Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

21 godzin temu, Lady Bathory napisał:
22 godziny temu, SzatanK napisał:

Hehe, braki chętnych by wskazać na siebie? :D 

Czekamy na obnażenie Księcia Ciemności. Tylko czy będzie to opcja black czy pink oto jest pytanie. 😎

Oczywiście "BlackPongPinkPong" :D 

 

Zdaje się, że należę do cykorlandi jak część oceniająca, więc idąc ich tokiem - jestem bez wad (póki co) :D 

 

 

Edytowane przez SzatanK
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.04.2022 o 22:15, Lady Bathory napisał:

Wymienię punktowo:

 

Poza tym pracoholizmem to mam takie same zachowania. 

Do tego podejrzewam że jestem toksyczny. Jak np. koleżanka zrobi coś nie po mojej myśli to przez następne 2 tygodnie traktuję ją bardzo źle albo jak powietrze. A jak widzę że zaczyna się przymilać i nie wie co złego zrobiła to robię się jeszcze gorszy. Ale w głębi serduszka jestem dobry, muchy nie skrzywdzę. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak mam poruchane, banan na mordzie, 2-3 ich wypłaty w saszecie, pracuje ile chce albo wcale, nic nie muszę, żyje w spokoju i beciaki, których znam pół życia albo i dłużej stoją obok ze swoimi myszkami i pociechami przeważnie spłukani i nakredytowani, zmęczeni życiem, oklapnięci, wypompowani, baby wypisany wkurw na twarzy na życie i wszystko w koło i to towarzystwo mi wmawiało wiele lat, że bez kobiety będę nieszczęśliwy.

 

Kobiety nie cierpią kiedy ich pierdolenie rozbija się o kogoś kto daje przykład swoim życiem, że nie jest tak jak mówią nie musząc już nawet słownie ich komentować.

 

Myślę, że wiele kobiet (ale nie wszystkie) moich znajomych wkurwia nawet samo plotkowanie o mnie o tym, że istnieje nawet nie mówiąc.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, SzatanK napisał:

Nie tak ostro @Yolo aż tak brutalny znów nie jestem - słodziaku 😆

 

Haha już oczami wyobraźni widzę taka scenę jak kolega Szatan myje ostro wręcz perwersyjnie druciakiem mocno zabrudzony gar - taki jak po wojskowej grochowie- aż wykończony czynnością brutalnie odrzuca go do szafy. A na koniec słodkim głosem - teraz czas na deser.🍰🤣

Godzinę temu, yrl napisał:

 

Poza tym pracoholizmem to mam takie same zachowania. 

Do tego podejrzewam że jestem toksyczny. Jak np. koleżanka zrobi coś nie po mojej myśli to przez następne 2 tygodnie traktuję ją bardzo źle albo jak powietrze. A jak widzę że zaczyna się przymilać i nie wie co złego zrobiła to robię się jeszcze gorszy. Ale w głębi serduszka jestem dobry, muchy nie skrzywdzę. 

Ja się nauczyłam jednej czynności, która skutecznie uświadamia drugiej osobie, ze zrobiła zle: Milczenie. A mogę tak długo😁

Edytowane przez Lady Bathory
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, I1ariusz napisał:

* ale generalnie też jest bałagan - sprzątanie to dla mnie mordęga.

Bo warto sprzątać etapami, a nie zwlekać aż całe mieszkanie czy dom będzie do ogarnięcia. Na przykład- przygotowujesz posiłek, więc sprzątasz na bieżąco, to co nabrudziłeś w kuchni. Jednego dnia ogarniasz łazienkę, innego sypialnie, czy coś w tym stylu. Wystarczy poświęcać regularnie niewielką ilość czasu na sprzątanie, a potem to staje się nawykiem. Ja też nie przepadałam za sprzątaniem, ale że nie znoszę żyć w bałaganie, to wyrobiłam w sobie właśnie taką regularność. Włączam jakąś fajną muzyczkę i działam. 

