Skocz do zawartości

Nie umiem wyjść z towarzyskiej stagnacji


Carl93m

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich Braci,

Problem ten który opiszę mi doskwiera, ale nie mam żadnego wielkiego żalu, nie potrzebuję pocieszenie, chcę do tego podejść zadaniowo - określić jakiś kurs i się tego trzymać.

Chęć działania wyzwoliła dziewczyna,  z którą obecnie mieszkam i jest tak zwana "moja kolej".

Otóż dziewczyna planuje sobie kolejne wyjazdy w weekendy. Dwa weekendy pełne w kwietniu jej nie było, w maju ma zaplanowane tak samo dwa weekendy i jedzie na to swoje hobby (nieistotne).

Poznaje tam masę ludzi, fajnie spędza czas, bo się cieszy na te wyjazdy etc.

 

No i jej kurde zazdroszczę i jak miała rozmowy online z tymi ludźmi to się wkurzałem, bo też bym chciał mieć znajomych i hobby.

 

W ogóle ostatnie moje tygodnie to istny hardkor - ciągła praca, mam 1 etat i 2 zlecenia i mnie strasznie pingują i cisną, żeby przepychać tickety, bo jest deadline. No i ja to sobie toczę do przodu, ale okupuję to już masakrycznym wypaleniem, bo o ile jestem programistą, to ostatnio taski są fatalne - masa dokumentów do czytania, uzupełnianie nudnych templatek etc. Bardzo, bardzo mało kodowania, a dużo pobocznej pracy i analiz.

 

No i moje życie wygląda słabo - jestem z niego niezadowolony, poprzez brak ludzi wokół mnie.

Pracuję zdalnie, 4 ściany non stop, zlecenia mam więc też muszę siedzieć w domu. Jedyny odpoczynek to poleżenie sobie na łóżku. 

Czuję, że się spalam. Kokosów z tej pracy nie mam też, około 12k, a i tak inflacja tak zapierdala, że jak byłem biedny tak jestem.

 

Kolegów-znajomych mam w tym mieście z 4, 4 bliższych kolegów poza miastem, rozsianych po innych miastach i po prostu kontakt zamiera, messenger milczy i jest chujnia lekko mówiąc. 

Zbieranie na mieszkanie mnie przytłacza, muszę zebrać ze 100k na wkład własny, a to tylko i tak kredyt. Te kwoty są masakryczne i nie wiem jak to dalej ciągnąć. 

Dodatkowo zaniedbałem ostatnio rozwój zawodowy i klepię te templatki zamiast się rozwijać, czytać nowe pozycje, konferencje i projekty.

 

Przytyłem przez zimę z 68 do 75kg! Wygląd mi się pogarsza, bo mam skandalicznie mało ruchu. Ja wiem siłownia i zimne prysznice....

 

Nie mam może jakiegoś wielkiego zrezygnowania w tym momencie, ale uważam, że mogę mieć jakieś stany depresyjne i lęki. Obawiam się, że jak tak dalej pójdzie to mnie laska zostawi.

Po drugie bardzo się wstydzę mojego kiepskiego życia towarzyskiego. Zawsze podchodzę do ludzi z dystansem, bo boję się być odebrany jako zbyt nachalny czy coś w tym stylu.

 

Żeby nie było, że jęczę i stękam jak jakiś chuj piwniczak, to powiem, że w ostatnie 5 lat ogarnąłem się zawodowo i zdobyłem zawód, wyprowadziłem się, znalazłem dziewczynę i odłożyłem trochę hajsu. Ostatnio zadbałem o zęby i po około 10 wizytach u dentysty ogarnąłem je i wygląda to już spoko, chociaż są krzywe i zastanawiam się nad wizytą u kogoś ze stomatologii estetycznej czy w ogóle da się coś zrobić i czy mnie na to stać.

Trochę się czuję zmarnowany, nie prowadzę zbyt zdrowej diety, ale też nie jest to jakaś patologicznie niezdrowa dieta.

 

Teraz jak to piszę, to laska gada przez telefon i mówiła do kogoś, że chce na sztuki walki się zapisać. No kurwa mać, ja chciałem to zrobić, żeby kogoś poznać i wypracować formę. Jebana mi zabrała to i mnie wyprzedziła. I jak tu się zrównać skoro jest taka aktywna? Wiem, że związek to nie wyścigi, ale kurwa, mam już tego dość - nie posiadam własnego samochodu, a ona dostała nowy samochód od rodziców. I kurde no przez to, że nie jeżdżę to kiepsko sobie radzę na drodze, bo nie mam praktyki, a ona w te weekendy sobie jeździ po całej Polsce. Kurwa no jak ja mam zawiść w sobie o to, że to ja powinienem być na jej miejscu, bo to mi się z męskością kojarzy.

