Skocz do zawartości

Nie umiem wyjść z towarzyskiej stagnacji


Carl93m

Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, Carl93m napisał:

dlatego chcę się przełamać, zrobić to pieprzone prawko, kupić jakiś fajny motocykl i piątek godzina 15:00 --- Wielkie Elo! Witajcie Bieszczady, Gdańsk czy inna Szkolna 17. Wtedy nie będę myślał i siedział na mieszkaniu jak frajer czekając na panienkę bawiącą się w najlepsze.

👍

 

 

 

JUST DO IT.

 

Ja za tydzień skaczę z spadochronu a w wakacje chcę dwa miesiące pracować za granicą.

Edytowane przez NoHope
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o poznawanie ludzi to u mnie to wyglądało tak. Jestem po liceum, uciąłem wszystkie znajomości.

 

Pracuję z typkami, wszyscy jesteśmy nowi więc się zaprzyjaźniamy. Razem idziemy sobie na hackethona.

Jeden typ z którym pracowałem dołączył na moje studia (studiowałem zaocznie). Zaprosił mnie na swoje urodziny, gdzie najebałem się w 3 pizdy z jego znajomymi. Później pojechałem na woodstock, kumpel mnie odebrał i znowu piłem trochę z jego znajomymi ale oni ostro ćpali więc trochę byłem zniechęcony.

Poznaje w pracy białorusina, chodzimy sobie razem na obiadki, chodzimy na squasha razem, gadamy, gramy razem w piłkarzyki. Później pojechałem z nim i jego dziewczyną w góry.

Poznaję laskę na tinderze, staje się moją dziewczyną, imprezuję z jej znajomymi trochę, razem jedziemy sobie nad morze z jej znajomymi, całujemy się namiętnie w tle jej znajomi. Poznaje jej brata, też się z nim zaprzyjaźniam.

Poznaję w pracy kolegę, idziemy sobie razem na wernisaż beksińskiego i gramy sobie razem w gry.

Chodzę na spotkania wykopków, poznaję tam jedną laskę z którą później utrzymuję kontakt. Zawsze pijemy na umór i robimy głupie rzeczy. Ostatnio jej obiecałem, że pojedziemy razem na islandię babka się napaliła a słowa jak zwykle nie dotrzymałem xD Aż mi głupio bo zawsze składa mi życzenia urodzinowe.

Idę sam do klubu zagaduje studentów w kolejce, idziemy razem imprezować, stawiam im dwie kolejki i idę do domu.

Na studiach gadam z prowadzącymi, załatwiam rzeczy, organizuje jakąś imprezę pożegnalną. Jestem liderem swojej grupowej inżynierki. Głośno gadam zawsze na wykładach i przeklinam, laski na mnie zaczynają lecieć, te 4-5 które były na roku xD Poznaję bardzo bliskiego kumpla z którym fantazjujemy na temat założenia firmy - nie wyszło przeze mnie bo się wahałem.

 

Tak poznawałem ludzi. 

 

Teraz przez covida to jest słabo bo większość moich dobrych kolegów poznałem w pracy co oczywiste bo jak z kimś siedzisz 8 godzin dziennie to ciężko się nie zaprzyjaźnić. Jak w szkole czy na studiach.

 

A i czasami utrzymuje jakiś tam kontakt z rezerwatkami z tego forum, ale nie udało mi się spotkać. Z jedną czasami smsuje.

Edytowane przez NoHope
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, NoHope napisał:

Pracuję z typkami, wszyscy jesteśmy nowi więc się zaprzyjaźniamy. Razem idziemy sobie na hackethona.

Jeden typ z którym pracowałem dołączył na moje studia (studiowałem zaocznie). Zaprosił mnie na swoje urodziny, gdzie najebałem się w 3 pizdy z jego znajomymi. Później pojechałem na woodstock, kumpel mnie odebrał i znowu piłem trochę z jego znajomymi ale oni ostro ćpali więc trochę byłem zniechęcony.

Poznaje w pracy białorusina, chodzimy sobie razem na obiadki, chodzimy na squasha razem, gadamy, gramy razem w piłkarzyki. Później pojechałem z nim i jego dziewczyną w góry.

Poznaję laskę na tinderze, staje się moją dziewczyną, imprezuję z jej znajomymi trochę, razem jedziemy sobie nad morze z jej znajomymi, całujemy się namiętnie w tle jej znajomi. Poznaje jej brata, też się z nim zaprzyjaźniam.

Poznaję w pracy kolegę, idziemy sobie razem na wernisaż beksińskiego i gramy sobie razem w gry.

Chodzę na spotkania wykopków, poznaję tam jedną laskę z którą później utrzymuję kontakt. Zawsze pijemy na umór i robimy głupie rzeczy. Ostatnio jej obiecałem, że pojedziemy razem na islandię babka się napaliła a słowa jak zwykle nie dotrzymałem xD Aż mi głupio bo zawsze składa mi życzenia urodzinowe.

