Skocz do zawartości

Bezstresowe wychowanie - artykuł newsweeka


Rekomendowane odpowiedzi

https://www.newsweek.pl/polska/spoleczenstwo/wychowanie-dzieci-czy-rodzice-oduczaja-dzieci-o-ich-obowiazkach/f8fndep

Dwa fragmenty:

– Syn chodzi do publicznej podstawówki na warszawskim Powiślu. Ostatnio nauczyciele zwołali pilne zebranie, bo „już nie da się wytrzymać z tymi dziećmi”. Kompletne rozprzężenie. Dzieci przychodzą na lekcje nieprzygotowane i „co mi pani zrobi?”

 

Marta z mężem mają te same obawy. Nie chcą psuć relacji z córką, nie chcą, żeby się denerwowała, płakała. – Najważniejsze, żeby była szczęśliwa – mówi Marta.

– Boimy się, że jak zaczniemy córkę zmuszać, dociskać obowiązkami, to w przyszłości będzie kobietą dającą się zdominować, sfrustrowaną. A przecież lepiej, by czuła się wolna – twierdzi Marta.

 

 

 

---

Pytania na zanętę:

 

 

1. Czy w całym tym bezstresowym wychowaniu nie chodzi przypadkiem o stworzenie nowego człowieka, który jest słaby i przez to zależny od innych(np. państwa)?

2. Skoro dzieci nie szanują własnych rodziców, to kogo w dorosłym życiu będą szanować?

3. Jak Wy wychowujecie swoje dzieci i czy jesteście zadowoleni z efektów?

 

  • Like 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z wiki:

Cytat

Za propagatora koncepcji bezstresowego wychowania uchodzi Benjamin Spock, autor popularnego podręcznika wychowania dzieci wydanego w 1946 roku, w którym proponuje wychowanie uznające podmiotowość dziecka. Spock twierdził jednak, że zrównywanie postulowanego przez niego szacunku do dziecka z permisywizmem* to nadinterpretacja. Pod koniec życia wydał książkę „Lepszy świat dla naszych dzieci”, prezentującą konserwatywne poglądy na wychowanie

 

[*Permisywizm – termin etyczny oznaczający tendencję do bezgranicznej tolerancji wobec zachowań innych osób. Permisywizm zakłada, że zakazy obyczajowe są niepotrzebne lub szkodliwe, a działania jednostek nie powinny być oceniane pod kątem obyczajności czy norm społecznych.]

 

Także jeden z popularyzatorów tego pojęcia prawdopodobnie potępił by te schematy występujące w artykule.

A sam artykuł, to standardowo, wymyślone historyjki pisane w sposób mający wywołać emocje, dzięki czemu boomerzy mogą się dowartościować, że "kiedyś to było".  ;) 

Edytowane przez Dworzanin.Herzoga
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z moimi nie mam kontaktu od dwóch lat (maDka p0lka) ale takie rozwydrzone nie były jak teraz widzę u innych dzieciaków. 

 

Dalsza znajoma ma w klasie 1-3 totalny rozpizdziel z gówniakami. 

Rozmowy, zebrania z debilnymi starymi nic nie dają. 

 

Chamstwo, teksty jak z monopola, zero szacunku są na codzień.

Inna sprawa że to nie zbyt ciekawa dzielnica Poznania. 

 

Obce mnie wkurw. i nawet nie można się odezwać.

Najlepiej dać im święty spokój, laptopa, konsole lub telefon. 

 

Człowiek stary nie jest, ale za moich czasów (sic!) jakiś porządek i szacunek był w szkole. 

 

I to nie szkoła uczyła zachowania tylko wynosiło się to z domu. 

 

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, że nie mam dzieci :D

 

Możesz dobrze je wychować a szkoła zniszczyć je bo nie będzie chciało odstawać od innych.

 

Na pedagogice wyraźnie mówili, że dziecko potrzebuje granic w formie zachęt i kar.

 

Pedagog opowiedział o dziecku znajomych, które notorycznie wchodziło na meblościankę. Żadne tłumaczenia nie pomagały. Po długim czasie matce puściły nerwy i przylała mu. Przestało wchodzić.

 

Powiedział, że dziecko do 6 roku życia ma inne fale mózgowe, jakby żyło we śnie, inteligentną świadomość zaczyna mieć po 6 roku życia. Do szóstego roku rozumie kategoryczne i wyraźne granice, żadnych metafor, pierdotłumaczeń, proste tak lub nie.

 

Pytał się co ma robić rodzić jak dziecko leci z ręką na ogień?

 

a) złapać jego ręce/trzepnąć aby nie poparzyło się

b) Brajanku, nie dotykaj bo poparzysz się!

