozycji ignoranta, odrzucając ten prosty fakt. Trochę jak byśmy chcieli wymyślać algebrę na nowo. 

3 hours ago, meghan said:

Do czego najczęściej używasz kminu?? 

Jeśli o mnie chodzi, to do mięs. A "rozkminiony", wołowy adana kebab z grilla to zupełnie inny wymiar :)

Oczywiście mówimy o kuminie czyli kminie rzymskim. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, meghan said:

Coś jak ormiański lulu/akebab. 

A to nie wiem, zupełnie nie znam tamtej kuchni (już lepiej znam azjatycką, bo na poziomie "zupek chińskich" ;)) Wiem że Ty masz konkretną zajawkę na kuchnię ormiańską. 

Do adany wchodzą jeszcze tarte/mielone ziarna kolendry. Dobrze że ziarna, bo natki z kolendry tak nie znoszę (no ma dla mnie nuty spalonej opony) jak polskiej zimy. 

4 hours ago, Hatmehit said:

Właśnie przywiozłam 3kg świeżutkiego z Egiptu. 

Sporo. U nas by takie ilości zwietrzały :(

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@meghan Dodaję kumin do zupy z ciecierzycy albo zupy z dyni, czasami po prostu do mięsa jak piekę. Robiłam też kotlety z bobu, to dodałam kuminu. Dla siebie do ziemniaków dodaję. Jak robię kurczaka w sosie curry to też. Ogólnie lubię ten smak. Komuś może trochę śmierdzieć, bo ma taki charakterystyczny zapach, ale ja lubię :)

Jak gdzieś jadę na dwa dni, to robię lasagne, część z mięsa, część szpinaku (mój mąż uwielbia) i tam dużo idzie gałki muszkatołowej, no i kumin też dodam.

Wczoraj robiłam flaki wołowe, to też gałki dałam sporo.

Mąż lubi albo tradycyjne rzeczy, albo eksperymentalne, ale bardzo pikantne. Czasami jak coś eksperymentuję, to on się od razu za głowę łapie - on zupełnie niegotujący, więc nie mam jakiejś presji, większość potraw mu pasuje.

Natomiast też uważam, że jednak jak się trzymam przepisu, to wszystko wychodzi jak należy. Jak zaczynam kozaczyć i sypię na oko - to jakość potrawy spada.

Ja nie gotuję jakoś wybitnie, ale kilka razy robiłam imprezy na 20 osób (święta, imieniny), gdzie jedzenia było naprawdę sporo (różnego i rozmaitego) i na początku był to dla mnie stres. Nie miałam wprawy, byłam młodą mężatką. Teraz na jakąś imprezę mam rozpisane dania w excelu, numeruję kolejność, staję i robię wszystko po kolei, bez bałaganu, bez zamieszania, bez nerwów. Staram się żeby był od początku do końca jakiś ład, żeby ktoś mógł przyjść i herbatę w trakcie wypić, a nie porozstawiane wszystko po całym blacie. Tej atmosfery nakręcenia i rozgardiaszu nie lubię w kuchni. To ma być na luzie. Zakładam, że ludzi nie potruję, a normalni goście (nawet gdy im coś nie podejdzie) docenią atmosferę spotkania, zaangażowanie.

 

Edytowane przez Amperka
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Nie będę robić osobnego działu na naleweczki i inne pipeczki...

 

W sobotę zrobiłam Kordiał Staropolski. Tydzień musi odstać, potem należy przecedzić ze substancji stałych i trzymać 3 miesiące w ciemni w ramach ćwiczenia cnoty jaką jest cierpliwość. 

 

A tak qrwa serio, za trzy miechy przy degustacji serii, mnie i bratową chyba to poskłada. Coś za mocne wyszło. 😅 Nalewki to nie bimber - ma pachnieć, osładzać podniebienie i wieczór, a nie trzepać, co każde machnięcie! 

Nowy przepis, więc...

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lista tegorocznych dań wielkanocnych u mojej семя

 

Chlebek do Żurka:

https://kuron.com.pl/artykuly/przepisy/wielkanoc/zurek-w-chlebku-z-domowa-biala-kielbasa/

 

Babka piaskowa:

 

 

Sernik na zimno:

 

 

Mini pascha:

 

Zielona łąka:

 

 

Mazurek kokosowy:

 

 

Sernik wiedeński:

 

 

 

Tata robi szynki, najprawdopodobniej zrobi polędwicę, podsuszaną kiełbę, schab w przyprawach. Białą kiełbę zrobi znajomy. 