Idę sam do klubu zagaduje studentów w kolejce, idziemy razem imprezować, stawiam im dwie kolejki i idę do domu.

Na studiach gadam z prowadzącymi, załatwiam rzeczy, organizuje jakąś imprezę pożegnalną. Jestem liderem swojej grupowej inżynierki. Głośno gadam zawsze na wykładach i przeklinam, laski na mnie zaczynają lecieć, te 4-5 które były na roku xD Poznaję bardzo bliskiego kumpla z którym fantazjujemy na temat założenia firmy - nie wyszło przeze mnie bo się wahałem.

 

Tak poznawałem ludzi. 

 

Tak to się robi Panowie. Brawo, akcja, reakcja. A nie narzekanie ze sie nie da. Zawsze moneta ma dwie strony👊

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Carl93m napisał:

Kurwa no jak ja mam zawiść w sobie o to, że to ja powinienem być na jej miejscu, bo to mi się z męskością kojarzy.

No i dobrze, że masz tego świadomość przynajmniej wiesz co byś chciał i jak postrzegasz męskość.

 

To tylko Twoje wzorce i schematy, ustalasz sobie poprzeczki, do których próbujesz doskoczyć a jak się nie udaje to winisz siebie lub innych i tak to kółeczko się toczy.

 

Dopóki tego nie zobaczysz to będziesz jak chomik w tym kółeczku zapierdalał ku świetlanej przyszłości.

 

Prawdopodobnie Twoja główna strategia to wyznaczanie i dążenie do celu by nie czuć rzeczywistości (emocji głownie) teraz, ucieczka w przód, powszechne.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Carl93m napisał:

Myślałem o kibicach i zaczęciu chodzić na mecze, ale nie wiem czy to środowisko nie jest zbyt hermetyczne i mnie nie wyśmieją jak napiszę gdzieś czy mógłbym pójść na mecz z kimś xD

Brawo milenialsie - naoglądałeś się śmiesznych filmów typu "Furioza" albo o Nikosiu i myślisz, że co - chłopak z miasta będziesz? 

 

Przecież kibice to albo banda bezmózgich żołnierzy, mefedroniarzy i imbecyli albo grupa przestępcza, handlująca na grubą skalę i tnąca się maczetami. 

 

W najlepszym wypadku skończysz jako ułom z wyżartym od dragów łbem a w najgorszym zawiną Cię za handel i inne grzechy, o ile konkurencja nie rozwali Ci łba. 

 

Kontakt z pseudo i pato kibolką mam od dziecka. Z gniazdowym klubu ekstraklasy bujałem się w czasach gimnazjalnych a w czasach studenckich chodziłem do pubu jednej z grup. Teraz z racji zawodu zawijam czasami ludzi powiązanymi mniej lub bardziej z tym światem. 

 

Na prawilniaków i kozaków co się mogą bić kreuje się największe dno i rynsztok. Z kolei jak kiedyś robiłem chłopaków, którzy w systemie mieli zawijanie przez CBŚP itd. Byli potulni i grzeczni. Dlaczego? Bo po 30 minutach dostawałem dziwne telefony za co ich zawijam, dalej nie będę opisywał co się działo. 

 

W skrócie, jak masz zachwiania swojej tożsamości to idź do psychologa - bo na razie to żyjesz marzeniami na jawie, które mają 16 latkowie żyjący kinem akcji. Masz dobrze płatną pracę więc nie nadajesz się do środowiska ludzi, którzy w jedyny sposób mogą zarobić przestępstwami bądź okradaniu dobrych ludzi. 

 

I jak w tym kraju ma być dobrze, jak człowiek musi czytać takie rozkminki ludzi. WTF. 

 

 

Edytowane przez Zgredek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Carl93m napisał:

Witam wszystkich Braci,

Problem ten który opiszę mi doskwiera, ale nie mam żadnego wielkiego żalu, nie potrzebuję pocieszenie, chcę do tego podejść zadaniowo - określić jakiś kurs i się tego trzymać.

Chęć działania wyzwoliła dziewczyna,  z którą obecnie mieszkam i jest tak zwana "moja kolej".

Otóż dziewczyna planuje sobie kolejne wyjazdy w weekendy. Dwa weekendy pełne w kwietniu jej nie było, w maju ma zaplanowane tak samo dwa weekendy i jedzie na to swoje hobby (nieistotne).

Poznaje tam masę ludzi, fajnie spędza czas, bo się cieszy na te wyjazdy etc.

 

No i jej kurde zazdroszczę i jak miała rozmowy online z tymi ludźmi to się wkurzałem, bo też bym chciał mieć znajomych i hobby.