 

Kluczowy jest fakt, że dziecko nie rozumie co oznacza słowo poparzyć się.

 

Prawidłowa odp to a, potem należy zapalić małą świeczkę i pozwolić aby dziecko poparzyło jeden paluszek. Wtedy dobitnie zrozumie, że to naprawdę jest niebezpieczne.

 

Problemem dzisiejszych czasów jest brak granic i wychowywanie dzieci na dziko z tabletem.

Edytowane przez Martius777
  • Like 14
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja mam w domu siedmioletnią córkę. I moje dziecko mnie czasami zaskakuje swoim odbiorem świata. Czasem poprosi mnie o jakąś pierołke np.gumke do mazania ( mimo, że ma ich z 5) i po kilku dniach od zakupu mówi coś w stylu "Mamusiu dziękuję Ci za tą  gumkę jest super" ,  to samo z innymi rzeczami.  Jak chce oddać jej stare zabawki a wszystkie trzyma w oryginalnych pudełkach to mówi " Mamo nie mogę tego oddać,  poprosiłam Cie o nie a ty mi kupiłaś żebym się cieszyła i to dalej mnie cieszy."  Zazwyczaj ma rozgardiasz w pokoju ale rzeczy szanuje.  

Kiedyś z nią rozmawiałam i powiedziała coś co mnie bardzo zmroziło. Zaczęła od tego że jestem fajna i lubi ze mnie spędzać czas a jej koleżanki tak nie mają. Spytałam dlaczego i wtedy padło " Bo mamy moich koleżanek nimi GARDZĄ" "Co przez to rozumiesz?"  " One są nikim dla swoich mam , traktują je jak śmieci i są dla nich bardzo złe." 

I dla mie obecność drugiego rodzica w życiu dziecka wydaje się czym koniecznym, bo jak jedno nie potrafi być rodzicem to jest szansa , że drugi rodzic jest choć trochę stabilniejszy. 

  • Like 3
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, PyrMen napisał:

Najlepiej dać im święty spokój, laptopa, konsole lub telefon. 

 

1 godzinę temu, Martius777 napisał:

Problemem dzisiejszych czasów jest brak granic i wychowywanie dzieci na dziko z tabletem.

Dzisiejsze dzieci z telefonami to jakaś kompletnie odrealniona sytuacja, patrząc z perspektywy końca XX wieku.

Sam mam brata, wiek ~10 lat, to on i kumple zamiast zostać po szkole i pograć w przysłowiową "nogę", poganiać się czy rzucać w przyszłe myszki papierowymi kulkami - wolą wrócić do domu, odpalić konsolę i ten Fortnite...

  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, cst9191 napisał:

1.

Tak. Goje są wychowywani na bezwolnych niewolników. Przykładem będzie edukacja z testami wyboru. Dla małych dzieci może to być ok na początek edukacji, przedszkole, klasa 1, 2 itd. 

 

Ale w dorosłym życiu nie masz testów wyboru. Rozmawiając po angielsku nie masz przed sobą gotowych dialogów itd. 

 

Kolejny absurd, zbyt wąskie ramy edukacji, tzn pisząc zdanie po ang jeśli nie dasz przed słowem np cat "a”, nauczyciel uzna zdanie za błędne i 0 pkt. Tak samo jeśli będą słowa zamienione, no do cholery - w praktyce jeśli nie goście na dworze królewskim, nikt nie zwróci uwagi na takie pierdoły i każdy zrozumie.

 

Albo zadania z matematyki 3 + 3 + 4. Jak dziecko napisze 6 + 4 = 10 to błąd, bo trzeba rozpisać. Serio, widziałem takie przypadki.

 

Do tego edukacja chłopców i dziewcząt, powinno być oddzielenie gdyż chłopcy rozwijają się późnej, dziewczynki wcześniej i edukacja nie jest dostosowana do żadnej z grup. 

 

Za mało nauczycieli płci męskiej (gdzie ta równość?).

Do tego nauka bezwartościowych rzeczy jak wydobycie węgla w Mozambiku. W całym moim życiu nie przydały mi się nigdy wzory chemiczne, pierwiastki, potęgi ani ułamki, ani mitochondrium. 

 

Edukacja z każdego indywiduum robi szablonowego szarego człowieczka, a osoby które rozsadza energia młodości, zamiast dać im więcej sportu do wyżycia się to się karze, że ktoś nie wysiedzi 9h w szkole np. 

 

Cała edukacja do wypiwerdolenia w kosmos. Dodatkowo rozbieżności w edukacji: na biologi uczy się czego innego, a na religii jest pranie mózgu katolickie/islamskie itd, teraz edukacja seksualna i ileś płci. 

