Skocz do zawartości

Nic nie znaczący apel do mężątek i wieloletnich partnerek


Rekomendowane odpowiedzi

2 minuty temu, self-aware napisał:

@Ćma - No właśnie nie działa w dwie strony. Kobiety są nudne jak flaki z olejem a jednocześnie wymagają, żeby facet nie był. Tu jest problem. Jak baba jest ciekawa to niech wymaga, prosze bardzo. Ale jak nie jest to niech nie marudzi, że chłop też nie wychyla się poza spacer.

 

Przy czym warto dodać, że panie są tu jeszcze roszczeniowe no bo to oczywiście facet musi zaprosić, bo gdzie tam one wyjdą z inicjatywą, i w odpowiedzi mamy jeszcze "pff, ile można?" :) Zatem niech kobiety globalnie zaczną zagadywać pierwsze, wymyślać fajne randki, pokażą swoją kreatywność itd. Wiem, wiem, oczekuje od groma w tym momencie, ale kto wie, może gdzieś w Himalajach.

Jak słusznie zauważyłeś - nie działa. Bo nie działa też w te jedną stronę, to jak ma i w drugą?

Niestety, problem pogłębiają sami faceci. Bo pielęgnują w kobietach przeświadczenie, że zabiegają o względy tylko oni.

I nic dziwnego potem, że kobiety są roszczeniowe. No bo skoro pięciu przed utwierdzało to przekonanie, to "jak to możliwe" by kolejny nie myślał tak samo?

 

Tutaj trzeba umiejętności w komunikacji. Ja też miałam kilka związków, gdzie to on sądził, że trzeba zabiegać, inicjować, itd. Nie zdziwiło mnie więc, że kolejny "nowy" też próbował tak relację prowadzić. Niestety mi to nie odpowiada, bo uważam, że dbanie o związek powinno wychodzić z dwóch stron. Jej i jego.

Trzeba słuchać, pytać, proponować, omawiać szczegóły. Czasami takie dyskusje bywają trudne, bo każdy ma inne oczekiwania i ten "świetny pomysł" dla naszej połówki wcale taki nie musi być. Więc łatwiej w ogóle nie pytać i nie rozmawiać o tym. Łatwiej może i tak, ale nie lepiej. Bo rodzą się frustracje, zmęczenie, irytacja, złość i unikanie siebie. No i wyrzuty, że rutyna, że nuda, że się "nie starasz".

Wiem to po sobie, bo i w moim związku czasem się emocje pokazywały nawet przy, by się zdawało, tak błahych sprawach jak wyjazd na weekend. 

Ale rozmawiać trzeba, bo to dzięki temu siebie poznajemy, badamy nasze (nowe też) zainteresowania, potrzeby i pragnienia.

Nikt nigdy nie jest taki sam, jakim go poznaliśmy. A jeśli mowa o długoletnich związkach, to wręcz trzeba cały czas siebie poznawać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, self-aware napisał:

@Ćma - A zatem wińmy mężczyzn za to, że się starają i w związku z tym kobiety uważają, że starać się nie muszą :D Ja kobiecej logiki nigdy nie pokonam, wygrałaś! Dzięki za rozmowę.

Wińmy mężczyzn za to, że sami sobie robią drogę krzyżową. No bo co, nie Wasza wina w tym, że rozpuszczacie kobiety, a potem macie problem z tym, że są rozpieszczone?

Wasza, Wasza.

 

Moje zdanie jest jak powyżej (w poście wyżej - moim), i nie sądzę by była to stereotypowa "kobieca" logika. :P Ale każdy rozumie jak chce i wyciąga wnioski jakie chce.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Wasza, Wasza."

 

Spowiadam się Bogini wszechmogącej, i Tobie siostro samico, że bardzo zgrzeszyłem, myślą, mową i czynem Was rozpieściłem, moja wina, moja wina, moja bardzo wielka wina. Przeto błagam Najświętszą Samicę, zawsze Dziewicę, wszystkie Aniołki i Święte, i Was samice rozpuszczone, o modlitwę za mnie do Pana Marka naszego.

