Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

3 minuty temu, Casus Secundus napisał:

Panowie, czy zwróciliście uwagę, jak mało jest na forum żonatych?

Jaka jest tego przyczyną?

W dodatku, według mnie, ta liczba żonatych na forum ciągle spada.

Żonaci raczej tu po prostu nie trafiają albo trafiają niezwykle rzadko, tak jak i ci w szczęśliwych lub względnie szczęśliwych związkach.

Jak się dopiero coś rypnie to zaglądają tu, a to i tak mniejszość bo większość szuka szczęścia w innych, następnych związkach i red/ black pille raczej do nich nie przemawiają

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, NoHope napisał:

Ludzie zadowolenie z związku/życia nie siedzą na forum 😛

 

To prawda, osobiście nie mam powodów by narzekać na swój kilkunastoletni związek. 

I udzielam się tu nie tak często. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, PyrMen napisał:

40 latki na randkowo/kutangowej karuzeli.. litości. Przecież to okres kiedy normalni ludzie już mogą mieć wnuki. 

 

Taaa, nawet bez karuzeli te pseudo-randki w wieku 40 lat są zwyczajnie popieprzone. Ja nigdy nie byłem blue pillersem, ale na randce musi być to zauroczenie - przynajmniej na początku. Ostatni raz doświadczyłem tego lekko po 30-tce, kiedy poznawałem swoją ostatnią byłą. 

Te dzisiejsze "randki" z laskami po 30 to jakaś groteska... Każda z tych, które poznałem była w jakiś sposób popieprzona, ale przede wszystkim nie było tam żadnej normalnej, zdrowej intencji poznania drugiego człowieka, tylko zawsze jakaś forma "układu". I nie mam na myśli kasy. Po prostu ludzie po 30-tce nie mają za grosz spontaniczności w kontaktach.

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Obliteraror napisał:

I nigdy nie mieliśmy wspólnego konta. Każdy miał osobne. Ona swoje, ja swoje. No i trzecie, na które przelewaliśmy co miesiąc pieniądze "na życie". I do dziś tak to wygląda.

U mnie jest identycznie. Każdy ma swoją kasę. Jeśli chodzi o zakupy to raz ja kupuję, raz ona. Jakieś grubsze wydatki to ja ładuje w budowę, ona w nadchodzącego bąbla, nowe auto i większość wesela. Czasem coś dołożę, czasem ona.

11 godzin temu, Obliteraror napisał:

Trudno w to uwierzyć, ale nigdy nie miałem problemu z jej przepalaniem pieniędzy na pierdoły czy wymagania w rodzaju "nie mamy misiek X, musimy mieć X, bądź mężczyzną". Nigdy. Co jest dosyć ciekawym paradoksem (i trudnym do uwierzenia, zdaję sobie z tego sprawę). Jej siostra jest zupełnie inna - to przykład idealnego kobiecego formatu obecnego systemu. Swoją droga, ja jestem dużo droższy w utrzymaniu od niej ;) Głównie przez o wiele droższe hobby, strzelectwo na przykład. Ale to teraz, nie kiedyś. Kiedyś wystarczał spacer po parku albo kawa w taniej knajpie i powrót do domu autobusem miejskim. Odprowadzić do drzwi, upewnić się że dotarła bezpiecznie i z powrotem na przystanek, by wrócić do domu.

 

Są rzeczy, których nigdy nie zapomnę i to jest jedna z nich.

 

Okoliczności przyrody i uwielbienie tego spokoju to jedna z rzeczy, co nas łączy. Siąść w lesie na pieńku i słuchać szumu drzew. Albo nad potokiem. Wsłuchać się w ciszę. Nawet nic do siebie nie mówić. Ładować tam akumulatory, jak to Wałęsa kiedyś stwierdził. Tyle że my w lesie :)

To było tak, że spotkaliśmy się z trzy razy, ale coś nie pykło za pół roku, zgadaliśmy się drugi raz (historia na świeżakownie, nie tutaj bo wyjdzie za dużo pisania) i za drugim razem pykło wszystko. Po małym resecie, pierwsze dwa spotkania w knajpce, potem już na łonie natury, był maj 2016r. Spotkania zazwyczaj kończyły się koło 4-5 rano. Na trzecim, zaczęliśmy ostro się za siebie brać i chyba na 7 czy 8 (moje tempo pewnie i wolne) doszło do kopulacji na łonie natury, nocą wśród świerszczy:D Kurcze miło się to wspomina. Często chodzimy też na spacery, do głowy byśmy dostali mieszkając w mieście.