 

10 godzin temu, cst9191 napisał:

2.

Będą szanować tylko wtedy, gdy wiedzą że poniosą konsekwencje. 

Dlaczego szare myszki w pracy potrafią się ogarnąć i wykonywać obowiązki, a po powrocie do domu drą japę na męża?

 

No słucham, dlaczego? Bo mogą. Szef wypierdoli taką osobę z hukiem jak będzie miała okresowe humory.

Mąż będzie to znosił, bo takie "zabawne nie groźne foszki" ciągnące się latami.

 

Z tym szacunkiem to też nie kwestia zero jedynkowa, należy mieć jakąś podstawową dozę szacunku dla każdego, nawet dla więźnia który może być niewinny. Jednocześnie należy mieć swoje zdanie, i jak to mówią lepiej komuś wejść w drogę niż w dupę - często argument starszych ludzi, że im się szacunek z automatu należy. Gówno się należy! Szanuj mnie, ja szanuję Ciebie, proste. 

Fakt posiadania cipy czy podeszłego wieku nie obliguje nas do traktowania specjalnie takiej osoby.

 

Oczywiście zawsze są wyjątki, wchodzisz w kolejkę w kasie JEDNOCZEŚNIE z starszym dziadkiem, zamiast się kłócić, lepiej puścić - proszę, niech pan idzie. Tyle i aż tyle. Ale nie robić UJ wie czego, bo on jest stary, a ona jest kobietą. 

 

10 godzin temu, cst9191 napisał:

3.

Nie mam dzieci Bracie, i choć kiedyś bym chciał mieć, to nie wiem jak się potoczy to w obecnym popierolonym świecie.

Są plusy i minusy: można dać dziecku i nauczyć tego, czego samemu się nie miało. Jednocześnie żyć ze świadomością, że się sporowadza na dziecko egzystencję w na tej pojebanej planecie, to wolny wybór każdego człowieka. 

No i dziś łatwiej o kurwę niż o matkę dla swoich dzieci...

 

2 godziny temu, Dworzanin.Herzoga napisał:

wymyślone historyjki pisane w sposób mający wywołać emocje, dzięki czemu boomerzy mogą się dowartościować, że "kiedyś to było"

Taaa, było biednie, 5-7 dzieci plus rodzice i dziadkowie, brak czasu na prawdziwe wychowanie dzieci (dawanie jeść i posyłanie do szkoły to nie wychowywanie! To obowiązek) bo bieda, nie ma na buty, na książki, wyzysk od małego (nie mylić wyzysku z obowiązkami domowymi i pomocną w gospodarstwie). Chujowe warunki, i zamiast pomyśleć nad prokreacją to zwierzęce instynkty, narobić dzieciaków i niech się dzieje wola niebios ale chuj, było "lepi".

 

Ale przyznaję fakt, pod pewnymi względami jak bycie młodszym, oraz zupełnie inne interakcje międzyludzkie było rzeczywiście lepiej, ale ogólne czasy były gorsze nawet niż obecnie, mam na myśli fakt strzelania do robotników, pacyfikacje strajków, opozycji, morderstwa, żywność na kartki itd. 

 

 

2 godziny temu, PyrMen napisał:

Obce mnie wkurw. i nawet nie można się odezwać.

Najlepiej dać im święty spokój, laptopa, konsole lub telefon. 

Ot obraz maDki p0lki: dać dziecku urządzenie aby nie przeszkadzało, sprzedać je do rodziców a samemu dyskoteki i kutangi, nowi wujkowie co chwila. Wychowywanie chłopców na bezwolne robociki w stu procentach zależne od mamusi: czytałem kiedyś o przypadku, jak madka dzwoniła do syna XX razy dziennie: zjedz, ubierz się, idź do szkoły. Raz nie zadzwoniła że ma iść do szkody i syn... Nie poszedł! Polskie kobiety już przechodzą samych siebie, po prostu tra ge dia!

 

2 godziny temu, Martius777 napisał:

a) złapać jego ręce/trzepnąć aby nie poparzyło się

b) Brajanku, nie dotykaj bo poparzysz się!

 

Kluczowy jest fakt, że dziecko nie rozumie co oznacza słowo poparzyć się.

 

Prawidłowa odp to a, potem należy zapalić małą świeczkę i pozwolić aby dziecko poparzyło jeden paluszek. Wtedy dobitnie zrozumie, że to naprawdę jest niebezpieczne.