 

A ogółem, oczywiście, że mężczyźni dają dużo więcej od siebie a zatem korzystacie ile wlezie, nie mniej jednak przepiękna racjonalizacja tego, że to jest fajne z Waszej strony mieć wszystko w dupie, leżeć i pachnieć bo te szowinistyczne patriarchalne świnie starają się za bardzo :) 

Edytowane przez self-aware
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, ale w czym Ty widzisz problem? Tak na dobrą sprawę? Rozpieszczasz sam? No sam. To czemu masz "focha", że kobiety to przyjmują? A jak nie przyjmują, to pojawiają się takie tematy jak te. Zalatuje to lekką paranoją. I niezdecydowaniem.

 

A to niby kobiety są rozemocjonowane. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem widze w tym, że piszesz, że obie strony muszą się starać i obwiniasz za to jedyną strone, która się stara... Ogarniasz? Gdzie jest problem, żeby kobieta się zaangażowała TAK SAMO jak facet, dzięki czemu mielibyśmy obie starające się osoby? Nigdzie. Łatwiej jednak zamiast się postarać po prostu zgnoić próbującego.

 

No i druga sprawa, nazywasz mężczyzn nudnymi, zatem kim jest większość kobiet, która nie oferuje nic poza urodzeniem się?

 

I w tych kwestiach mam do Ciebie problem :) To, że 100% mężczyzn w jednej sekundzie decydując się na "mamy w Was wyjebane" naprostowałoby kobietki bardzo szybko się zgadzam, sek w tym, że takie rozwiązanie zdecydowanie nie prowadzi do "wspólnych rozmów".

 

Teraz powiem Ci coś czego Twój mózg nie ogarnie. Moja była zaprosiła mnie kiedyś na tygodniową wycieczkę nad Morze. Wiesz co zrobiłem? ODWZAJEMNIŁEM jej to. Mogłem Twoim sposobem mieć ją w dupie :) 

Edytowane przez self-aware
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie obwiniam. Wykazuję jedynie niekonsekwencje w męskim nastawieniu. 

Niestety za Was nic się samo nie zrobi. Musicie dojrzeć do tego, że nie zawsze wiecie lepiej i macie rację.

Nie nie da się tego załatwić tak, że nagle jak w amerykańskim musicalu, wszyscy wyjdziemy na scenę trzymając się za ręce, śpiewając o tym jak to obłędnie jest kiedy obie strony się starają w związku. :D

Póki będą faceci, którzy są przeświadczeni, że to samiec ma zdobywać, póty będą pannice, które uważają, że tak ma być.

Bo nawet jeśli jakaś dziewczyna marzy o romantycznym ślubie, księciu na białym koniu, to pierwsze związki rewidują jej poglądy. Jeśli taka pannica trafi jednak na pantofla albo samca-zdobywcę - to jak sądzisz, jakie przekonania, wyobrażenia zostaną w niej utrwalone? Na pewno nie te, że obie strony równo powinny się starać.

Winna tu w dużej mierze jest popkultura i środowisko w jakim żyjemy. 

Tylko, że życie jest nasze, a nie innych. Czasem trzeba dorosnąć i po prostu ułożyć własne sprawy po swojemu.

 

Co do drugiej sprawy - kim są takie kobiety? Są równie nudne. I co gorsza - puste.

 

Mam wrażenie, że czytasz moje wypowiedzi między wierszami, albo co drugie zdanie. Nieładnie. ? Nie pisałam nigdzie o "mamy na Was wyjebane", a właśnie o komunikacji. No chyba, że wg Ciebie zmiana nastawienia i oczekiwań zawsze musi się zacząć od odcięcia od źródła problemu, a nie szukania rozwiązań na ten problem. To by wiele wyjaśniało taką twoją interpretację.

