Skocz do zawartości

Nie umiem wyjść z towarzyskiej stagnacji


Carl93m

Rekomendowane odpowiedzi

Mam pewne wątpliwości, czy dzięki zorganizowaniu sobie np. grupowych wyjazdów, rzeczywiście poprawisz sobie satysfakcję z życia. Moim zdaniem kluczowe jest znalezienie sobie bliskich osób mieszkających blisko, oraz mających odwagę spotykać się nie na jakąś konkretną aktywność, konkretną wycieczkę, lecz po prostu dla samego spotkania. Tak jak ja to wspominam ze swojego dzieciństwa: dzwoniło się domofonem do najbliższego kolegi z pytaniem "wyjdziesz?", a nie tłumaczyło się mu, jaki jest dzisiejszy plan pobytu na podwórku. Podobnie w akademiku: do najlepszego kolegi się po prostu szło do pokoju, nie zastanawiając się uprzednio, co się będzie robiło. I ten długi czas spędzany wspólnie bez konkretnego planu, był tym co dawało radość.

 

Nie wiem, czy na wcześniejszych etapach życia Twoje relacje koleżeńskie się układały dobrze, czy może miałeś z tym problem. Jeśli dobrze, spróbuj sobie przypomnieć, co w Tobie się zmieniło od tamtego czasu, że teraz jest to trudniejsze. Mi uzmysłowiło to obserwowanie młodzieży, a w sposób szczególny, kilka moich własnych interakcji z osobami w wieku poniżej 20 lat (samemu mając >= 35). Nam, dorosłym mężczyznom, brakuje w naszej postawie i tym co mówimy emocji. Nie tylko tych kilku kulturowo dopuszczalnych jak np. ekscytacja, czy gniew, ale także takich kojarzących się ze słabością, jak np. smutek czy lęk przed czymś. A także, a może nawet przede wszystkim, tego braku kontroli okazywania radości z rozmowy. Kiedyś to było dla mnie wręcz szokiem, jak chłopak 19-letni, z którym widziałem się prawdopodobnie pierwszy i jedyny raz, nagle pokazał w swoich oczach i wyrazie twarzy radość, po tym jak wymieniliśmy ze sobą dosłownie jedno zdanie i nie zostało tam powiedziane nic nadzwyczajnego. Nie bał się tego, a bardziej prawdopodobne, nie miał nawet świadomości, że pokazuje to w tak wyrazisty sposób. I rozmowa ciągnęła się z pół godziny i nie przypominała rozmowy osób spotykających się pierwszy raz.

 

Jak się przyjrzeć młodzieży i ich interakcjom między sobą, takie emocje na twarzach widać często. Nie tylko emocje pozytywne; zdenerwowanie, smutek,... też pojawiają się u nich bardzo łatwo. Wygląda to wszystko bardzo autentycznie. A u dorosłych zwykle poważna, groźna mina, jak najmniej emocji. Trudno się zaprzyjaźnić z kimś, kto nie okazuje emocji. Myślę że kluczem do poprawienia sobie relacji (przy czym nie piszę tu o relacjach z kobietami, bo wg doświadczeń bardzo wielu ludzi, w relacji kobieta-mężczyzna działa to przeciwskutecznie), jest zdjęcie z siebie blokady pokazywania emocji, bycie bardziej autentycznym. Prowadzenie interakcji mniej rozumowo, a bardziej odruchowo. I wybieranie sobie ludzi instynktownie, a nie w wyniku rozumowych rozważań.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Ambroży napisał:

Podobnie w akademiku: do najlepszego kolegi się po prostu szło do pokoju, nie zastanawiając się uprzednio, co się będzie robiło. I ten długi czas spędzany wspólnie bez konkretnego planu, był tym co dawało radość.

 

A u mnie właśnie to sprawiło, że w wieku 20 lat odbiłem całkowicie od grupy narkomanów/alkoholików do całkowitej samotności, bo każde spotkanie właśnie kończylo się tak samo - chlanie/ćpanie na kwadracie. I źle na tym nie wyszedłem

Gdybym wtedy miał możliwość trzymania z normalnymi ludźmi, którzy woleliby skoczyć na strzelnice, ściankę czy w góry co weekend - to bym z takimi trzymał. Takie znajomości są bardziej wartościowe, spotykacie się i robicie coś konkretnego

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, Zbychu napisał:

A u mnie właśnie to sprawiło, że w wieku 20 lat odbiłem całkowicie od grupy narkomanów/alkoholików do całkowitej samotności, bo każde spotkanie właśnie kończylo się tak samo - chlanie/ćpanie na kwadracie. I źle na tym nie wyszedłem

The same story. Koledzy z najbliższego otoczenia poszli w to i skończyli średnio. Organizmy zniszczone używkami i ciężką pracą fizyczną za granicą, żeby mieć na dzieci. Kontaktu brak, bo po co kontakt z kimś, kto przeklina co trzecie słowo i ma mnie za frajera, bo siedzę przed kąkutrem. 

Stąd nawet nie mam przyjaciela, żeby go na świadka do ślubu poprosić :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Zbychu napisał:

A u mnie właśnie to sprawiło, że w wieku 20 lat odbiłem całkowicie od grupy narkomanów/alkoholików do całkowitej samotności, bo każde spotkanie właśnie kończylo się tak samo - chlanie/ćpanie na kwadracie. I źle na tym nie wyszedłem

Dlatego wybór studiów a nawet liceum jest kluczowe. U mnie w gimnazjum, rejonowym, sroga patola. Liceum już było spoko a studia to zależy od kierunku mocno.