 

Moje wyjście z sytuacji:

- motocykl, chcę robić od maja prawko po wypłacie się chcę zapisać

- basen - chcę znaleźć instruktora i nauczyć się pływać

- sztuki walki - chcę pójść poznać grupę osób i wyrobić na powrót dobrą kondycję fizyczną

- psycholog - to już później - jestem grubym pojebem moim zdaniem - widać po liczbie postów tu pisanych. Mam tony problemów do przepracowania tylko znowu to będzie mi drenować budżet bezsensownie

 

Szukam głównie pomysłu, żeby stać się osobą atrakcyjną dla innych ludzi i zdobywać nowych znajomych. Myślałem o kibicach i zaczęciu chodzić na mecze, ale nie wiem czy to środowisko nie jest zbyt hermetyczne i mnie nie wyśmieją jak napiszę gdzieś czy mógłbym pójść na mecz z kimś xD

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Musisz przeramować, żeby się nie wypalić. To najważniejsze, bo psycha się spierdoli. Najprościej, co mi się od razu nasuwa po przeczytaniu to do panny się podpiąć, żeby cię wkręciła i kilka razy z nią gdzieś pojechać i zobaczyć, czym się zajmuje bezpośrednio. Wstań i zrób rozgrzewkę lekką, chociaż 15-20 min zamiast kawy lub w międzyczasie. Nastawiasz wodę, robisz herbatkę, rozciągasz się, kilka pompek. To wiele znaczy, bo wejdziesz w ten schemat ćwiczenia. Powiedziałbym nawet zacznij od 5 minut dziennie. Poskacz, dwie pompki, dwa przysiady, żeby już nawyk wyrabiać. Od razu ci się lepiej zrobi, uwierz mi na słowo. Z doświadczenia powiem, że kiedyś byłem mocno towarzyskim gościem, spokojnie się ładowałem w busy w 50 osób, gdzieś na eventy śmigałem. Została mi po latach 1 zaufana osoba dosłownie xD Całe to towarzystwo na nic, jeżeli nie ustalisz priorytetów. Ludzie nie mogą być celem. Stają się jedynie rozrywką i to powiedziałbym przejściową. Nie masz czegoś to tęsknisz, chcesz. Klasyczna lekcja od życia. I jeżeli nikt nie pisze to sam napisz i ogarnij coś, bo ty tego potrzebujesz.

 

Żeby kogoś poznać to musisz mieć wspólne spędzanie czasu, a zatem wszystkie formy edukacji, grupy konwersacyjne z języka obcego, jakieś kursy z groupona, czy z innych portali, FB lokalne, może coś ludzie organizują. Ja się w mieście kiedyś umawiałem na wspólne bieganie, granie w piłę, siatkówkę i tak dalej. Jak się przeprowadziłem to już tego nie robię, ale ludzie się tym zajmują. Właśnie przez FB ogarniałem. To już masz ekipę od ręki, jeżeli uda się wkręcić na gałę. Radziłbym przy okazji poznać się z sąsiadami, może ktoś jest sensowny. Szukaj w najbliższym otoczeniu. Znowu z doświadczenia powiem, że przełamanie bariery zaufania pod przyjaźń powiedzmy to minimum 5 lat xD Jesteś na takie zaangażowanie gotowy? xD

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry temat.

 

1 godzinę temu, Carl93m napisał:

No i jej kurde zazdroszczę i jak miała rozmowy online z tymi ludźmi to się wkurzałem, bo też bym chciał mieć znajomych i hobby

Pierwsze i podstawowe pytanie: z czego to wynika, że nie masz znajomych i hobby?

 

Ponad pół życia spędziłem, by rozwikłać te wszystkie zagadki, że jak to jest, że jedni nie mają z tym problemu, a inni już tak. 

Od rozwikłania zagadki Twojego przypadku będzie zależało to, co powinieneś zrobić mając już tą wiedzę.

 

Każde ludzkie działanie jest wynikiem informacji i energii (w sensie fizycznym, wyrażanej w dżulach). Mam w robocie człowieka, który zagaduje praktycznie wszystkich ludzi napotkanych na swojej drodze bez względu na wiek czy płeć. Aż strach pomyśleć co by było, gdyby ten człowiek miał na przykład osiem rąk. Zagada cię i właściwie nie ma znaczenia czy mu odpowiesz, bo jego uwaga przechodzi już na coś/kogoś innego. Ja nie jestem w stanie przyjąć nawet takiej energii, a co dopiero chaotycznie nią epatować do przypadkowych ludzi. Zmierzam do tego, że pewnych rzeczy nie da się zrobić, albo inaczej - da się, ale będzie Cię to męczyć. Tak samo jak nie da się przekonać domatora, by wyruszył w świat w poszukiwaniu dzikich przygód. Wyruszy jak będzie musiał, ale będzie go to strasznie męczyć. Ten dyskomfort będzie tym większy im Twoje aktualne zachowanie będzie odbiegało od Twojego realnego dynamizmu. Ten z kolei jest raczej niezmienny na skutek własnej woli (zmienia się wraz z upływem czasu). 