11 godzin temu, Obliteraror napisał:

Jesteśmy my. Ale jestem również i ja i ona. Jest wiele wspólnych życiowych obszarów, ale i istnieje własna przestrzeń. Tak było od samego początku i wyszło dosyć naturalnie. Ja mam swoją "jaskinię" (kiedyś mikrokącik z racji życia w kawalerce, teraz gabinet i bibliotekę) i pasje, ona ma swój. Kobieta, której celem życiowym byłoby wieczne pytanie mnie o zdanie i uwieszenie się na mnie w każdej pierdole i małej życiowej decyzji, której nie jest w stanie sama podjąć jawi mi się jako najgorszy z koszmarów.

Dokładnie. Też mam swoją jaskinie, jeszcze za czasów gdy byłem piwniczakiem. Telewizor z kineskopem i konsole które sam odnowiłem podpięte ręcznie (już nie prze zemnie) robionym kablem RGB i komp na którym jest parę fajnych gierek. Moja jaskinia w sumie to teraz jest odwiedzana coraz rzadziej, ale nigdy by jej nie było gdy by moja kobieta była wredną pizdą. Od 2016 haj na pewno minął, ale ciężko mi sobie wyobrazić być z kimś innym. Był czas, że na tych portalach randkowych co chwila z kimś się umawiałem, nie jestem w stanie zliczyć ile tego było, ale średnio po 3 spotkaniach miałem dość. Tylko 2 razy ostro się wkręciłem, a 3 raz to była obecnie moja żona. Pewnie gdybym był z inną to bym się dusił, nie jestem na 100% tego pewien, ale możliwe, że tak by było. Z kolei moja, czyta wręcz nałogowo.

11 godzin temu, Obliteraror napisał:

Nie mam kablówki bo jej nie potrzebuję. Telewizora używam przede wszystkim do Youtube, serwisów streamingowych i (od niedawna) do mojej nowej zabawki, tj. Switcha. Mam jedną antenę na której łapię parę kanałów. I na tym ustrojstwie oglądam coś od czasu do czasu, w tym kuk - program "Ślub od pierwszego wejrzenia". Swoją drogą, jeden z najbardziej szkodliwych społecznie programów o charakterze "rozrywkowym" (ten nawias w rozrywkowy nie wział się przypadkiem). Jedną z najistotniejszych decyzji życiowych, wiążącą się z dziesiątkami skutków społeczno - finansowych trywializuje do idiotycznej zabawy i stawia "parę" przed faktem dokonanym, zamieniając się ostatecznie w farsę, festiwal simpoliady i kukoldwehry. Istne cripple fight. Oczywiście za casting do tego panopticum odpowiada w 90% sfeminizowana kadra Pań psycholożek, która w argumentacji, ideologii i sposobie komunikacji prezentuje najgorsze korporacyjne, stołeczne wzorce.

 

I tak oglądam raz z rozbawieniem, raz z przerażeniem faceta, który dziewczynie z którą zna się od tygodnia opowiada jakie imiona będzie miała ich dwójka dzieci. Ta patrzy na niego z lekkim przerażeniem. Inna kompletnie nie ukrywa, że gardzi dobranym jej partnerem. I mówi o tej niechęci wprost, bez krępacji. Jedyne czego pragnie, to to, by jak najszybciej zniknął z jej życia. A ten biega dalej za nią jak mały piesek i nawet nie pierdnie bez pozwolenia "Królowej". Istny kosmos. Rozumiem prawa montażu i realia programów telewizyjnych, w których wybiera się sytuacje konfliktowe dla podkręcenia widza, ale tu czuć na kilometr tą niechęć.

Mruczę w końcu trakcie oglądania "kurwa, co za simp".


Usłyszała. Kto? Pyta
No simp.
Kto to jest?
Tłumaczę, kim jest simp.
Faktycznie, simp. Stuprocentowy.

