Skocz do zawartości

Czy warto się wyprowadzić do większego miasta, żyjąc jak pączek w maśle?


Rekomendowane odpowiedzi

18 minut temu, Kangur Z Austrii napisał:

Nie przesadzajmy, wykonywanie obowiązków domowych to nie jest jakiś heroizm...

Taaaaak?

 

Załóż o tym (nie pierwszy zresztą) temat w Rezerwacie i obserwuj wpisy oraz reakcje pań.

 

Jeśli nie zostaniesz zlinczowany, gratulacje.

 

Nie wiesz, że obowiązki domowe z punktu widzenia kobiety to jak wyprawa ludzkości na inną planetę pod względem logistycznym? Załadowanie brudnych ubrań do pralki, zapodanie detergentu, ustawienie programu oraz włączenie pralki połączone z obserwacją wirującego bębna trwa wieczność. Nie wspomnę o rozwieszeniu po wyjęciu, jest to kolejna wieczność. Jaką to trzeba być podłą, męską, szowinistyczną świnią, aby tego nie zauważać oraz nie rozumieć?

 

Jestem całkowicie zszokowany...

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 2
  • Dzięki 2
  • Haha 13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze możesz spróbować wynająć coś nawet na rok, ale z miesięcznym okresem wypowiedzenia, co by mieć w razie czego jakąś furtkę. 

 

Jako, że masz trochę odłożonej kasy i zapewne zarabiasz przyzwoicie, to dlaczego by nie spróbować? Nie wiem jak daleko masz docelowe miasto, ale jeśli do ~200km to zawsze możesz przyjechać na parę dni jeśli Ci się zatęskni za wioską. Sam tak robię i polecam taką opcję. Tylko musisz się nastawić na to, że życie towarzyskie w wielkim mieście ot tak Ci się nie poprawi samo z siebie i to Ty będziesz musiał wyjść do ludzi i podejmować inicjatywy. Plus jest taki, że w dużym mieście jest przynajmniej jakaś szansa znaleźć kogoś o podobnych zainteresowaniach, bo na wsi to wiadomo jak to wygląda, większość raczej wyjeżdża. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrząc na sukces globalistów z covidem, a teraz operacją specjalną na Ukrainie kolejną fazą jest głód.

 

Widzicie jak ceny żywności rosną, a to dopiero początek.

Cała seria filmów tłumaczących, tutaj pierwszy:

 

No i do rzeczy, co z tego wynika.

Im będziesz w większym mieście tym będzie Ci ciężej i jego mieszkańcom.

Na wsi w zasadzie tego nie odczujesz, zwłaszcza w tak małej, bo sami sobie zadbacie o podstawową żywność.

 

Swoją drogą to nie sprytny sposób na powstrzymanie wysysania energii z mniejszych ośrodków przez wielkie aglomeracje miejskie?

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie jestem na etapie wycofywania się z dużego miasta do swojego rodzinnego małego miasta. 3 lata temu uwierało mnie mieszkanie z rodzicami i akurat trafiła się okazja na przeprowadzkę do stolicy. Kilkanaście dni po podjęciu decyzji już mieszkałem w nowym miejscu. Decyzji była dobra chociaż nigdy mnie tu nie ciągnęło i od początku nie planowałem tu zostać na dłużej. Doświadczenia, które tu zebrałem są bezcenne. Miasto też lubię ale nie na dłuższy okres życia.

 

Mnie duże miasto męczy na dłuższą metę swoją prędkością życia, wszechobecnym hałasem i brakiem odpoczynku wśród zieleni mimo wielu parków. Jak zawsze byłeś samotnikiem to mimo dużego skupiska ludzi wcale nie musisz nagle zacząć mieć więcej znajomych, samotność w dużym mieście przytłacza chyba jeszcze bardziej. Z plusów to wszystko jest pod ręką, usługi, gastronomia, kluby. Pierwszy raz wynajmuję mieszkanie sam i na pewno warto.

