Skocz do zawartości

Kobieta - szefowa, zespół kobiety


Rekomendowane odpowiedzi

Panowie, tak się zdarzyło w tym moim życiu, że trafiłem do firmy do departamentu prawnego, gdzie szefowa jest kobietą (to już wiedziałem jak przychodziłem) ale co się okazalo, pozostałe koleżanki z departamentu też kobiety (tego nie wiedziałem). Firma powiedzmy "garażowa" jest jak w urzędzie, ale próbują prowadzić działalność biznesową jak w korpo - średnio im to wychodzi. Więc jestem rodzynek wśród Pań. Wszystkie prawniczki tak jak i ja :) nie - mylić z prawiczkiem :D Najlepsze jest to że w domu mam córkę 3 lata i partnerkę, wszędzie kobiety...

 

Moje przemyślenia po dłuższym czasie pracy z babami: 

 

- przychodzą do pracy i zamiast zrobić co mają zrobić, to do każdego zadania dorabiają historie; 

- więcej gadają niż robią; 

- szefowa skonfliktowana z kilkoma dyrektorami w firmie ( co ciekawe z facetami); - szefowa już po jednym rozwodzie;

- pierdolą o ubraniach, dietach, innych ludziach non stop 

- szefowa podejmuje dziwne i nie zrozumiale decyzje dla mnie (wcześniej pracowałem w firmie gdzie dyrektorem byl facet i zawsze była krótka piłka, ustalamy, robimy) 

- kierują się jakimiś indywidualnymi ocenami, kogo bardziej lubią, kogo nie i tak traktują;

- szefowa zwala robotę na inne departementy i robi zagrywki żeby komuś dopiec kogo nie lubi; 

- szefowa oczekuje że coś zrobię tak jak ona chce, podczas kiedy ja się o coś pytam, lub jakieś wskazówki chce uzyskać, to mnie zbywa i nie ma czasu; 

- szefowa opowiada swoje personalne historie, jak to z mężem o coś się pokłóciła itp. ogólnie jak to z babami, jest emocjonalnie 

 

Jak tu żyć ? :D Ktoś z Was też w takim układzie pracuje ?

  • Like 4
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, balin napisał:

Brakuje jeszcze zwalania jak najwięcej roboty na Ciebie.

Doczeka się i tego nasz kolega, spokojnie xD

 

Z zespołami męsko - damskimi bywa jeden istotny problem. Jak "czynnik płci" zaczyna mocno przeważać, dzieją się często następujące rzeczy. W przypadku damskiego "rodzynka", albo paru w stricte męskim zespole - ryzyko potężnej simpoliady rośnie. Nawet z pozoru normalni do tej pory mężczyźni stroszą piórka i za wszelką cenę chcą "pomagać" nowej koleżance. Gdy jest młoda i urodziwa, ryzyko się multiplikuje xD A robota nie chuj, tydzień postoi. Albo dłużej.

 

W przypadku męskich "rodzynków" bywa tak, jak założyciel tematu opisał. Albo gorzej.

 

I tak źle i tak niedobrze. Moim zdaniem :)

 

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, ozz87 napisał:

Ktoś z Was też w takim układzie pracuje ?

 

Pracuje w korpo gdzie jest mnóstwo kobiet w różnym wieku.

Potwierdzam to co wymieniłeś w punktach dodatkowo powiem, że praca z kobietami i przebywanie z nimi dłuższy czas po prostu męczy i wysysa energię.

Pogaduszki, plotki, przesiadywanie w pokojach socjalnych, zajmowanie się wszystkim tylko nie pracą, zwalanie na innych obowiązków, manipulacje,

szantaż, obgadywanie, mściwość, histeria, dziecinne zachowania, przynoszenie problemów do pracy to chleb powszedni tych kobiet.

Jedyne co potrafią to rozmawiać przez telefon i wpisywać dane do komputera. To już małpę można wytresować by tak proste czynności wykonywała.

Kobieta szef to porażka na całej linii zaczynając od niekompetencji, braku obiektywizmu poprzez ocenianie względem wyglądu po wprowadzanie parszywej atmosfery,

skłócania ludzi między sobą.

