Skocz do zawartości

Praca dla przegrywa


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie. Ukonczylem studia licencjackie z gowna kierunku ekonomia. Teraz 4 rok. Dodam że te studia nie interesują mnie i nudzą uwsteczniłem się mocno przez te 4 lata i dodam że mam problem teraz że zmianą wzoru a z matury z matmy było 100 procent. Przez problemy zdrowotne nie jestem w ogóle skupiony na tych studiach. Jestem melancholijny i opornie myślący. Dlatego przychodzę z pytaniem jakiej pracy szukać żeby przewegetować? Kierowca tira myslalem ale to raczej nie dla mnie bo ja chorowity. Jestem zmęczony życiem. Może praca na kasie. Ostatnio myslalem żeby jakieś kursy na maszyny produkcyjne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Idź do wojska. Podpisz kontrakt na rok. Ojczyzna zapewni Ci wikt i opierunek. I dodatkowo 4 tyś. żołdu miesięcznie. Wojsko  jest teraz koedukacyjne. To jeszcze sobie poruchasz :)

 

https://www.wojsko-polskie.pl/zostanzolnierzem/dobrowolna-zasadnicza-sluzba-wojskowa/

Edytowane przez Baca1980
  • Like 5
  • Haha 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, xander99 napisał:

Kierowca tira

Polecam :D Jak już się wjeździsz to praca bardzo relaksująca, odmóżdżająca i bezstresowa. Ale tylko jeśli nie masz rodziny. No i weź pod uwagę że w europie i pl śpanko w ciężarówce.
Za to jest to super praca "na przeczekanie", aż sobie wymyślisz co dalej chcesz w życiu robić. 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobre pytanie. Niewiele rzeczy rozwija bardziej niż ekonomiczne warunki, więc myślę że emigracja byłaby ok, nawet gdzieś na magazynu. Albo jakiś kurs cukierniczy i tłuczenie kremówek wadowickich, zważywszy na popularność dzejpeja w Polsce to może się udać.

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ukończyłeś, czy za chwilę się bronisz? To zasadnicza różnica! Pierwsze co skończ studia, bo to już prawie meta. Znam masę osób, co już witało się z gąską i ... Gdybyś był po pierwszym roku to można myśleć, ale teraz to koniecznie skończ, jeśli nie wiesz co robić dalej. 

 

Ekonomia to nie jest najgorszy kierunek jaki można sobie wyobrazić, daje spore pole do popisu i nie ma się czego wstydzić. 

 

Na maszyny produkcyjne czy obróbkę? Na produkcję to zwykle jest tylko przyuczenie.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, UncleSam napisał:

Polecam :D Jak już się wjeździsz to praca bardzo relaksująca, odmóżdżająca i bezstresowa. Ale tylko jeśli nie masz rodziny. No i weź pod uwagę że w europie i pl śpanko w ciężarówce.
Za to jest to super praca "na przeczekanie", aż sobie wymyślisz co dalej chcesz w życiu robić. 

 

Super rada w stylu idz po ostani kawałek chleba, może nie przyśniesz za kółkiem i kogoś albo siebie nie zabijesz. Do tego nie zdrowy tryb życia i buda która jest w połowie twoim domem :D Szczysz na koło, srasz na stacjach, prysznic to chyba raz na tydzień, zero życia tylko buda i droga. Za żadne pieniądze bym nie podjął tej "pracy".

 

34 minuty temu, DOHC napisał:

Dobre pytanie. Niewiele rzeczy rozwija bardziej niż ekonomiczne warunki, więc myślę że emigracja byłaby ok, nawet gdzieś na magazynu. Albo jakiś kurs cukierniczy i tłuczenie kremówek wadowickich, zważywszy na popularność dzejpeja w Polsce to może się udać.

 

Kolejna "super rada" jedz do patologii, bo takowa pracuje właśnie w takich magazynach na zachodzie,  8-12h na kręgosłupie za śmieszne niewolnicze stawki.

