Skocz do zawartości

Lokalność - przemyślenia o swoim miejscu


Rekomendowane odpowiedzi

Jestem z rodziny, że tak to ujmę “koczowniczej”. Do 14 roku życia przeprowadzałam się 5 razy w obrębie jednego miasta, przenosiliśmy się z rodziną co kilka lat. W czasach studenckich i pierwszych zawodowych było podobnie, ale już w obrębie całego kraju, a potem i całej Europy (tzn ja jeździłam, moi rodzice osiedli w jednym miejscu) . To było dla mnie normalne, w zasadzie nie znałam innego życia. Dużo się też “couchsurfingowało”, jeździliśmy z mężem (wtedy jeszcze chłopakiem) do różnych ludzi w różnych miejscach i zwiedzaliśmy z nimi ich miasta przy okazji poznając ich życie.  Przełom nastąpił, kiedy pewnego dnia zrozumiałam, że odwiedzam ludzi, ich życia, ich światy, a tak naprawdę nie mam swojego, stałego, jednego miejsca. Nie mam swojej enklawy. Chodziło o jakieś miejsce w przestrzeni, które wiem, że jest na stałe, w domyśle na zawsze. Coś jednego, pewnego, jakaś kotwica.

 

Nie tyle jakieś “mieszkanie” ale dużo szerzej, mały, lokalny, stały świat, piekarz którego znam, sąsiadka z którą zawsze porozmawiam, widok z okna który zmienia się na przestrzeni pór roku a potem lat, dzięki mojej pracy i ingerencji. Zdjęcia gdzie w ciągu 10 lat widzisz, jak na plus zmieniło się otoczenie, może ogródek, może podwórko, dzięki Twojej pracy i obecności.

 

Kiedyś myślałam sobie, że przeniosę się do Nowego Jorku i będę tam "podbijać świat". Ale w zasadzie po co? Po co ciągnąć do setek takich samych a najczęściej lepszych od ciebie, ambitnych ludzi. Najlepszych pisarzy, malarzy, rzemieślników, twórców, pracowników. W sumie takie przenosiny są dobre "temporalnie", jeśli potrzebujesz się jeszcze ukształtować jako osoba. Dlatego świetnie to robić kiedy masz 20-30 lat. Ale jeśli jesteś już dobrze ukształtowany, warto to co umiesz, znasz, kochasz, przekazywać w jakiejś lokalnej społeczności, która może być przez to "upgradowana". Fajnie o tym Peterson pisał. Kiedyś, jeśli miałeś talent, w lokalnej społeczności byłeś ceniony, a teraz? Siedzimy zamknięci w chatach i porównujemy się do jakiegoś typa z Mongolii na youtubie, co gra szybciej na gitarze od nas i już pozamiatane, w sumie to już nam się nie chce grać. 

 

Myślę, że lokalność to przyszłość, lokalność do szczęście. Remedium na samotność, depresje. To tak proste - dajesz coś, cokolwiek potrafisz i jesteś doceniany, wynagradzany. Coś, o czym człowiek pierwotny dobrze wiedział. Ale tylko taka lokalność, gdzie jesteśmy otwarci na drugiego człowieka i stale ten mały świat wokół siebie ulepszamy. Ja od 3 lat mieszkam sobie na takiej dzielnicy na obrzeżach miasta, nie za bogatej, nie za biednej. Planuję tu już zostać. Domy mają tu po 30 lat, ludzie tyle mniej więcej mieszkają, kolejne pokolenia się rodzą. Kiedy tylko się ociepla wszyscy siedzą w swoich ogródkach, z każdym możesz porozmawiać, pośmiać się. Ostatnio wszystkie już “usługi” z których korzystałam w mieście staram się realizować tu, wśród “swoich”. Zaczynam się zastanawiać co ja mogę tu wnieść, jest dużo do zrobienia, tyle nisz do wypełnienia. I nie chodzi o “zarobek”, tylko o tworzenie jeszcze większej ilości połączeń, możliwości rozwoju dla wszystkich. 

 

I tak słowem zakończenia, im większa siła jednostek, które razem tworzą lokalne społeczności tym lepiej globalnie (“Jak na górze, tak i na dole”). Mi przynajmniej daje dużo większą radość życie pozbawione anonimowości (choć kiedyś, kiedy jeszcze nie znałam tego bardzo sobie tą anonimowość ceniłam). Myślę, że kluczem też jest trafić na “dobrą”, przyjazną, społeczność. Bo choć w największej ciemności można zapalić światło, może to być syzyfowa praca i nie każdy ma na to siły.  

 

Jestem ciekawa, czy ktoś z forumowiczów ma taką swoją społeczność (wiem, że @Amperka ma i chwali). Ja nie jestem pewna, czy doceniłabym to co teraz mam, gdybym wcześniej nie była takim nomadem.

Edytowane przez sol
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.