 

I, ja rozumiem, że wg Ciebie posługuję się skomplikowaną "kobiecą" logiką, ale wskaż mi proszę gdzie dokładnie namawiam mężczyzn do postawy "mieć wyjebane", "mieć w dupie". 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja napisałem, że mężczyźni naprostowaliby Was szybko gdyby mieli Was w dupie, tylko to nie prowadzi do żadnej poprawy w komunikacji a o tym przecież piszemy. Są bracia na forum, którzy kompletnie nie liczą się ze swoimi samicami. Owszem, dzięki temu mają dobry seks wieczorem itd. ale prawie każdy z nich mówi, że po latach takie trzymanie ramy po prostu wykańcza i lepiej żyć samemu. Jest też niesamowicie ryzykowne prawnie, zatem tylko w przypadku konkubinatów i takich tam.

 

Zatem może bez zbędnego pieprzenia. Jest księżna najwspanialsza i chłopak, który stara się wprowadzić jakąś aktywność do związku. Księżna oczywiście wzdycha, że nudno, że blee, że nie jak na filmach, że coś tam, że koleżanka w Egipcie a tu tylko jakiś głupi spacer itd. Zatem chłopak niczego nie proponuje i chwilowo kładzie na to laskę. Siedzi i zastanawia się nad poprawą komunikacji, żeby było dobrze. Popełnia oczywiście błąd bo to znowu on jest kimś kto chce coś poprawić, no ale chuj tam, kombinuje, kombinuje... I nie wie, zatem przychodzi @Ćma i mu radzi.

 

Co mu radzi?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Okej, ale skoro sam zauważyłeś, że "mieć w dupie", które miałoby naprostować nie prowadziłoby do poprawy komunikacji... to po co iść na skróty? Nie lepiej olać wątek dupy i skupić się na poprawie komunikacji? Ja wiem, że to trudniejsze i dłuższe, ale... na dłuższą metę rozsądniejsze i dojrzalsze?

 

Jeśli ktoś w związku musi trzymać ramy zamiast w miarę możliwości być naturalnym (aby osiągnąć np. dobry seks) to ja mogę tylko pogratulować kiepskiego wyboru.

 

Co mu radzę? Albo kopnąć w dupę taką księżną, albo szczerze pogadać i wypracować wspólnie zmiany. Nie jest łatwe, ale często się da. Jeśli obojgu na sobie naprawdę zależy. No, ale zakładam, że skoro jesteśmy już razem lata, to zależy, nie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hehe, jaka wina mężczyzny jest w tym, że chce dla swojej partnerki dobrze i czasem ją rozpieści, a w zamian za to spotyka się z brakiem szacunku? :D

Jak ja coś od kogoś dostaję to czuję się zobowiązana, a Panie w związkach uważają, że im się to należy przez zasiedzenie. 

Szkoda energii na rozmowę z partnerem o tym co kto daje bo to powinno być oczywiste, a skoro dla Pań to oczywiste nie jest to jest to ich problem, nie mężczyzn.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Albo kopnąć w dupę taką księżną" - Ok, z tym się zgodzę.

 

Natomiast dalej nie pojmuję jak można wymagać poprawy komunikacji tylko od mężczyzny i winić go za to, że tej poprawy nie ma mimo, że to on się stara i jednocześnie racjonalizować leżenie i pachnienie kobiety. Dla mnie to chore i typowo samiczkowe. Widzę to generalnie tak:

 

-Kochanie, wczoraj bylismy w restauracji (celowo restauracja bo uznałaś, że to nuda), nie podziękowałaś, więc nie wiem czy podobało ci się w ogóle?

-Podziękowałaś? Za co? Zaproponowałeś to wzięłam. Nie lubię chodzić do restauracji.

 

Serio, mój męski umysł tego po prostu nie ogarnia. Gdyby moja kobieta się zaangażowała to nawet gdyby kompletnie chybiła z pomysłem z całą pewnością podjąłbym sam z siebie jakąś rozmowę na ten temat, ale nigdy w życiu nie pomyślałbym aby winić ją za to, że nie trafiła z pomysłem i to jest jej wina, ze ja teraz jestem znudzony. Zresztą dotyczy to też kumpli.