 

W ogóle ostatnie moje tygodnie to istny hardkor - ciągła praca, mam 1 etat i 2 zlecenia i mnie strasznie pingują i cisną, żeby przepychać tickety, bo jest deadline. No i ja to sobie toczę do przodu, ale okupuję to już masakrycznym wypaleniem, bo o ile jestem programistą, to ostatnio taski są fatalne - masa dokumentów do czytania, uzupełnianie nudnych templatek etc. Bardzo, bardzo mało kodowania, a dużo pobocznej pracy i analiz.

 

No i moje życie wygląda słabo - jestem z niego niezadowolony, poprzez brak ludzi wokół mnie.

Pracuję zdalnie, 4 ściany non stop, zlecenia mam więc też muszę siedzieć w domu. Jedyny odpoczynek to poleżenie sobie na łóżku. 

Czuję, że się spalam. Kokosów z tej pracy nie mam też, około 12k, a i tak inflacja tak zapierdala, że jak byłem biedny tak jestem.

 

Kolegów-znajomych mam w tym mieście z 4, 4 bliższych kolegów poza miastem, rozsianych po innych miastach i po prostu kontakt zamiera, messenger milczy i jest chujnia lekko mówiąc. 

Zbieranie na mieszkanie mnie przytłacza, muszę zebrać ze 100k na wkład własny, a to tylko i tak kredyt. Te kwoty są masakryczne i nie wiem jak to dalej ciągnąć. 

Dodatkowo zaniedbałem ostatnio rozwój zawodowy i klepię te templatki zamiast się rozwijać, czytać nowe pozycje, konferencje i projekty.

 

Przytyłem przez zimę z 68 do 75kg! Wygląd mi się pogarsza, bo mam skandalicznie mało ruchu. Ja wiem siłownia i zimne prysznice....

 

Nie mam może jakiegoś wielkiego zrezygnowania w tym momencie, ale uważam, że mogę mieć jakieś stany depresyjne i lęki. Obawiam się, że jak tak dalej pójdzie to mnie laska zostawi.

Po drugie bardzo się wstydzę mojego kiepskiego życia towarzyskiego. Zawsze podchodzę do ludzi z dystansem, bo boję się być odebrany jako zbyt nachalny czy coś w tym stylu.

 

Żeby nie było, że jęczę i stękam jak jakiś chuj piwniczak, to powiem, że w ostatnie 5 lat ogarnąłem się zawodowo i zdobyłem zawód, wyprowadziłem się, znalazłem dziewczynę i odłożyłem trochę hajsu. Ostatnio zadbałem o zęby i po około 10 wizytach u dentysty ogarnąłem je i wygląda to już spoko, chociaż są krzywe i zastanawiam się nad wizytą u kogoś ze stomatologii estetycznej czy w ogóle da się coś zrobić i czy mnie na to stać.

Trochę się czuję zmarnowany, nie prowadzę zbyt zdrowej diety, ale też nie jest to jakaś patologicznie niezdrowa dieta.

 

Teraz jak to piszę, to laska gada przez telefon i mówiła do kogoś, że chce na sztuki walki się zapisać. No kurwa mać, ja chciałem to zrobić, żeby kogoś poznać i wypracować formę. Jebana mi zabrała to i mnie wyprzedziła. I jak tu się zrównać skoro jest taka aktywna? Wiem, że związek to nie wyścigi, ale kurwa, mam już tego dość - nie posiadam własnego samochodu, a ona dostała nowy samochód od rodziców. I kurde no przez to, że nie jeżdżę to kiepsko sobie radzę na drodze, bo nie mam praktyki, a ona w te weekendy sobie jeździ po całej Polsce. Kurwa no jak ja mam zawiść w sobie o to, że to ja powinienem być na jej miejscu, bo to mi się z męskością kojarzy.

 

Moje wyjście z sytuacji:

- motocykl, chcę robić od maja prawko po wypłacie się chcę zapisać

- basen - chcę znaleźć instruktora i nauczyć się pływać

- sztuki walki - chcę pójść poznać grupę osób i wyrobić na powrót dobrą kondycję fizyczną

- psycholog - to już później - jestem grubym pojebem moim zdaniem - widać po liczbie postów tu pisanych. Mam tony problemów do przepracowania tylko znowu to będzie mi drenować budżet bezsensownie

 

Szukam głównie pomysłu, żeby stać się osobą atrakcyjną dla innych ludzi i zdobywać nowych znajomych. Myślałem o kibicach i zaczęciu chodzić na mecze, ale nie wiem czy to środowisko nie jest zbyt hermetyczne i mnie nie wyśmieją jak napiszę gdzieś czy mógłbym pójść na mecz z kimś xD

A masz może ziomeczków z poprzednich lat?
Jakichś bliższych kumpli? Przyjaciela?
Borykam się w zasadzie z podobnymi przemyśleniami. Też się obracam wśród tych samych kilku osób, ale może tak musi być? Może warto to docenić.
Z drugiej strony domyślam się co czujesz, mi też się nudzi weekendowy browar i w kółko to samo, coś byś nowego zrobił, ale nie wiesz co.
Spróbuj walczyć z narzucaniem sobie presji, to jest oporowo trudne, ale czuję to z posta. Te pierdoły, że facet musi to, tamto. Musimy się przekonać, że to tak nie musi być i możesz robić co chcesz byleby było ci wygodnie i dobrze.
Co do zarobków to zazdroszczę, dla mnie to chyba będzie sufit. Odkładaj sobie spokojnie hajsy, nigdy tego za mało.
 