 

Wczoraj miałem potworną walkę wewnętrzną czy zrobić trening czy dać się zamulić w drzemkę (a chciało mi się jak jasna cholera). Nie wiem jak to się stało, ale poszedłem robić trening. Tę małą bitwę wygrałem, ale wiem, że większość takich bitew przegram. Wysiłek włożony w przełamanie był ogromny. Problem wszystkich kołczingów w tym zakresie jest taki, że dotykają właściwie tylko sfery informacyjnej u człowieka, a nie energetycznej. Jeżeli ktoś ma w tej sferze (informacyjnej) niepoukładane, to może mu to pomóc. Osoba z problemami z energią nic z tego nie wyniesie i będzie się frustrować, że nie działa. Naprawa procesów informacyjnych przyniesie skutek, o tyle o ile nowe działania, i nowy Ty będziesz się mieścił w swojej granicy tolerancji. Jeżeli jest ona szeroka, to tym łatwiej będzie Ci te zmiany wprowadzić.

 

1 godzinę temu, Carl93m napisał:

Teraz jak to piszę, to laska gada przez telefon i mówiła do kogoś, że chce na sztuki walki się zapisać. No kurwa mać

Wiem co to za ból i frustracja. 

 

Razu pewnego postanowiłem pójść na pewien event, by oddawać się swoim powiedzmy zainteresowaniom przy okazji. Wszystko ładnie, pięknie, ale w czasie "pomiędzy" nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić i czułem się dziwnie nieswojo. Próba wsadzenia człowieka (lub siebie samego) w nieswoją rolę będzie powodowało uczucie zmęczenia tą sytuacją i chęć ucieczki z sytuacji niekomfortowej do sytuacji zgodnej ze swoimi własnymi parametrami.

 

Jeżeli problem jest w energetyce, to tutaj za wiele raczej nie zrobisz i pozostanie praca tylko nad poziomem, tj. nad wszystkimi procesami informacyjnymi. Sposób mówienia, spokój, siła ducha, pewność ruchów, opanowanie posługiwania się niedomówieniami, tajemniczością, enigmatycznością i tak dalej. Udawanie innego dynamizmu (energetyki) niż się ma w rzeczywistości wychodzi bardzo karykaturalnie i zazwyczaj spada Ci ranking w otoczeniu niż miałby rzekomo być większy.

 

Sposoby znajdywania znajomych nie mają większego znaczenia. Jeżeli problem jest z informacją, to jak ją ogarniesz, to praktycznie dowolna aktywność będzie Ci plusowała, to już bardziej szczegół niż fundament. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Carl93m napisał:

Otóż dziewczyna planuje sobie kolejne wyjazdy w weekendy. Dwa weekendy pełne w kwietniu jej nie było, w maju ma zaplanowane tak samo dwa weekendy i jedzie na to swoje hobby (nieistotne).

Poznaje tam masę ludzi, fajnie spędza czas, bo się cieszy na te wyjazdy etc.

To jest normalne. Kobiety łatwiej poznają ludzi, chętniej też inne kobiety i mężczyźni z nimi zawierają znajomości. Naprawdę kobiety mają zazwyczaj dużo lepsze social circle i łatwiej też z poznawaniem ludzi.

 

17 godzin temu, Carl93m napisał:

No i jej kurde zazdroszczę i jak miała rozmowy online z tymi ludźmi to się wkurzałem, bo też bym chciał mieć znajomych i hobby.

Też tak miałem. Bez beki też mnie zjadała zazdrość. Moim zdaniem po prostu próbuj ale nie co liczyć, że będziesz miał tyle znajomych co twoja laska. Faceci ciężej zawierają znajomości.

 

17 godzin temu, Carl93m napisał:

Kolegów-znajomych mam w tym mieście z 4, 4 bliższych kolegów poza miastem, rozsianych po innych miastach i po prostu kontakt zamiera, messenger milczy i jest chujnia lekko mówiąc. 

Standard i bez tragedii bym powiedział.

 

17 godzin temu, Carl93m napisał:

Szukam głównie pomysłu, żeby stać się osobą atrakcyjną dla innych ludzi i zdobywać nowych znajomych.