Edytowane przez self-aware
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Ćma napisał:

Wińmy mężczyzn za to, że sami sobie robią drogę krzyżową. No bo co, nie Wasza wina w tym, że rozpuszczacie kobiety, a potem macie problem z tym, że są rozpieszczone?

Wasza, Wasza.

Czyli, że okazja czyni złodzieja? Co za bullshit. Raczej go ujawnia.

 

To, że część facetów stała się zniewieściała w żaden sposób nie usprawiedliwia Waszej rosnącej roszczeniowości. To jest w Was od zawsze i to nie jest na pewno nasza wina.

W dzisiejszych czasach zostały Wam po prostu zbytnio puszczone lejce, co nie jest dobre ani dla mężczyzn, ani dla kobiet.

Właśnie to jest kwintesencja zdrowej, długodystansowej relacji damsko-męskiej, że potrzebujecie naszego przewodnictwa, a my Waszej opiekuńczości i pomocy w rodzinie.

Same wszystko rozdupicie i jeszcze obwinicie za to kogokolwiek innego, choćby marsjan.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Lalka napisał:

Hehe, jaka wina mężczyzny jest w tym, że chce dla swojej partnerki dobrze i czasem ją rozpieści, a w zamian za to spotyka się z brakiem szacunku? :D

Jak ja coś od kogoś dostaję to czuję się zobowiązana, a Panie w związkach uważają, że im się to należy przez zasiedzenie. 

Szkoda energii na rozmowę z partnerem o tym co kto daje bo to powinno być oczywiste, a skoro dla Pań to oczywiste nie jest to jest to ich problem, nie mężczyzn.

Otóż winą mężczyzny nie jest, że chce dobrze. Winą jest to, że rozpieszcza aż za bardzo. A potem jęczy, że mu źle, bo ona jest niewdzięczna. Sam ją tego nauczył. Więc ja go żałować nie zamierzam.

Tak samo jak to kobiety często wyręczają mężczyzn w sprzątaniu (no bo kobieta na pewno zrobi lepiej), a potem mają focha, że on nie umie sprzątać, albo nie chce pomóc. No, ale skoro się milion razy mówiło "zostaw, ja zrobię", to jak może dziwić, że potem taki facet przestaje sam się za coś brać? Głupota totalna.

Jak sobie wychowujemy, tak mamy.

 

I jeśli komuś szkoda energii na rozmowę, to w ogóle nie powinien się brać za związek.

Nic w relacjach międzyludzkich nie jest oczywiste. Dla jednej strony co najwyżej.

 

17 godzin temu, self-aware napisał:

"Albo kopnąć w dupę taką księżną" - Ok, z tym się zgodzę.

 

Natomiast dalej nie pojmuję jak można wymagać poprawy komunikacji tylko od mężczyzny i winić go za to, że tej poprawy nie ma mimo, że to on się stara i jednocześnie racjonalizować leżenie i pachnienie kobiety. Dla mnie to chore i typowo samiczkowe. Widzę to generalnie tak:

 

-Kochanie, wczoraj bylismy w restauracji (celowo restauracja bo uznałaś, że to nuda), nie podziękowałaś, więc nie wiem czy podobało ci się w ogóle?

-Podziękowałaś? Za co? Zaproponowałeś to wzięłam. Nie lubię chodzić do restauracji.

 

Serio, mój męski umysł tego po prostu nie ogarnia. Gdyby moja kobieta się zaangażowała to nawet gdyby kompletnie chybiła z pomysłem z całą pewnością podjąłbym sam z siebie jakąś rozmowę na ten temat, ale nigdy w życiu nie pomyślałbym aby winić ją za to, że nie trafiła z pomysłem i to jest jej wina, ze ja teraz jestem znudzony. Zresztą dotyczy to też kumpli.

No, ale kto mówi, że wymaga się poprawy TYLKO od mężczyzny? Nie rozumiesz określeń typu "wspólnie"? 