 

Osobiście wolałbym mieszkać na wsi i właśnie jak masz kasę to podróże co jakiś czas to fajna opcja. Chciałbym tak. W podróży też można poznać wiele ludzi, gorzej potem z utrzymywaniem kontaktu na żywo. Chyba, że poznasz kogoś kto też lubi podróżować, różnie bywa. Zazwyczaj jak tylko zaczniesz wdrażać jakąś zmianę w życiu to nagle pojawiają się inne opcje.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem idealnym kompromisem nie jest wieś a jakieś mniejsze albo średnie miasto gdzie też masz siłki, jakieś parki a nie ma wad dużego miasta i pewnie tak skończę. Jeśli masz pańcie to już w ogóle. Duże miasto przed COVIDem miało sens bo w warszawie jest naprawdę fajny rynek pracy ale teraz z racji przejścia na zdalne to więcej minusów niż plusów.

 

Ale uważam, że jak ktoś chce pojechać doświadczyć i tak dalej to rzeczywiście spoko. Tylko nie nastawiać się na niewiadomo bo będzie srogie rozczarowanie. Ostatnio w Warszawie to już w ogóle była groteska bo wszystko było pozamykane i była ekstremalna lipa, dobrze że teraz miasto odżywa.

Edytowane przez NoHope
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byku, trochę późno się bierzesz za takie sprawy i możesz się ostro wypierdolić. Zabezpiecz majątek! Suczki czają się wszędzie i zawsze, a za suczkami często stoją goście, którzy się nie pierdolą. Nigdy nie mów czym się zajmujesz. Nie próbuj imponować kasą, bo zostaniesz tak przejebany, że i ten pałacyk Twoich rodziców pójdzie w pizdu! 

 

Poznawaj, doświadczaj, ale zawsze pamiętaj, że TY masz być wartością. Twoja siła psychiczna, lub fizyczna! To Twoje największe wartości. Majątek, to tylko dodatek, który można Ci odebrać. 

 

Uważaj na siebie! 

 

 

  • Like 3
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, LiptonGreen napisał:

ile można takiej narracji używać, kurwa no bez przesady? Tak, najlepiej niech gość całe życie spędzi w domu z mamą i tatą i nie pozna życia poza tym, bo z babą to źle, bo baby to są złe

Jak nie sprobuje, zawsze będzie żałował, będzie myślał że mu jakie cuda umknęły... 

Z bab może rezygnować dupaka, który sobie poużywał i teraz chilluje albo po tych wszystkich doświadczeniach postanowił wieść żywot eremity.

Prawiczek, gościu który kobiet nie zakosztował i będzie do końca życia z mamą i tatą siedział, to koniec końców zdziwaczeje i zaleje się żółcią.

Edytowane przez Normik'78
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz znać moje osobiste zdanie to NIE, NIE, NIE!!! 

Ale ile ludzi, charakterów tyle potrzeb i opinii 

 

Pozwolę sobie troszkę odpowiedzieć na swoim przykładzie (41l)
Sam jestem od urodzenia mieszczuchem i zawsze mieszkałem w mieście to zawsze lubiłem jechać gdzieś na wieś jeśli była okazja. Choć tak typowo rodziny na wsi nie miałem. 

Więc ogólnie byłem przyzwyczajony do życia w mieście, w bloku itd Ogólnie szkoła, osiedle dużo kumpli spore towarzystwo. W szkole średniej otworzyło się trochę nowe towarzystwo a że technikum kierunkowe to potem wspólna praca z kumplami w jednej firmie i było git, jak nie wspólne zabawy na firmowych imprezach to wspólne wyjazdy na majówki, wspólne urlopy, w góry na mazury, nad może, jak nie imieniny jednego to urodziny drugiego to sylwester u trzeciego. 
Miałem w tym czasie małą 3 letnią przerwę jak mnie i jednego kumpla zwolnili z roboty na lato 2004 więc padło hasło jedziemy do UK po Funty, wakacje laba po początek października i wylot. Miał być rok za zeszło się 3 lata. Trochę mnie przytłaczała ta wielkomiejskość, betonoza itd. Wiem, że Londyn to nie jakieś większe miasto w PL no ale takie porównanie. No nie czułem się tam dobrze, brakowało mi małomiasteczkowości kolegów takiego swojskiego życia. 
Więc wróciłem również do poprzedniej pracy i wszystko wróciło na stare tory :) 
No ale z czasem zaczęło się to rozwalać tak po 30 -stce zaczęły się poważniejsze związku, dzieci, wspólne mieszkania itp. No i można powiedzieć paczka padła. Pewnie, że mamy ze sobą kontakt z niektórzy z niektórymi się czasami widują. No ale Nawet jak część z kumpli nadal pracuje w jednej firmie to i tak ten kontakt jest znikomy. 