 

A z wytrawnych to na pewno jakieś leczo, jajka faszerowane, roladki z indyka czy z fileta kuraka, sałatka z marynowanymi pieczarkami, sałatka z selerem z konserwy, śledź z porem. 

 

Taka ilość dań schodzi, bo... Na pewno będą goście. 🤓 Nic się u nas nie zmarnuje. 

 

 

https://www.mniammniam.com/swiateczna-salatka-tortowa

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

@meghan za dużo słodkości, od samego patrzenia na nie mnie mdli ;) Ale ja ogólnie nie przepadam za słodyczami, zwłaszcza że ten cholerny cukier jest już chyba we wszystkim.

 

Ja sobie wczoraj zrobiłem "dzień gotowania". "Dzień" oczywiście umownie, bo realnie cała robota to może 1h, tyle, że dorywczo. Chciałem sobie zaszykować składniki bazowe obiadów na... No tak patrząc lekko, wyszło na jakieś 8.  

 

Zamarynowałem karkówkę na gulasz, ale to jeszcze do jutra ma poleżeć (marynuję 48h) a ze zmielonej części wjechało na patelnię ragu a'la bolognese. A'la, bo nie robię we włoskim kanonie, tylko zamiast niektórych przypraw sypkich używam: sosu sojowego do dosolenia i wzbogacenia smaku umami i sosu z papryczek RedHot dla ostrości i kwasowości. Trochę przeholowałem z marchewką w sofrito, bo wyszło mi bardziej słodkie niż chciałem. Nie wziąłem poprawki że marchewka młoda i słodziutka (a może jakaś odmiana?). Tak to jest jak się nie spróbuje surowca... 

 

No i w końcu jeden z okolicznych marketów wprowadził do sprzedaży ziemniaki (wprawdzie paczkowane) które są opisane nazwą odmiany! Rany, po tych warzywniakach to się w ciemno kupowało. Pyta się człek jaka to odmiana, to zwykle Bryza czy Denar. Ta, Denar Srenar. Loteria. A potem w zupie masz krochmal ("jak bym chciał bez frytek, to bym powiedział że bez frytek" ;)). 

 

Trochę bardziej na lato zamierzam zoptymalizować produkcję posiłków, bo jest większa ochota na spędzanie czasu poza domem niż w domu. A to w Polsce są unikalne, ledwie 2-3 miesiące w roku. Czyli - przyszykowuję bazę, mrożę i potem tylko z zamrażarki praktycznie na talerz. Jasne że trzeba a to zrobić na świeżo jakąś surówkę czy mizerię albo dogotować czy to ziemniaka, parę zamrożonych różyczek kalafiora albo fasolkę szparagową. Nota bene, jak ją widzę w sklepie to dostaję obłędu spożywczego ;) Ale to są już czasowo i logistycznie pierdołki. 

 

ps. Trafiłem na świetną panierkę - niby replika KFC! Polecam, zrobiłem, spróbowałem i dla mnie pyyycha! No i - tak, dodaję też trochę MSG.

 

No i ciekawe, przypadkowe odkrycie w Biedrze. Sól to niby sól... ale zachęcam spróbować. Jej struktura zmienia wszystko.

Genialna do solenia na świeżo - a to pomidora, rzodkiewki, surówkę czy nawet stek. 

pingo-doce-sol-morska-flor-de-sal-150g-l

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rnext
Mnie na keto też smaki się zmieniły i stety, czy niestety słodycze już nie są dla mnie. Strasznie czuła jestem na cukier w ujęciu gastrycznym, ale takich szczegółów nie będę opisywać w tym wątku. :D:D
Temat cukru i jego wszędobylstwa. Może warto go utworzyć? Ja widzę po dzieciakach, z którymi pracuję, że połowę mniej problemów byłoby, gdyby mama z babcią dopilnowałyby dzieciom michy (nawyki żywieniowe i w kosz nawet te musiki od Kubusia). No, ale...