Związek małżeński. Bawi i uczy. Obie strony xD

Jak coś oglądamy to głównie YT, nawet nie mam do tv podpiętej anteny, tylko ps4 i internet:D Oglądamy np. Urbex History lub podobne, ewentualnie jakieś ciekawe, straszne zestawienia, mało czasu spędzamy przed tv. Czasem zdarza się film, albo serial, ostatnio chyba rick and morty. Altered carbon, pierwszy sezon dla mnie mizaga.

 

11 godzin temu, Obliteraror napisał:

Wiele kobiet buduje swoją pozycję i status poprzez wieczne porównywanie z otoczeniem, uprzykrzając tym życie swoim partnerom czy mężom. Jednostka, która ma na tym punkcie ogromne kompleksy z trudem osiągnie spełnienie i zadowolenie. Zawsze będzie coś nie tak. Zawsze będzie za mało. Zawsze będzie ktoś lepszy, ustosunkowany, wpływowy, bogatszy. Nigdy nie będzie dosyć.

Oboje cieszymy się, że nie mamy np. kredytu, stać nas na drobne przyjemności z tego co widzę oboje mamy cały ten wyścig w dupie i to tak głęboko, że potrzeba by sztygara z mahakamu by się do tego dokopać. Choć wiem, że gadzi mózg pracuje...

11 godzin temu, Obliteraror napisał:

To, jaką ją "dostałem", zawdzięczam przede wszystkim jemu. Uodpornił ją wychowaniem na wiele trucizn tego świata, dał mocne podwaliny moralne i rozsądek. Mają podobne poczucie humoru i dystans do siebie.

Tak ojciec, autorytet. Moja bardzo go szanuje.

11 godzin temu, Obliteraror napisał:

Nie ma. Nie istnieją. Ona nie jest ideałem, ja obok ideału nawet nie stałem. Bywam marudny, upierdliwy, jestem hipochondrykiem i antytalentem manualnym do tzw. "prac męskich". By wejść chociaż na średni dla nich poziom, poświęciłem wiele. Ojciec mnie tego nie nauczył. A i tak jestem w tym temacie raczej w dolnej strefie stanów średnich. Zawsze oceniałem swój potencjał na zimno. W każdej sferze. Dlatego do dziś nie lubię i się jeżę na jakiekolwiek komplementy. I to się niewiele przez lata zmieniło. Wolę innych chwalić i doceniać, ze sobą mam problem.

 

Umiem pisać, gadać, uczyć(trenować) i doradzać. Za to mi płacili. I niewiele więcej. O, samochodem całkiem dobrze jeżdżę i mam oko do na strzelnicy. Dorobek wielu godzin w grach komputerowych i budowania tam refleksu xD

 

Jesteśmy, jacy jesteśmy. Truizm. Wiele rzeczy nam nie wyszło, np. powiększenie rodziny, od którego nie uciekaliśmy, ale nie było to też nigdy absolutnym, wymaganym priorytetem życiowym. Były i kryzysy, zmęczenie materiału.

Ważniejsze jest co innego - świadomość bycia obok w (do tej pory) najgorszych i najlepszych chwilach. Sprawdzona "w terenie i boju", nie górnolotnymi deklaracjami.

No nie ma ideałów. Mam dwie lewe ręce, ojciec alkus niczego nie nauczył. Jak była robota, to zazwyczaj był najebany i darł mordę. Ja uciekałem od roboty bo wiedziałem, że znowu będzie dym jak zacznę z nim coś robić. Każdy mówił, że jestem leniem, ale ja po prostu nie chciałem być poniżany. Choć może jestem trochę leniem... Matka w sumie nie lepsza... temat rzeka to wszystko. Oboje rozjebali sobie życie, dziadkowie też nie lepsi. Kiedyś z bratem, gadaliśmy o tym wszystkim i przyrzekliśmy sobie, że na nas to gówno musi się skończyć w ten, czy inny sposób, bo jak nie to następne pokolenia będą zjebane. Staram się być mimo wszystko wdzięczny rodzicom, choćby za to że przez te jazdy stworzyli gościa może niezbyt bystrego, ale z najtwardszą dupą jakiego znam, czyli mnie, choć mam momenty załamania samobója jakoś nie strzeliłem.