Wiadomo, że jeśli to mężczyzna ma z czymś problem, to on inicjuje pewne zmiany (ale nad nimi pracuje się już wspólnie), a jeśli kobieta ma, to ona inicjuje. To oczywista oczywistość, że do zmian dąży na początku osoba, które zmian potrzebuje (albo zauważa, że są konieczne).

 

Twój dialog mnie rozbawił. Dlaczego? Bo nie przyszłoby mi do głowy dziękować za wspólne wyjście do restauracji. I to nie dlatego, że wzięłam co mi dano. A dlatego, że razem spędzamy ten czas. Czy Ty byś podziękował kobiecie za to, że mogłeś z nią spędzić wspólnie czas? Pewnie nie, prawda? Oczekujesz tylko podziękowania. :D

W moim związku żyjemy razem, pieniądze są wspólne. Także nawet jeśli kasa na restauracje idzie z jego karty, to żadne nie traktuje tego tak, że "on stawiał". No bo za kolejnym razem płacimy moją kartą. 

Serio, rozbawiła mnie wizja dziękowania sobie za wyjście.

Wyjście gdzieś razem, to raczej normalna sprawa. Kto płaci to inna sprawa, bo to nie zawsze ta osoba, która proponuje, daje pomysł.

 

13 godzin temu, Drizzt napisał:

Czyli, że okazja czyni złodzieja? Co za bullshit. Raczej go ujawnia.

 

To, że część facetów stała się zniewieściała w żaden sposób nie usprawiedliwia Waszej rosnącej roszczeniowości. To jest w Was od zawsze i to nie jest na pewno nasza wina.

W dzisiejszych czasach zostały Wam po prostu zbytnio puszczone lejce, co nie jest dobre ani dla mężczyzn, ani dla kobiet.

Właśnie to jest kwintesencja zdrowej, długodystansowej relacji damsko-męskiej, że potrzebujecie naszego przewodnictwa, a my Waszej opiekuńczości i pomocy w rodzinie.

Same wszystko rozdupicie i jeszcze obwinicie za to kogokolwiek innego, choćby marsjan.

Nie. Po prostu gracie księcia na białym koniu, a potem macie pretensje do wszechświata, że kobieta dalej chce być traktowana jak księżniczka, a Wam się już znudziło.

Strasznie mnie irytuje taka postawa, że facet zasypuje laskę prezentami, kinami, restauracjami. Bo chce się pokazać. A potem ma żal, że trafił na pustaka co leci na kasę. No mnie to nie dziwi. Swój do swego ciągnie. On szasta kasą, to ona kasę ciągnie.

 

W swoim związku zaznaczyłam, że nie mam stereotypowego podejścia do tego tematu. Nie chcę prezentów, kwiatków, czekoladek, kina i restauracji. Jeśli już nas najdzie na coś takiego, to ma to być zwykłe, a nie wymuszone. Czasem mi coś kupi, ale i ja mu kupię. Normalne. 

 

Jeśli jakiś facet podejrzewa swoją kobietę o materializm, to powinien ją zmienić. 

 

 

 

Podsumowując to co już napisałam: jeśli facet na partnerkę bierze sobie materialistkę, obsypuje ją prezentami, itd. to sam nie jest bez winy. Ani razu nie stwierdziłam, że kobieta jest tutaj kryształowa. Absolutnie tak nie uważam. Ale nie ma co się mężczyzna wybielać i zwalać winę tylko na kobietę. Bo sam jest sobie winien, że tego pasożyta karmi. Tak jak baba jest sobie winna, że idzie i kupuje zimne piwko dla męża, a potem ryczy mu, że jest alkoholikiem.

Odpowiadajmy za własne decyzje, a nie udawajmy, że w nas winy nie ma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Drizzt napisał:

@Ćma Walczysz z wiatrakami.

 

Wychodzę na zakupy.

Kupię banana najprawdopodobniej.

Och tam, wiatrakami od razu. :D

Ludzie lubią demonizować, to co piszę. Może postaram się skracać, by czytali wszystko, a nie połowę. :D

Większość facetów by się ze mną tak naprawdę zgodziła, ale... jetem kobietą, więc tego nie zrobią. Bywa.