 

Dopiero w takim środowisku widzisz, że bez pomocy, wsparcia, wyręczania przez mężczyzn na każdej płaszczyźnie kobiety sobie same nie radzą.

Najśmieszniejsze przychodzi wtedy gdy chodzi o wzięcie odpowiedzialności za swoje czyny, słowa wtedy przed oczami masz obraz nędzy i rozpaczy statystycznej kobiety. 

Na krótką metę praca z kobietami to kopalnia wiedzy, informacji o ich naturze, treningu i pracy nad sobą w obszarach takich jak asertywność czy kreatywność bo będąc nawet

rodzynkiem w tym towarzystwie w końcu przestanie być miło a zaczynają się poważne kłopoty.

 

 

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja potwierdzam, byłem w zespole kobiety i to był dramat. Pańcia albo nieobecna, bo jak mówiła pracuje dynamicznie - czyli na kawce albo papierosku, a jak już jest to w zależności od humoru - albo opowiada ludziom o swoich prywatnych sprawach albo "kontroluje" co się da, bierze ludzi na spytki. 

Nigdy więcej baby szefa. Szansa ,że się trafi normalna bardzo mała.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Również pracuję w korpo w mieszanym środowisku i potwierdzam wszystko co jest napisane powyżej. Dla mnie najlepszą metodą była i jest totalna wyjebka, odzywanie się tylko wtedy kiedy trzeba, nie pytany nic nie mówię, nie pomagam, ponieważ jestem zwolennikiem równouprawnienia, poza sprawami ściśle związanymi z pracą, no ale wtedy się mnie nie pyta, skoro nie wyręczam w czym się da to i tu pewnie też nie pomogę. Z koleżankami z pracy nie rozmawiam zbyt często oraz zbyt gęsto. Nie chodzę także na imprezy firmowe, wolę pobawić się w towarzystwie spoza pracy. I na koniec najważniejsza dla mnie sprawa: zawsze mam w pracy słuchawki, siedzę w nich niemal cały czas słuchając radia lub ulubionej muzyki. Dzięki temu jestem jakby w swoim świecie i obok tego korporacyjnego czy kobiecego.

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Współpracowałem z kilkoma babami, NIGDY, NIGDY, NIGDY więcej!

 

1. Szęfowa nr 1. Ciągle spóźniała się, nie odpisywała na ważne wiadomości, robiła dramaty, przynosiła swoje problemy rodzinne, plotkowała, zmieniała mi plany w pracy na ostatnią chwilę, potrafiła mi zmienić kurs, który miałem o 15:00 na 12:00 o godzinie 11:40 kiedy właśnie jadłem zupę, płaciła w ratach, nigdy nie zapłaciła od razu całej sumy, srała w kawałkach, to było na studiach jak dorabiałem, jak odwoziła mnie do domu po pracy z dala od miasta to potrafiła zatrzymywać i robić różne własne sprawunki po drodze, cztery razy skończyło się jej paliwo w lesie i oczywiście ja po paliwo pieszo na stację. Uwielbiała zebrania, na których nie zapadały żadne ważne decyzje. Zmieniała co chwilę program mojej pracy częściej niż PKP swoje rozkłady w ciągu roku.

 

2. Szefemme nr 2. Nie płaciła w terminie, odpisywała z długimi opóźnieniami.

 

3. Dyrektofrau nr 3. Poważna uczelnia znana w kraju - wszystko na ostatnią chwilę o 23:00 o 1:00 w nocy z piątku na sobotę, trzeba było wcześnie wstawać aby sprawdzać czy będą wykłady czy nie (studia zaoczne), co chwilę zmieniała wzory dokumentów, nie opisywała na wiadomości, nic nie było z wyprzedzeniem, potrafiła dać znać dopiero na dzień przed semestrem, że ma dla mnie wykłady, że mam wpaść podpisać umowę.

 

Potem miałem 2 szefów facetów

 

1. Szef zakładu.

 

-Dzień dobry, czy jest praca?

- Jest, pan podejmuje taką a taką pracę?

- Tak, chętnie.

- Umowa bla bla, tyle płacę, wymagam tego a tego itp, pan można teraz iść na szkolenie BHP i od jutra zaczynać.