 

Po zakończeniu studiów jest dużo trudniej kogoś poznać bo jak wyżej ktoś napisał, jak jesteś młody to przebywasz z innymi dużo czasu. Jak masz naprawdę fajną ekipę w pracy to jest szansa odtworzenia tego klimatu ale większość jest żonata, dzieciata i się im nie chce, mają swoje sprawy. Jak pisałem wcześniej, nie wiem czy w tym wątku, jak ktoś chce się wybawić a jest już stary to lepiej szukać i obracać się wśród młodych, to jest trudne bo to całkiem inne pokolenie ale z ludźmi 30+ z polską mentalnością to za dużo nie porobisz. Wyjątkiem z mojego doświadczenia są single.

Edytowane przez NoHope
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Carl93m

Masz 12k i biedujesz? Hahahaha.

Mam podobnego znajomego, też kasy ma full, ciągle mu brakuje, życiowa fleja. Nie obrażaj się ale u Ciebie widzę to samo. 

 

Jakie Ty masz koszty życia? Co Ty robisz z tym hajsem? Kredo nie masz, auta nie masz, dzieci i alimentów nie masz, komornik na Tobie nie siedzi.

 

Na Twoim miejscu spokojnie w 1,5 roku bym odłożył na wkład własny, za 6k miesięcznie nie przeżyjesz? Ja kiedyś zarabiałem poniżej 2500 a odłożyłem na pierwszy samochód, nic specjalnego ale jeździł i nawet miał jakieś wyposażenie.

 

Ja rozumiem że taka praca wykańcza, sam się regularnie przepracowywuje, ale siedząc i zazdroszcząc dziewczynie tego nie wyeliminujesz. Wręcz jakaś zawiść bije od Ciebie, ale to siebie w dupę powinieneś pierwszego ugryźć, bo sam sobie ten los zgotowałeś.

 

75kg i jesteś gruby? Podaj wzrost bo aż ciekawy jestem, co Ty masz 150cm?

 

Nie wiem gdzie mieszkasz stąd ciężko określić mi Twoje wydatki mieszkaniowe, ale myślę że to maks 3k - jakbyś odkładał 6k co miesiąc to zostanie Ci 3k na samego Ciebie, a mówisz że tylko ciągle pracujesz i życia poza tym nie masz. Pieniądze w kiblu spuszczasz? Chyba tak.

 

Chcesz dobrze prowadzić auto? Kup na początek coś taniego w naprawach do 10k, przy Twoich zarobkach to 2 miesiące odkładania i jeszcze na pierdoły i wunder bauma Ci zostanie i JEŹDZIJ. Przy tych cenach paliwa polecam LPG, jeździ się tak samo ale 2x taniej, diesel przestał się opłacać, diesel tak poza tym to gnój.

 

Zapisz się na te treningi albo ćwicz coś w domu, kup drążek - to groszowe sprawy a dużo daje, z początku ciężko ale później idzie z górki jak regularnie trenujesz, ja kiedyś doszedłem do 25 powtórzeń bez żadnego planu ćwiczeń, ot się podciągałem ile mogłem jak mi się przypomniało.

 

Coś mi się wydaje że masz rację z tym odejściem kobiety, one dobrze wyczuwają emocje, a Ty ewidentnie emanujesz przegrywem - nie przez to że nie masz znajomych i życia, a przez Twoje podejście. 

Gwarantuję Ci że jak ja pójdę na miasto ze stówką w kieszeni to poznam kilku ludzi, a w klubie wyrwę coś chociażby do tańca - bo trzeba się ruszyć, samo nic nie przyjdzie.

 

Tutaj anegdotka: znajomi wyciągali mnie do klubu, no choć, no dawaj, no i namówili.

Jak przyszło co do czego to oni siedzieli przy stole, ja tańczę z dwiema czarnulkami i myślę podzielę się z kolegami - i to był błąd, jeden nie bo nie, drugi nie bo ma dziewczynę, trzeci wyszedł na parkiet i zaczął się rozbierać jak na woodstocku, machnąłem ręką na te dziewczyny bo aż wstyd mi było i poszedłem do baru. Tam zacząłem gadać z jakimś kolesiem, że może zagramy w skrzydłowych bo nowe dupeczki wpadły, cała grupa. Okazało się że jest tajniakiem, a jeden z moich znajomych miał przy sobie pewne niegrzeczne zabawki. Bezpiecznie się ewakuowaliśmy i jeszcze tajniak mnie żegnał :D

 

Jaki z tego morał? Działaj i nie marudź jak moi kumple przy stole. Masz 12k miesięcznie przy sredniej na poziomie 4-5k(nie wiem dokładnie), a mało kto ma średnią w tym kraju! 

 

Działaj bo to co piszesz jest żałosne. Odkładaj kasę i realizuj swoje cele konsekwentnie. Moto może odpuść i wyczuj ruch drogowy w aucie, jak inni kierowcy się zachowują. Na moto ktoś Ci wymusi i kalectwo albo cmentarz, nie bez powodu kat. A jest od 21r.ż.

 

Edytowane przez Imiennik
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Imiennik napisał:

Gwarantuję Ci że jak ja pójdę na miasto ze stówką w kieszeni to poznam kilku ludzi, a w klubie wyrwę coś chociażby do tańca - bo trzeba się ruszyć, samo nic nie przyjdzie.