 

Takie rady to jak kup sobie sznurek :D

 

Ja ci radze się przekwalifikować do tych studiów możesz zrobić jakiś fakultet w kierunku który cię interesuje  czy kursy, szkoda, żebyś po studiach się marnował w gówno pracy, może księgowość albo programowanie pomyśl, ale nie na kierunku wstecznym typu kasa czy kierowca. Może rozglądaj się za pracą w budżetówce.

 

 

Edytowane przez smerf
  • Like 3
  • Haha 2
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A coś w banku? Albo coś w jakiejś firmie przy rozliczeniach? Przynajmniej tak mi się kojarzy, że takie zajęcia były popularne wśród absolwentów ekonomii, których znam.

 

18 minut temu, Akadyjczyk napisał:

spróbuj programowania lub coś pokrewnego np. automatyka

Można też połączyć wiedzę ekonomiczną z programowaniem i np. jakąś analizą danych się zajmować tylko to jest dłuższa perspektywa i wymagałoby trochę pracy, być może jakieś kursy albo studia podyplomowe byłyby pomocne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najlepsza praca to programowanie bo daje dużo kasy, niestety jej wadą jest to, że faceci są tam często beciakami i spędzając tam 8 godzin dziennie sam stajesz się beciakiem, w dodatku ta praca potęguje przegrywanie życie

Więc jak idziesz w programowanie to musisz mieć zaplanowaną dokładnie reszte dnia, żeby po pracy nie siedzieć na chacie, tylko posiedzieć w gronie facetów z wysokim poziomem testosteronu, pewnością siebie, nie grono białorycerzyków, poprzebywać wśród ludzi, rozwijać skill społeczny i zrobić coś dla siebie, jeszcze do tego jakieś sporty itd.

  • Like 3
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Krugerrand Dzięki pozamiatałeś temat😁

 

@xander99 Z tego co pamiętam zakładałeś podobny temat już wcześniej?

Tak jak bracia radzą z resztą kiedyś Ci to już pisałem idź gdzieś do biura, korpo, urzędu, banku spytać o robotę.

Jest tez mnóstwo pracy dla osób niewykwalifikowanych tylko zarobki nie będą wysokie.

Olej tam pracę na kasie i użeranie się ze społeczeństwem pełnym agresji, buty.

Za to kurs na maszynę wydaję się rozsądnym posunięciem.

Zastanawia mnie tylko skoro ekonomia nie daje Ci perspektyw to po jakiego grzyba robisz magisterkę i tracisz czas?

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, smerf napisał:

Super rada w stylu idz po ostani kawałek chleba, może nie przyśniesz za kółkiem i kogoś albo siebie nie zabijesz. Do tego nie zdrowy tryb życia i buda która jest w połowie twoim domem :D Szczysz na koło, srasz na stacjach, prysznic to chyba raz na tydzień, zero życia tylko buda i droga. Za żadne pieniądze bym nie podjął tej "pracy".

 

Komuś tutaj set Szmitka za mocno wjechał chyba. ;)

6 godzin temu, smerf napisał:

Kolejna "super rada" jedz do patologii, bo takowa pracuje właśnie w takich magazynach na zachodzie,  8-12h na kręgosłupie za śmieszne niewolnicze stawki.

 

 

 

7 godzin temu, DOHC napisał:

dzejpeja

Ju mejd maj dej bro. :) :) :) 

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Baca1980 napisał:

4 tyś. żołdu miesięcznie.

Magazynier tyle zarabia, może nawet więcej.

9 godzin temu, xander99 napisał:

Teraz 4 rok.

Idź na informatykę, albo Prawo zaocznie, gdybym miał teraz wybierać, wybrałbym informatykę.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, smerf napisał:

 

Super rada w stylu idz po ostani kawałek chleba, może nie przyśniesz za kółkiem i kogoś albo siebie nie zabijesz. Do tego nie zdrowy tryb życia i buda która jest w połowie twoim domem :D Szczysz na koło, srasz na stacjach, prysznic to chyba raz na tydzień, zero życia tylko buda i droga. Za żadne pieniądze bym nie podjął tej "pracy".