Też dobre. Dziś rodzice wyręczają dzieci we wszystkim, a powinni motywować do działania, uczyć. Synu, coś nie wyszło jak trzeba, zrobimy tak i tak. Synu, sam nie wiem, ale wujek ten i ten robił to, jego zapytamy! Synu, nie wyszło? Nie szkodzi. Nauczysz się, nie złość się, powoli po kolei, tak i tak. 

 

Niestety większość synów usłyszy bluzgi, albo że do niczego się nie nadaje co podcina skrzydła i demotywuje do działania: po co się starać, jak gówno z tego?

 

Sam byłem tak wychowywany, zajęło mi dwadzieścia parę lat zanim nie podwyższyłem ujemnej samooceny do choćby przeciętnego poziomu, wszystko przez takie wychowanie. 

Ogólnie większość ludzi nie nadaje się do wychowywania dzieci.

.

Godzinę temu, peg napisał:

Kiedyś z nią rozmawiałam i powiedziała coś co mnie bardzo zmroziło. Zaczęła od tego że jestem fajna i lubi ze mnie spędzać czas a jej koleżanki tak nie mają. Spytałam dlaczego i wtedy padło " Bo mamy moich koleżanek nimi GARDZĄ"

Jak wyżej: dziś bez problemu znajdzie chętną na karuzelę kutangi, ale z perspektywy mężczyzny powiem, że bardzo ciężko jest znaleźć potencjalną matkę dla swoich dzieci. 

Edytowane przez DOHC
Literówka - DOHC
  • Like 2
  • Dzięki 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z polką się nie da mieć dzieci a jak już to bardzo trudno czerpać przyjemność z ich posiadania. 

 

Znam gości, którzy próbowali dyscyplinować dzieci. Nowoczesna mamusia wtedy (dopiero) odrywa się od telefonu i zaczyna jęczeć, że czepiasz się do dziecka bez powodu.

 

Nie dość, że podważa twój autorytet to jeszcze robi z dziecka debila.

 

Większość normalnych wychodzi z takich układów za dużo nerwów.

 

Dzieciak z polką to jak kupno rozjebanego auta. Płacisz i kupujesz problem. A chyba nie o to chodzi.

  • Like 2
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A teraz wychodzi przed uczniów w klasie Siergiej Brin wraz z Elonem Muskiem i dzieci siedzą cichutko jak zaczarowane a po wykładzie mają setki pytań. No może z wyjątkiem rzeczywiście baranów patentowanych, bo ich istnienie jest statystyczną koniecznością. 

Sami powiedzcie, gdzie na skali szacunku społecznego jest zawód nauczyciela? W dupie. Nie słucha się głupszego i gorszego od siebie, przecież gdyby był rzeczywiście taki mądry, to nie pracował by w szkole. To raz.

Następny w kolejce jest autorytet rodziców. Gdzie on najczęściej jest? Ano w tej samej okrężnicy. 

Media i wzmocnienie bezwartościowych dążeń i zachowań przez otoczenie, pozbawione choćby równoważącej siły rodziny i szkoły, zrobiły swoje. To chińskie dzieci chcą być astronomami, matematykami czy nauczycielami (sic!) a "zachodnie" - półgłówkami z TikToka czy youtuberami albo influencerami. Jednak zazwyczaj, mało że będą niewykształconym ciemniakiem i nikim, to strugają sobie czarniejszy los - podnóżków i służących swoich chińskich panów. Krzyż im na drogę, skoro nie rozumieją (bo kto im ma wpoić?), że choćby wolność i "bezstresowość" skończy się na dzieciństwie a potem bardzo słono kosztuje i nie jest za darmo. 

  • Like 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Rnext napisał:

Krzyż im na drogę, skoro nie rozumieją (bo kto im ma wpoić?), że choćby wolność i "bezstresowość" skończy się na dzieciństwie a potem

...a potem twierdzą, że demokratyczny komunizm to dobry system, bo każdy będzie miał po równo. ☺️

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bezstresowe wychowanie istnieje tylko w sferze życzeniowej i każdy rodzic to wie.

 

A to, że ciężko czasem wejść w rolę rodzica to się kamufluje własne lenistwo lub brak czasu i sił takimi bzdurami, zwykła racjonalizacja gdzie dla większości obserwatorów sprawa jest oczywista co do faktycznych motywów opiekunów.

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla dzieci trzeba mieć CZAS i poczucie, że nigdzie ci się nie spieszy. To jest problem dzisiejszych czasów. Tu niestety przyznaję się, że u jeżeli moje dzieci będą wartościowymi ludźmi, to w dużej mierze będą to zawdzięczać ojcu. Ja nigdy nie mam czasu, zawsze mam jakieś zaległości, mąż potrafi sobie w głowie wyłączyć tę gonitwę myśli. Jest już w takim wieku, że wie, że żadne pieniądze, awanse, pozycje społeczne nie są ważniejsze niż radość jego dziecka.