Nie zgrywaj takiego kozaka, tak zagadanie do jakiś najebanych ludzi to nie jest wielki wyczyn albo wyrwanie laseczki do tańca, ale już przelecenie laski z klubu bądź poznanie znajomych to nie jest taka prosta sprawa i wymaga i wyglądu i dynamizmu sporego. Z resztą niekażdy musi lubić takie klimaty i ma do tego prawo.

 

Generalnie się z tobą zgadzam jeśli chodzi o działanie ale nie jest tak łatwe jak napisanie postu na ten temat na forum. Jak sobie myślę jakiego to czasami u mnie absurdalnego wysiłku wymagało, w sensie dynamizm i czasami ile mnie to nerwów kosztowała to wiesz.

 

Raczej lepiej wszystko robić małymi krokami czyli zamiast łazić po ulicy i zaczepiać obcych ludzi to znaleźć sobie jakiś kumpli w pracy albo hobby i robić coś z nimi poza pracą właśnie.

 

Mnie duży stres związany z wyjściem z spierdolenia kosztował wątrobę, mam ją stłuszczoną mimo, że rzadko piję. I teraz nie mogę jeść masła na przykład i w ogóle mam objawy czasami ala IBS.

 

Działanie może dosłownie cię przekręcić jak nie robisz tego z głową albo mocno działasz przeciwko sobie. Każdy jest trochę inny i powinien pod siebie dostosować zarówno styl bycia jak i towarzystwo w tym laskę czy tam chłopaka, kto co lubi.

@krzy_siek Zaskoczyłeś mnie tym filmikiem. Myślałem, że to jakieś żarty a dziadzio nawija z sensem.

Edytowane przez NoHope
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zarabiasz 3 średnie krajowe miesięcznie i narzekasz??????? 

Weź sobie 2 tyg. Urlopu i popracuj fizycznie budowie po 10h dziennie za 4k/miesiąc  to możesz złapiesz kontakt z rzeczywistością... 

 

Mój znajomy poszedł na własną działalność. W wieku 36 lat dostał raka mózgu. Co sobie pożył to jego a ludzie którzy mu wisieli pieniądze się ucieszyli... 

 

Trzymajcie się tam w tych internetach 😂😂😂

  • Like 5
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, NoHope napisał:

@krzy_siek Zaskoczyłeś mnie tym filmikiem. Myślałem, że to jakieś żarty a dziadzio nawija z sensem.

Tak, ogólnie polecam jego kanał. Książkę też polecam, "sukces w relacjach międzyludzkich", można kupić a i też na necie lata pdf ale oczywiście polecam kupić. Najważniejsza jego rada to właśnie być takim "flirciarzem", zagadywać wszędzie ludzi, mi się zdarzyło zagadać kogoś w windzie albo w urzędzie, potem te osoby mnie spotkały na mieście i sie przywitały

 

 

 

 

 @Carl93m tak jak pisałem mam podobną sytuację jak Ty, znajomi ze studiów porozjeżdżali się po Polsce i świecie, praca zdalna, a znajomi z pracy: rodzina, dzieci, pracoholizm. Ostatni punkt mnie też dotyczy. Podobno pracoholizm może wynikać z niskiej samooceny, chcesz czuć się lepszy i tą jedną sferę życia maxujesz jak się da, pomijając inne sfery, bo zajęcie sie innymi sferami wymaga odwagi, robienia rzeczy nowych, niekomfortowych. 

Ja żeby wyjść z takiego marazmu własnie niedługo jadę na wycieczke rowerową (pierwszy raz), polecam Tobie poszukać sobie takich grup na facebooku, szukaj "rowerowy nazwa_miasta". Tam nawet przy wydarzeniach widzisz kto lajkuje i kto się zapewne wybierze, często są to ludzie po 40, jednak i młode dupeczki też się zdarzają. No i planuję, w sumie już od dawna, wybrać się do jakiegoś miasta na 2-3 dni i zagadywać laski na mieście i przy różnych okazjach, nawet jesli zrobię z siebie pośmiewisko, to co z tego, tych kobiet już raczej nie spotkam bo to inne miasto.

 

Dużo kontaktów straciłem, przez odmawianie wspólnego wyjścia. Raz-dwa razy odmówisz i już propozycje nie padają, a jesli nie widzisz się z tymi osobami na co dzień, to kontakt zaniknie. Także trzeba czasem, dostosować się do innych, do grupy.

Myślę też nad jakimś obozem sportowym, tam poznaje się dużo ludzi. Albo kurs tańca.

Pamiętaj że też jest tak, że rozwój towarzyski nie zachodzi liniowo tylko bardziej wykładniczo, czyli ciężko jest zacząć, ale jak już kogoś poznasz to przedstawiają Cię innym i zapraszają częściej, jak to się mówi "ludzie robią ludzi", zresztą podobnie jest w biznesie, jak już się przebijesz, pozyskasz pierwszego klienta, wbijesz w rynek, to klient poleci Cię dwóm osobom, te dwie osoby innym dwóm itd. Myslę że zrozumiesz o co mi chodzi.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@krzy_siek Książkę kupiłem już bo czemu nie. To tylko 60 zł. Ale czytam komentarze pod jego filmikami i jest dosłownie raczysko jakiś starych panien. Normalnie jak na jakiś grupach fb, które obserwowałem dla beki xD

 