Nie masz szans w tej kategorii z przeciętną laską. Zrozum to bo inaczej rozjebiesz sobie związek.

17 godzin temu, Carl93m napisał:

W ogóle ostatnie moje tygodnie to istny hardkor - ciągła praca, mam 1 etat i 2 zlecenia i mnie strasznie pingują i cisną, żeby przepychać tickety, bo jest deadline. No i ja to sobie toczę do przodu, ale okupuję to już masakrycznym wypaleniem, bo o ile jestem programistą, to ostatnio taski są fatalne - masa dokumentów do czytania, uzupełnianie nudnych templatek etc. Bardzo, bardzo mało kodowania, a dużo pobocznej pracy i analiz.

IT sweet IT kto nie jest wypalony XD No kurwa gnije.

 

Teraz laski takie są. Robią milion rzeczy, jeżdżą po całym świecie. Masa znajomych. Dobra kasa. Imprezki. No bez beki a faceci siedzą i zamulają i mają depresję. Nie wiem co ci poradzić bo po prostu kobiety mają w chuj łatwiej a jeśli będziesz sobie wkręcał poczucie niższości to rozwalisz sobie relacje. To jest duży problem. Najgorzej jak zaczniesz wychodzić a wcale tych znajomości nie będzie więcej. Możesz się załamać nawet xD Nie wiem czy taka laska jest dobra dla ciebie na tym etapie życia. Może lepsza by była bardziej introwertyczna żebyś sobie z nią posiedział.

 

Laski jak twoja bardzo lubią mieć też mocno oddzielone życie od związku więc nie wiem czy będzie chciała cię zabierać. 

 

Dużą ulgę przyniosła mi świadomość różnic między przyjaźniami u płci. Kobiety lubią sobie plotkować i gadać dla gadania, faceci utrzymują znajomości w jakimś konkretnym celu dlatego faceci mają mniej znajomych i też jak cel się zmienia to przyjaźń się rozpada. Rzadko się zdarzają jakieś głębokie relacje między facetami i też jak jesteś facetem to inne kobiety traktują cię z nieufnością,  gorzej bo myślą, że chcesz je poderwać czy coś.

 

Jest nawet ciekawy artykuł napisany o transach. Laski które zmieniły płeć. I wnioski były oczywiste. Jako kobiety miały wsparcie, ludzie traktowali je życzliwiej. Jako chłopy były już dużo gorzej traktowane przez otoczenie.

 

Z resztą na grupkach jakiś podróżniczych to widziałem. Laska pisze, że chce gdzieś jechać masa odpowiedzi od innych facetów i kobiet. Chłop coś pisze, martwo. To samo z bieganiem.

 

Kiedyś strasznie mnie to irytowało, że jako chłop to trzeba pajacować, zapraszać być korwa uberdynamiczny by mieć w ogóle jakiś social circle. Siostra gdzieś jechała za granicę sama to wiadomo odrazu ludzie zaczepiają, chcą jej pomóc, mówiła, że sobie chodziła na spacery z jakimiś typami. No tak to wygląda. A jako chłop? Powodzenia. Jak nie zagadasz to powiedziałbym, że szanse są bliskie zeru.

 

Potrafię być uberdynamiczny właśnie, ale dla mnie to jest nienaturalne i szczerze mówiąc tego nie lubię. Wtedy przestałem też jakby zazdrościć tej dynamiczności bo zrozumiałem, że większość znajomości i rozmów jest płytka i nudna i to jest trochę na siłę.

 

Moim zdaniem dlatego właśnie uberdynamiczni goście mają social circle może jak brzydka dziewczyna, max średnia. Te ładne to już w ogóle mają czasami akcję które wydają się wręcz nieprawdopodobne. Jak zdasz sobie sprawę jak niesprawiedliwe to jest to wtedy może przestaniesz aż tak zazdrościć. To nie jest tak, że twoja laska to ma jakiś wyjątkowy charakter, tylko po prostu z racji posiadania cipy ma dużo bonusów. Poznałem laski nudne i trochę głupie nawet i też miały dość dużo znajomych.

Edytowane przez NoHope
  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Historia bankomatu, który chciał zostać prawdziwym chłopcem 🙃.

 

IMO kwestia czasu jak laska Cię zostawi, o ile już teraz nie pruje się na tych wyjazdach. Nawet jeśli nie, to w końcu znajdzie się jakiś żądny przygód amant, który okaże się "stworzony dla niej" i nadzieje ją na swojego bokena na tych zajęciach ze sztuk walki.