 

Co Ci chcę przez to powiedzie, ano to, że jeśli nie miałeś paczki kolegów, przyjaciół, znajomych i byłeś bardziej osobą introwertyczną to teraz w dużymi mieście i tak ich zbytnio nie poznasz. Wiadomo kogoś zawsze ale będą to jakieś powierzchowne znajomości, znajomi z pracy czy coś, no może na gruncie hobbystycznym można by jeszcze kogoś w miarę poznać ale nie nastawiałbym się za bardzo. 

I teraz taka sytuacja od jakichś 8lat mam możliwość mieszkania w sezonie letnim na wsi, mały skromny domek i jestem tam sam, i powiem Ci, że jest super i zajebiście. Początkowo był to lipiec-sierpień teraz jest czerwiec-październik. Wieś typowo rolnicza, jeżdżą ciągniki, kombajny, śmierdzi obornikiem a i tak jest zajebiście. 
I jeśli nawet taka osoba jak ja która żyła w mieście miała/ma znajomych dobrze się czuje na wsi to dla Ciebie ta wieś jeszcze bardziej pisana. 

I jeszcze jedna sprawa z której chyba nie zdajesz sobie sprawy: Mieszkanie w mieście Latem!!! Jako mieszczuch też tego wcześniej nie widziałem ale odkąd bywam dłużej latem na wsi widzę to idealnie, Lato w mieście to nieporozumienie!!! Szczególnie w bloku i jeszcze jak byś wynajął małe mieszkanie 1-2 pokoje z oknem na jedną stronę, że nie ma przeciągu to masz w mieszkaniu zaduch i 30*C więc katorga jednym słowem. Nie daj boże okno na południe, że słońce wali cały dzień w okno to jak w szklarni. 
I jak ktoś tu wyżej napisał przeprowadź się latem zaoszczędzisz na ogrzewaniu to chyba Ci bardzo, źle życzy. Zapamiętaj Lato w mieście to udręka!!! 

 

Poza tym jak z dużego domu przeprowadzisz się do mieszkania 40-50m a nawet 60 to będziesz czuł się klaustrofobicznie, serio ja tak mam po powrocie ze wsi mimo iż tam mam powierzchnię chyba taką samą jak mam w bloku ok 60m to możliwość wyjścia przed dom na ganek daje niesamowite uczucie wolności i przestrzeni. Potem się długo przyzwyczajam i już zacieram ręce, że już nie długo uciekam na wieś. 
I tego pewnie nie wziąłeś pod uwagę!

Teraz skrobnę coś na przykładzie mojego kolegi ze wsi, chodziliśmy do jednego zespołu szkół potem pracowaliśmy w jednej firmie i kumplujemy się do dziś. 
Dojeżdżał do szkoły z przesiadkami ponad 60km, w sezonie zimowym mieszkał w internacie. Potem dojeżdżał do pracy 50km, do obecnego czasu pracował w kilku miejscach -miasta oddalonych ok 50-60km od domu. I trwało to kilkanaście lat, ostatnio znalazł pracę max 10km od domu za mniej niż mógłby zarabiać ale to zawsze 2h dziennie do życia więcej a do miasta nie pójdzie. Ogólnie miał jakieś kobiety i one oczywiście chciały do miasta bo jedno z tych okolicznych to jedno z największych pl. Ale wiedział, że nie chce iść do miasta. Też mieszkał w takim dużym kilkupiętrowym kilkupokoleniowym domu z rodziną itp. Poznał dziewczynę z miasta są ze sobą już parę ładnych lat razem urodziły im się dzieci i to ona z dziećmi będzie mieszkać u niego na wsi. 
On od początku stawiał sprawę, że do miasta nie pójdzie, a chcąc żyć w mieście na swoim to ogromne koszty na prawie całe życie. A tu duże ponad 100m piętro elegancko wykończone i można na spokojnie żyć poza miastem. I jak sam mówi weekend w mieście czy jeszcze tydzień to zimą można wytrzymać ale dłużej bądź wiosną latem ? Mówi, że by chyba oszalał a ja go doskonale rozumiem. 

Także sam widzisz jak to może być, ale jak mówią jak nie dotkniesz gorącego to nie zrozumiesz co to znaczy gorące i się oparzyć, więc jak chcesz to możesz spróbować ale nie wiem czy nie szkoda twojej kasy. 

