Skocz do zawartości

Życie mnie przerasta


blck.shp

Rekomendowane odpowiedzi

Trochę mnie tu nie było.

Wracam podzielić się własnym życiem, które nie jest kolorowe i cały czas jest pełne problemów. Po prostu potrzebuję się wygadać, a że nie mam znajomych, a rodzinie nie ufam, piszę to tutaj.

 

Nie będę owijać w bawełnę, bo nie chcę, żeby ten post wyszedł mega długi.

Parę miesięcy temu rozstałem się z dziewczyną, gdyż po prostu przestałem wytrzymywać sam ze sobą i czułem, że nie chcę marnować życia innej osobie.

Wychowany byłem w patologicznej rodzinie z ojcem alkoholikiem, który znęcał się psychicznie i fizycznie nad rodziną. Po latach, jak udało się go pozbyć, to matka okazała się mega kontrolującą i nadopiekuńczą osobą, która dosłownie nie pozwalała mi na nic. Już wtedy po tych wszystkich wydarzeniach pojawił się u mnie lęk przed szkołą. W okresie gimnazjum, jak ojciec najbardziej odpierdalał w domu nabawiłem się nerwicy, zacząłem mieć ataki paniki, w sytuacjach stresowych paraliżuje mnie strach, a nawet zacząłem się jąkać. Po skończeniu szkoły lęk przed szkołą zamienił się w lęk przed pracą.

 

Obecnie mam jeden z gorszych okresów w moim życiu.

Od dłuższego czasu czuję się, jakbym miał depresję, nie chce mi się żyć, czuję, że lepiej byłoby, jakby mnie nie było.

Po rozstaniu z dziewczyną musiałem wrócić do domu mamy, jednak nie mam siły, żeby pójść do roboty, czemu też lęk przed pracą oczywiście nie pomaga.

Żyję póki co z jakichś tam oszczędności, które już się kończą, nie mam kasy, żeby pójść na terapię, nie mam siły, żeby cokolwiek zrobić ze swoim życiem.

Czuję się podle, żyjąc jak pasożyt, ale jednocześnie nie jestem w stanie zmienić swojego myślenia, przez te wszystkie wydarzenia, które wydarzyły się w moim życiu i które przysporzyły mi tyle traum i chorób psychicznych.

 

Nie wiem, czego oczekuję pisząc ten post, ale po prostu musiałem się komuś wyżalić z tego, co przeżywam.

Mam nadzieję, że u Was życie toczy się lepiej.

  • Like 3
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracie, musisz te rzeczy przepracować. Coś można zrobić samemu, ale jeżeli ilość problemów się nawarstwi samemu można popaść w jeszcze większe kłopoty. Pomoc specjalisty jest nieoceniona. 

 

Nie jest to żadna ujma, wręcz przeciwnie. Nawet dla ludzi ogarniających życie z zewnątrz, ale czujących pustkę w środku, specjalista może nadać życiu sens, zmienić je o 180 stopni.

 

Sugerowałbym postawienie sobie określonych celów, będzie łatwiej żyć, znaleźć sens. Wśród nich kluczowym powinien być kontakt z terapeutą. Specjalista pomoże otworzyć Ci oczy na rzeczy, których Ty nie dostrzegasz.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zachodzę w głowę jak to jest, że ludzie, którzy jakby nie patrzeć mieli dużo lżej ode mnie jednak poturbowuje ich to dużo bardziej.

 

Wiem, że nic tym nie wniosłem, wiem tylko, że powrót do matki na bank tu nie pomoże, pomógłby wyjazd za granicę i odcięcie się od wszystkiego ale to niemożliwe skoro się wszystkiego boisz.

 

10 minut temu, Egregor Zeta napisał:

Ile masz lat?

Koło 20stu widać gołym okiem.

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, blck.shp napisał:

Mam nadzieję, że u Was życie toczy się lepiej.

No wiadomka, choć poprzeczki wysoko nie postawiłeś.