10 godzin temu, Obliteraror napisał:

Tak, zrobiłem. Tak, chciałem sobie coś wtedy udowodnić i udowodniłem. Nie, z perspektywy czasu nie uważam tego za wyjątkowo mądre. Ale zrobiłem :)

Nie wracamy już do tego. To były złe dni.

Żonka to też moja jedyna partnerka. Miałem okazje przed nią, nie skorzystałem, teraz żałuje. Myślę, że problem jest jedynie w mojej głowie... Miałem się tu teraz rozpisać, ale na tę chwilę nic mi nie przychodzi do głowy. Jednocześnie chce sobie coś udowodnić, ale nie chce zdradzić... (tak wiem, mam pełno sprzeczności w sobie). Ostatnio w sumie, mnie to uwiera. Pomyślałem, że może ktoś tutaj ma podobnie. Nie chcesz do tego wracać, więc w sumie nie będę prosił o porady.

 

Mam nadzieje, że to wszystko w miarę spójne i tak pewnie nie napisałem połowy tego co pierwotnie chciałem. Dla mnie to wszystko się od nie dawna zaczęło, w sensie małżeństwo, nie wykluczam że po drodze się to rozjebie. Jestem rocznik 91, więc gówniak pewnie dla niektórych:D Na razie to idzie, zobaczymy co mi z tego wszystkiego wyjdzie.

 

Edytowane przez Pietryło
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Obliteraror napisał:

zawsze chciałem intercyzy. I nigdy nie mieliśmy wspólnego konta. Każdy miał osobne. Ona swoje, ja swoje. No i trzecie, na które przelewaliśmy co miesiąc pieniądze "na życie". I do dziś tak to wygląda.

A jak zrobiliście z domem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Bardzo ciekawy post. Dzięki za niego! Myślę, że masz fajnie ułożone życie. Jej Ojciec który Cię inspiruję, potrafi przepraszać etc. - niesamowita rzecz. :) 

 

19 hours ago, Obliteraror said:

Nie ma ludzi idealnych.
Nie ma. Nie istnieją. Ona nie jest ideałem, ja obok ideału nawet nie stałem. Bywam marudny, upierdliwy, jestem hipochondrykiem i antytalentem manualnym do tzw. "prac męskich". By wejść chociaż na średni dla nich poziom, poświęciłem wiele. Ojciec mnie tego nie nauczył. A i tak jestem w tym temacie raczej w dolnej strefie stanów średnich.

 

Zdradź nam ten sekret i powiedz jak doszedłeś do tych średnich umiejętności "prac męskich" bo mam dokładnie ten sam problem - ojciec nie nauczył, a samemu się tego wszystkiego nauczyć to katorga - mam niezły umysł jeśli chodzi o kreatywne i abstrakcyjne myślenie, ale w tym jestem totalna noga i zastanawiam się, co mogę z tym zrobić w wieku 30 lat. 
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Baca1980 napisał:

Włącza się w głowie kobiety przycisk pt. "trzeba dorosnąć". Co dla mężczyzny oznacza przejście na poziom "very hard".

 

Może tak być, cholera wie :) Ale jakbym uznał, że już w pełni dorosłem, stałem się Bardzo Poważnym Panem Obliterarorem, Który "Zawsze Chodzi w Ortalionie I Jada Rosół Co Niedzielę" xDD, to bym się chyba powiesił.

 

13 godzin temu, Morfeusz napisał:

Tak z ciekawości, jej starsza siostra ma obiektywnie wyższe SMV od żony? Bo czytałem, że starsza to typowa materialistka i nie udało się jej ojcu wychować na rozsądną kobietę.

 

Mają bardzo podobną urodę i genetykę. Jej siostra się nadal dobrze trzyma, mimo że już grubo po 40-tce (oczywiście, dekadę i więcej temu była w swoim "piku urodowym" i może się nadal podobać. Bardziej temu, kto jej bliżej nie zna xD Nie wiem, naprawdę nie wiem czemu tu się udało, a tam nie do końca. No ale ja też jestem zupełnie inny, niż mój szwagier. Z jej siostrą byśmy się pozabijali zapewne prędzej czy później, mimo że bardzo trudno mnie wyprowadzić z równowagi.