Cytat

Niedobór jest gdybyśmy brali pod uwagę jeden kraj :). Całe szczęście świat jest duży, a Polki posiadają atuty, które stawiają je w bardzo korzystnej sytuacji na międzynarodowym "rynku matrymonialnym" (sorry za brzydkie określenie). Polki są urodziwe, często mają wysokie kości policzkowe co jest oryginalną cechą urody biorąc pod uwagę populację światową, są mądre, wykształcone (np w USA ciężej o wykształcenie) i lubią rozmawiać o czymś ciekawszym i głębszym niż płytkie popierdoły należące do klasyki amerykańskich rozmów, potrafią o siebie zadbać, ubrać się gustownie i odpowiednio do urody. Spora część polskich kobiet jest rodzinna i chce mieć dzieci. Polki potrafią też zrobić coś z niczego, dbają o dom. potrafią go pięknie urządzić i wnieść do niego ciepło i troskę. To wszystko, wbrew pozorom, nie jest tak bardzo częste biorąc pod uwagę cały świat. Nie trzeba mieć tych wszystkich cech, wystarczy jedna z nich aby otworzyło się przed wami dziewczyny morze możliwości. Jest dobrze :)

 

Cytat

To ja zadam Panu zadanie na kolejny odcinek - gdzie takiego partnera znaleźć? W bibliotece miejskiej go szukać? Bo przecież nie w klubie? Może na ulicy się o niego potknę :) Wykształconego chociaż minimalnie (licencjat), w miarę pojętnego, który ma zainteresowania (ja mam np takie: biologia ewolucyjna, astrofizyka i psychiatria), lubiącego podróżować, nie pijącego i nie palącego, bez dzieci, bez byłych żon, bez długów i dobrze zarabiającego? Jako kobieta po 30 tce spełniam wszystkie wymagania, które mam względem partnera (wykształcona, w miarę ładna, lubiąca podróżować, bez byłych mężów, bez dzieci, bez długów) i jakoś znaleźć nikogo nie mogę. To jest tragedia, pozostaje szukać za granicą.

 

Cytat

Nigdy nie wiazakam sie z Polakiem, wiec pewne problemy Polek sa mi obce. Przyzwyczajona jestem do innego standardu zachowania, poziomu, zaradnosci i mentalnosci. Zeby poznac jakosciowego mezczyzne, nie trzeba robic tylu fikolkow, depilowac nosa, scigac cellulit, tlenic wlosow i przytakiwac jak gejsza. I mozna przyznac sie, ze lubi sie seks, golonke z piwem, heavy metal czy jazde noca po miescie samochodem - co kto woli.

 

Cytat

Proponuję taki sam filmik lub podobny dla kobiet z dzieckiem/ dziećmi . Bo takie mają jeszcze trudniej niż te w prezentowanym filmiku. Czyli mam obniżyć standardy czy lepiej zostać samemu? Aktualnie wolę być sama ale na stare lata podobno ludzie nie chcą być sami. Czy to prawda ? Czy to tylko mit? I tak kiedyś zostaniemy sami. Zresztą jeśli aktualnie mi dobrze samej to może tak nie będzie w przyszłości. Akurat twój słownik mi odpowiada, sama mam podobny ( chodzi o słowo takie jak np. zakwalifikować)

 

Cytat

Faktycznie, sytuacja dla kobiet A szczególnie atrakcyjnych jest trochę nieciekawa. Jest dużo cudownych kobiet, mądrych, zadbanych, świetnie ubranych. Facetów w Polsce nie dosyć że mniej to przeważnie nie ogarnięci. Tylko nieliczne wyjątki owszem. Króluje typ Piotrusia Pana. Taki zblazowany, niedomyty, brzuchaty Pan ma za to wymagania - Pani ma byc w komplecie super. I te biedne kobiety starają się sprostać ich wymaganiom.

 

 

 

Edytowane przez NoHope
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest myślenie-pułapka, w którą wpadamy, lub wpadliśmy kiedyś w większości z nas. Że my coś 'mamy' podczas, gdy jesteśmy dalej feudalnymi niewolnikami.

 

12k to niby wiele, poza jakimiś stanami, czy Norwegią, albo Szwajcarią, lecz w ostatecznym rozrachunku okazuje się, że 12k nie zrobią z piwniczaka playboy'a. One mają sens tylko dla kogoś, kto wie, jak użyć tego miecza. Reszta słabeuszy po odjęciu bieżących rozchodów wielkomiejskiego życia i tracenia na puste laski, robiące wokół siebie teatr ego lub znajomków od poklepywania po plecach, nawet tego miecza nie dźwignie. Spadną do roli beta-providerów przyklejonych do swoich kąkuterów jak w tym filmie:

 

 

Życie musi działać jako całość i tak jak na Białorusi jest lepsze 1000 dolarów niż w generalnym gubernatorstwie 4000. Bo tam, gdzie takich jest wielu tępi się ostrze tego miecza. Ze wstrętem do siebie przed lustrem, którzy sukces w życiu uwiesili na mamonie, albo na związku i czymkolwiek, a nie stworzyli się wpierw jako mężczyznę, który jest uniwersalny i może zarabiać sobie 12, czy 15, czy 20 k jak czasy temu sprzyjały, a jak przestaną sprzyjać, to chwyci także kielnię za jeszcze więcej, albo za skromne 4 k rozegra piękną partię.    

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, NoHope napisał:

Nie zgrywaj takiego kozaka

Jakiego kozaka? Jakich najebanych ludzi? Podchmieleni a "najebani" to pewna różnica. 

 

4 godziny temu, NoHope napisał:

ale już przelecenie laski z kl żeubu bądź poznanie znajomych to nie jest taka prosta sprawa

Co nie znaczy że jest niemożliwe, zawsze wychodziłem się zwyczajnie pobawić. Super tancerzem nie jestem, zwykle podpatruje ruchy innych i staram się nie gibać jak rezus. W tańcu idzie wyczuć dziewczę, można przesuwać granicę etc. Jak już masz dobry kontakt fizyczny to jesteś na dobrej drodze. Da się.