Ja natomiast z domu wyniosłam dyscyplinę. Moi rodzice oddali by za mnie nerki i serca (jak śpiewał Mata ;)), ale stawiali wymagania co do nauki, kultury itd. I ja też taka jestem wobec moich dzieci - jestem tym złym policjantem.

Córka jest wybitnie elokwentna i towarzyska, syn ma swój świat. Może syn odstaje społecznie, ale kurde blaszka, dać mu prawdziwą wkrętarkę i on ją normalnie potrafi obsłużyć i rozkręcić całe biurko na części. Dla niego to jest betka. Wie jak włączyć silnik w aucie. Jak się go posadzi przed kierownicę na drodze gruntowej, to bez pomocy potrafi kierować autem i nie zjedzie na bok, zawsze włącza poprawny kierunkowskaz itd. Ale społecznie jest mu trudniej funkcjonować.

Ja widzę niesamowite postępy u swoich dzieci (szczególnie syna) jak się wkłada dużo wysiłku, wymaga się konsekwentnie, wdraża się rutynowe działania, dużo czasu z nimi spędza, planuje porządek dnia. Nie muszą to być cuda na kiju, żadne disneylandy. Zwykłe codzienne obowiązki, wspólnie wykonywane.

Jeżeli było kiedyś tak cudownie i nie popełniano żadnych błędów, to jak to się stało, że jednak my teraz nie potrafimy wychować naszych dzieci, że mamy jakieś problemy psychologiczne, że jesteśmy pogubieni. Przecież wszystko było idealne. Gdzieś jednak zostały popełnione błędy - ja nie wiem, gdzie. Działam intuicyjnie. Ja bym chciała wymagać i wyciągać konsekwencje, mąż woli tłumaczyć, tłumaczyć, tłumaczyć. Nie wiem, kto ma rację.

Ja się zawsze śmieję - Jak nie wiesz jak postąpić ze swoim dzieckiem, wyobraź sobie, że to cudze - od razu będziesz miał setki rozwiązań.

 

 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bezstresowe wychowanie sluzy tylko i wylacznie temu, aby bronic kijowe zachowanie kobiet. Zaraz bedzie to norma spoleczna. Z tym naprawde ciezko jest walczyc. Dziecko tez jest ciezko wychowywac. Moja nauczyla dzieci, aby za najmniejsza kare albo zwrocenie uwagi plakaly jak bym chcial je zabic. Jest w tym cel. Chcialbym dotrzec do zrodel takich postepowan.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, DOHC napisał:

Do tego nauka bezwartościowych rzeczy jak wydobycie węgla w Mozambiku. W całym moim życiu nie przydały mi się nigdy wzory chemiczne, pierwiastki, potęgi ani ułamki, ani mitochondrium. 

Gdzie pracujesz bracie, że po szkole nigdy nie skorzystałeś z żadnego wzoru chemicznego (ok, to jeszcze możliwe, ale ->) z pierwiastka czy potęgi lub ułamka? 

Nawet obliczając ratę kredytu musisz korzystać z jakiś działań matematycznych, procenty, ułamki (1/2 to inaczej 0,5 - inny zapis).

Poza tym w tym momencie wychodzi standardowy błąd myślowy typu "po co uczyć się wzorów skróconego mnożenia jak nie użyję ich nigdy w życiu". Ano dlatego, że w chwili gdy człowiek się ich uczy i stara zrozumieć zasadę działania danych pojęć (nie wykucie na blachę) zwiększa swoją inteligencję. W przyszłym życiu widzi więcej zależności pomiędzy różnymi zjawiskami i nie tylko. Wtedy tak, sam wzór czy liczenie jakiś niewiadomych w życiu może się nie przydać (jeśli ktoś nie będzie inżynierem, lub nie będzie chciał samodzielnie zbudować sobie altany w ogródku) ale sam fakt, że zrozumiał to za dzieciaka zwiększa poziom inteligencji i umysł jest bardziej lotny.

Fakt uczenia się rzek na świecie, ilości wydobywanego węgla w różnych rejonach świata, czy jak działają mechanizmy biologiczne to tak zwana wiedza ogólna, i jeśli nawet jej nie wykorzystujemy stricte w danych sytuacjach tak np, wiedząc jakie złoża i jak płodne ziemie posiada Ukraina (plus wiedza historyczna dotycząca tego terenu) nie dziwi fakt, dlaczego Putler zaatakował ten kraj. Dla idiotów, którzy nie uważali na geografii i historii nie będzie to do końca jasne.