Jak masz chęć zmienić swoje życie na bardziej aktywne i towarzyskie to próbuj ale nie po to by z nią współzawodniczyć. No i przede wszystkim uważaj bo taka ekstrawertyczka z introwertykiem to śmierdzi na kilometr, szczególnie że spędza czas bez Ciebie.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szacun za wyniki w robocie, czytałem twoje posty sprzed 4l i zajebiście finansowo poszedłeś do przodu.

Co do tematu, to moim zdaniem trzeba mielić w chuj i w końcu znajdziesz kogoś wartościowego, kto też będzie chciał kontynuować relację. Nie chcę cię zniechęcać, ale to wymaga sporego zapasu czasu i energii. Nie ma innej opcji na zawiązanie znajomości niż poprzez otwieranie się na ludzi, a wszystkie eventy, imprezki, zajęcia to czas i energia, którą osoby takie jak ja czy ty szanują, bo wiedzą co można w tym czasie wypracować. 

Z drugiej strony to jest jedna z najważniejszych sfer mentalnych i bez tego będzie deprecha, więc nie ma co, trzeba działać.

Sam jestem defetystą (chyba jak większość na forum heh), ale taki vibe jaki czuć z twojego posta nie pomaga w zbudowaniu znajomości. Wiesz o co chodzi - wkurw, neurotyzm, zazdrość - ludzie lubią osoby wesołe, przynajmniej na początku. 

No i bardzo ważna rzecz - pewność siebie. Bez tego to jak próba nawodnienia boiska do piłki dwulitrową konewką. Idk czy ją masz, czy nie, sam najlepiej wiesz, ale jeśli nie to koniecznie afirmacje, przełamywanie barier, ten psycholog może itd.

Powodzenia

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Shark napisał:

No i przede wszystkim uważaj bo taka ekstrawertyczka z introwertykiem to śmierdzi na kilometr, szczególnie że spędza czas bez Ciebie.

Coś w tym jest. Jestem ambiwertykiem i właśnie lubię takie laski ale są one bardzo wymagające i trzeba mieć dużo dynaminy no i niestety może się pojawić zazdrość albo nawet poczucie niższości. Z takimi laskami musisz mieć dużą pewność siebie i wysokie poczucie własnej wartości.

 

Czasami takie laski lecą na introwertyków bo dzięki nim się uspokajają albo mają stabilność życiową, ale poziom trudności takiego związku jest wysoki.

 

Ale też nie wiem podrywałem albo uwodziłem tego typu laski robiąc coś dynamicznego więc też nie wiem jak to wygląda z perspektywy introwertyka.

Edytowane przez NoHope
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dużo bracia rozpisali się, ja postaram Ci się to bardziej ogólnikowo. 

 

1. Zarabiasz 12 tysięcy i jęczysz? To idź powiedz matce dwójki dzieci, która na kasie ledwo zipie po 3-4 tysiące, że nie starcza Ci do pierwszego. OGARNIJ FINANSE, bo za 12k to można lajtowo odkładać 4k, 4 wydawać na swoje osobiste ruchy a pozostałe 4 na catering i czynsz oraz drogie kosmetyki czy ubrania. 

 

2. Twoja dziewczyna działa gdy Ty się patrzysz. Masz zajawkę to się na nią zapisz a nie tylko myślisz. Ja na siłownię jęczę, że wracam od pół roku. Bo butów nie mam a nie ma kiedy kupić. To bull shit i wymówka, Twoje to samo. 

 

3. Brak odskoczni od pracy powoduje wypalenie. Idź coś porób, najeb się nawet dla zwykłego resetu. 

 

4. Widzę z życiem trochę jak z pracą. 3 sroki za ogon i to samo w życiu, robisz wszystko ale nic.

 

Wniosek? Posegreguj wydatki miesięczne, posegreguj pracę oraz życie prywatne. Obudź w sobie zajawki i pasję i je realizuj a znajomi itp. Sami się znajdą. 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Carl93m

Hm.... a kto sponsoruje rozległe zainteresowania panci? Pracuje zawodowo czy tylko ssie?

 

Masz poduszkę finansową? Jeśli tak to p.ierdolnij wszystkim na miesiąc i wyjedź w Bieszczady. Bo przy takim trybie życia to za 10-20 lat powiedzą. Nie pił nie palił a patrz umarł na zawał.

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Shark napisał:

Historia bankomatu, który chciał zostać prawdziwym chłopcem 🙃.

 

IMO kwestia czasu jak laska Cię zostawi, o ile już teraz nie pruje się na tych wyjazdach. Nawet jeśli nie, to w końcu znajdzie się jakiś żądny przygód amant, który okaże się "stworzony dla niej" i nadzieje ją na swojego bokena na tych zajęciach ze sztuk walki.