 

I w sumie żadnym kozakiem puasem alfa chadem z żurnala nie jestem, a udało mi się coś nie coś puknąć w klubie, tylko nie podpierałem ściany i nie siedziałem w domu. Oczywiście należy potraktować to jako ONS.

4 godziny temu, NoHope napisał:

Z resztą niekażdy musi lubić takie klimaty i ma do tego prawo.

Słyszałem że na pielgrzymkach też da radę ;)

 

4 godziny temu, NoHope napisał:

Działanie może dosłownie cię przekręcić jak nie robisz tego z głową albo mocno działasz przeciwko sobie.

Ja nigdy jakimś mistrzem nawiązywania relacji nie byłem, mam w sobie cechy introwertyczne, ale wiesz ile drewna w lesie? Jak nie ta to inna, a jak nie idzie to klub do dupy i taksą do następnego. Na parkiecie nie szukasz "tej jedynej" tylko "nada się" :D

 

 

 

Co do tych znajomych, to ja zawsze jakichś mam. Trochę dawnych znajomości, trochę po sąsiedzku, trochę zawodowych. Ja ludzi mocno weryfikuję, wielu po czasie odrzucam, czasami mam za dużo opcji na spotkanie to poznaje jednych znajomych z drugimi i wychodzimy razem, bądź mi się w ogóle nie chce i mówię że dzisiaj odpoczywamy i tyle. Ludzie, znajomi są trochę jak fale, jedni odchodzą, drudzy przychodzą. Nawet z fryzjerem można przecież pogadać, po kilku wizytach zaproponować wyjście na piwo - jak się nie zgodzi to zmieniamy fryzjera/barbera :D

Poznałem w ten sposób kilka osób, potem można łatwo wkręcić się w towarzystwo tego kogoś. 

 

Ważne to mieć też swoje zasady i nie zabiegać zbytnio, trzeba stanowić jakaś wartość by ludzie chcieli z Tobą rozmawiać. Ja ludzi dobieram tak by zyskać a nie stracić, coś nie tak to nie mam czasu i cześć.

 

Kozak jestem co? Lepiej kozak niż pantofel :D

Edytowane przez Imiennik
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Imiennik napisał:

Co nie znaczy że jest niemożliwe, zawsze wychodziłem się zwyczajnie pobawić. Super tancerzem nie jestem, zwykle podpatruje ruchy innych i staram się nie gibać jak rezus. W tańcu idzie wyczuć dziewczę, można przesuwać granicę etc. Jak już masz dobry kontakt fizyczny to jesteś na dobrej drodze. Da się.

 

I w sumie żadnym kozakiem puasem alfa chadem z żurnala nie jestem, a udało mi się coś nie coś puknąć w klubie, tylko nie podpierałem ściany i nie siedziałem w domu. Oczywiście należy potraktować to jako ONS.

Myśle, że to o co chodziło @NoHope to predyspozycje charakteru. Polecanie introwertykowi-programiście chodzenie po klubach to jak polecanie komuś jednej łopaty zamiast wielu ciężkich koparek do przekopania mierzei wiślanej...

Przeważnie programiści nie robią sobie badań, ale większość choruje na jakiś rodzaj autyzmy czy aspergera - oczywiście różny jest stopień nasilenia tego. Ale poznałem wiele osób z IT i każdy zachowuje się podobnie, w taki szablonowy, zbyt ułożony sposób. Do bólu logiczny, prosty, zwięzły. Czyli nieatrakcyjny dla kobiet, bo mega mega przewidywalny - brak emocji dla gadziego mózgu. Typowy programista to analityk, myśliciel, strateg. A to powoduje często - niewielką wiarę w siebie poprzez zbytnią gadaninę w banii - mówię z własnego doświadczenia i obserwacji. Programista często jak coś mówi - to ta rozmowa musi mieć - cel, sens, przekaz. Programiści i ludzie ze świata IT nie umiają w small talk - nie umieją gadać o dupie marynie, a jak próbują to wychodzi to krótko mówiąc - karykaturalnie, lub cringe.

Z kolei związki, relacje, social skill to w głównej mierze small talk - trzeba umieć rozmawiać o pierdołach, skakać po tematach, które nie mają sensu. Social skill = brak logiki, brak celu, brak zwięzłości i prostoty a programista jest na codzień logiczny do bólu kości i mało tego - tą logikę przez 8 godzin dziennie rozwija. Więc takie pół godziny gadki po pracy nie zrobi zmiany w banii.

Z tego właśnie powodu programista nigdy nie wyrobi sobie dobrej gadki, bajery i nie będzie klubowym podrywaczem. Często goście z mega nawijką to faceci bez dobrej pracy, szkoły, wykształcenia, gołodupce krótko mowiąć, a bajere mają taką, że sobie laseczki z łatwością wyrywają. Programista choćby latami próbował - nauczy się, ale przy takim gościu i tak będzie cieniem, młodszym bratem, rekrutem. Każdy człowiek ma inne predyspozycje społeczne i niestety ludzie ze świata IT mają lipe. 

Tak więc nie polecałbym chodzenie na siłę do klubu, bo to jak strzelanie do kaczek z wyrzutni rakiet - niby można coś trafić, ale jakim kosztem? Osoby z grona IT powinni raczej grać tam, gdzie są mocni - a będzie to gra online, czyli tindery i wszelkiego rodzaju social circle, kluby motocyklowe, sportowe, studenckie itd. Poszerzanie grona znajomych i poznawanie przez znajomych. 