9 godzin temu, I1ariusz napisał:

w gruncie rzeczy pewna nieśmiałość, mimo wygadania, i nieporadność w kontakcie z dziewczynami

Pewnie dlatego, że często zastanawiasz się, co sobie pomyślą, czy powiedzą. Nie myśl o tym w ogóle, bo to bardzo przeszkadza w kontaktach nie tylko z płcią przeciwną, ale w ogóle z ludźmi. 

Edytowane przez ewelina
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Lady Bathory napisał:

zatan myje ostro wręcz perwersyjnie druciakiem mocno zabrudzony gar - taki jak po wojskowej grochowie- aż wykończony czynnością brutalnie odrzuca go do szafy. A na koniec słodkim głosem - teraz czas na deser.🍰🤣

Moja fantazja - nie ma to jak rzucić kimś o szafie i powiedzieć słodkim głosikiem - "czas na deser!"

Szczególnie po grochówce, takie rzeczy człowiekowi do głowy przychodzą i przechodzą, że słowa tego zapachu nie ubiorą w słowa. Człowiek jest tak w tych oparach miłości zadurzony, że nie wie gdzie się znajduję. Jednak z mojego marnego doświadczenia wychodzi na to, że w szafie jest najweselej. Można tam poznać i zrozumieć miłość zaś zjednoczenie dusz jest realne, przy czym uprzejmie informuje iż sekretem jest grochówka.

Edytowane przez SzatanK
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, ewelina napisał:

...

Pewnie dlatego, że często zastanawiasz się, co sobie pomyślą, czy powiedzą. Nie myśl o tym w ogóle, bo to bardzo przeszkadza w kontaktach nie tylko z płcią przeciwną, ale w ogóle z ludźmi. 

Tego się nie da przeskoczyć inaczej jak nabraniem pewnej obojętności przez trening. Ja akurat nie mam specjalnie ochoty to robić. Odrzucenie przez kobietę jest dla mężczyzny bolesne - jako kobieta nie doświadczasz tego tak często bo rozgrywa się to na innym niż dla ciebie etapie (rzadziej). Nie do końca więc zrozumiesz co mam na myśli.

Edytowane przez I1ariusz
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.04.2022 o 12:18, Lady Bathory napisał:

@SzatanK A może kolega zacznie od siebie :D

Zacznijmy od tego, że temat miał służyć umniejszeniu własnego ego i spojrzeniu na siebie bardziej krytycznie a nie tylko wskazywaniu jaka to druga strona jest chujowa a my cacy. Ten temat to dla mnie również mentalny trening, bo jestem pełen wad.

 

Mam masę wad, masę - szczerze to jest ich tyle że by starczyło na kilku osób @Lady Bathory

Daleko mi do doskonałości i bycia chociażby przeciętnym. 

 

Generalnie to cały jestem wadliwy i mam wad znacznie więcej od przeciętnej jednostki i nie ma czym się chwalić oraz powiedzmy sobie szczerze, nawet na forum nie jest łatwo o tym pisać, gdzie jest się anonimowym bo jednak do tego potrzeba siły i posypania głowy węglem kamiennym i kamieniem milowym.

Natomiast mimo, że moich wad starczyłoby na kilka osób, dostałem w spadku chęć ich naprawienia i to tyle z pozytywów, przejdźmy do negatywów :D 

 

Natomiast jakie moje zachowania są irytujące dla płci przeciwnej -  to chęć zmiany innych, gdzie to ja jestem tym, który potrzebuje największych zmian. 

Lenistwo, braki atrybutów socjalnych które panie lubią i dowodów na bycie w tym świecie "kimś", arogancja, duma, brak pełnej autentyczności (za bycie "sobą" zapłaciłem ogromną cenę, stąd strach przed otworzeniem się), bycie osobą współzależną, jeszcze do nie dawna uzależnienie od miłości, styl przywiązania - mieszanina uciekającego i goniącego, nie widzenia siebie w małżeństwie i zakredytowania się na dom, nie jestem zadbany, być może w relacji - zbyt duża wolność, pole ochronne, uciekanie od odpowiedzialności za siebie, uzależnienia np lubię cholernie pizzę, zresztą w ogóle uciekanie w niezdrowe żarcie bo tak było łatwiej by się uziemić, nie podążanie za celami, nie dotrzymywanie obietnic danych samemu sobie, wszelkie słabości których wymieniać mógłym i wymieniać. 