A jak wspomniał @GriTo :"I wystaw się teraz na pastwę modliszkom. Połkną Cię w całości. A potem wydalą..." 

A ty odpowiadasz "Niby kto i co?" 
Czyli nie wiesz o co chodzi to pewnie straciłbyś swoje oszczędności i sporo zdrowia psychicznego.

Ja na twoim miejscu bym poszedł w jakieś hobby, nie wiem czy masz jakąś wodę w około siebie, może jakieś pływanie na czymś, wędkarstwo czy jakiś motocykl krosowy czy nawet szosowy i jeździć częściej do miasta no bo co to są 20km?  Zawsze może podłapiesz jakąś grupę moto, lub jeździć na coś tam co w mieście jest, nie trzeba od razu tam mieszkać. 

Jak ktoś wyżej wspomniał o możliwych problemach, cenach z żywnością na jesieni a mieszkanie na wsi a kawałek własnej ziemi zawsze daje możliwość coś wyhodować. 
A jak jesteśmy przy jedzeniu to musisz się przygotować na zderzenie z wielkomiejskim "jedzeniem" Bo to co jesz w domu, co wyhodujecie i co kupicie od małych, lokalnych producentów to dwie różne rzeczy. Ja mieszkam w małym mieście i mam tu do okoła małych lokalnych producentów i wszystko jest pyszne i trzeba się spieszyć z rana żeby dobre rzeczy kupić, no bo dobrego chleba to już o 12 nie kupisz a z mięsa to jakieś resztki. W w mieście w markecie wszystko jest i do północy także tego...

Więc tak to wygląda z mojego punktu widzenia  

 

Edytowane przez MaxMen
  • Like 6
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Akadyjczyk napisał:

boje się nawet zaprosić dziewczynę do domu

 

6 godzin temu, Akadyjczyk napisał:

 - możliwość zaproszenia dziewczyny, znajomych, jakieś imprezy, domówki

 

Weź nawet nie żartuj, mój dobry kolega jest w takiej samej sytuacji jak ty, tylko kilka lat młodszy i kręci na chacie największe melanże w naszym miasteczku. Ma swoje piętro i miejsce, żeby zaprosić kupę znajomych, rodzice się prują, że robi melinę z domu i za dużo pije, więc przerobił garaż na mini klub. 

 

Właśnie mój kolega, który jest programistą i mieszka w centrum dużego miasta nie robi żadnych imprez, bo ma mały kwadrat, ciągle w nim syf (siedzi w robocie cały czas, nie sprząta, nie gotuje, zamawia żarcie, rzadko się z kimś spotyka, bo robota i zmęczony, no i somsiedzi by się pruli, więc więcej jak 4 osoby nie wpuszcza).

 

Masz 20 kilometrów do dużego miasta, to kup sobie furę i śmigaj, po robocie będziesz tam w niecałe 30 minut, a mieszkanie w dużym mieście wypruje Ci flaki. Raz że rozwalisz masę siana na wynajem i żarcie, które będzie dużo droższe, bo nie będziesz miał czasu pewnie codziennie gotować ani chęci, a dwa finalnie pewnie będziesz działał jeszcze mniej, bo zanim ogarniesz wszystkie obowiązki plus robotę, to już o wiele więcej byś mógł zrobić jakbyś po prostu z chaty tutaj podjechał i nie marnował czasu na ten cały bajzel.

 

Boisz się zaprosić dziewczynę, bo mieszkasz z rodzicami? Pierdol to, sam mówisz, że masz miejsca od cholery, to ogarnij na jakimś piętrze swoją kuchnie, kibel i sypialnie, a jak jakiejś typiarze nie będzie pasować, że nie wynajmujesz mikro apartamentu za pół wypłaty, to niech spada. 

 

Jak już chcesz zaimponować jakiejś typiarze, to kup audice za 80 okoła i będzie to o wiele lepsza inwestycja, niż droga niepotrzebna nora w centrum miasta. 

Edytowane przez Pocztowy
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, LiptonGreen napisał:

Tak tutaj wałkujecie darwinizm i cykle natury to powinniście wiedzieć, że w naturze po okresie odchowania młode wysyła się w świat, a nie trzyma w jaskini. 

Zauważyłeś, że Autor zdaje się już być odchowany (29lat), ale nadal w tej jaskini siedzi i zastanawia się nad wyprowadzką?