Kluby, puby, koncerty są dobre dla wąskiego grona facetów z ekstrawertycznymi predyspozycjami + wyglądem. Życie to nie bajka, nie każdy może sobie pójść 100 razy do klubu i zostać jebaką. Tak samo typowy jebaka klubowy raczej nie będzie miał predyspozycji do programowania i nie wbije się do branży mimo wysiłku i będzie pracował w zawodzie typu mechanik, kucharz czy inny spec fizyczny
 

Edytowane przez Zbychu
  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Zbychu napisał:

Przeważnie programiści nie robią sobie badań, ale większość choruje na jakiś rodzaj autyzmy czy aspergera - oczywiście różny jest stopień nasilenia tego. Ale poznałem wiele osób z IT i każdy zachowuje się podobnie, w taki szablonowy, zbyt ułożony sposób. Typowy programista to analityk, myśliciel, strateg.

Dokładnie. Nie pamiętam czy to były moje studia bo trochę mi się to już zamazuje w pamięci, ale gdzieś robiono testy osobowości i w IT dominują te najrzadsze jak INTJ, INTP, miałem kolegę logistyka ISTJ - to już bardziej popularny typ.

 

Mi ostatnio wyszło ENTP, wcześniej INFJ i jestem generalnie koszmarny gaduła, w pracy też wolałem gadać niż robić i wkurwiałem ludzi, więc myślę, że ja się właśnie do programowania nie na daje.

 

Co do autyzmu w tym aspergera myślę, że dużo w tym prawdy. Sam kiedyś się zastanawiałem czy nie mam, ale ja akurat miałem robione testy osobowości i chodziłem do psychologów za gówniaka więc by mi to raczej wykryli. Ale w środowisku dużo ludzi może mieć, nie zdziwiłbym się.

 

Byłem na imprezie integracyjnej i zwróciłem uwagę, że programiści woleli grać w kasynie niż tańczyć z ładnymi HRkami. Tak sobie pomyślałem, że coś z nimi jest trochę nie tak xD I to raczej standard. Faceci w IT mają głębokie zainteresowania i trochę wyjebane na wszystko poza tymi zainteresowaniami.

 

Związki też są śmieszne, kolega się kiedyś śmiał, że związki u nas to wyglądają tak, że masz władczą taką dość męską laskę i właśnie programista i bez beki ja to również zauważyłem. No ale nie wiem jak u ciebie ale u mnie większość ziomków jest w związkach jakiś, ew się rozwiedli więc chyba aż tak bardzo autystyczni nie są xD

 

A co do autyzmu to śmiesznie wyglądają calle - na przykład jestem nowy i się witam z zespołem i cisza. Wszyscy twarz bez wyrazu, ani hej ani nic kurwa. Też często zero smalltalku xD Ostatnio gadałem z leadem, żeby sobie zrobić takie calle ala gadanie przy kawie na luzie to on z tego zrobił jakieś mega poważne prezentacje tego co robimy xD Często jak wyczuję normalnego ziomka to go zagaduje na śmierć, gadam z nim czasami kilka godzin a ludzie w szoku bo uważają mnie za introwertyka. Często czuję się niekomfortowo przy ludziach z IT. Zagaduje testerki na slackach bo są jednak bardziej kontaktowe xD

Edytowane przez NoHope
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@zychu

Pierwszy raz jak mnie znajomi do klubu wyciągnęli to się ich trzymałem, nie rozumiałem zabawy tego rodzaju ale starałem się przełamać i spróbować, nie było to jedno wyjście. Później latałem co weekend i wracaliśmy nad ranem, w klubie oni sobie coś robili a ja latałem po parkiecie i do baru. Także nigdy nie mów nigdy. 

Żadnym jebakom od tego nie zostałem, ot trochę wyluzowałem i zacząłem w takim gronie dobrze się bawić, nawet gdy nie było efektów to i tak było fajnie. 

10 minut temu, NoHope napisał:

Związki też są śmieszne, kolega się kiedyś śmiał, że związki u nas to wyglądają tak, że masz władczą taką dość męską laskę i właśnie programista i bez beki ja to również zauważyłem.

Według mnie były władcze bo programiści na to pozwalają. Kto kogo przeskoczy ten wygrywa, wyczuwały słabość i pokazywały charakterek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Zbychu Też uważam, że miałem na początku szczęście bo trafiałem na fajnych ludzi, młodych. A później, moje ostatnie nie wiem 2 prace to fajna kasa, ale naprawdę chujowe zespoły. Kiedyś gadałem z seniorem, że ja to lubię taką atmosferę szowinistycznych żartów, puszczania bąkasów i tak dalej. Taka bardziej luźna, przyjacielska atmosfera w zespole to on mi powiedział, że nie lubi czegoś takiego i właśnie było bardzo profesjonalnie. Zespół był cały wypalony i beznadziejnie zgrany, tak samo jak mój obecny.

 

Jako kontrast pracowałem w jednym zespole to wspólna kawusia, później wspólny obiadek. Mieliśmy chyba najlepszy zespół w firmie jeśli chodzi o takie normalne kontakty międzyludzkie. Nie doceniłem tego, teraz mi tego bardzo brakuje.

 

Jakbym trafił na dobry zespół to myślę, że wolałbym zmieniać firmę z całym zespołem. Mam dość tej losowości.