Pozdro

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Zgredek napisał:

I jak w tym kraju ma być dobrze, jak człowiek musi czytać takie rozkminki ludzi. WTF. 

To są rozkminy typowego człowieka w IT. Mówiąc poważnie to jesteś glina co nie? To masz akcje, masz adrenalinę, masz trochę nudy. Rzeczy które są potrzebne do zdrowia psychicznego.

 

A taki kuc. Siedzi przed kompem praktycznie dzień i noc, praca mało stymulująca. Testosteron 60 latka. Apatia. Wypalenie i tak dalej.

 

Siedzenie przed kompem bardzo źle wpływa na psychikę wiem bo też pracuję w branży. Bardziej szczęśliwy byłem rozdając jebane ulotki niż w IT albo składając kartony w magazynie.

 

Stąd fascynacja jakimiś bandytami bo ich życie przynajmniej w teorii to nie jest życie spierdoliny który otwiera i zamyka taski.

 

I to nie jest tak, że pracując te 8-10 godzin dziennie jesteś wstanie nagle się przełączyć. Apatia i stres z pracy często uniemożliwia aktywne wypoczywanie po robocie.

Edytowane przez NoHope
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. 12 k to spora pensja w Polsce. Przejrzyj na oczy. Oczywiście chciałoby się więcej i jest to w zasięgu, ale bez spiny.

 

2. Będzie na początku czerwca konferencja użytkowników Wordpressa w Warszawie. Czemu miałbyś nie wyskoczyć na te 2,3 dni.

 

3. Jest jakaś aktywność którą lubiłeś za młodu, a nie miałeś kasy/czasu. Nikt za ciebie nie wymyśli. Wędrówki piesze, wędkarstwo, strzelnica.

 

4. Możesz wyjść z inicjatywą. Idzie maj, zorganizuj grilla dla znajomych, których ci brakuje. Dwa załóż sobie, że nie odmawiasz żadnemu zaproszeniu przez 6  miesięcy. Może ludzie cię nie zapraszają bo odmawiałeś przez długi czas. ;). 

 

5. Masz ułożony porządek dnia? Praca na zdalnym potrafi wykończyć właśnie tym. Pamiętaj jesteś w o wiele lepszej sytuacji niż panna. Twój cykl trwa 24 h. Jeśli dobrze zaplanujesz powtarzające się czynności, będzie dobrze. Warto zadbać o rytuały. Kładę się o 21. O 13 wychodzę na 40 minutowy spacer. Rano o 6 myję się. Niezależnie czy wychodzę czy nie. Golę itd. Proste rzeczy. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Piter_1982 napisał:

1. 12 k to spora pensja w Polsce. Przejrzyj na oczy. Oczywiście chciałoby się więcej i jest to w zasięgu, ale bez spiny.

Kasa to często złota klatka. Łatwa kasa jest niczym kokaina, łatwo się od niej uzależniasz. Kto nie ma nie rozumie tego problemu, ale kiedyś gadałem z kolegą na ten temat i powiedział, że wielu ludzi by to rzuciło w pizdu ale mają wysokie koszty życia albo są właśnie uzależnieni od kasy.

 

Z resztą ja miałem to samo, 4 miesiące temu byłem bardzo bliski odejścia na zawsze z branży ale później stwierdziłem - i co ja mam korwa zrobić? Mam pracować w biedrze za 3 tysiące? xD Wiadomo są inne sposoby zarabiania dobrej kasy ale to wszystko praca przy kompie.

 

U mnie to jest kwestia maks roku zanim się kompletnie nie wypalę więc jestem zmuszony tak naprawdę kombinować i iść własną ścieżką.

Edytowane przez NoHope
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, NoHope napisał:

Stąd fascynacja jakimiś bandytami bo ich życie przynajmniej w teorii to nie jest życie spierdoliny który otwiera i zamyka taski.