Ja Ci przypominam, że mam trzech chłopów w domu, czwarty co któryś miesiąc na chwilę zjeżdża, więc musi być bochen, mendel, mięso i blacha (czyli ciasto!). :) 
Ten sernik (ze zdjęcia) naprawdę nie jest słodki. Masz tam aż śmietanę 30%, biały ser i galaretkę (ja daję żelatynę). 

Ja biedronkowa nie jestem, jutro będę w okolicy najbliższej biedry, to zerknę na podpowiedzianą sól. Dzięki! 
U mnie króluje morska, Kotany i jakaś rosyjska, no i kłodawska. Sami robimy też sobie mieszanki przypraw z solą. Swój słony smak (czyli słoną bazę) opieramy na naszych, włoskich pastach. Widzę po Tacie, że Tata ma ogromny sentyment do Włoch, choć tam był krótko. Nawet do dzisiaj jego były, włoski pracodawca wysyła Nam kartki okolicznościowe, minigifciki. 
Pasta 1: sól, natka pietruszki, czosnek, oliwa
Pasta 2: sól, lubczyk, czosnek niedźwiedzi, oliwa, cytryna (ta pasta jest intensywna, więc jej używamy w małej ilości)

Szukam śledzionę (zapewne wołową). Zasłyszałam opowiadanie mechanika o śledzionie, którą jadł we Włoszech.
Zastanawiam się, gdzie mogłabym ją kupić? Pytałam moich rzeźników z okolicy, to mnie wyśmiali, żebym im nie dziwaczała i nie wymyślała, bo "kto to je?! To do karm dla psów idzie!". 

O, właśnie, gotowe porcje vel.mrożonki. Już z mamą myślałyśmy, by coś takiego porobić w sezonie. 

Pyrki. 
Bryza i elfy sprawdzają Nam się do puree i wszelakiego typu klusek. Niestety u mnie w domu, dzielenie odmian jakiegokolwiek warzywa do poszczególnego dania to wydziwianie, więc jestem trochę w tym temacie osamotniona i muszę trochę przetrzeć szlaki. 
Ostatnio moi mieli przykład, że nie każda papryka ostra nadaje się do marynowania. Dwie odmiany papryki ze słoika poszły w gnój, bo były niezdatne do jedzenia (nic miąższu, sama łykowata skórka). 

Dzięki za podlinkowanie - jak zwykle - nowości! 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minutes ago, meghan said:

Temat cukru i jego wszędobylstwa. Może warto go utworzyć?

Jak najbardziej.

Zakładaj w rezerwacie, może inne forumowiczki będą miały coś ciekawego na ten temat do napisania. 

 

BTW, niedawno szukałem płatków kukurydzianych (do zmielenia na potrzeby zrobienia panierki) i tylko jeden rodzaj był bez cukru albo syropu GF. Jak by współcześni ludzie byli upośledzeni i nie potrafili sobie sami dosypać czy dodać miodu. Bo nie chce mi się wierzyć, że ktoś jest tak skrajnie leniwy, żeby zrobić jedno machnięcie więcej łyżeczką, skoro będzie machał nią - jedząc. Chyba że planowane jest takie formatowanie jedwabnika, żeby z lenistwa też nie jadał :D

 

59 minutes ago, meghan said:

Pasta 1: sól, natka pietruszki, czosnek, oliwa
Pasta 2: sól, lubczyk, czosnek niedźwiedzi, oliwa, cytryna (ta pasta jest intensywna, więc jej używamy w małej ilości)

Ponoć selerowa jest też genialna. Przepis znajdziesz w necie. 

 

59 minutes ago, meghan said:

Szukam śledzionę (zapewne wołową). {...} Zastanawiam się, gdzie mogłabym ją kupić?

Nie wiem... może ktoś wysyłkowo temat ogarnia? W sklepie stacjonarnym, też ładnie marmurkowego steku wołowego raczej nie kupisz i trzeba przez net. W ogóle ta wołowina powszechnie dostępna to jest bardzo kiepska. Naprawdę obstawiam że tylko rasy mleczne są krojone na karmę dla jedwabnika. 

 

59 minutes ago, meghan said:

O, właśnie, gotowe porcje vel.mrożonki. Już z mamą myślałyśmy, by coś takiego porobić w sezonie. 