20 minut temu, Imiennik napisał:

Według mnie były władcze bo programiści na to pozwalają. Kto kogo przeskoczy ten wygrywa, wyczuwały słabość i pokazywały charakterek.

Nie wiem, może, może to też specyfika związków polaków. Byłem kiedyś na jednej imprezie i się napiłem stłukłem szkło, posprzątaliśmy a później się dowiedziałem, że żona organizatora zabroniła mnie zapraszać na domówki. Typ nie był programistą akurat. No śmiesznie. Ta jego żona była właśnie w chuj nieprzyjemna kobieta.

Edytowane przez NoHope
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

39 minut temu, Libertyn napisał:

kobiet ze spektrum też jest sporo. Wystarczy poszukać jakąś o podobnej zajawce.  One nie szukają emocji. 

One są akurat brzydkie 

 

39 minut temu, NoHope napisał:

Związki też są śmieszne, kolega się kiedyś śmiał, że związki u nas to wyglądają tak, że masz władczą taką dość męską laskę i właśnie programista i bez beki ja to również zauważyłem. No ale nie wiem jak u ciebie ale u mnie większość ziomków jest w związkach jakiś, ew się rozwiedli więc chyba aż tak bardzo autystyczni nie są xD

 

U mnie nawet jak są rozmowy teamu typu kawa/obiad to i tak ludzie w 90% gadają o pracy, obgadują itd. 10% o dzieciach. Small talk taki, że czasami ludzie ze 2 minuty milczą i szukają tematu do rozmowy, 5 minut gadki i 2 minuty milczenia, 6 osób na callu i nikt nie wie co powiedzieć xD

No ja niestety trafiam na zespoły ambitnych pracoholików, ludzi co lubią klepać kod i żyć tym. Ale ci ludzie nie robią dosłownie nic po pracy oprócz pracy lub nauki do pracy xD. Takie trochę warzywa. Kiedyś dzwonił jakiś ważny chłop zza granicy no i on zaczął tak na luzie, gadał z 3 minuty o sobie, powiedział, że jest senior architekt principal bla bla bla, skończył jakąś tam uczelnie, a potem o swoich zajawkach gdzie startował w jakichś zawodach, w szermierce, jakieś konkursy fotograficzne wygrywał, programował drony. Potem o podróżach, jakimiś żartami sypał, coś tam zaczął o Polsce nawijać, że mu się podobał Wrocław i Warszawa, że jeździł konno po Polsce, był w jakimś tam teatrze, muzeum. Potem każdy z Polski z różnych zespołów miał się przedstawić i coś tam powiedzieć o o sobie to ludzie mówili dosłownie 15-20 sekund "Hi, my name is Paweł, I am senior software engineer, my pasion is rasing my new born baby, playing games with family"... Dosłownie nikt nic, zero siłowni, sztuk walki, strzelnicy, ścianki, podróży, no cokolwiek. Albo filmy, albo książki, albo muzyka, albo "nowe technologie" to max.

U mnie też wszyscy w związkach i wszyscy akurat chyba mają dzieci.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 hours ago, Zbychu said:

A u mnie właśnie to sprawiło, że w wieku 20 lat odbiłem całkowicie od grupy narkomanów/alkoholików do całkowitej samotności, bo każde spotkanie właśnie kończylo się tak samo - chlanie/ćpanie na kwadracie. I źle na tym nie wyszedłem

 

Teraz sobie pomyślałem, że może u mnie było dlatego lepiej, że ja od dziecka zawsze miałem tak, że jednego kolegę w danym środowisku (szkoła, okolica zamieszkania, jeśli te środowiska były rozłączne) lubiłem najbardziej, z nim przebywałem najwięcej czasu, w większej grupie trochę mniej - i łatwiej znaleźć aktywność podobającą się jednocześnie dwóm osobom, niż większej liczbie. Picie jest w naszej kulturze takim standardem, że wręcz można być krytykowanym za niepicie i przez to niestety może okazać się aktywnością domyślną dla grupy.

 

6 hours ago, icman said:

@Ambroży

Gdzieś Ty się podziewał, zasiedziałeś się w pokoju 805 :)?

U nas tam była meta i czasem nie dało się wyjść ot tak.

 

Numerek 805 mi się z niczym nie kojarzy. A z forum zniknąłem na długo, bo ginocentryczne tematy przestały mnie interesować, z kolei tematy przyjaciół/kolegów nie pojawiają się często, a ja też już nie miałem nic do dodania, bo nie chciałem zbyt szczegółowo opisywać swoich praktycznych doświadczeń na tym polu, bym nie był zbyt łatwo identyfikowalny przez czytelników forum, z których ktoś mógłby mieszkać blisko. Wg mnie to by trochę sabotowało moje działania. Ja skupiłem się na poznawaniu ludzi mieszkających blisko, w większości wypadków nie miałem z nimi wcześniej wspólnych znajomych, a w niektórych przypadkach - dowiedziałem się, że tych wspólnych znajomych mam, gdy już nasza znajomość miała się całkiem dobrze.

 

Odniosę się jeszcze do zalinkowanego filmu "Jak zacząć rozmowę z obcym człowiekiem". Zagadywanie do każdego, w tym do kelnerów, ludzi na przystanku czy w windzie, uważam za błąd. Trzeba zagadywać wyłącznie do tych, do których coś nas instynktownie ciągnie. Nie widzę sensu prowadzenia każdego dnia dziesiątek rozmów z osobami, które mnie nie interesują.