Przesadzasz moim zdaniem. Sami sobie umniejszamy. Nie lepiej, żeby ludzie dalej myśleli, że my to magiki od komputrów jak Mr Robot? :D 

A tak serio to powtarzalne prace były zawsze i wszędzie. Chłop obrabiał pole całe tysiąclecia i jakoś żył, chociaż w kółko to samo. Wujek Władek całe życie w fabryce asbestu na taśmie przekładał produkt dalej i też nie płakał. Ja pracowałem na taśmie w fabryce i wiem, że teraz to jakbym wygrał życie. Poza tym nie jestem prawdziwym informatykiem po studiach, ciężko było mi się wkręcić w IT więc to szanuję bardzo. Ale ze szczęściem nie ma tam nic wspólnego. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Carl93m Przesadzam nie przesadzam, ale może dlatego, że ja akurat jestem kucem po studiach i na studiach miałem wycisk to wiem jaka jest różnica między tym czego uczą cię na studiach a prawdziwą robotą w branży. Może 10%, i to optymistycznie wykorzystujesz tego co się nauczyłeś. Studia IT jednak są dość trudne, u nas z ponad 100 osób zostało z 15. Coś takiego. 

 

Ja osobiście lubię wyzwania intelektualne ale nie takie jak w tej branży. To jest dla mnie za łatwe. Praca fizyczna natomiast daje mi lepsze poczucie satysfakcji wiem bo pamiętam jakie to jest przyjemne być fizycznie zmęczonym. Gdyby w magazynie dobrze płacili to wolałbym pracować tam bo ta praca była tak łatwa i mało angażująca, że mogłem sobie na przykład gadać z ludźmi.

 

W IT jednak musisz być skupiony.

 

Ile ty masz lat 29 tak? Ja mam 30. A kurwa mamy problemy jak ludzie którzy mają 50 lat. Pomyśl co będzie za 10, 20 lat jak będziesz siedział w branży. Dla mnie to branża, zebrać kasę i spierdalać. Nie wyobrażam sobie robić to do końca życia.

 

I beka bo jest w chuj ludzi wypalonych w branży. U nas firmie zatrudnili nawet psychologów.

 

Przez ostatni miesiąc wstaje o 8 i nie mogę wstać bo nie chce mi się tego robić xD Leżę sobie nawet 1.5 godziny i myślę sobie ja pierdole, znowu to samo xD

 

Czytanie dokumentacji, czytanie czyjegoś gównokodu, brak możliwości eksperymentowania, trywialne (dla mnie) problemy, jebanie się z testami. I tak dalej i tak dalej.

 

IT jest mega ciekawe ale nie to co jest w robocie. Robotyka, protetyka, implementowanie algorytmów, bawienie się w jakieś optymalizacje. To jest ciekawe. Klepanie logiki biznesowej to jest nuda.

 

RAZ i to jeszcze na lewo przepisałem mikroserwis z użyciem algorytmu rekurencyjnego który poruszał się po grafie. Niestety to była trochę sztuka dla sztuki ale czułem satysfakcję bo to było ciekawe rozwiązanie. Niestety firmy nie lubią takiego podejścia bo przeciętny programista tego nie załapie a trzeba to utrzymywać więc klepie się w standardach. Jak patrzę na swój i czyiś kod to mnie skręca bo jest napisany źle ale to poniekąd na przykład przez głupi framework.

 

Ale dla mnie programowanie to sztuka a nie rzemiosło, nigdy tego nie robiłem dla kasy tak naprawdę. Dlatego nie lubię programowania komercyjnego. Lubiłem się bawić kodem i eksperymentować, rozwiązywać jeden problem na kilka sposobów i mieć wolność kreatywną której nie masz w pracy.

 

Pracowałem i w korpo i w startupach. W startupach masz absurdalne deadline'y i bardzo duży stres, ale masz trochę większą wolność, która jest iluzją bo przez deadline'y chuja tam tak naprawdę ciekawego zrobisz. Znowu korpo to standardy i praca nudna jak flaki z olejem. Nie ma niczego po środku dlatego masz ludzi wypalonych od stresu albo ludzi wypalonych od nudy. Benefity tego problemu nie naprawiają bo problemem jest sama praca.

A kuce to jeszcze biorą sobie drogie kredyty na chatę, mają żony które ciągną dużo kasy i nagle się okazuje, że 12 tysięcy to nie jest dużo i masz problem bo gdzie indziej będzie powiedzmy zarabiał 15 tysięcy? Masz wysokie koszty życia i jesteś w pułapce. My mamy przynajmniej wolność i możemy odejść.

Edytowane przez NoHope
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z resztą ja lubiłem programowanie za organiczną interakcję z komputerem i narzędziami. Nigdy nie lubiłem czytać instrukcji, dokumentacji, specyfikacji, ani pisać tego gówna. Na studiach na inżynierce to miałem od tego innych ludzi, ja z kolegą programowałem a oni na podstawie tego pisali papierologię.

 

Mnie rajcowały zawsze rzeczy techniczne, biznesowe jeśli sam mam pomysł i go realizuję. A normalna praca to jest głównie poznawanie domeny. Pracowałem w startupie finansowym to wiadomo raporty, salda, jakieś specyficzne słownictwo. To było tak koszmarnie nudne że miałem cały czas brainfoga. Moje całe ciało i umysł odrzucały tę robotę.

