Skocz do zawartości

Brak wpływu cen paliw na popyt


Wolumen

Rekomendowane odpowiedzi

Jak w tytule.

 

Paliwa obecnie są aburdalnie drogie, zwłaszcza w korelacji z zarobkami, które w porównaniu do ogólnej drożyzny spowodowanej inflacją stoją w miejscu.

 

Również w odniesieniu rok do roku paliwa zdrożały o 50%. Dostał ktoś z was tyle podwyżki w rok?

 

W moim budżecie bardzo wyraźnie zaczęło to być odczuwalne, dlatego też od kwietnia przesiadam się na zbiorkom i autem dojezdzal będę tylko 4 km na stację pkp, a pozostalem 40km do pracy już pociągiem, a następnie rowerem miejskim 2km (w niepogode MPK).

Niestety, będzie trochę gimnastyki i będę dłużej dojezdzal ale  wiosna i lato za pasem więc z pożytkiem dla zdrowia.

Natomiast szybka analiza kosztów pokazuje, że oszczędzam na tym rozwiązaniu sporo kasy i dlatego się na nie zdecydowałem.

Obecnie robię niemal 100km autem dziennie, co przy cenie benzyny 6,60zl i spalaniu średnim mojego auta na poziomie 6,5L/100km daje 43zl dziennie na samo paliwo.

Jeszcze w styczniu robilem te trase za okolo 34zl.

 

Gaz w domu (mam segment ogrzewany GZ) podrozal tak, że rachunek w lutym wyniósł 1300zl vs. 500zl w lutym 2021, ktory był zimniejszy.

Żarcie droższe o 30%, bochenek chleba 4,5- 5zł i wiecej.

 

TYMCZASEM 

 

moje obserwacje wskazują, że społeczeństwo niespecjalnie jest tym wszystkim przygniecione.

Na ulicach korki, centra handlowe pełne aut.

 

Jestem w stanie zrozumieć, że dużo ludzi dojezdza do pracy z zadupi, bez mozliwosci alternatywy i beda jezdzic nawet za 10zl/L.

 

Natomiast wg  mojej oceny w ogóle nie widać mniejszego ruchu, więc zaczynam czuc się dziwnie zmieniając auto na zbiorkom-jak biedak, a zarabiam powyzej średniej krajowej.

 

Czy zatem rzekoma drożyzna i inflacja o której wszyscy wszem i wobec trąbią to jakaś forma urban legends?

 

Skąd ludzie biorą na to wszystko skoro praktycznie nikt nie dostał podwyżki procentowo równej skokowi cen?

Wszyscy jadą na kredytach, limitach w kontach, kartach? 

Dla mnie rachunek jest prosty- mam pensji kwotę X i jak wszystko drożeje nagle o 50% (gaz ziemny, paliwo, prąd też mam sporo wyzsze rachunki) to nic nie wymyślę, gdzies muszę pasa zacisnąć.

No i właśnie jakoś nie bardzo widzę to u innych, by zaciskali.

Plany wakacyjne juz wiekszosc ma, biura podróży wciąż oblegane....

 

Polska to dziwny kraj, zawsze tak było odkad tylko pamiętam. Narzekali wszyscy ale jednoczesnie każdy jakoś dawał radę i to całkiem nieźle.

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, Wolumen napisał:

Polska to dziwny kraj, zawsze tak było odkad tylko pamiętam. Narzekali wszyscy ale jednoczesnie każdy jakoś dawał radę i to całkiem nieźle.

 

Bo Polak zawsze "narzeka i kombinuje". Oficjalne zarobki to pic na wodę fotomontaż. Drugie tyle idzie pod stołem itp. I rząd dobrze o tym wie :).

Edytowane przez Baca1980
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Wolumen napisał:

43zl dziennie na samo paliwo.

Jeszcze w styczniu robilem te trase za okolo 34zl.

 

Za 9 pln dziennie oszczędności, a i tak odpalasz auto aby dotrzeć na stację to ja bym nie ryzykował "zbiorkomu".