Jak masz chęć zmienić swoje życie na bardziej aktywne i towarzyskie to próbuj ale nie po to by z nią współzawodniczyć. No i przede wszystkim uważaj bo taka ekstrawertyczka z introwertykiem to śmierdzi na kilometr, szczególnie że spędza czas bez Ciebie.

Oczywiście, że jest ryzyko - życie. Ale przedstawiłem to w za bardzo przejaskrawiony sposób. Wraca z pracy, idzie spać, spotyka się raz na 2 tygodnie z przyjaciółką. Nie chodzi o współzawodnictwo, bo przed nią miałem dokładnie ten sam problem. Bankomatem nie będę nigdy i jest to mój święty grall i stalowa nauka nr. 1 z tego forum. Nie dostaje ode mnie nic, ale w śmiechach mówi, żebym jej kupił słuchawki gamerskie - buchnąłem jej śmiechem i ukróciłem gadką typu: "Pracujesz, nie bądź bezczelna, nawet w żartach to było niesmaczne dla mnie".

 

7 godzin temu, LiptonGreen napisał:

Szacun za wyniki w robocie, czytałem twoje posty sprzed 4l i zajebiście finansowo poszedłeś do przodu.

Co do tematu, to moim zdaniem trzeba mielić w chuj i w końcu znajdziesz kogoś wartościowego, kto też będzie chciał kontynuować relację. Nie chcę cię zniechęcać, ale to wymaga sporego zapasu czasu i energii. Nie ma innej opcji na zawiązanie znajomości niż poprzez otwieranie się na ludzi, a wszystkie eventy, imprezki, zajęcia to czas i energia, którą osoby takie jak ja czy ty szanują, bo wiedzą co można w tym czasie wypracować. 

Z drugiej strony to jest jedna z najważniejszych sfer mentalnych i bez tego będzie deprecha, więc nie ma co, trzeba działać.

Sam jestem defetystą (chyba jak większość na forum heh), ale taki vibe jaki czuć z twojego posta nie pomaga w zbudowaniu znajomości. Wiesz o co chodzi - wkurw, neurotyzm, zazdrość - ludzie lubią osoby wesołe, przynajmniej na początku. 

No i bardzo ważna rzecz - pewność siebie. Bez tego to jak próba nawodnienia boiska do piłki dwulitrową konewką. Idk czy ją masz, czy nie, sam najlepiej wiesz, ale jeśli nie to koniecznie afirmacje, przełamywanie barier, ten psycholog może itd.

Powodzenia

 

Oczywiście ta pewność siebie jest o niebo większa, ale szmat drogi przede mną jeszcze. Na razie laska nie robi mi żadnych zgrzytów z powodu siedzenia na chacie. Sama to robi, wraca, śpi, wieczorami gra w grę online z koleżankami. Jedyny jej przejaw ekstrawertyzmu to te wyjazdy i tam możliwość poznania ciągle nowych i nowych ludzi.

 

Godzinę temu, Baca1980 napisał:

@Carl93m

Hm.... a kto sponsoruje rozległe zainteresowania panci? Pracuje zawodowo czy tylko ssie?

 

Masz poduszkę finansową? Jeśli tak to p.ierdolnij wszystkim na miesiąc i wyjedź w Bieszczady. Bo przy takim trybie życia to za 10-20 lat powiedzą. Nie pił nie palił a patrz umarł na zawał.

Ostatnio sushi postawiłem :D Zainteresowania sponsoruje sobie sama na wpół z rodzicami, bo jest to jej pierwsza praca po studiach i tymsamym niewiele płatna. Z tymi Bieszczadami to nie głupie i jest plan bezpłatnego urlopu z mojej strony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W takim razie działaj. I broń Cię panie dobry Boże przed zabieraniem ze sobą swojej "myszki". Najlepiej wcześniej się spakować i postawić ją przed faktem dokonanym. Bo stawiam dobry "flakon". Że jak tylko usłyszy o Twoich planach. To zacznie się rzucanie kłód pod nogi. Włącznie z "Ty mnie już chyba nie kochasz". No bo jak to tyraj miś ma czelność fikać!?!