Edytowane przez NoHope
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znajdź hobby, to znajomi sami się znajdą. Jak dla mnie dziwny temat. Moim zdaniem brakuje Ci inicjatywy i pomysłu co chciałbyś robić.

Jeśli jesteś introwertykiem, to uwierz mi, dużo znajomych nie jest Ci potrzebne. Jak dla mnie, wystarczą  3-4 osoby, z którymi mam stały kontakt i mogę pogadać na tematy które nas interesują.

 

Dla introwertyków fajne hobby, to góry. Wybierasz górę, termin, pakujesz się i idziesz. Masz wtedy mnóstwo czasu na przemyślenia, które tak lubimy 😜

Jeśli chcesz iść z kimś, to nic prostszego. Jest pełno grup górski na fb. Chodzą tam grupkami małymi kilku osobowymi lub dużymi nawet kilkadziesiąt osobowymi.

Bywają ogniska, zawsze można nawiązać nowe znajomości. Im dłużej chodzisz, tym masz więcej masz wspomnień i tematów do rozmów z tym związanych.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Ogarnij finanse - zweryfikuj wydatki. Przy takiej pensji, to ja obecnie, przy moich kosztach życia 10 tys. bym odkładał do skarpety.

Właściwie to bym pewnie wydał na nowe strzeladełko i w pytę ammo do niego. Ceny rosną, więc to nawet byłaby inwestycja. :D

 

2.  Pracuj mniej. Wypala Cię powoli ta robota. A co byłoby gdybyś robił w tej samej branży, ale powiedzmy za połowę tego, co teraz masz i miał 2x więcej wolnego czasu?

Czasu, który możesz wykorzystać na odpoczynek, hobby, czytanie książek, spotykanie się ze znajomymi.

 

3. Pomyśl co lubisz robić (w znaczeniu hobby, pasja). To będzie odskocznią od tego, co robisz zawodowo. Ja akurat lubię strzelectwo, więc dla mnie spędzanie czasu na strzelnicy to świetna rozrywka. Trochę kosztowna, ale nawet granie w szachy nie będzie za darmo. W tym hobby można poznać świetnych ludzi, zazwyczaj na poziomie i część mojej aktualnej książki kontaktów w telefonie, to właśnie ludzie poznani w ten sposób.

 

Mam to szczęście, że lubię swoją pracę i sprawia mi ona zajebistą satysfakcję (praca z ludźmi, w handlu). Nie jest może jakoś super płatna, ale mi wystarcza na życie, na hobby i jeszcze co miesiąc odłożę parę groszy. Czego chcieć więcej?

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, NoHope napisał:

Siedzenie przed kompem bardzo źle wpływa na psychikę wiem bo też pracuję w branży.

Rozumiem, bo też miałem okazję pracować przez 8 godzin dziennie przed kompem i rezultat co dnia był taki sam- ból głowy, oczu i potworne zmęczenie. Nie wiem czy cżłowiek jest przystosowany do takiej robooty- zero ruchu, brak świeżego powietrza i patrzenie non stop w ekran. Według mnie praca jest niesamowicie ważnym elementem w życiu. Brzmi może banalnie, ale tak jest. Kasa to nie wszystko. Oczywiście praca powinna przynosić jakieś godne pieniądze, ale to tylko jeden aspekt całej układanki. Można zarabiać trochę mniej, ale robić to co się kocha lub przynajmniej trochę lubi. Ja na przykład jestem introwertykiem gdzieś w 70-80 procentach i praca non stop z ludźmi by mnie wydrenowała z energii, a z drugiej strony praca zdalna bez obecności innych ludzi by sprawiła, że bym chyba oszalał. Idealne połączenie w moim przypadku to trochę pracy z ludźmi, trochę samotności. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 28.04.2022 o 00:14, mac napisał:

Wstań i zrób rozgrzewkę lekką, chociaż 15-20 min zamiast kawy lub w międzyczasie. Nastawiasz wodę, robisz herbatkę, rozciągasz się, kilka pompek. To wiele znaczy, bo wejdziesz w ten schemat ćwiczenia. Powiedziałbym nawet zacznij od 5 minut dziennie. Poskacz, dwie pompki, dwa przysiady, żeby już nawyk wyrabiać. Od razu ci się lepiej zrobi, uwierz mi na słowo.

Brat dał zajebistą radę. Ja dorzucam link do playlisty "rozrusznik poranny". Robie to od miesiąca. Inaczej sie zaczyna dzien i żyje. Masz tam całą playlistę kilkadziesiąt filmów. Zacznij dzień od takich ćwiczeń, to tylko 6 minut a nastrajasz się na resztę dnia na bycie gibkim i aktywnym.