  • Like 3
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ciekawa kwestia. Też się nad tym ostatnio zastanawiam. W zasadzie to jest to dobry sygnał dla władzy, że Polaka można cisnąć jak cytrynę i jedyne co zrobi to popierdoli na fejsbuniu, puszcza łańcuszek memów z hejt PiSem a i tak będą wystawiać PiSde do golenia. Skoro wytrzymują 6,5 zł za litr to i 10 zł wytrzymają.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest typowy problem natury "Co widać i czego nie widać" o których pisał Bastiat. Widać, że ludzie nie rezygnują z podstawowych wygód, które definiują ich standard życia. Ba, nawet w statystykach PKB rośnie, konsumpcja rośnie (to że kwotowo a nie ilościowo to już nieważny szczegół), itd.

To czego nie widać to topniejących oszczędności, zmniejszenia inwestycji, innowacyjności, zmiany preferencji czasowej, być może nawet zmiany podejścia do życia.

 

Przykładowo, Ty widzisz Janusza w samochodzie jadącego do pracy przy benzynie za 7 zł ale nie widzisz, że ten Janusz być może jest w wieku emerytalnym i z emerytury zrezygnował bo przy obecnych kosztach życia nie stać by go było na utrzymanie.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Rnext napisał:

A za luty już nasze kochanieńkie państwo ma 11 mld deficytu.

 

No nie. Polska ma 11 mld PLN deficytu. Wasze kochanieńkie państwo całkiem wypadło z obiegu.

 

P.S.

Wstaw mi tu jeszcze raz proszę obrazek, jak to się fajnie u was giełda w Moskwie odbiła. Otworzyli już?

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Wolumen napisał:

moje obserwacje wskazują, że społeczeństwo niespecjalnie jest tym wszystkim przygniecione.

Na ulicach korki, centra handlowe pełne aut.

 

Ja akurat w swoim mieście zauważyłem, że na drogach aut jest mniej, oczywiście dalej są korki, ale nie takie jak wcześniej.

Więcej ludzi natomiast zaczęło jeździć komunikacją miejską.

Co do społeczeństwa oni bardziej przejmują się losem Ukrainców, darmową pomocą, mesjanizmem niż własnym losem i kieszenią.

Gdy przychodzi do podwyżek jakaś tam mała grupa ludzi wychodzi na ulice, kilka tysięcy ludzi w necie się sprzeciwia natomiast cała reszta

jest bierna i pasywna bo komuna, III RP zrobiła z ludzi posłusznych niewolników i pokazała, że zwykły obywatel gdy podejmie działanie będzie ukarany.

Dlatego by mieć święty spokój to nie robią nic mało tego ludzi, którzy chcą coś robić oczerniają, atakują czy wyzywają.

Homosovietikusa do niczego nie przekonasz ważne, że starcza na alkohol, papierosy, słodycze, opłacenie rachunków, za tv, internet, telefon.

Dla nich rosnąca inflacja, podwyżki cen, usług, dobro państwa i narodu, brak wolności, swobód, praw jest nieważne, ważne, że im się w miarę dobrze żyje od pierwszego do pierwszego.

 

1 godzinę temu, Wolumen napisał:

Skąd ludzie biorą na to wszystko skoro praktycznie nikt nie dostał podwyżki procentowo równej skokowi cen?

 

Jak to skąd z oszczędności, 500+, socjali, zapomóg, kredytów. pożyczek czy dodatków.

Zapytaj się ludzi z pokolenia twoich rodziców jak maja dzisiaj młode małżeństwa z dziećmi a jak mieli kiedyś oni.

To wszystko jest nie do porównania.

Ludzie mają pieniądze bo całe życie kitrali w skarpetach czy na kontach a teraz strach, że przepadną to wydają.

Co do jakości i standardu życia no cóż Polacy pełni kompleksów nie stronią środków by żyć na w miarę wysokim dla siebie poziomie.

Przecież powiedzenie "Postaw się a zastaw się" nie wzięło się znikąd.