 

Tego jest masa.

 

Ale pozytyw z tego taki, że jestem wyrozumiałym dla innych :D 

Edytowane przez SzatanK
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, SzatanK napisał:

Zacznijmy od tego, że temat miał służyć umniejszeniu własnego ego i spojrzeniu na siebie bardziej krytycznie a nie tylko wskazywaniu jaka to druga strona jest chujowa a my cacy. Ten temat to dla mnie również mentalny trening, bo jestem pełen wad.

 

Mam masę wad, masę - szczerze to jest ich tyle że by starczyło na kilku osób @Lady Bathory

Daleko mi do doskonałości i bycia chociażby przeciętnym. 

 

Generalnie to cały jestem wadliwy i mam wad znacznie więcej od przeciętnej jednostki i nie ma czym się chwalić oraz powiedzmy sobie szczerze, nawet na forum nie jest łatwo o tym pisać, gdzie jest się anonimowym bo jednak do tego potrzeba siły i posypania głowy węglem kamiennym i kamieniem milowym.

Natomiast mimo, że moich wad starczyłoby na kilka osób, dostałem w spadku chęć ich naprawienia i to tyle z pozytywów, przejdźmy do negatywów :D 

 

Natomiast jakie moje zachowania są irytujące dla płci przeciwnej -  to chęć zmiany innych, gdzie to ja jestem tym, który potrzebuje największych zmian. 

Lenistwo, braki atrybutów socjalnych które panie lubią i dowodów na bycie w tym świecie "kimś", arogancja, duma, brak pełnej autentyczności (za bycie "sobą" zapłaciłem ogromną cenę, stąd strach przed otworzeniem się), bycie osobą współzależną, jeszcze do nie dawna uzależnienie od miłości, styl przywiązania - mieszanina uciekającego i goniącego, nie widzenia siebie w małżeństwie i zakredytowania się na dom, nie jestem zadbany, być może w relacji - zbyt duża wolność, pole ochronne, uciekanie od odpowiedzialności za siebie, uzależnienia np lubię cholernie pizzę, zresztą w ogóle uciekanie w niezdrowe żarcie bo tak było łatwiej by się uziemić, nie podążanie za celami, nie dotrzymywanie obietnic danych samemu sobie, wszelkie słabości których wymieniać mógłym i wymieniać. 

 

Tego jest masa.

 

Ale pozytyw z tego taki, że jestem wyrozumiałym dla innych :D 

Ja wychodzę z założenia, że punktem wyjścia do zmiany jest aktualny stan wiedzy o sobie, swoich ograniczeniach ale i zaletach.

Problemem ludzi jest to że zbyt często myślą o przeszłości-której i tak nie zmienimy i przyszłości, na którą wpływu większego nie mamy, bo ta dopiero się konstytuuje.

Szczęście daje co to jest tu i teraz. Bez projekcji dalekosiężnych.

Dziękuję za wiadomość :)

Edytowane przez Lady Bathory
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie to polecę ostro bo czemu nie, uzupełniając wady o których wspomniałem wcześniej:

- Jestem niestabilny emocjonalnie. Ja to nazywam nadreceptywnością układu nerwowego, ale to może być po prostu zaburzenie psychiczne. Odczuwam bardzo mocno emocje; radość, złość znudzenie i bardzo szybko potrafią się one zmieniać jeśli wyczuje że coś jest nie tak. Mam często rozszerzone źrenice i ludzie się pytają czy coś ćpam albo nie potrafią określić mojego koloru oczu.