 

Miłego polowania na banany!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, Ćma napisał:

Bo chce się pokazać. A potem ma żal, że trafił na pustaka co leci na kasę. No mnie to nie dziwi. Swój do swego ciągnie. On szasta kasą, to ona kasę ciągnie.

Ja akurat z zaskakująco dużą częścią tego posta się zgadzam, ale zapominasz o jednej ważnej rzeczy, dodatkowo oceniając ją swoją miarą:

 

40 minut temu, Ćma napisał:

W swoim związku zaznaczyłam, że nie mam stereotypowego podejścia do tego tematu.

Może Ty nie masz, nie wiem. Ale piszesz o innych związkach, innych parach. A tam, choć możesz nie chcieć tego przyznać, wiele kobiet ma proste podejście - jak nie stawia kolacji, nie zaprasza na pierwsze randki, to jest przegrywem, skąpiradłem i w ogóle nie warto się z takim wiązać, "bo mu nie zależy". No więc faceci kupują. 

 

Odwracasz kierunek zależności, nie do końca zgodnie z rzeczywistością.

 

P.S. Pomijam tutaj na potrzeby dyskusji typowo kobiecą logikę, która pozwala Pani w pewnym momencie powiedzieć tak jak Ty - czytaj "chce mnie kupić", "myśli, że dzięki kasie będzie miał wszystko", mimo że jeszcz chwilę wcześniej bez skrępowania z tego korzystała. 

44 minuty temu, Ćma napisał:

Otóż winą mężczyzny nie jest, że chce dobrze. Winą jest to, że rozpieszcza aż za bardzo.

Gdybyś byłą obiektywna to doskonale wiedziałabyś, że argument jest bez sensu, bo w świetle ww. kobiecej logiki granica między jednym a drugim jest zdecydowanie zbyt płynna i kryteria zmieniają się w zależności od humoru, chęci pokazania dominacji, wywołania kłótni itd. itd. A w ogóle, idąc Twoim tokiem rozumowania, to w kategoriach "chce dobrze" nie powinno się w ogóle rozpatrywać nakładów finansowych, czyż nie?

 

19 godzin temu, Ćma napisał:

Winna tu w dużej mierze jest popkultura i środowisko w jakim żyjemy. 

Jeśli tak, to chciałbym Cię zobaczyć w roli mężczyzny, zapowiadającej z góry partnerce, że nie jesteś materialistą i nie widzisz potrzeby fundować jej czegokolwiek. Na samym początku znajomości. Zobaczymy, jaka będzie reakcja Pań:) 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ćma - Nie rozumiem słowa "wspólnie" gdy kobieta uważa, że nie musi nad niczym pracować bo facet za bardzo się stara. Słówka dziękuję uczepiłaś się niepotrzebnie, użyłem go tylko po do aby dać do zrozumienia co mam na myśli o czym dobrze wiesz. Generalnie cały czas mam wrażenie, że Ty mi tłumaczysz coś zupełnie innego niż to czego ja się od samego początku uczepiłem. A zatem krótko, faktem jest, ze jak jedna strona daje z siebie za dużo to druga może doić (ciągle próbujesz mi to tłumaczyć tylko nie wiem po co), nie zgadzam się jednak abyśmy winili tych, którzy dają za dużo i racjonalizowali poczynania złodzieja (a ja uczepiłem się krótko mówiąc właśnie tej idei).

 

Powiem Ci tak szczerze, że bardzo mnie ta rozmowa męczy, gdyż z góry można założyć, że i tak się ze sobą nie zgodzimy, zatem oboje straciliśmy czas, ja osobiście więcej już nie chcę, zatem dzięki i powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zachowanie kobiet nazywam tutaj pasożytnictwem i materializmem. Jeśli to racjonalizowanie to wybacz. Ale bez sensu jest wchodzić za głęboko w emocje. Bo one przysłaniają prawdziwy obraz sytuacji.