Mi się sprawdza. Kupię kalafiora, no to przecież nie zjem całego. To oddzielam różyczki, blanszuję, pakuję próżniowo*** i do zamrażarki. I tak robię z wieloma produktami. Bo jak mam zrobić np. sos pieczarkowy (pieczarka mam wrażenie jest turbo niedoceniana w polskiej kuchni) to co za różnica czasowa czy pięć porcji czy jedna? To wolę pięć zrobić. I tak dalej, i tak dalej :)

 

59 minutes ago, meghan said:

Dwie odmiany papryki ze słoika poszły w gnój, bo były niezdatne do jedzenia (nic miąższu, sama łykowata skórka). 

Aaa, no ja takie suszę i do młynka na proszek albo do malaxera na płatki. Chociaż swoje piri-piri (dumny hodowca ;)) ususzyłem i czasem dodam w całości. Ale pójdą na płatki - mniej miejsca. 

 

*** ogólnie polecam taką nawet prostą pakowarkę próżniową. Genialna sprawa do zamrażarki i do zwykłego przedłużania świeżości prawie wszystkiego w lodówce. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, dopiero podwieczór temacik wleci.

 

Cukier to ponoć dobry konserwator, ale przede wszystkim uzależniacz. 😎 Kasa się zgadza. 

 

Dokładnie, raz u znajomych w Warszawie jadłam steka z prawdziwego zdarzenia! Mięsko było z Argentyny, rzekomo. Niemniej jednak, pyszny! 

 

Tak, przede wszystkim suszymy i mielimy ostre papryczki.

Ostatnio od jednej ciotki dostałam Habanero w occie. Darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby, ale no niestety... Tam chyba nie było żadnej wody w zalewie. Ostrość zabił ocet. 

 

Tak, funkcjonujemy na pakowaniu próżniowym. Taką technologię, Szefie, ogarniam. 🤗

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj moim zrobiłam karkówkę na obiad. 

Naprawdę dobre mięso się trafiło! Nieprzerośnięte, nie mega tłuste. 

 

Mama wczoraj łagodnie przyprawiła (tylko czy aż czosnek niedźwiedzi i przyprawa do karkówki), a ja dzisiaj chwilkę przysmażyłam na patelni grillowej.

Mięso następnie trafiło do rondla z pokrywką i w piekarnik. 

Wyszło soczyste, super się kroiło i nie memlało się w ustach.

 

Dobre mięso to podstawa! 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 hours ago, meghan said:

Dobre mięso to podstawa! 

A-men ;)

Ja parę dni temu przypaliłem gotowy gulasz z karkówki - odgrzewając. Chwila nieuwagi, niewłączenie timera z alarmem i klops. A właściwie gorzki shit. Zmarnowałem pół garnka (uprzednio) świetnego gulaszu. Fajnie przyprawiony itp. Jeszcze z dnem garnka walka była.

Ale zaraz wrzutkę robię kolejnej porcji i odnawiam produkt, bo już czas marynowania styka. 

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Druid napisał:

Nie jem śniadań polecam zrezygnować z jedzenia śniadań

Jakieś argumenty za, jakie plusy? Z tego co pamiętam, to śniadanie to podstawa udanego dnia? Ja na keto właśnie jak dobrze podjadlem to później do południa mogłem lecieć na pełnej możliwości energetycznej, pobudzenie + chęci + energia + dobre nastawienie. Słabe śniadania mnie natomiast zamulały. Brak śniadań w moim wypadku to brak siły i dekoncentracja.

 

Lubię jakieś takie nowinki, ale też fajnie jakby były oparte na jakiś badaniach, chętnie poznam tę koncepcję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma jednej drogi, trzeba słuchać własnego organizmu. Ja śniadań nie jadam odkąd pamietam, myślę że od podstawówki. Moj żołądek nie domaga się jedzenia do 11-12 czasem dłużej, niezależnie o której wstanę, przez to naturalnie wchodzii coś a la IF,  bo zwykle kończę na dwóch posiłkach. Z doświadczenia wiem że to nie wystarczy żeby schudnąć, a nawet można przytyć w ten sposób. Na mnie keto zadziałało bardzo dobrze, pasuje mi smakowo i objętościowo. Stąd zwykle jem tylko obiad mięso + sałatka, oraz wczesną kolację jakieś różności sery, jaja, warzywa, wędliny, ryby.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.