 

Jestem Twój rocznik, mam podobną sytuację czyli zarobki OK, ale praca głównie zdalna i słabo towarzysko. także ja Cię rozumiem. Napisze cos wiecej na ten temat ale juz nie dziś

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Carl93m napisał:

szczerze mówiąc to nic nie lubię robić. Spanie i leżenie tylko mi sprawia radość. Czasem jakiś film, ale to rzadko.

Jesteś pewny, że chcesz mieć tych znajomych? Wiesz, że znajomi to nie tylko robienie tego, na co masz ochotę, ale bardzo często robienie tego, na co inni mają chęć, a ty nie?  

 

Ja ciągle dostaję propozycje aktywności, które akurat średnio chce mi się podjąć jak np. wspólny wyjazd na majówkę, mecz w kosza, wspólny wypad na miasto w środku dnia, posiadówka u kogoś na chacie, wypad do innego miasta, wyjście na siłownię, wyjście pobiegać, zapasy z kumplami.

 

Sytuacji jest ogrom, im więcej będziesz miał znajomych tym częściej będziesz dostawał gdzieś zaproszenia. Jeśli będziesz odmawiał to zaraz nie będziesz miał znajomych. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 28.04.2022 o 09:32, Baca1980 napisał:

Że jak tylko usłyszy o Twoich planach. To zacznie się rzucanie kłód pod nogi.

Ja obstawiam, że 'postredaktor' już jedt  CZARNE DUPIE.

Z TYM, że GRAWITACJA czarnej dziury ZMIENIA PERSPEKTYWĘ POSTRZEGANIA.

WRĘCZ jestem pewien związek 'płynie różnymi czasami'.

Pojęcie NO LIVE tu ma AkCELERACJE w pierwszym rzędzie.

 

Istotnie Dziunia zacznie tracić zainteresowanie 'typem'.

Skoro to początkowa faza bycia razem i ona świat zwiedza bez 'misia' to znaczy KLUCZ CZARNYCH ŁABĘDZI LECI.

......czas obudzić się z D Ja Wu.

:)

@Carl93m nie obraź się......Ale siedzisz w pętli RETURN(0);

INCLUDE #EXTENDENT MOD'e.

Reasumując.

Ta pętla pozwala na przeżycie.

Czyli beta/dostarczyciela.

Wywołany funkcje EMOeXplosiw.....inaczej dostaniesz Kinder niespodziankę z innym codem IRQ13.

Ktoś kliknie A modliszka Cię łyknie.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  

W dniu 27.04.2022 o 22:52, Carl93m napisał:

Otóż dziewczyna planuje sobie kolejne wyjazdy w weekendy. Dwa weekendy pełne w kwietniu jej nie było, w maju ma zaplanowane tak samo dwa weekendy i jedzie na to swoje hobby (nieistotne).

Poznaje tam masę ludzi, fajnie spędza czas, bo się cieszy na te wyjazdy etc.

 

No i jej kurde zazdroszczę i jak miała rozmowy online z tymi ludźmi to się wkurzałem, bo też bym chciał mieć znajomych i hobby.

Myślałeś żeby może wybrać się na jakiś wyjazd zorganizowany? Bynajmniej nie chodzi mi o wakacje all-inclusive, są wyjazdy w bardziej i mniej egzotyczne miejsca gdzie się zwiedza, korzysta z miejscowych atrakcji itd. w grupie. Są też wyjazdy w stylu obozów sportowych dla dorosłych, są tam ludzie o różnym poziomie sprawności nie trzeba się obawiać, że się nie da rady. Jak myślisz o prawie jazdy kat. A to też są takie wyjazdy dedykowane motocyklistom. Wystarczy poszukać czegoś interesującego dla siebie.

 

W dniu 27.04.2022 o 22:52, Carl93m napisał:

Teraz jak to piszę, to laska gada przez telefon i mówiła do kogoś, że chce na sztuki walki się zapisać. No kurwa mać, ja chciałem to zrobić, żeby kogoś poznać i wypracować formę. Jebana mi zabrała to i mnie wyprzedziła.

Zastanawiałeś się na konkretnym stylem? Może interesują was nieco inne rzeczy? A nawet jak byście chcieli chodzić na to samo to co to za problem?

 

W dniu 28.04.2022 o 12:49, Carl93m napisał:

motocyklem też chcę się wbić w męskie hobby i może poznam jakichś ludzi, może gdzieś kiedyś do wspólnego jeżdżenia etc. No i już nie mówię, że mi to bardzo poprawi pewność siebie - młody facet na motocyklu, niebezpieczne prędkości etc. - w głowach kobiet = badboy.

Osobiście lubię sobie motocyklem pojeździć, ale nie za bardzo lubię jeździć w grupie. Bardziej polecałbym wyjazdy na tor.