- Jestem ciągle znudzony. Nudzi mnie praca, nudzą mnie ludzie. Często łapie się na tym, że nie chce mi się z kimś spotykać bo uważam, że ta osoba jest nudna. A samemu duszą towarzystwa czy wielce charyzmatyczną osobą nie jestem. Te znudzenie powoduje, że mam absurdalną wiedzę ogólną, ale jest ona stosunkowo płytka. Większość rzeczy mnie nudzi i jak robię się w czymś za dobry to mam chęć to porzucić bo właśnie robi się to nudne. Ostatnio zasnąłem znowu na jakimś kursie, obudziłem się po 30 minutach. To samo w związkach, niektóre panny mnie koszmarnie nudziły, czasami jak pojebana julka wywołuje dramy żeby zabić nudę.

- Jestem fałszywie skromny i spokojny przy ludziach. Pozwalam ludziom być moimi mentorami i pozwalać się im wymądrzać bo wiem, że to łechta ich ego i dzięki temu łatwiej jest mi coś od nich później załatwić.

- Jestem impulsywny i z racji, że w normalnym środowisku ukrywam swoją naturę to później zrzucam duży balans na bliskich, albo piszę na jakiś forach. Niektóre laski mają świetną intuicję i potrafią to wyczuć, tą mają aurę pojeba i lecą na to paradoksalnie xD

- Jestem z natury szczery i używam prostego języka. To jest wada bo ludzie nie oczekują szczerości dlatego zazwyczaj staram się trzymać z boku nauczony doświadczeniem.

- Nie lubię szarych myszek, nigdy nie lubiłem, odkąd pamiętam zawsze były one dla mnie kurewsko nudne. To samo z kolegami, lubiłem się zadawać z freakami bądź dziwakami. Lubię panny energiczne, przyciągające uwagę, ale niestety później jestem o nie chorobliwie zazdrosny bądź zaczynam z nimi rywalizować nawet xD

- Lubię rywalizację i nie lubię przegrywać, i właśnie dlatego paradoksalnie unikam rywalizacji.

- Jestem nieprzewidywalny. Dosłownie, to ma swoje zalety jak spontaniczność ale też wady bo potrafię odjebać srogą akcję jak ktoś mnie wkurwi a później ktoś jest na mnie obrażony xD

- Zachowuje się jak lewak, jestem wolnościowiec i tak dalej ale tak naprawdę mam konserwatywno-liberalne poglądy. Lubię zabawę ale nie lubię rozpusty. I mam wysokie standardy moralne wobec siebie i innych. Za które krzyżuje i siebie i innych.

- Szczery podziw odczuwam do ludzi którzy są lepsi/mądrzejsi ode mnie, ale takich mogę wymienić na palcach jednej ręki. Moja największa "miłość" miała wyższe iq niż ja i fotograficzną pamięć którą szczerze podziwiałem bo nigdy takich ludzi na żywo nie poznałem. Wystarczy że się na coś spojrzą i cyk zapamiętane, ja muszę jak jełop wszystko zapisywać bo pamięć 60 latka xD

- Mam wysokie ego. Studia to była szkoła życia bo pierwszy raz poznałem ludzi inteligentniejszych ode mnie którzy łapią lepiej ode mnie. I pierwszy raz od podstawówki tak naprawdę na studiach musiałem się srogo uczyć. Nie jestem jednak geniuszem, czasami bardzo wolno łapię albo nie potrafię odpowiedzieć na proste rzeczy.

Edytowane przez NoHope
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jestem oderwany od rzeczywistości. Nie pamiętam co jadłem i tak dalej. Większość rzeczy jest dla mnie nudne i nie zwracam na to uwagę przez to czasami jak gadam z normikami którzy gadają o życiu miasta albo o gustach to czuję się jak ufo bo nigdy mnie to nie interesowało. Tak samo sporty jakieś i tak dalej. Piłka mnie nudziła (do oglądania). Lubię za to boks, ale to z ojcem i też jak byłem młodszy. Często mam tak inny gust od ludzi, że nie mam zielonego pojęcia o czym z nimi gadać.