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Carl93m napisał:

Myślałem o kibicach i zaczęciu chodzić na mecze, ale nie wiem czy to środowisko nie jest zbyt hermetyczne i mnie nie wyśmieją jak napiszę gdzieś czy mógłbym pójść na mecz z kimś

poznasz ich na miejscu, odpieprz jakąś grubą akcję, to będziesz swój. Połącz to z sportami walki. Da Ci to kopa. Teraz rzadko chodzę na mecze, ale jak jest atmosfera to bierzesz z tego paliwo na kilka dni. Masz kilku bliższych ziomków. Teraz dodaj do tego dwa dni w tygodniu sportu walki plus np ten mecz na wekend. Czego trzeba Ci więcej. Nie bierz kredytow, nie daj zarobić banksterom i lichwiarzom. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Carl93m napisał:

Ale przedstawiłem to w za bardzo przejaskrawiony sposób. Wraca z pracy, idzie spać, spotyka się raz na 2 tygodnie z przyjaciółką

Jep co innego pomyślałem. Moja była to pracowała, studiowała i jeszcze zapisała się na bootcamp xD Podróżowała sobie sama za granicę, co kilka miesięcy jeździła na drugi koniec polski gdzie się spotykała z znajomymi. Na imprezach najgłośniej się śmiała, lubiła skupiać na sobie atencję i miała 2 orbiterów i jedną lesbę która na nią leciała xD

 

Twoja to jest po prostu zwykła laska.

 

Zresztą gniłem bo moja cała rodzina jest niezaradna. Załatwienie czasami prostej rzeczy to u nas w rodzinie jakiś koszmar jest. Natomiast ona to cyk i zrobione. Dzięki niej stałem się dużo bardziej zaradny.

 

Moja matka jest podobna do byłej. Matka też pracuje, uczy się, morsuje, chodzi na siłkę i uprawia sztuki walki. Ojciec zamulacz xD

Edytowane przez NoHope
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@NoHope nie, nie, ta moja obecna partnerka jest trochę zakompleksiona, nieśmiała itd. Co do podróży, to też bym tak chciał sobie popodróżować samemu skoro i tak nie mam tak na prawdę kompana. A wyciągać, któregoś z kolegów to koszmar typu:

- "nie mam bardzo hajsu teraz"

- "Ania będzie rodzić"

- "nie chce mi się w góry, przyjedź w czerwcu to zrobimy grilla"

i tak dalej i tak dalej, dlatego chcę się przełamać, zrobić to pieprzone prawko, kupić jakiś fajny motocykl i piątek godzina 15:00 --- Wielkie Elo! Witajcie Bieszczady, Gdańsk czy inna Szkolna 17. Wtedy nie będę myślał i siedział na mieszkaniu jak frajer czekając na panienkę bawiącą się w najlepsze.

Uważam, że to dobry plan, motocyklem też chcę się wbić w męskie hobby i może poznam jakichś ludzi, może gdzieś kiedyś do wspólnego jeżdżenia etc. No i już nie mówię, że mi to bardzo poprawi pewność siebie - młody facet na motocyklu, niebezpieczne prędkości etc. - w głowach kobiet = badboy. Ale nie o to głównie chodzi, trochę też, ale głównie muszę znaleźć hobby i MUSI być to hobby ekstrawertyczne, poza domem, a nie RaspberyPI, Arduino, albo rzeźbienie w drewnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja pierdole. 12 k. Wynajem pewnie z laska na pół więc przy tych zarobkach to mieszkasz za friko. Tak jak ktos napisał. Co za problem zamówić fit diete pudełkową zbilansowana. 3 miesiące i nie ten chlop. Jak już ci sie nie chce ruszyć na siłownię. 

Czego z panną nie pojedziesz na weekend? Przy takich zarobkach to w rok można spokojnie 90 koła odłożyć. Albo coś ściemniasz albo nie wiem

Edytowane przez Montella26
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Carl93m napisał:

No i jej kurde zazdroszczę i jak miała rozmowy online z tymi ludźmi to się wkurzałem, bo też bym chciał mieć znajomych i hobby.

To jest trochę niesamowite, że mając pod nosem przykład know how to make firends & hobby, zakładasz wątek na forum, aby ponarzekać, że ,,chciałbyś mieć znajomych i hobby".

 

To jak w tej katolskiej przypowiastce, o gościu co się chronił przed powodzią na dachu domu i modlił się do boga, żeby ten go uratował. Przypłynęła łódka - odmówił bo czekał na boską interwencję. Przyleciał helikopter - też odmówił, bo spodziewał się płonącego krzaka. Ostatecznie się utopił.

 

Skoro nie możesz się zebrać w sobie, żeby solo rozszerzyć swoje znajomości i znaleźć hobby, to Twoja Mysza, jest właśnie tą taką łódką, do której wystarczy wsiąść, aby wyrwać się z czterech ścian na weekend i na legalu wbić się w towarzystwo kilku-kilkunastu nowych osób. I to bez żadnego wysiłku, bo to ona będzie motorem wydarzeń, a Ty jesteś na doczepkę i ryzykujesz tylko tym, że się znudzisz,

 

Serio, zdradzasz trochę postawę wyuczonej bezradności, bo rozwiązanie swojego problemu trzymasz pod własnym dachem, a mimo to, czekasz na tą mistyczną koniunkturę dla własnej motywacji.