Aby był pasożyt, musi być żywiciel. Nikt facetowi nie każe takim żywicielem być. Robi to na własne życzenie. A jeśli odczuwa presję lub nawet "partnerka" otwarcie mówi, że oczekuje takiego zachowania.... to jeśli dalej tkwi ten facet w takim związku, to jest głupcem.

Nie wybielam kobiet-materialistek-niewdzięcznic. Jednak obraz mężczyzny-męczennika jest tu mocno przesadzony.

Sami wybieramy sobie partnerów. Wybierajmy więc mądrze, by potem nie narzekać i się nad sobą nie użalać.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ćma -> coś Ci się tłumaczy, ale Ty zamknęłaś się w pudełeczku swoich przekonań i szukasz potakiwania.

 

Więc będę dla Ciebie "prawdziwym mężczyzną":


Tak, tak, masz rację, kochanie, tak, tak.

 

Natomiast abyś troszeczkę zrozumiała to, z czym mamy do czynienia, to wrzucę Ci story "z życia wzięte".

Zapnij pasy, czytaj.

 

Otóż jest w moim otoczeniu dziewczę. Kiedyś stała partnerka, potem wiele lat przerwy, obecnie ma status tzw "booty call" (po polsku nie ma dobrego odpowiednika - wyguglaj se ? )
Spotykamy się w celach jasnych i oczywistych. Zostało to przy "reaktywacji" WPROST I JASNO POWIEDZIANE. Obie strony potwierdziły taki układ. Zero niedomówień.
Oboje jesteśmy już... starzy ? i nie mamy parcia na obrączki, gówniaki itp pierdoły.

 

No i razu pewnego taki dialog na telefonie. Pogrubienia moje, żebyś załapała kluczowe kwestie:


L(aska): Ej, może kolacyjkę byśmy razem oszamali?

J(a): No pewka. Zapraszasz?

L: Tak!
J: No to superancko, u mnie, czy na mieście? (pani nie ma lokalu)

L: No najlepiej u Ciebie

J: Spoko. Przytargasz gotowca, czy ugotujesz u mnie?
L: No nie, Ty kup coś, albo ugotuj

J: Yyyy... Ty, ale to Ty mnie zapraszasz na kolację?
L: No ja!

J: I ja mam tą kolację w 100% zrobić, a Ty co? Pojawisz się na gotowe i opierdolisz co naszykowałem?
L: No tak!

J: Wiesz, chyba zostawiłem żelazko na gazie...

L: No ej, ale jak to tak??

J: Nara!

 

(Foch miesięczny w wykonaniu pani. Strasznie się przejąłem...)

 

Żarzysz, co Ci przekazuję, czy nie bałdzo? ?

  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...
W dniu 9.03.2016 o 09:40, Subiektywny napisał:

Tak! I nie chodzi już o ten seks. Chodzi o nastawienie do relacji. Bo zapraszane do restauracji, do kina, do teatru, na koncert

i Bóg jeden wie gdzie jeszcze - macie tendencje do reagowania w sposób tak znudzony i obojętny, że aż człowiekowi się

wszystkiego odechciewa. Czy pójdziecie czy nie pójdziecie, czy się podoba czy nie - mina obojętna. Wyrażenie radości bliskie

zeru absolutnemu. Nie wiem, czy jest to wynik znudzenia i uważania, że to jest (owo zapraszanie) dla Was takie oczywiste czy

też faktu, że macie po dziurki w nosie owego stałego partnera i gdyby nie miks kwestii życiowo-wiekowo-fiansowo-bytowych

to byście bryknęły w świat jak młode źrebaki na wiosenną łąkę. Wasza postawa często-gęsto krąży wokół czegoś, co mogę nazwać

po prostu obojętnością.