 

8 godzin temu, LiptonGreen napisał:

bo z babą to źle, bo baby to są złe

W moim poście nie chodzi o to, że kobiety są złe. Ma on charakter jedynie informacyjny i ostrzegawczy, aby wiedział na co się szykuje jeśli jedną z jego motywacji do wyprowadzki są kobiety. One tak już niestety naturalnie mają, że muszą sprawdzać, testować i stosować podwójne standardy. Dla przykładu: miś trzeba po sobie spłukiwać wannę po kąpieli. Czego ona sama nie robi i odpływ się zatyka jej kudłami. U każdej mojej byłej, z którą mieszkałem, ten schemat się powtarzał. Były jeszcze inne. Zasady są dla misia, a nie dla niej. Lepiej żeby wiedział wcześniej niż był zdziwiony gdy już do takiej sytuacji dojdzie. Kto mieszkał z babą ten się w cyrku nie śmieje:P

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyprowadź się to oczywiste, ale dlaczego od razu Warszawa?

 

Jeśli masz środki i rzeczywiście, pracujesz tylko online, to spokojnie możesz pomyśleć o innym mieście. Nawet do takich Czech na agroturystykę, możesz pojechać na miesiąc. 

 

Możesz też pomyśleć o zbudowaniu czegoś na swojej wiosce. Nawet mały domek na zgłoszenie. To nawet dla psychiki zdrowe. Nawet jak wszystko jest ok, to sam  piszesz, że wstydzisz się dziewczynę do domu zaprosić. Chcesz się czuć swobodnie. Co innego mieć swój krzaczek porzeczek, a co innego cały czas być na "łasce".

 

Co do lasek, które chciałyby wrócić na wieś, wyjechać. Trochę takich poznałem. Szczególnie na różnych pedagogikach dziecięcych, wychowaniach przedszkolny czy artystycznych. Mieszkać na wiosce żyć eko, robić samemu mydło i wypalać garnki/malować obrazy. Naprawdę sporo takich poznałem i raczej są wierne, a nawet dzieci rodzą. A faceci to nie same chady. Na różnych artystycznych weekendach, znajdziesz albo ten typ, albo właśnie walnięte lewaczki. Polecam się przejechać na takie zajęcia, przespać w hotelu, zobaczyć kawałek świata. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Pocztowy napisał:

Masz 20 kilometrów do dużego miasta, to kup sobie furę i śmigaj, po robocie będziesz tam w niecałe 30 minut, a mieszkanie w dużym mieście wypruje Ci flaki. Raz że rozwalisz masę siana na wynajem i żarcie, które będzie dużo droższe, bo nie będziesz miał czasu pewnie codziennie gotować ani chęci, a dwa finalnie pewnie będziesz działał jeszcze mniej, bo zanim ogarniesz wszystkie obowiązki plus robotę, to już o wiele więcej byś mógł zrobić jakbyś po prostu z chaty tutaj podjechał i nie marnował czasu na ten cały bajzel.

Z logicznego punktu widzenia jest to jak najbardziej sensowne jednak jako ludzie jesteśmy emocjonalni, a nie logiczni. Patrząc z mojej perspektywy, tak mieszkając z rodzicami wydaję znacznie mniej na samo lokum do życia niż jak wynajmowałem mieszkanie, obowiązki domowe rozkładają się na kilka osób więc jest jakaś oszczędność czasu. Też uważam tak jak Ty, że jak ktoś nie korzysta z miejscowych atrakcji to prawdopodobnie nie zmieni się to też w innej miejscowości. Z drugiej strony, jak się siedzi długimi godzinami w domu na pracy zdalnej to wchodzi takie poczucie zamulenia, stagnacji, zmęczenia może trochę takiej alienacji i to uczucie rzutuje też na samopoczucie po pracy(a przynajmniej mi się zdarza wpadać taki dziwny stan, nawet nie wiem jak to dokładnie opisać). Przypuszczam, że jak ktoś jeszcze nigdzie nie wychodzi popołudniami i nie ma za bardzo zainteresowań poza pracą to takie odczucia będą jeszcze bardziej spotęgowane.

Więc rozumiem autora bo to nie jest kwestia patrzenia logicznego tylko emocjonalnego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Piter_1982 napisał:

Naprawdę sporo takich poznałem i raczej są wierne, a nawet dzieci rodzą. A faceci to nie same chady. Na różnych artystycznych weekendach, znajdziesz albo ten typ, albo właśnie walnięte lewaczki. Polecam się przejechać na takie zajęcia, przespać w hotelu, zobaczyć kawałek świata. 