Co dotyczy samego tematu, stety-niestety ale wychowanie wynosi się z domu. Jak rodzic nauczy dziecko, że innych się nie leje po ryju (chyba, że ktoś Cie zaatakuje), nie kradnie się innym ich rzeczy i nauczy trochę życzliwości i empatii to dzieci te wyrosną na normalnych ludzi. Jak w domu dziecko jest olewane, rodzice drą jape na siebie i kurwami rzucają to te dzieci powielają te schematy. W przedszkolu mojego syna, dyrektorka mówiła, że po przebywaniu kilku godzin z dziećmi dziennie one doskonale widzą jak jest w którym domu, jak i o czym rodzice rozmawiają, czy dzieci mają system kar czy jest samowolka i czego są uczone lub nie. Jeśli rodzic nie pochyli się nad wychowaniem dziecka to nauczyciele w szkole tego tym bardziej nie zrobią.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, cst9191 napisał:

1. Czy w całym tym bezstresowym wychowaniu nie chodzi przypadkiem o stworzenie nowego człowieka, który jest słaby i przez to zależny od innych(np. państwa)?

Chodzi o osobę asertywną, pewną siebie, ugodową, ale broniącą swoich racji. Niestety bezstresowe wychowanie jest mylone z brakiem wychowania. 

Cytat

2. Skoro dzieci nie szanują własnych rodziców, to kogo w dorosłym życiu będą szanować?

Szacunek trzeba zdobyć i trzeba nań zapracować oraz go utrzymać. Można nie szanować rodziców bo są jebnięci, ale szanować kogoś kto nam imponuje. 

Cytat

3. Jak Wy wychowujecie swoje dzieci i czy jesteście zadowoleni z efektów?

 

Nie mam dzieci. Jakbym miał to wiele rzeczy robiłbym inaczej niż moi. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Generał Szrama napisał:

Też nie nazywajmy braku wychowania bezstresowym wychowaniem, poza tym są sytuacje gdzie ten klaps w tyłek jest uzasadniony jak np. gdy twoje dziecko zacznie kraść.

Niech Cie zobaczy przy tym madka polka to poznasz jej gniew. Szczególnie jak nie bedziesz chciał służyć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po pierwsze primo, co za kretyn prowadzi swoje dziecko do "szkoły" tzn pralni mózgu który oducza/zniechęca do myślenia?

Po drugie primo, co za kretyn kupuje swojemu dziecku "smartfona" (smart znaczy mądry ale chodzi tu bardziej o "sprytny podstęp") tzn łatwy dostęp do gier/socialmenda/pornografii/uzależnień?

Po trzecie primo, co za kretyn swoje dziecko za dobre wynagradza a za złe ... nie robi nic lub (o zgrozo) wynagradza?

Po czwarte primo, co z takiego gówna wyrośnie? Sami rozejrzyjcie się po "dzieciach"...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, masculum napisał:

po szkole nigdy nie skorzystałeś z żadnego wzoru chemicznego (ok, to jeszcze możliwe, ale ->) z pierwiastka czy potęgi lub ułamka? 

Tak.

42 minuty temu, masculum napisał:

Nawet obliczając ratę kredytu musisz korzystać z jakiś działań matematycznych, procenty, ułamki (1/2 to inaczej 0,5 - inny zapis).

Akurat kredyt na tyle niuansów, od prowizji po ubezpieczenia, że liczy się kwota do oddania. Biorę dychę, oddaję trzynaście, nie ważne procenty tylo ile wyjdzie realnie 😉

 

Jak malujesz i masz proporcje lakieru 1:1, 1:2 i np 3% rozcieńczalnika to też proste, przecież obliczyć sobie to, a te procenty - są menzurki do mierzenia z miarką, lejesz bazę 1, utwardzacz 1/2 bazy czyli połowa - nie trzeba tłumaczyć, i rozcieńczalnik w formie procentowej wg menzurki.

 

Jak malowałem u siebie w garażu podłogę epoksydem spytałem sprzedawcy jaka jest wydajność z 1l farby, obliczyłem bezbłędnie, kupiłem i zrobiłem jak należy. 

 

Dla porównania: dziewczynki uczą się schematycznie, ale jeśli schemat 1 + 2 + 3 się pomiesza, albo da się na odwrót to potrafią się zacinać. Ktoś z Forum pisał o najlepszej uczennicy, która tak się zawiesiła. 

Podstawowe działania, procenty ok. Ale wzory chemiczne, pierwiastki czy potęgi? W życiu.