 

Zero wpierdalania, robiłem swoje, brygadzista notował co wykonałem i wysyłał do szefa, szef sprawdzał czy wyrobiłem normy, płacił w terminie. Cała interakcja, każdy zadowolony.

 

2. Obecny szef , podobnie jak poprzedni. Dał listę obowiązków, mam to robić i koniec.  Od czasu do czasu mam audyt dokumentów i na tej podstawie szef wie, że mam wyrobione i prawidłowo wystawione dokumenty. Pracuję w biurze. Rzadko wpada do biura, wzywa tylko jak jest coś ważnego. Płaci w terminie. Natychmiast odpisuje lub najwyżej w ciągu 10 min jeśli z kimś rozmawia.

 

Jeśli stracę pracę to pójdę tylko tam gdzie jest szef.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem szefów kobiety i miejsca pracy gdzie babony przeważały, to była masakra. Od wykonywania zadań w pracy ważniejsze były plotki i prywatne problemy. Dużo gadania, mało pracy i konkretów. Ciągle jakieś dramy, opóźnienia w realizacji celów, opowiadanie o swoich dzieciach, zdrowiu, problemach. Spięcia z innymi pracownikami i bałagan to była męcząca codzienność, którą one uwielbiają. 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minutes ago, balin said:

Brakuje jeszcze zwalania jak najwięcej roboty na Ciebie. Znaczy drukarka coś nie drukuje, coś tam się dzieje z kompem i tego typu historie. Takie misiu biurowy, choć zobacz co się dzieje. :)

 

Kiedyś miałem taką sytuację. Podłączałem dziewczynie z działu kompa a ta stoi obok i gada z innymi. I nagle tekst - mój komputer własnie się podłącza. Ja tam na dole w kablach. Mówie dobra chuj skończe to i nigdy więcej. Zapamiętałem sobie ten tekst, i tą osobę i już ode mnie żadnych przysług nie było. 

  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, niby macie racje...

Ale np. ja mam/miałem problem z przyjmowaniem poleceń służbowych od facetów.

W resorcie- prosto. Wiadoma struktura.

Gorzej juz w Kancelarii. Gdzie jakiś niedorobiony, bez doświadczenia, debilne pomysly lansował...Dopóki nie uznam/łem, że ktoś jest lepszy merytorycznie to mi HR wydzwaniał z pytaniami czy mam problemy osobiste itd. bo moje reakcje były niezgodne z kulturą organizacji. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, tmr said:

Gorzej juz w Kancelarii. Gdzie jakiś niedorobiony, bez doświadczenia, debilne pomysly lansował...Dopóki nie uznam/łem, że ktoś jest lepszy merytorycznie to mi HR wydzwaniał z pytaniami czy mam problemy osobiste itd. bo moje reakcje były niezgodne z kulturą organizacji. 

 

Moim zdaniem w takim wypadku trzeba zaplanować jak takiego typa usadzić na miejscu. W sensie przygotowujesz sytuację w której ten nie ogarnie (i pozwalasz mu na twoich oczach popełnić ten błąd - broń boże nie przeszkadzać mu popełnić tego błędu) i zdecydowanym głosem (żeby wszyscy słyszeli ale nie podnosząc głosu) pokazać że typ nie ogarnia w danym momencie kompletnie. To pokaże że masz zęby i możesz gryźć. Wszelkie pyskówki, uniesienia to oznaka słabości. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pracowałem dawno temu w stricte sfeminizowanym środowisku - samorządówce. Parę miesięcy, nawiałem stamtąd jak z terenu objętego zarazą xD. To był dramat.

 

Potem raz miałem bezpośrednią szefową. Rozwódkę przy okazji. I tutaj mam tylko dobre wspomnienia. Co chciałem, to miałem :) Zawodowo, znaczy się xD Kobiety jej nie cierpiały. W sumie domyślam się, dlaczego.

Wymagała dużo i miała "męski styl zarządzania". I raczej co mówiła, to z reguły robiła, ale nie wpieprzała się, nie stała nad głową non stop. Dobrze się rozumieliśmy.