Co do pewnoście siebie, to tak jak z opanowaniem każdej nowej umiejętności. Ewentualnie jak się w jakiś sposób obawiasz jazdy to też to może pomóc.

Co do bycia tym bedbojem, nie oczekuj, że nagle z dnia na dzień będziesz stado fanek wokół siebie. Motocykl to tylko środek transportu, przedmiot, sam z siebie nie zmieni twojego charakteru.

 

W dniu 27.04.2022 o 22:52, Carl93m napisał:

okupuję to już masakrycznym wypaleniem

Sam mam podobne odczucia, jestem na etapie zastanawiania się czy zmiana pracy coś zmieni, po prostu codzienne siedzenie przed komputerem po 8 godzin jest nudne. I nie chodzi o programowanie tylko o całą otoczkę, milion spotkań, które nic nie wnoszą, tłumaczenie w kółko tego samego. W przypadku pracy zdalnej na pewno jeszcze brak zmiany otoczenia robi swoje.

Druga myśl, która za mną chodzi to to, że próbuję ogarniać za dużo rzeczy jednocześnie.

 

W dniu 29.04.2022 o 10:14, Carl93m napisał:

szczerze mówiąc to nic nie lubię robić. Spanie i leżenie tylko mi sprawia radość. Czasem jakiś film, ale to rzadko

Ogólnie z zdrowiem wszystko OK? Wysypiasz się? Masz jakieś niedobory? Generalnie jeśli źle się czujesz i nic Ci się nie chce to od naprawienia tego byłoby trzeba zacząć.

 

Też warto wykazać się inicjatywą. Chces iść na coś co Ci się podoba, ale potrzeba do tego grupy? To zapytaj się jednej, drugiej osoby, jak już znajdziesz kogoś chętnego na coś to może ktoś z tych osób będzie miał swoich znajomych, którzy też by chcieli na daną rzecz pójść.

 

Co do bycia introwertykiem, mam wrażenie, że ludzie mylą introwertyzm z fobią społeczną albo z byciem jakąś aspołeczną jednostką. Po pierwsze introwertyzm to jest jakiś idealny model, w codziennym życiu nie spotykamy za często czystych intro-/ekstrawertyków. Co najwyżej jeden model dominuje w danej jednostce. Nie jest tak, że introwertyk nie ma potrzeb społecznych, taka osoba potrzebuje po prostu czasu dla siebie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 28.04.2022 o 19:47, Zgredek napisał:

Przecież kibice to albo banda bezmózgich żołnierzy, mefedroniarzy i imbecyli albo grupa przestępcza, handlująca na grubą skalę i tnąca się maczetami. 

Bez przesady, znam osobę, która działa w szeroko pojętych finansach, ma klientów, zarabia dobrą kasę, a w weekendy jeździ na mecze swojej drużyny z ekstraklasy. Może nie jest to święty wyjęty z obrazka, ale żaden imbecyl czy mefedroniarz. Po prostu twardy chłopak z głową na karku, który potrzebuje od życia więcej wrażeń niż piątkowe karaoke z kolegami w sweterkach. 

 

14 godzin temu, Pocztowy napisał:

Sytuacji jest ogrom, im więcej będziesz miał znajomych tym częściej będziesz dostawał gdzieś zaproszenia. Jeśli będziesz odmawiał to zaraz nie będziesz miał znajomych. 

Też prawda. Trzeba zdefiniować czego się szuka czy dziesiątek przelotnych znajomości czy czegoś więcej. Bo szeroki social circle jest jak domek z kart. W styczniu masz dziesiątki kolegów, spotkań, imprez, chwilę cię nie ma i okazuje się, że we wrześniu nie masz z kim na browara wyskoczyć. Sam niestety mam z tym problem bo dużo obracam się wśród ludzi, ale pewien jestem dwóch tylko, jest paru bliższych, ale ręki sobie za nich nie dam uciąć i tak egzystuje ze świadomością, że pewnie za dwa lata już mało z kim z nich wszystkich będę miał kontakt. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem co poradzić. Jednynie podopowiem, że samo nie przyjdzie, trzeba z czymś wyjść do ludzi, a jak nie to samemu zrobić coś. Jeśli ktoś Cię ogranicza bo coś, zrób to sam! Jedź, pójdź, zrób itd.

 

To nie moja dziedzina, gdybyś chciał pogadać o chadach albo o wojnie, to bym poopowiadał różne opowiastki o szczękach czy anegdoty o Hitlerze. 

 

Myślę że kompetentny będzie Brat @absolutarianin, który nie ma problemu z takimi rzeczami. Był też dwa razy żonaty, więc co najmniej dwie kobiety uznały go za atrakcyjnego partnera. 

 

Brat @Iceman84PL zaś pracuje w miejscu gdzie ma styczność z kobietami i ludzi również, może coś powiedzieć jeśli czuje się na siłach.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.