- Działam równolegle w przeszłości i przyszłości, rzadko w teraźniejszości. W sensie moje myślenie jest rzadko skupione na teraz. Przez to bywam roztrzepany i czasami nie słucham co ludzie do mnie mówią.

- Mam zerojedynkowe myślenie. Jestem srogim idealistą. Krytyczny wobec siebie ale też świata. Bardzo brutalny w ocenie. Bez litości czasami.

 

Jeszcze jedno i co mi dziewczyna była nawet mówiła:

- Lubię się kłócić, potrafię przyjmować różne strony. Na przykład dla konserw jestem lewakiem, dla lewaków potrafię być konserwą. Czasami prowokuje. Z takich absurdalnych sytuacji to potrafię z kimś gadać przekonać kogoś do swojego zdania a później ta osoba zaczyna powtarzać to co ja mówiłem i się z nią zaczynam kłócić czyli defacto potrafię kłócić się sam ze sobą. Większość dyskusji nie traktuje personalnie, bardziej jako grę logiczną, a ludzie czasami dostają dosłownie pierdolca. Nigdy nie rozumiałem jak można aż tak bardzo się przejmować tym, że ktoś się z tobą nie zgadza. Nie lubię jednak jak ktoś mnie wyzywa ale to wiadome.

Edytowane przez NoHope
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I też jestem bardzo seksualny. Wiecie pewnie znacie te wkurwiające pary które prawie sex uprawiają przy znajomych? To ja mam taki temperament. Uwielbiam swoją laskę obmacywać w miejscach publicznych, całować się namiętnie w autobusie, uberze, w klubie, na ulicy, nad morzem, pod przystankiem, nawet pod hipermarkietem. Uwielbiałem z swoją laską iść do klubu i całować się z nią namiętnie. Całować jej szyję i dotykać wiadomo gdzie xD Czasami jak w klubie widzę zakochane pary to czuje smutek i zazdrość bo to naprawdę fajne uczucie. Kiedyś jechałem z panną w przedziale 8 osobowym, siedzieliśmy pod kocem, ja jej robiłem palcówę a ona mi wiadomo xD Uwielbiam kobiety która mają temperament seksualny podobny do mojego ALE później laska się otwiera i też człowiek zaczyna się schizować; skoro ona ze mną robiła takie rzeczy to co kurwa robiła z innymi i leżę w nocy zeschizowany i nie mogę spać. Kiedyś nawet w kłótni to powiedziałem to laska mi powiedziała - NoHope kolego - ja z innymi nie robiłam takich rzeczy jak z tobą, a mnie zamurowało xD Wiele kobiet nie lubi takiej otwartej seksualności a nawet jak spotkam takie bardziej temperamentne to sam to spierdalam swoimi schizmami. To jest moja chyba największa wada - strach przed kobiecą seksualnością trochę xD Syndrom madonny i ladacznicy.

 

Plusem jest to, że przez swój temperament moim zdaniem doznałem czegoś czego większość beciaków jak ja nie doświadcza czyli relacji nietransakcyjnej opartej na szczerym, ognistym pożądaniu bo jeśli jesteś z laską która kocha seks to jest z tobą bo chce z tobą uprawiać ten seks xD

 

Ale ta sama laska która była cała czerwona na twarzy w trakcie seksu była później super opiekuńczą siostrą która robiła jedzenie dla mnie i swoich braci albo pomagała matce. Siedziała też w robocie i wyglądała jak każda inna laska. To mi ryło banie bo nie wiedziałem kim ta osoba tak naprawdę jest xD Tyle twarzy miała.

 

Więcej grzechów nie pamiętam. Nawet lepiej się poczułem.