 

@Brat Jan, tzn. co zrobiliście? Dom jest mój.

 

@Peter Quinn, ciężko powiedzieć. Dziesiątki tutoriali na Youtube i metoda prób i błędów. Powtarzałem, powtarzałem i jeszcze raz powtarzałem. Spierdoliłem dziesiątki rzeczy, od rozwalonych uszczelek po zwijające się tapety xD Ale miałem asystentkę, której ojciec, wybitnie w tych sprawach uzdolniony chyba w genach przekazał. I nadal jest w tym lepsza, mimo że poprawiłem swoje skille w tym zakresie na tyle, na ile byłem w stanie.

Edytowane przez Obliteraror
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Brat Jan napisał:
1 godzinę temu, Obliteraror napisał:

Dom jest mój.

To faktycznie Twoja to pełnej krwi himalajka.

Ja to interpretuję tak, że Kolega @Obliteraror najpierw zawarł umowę o rozdzielność, a potem kupił dom, więc skoro kupił, to jest jego. I tak, kkkierrrwa, być powinno!

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Brat Jan napisał:

oczywiście, ale znajdź taką, która będzie mieszkać kątem u męża.

Dołóż jeszcze że moim drugim samochodem jeździ xD i mieszka ze mną w moim domu.

Ciekawe jest co napisałeś, bo w sumie kompletnie o tym już nie myślę w taki właśnie sposób.

 

Tyle że wniosła do niego coś, czego nie kupię za żadne pieniądze - poczucie, że chce mi się do niego wracać :)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Obliteraror napisał:

Tyle że wniosła do niego coś, czego nie kupię za żadne pieniądze - poczucie, że chce mi się do niego wracać

 

O to by w sumie chodziło.

 

W tym miejscu uwaga koncentruje się głównie na seksie, poprzez ten pryzmat patrzy się na drugiego człowieka i ten element jest uważany za główny, a czasem za jedyny budulec jak i papierek lakmusowy. 

To jest duże uproszczenie, bo choć udany seks wnosi w życie sporo radości, to jest jeszcze cała gama innych rzeczy które na to wpływają.

 

Czytam Twój temat, @Obliterarori daleki jestem od zachwytu. 

To przecież jest najzwyklejszy w świecie opis tego, jak powinna wyglądać codzienność dwojga zwykłych, normalnych ludzi którzy kiedyś zdecydowali się na pójście razem przez życie. 

Każde z Was ma swoje sprawy i jednocześnie dbacie o wspólne. Kurwa, to są przecież takie proste rzeczy, a my potrafimy je tak mocno skomplikować. 

Raczej jakiś cień irytacji, widząc że można a niemal wszędzie wokół ludzie kładą sobie kłody pod nogi.

 

 

Choć chcąc być uczciwym, dopisało Wam szczęście. Kiedy brak doświadczenia, a Wy chyba na początku mieliście niewielkie, trzeba dobrych wzorców i sporo szczęścia żeby się udanie dobrać w parę. 

 

Fajnie się to czyta, mimo tego co napisałem powyżej. 

Powodzenia dla Ciebie i małżonki!:) 

Edytowane przez Yolo
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Normik'78 napisał:

Jak się dopiero coś rypnie to zaglądają tu, a to i tak mniejszość bo większość szuka szczęścia w innych, następnych związkach i red/ black pille raczej do nich nie przemawiają

Ja bym powiedział, że większość nieszczęśników celuje w alko, fajki, żarcie (np. słodkości) czy innego rodzaju środki łatwo uzależniające, a dopiero potem szuka ukojenia wśród grupy innych (dotkniętych tym samym nieszczęściem) osób.

Sam miałem podobnie, a dopiero po pewnym czasie do mojej łepetyny dotarło, by poszukać "prawdy" w innym miejscu. No i że w końcu ten półlitrowy bourbon się skończy...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minutes ago, Obliteraror said:

Dołóż jeszcze że moim drugim samochodem jeździ xD i mieszka ze mną w moim domu.