 

Chyba że nie do końca naświetliłeś tutaj relację ze swoją Myszą, bo wg mnie w takim rozegraniu związku jest ewidentnie jakiś kwas, ale nie będę sobie dopowiadał.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, NoHope napisał:

Zresztą gniłem bo moja cała rodzina jest niezaradna. Załatwienie czasami prostej rzeczy to u nas w rodzinie jakiś koszmar jest. Natomiast ona to cyk i zrobione. Dzięki niej stałem się dużo bardziej zaradny

To zaradność przechodziła w kierunku od kobiety do mężczyzny w związku? Jak to się spinało? To chyba bardzo rzadki przypadek w przyrodzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Carl93m Nie czekaj na kolegów aż będą chcieli na wyjazd jechać bo ty rzuciłeś, nie czekaj aż pójdziesz do kina ze znajomymi, nie czekaj aż ktoś będzie chciał iść z Tobą na rower.

 

Sam to zacznij robić, sam idź do kina, sam idź na rower, sam idź na spacer, sam jedź nad morze, sam idź na strzelicę, sam idź na boisko pokopać piłkę itd. I tylko co ci przyjdzie do głowy zacznij robić SAM. 

 

W dużej mierze problem wszystkich introwertyków, nieśmiałych, osób nie mających znajomych polega na tym, że oni się źle czują jak mają gdzieś iść samemu. Oni muszą mieć kogoś u boku. Nieważne kto, ale żeby był. Boją się, że zostaną nazwani dziwakami jak przyjdą gdzieś samemu.

 

Mam takiego ziomka co on wszystko musi robić z kimś. Na rower sam nie pójdzie, na zakupy też sam nie pójdzie, na basen też ktoś musi z nim iść. A jak nikogo nie znajdzie na doczepkę to zostaje w domu i stęka, że mu się nudzi w domu, nie ma kolegów itd. 

 

Bo ludzie to czują, że jesteś proszący i nie chcą się spotykać z takim czymś. Sam z tym ziomkiem rzadko się spotykam bo nie chcę. W grucie rzeczy to ogarniery typ, ale jest coś w nim, że odpycha cię ta obecność jego. Nawet nie wiem jak to nazwać. 

  • Like 2
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Wielki Mistrz Zakonu napisał:

To zaradność przechodziła w kierunku od kobiety do mężczyzny w związku? Jak to się spinało? To chyba bardzo rzadki przypadek w przyrodzie.

Nie. Mój ojciec całe życie jest i był niezaradny. Ja natomiast trochę się ogarnąłem i przez byłą i przez siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Autorze radzę Ci pospieszyć się z działaniem w kierunku rozbudowy sieci kontaktów używając do tego Twojej dziewczyny, bo gdy Cię już zostawi (a prędzej czy później do tego dojdzie) to będzie Ci o wiele trudniej wyjść z samotności, bo tęksnota za byłą (obecną) będzie Cię blokować.

 

W czasie pokoju szykuj się do wojny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Carl93m też pracuję w IT - już od ok 14 lat i przeszedłem/przechodzę etap wypalenia zawodowego. W firmie udało mi się zdobyć pół etatu i zarabiam niewiele, ale daje sobie radę. Poszedłem na dodatkowe studia i mam czas na własne hobby i projekty. Są rzeczy ważniejsze od forsy i tego, żeby komuś (mamie, tacie, dziewczynie) zaimponować. Jako osoba wierząca uruchomiłem program duchowy w swoim życiu, biorę leki na podniesienie nastroju i mam czas dla siebie. Jest jeszcze kilka rzeczy, które muszę czy powinienem usprawnić ale nie robię sobie ciśnienia. Jak szukasz ludzi to szukaj takich, którzy ci pasują.

 

Pójście na studia (gdzie większość to dziewczyny) pokazało mi to zjawisko - wspominane przez innych - że towarzysko kobiety mają znacznie, znacznie łatwiej. Mimo introwertyzmu uruchomiłem tryb bycia miłym, rozmownym, odważnym i z inicjatywą. Efekty? Kiepskie XD. Zastanawiam się czy po prostu nie jestem w tym wszystkim jakiś dziwny i nienaturalny, ale teraz spasowałem. Nikt specjalnie, w wyniku moich starań, nie garnie się do mnie. Dziewczyny natomiast, nawet mało rozmowne, zawsze zajęte i zagadywane - o te same pierdoły. Tak to funkcjonuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.