 

Potem lata temu miałem u siebie stażystki. I tu już była makabra. By nikt nie mówił, że kiedyś nie próbowałem xD

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ozz87

 

Pracuje na dziale, gdzie również jestem jedynym facetem (na drugiej zmianie też jest jeden facet). Potwierdza się z twoimi wymienionymi. Ostatnio był temat, ile jej syn/córka zebrali na komunię... Ja nie narzekam, gdyż nie jestem zapraszamy do takich "debat", pomagają mi zawsze, jak poproszę i nie raz za mnie robotę zrobiły. Kobiety 29+ głównie mam, dwie są moimi rówieśniczkami. Brygadzista to kobieta u mnie, na drugiej zmianie też kobieta, jedna na drugą coś gada.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Obliteraror napisał:

Potem lata temu miałem u siebie stażystki. I tu już była makabra. By nikt nie mówił, że kiedyś nie próbowałem xD

Wyobraź sobie że u mnie w pracy szef, powołał na zastępcę strasznie atencyjną rozwódkę mocno po 30. I jak myślisz, co mogło pójść nie tak?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, ozz87 napisał:

szefowa opowiada swoje personalne historie, jak to z mężem o coś się pokłóciła itp. ogólnie jak to z babami, jest emocjonalnie 

 

A teraz Szefowa idzie do swojego fryzjera i mówi, że mąż ma dużo pracy i mu nie staje...

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Patton napisał:

Zapomnieliście o syfie (szczególnie w toalecie) który robią w pracy kobiety.

 

To jest jakiś dramat. Co prawda nie bywam w damskim kibelku ale z opowieści dwóch koleżanek z pracy wiem, że syf jaki potrafią tam zrobić niektóre kobiety jest niewyobrażalny. Od najlżejszego kalibru typu uwalenie wszystkiego fusami z kawy/herbaty, poprzez niespłukane klocki, aż po prawdziwe armaty w postaci porzuconych zużytych podpasek. Ciężko mi w to uwierzyć, bo jednak pracują u nas ludzie wydawałoby się na pewnym poziomie, a z opowieści wynika że największą fleją jest babka z habilitacją... Tymczasem w męskich kibelkach zawsze czysto i kulturka.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Eskel napisał:
55 minut temu, Patton napisał:

Zapomnieliście o syfie (szczególnie w toalecie) który robią w pracy kobiety.

 

To jest jakiś dramat. Co prawda nie bywam w damskim kibelku ale z opowieści dwóch koleżanek z pracy wiem, że syf jaki potrafią tam zrobić niektóre kobiety jest niewyobrażalny. Od najlżejszego kalibru typu uwalenie wszystkiego fusami z kawy/herbaty, poprzez niespłukane klocki, aż po prawdziwe armaty w postaci porzuconych zużytych podpasek. Ciężko mi w to uwierzyć,

To jest chyba na poziomie podstawowego oprogramowania w którym kobieta zajmowała się przewijaniem bobasów.

Chodzi o większy poziom tolerancji na "kiblowy bałagan".

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Eskel napisał:

To jest jakiś dramat. Co prawda nie bywam w damskim kibelku ale z opowieści dwóch koleżanek z pracy wiem, że syf jaki potrafią tam zrobić niektóre kobiety jest niewyobrażalny. 

No u nas kiedyś kilka razy przez to, na piętrze unosił się mocny zapach typu otwarta puszka śledzi, w trakcie silnego upału 😆.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Brat Jan napisał:

To jest chyba na poziomie podstawowego oprogramowania w którym kobieta zajmowała się przewijaniem bobasów.

Chodzi o większy poziom tolerancji na "kiblowy bałagan".

 

Może i jest to jakiś powód, podobnie jak większa odporność kobiet na widok krwi. Jednak z troski o samopoczucie współpracowników może po przyjęciu do pracy razem ze szkoleniem BHP powinno się organizować kurs z obsługi spłuczki 😉

 

 

5 minut temu, Patton napisał:

No u nas kiedyś kilka razy przez to, na piętrze unosił się mocny zapach typu otwarta puszka śledzi, w trakcie silnego upału 😆.

 

Podobna sytuacja u nas, przechodząc obok męskiego kibelka wyczuwa się głównie zapach środków czystość typu domestos. Z kolei przy babskim... No cóż, różnie z tym bywa 😉

 

No ale może już skończę ten temat bo bratu @ozz87 pewnie chodziło o inne niż fekalne aspekty pracy z kobietami.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.