 

 

Kolejna "super rada" jedz do patologii, bo takowa pracuje właśnie w takich magazynach na zachodzie,  8-12h na kręgosłupie za śmieszne niewolnicze stawki.

 

Takie rady to jak kup sobie sznurek :D

 

Ja ci radze się przekwalifikować do tych studiów możesz zrobić jakiś fakultet w kierunku który cię interesuje  czy kursy, szkoda, żebyś po studiach się marnował w gówno pracy, może księgowość albo programowanie pomyśl, ale nie na kierunku wstecznym typu kasa czy kierowca. Może rozglądaj się za pracą w budżetówce.

 

 

Hahaha, akurat tak się składa, że pracowałem na zachodzie, w magazynie. Żadnej patologii nie było, 90% osób to były fajne chłopaki (połowa ciapki, których, przestałem się podświadomie bać) kręcenie beki cały dzień (Nigdzie się tak nie uśmiałem jak tam). Co tydzień graliśmy w gałę po pracy, razem z szefem. Bardzo dobrze wspominam pracę tam, nie była ani trochę męcząca (poszedłem tam z papierem na wózek widłowy, ale po kilku miesiącach nie pracowałem już jako operator wózka, a w innej roli, tak samo płatnej, ale bardziej satysfakcjonującej i ciekawszej). 7,5h dziennie (włącznie z przerwą) i miesięcznie odkładałem 3,5-4 k pln. Pokój wynajmowałem sam, od miejscowego kulturalnego mężczyzny, zero patologii, zabrał mnie nawet do kina i zamówił pizzę na urodziny.

 

Później zrobiłem lejce na dużego i teraz pracuję, fakt, ciężej i w gorszych warunkach, średnio 10h dziennie, ale za dużo lepszą kasę i codziennie w domu i prysznic jest xD. Nie wszystkie roboty na dużych są wyjazdowe. 

 

Nie twierdzę, że jak autor wątku wsiądzie w samolot i przyleci jutro na zachód, to rozłożą mu na lotnisku czerwony dywan i stewardesa wypucuje berło, żeby się dobrze czuł, bo emigracja, jest cholernie ciężka, jak nie masz za granicą rodziny, 10x cięższa. Miałem chooolernie ciężkie momenty, zaliczyłem mieszkanie przez kilka tygodni z ćpunem, stres i strach przed nowym otoczeniem, pracą i ludźmi. 

 

Uważam, że rozumiem autora wątku, ponieważ też studiowałem w Polsce, obiektywnie dobry kierunek, miałem wszystko podstawione pod nos, mieszkanie, pieniądze na utrzymanie, tylko się uczyć i rodzice będą zadowoleni. Wytrzymałem rok, psychicznie nie dałem rady, miałem poczuciem wartości na poziomie gówna, wegetacja z dnia na dzień, pracowałem też jakiś czas w sklepie (tam była większa patologia w relacjach szef-pracownik niż w magazynie). Mój najgorszy okres w życiu.

 

Rzuciłem studia i kupiłem bilet za granicę na ślepo, chuj najwyżej prześpię kilka nocy na dworcu i wrócę z podkulonym ogonem. Nigdy nie czułem takiej pewności siebie jak na emigracji, kiedy zobaczyłem, że zawsze sobie jakoś poradzę, ale uwaga, to nie jest rzecz dana raz na zawsze, jak się nie rozwijasz, to wraca do poziomu wyjściowego. 

 

Nie chcę namawiać autora do emigracji, sam musi podjąć taką decyzję i wziąć odpowiedzialność za jej skutki, podaję tylko swój przykład, że była to jedna z najlepszych decyzji w moim życiu, podreperowała mi głowę, a smerf, albo nigdy nie pracował za granicą, albo raz pojechał z jakąś bieda agencją która rzeczywiście jeb!e p0laczków, co ani be ani me po obcemu i trzeba im podcierać pupę i się sparzył. Jeżeli ktoś ma jakieś pytania dotyczące emigracji, to chętnie odpowiem.  

 

Pozdrawiam Cię Xander i trzyma za Ciebie kciuki, byłem tam. 