Wiesz, jeden ani razu nie wyciągnie koła zapasowego, a inny kilka razy w swoim życiu, a kolejny pracuje na wulkanizacji i robi koła codziennie 😉

 

7 minut temu, Egregor Zeta napisał:

Po pierwsze primo, co za kretyn prowadzi swoje dziecko do "szkoły" tzn pralni mózgu który oducza/zniechęca do myślenia?

Jeszcze parę lat temu bym się z Tobą nie zgodził, teraz pełna zgoda. Widzę czym jest edukacja. 

 

To, nawet nie kim a czym jesteśmy dla elit widać w trakcie plandemii czy jak tratują przybyszów, jeśli komuś to nie otworzyło oczu to cóż...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mogę potwierdzić, mogę zaprzeczyć istnieniu problemu - w obu przypadkach też uzasadnię przykładami ;) Mam dwoje dzieci w przedziale 12-14 lat, chodzą do szkół publicznych.

 

12 godzin temu, cst9191 napisał:

1. Czy w całym tym bezstresowym wychowaniu nie chodzi przypadkiem o stworzenie nowego człowieka, który jest słaby i przez to zależny od innych(np. państwa)?

Nie, to tylko nieodpowiedzialność rodziców.

Moja babcia czyjeś problemy z dziećmi komentowała krótko: „Jak wychowałeś, to tak masz” i to właściwie zawiera wszystko. Dzieci nie są problemem, problemem są rodzice. Na drugiej linii jest słaba kadra nauczycielska, dobierana wg selekcji negatywnej (niskie płace). Czyli to dorośli nie potrafią, nie chce im się (sami nie odklejają się od komórek), nie mają czasu, siły, motywacji, ambicji i w tym duchu wychowują dzieci. Dorośli też unikają stresu i są leniwi - dzieci uczą się przez naśladownictwo i widzą więcej, niż nam się wydaje.

 

Kolejną sprawą jest to, że moim zdaniem dzieci są coraz bardziej rezolutne i wcześniej niż my (będąc w ich wieku) dostrzegają bezsens pewnych rzeczy, a co za tym idzie negują to. Czy to źle? Nie powiedziałabym ;) Tyle, że system tego nie uwzględnia.

Ja bardzo liczę, że moje dzieci będą pokoleniem, które będzie bardziej świadome swojej wartości i swoich potrzeb niż moje pokolenie. Druga sprawa, czy będą potrafili o coś zawalczyć...

 

12 godzin temu, cst9191 napisał:

3. Jak Wy wychowujecie swoje dzieci i czy jesteście zadowoleni z efektów?

 

My w wychowaniu postawiliśmy na samodzielność (w tym umiejętność samodzielnego myślenia) i jesteśmy zadowoleni z efektów. Wręcz powiem, że w obecnej chwili na co dzień dzieci mało zaprzątają nam głowy (nie mylić ze wspólnie spędzanym czasem), a jeśli mają jakiś problem to sami z nim przychodzą. Mamy do nich bardzo duże zaufanie (dzieci na nie zapracowały), kontrolujemy je też oczywiście, ale w sposób mało widoczny dla nich (by same czuły odpowiedzialność za to, co robią). Jasne, że czasem komuś czegoś się nie chce, ktoś o czymś zapomni, mi też się zdarza. Ważne, by był to ewenement, nie norma. Znam dużo podobnie funkcjonujących rodzin i ich ogarnięte dzieci, o których nie wspomniano w artykule (jest tendencyjny, do tego promuje jakąś książkę i jej autorkę). 

 

Z drugiej strony znam też rodziców, którzy za dzieci robią prace domowe, przed sprawdzianem kupują na olx testy semestralne lub kończące jakiś dział (z materiałów dla nauczycieli), od lat robią dzieciom do szkoły kanapki z nutellą („bo córka innej nie zje”), wszędzie dzieci podwożą, sprzątają po nich, tolerują opryskliwe odzywki…

 

 

Generalnie jestem przeciwnikiem demonizowania dzieci i demonizowania tematu posiadania dzieci ogólnie.

Istotne jest, by na dzieci decydować się wtedy, kiedy samemu ogarnia się własne życie i rzeczywiście chce się te dzieci mieć – świadomie, bez presji otoczenia, czy nalegań ze strony współpartnera/ki. To tak ad. dylematu @Lupus w innym wątku.

Nie ma nic gorszego i nic smutniejszego niż dziecko, które wadzi rodzicom w ich życiu (wspólnym lub po rozwodzie). Takie dzieci też znam.

Edytowane przez lumineer
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, DOHC napisał:

Tak.