  

1 godzinę temu, Wolumen napisał:

Polska to dziwny kraj, zawsze tak było odkad tylko pamiętam. Narzekali wszyscy ale jednoczesnie każdy jakoś dawał radę i to całkiem nieźle.

 

Jak to mawiał Piłsudski "Naród wspaniały tylko ludzie k***y".

Polacy zostali straumatyzowani wojnami, zaborami, powstaniami, okupacją, przetrącono Polakom kręgosłup moralny, napuszczono na siebie nawzajem by się wiecznie żreć.

Narzekanie czyli tzw. cecha narodowa to spuścizna po tym wszystkim oraz wieczne wmawianie Polakom poczucia winy, wstydu by jeszcze bardziej nas upodlić.

Dajemy radę bo nauczyliśmy się żyć w kiepskich warunkach, biedzie i po prostu nie chcemy znów do tego wszystkiego wracać dlatego narzekamy.

 

 

 

  • Like 11
  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Just now, Ramzes said:

Ja zauważyłem ,że jeżdżą wolniej.

Zdecydowanie. Na A2 ciężko było mi ostatnio spotkać osobówkę >120km/h 

Ale, mimo, że sam nie przebierałem w środkach (kierunek na Berlin), wyprzedziło mnie ze świstem parę MLi, G-klasse i LandCruiser w wersji dla szejków arabskich na ukraińskich rejestracjach.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Wolumen napisał:

Natomiast wg  mojej oceny w ogóle nie widać mniejszego ruchu, więc zaczynam czuc się dziwnie zmieniając auto na zbiorkom-jak biedak, a zarabiam powyzej średniej krajowej.

 

Trzeba zrozumieć, że wśród wielu Polaków nie jest znany taki termin jak oszczędzanie.

Mam kolegę, który żyje od wypłaty do wypłaty. Na koniec miesiąca zostaje mu nieraz 100-200 złotych na koncie w banku po czym komentuje: ,,jak to dobrze, że niedługo wypłata bo już mi tylko stówa została"

Zapytałem się go co by zrobił, jakby z dnia na dzień stracił pracę, co za tym idzie nie miałby żadnych dochodów - na początku zgłupiał bo chyba doznał jakiegoś szoku, po pewnym czasie odpowiedział jedynie ,,nie wiem".

 

To nie jest tak, że on żyje od wypłaty do wypłaty bo jest biedny, po prostu:

- Kebabik x3 w tygodniu, do tego trzeba doliczyć jeszcze maka i kfc

- Codziennie kawa na mieście

- Każdego miesiąca muszą być nowe buty czy nowa kurtka

 

Gościu po prostu zeruje się z pieniędzy bo nie potrafi oszczędzać.

 

Ja gdy mam mniej niż 10 koła na koncie to dosłownie nie mogę spać.

 

Do pracy zapierdalam pieszo, w ciepłe miesiące rowerem.

Serio stanie w korkach może kogoś rajcować? (chyba, że nie ma innej opcji, mieszka na jakiejś wiosce, to rozumiem, jest zmuszony do jeżdżenia autem).

 

Oszczędzam całe życie i bardzo dobrze mi się to kalkuluje, do spłaty hipoteki zostało mi śmieszne kilkadziesiąt tysięcy złotych a taki ktoś, kto codziennie pije kawę na mieście całe życie będzie wynajmował i tankował po 10zł za litr.

Edytowane przez Tomek9494
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minutes ago, Egregor Zeta said:

To który jest kurwa ruską onucą?

Aktualnie każdy, z kim trzeba wzbić się ponad argumentację z przedszkola :D

{

- jesteś gUpi!
- nie! To ty jesteś gUpi!
- a właśnie że nieprawda bo ty!
itd... czyli do czasu odbioru przez mamusię. 

}

 

dziś za tą procedurkę robi "ruska onuca".

Ale półgłówków nie brakuje. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Tomek9494 napisał:

Ja gdy mam mniej niż 10 koła na koncie to dosłownie nie mogę spać.

 

To masz gorzej, niże ten Twój kumpel, serio.