 

 

Ps. Na koło zdarzyło mi się sikać 😛

  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, Baca1980 napisał:

 

Tylko  że wojo da Ci zjeść i dach nad głową. Tak że coś tam zawsze odłożysz :)

Gorzej jak Ci to wojsko kiedyś będzie kazało pracować, tzn. bronić nasze witaminki przed moskalami, wtedy już nie będzie tak fajnie.

Edytowane przez Patton
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rada z wojskiem wydaje się sensowna. 
Jeśli jesteś lichego zdrowia idź do korpo. Studia bardzo często są nudne, żmudne ale ludzie odnajdują się w pracy i często z przeciętniaków wychodzą ukryte talenty albo przynajmniej odnajdujesz w tym coś dla siebie, uczysz się nowych rzeczy np. ciśniesz na języki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do wojska to lepiej po jakiś studiach i szkoleniu oficerskim. Ja np nie chciałbym być szeregowym i żeby mną pomiatali. Nie lubię jak mi ktoś rozkazuje i codziennie sprowadza do poziomu gówna. Mam znajomych wojskowych, to ci co byli najniżej narzekali na wojsko, już nie pracują a ci co są na wyższych stanowiskach, różnie mówią ale generalnie są tam nadal.
 

11 godzin temu, xander99 napisał:

Jestem zmęczony życiem. 


Co Cie bracie tak zmęczyło dotychczas w tym życiu? Może ostro imprezujesz w akademiku?
 

11 godzin temu, xander99 napisał:

Może praca na kasie. Ostatnio myslalem żeby jakieś kursy na maszyny produkcyjne.


O pracy na kasie zapomnij, zero rozwoju, zero perspektyw, co najwyżej na kierownika sklepu co nie było by złe ale czy chcesz całe życie spędzić w lidlu tudzież biedronce?

Maszyny są spoko jak chcesz wspinać się po szczeblach kariery w jakimś korpo ale pamiętaj, że w takim razie lepiej dokończyć studia albo jeśli masz już pierwszy stopień to zrób może jakieś podyplomowe (nawet w tak zwanym międzyczasie). Mój przyjaciel pracuje w firmie produkcyjnej, zaczynał od taśmy, siedzi tam od matury właściwie (już kilkanaście lat będzie), niestety zatrzymał się na liderze produkcji, czyli nadzoruje całą taśmę wraz z innymi ludźmi którzy przy niej siedzą, nie może wyżej awansować bo nie ma studiów a jak go znam to do końca życia będzie jechał na 3 zmiany, bo zaocznie już w tej chwili nie zrobi (brak chęci, żona, dziecko, kredyt) i taka stagnacja zapewne go czeka. 
Kluczowe to mieć papier, że skończyłeś jakiś kierunek, nawet taką ekonomie bo Cie do biura mogą wepchnąć z tej taśmy czy maszyny i praca będzie lżejsza, lepiej płatna i bez zmianowa. Ja bym chyba nie mógł robić na 3 zmiany, 2 MOŻE ale 3 lub 4 zmiany w życiu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zakonnik/mnich - odmawiasz zdrowaśki i pa pa.

 

Praca biurowa - wprowadzasz do komputera co trzeba i pa pa.

 

Produkcja - robisz tysiąc nakrętek i pa pa.

 

Sprzątacz - odkurzasz słuchając Metallicy i pa pa.

 

Stróż nocny - walisz konia ile chcesz i pa pa.

 

Pracownik supermarketowy - układasz towary i pa pa.

 

Pracownik seksualny - pieprzysz robotę i pa pa.

 

:D

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, masculum napisał:


 


Co Cie bracie tak zmęczyło dotychczas w tym życiu? Może ostro imprezujesz w akademiku?
 