Edytowane przez NoHope
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Korwa, na głębokie rozkminy mnie trochę wzięło. Nie mogę spać więc popiszę sobie xD

 

Gnije z tego wszystkiego, ta moja była laska była trochę liderką. Jak bywałem z nią na imprezach to się najgłośniej śmiała i skupiała wokół siebie największą atencję. Kiedyś miałem ból dupy dlatego przy mnie nie jest aż taka szczęśliwa, czy to moja wina, ale wtedy nie rozumiałem, że to trochę była maska i że przy mnie była prawdziwą sobą. Kiedyś mi powiedziała, że lubi ze mną milczeć. Zresztą pamiętam jak wpadłem do niej na chatę z bomby coś po 21.00 i zacząłem płakać bo powiedziałem jej coś czego nikomu w życiu nie powiedziałem a ona mnie czule głaskała po głowie i mnie przytulała. Rozjebały mnie moje kompleksy, bałem się jej seksualności, bałem się, że jestem gorszy i że przy mnie nie jest szczęśliwa. Miała dużo orbiterów, jeden którego poznałem wydawał się dużo lepszy ode mnie - wyższy, przystojniejszy, lepsze poczucie humoru, on zresztą latał za nią jak pokurwiony jak się całowaliśmy to nam jebaniec przeszkadzał. Kiedyś się jej zapytałem dlaczego nie jest z nim to mi powiedziała, że zawsze w nim widziała kumpla. Później skumałem o co chodzi, typ był stary a miał aure piotrusia pana, mało męski, taki wyrośnięty chłopczyk.

 

Heh pamiętam jak kiedyś na nią czekałem na uczelni bo coś tak przygotowywała z koleżanką. Siedzieliśmy razem, ona z koleżanką naprzeciwko mnie, pamiętam, że z nudów przysypiałem to mnie zadziora smyrała nogą xD heh dobre wspomnienia.

 

Bardzo dużo złości we mnie, ale też poczucie może jakieś niższości nawet nie wiem. Wiem, że tamtą relację rozjebałem sam głównie swoimi kompleksami.

 

Teraz to samo, zamiast walczyć to tkwie w limbo i wykorzystuje 10% swojego potencjału i się tylko nudzę tak naprawdę xD Do konkretnych lasek nie możesz być cipą i to jest wieczna praca ale w sumie czegoś takiego potrzebuje.

 

W intymnych relacjach jesteś nagi, wszystkie twoje problemy wypływają niczym odpad radioaktywny. Może dlatego ludzie boją się tak intymności. Kojarzy mi się to z syndromem jeża schopenhauera.

 

Trudno minęło, ale w sumie jestem mocno wadliwym człowiekiem.

Edytowane przez NoHope
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, NoHope napisał:

Kiedyś nawet w kłótni to powiedziałem to laska mi powiedziała - NoHope kolego - ja z innymi nie robiłam takich rzeczy jak z tobą, a mnie zamurowało xD

Ja myślę, że jak widzisz, że laska jest tak inteligentnie namiętna, każdy moment jest idealnie rozpracowany i masz poczucie, że czyta ci w myślach jak rozgrywać te seksualne sceny - to być może wraz z tą zwierzęcą sensualnością i bystrością, w pakiecie jest też duma. A ta duma nie pozwala takiej lasce otwierać się ot tak i grać ze sobą w tę grę byle komu. Bad boyom nie daje - bo się szanuje, beciakom też nie - bo ją nudzą...i czeka nienasycona na męskiego wrażliwca.

Więc ta dziewczyna mogła mówić prawdę.

 

 

 

Edytowane przez Amperka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, NoHope napisał:

I też jestem bardzo seksualny. Wiecie pewnie znacie te wkurwiające pary które prawie sex uprawiają przy znajomych? To ja mam taki temperament. Uwielbiam swoją laskę obmacywać w miejscach publicznych, całować się namiętnie w autobusie, uberze, w klubie, na ulicy, nad morzem, pod przystankiem, nawet pod hipermarkietem. Uwielbiałem z swoją laską iść do klubu i całować się z nią namiętnie. Całować jej szyję i dotykać wiadomo gdzie xD 

 

Wiem jak kręci robienie różnych miłych rzeczy w miejscach publicznych, ale jeśli przykładasz do tego zbyt dużą wagę to świadczy też o tym, że potrzebujesz mocnego potwierdzenia tej swojej seksualności w otoczeniu, nie w partnerce (nie wspominając o własnej satysfakcji, która jest wyjściowa).