 

Miałem okazję już dwa razy zbankrutować do 30-stki (przy czym pisząc ,,zbankrutować", mam na myśli stratę wszystkich pieniędzy z dnia na dzień, z różnych przyczyn), i co?

 

I nic. Po prostu się odkułem. I pieniądze obecnie stanowią już dla mnie rzecz nie tyle drugorzędną, co nie absorbującą tak mojej uwagi. Jak nie mam, to po prostu zarobię i tyle. Albo czegoś nie kupię, albo kupię to później. Poświęcanie więcej czasu na rozmyślania nad kwestią pieniędzy, to wyłącznie strata czasu*.

 

Dlatego będąc już po 30-stce jestem skłonny bardziej zrozumieć ludzi, którzy szastają kasą na lewo i prawo, niż duszą każdy grosz, bo sam przez lata byłem taką sknerą i wierzyłem, że posiadanie poduszki finansowej zapewnia solidne bezpieczeństwo. Ale to tak naprawdę iluzja - jak stracisz, to zrozumiesz.

 

Jasne, że lepiej jest mieć, niż nie mieć, ale wpędzanie się w jakieś stany nerwicowe z powodu salda na koncie, to już przypadek podpadający pod pomoc psychologa.

 

*trzeba mieć na uwadze, że ten post piszę jako osoba bezdzietna, więc kumam, że osoby mające dzieci na utrzymaniu, kategorycznie się ze mną nie zgodzą.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Throgg napisał:

posiadanie poduszki finansowej zapewnia solidne bezpieczeństwo. Ale to tak naprawdę iluzja - jak stracisz, to zrozumiesz

Bo zapewnią jeśli rozumiesz pojęcie poduszki finansowej. 

A do głównego tematu. Polacy prędzej przestaną żreć niż pozwolą by sąsiad myślał że żyje im się gorzej.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Brat Jan napisał:

Za 9 pln dziennie oszczędności, a i tak odpalasz auto aby dotrzeć na stację to ja bym nie ryzykował "zbiorkomu".

Analogicznie obniżylem o 1,5st. C. temp. w domu, bylo 22.st jest na 20,5. Oszczędzam na gazie. Zmywarka chodzi raz na 3 dni, zmywam więcej ręcznie, pranie robię w bardziej przemyslany sposob, uzywam programow ekonomicznych. W polaczeniu z oszczednosciami na paliwie robie sie z tego jakies 600zl na miesiac oszczednosci. A, bylbym zapomnial o racie kredytu za mieszkanie (szczescie, ze ostatnie 2 lata) co mi skoczyła o 250pln.

 

Jak widzisz uzbiera sie, a pensja stoi w miejscu od 2020r.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paliwa kosztowaly od paru ładnych lat koło 5 zł. I jakoś nikt nie pytał czemu nie drożeją skoro wszystko drożeje i każdy coraz lepiej zarabiał. Na studiach w 2010 5 tys. To była pensja marzeń. Dziś to 10 tys jest ta kwota marzeń. 

Edytowane przez Gixer
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Gixer napisał:

Paliwa kosztowaly od paru ładnych lat koło 5 zł. I jakoś nikt nie pytał czemu nie drożeją skoro wszystko drożeje i każdy coraz lepiej zarabiał. Na studiach w 2010 5 tys. To była pensja marzeń. Dziś to 10 tys jest ta kwota marzeń. 

5 tys to w miescie powiatowym nadal pensja marzeń.

Jeśli oczywiscie mowisz o kwocie netto.

7 godzin temu, Brat Jan napisał:

@Wolumen widę, że chcesz zaoszczędzić troszkę kasy na następną samotną matkę :D

A może masz już jakąś na oku?

 

 

 

 

Ile masz lat, że nie wyrosłeś jeszcze z poziomu żartu nastolatka?

 

Chcesz się bawić w prywatne wycieczki to rób to w bardziej finezyjny sposób, niż obrzucanie kogoś gównem na oślep w nadziei, że coś sie przyklei.

  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.