 

Panie od dwoch lat choruje. Jestem na sterydach donosowych. Od roku męczyło mnie zapalenie żołądka to się napilem tego kleju balsamu no i niestety teraz jestem co tu dużo mówić sklejony. Chodzę w ciepłej kurtce po dworzu. W żołądku nie mam miejsca bo mi balsam szostakowskiego sklejił kawałek żołądka. Schudłem 2 kg. Dodatkowo guzy w uszach teraz mi się zrobiły. Dlatego jestem zmęczony życiem i zastanawiam się jaką pracę znaleźć zeby nie myśleć o niej specjalnie to caly czas myślę o swoich chorobach. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, takiTomek napisał:

Gorzej jak Ci to wojsko kiedyś będzie kazało pracować, tzn. bronić nasze witaminki przed moskalami, wtedy już nie będzie tak fajnie.

 

Oczywiście że jest i kij to w postaci rezerwy. Plus jest taki że będziesz miał jakie takie obycie. I będziesz miał większe szanse niż poborowy z łapanki :).

 

Godzinę temu, masculum napisał:

Ja np nie chciałbym być szeregowym i żeby mną pomiatali.

 

Wszyscy chcą być wodzami a brakuje indian. Aby dowodzić trzeba mieć do tego predyspozycję. Inaczej wojsko wlezie Ci na głowę:). Co do j.ebania. To porucznika j.ebie kapitan którego j.ebie major itp. Normalna sprawa w silnie hierarchicznym środowisku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, xander99 napisał:

Panie od dwoch lat choruje. Jestem na sterydach donosowych. Od roku męczyło mnie zapalenie żołądka to się napilem tego kleju balsamu no i niestety teraz jestem co tu dużo mówić sklejony. Chodzę w ciepłej kurtce po dworzu. W żołądku nie mam miejsca bo mi balsam szostakowskiego sklejił kawałek żołądka. Schudłem 2 kg. Dodatkowo guzy w uszach teraz mi się zrobiły. Dlatego jestem zmęczony życiem i zastanawiam się jaką pracę znaleźć zeby nie myśleć o niej specjalnie to caly czas myślę o swoich chorobach. 

Tłumaczyłem Ci już, że nie ma fizycznej możliwości żeby żołądek był sklejony, zwłaszcza po balsamie Szostakowskiego, który niekiedy się stosuje na zapalenie żołądka. Możesz mieć refluks, przepukline i coś tam odczuwać, ale nic nie masz sklejone.

 

ile ważysz i przy jakim wzroście?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, xander99 napisał:

Panie od dwoch lat choruje. Jestem na sterydach donosowych. Od roku męczyło mnie zapalenie żołądka to się napilem tego kleju balsamu no i niestety teraz jestem co tu dużo mówić sklejony. Chodzę w ciepłej kurtce po dworzu. W żołądku nie mam miejsca bo mi balsam szostakowskiego sklejił kawałek żołądka. Schudłem 2 kg. Dodatkowo guzy w uszach teraz mi się zrobiły. Dlatego jestem zmęczony życiem i zastanawiam się jaką pracę znaleźć zeby nie myśleć o niej specjalnie to caly czas myślę o swoich chorobach. 

Rozumiem, mimo wszystko skoro jesteś bliżej końca niż początku tych studiów to ja bym to pociągnął do końca. Bo papier masz na całe życie, nikt Ci tego nie zabierze a zawsze możesz przedłożyć kiedy trzeba będzie. Nie mając papieru będziesz miał zablokowane kilka furtek. Proste.

Robisz coś z tym zdrowiem aby je odzyskać?
 

19 minut temu, Baca1980 napisał:

Wszyscy chcą być wodzami a brakuje indian. Aby dowodzić trzeba mieć do tego predyspozycję. Inaczej wojsko wlezie Ci na głowę:). Co do j.ebania. To porucznika j.ebie kapitan którego j.ebie major itp. Normalna sprawa w silnie hierarchicznym środowisku.

Nie rozumiemy się kolego. Nie chce dowodzić, w ogóle nie chce do wojska jeśli nie będę musiał i tego z mojego punktu widzenia odmawiam autorowi wątku. A to, że porucznika opierdziela kapitan i kapitana ktoś wyżej to wiadomo. Mimo to wiadomo, że na porucznika wyleje się mniej szamba niż na szeregowego. W łańcuchu pokarmowym też warto być w środku jak na początku. Zresztą nigdzie nie jest powiedziane, że nie nadaje się do dowodzenia ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.