Mozesz podac jakies konkrety? Linki, nazwy imprez i tak dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, NoHope napisał:

Mozesz podac jakies konkrety? Linki, nazwy imprez i tak dalej.

np Wolimierz.

a jako IT nie idzie wyszukanie "artystyczny weekend", "warsztaty z lepienia garnków" czy podobne, to ja nie wiem czy jest jakiś Hope przed Tobą 😛

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Akadyjczyk W dużym mieście szybko zatęsknisz za spokojem, relaksem, zielenią, wolnością, którą masz teraz. Jeżeli chcesz się o tym przekonać, wynajmij coś na 6-12 miesięcy z opcją wypowiedzenia wcześniej z jednomiesięcznym wyprzedzeniem. Ewentualnie coś na krócej przez Airbnb.

Zamiast wierzyć w to, że zmiana miejsca zamieszkania odmieni Twoje życia, zacznij zmieniać je sam. Wolne dni/weekendy wykorzystuj na wycieczki do miasta, okolic, miejsc i organizacji gdzie bywają kobiety i ogólnie ludzie o podobnych hobby do Twoich. 

 

Edytowane przez Morfeusz
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że należy spróbować. Choćby po to, żeby się przekonać, czy warto. Wyrobić sobie własne zdanie. 

Ja poszedłem taką drogą w wieku 23 lat. Moi rodzice mieli dom na przedmieściach Wawy (2-ga strefa biletowa, jeżdżą tam warszawskie Ubery itp), a ja chciałem iść na swoje. I tak już ponad 20 lat to trwa. Wiele z tego, co zostało powiedziane na temat życia w mieście to prawda. Zarówno po stronie plusów jak i minusów. Że łatwy dostęp do wszelkich rozrywek, kultury i sportu to prawda. Że latem można się zrzygać wchodząc do nieklimatyzowanego tramwaju to też prawda.

Ale w niektórych tematach niekoniecznie. Mam tu na myśli żarcie. Jakie jest żarcie w hipermarketach to jedna sprawa, natomiast Wawa ma kilka miejsc, gdzie w weekendy przyjeżdżają rolnicy i sprzedają towar naprawdę dobrej jakości. Kto nie wierzy zapraszam w każdą sobotę na skrzyżowanie Alei KEN i Płaskowickiej (btw - to nie jest ul. Płaskowicka, tylko Filipiny Płaskowickiej). Kolejna sprawa, w Warszawie można kupić praktycznie wszystko, jak np. salsefia czy grzybki shimeji, chociaż też nie w każdym sklepie.

14 godzin temu, krzaki napisał:

Jak zawsze byłeś samotnikiem to mimo dużego skupiska ludzi wcale nie musisz nagle zacząć mieć więcej znajomych

To też prawda. Pod pewnymi względami może być nawet gorzej. W małej miejscowości łatwo o powiązania typu moja ciotka zna Twojego stryjka, a Twój dziadek z moim dziadkiem pędzili bimber w leśniczówce. W dużym mieście jest totalna anonimowość. Ale ogólnie jest większa pula potencjalnych znajomości. Znajomy z pracy przedstawi Cię swojemu znajomemu ze studiów, tamten zapozna Cię z paczką od strzelania z łuku, tam spotkasz kogoś czytającego tych samych autorów itd. Tylko trzeba być otwartym, umieć trochę w small talk, wykazywać inicjatywę. Na mruka siedzącego w kącie raczej nikt nie zwróci uwagi, a jeśli już, to szybko odpuści.

 

11 godzin temu, MaxMen napisał:

I wystaw się teraz na pastwę modliszkom. Połkną Cię w całości. A potem wydalą..

Jeden z najpopularniejszych numerów to łapanie na dziecko. A potem wrabianie w pedofilię, przemoc domową i inne cuda.

11 godzin temu, Pocztowy napisał:

Jak już chcesz zaimponować jakiejś typiarze, to kup audice za 80 okoła

Jak to ma być pussy magnet to w tej cenie sugerowałbym Camaro albo Mustanga.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje zdanie jest takie, że jeśli masz drowie, kasę, pracę którą lubisz, poczucie celu i fajnych, bliskich znajomych to wszędzie jest dobrze. Jak nie masz to wszędzie jest chujowo. A zatem, gdybym był Tobą to sprawdziłbym czy mam te rzeczy. Jak nie to bym jechał. Masz 29 lat, na poznanie fajnych, bliskich ludzi, z którymi mógłbyś stworzyć dobrą paczkę to może być ostatni dzwonek (a może już jest nawet za późno).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, NoHope napisał:

Mozesz podac jakies konkrety? Linki, nazwy imprez i tak dalej.