Żeby nie było, że Forum to miejsce samych singli...

Moja LTR (bo nie żona), nadal ta sama od 8 lat. Intercyza więc nie potrzebna. Jak na mnie, "seryjnego monogamistę", to wieczność... ale nie planuję zmian. Od "okazji" chętnych na zmiany, opędzam się z nawyku.

Ale dom, choć w całości na mnie, jest częściowo w hipotece... więc nie mieszka "u mnie". Cóż, koszt dobrego samopoczucia. Obojga.

Ma też swoje mieszkanie, sama zapracowała zanim się poznaliśmy, więc ciśnienie mniejsze.

Co do samochodu, nawet Chuck Noris naraz dwoma samochodami nie pojedzie, a po co ma stać, niech jeździ :)

Jej siostra to typowy przykład kobiety, z którą nigdy i za nic bym się nie związał.

Torebki... one to mają wbudowane w DNA, czy coś. Jeszcze Vinted, i pisanina by obniżyć cenę o kilka zł... a potem przesyłka na firmę albo znajome. Jednak czasami jak ja coś zamówię, na krótki czas włącza się emocjonalny "sknerus"... cóż, hobby to emocje, a tych się nie liczy. Czy sklepy z odzieżą - jak ja potrzebuję, ma być trwałe i wygodne, a to kosztuje; Ona szuka promocji, nawet jak nie potrzebuje.

 

Były ciemne momenty, jeden nawet kiedyś opisałem. 95% odpowiedzi - znikaj stamtąd. Nie posłuchałem... Moja wola, moja odpowiedzialność. Może dlatego czasem mam w Świeżakowni opinię odmienną od "większości". A może ja też za dużo widziałem.

No i próby zaobrączkowania - co się nakombinowałem by przekonać, to moje, ale jak emocje i wpływ "koleżanek" znikały, to temat też znikał. Może miał na to wpływ specyficzny dom, w którym się wychowała... ciężko napisać więcej bez dekonspiracji, ale co ona się naoglądała małżonków i małżonek "pierdolących się na lewo, prawo, krzyżowo i grupowo", można liczyć w dziesiątkach, jak nie setkach. Może to Ją do instytucji małżeństwa zraziło w sposób dostateczny.

 

Na razie bilans sumaryczny uważam za dodatni; i wiem że Ona uważa podobnie względem mnie.

Jestem rocznik '80, i jestem człowiekiem.

  • Like 8
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Gościu napisał:

Jak to się mówi: "chwal dzień po zachodzie słońca", bo słyszałem nawet o 70-latkach terroryzowanych przez żony.

Intercyza to pic na wodę, przy ataku mieszkaniowym i alimentacyjnym.

 

Alternatywne powiedzenia to „nie chwal żony przed śmiercią”

  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Obliteraror napisał:

@Brat Jan, tzn. co zrobiliście? Dom jest mój.

 

@Obliteraror Napiszę wprost, żebyś źle nie zrozumiał mojego posta. Super, że opisałeś swoją sytuację. Fajnie że Wam się układa w małżeństwie. Naprawdę fajnie się czyta takie (pozytywne) historie.

 

Myślę że ta wyjątkowość jest generowana przez kilka czynników które jednak odpowiednio działają gdzieś tam "w tyle głowy" partnerki. Kiedyś robiono np. badania socjologiczne i wyszło że (nowe) młodsze żony milionerów w USA są bardziej wierne niż laski w tym samym wieku ale w związku z "przeciętniakami". Teza była taka, że one często właśnie są z Intercyzą i wiedzą, ze jakby co to odejdą spakowane w walizeczkę i bye, bye słodkie leniwe życie "Real Housewifes of ...." a gość ma kolejkę chętnych które zajmą jej miejsce.

 

Nie traktuj tego jako ataku na drugą połówkę* - to tylko moja teoria!

Moim zdaniem to co "buduje" pewne ramy związku a co sprawia że on jest jakże różny od "typowego" polskiego małżeństwa:

- Intercyza (tego rozwijać nie muszę czemu)

- brak dzieci. Zgadzam się z przedmówcami, że moment pojawienia się dziecka mocno redefiniuje związek i czasami nawet kobieta którą w życiu byś nie posądził o Pieluszkowe Zapalenie Mózgu...dostaje totalnego pierdolca.