 

Sam jestem introwertykiem, w niektórych sytuacjach objawia się u mnie fobia społeczna, ale poznawać znajomych jako dorosły potrafię. Podstawowa reguła, o której pamiętam rozmawiając z osobami, które postrzegam jako możliwych przyszłych kolegów: jeśli się kogoś lubi, to ten człowiek może wygadywać rozmaite pierdoły, a i tak się będzie podobało. Jeśli natomiast kogoś się nie lubi, to niezależnie jak mądre by nie były jego wypowiedzi, rozmowa i tak się nie będzie podobać. A przecież szukając znajomych, szukam osób z którymi się będziemy lubili, nie kogokolwiek byle był. Lubić/nie lubić można nawet od razu po pierwszym zobaczeniu kogoś; często da się też odczytać z oczu, czy druga osoba to odczucie podziela. Budzi to skojarzenie z pojęciem "miłość od pierwszego wejrzenia", samemu trzeba przestać się tego skojarzenia bać, a drugiej stronie najlepiej w ogóle o tym skojarzeniu nie wspomnieć, a przynajmniej nie na zbyt wczesnym etapie znajomości.

Edytowane przez Ambroży
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Zbychu napisał:

U mnie też wszyscy w związkach i wszyscy akurat chyba mają dzieci.

Kiedyś miałem rozmowę z kumplem na temat lasek no i on mi mówi, że musisz być miły dla lasek, że on swoją tam wozi ją komplementuje i tak dalej. Czasami mam kryzys i sobie myślę, że może to ja jestem jakimś zjebem ostrym bo skoro oni w cudzysłowiu simpują i są z laskami po 10 lat a ja mam problem by kogoś znaleźć to może ten cały redpill to jest bullshit xD Sam czasami nie wiem.

 

Sam mówisz ci goście nie mają ramy, nie mają zainteresowań jakiś dynamicznych, czasami nie obrażając nie mają osobowości a dupę mają. Z drugiej strony z tego co widziałem i czasami mówili to raczej te związki średnio szczęśliwe, ale chuj tam wie tak naprawdę.

 

Mój ojciec to też mruk, mało zaradny a z matką 30 lat xD

Edytowane przez NoHope
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Ambroży napisał:

Odniosę się jeszcze do zalinkowanego filmu "Jak zacząć rozmowę z obcym człowiekiem". Zagadywanie do każdego, w tym do kelnerów, ludzi na przystanku czy w windzie, uważam za błąd. Trzeba zagadywać wyłącznie do tych, do których coś nas instynktownie ciągnie. Nie widzę sensu prowadzenia każdego dnia dziesiątek rozmów z osobami, które mnie nie interesują.

Tak, wiadomo nie ma co też popadać w skrajność. Ja przez "zagadywanie każdego" rozumiem, zagadywanie każdego, kogo widzi się sens zagadać choćby dla samego zagadania - nie dla wykalkulowanej korzyści. Jadąc windą z dresem który, gdy na niego spojrzę, ma wzrok "chcesz wpierdol" nie widze sensu zagadywac. Podobnie z bardzo naburmuszonymi ludźmi ogółem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, NoHope napisał:

Po zakończeniu studiów jest dużo trudniej kogoś poznać bo jak wyżej ktoś napisał, jak jesteś młody to przebywasz z innymi dużo czasu. Jak masz naprawdę fajną ekipę w pracy to jest szansa odtworzenia tego klimatu ale większość jest żonata, dzieciata i się im nie chce, mają swoje sprawy. Jak pisałem wcześniej, nie wiem czy w tym wątku, jak ktoś chce się wybawić a jest już stary to lepiej szukać i obracać się wśród młodych, to jest trudne bo to całkiem inne pokolenie ale z ludźmi 30+ z polską mentalnością to za dużo nie porobisz. Wyjątkiem z mojego doświadczenia są single.

 

No idź na studia zaoczne. Spotkasz się co weekend z ludźmi. Tylko, że to ułuda. Po latach idealizujemy te przeżycia jeśli spotkaliśmy wtedy rzeczywiście kogoś wyjątkowego, a do tego łączyły nas wspólne problemy, bo jakie doświadczenia może mieć 20 latek.  

 

30 lat to taki wiek, że spokojnie możesz się z młodymi bawić. Mając ponad 40 lat możesz się spotykać z 21 latkom. Potwierdzone doświadczalnie, na imprezy jednak z nią już chodzić raczej nie będziesz. 

 

Pytanie czego naprawdę ci brakuje, przyjaźni, bliskości i czy może to tylko zazdrość, że inni mają takie spoko życie. Twój związek jest dla ciebie satysfakcjonujący? 

 

ps. ludzie w przed 30 do mniej więcej lekko po 40 są podobno najbardziej nieszczęśliwi. Sporo osób wtedy ma parcie by się pokazać i uważa to za najważniejsze, a w głębi duszy myśli, że niewiele znaczy. Po 40 nagle okazuje się, po odnowieniu kontaktów na 20 lecie matury 25 lecie skończenia podstawówki, że ten nie żyje, ten siedział, tamten się rozwodzi, a ktoś jest na odwyku. Nie chodzi o cieszenie się z cudzych nieszczęść, tylko o docenienie tego co posiadasz.

 

ps2. naprawdę w branży IT jest masa osób zakręconych na punkcie różnych aktywności. Najczęstsze są chyba rowery i wspinaczka. Oczywiście cosplaye itp. Pomyśl co sprawiało ci przyjemność jak miałeś naście lat, o czym marzyłeś i nie pozwalały ci środki finansowe. Jest ogromne prawdopodobieństwo, że da ci to satysfakcję. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.