 

Popatrzyłbym w google - fablab, makerspace, DIY, pszczelarstwo itp.  plus nazwa twojego miasta (ewentualnie najbliższe wojewódzkie). Nie będę publicznie dawał namiaru na imprezy gdzie było kilka osób. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Akadyjczyk napisał:

Witajcie :)

Od pewnego czasu zastanawiam się czy nie wyprowadzić się od rodziców. Mam w tym roku 29 lat, zarobki typowego programisty, praca zdalna (siedziba biura - Warszawa oddalona o prawie 400km).

Mieszkam na wsi liczącej około 300 mieszkańców, do większego miasta mam 20km. Mieszkam z rodzicami i babcią w bardzo dużym domu. Mam własny pokój, małe gospodarstwo (hobbistycznie rodziców) Powierzchnia domu jest na tyle duża, że mogły by tu mieszkać 3 rodziny... ale do sedna

 

Poniekąd spodziewam się odpowiedzi, ale gdzieś mnie to wszystko gryzie. Mam dużo zaoszczędzonych pieniędzy, na nic nie wydaję, nie dokładam się nawet do rachunków (rodzice powiedzieli żebym zbierał, oni nie potrzebują) 

 

Co myślicie o przeprowadzce do większego miasta? Wynajęcie kawalerki? 

Mam już wszystkiego dosyć, czuję się mega samotny, nie mam kolegów, dziewczyny. W domu mam się do kogo odezwać tj. rodzice, siostra, babcia. Jakbym się wyprowadził to byłbym całkowicie sam... ale zastanawiam się, co mnie tutaj dalej czeka? jakie perspektywy? boje się nawet zaprosić dziewczynę do domu.

Jakie są plusy lub minusy takiej przeprowadzki? wg mnie: 

Plusy ++ 

 - próba zmiany otoczenia (które nie istnieje obecnie, siedzę w 4 ścianach, kontakt tylko z rodziną)

 - samodzielność?? (śmiesznie to brzmi mając 29 lat)

 - możliwość zaproszenia dziewczyny, znajomych, jakieś imprezy, domówki

 - możliwość gotowania potraw na jakie mam ochotę (poniekąd jest to też minus, dlatego że obecnie codziennie obiady gotuje babcia)

 - dostęp do różnych aktywności np. siłownie, kluby sportowe, jogi, kursy językowe itp.

 - wykorzystanie efektu mysiej utopii, może taka zmiana zmotywuje, zmusi mnie do działania, bo aktualnie nic nie muszę, wszystko mam podstawione pod nos?

Minusy --

 - spore koszty, i nie jestem pewien czy dobrze bym zrobił wyprowadzając się. Myślę, że ok 4k/mc sam nie wiem bo nigdy nie żyłem na własną rękę

 - jeszcze większa samotność? a może okazja do przebywanie w większym skupisku ludzi i poznanie kogoś?

 

Dla większości z was taki temat prawdopodobnie będzie śmieszny. Dużo czytałem, że ludzie wyprowadzają się mając po 20lat! Gdzie wy mieszkacie? Też wynajmujecie? Jak to wygląda?

 

Weźcie pod uwagę, że ogólnie ludzie mieszkają w małych mieszkankach i z pokolenia na pokolenie wszyscy się wyprowadzali osiągając tą pełnoletność. W mojej rodzinie jak i sąsiadów, czy wujków nikt się nie przeprowadzał dlatego, że jest gdzie mieszkać... Brało się ślub i mieszkało w rodzinnym domu z pokolenia na pokolenie. Teraz się budują na działkach obok.