Akurat kredyt na tyle niuansów, od prowizji po ubezpieczenia, że liczy się kwota do oddania. Biorę dychę, oddaję trzynaście, nie ważne procenty tylo ile wyjdzie realnie 😉

 

Jak malujesz i masz proporcje lakieru 1:1, 1:2 i np 3% rozcieńczalnika to też proste, przecież obliczyć sobie to, a te procenty - są menzurki do mierzenia z miarką, lejesz bazę 1, utwardzacz 1/2 bazy czyli połowa - nie trzeba tłumaczyć, i rozcieńczalnik w formie procentowej wg menzurki.

 

Jak malowałem u siebie w garażu podłogę epoksydem spytałem sprzedawcy jaka jest wydajność z 1l farby, obliczyłem bezbłędnie, kupiłem i zrobiłem jak należy. 

 

Dla porównania: dziewczynki uczą się schematycznie, ale jeśli schemat 1 + 2 + 3 się pomiesza, albo da się na odwrót to potrafią się zacinać. Ktoś z Forum pisał o najlepszej uczennicy, która tak się zawiesiła. 

Podstawowe działania, procenty ok. Ale wzory chemiczne, pierwiastki czy potęgi? W życiu.

Wiesz, jeden ani razu nie wyciągnie koła zapasowego, a inny kilka razy w swoim życiu, a kolejny pracuje na wulkanizacji i robi koła codziennie 😉

OK, istnieje spore prawdopodobieństwo, że nie musiałeś z tego korzystać, nie próbowałem zaprzeczyć, po prostu się zdziwiłem, bo z kolei ja bardzo często korzystam z różnych działań matematycznych "trudniejszych" od dodawania i dzielenia. Wiedza chemiczna też się nie raz przydała. No ale moje hobby (a aktualnie właściwie praca) wymaga tego. 

Jednak nie zaprzeczysz, że liczenie 1:2 lakierów lub ileś procent rozpuszczalnika czy utwardzacza do żywicy albo obliczanie ile m^2 ma pomieszczenie kwadratowe, obliczasz bez problemu i jest to proste tylko dlatego, że nauczyłeś się dodawać. Nauka tych innych działań typu potęgi, pierwiastki, niewiadome, geometria i inne, spowodowały wzrost inteligencji i biegłość do takiego stopnia, że jest to łatwe. Mój 6-cio letni syn już umie dodawać i odejmować ale co z tego jak nie policzy ile m^2 ma pomieszczenie lub ile rozpuszczalnika musi dodać do farby bo nie zna tych pojęć. Nauczy się w podstawówce a wprawy nabierze poprzez rozwiązywanie zadań.


Jeśli chodzi zaś o samą szkołę, chyba nikt nie ma złudzeń w temacie nauki dziecka. Aby dzisiaj dziecko myślało kreatywnie i wielopłaszczyznowo, niestety ale trzeba będzie tego nauczyć samodzielnie w domu, w szkole od wielu lat są już klucze odpowiedzi i schematy, które uczą myślenia schematycznego i jednokierunkowego. Po prostu w szkole chcą teraz wykształcić bardzo prostych do sterowania obywateli, takich okrągłych, bez kantów, żeby nie myśleli za dużo i nie przeszkadzali.
 

 

8 minut temu, Chadernest napisał:

Ja robiłem co chciałem i rozrabiałem dopóki nie dostałem 1 wpierdol od ojca jak wybiłem szybę w szkole od tamtej pory zawsze się zastanawiałem 2 razy zanim głupi pomysł przyszedł mi do głowy. Myślę że to najlepsza nauka stara jak świat. 

 

Nie powiem, ja też w dupę lanie dostałem od ojca nie raz (moi starsi bracia częściej byli lani) ale zawsze wiedziałem za co. Mimo to swojego syna ani raz nie uderzyłem w dupę i nie zrobię tego nigdy. Odkąd rozumie tłumaczę mu jeśli robi coś źle, a jeśli zachowania się powtarzają to są kary, które są egzekwowane. Młody chodzi jak w zegarku, wystarczy, że policzę do jednego lub dwóch i się uspokaja (po trzy jest kara). Czasami wystarczy upomnieć. Bicie dziecka to objaw słabości i braku wyciągania konsekwencji z tego co się do dziecka mówi. Łatwiej jest przylać i zadać ból niż wyciągnąć konsekwencje i zastosować karę, którą się dziecku groziło. Bicie jest natychmiastowe, a systemu kar trzeba nauczyć, ludzie nie mają cierpliwości. Stąd rozbestwienie, bo niektórzy to ani nie biją ani nie wyciągają konsekwencji, w rezultacie mamy rozwydrzone bachory, które myślą, że mogą robić co chcą bo tak im pokazano.

 

  • Like 2
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.