Często niestety model Ja + TY zamienia się u kobiety w model Ja i moje dziecko + ten trzeci. W Polsce mamy kult Matki Polki i całą to martyrologię poświęcania się dla dziecka kosztem swoim i związku.

- wysoki status materialny męża (i w domyśle oddech ew konkurencji na plecach**, kobiet które z chęcią przyszłyby "na gotowe")

 

I teraz ile procent facetów "wywala" się na poszczególnych punktach. 

 - Intercyzę ma ....max 30 % (bo rocznie podpisuje się ok 60 tyś intercyz, przy ok 180 tyś zawieranych małżeństw....z czego część dotyczy już istniejących małżeństw).

-  brak dzieci - szacuje się że ok 6-10% związków nie ma dzieci (z wyboru)

- wysoki status męża - wychodzą więc jakieś pojedyncze procenty związków gdzie spełnione są wszystkie 3 pkt.

 

 

* uważam że gdyby nie miała dobrego charakteru, to po prostu nie dopuściłaby do takiego stanu rzeczy. Po prostu walczyłaby jak lwica o brak intercyzy czy o udziały w domu. Pewnie jej siostra nie poszłaby na takie kompromisy.

 

** - często słyszałem wśród "starych" małżeństw (rówieśnicy moich rodziców) teksty w stylu "a która mojego Zenka by chciała". Dla mnie to jest jak strzał w potylice związku. Pokazuje bowiem że partnerka już nie dostrzega ŻADNYCH zalet tego faceta i jest z nim z musu, bo dzieci, wspólne życie tańsze niż w pojedynkę itp. Uważam że jakaś grupa lasek która faktycznie jest zainteresowana gościem (i jego żona do dostrzega) bardzo dobrze robi na pozycjonowanie tego faceta w jej oczach (społeczny dowód słuszności itp).

 

Edytowane przez Zdzichu_Wawa
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Zdzichu_Wawa napisał:

Moim zdaniem to co "buduje" pewne ramy związku a co sprawia że on jest jakże różny od "typowego" polskiego małżeństwa:

- Intercyza (tego rozwijać nie muszę czemu)

- brak dzieci. Zgadzam się z przedmówcami, że moment pojawienia się dziecka mocno redefiniuje związek i czasami nawet kobieta którą w życiu byś nie posądził o Pieluszkowe Zapalenie Mózgu...dostaje totalnego pierdolca.

Często niestety model Ja + TY zamienia się u kobiety w model Ja i moje dziecko + ten trzeci. W Polsce mamy kult Matki Polki i całą to martyrologię poświęcania się dla dziecka kosztem swoim i związku.

- wysoki status materialny męża (i w domyśle oddech ew konkurencji na plecach**, kobiet które z chęcią przyszłyby "na gotowe")

 

 

Szczerze mówiąc, nie wiem :) W sumie ona miała pełno prawo poprosić mnie o intercyzę, pochodząc z bogatszej od mojej rodziny. Może (wtedy) nie bardzo zamożnej, ale o dużo lepszym statusie finansowym niż mój ówczesny.

Finansowo wtedy do tego małżeństwa nie wniosłem w sumie nic, bo nic nie byłem w stanie jako młody i jedynie bardzo zakochany. Nie byłem moim szwagrem, któremu rodzice mieszkanie kupili i mógł "na swoim" od razu z żoną mieszkać.

 

I do tego fragmentu "na gotowe" też chciałbym wrócić :) To jest podstawowy dylemat - po cholerę mi ktoś, kto z dużym stopniem prawdopodobieństwa widziałby jedynie "finał" (i profity z niego płynące), a nie był obok w czasie drogi?

Oczywiście, to czarnowidztwo, przecież Panie takie nie bywają xD Byłbym pożądany przede wszystkim za wnętrze i fizis Adonisa, którego nigdy nie posiadałem xDD Mój wzrost siedzącego psa dodatkowo robi robotę. Kompaktowy Obliteraror, pojedzie i Tico i Panamerą (mimo że jej nie posiadam).

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.