 

Czy taka decyzja jest dla mnie dobra? co byście zrobili? Proszę nie piszcie, że to moja decyzja itp. Chcę poznać inną perspektywę. Może powinienem się cieszyć z tego co mam, wolność, ciszę, lasy, pola... ale... dodam, że główny powód takiej zmiany jest totalny brak znajomych, samotność... i nawet nie widzę możliwości kogoś poznać, bo fizycznie nie ma tych ludzi, rówieśników (albo mam taki filtr w głowie) Może będzie dla mnie coś lepszego, może powinienem zrobić coś inaczej?? :(

Z perspektywy osoby która mieszka na wsi nie dziwie się że masz dylemat. Trochę to jest zabawne, że jak ktoś żyje w mieście to ciągnie go na wieś, bo tłoczno, bo koszty życia.. A jak ktoś mieszka na wsi to odwrotnie :D 

Miasto da Ci jedynie możliwość poznania nowych znajomych, dziewczyny ale czy to wykorzystasz zależy tylko od Ciebie. Miałem kumpli którzy mieszkali we Wrocławiu i nie wykorzystywali tego, zamiast wychodzić wieczorami, poznawać kogoś, zapisać się na siłownie, kurs języka, tańca itp itp to siedzieli w domu i grali w gierki na światłowodzie :D Także zastanów się czy faktycznie będziesz korzystać z miasta, zawsze możesz wrócić na wieś, a z tego co piszesz jak sytuacja wygląda obecnie to na Twoim miejscu nawet bym się nie zastanawiał. Pamiętaj, że decydując się na zmianę zawsze doświadczysz tylko więcej, nigdy mniej ;) A w życiu warto doświadczyć wszystkiego.    

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro nigdy nie mieszkałeś sam, to uważam że warto się wyprowadzić. Nie dla kobiet, ale bardziej po to, by nabrać życiowego doświadczenia, docenić to, co robią dla Ciebie rodzice i dziadkowie, a jeśli chcesz założyć rodzinę, to dużo łatwiej będzie Ci kogoś poznać mieszkając tymczasowo samemu i będąc samodzielnym.

 

Pytanie brzmi, czy warto akurat byś wyprowadzał się do Warszawy - ja bym celował w jakieś większe miasto bliżej Twojego rodzinnego domu, bo będzie Ci łatwiej wpaść w odwiedziny do rodziny, a jeśli poznasz tam jakąś dziewczynę, to jest większa szansa, że pochodzi z Twoich okolic i łatwiej będzie ją później sprowadzić na ojcowiznę. Bo podejrzewam, że w Twojej głowie taki właśnie masz plan co do przyszłej partnerki.

 

Znam ludzi, którzy nigdy nie wyprowadzili się od swoich rodziców i uważam, że nie wykorzystali swojego życiowego potencjału. Życie jak pączek w maśle upośledza nas intelektualnie - szczególnie facetów, bo my potrzebujemy w życiu wyzwań.

 

Żeby nie było, że jestem antyrodzinny - uważam, że gdy już założysz rodzinę to o wiele lepiej żyć pod jednym dachem z rodzicami i dziadkami w wielopokoleniowej rodzinie, ale dopóki jesteś kawalerem to wyjdź do świata i go zdobywaj - poznasz w ten sposób siebie i zahartujesz swój charakter.

Edytowane przez VanBoxmeer
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Adams napisał:
14 godzin temu, MaxMen napisał:

I wystaw się teraz na pastwę modliszkom. Połkną Cię w całości. A potem wydalą..

Jeden z najpopularniejszych numerów to łapanie na dziecko. A potem wrabianie w pedofilię, przemoc domową i inne cuda.

Typ akurat nie były moje słowa bo cytowałem kol @GriTo

 

A Kol @Adams Przytoczył już grube działa ale tak też bywa. 

2 godziny temu, Akadyjczyk napisał:
14 godzin temu, MaxMen napisał:

Czyli nie wiesz o co chodzi to pewnie straciłbyś swoje oszczędności i sporo zdrowia psychicznego.

Racja nie wiem o czym mówicie, jakie oszczędności? Ktoś mnie okradnie

Nikt Cię nie okradnie, oddasz kasę sam w zębach jak tresowany pies.

 

A mowa o kobietach które jak zweszą, że masz trochę kasy to będą takie cudowne i miłe, że ją z ciebie wyciągną, fundując Ci niezłą karuzele emocjonalną a jak wycisnąć ile się da to wyplują🤷 

 

Panowie trzeba chłopaka trochę uświadomić, a Ty sam czytaj forum np dział

Świeżakownia dobrze żebyś poznał trochę zasad panujących w świecie nawet jeśli się nie wyprowadzisz do miasta a wtedy to tym bardziej. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.