 

I ogólnie odnośnie tego, co napisałeś:

To, że ciągle gonisz za doznaniami/emocjami samo w sobie nie jest złe, większość ludzi to lubi. Złe jest to, że Ty we wszystko równocześnie wątpisz, a to z kolei powoduje, że więcej niszczysz w otoczeniu i w sobie, niż budujesz. Życie nie wygasa po trzydziestce, nie kończy się po czterdziestce, a jak widuję siedemdziesięcioletnie pary spacerujące nago brzegiem oceanu, zagadane, trzymające się za ręce, które mają totalnie wywalone na to, jak wygląda ich ciało 😉 to zaczynam wierzyć, że nawet po siedemdziesiątce też może być ok. Dlatego w trosce o siebie i swoje długie satysfakcjonujące życie powinieneś iść do psychologa/psychiatry, bo ilość tego, co się w Tobie kotłuje jest imo dużo za duża.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, lumineer napisał:

Wiem jak kręci robienie różnych miłych rzeczy w miejscach publicznych, ale jeśli przykładasz do tego zbyt dużą wagę to świadczy też o tym, że potrzebujesz mocnego potwierdzenia tej swojej seksualności w otoczeniu, nie w partnerce (nie wspominając o własnej satysfakcji, która jest wyjściowa).

Nigdy nie odbierałem tego jako potrzebę potwierdzenia seksualności bo prywatnie to samo było. Taki temperament po prostu.

41 minut temu, lumineer napisał:

bo ilość tego, co się w Tobie kotłuje jest imo dużo za duża.

Kotłuje ale taki znowu mam temperament i wrażliwość. Zawsze tak miałem. Matka mi całe życie gada; nie myśl tyle bro, za dużo myślisz bro, co się przejmujesz innymi bro. Dosłownie całe życie takie rzeczy mi gada. Nie rozumiejąc że tak mam. Kiedyś miałem okresy gdy próbowałem łazić po psychoterapeutach ale bez obrazy, większość tych ludzi była tępa zwyczajnie poza tym może nie poznałem super dużo lasek na psychologii ale trochę poznałem i to były bardziej pojebane osoby w negatywnie sensie niż przeciętny człowiek, same potrzebowały pomocy. Idź na terapie bro to jest mem z którego powoli się zaczyna gnić i potwierdzam.Znalezienie dobrego specjalisty to czasami większe wyzwanie niż sama terapia. Psychiatra pomaga jak masz jakąś schizofrenie albo ciężko depresje bo to są śmieszni ludzie od tabletek.

Edytowane przez NoHope
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Zbyt potrzebującym, wtrącającym się w nie w swoje sprawy, kontrolujący, manipulujący, zazdrosnym że innym przychodzi z taką łatwością budowanie relacji i ich łatwe pogłębanie, zbyt siebie narzucałem, sabotujące zachowania, nie byłem do końca szczerym, chciałem zmieniać na swoją modłę zamiast akceptować takiego jakim jest drugi, zbyt prywatny, na inne tematy zbyt otwarty, nie dawałem tyle wolności ile powinienem, nie byłem bezpośrednim bardziej i prawdomównym, kwestie odrzucenia, nie byłem wystarczająco zadbanym, nie potrafiłem w pełni kontrolować bólu i zdarzało się innym obrywać przeze mnie, nie byłem wystarczająco niezależnym, zamiast dzielić się własną pełnią szukałem drugiej osoby przez co się narzucałem, zbyt pasywny, nie dopełniałem przyrzeczeń danych sobie. Dawniej 0 poczucie wartości, pewności, nie cieszenia bycia we własnej skórze, bałem się uwewnętrznić, odkryć, poznać czy posmakować.

 

Jak tak sobie myślę o tym wszystkim to nie wygląda to za ciekawie.

Edytowane przez SzatanK
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.