 

W zwiazku juz nie jestem ale gdy bylam to sama bylam inicjatorem kazdej aktywnosci w zwiazku bo facet byl malo kreatywny i "co wybierzesz to bedzie dobre" albo "co tylko chcesz misiu sama sobie wybierz",czyli zwalanie inicjatywy na jedna tylko strone. Wiec moge powiedziec ze łącze sie z Tobą w bolu ;)

Ja bym kazda inicjatywe przyjela z radoscia,  i nie bardzo rozumiem jak mozna olewac cos co ukochana osoba dla nas robi

W dniu 11.10.2017 o 09:53, Rnext napisał:

Spójrz, takie demoralizujące 500+ powinno wnosić wymóg odpracowania tej kasy, choćby w postaci prac miejskich/społecznych. Skoro i tak ten hajs jest wyrzucony, to jakikolwiek z niego pożytek byłby zyskiem. A tak mamy czystą, państwową korupcję i demoralizację elektoratu. Ideał ochlokracji.

Wystarczyłoby wprowadzic wymog pracy. I skonczylaby sie patologia :) kto nie placi podatkow nic nie dostaje. Jak to by obnizylo bezrobocie ?

Edytowane przez MalVina
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.03.2016 o 09:40, Subiektywny napisał:

Chodzi o nastawienie do relacji. Bo zapraszane do restauracji, do kina, do teatru, na koncert

i Bóg jeden wie gdzie jeszcze - macie tendencje do reagowania w sposób tak znudzony i obojętny, że aż człowiekowi się

wszystkiego odechciewa

Świetny wpis !! Jest dokładnie tak ja piszesz. "Zarezerwowałem stolik w nowo otwartej restauracji" ...pada, może kiedy indziej"; "Chodźmy na spacer tak jak kiedyś, wiesz w te miejsca w które chodziliśmy na randki ... umówiłam się z koleżankami na pogaduchy przez telefon"; "Wreszcie mamy wspólny dzień wolny /ehh ta zmianowa praca/ spędźmy go razem ...wiesz co umówiłam się z Twoją matką na wybieranie koloru ścian u niej /serio, prawdziwy przypadek :) /" i tak dalej i tak dalej. Najlepsze są później wypominki iż niczym już jej nie zaskakujesz albo nie starasz się.

 

W dniu 9.03.2016 o 09:40, Subiektywny napisał:

Że gdybym zabrał na taką kolację Agnieszkę z

działu prawnego czy Natalię z sekretariatu, Nataszę z zaprzyjaźnionej firmy na koncert - one by przysłowiowo sikały z radości.

Święta racja. Pozdrawiam!!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 miesiące temu...

Niestety jestem w podobnej sytuacji.

 

Jestem w małżeństwie i gdyby nie mały syn już dawno bym się rozwiódł.

 

Cokolwiek proponowałem spotykało się z reakacją niedasię, bo ważniejsze było mycie podłogi, kot albo cokolwiek byle nie ja. Na skutek tego nie byliśmy w kinie, imprezie, muzeum, gdziekolwiek od kilku dobrych lat.

 

Nieważne ile bym nie zarobił, wszystko było wydawane, ale obowiązki domowe oczywiście po równo. Nieważne, że większe zarobki to często dłuższa praca, w dodatku bardziej stresująca, bo na stanowisku kierowniczym.

 

Smutne, bo prawdziwe jest stwierdzenie poprzedników, że trzeba wprowadzić niepewność i wtedy nagle się da. Wiadomo, że pewnych rzeczy po takim zastoju w związku se nevrati, ale po rozmowie ostrzegawczej, że jak się nic nie zmieni to odchodzę, nagle okazało się, że wiele rzeczy się jednak da. Za późno na to wpadłem, może kilka lat wcześniej byłoby co zbierać po terapii wstrząsowej.

 

Mimo to jednak jestem sceptyczny. Po pierwsze strach jest kiepskim motywatorem i działa jednak na krótko. Po drugie nie mam mentalności sierżanta, który będzie tylko stał z pałą.

 

Na koniec mały powiew optymizmu. Po wielu, wielu latach przestałem się starać i naprawdę jest mi lepiej. Nie wiem co będzie, ale sama świadomość, że już nic nie muszę, naprawdę pozwala spojrzeć całkowicie inaczej na rzeczywistość. Nie są to może różowe okulary, ale jest dużo, dużo lepiej.


 

 

Edytowane przez Feniks256
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.