 

5 minut temu, Król Jarosław I napisał:

Wiem, że nic tym nie wniosłem, wiem tylko, że powrót do matki na bank tu nie pomoże, pomógłby wyjazd za granicę i odcięcie się od wszystkiego

Całkowicie się zgadzam, samemu w swoim czasie tak postąpiłem i była to najlepsza decyzja w moim życiu.  

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, Egregor Zeta napisał:

Ile masz lat?

25

32 minuty temu, Król Jarosław I napisał:

Ja zachodzę w głowę jak to jest, że ludzie, którzy jakby nie patrzeć mieli dużo lżej ode mnie jednak poturbowuje ich to dużo bardziej.

Nie wiem, co ty przeszedłeś, ale pewnie zdajesz sobie sprawę, jakie traumy generuje znęcający się ojciec. To nie licytacja, kto miał gorzej w życiu, każdy organizm i psychika inaczej reaguje na pewne sytuacje.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, blck.shp napisał:

Nie wiem, co ty przeszedłeś, ale pewnie zdajesz sobie sprawę, jakie traumy generuje znęcający się ojciec. To nie licytacja, kto miał gorzej w życiu, każdy organizm i psychika inaczej reaguje na pewne sytuacje.

 

Ojczym, matka, babka cały orszak skurwysynów 😪 wiem mordko, że to nie licytacja ale nikt za ciebie z pewnych rzeczy nie wyjdzie ani pierwszego kroku nie postawi. Jeśli nie wyjazd za granicę to jakieś sztuki walki chociaż? Wizyta u psychologa? Nie dostaniesz na fundusz jak pójdziesz i wkręcisz, że chcesz się dzwignąć? Musisz coś wykombinować nie da się siedzieć w takim pudełku ciągle.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojciec alkoholik to tragedia, jak jeszcze wykształciła się u Ciebie osobowość wrażliwa, jesteś delikatny, skromny, wrażliwy, miły, nadmiernie przejmujący się wszystkim, to masz po prostu przepier......    tacy ludzie wychowywani w zdrowych fajnych domach mają ciężko a co dopiero z rodzin patologicznych. Mam to samo.  Przede wszystkim szukaj pracy lekkiej, prostej, nawet na pół etatu. Musisz czymś zająć głowę, i wychodzić na zewnątrz. Siedzenie przed komputerem Ci nie pomoże (mówię z własnych doświadczeń) ale rzucenie się do pierwszej lepszej pracy wśród pato sebków i Januszy również nie, a nawet mocno zaszkodzi.  Pracuj nawet za 1500, byle praca była w miare przyjemna i nie obciążała Cię bardzo psychicznie, potrzebujesz teraz spokoju, w tym czasie spróbuj sobie znaleźć jakieś hobby, rower, basen, latanie dronem? strzelnica, siłownia?  dodatkowo postaraj się o coś co działa na depresje, bez trucia się psychotropami. Przetestowałem masę takich ziółek. Od siebie polecam  cordyceps, Żeń-szeń (masz ich kilka, możesz popróbować, ja wybrałem ten firmy Naturell z dodatkiem lukrecji która również działa antydepresyjnie wpływając na poziom dopaminy)  albo Szafran, ewentualnie Rhodiola.     Musisz ustawić inaczej myślenie, zależy Ci na życiu? chcesz żyć? Możesz teraz mieć mętlik w głowie, masz doła, jest Ci źle, przypominasz sobie wszystkie sytuacje z dzieciństwa, cały wstyd, w dodatku psychicznie czujesz się jak piz... a Twoja odporność na stres wynosi 0, chce Ci się płakać, czujesz się bezradny, nie masz na nic siły.      To w jaki sposób teraz myślisz i jak wyolbrzymiasz wszystko, to jak wszystko przeżywasz jest spowodowane tym że jesteś w stanie depresyjnym. Gdyby teraz ktoś wyregulował Ci neuroprzekaźniki to nagle na swoją przeszłość zareagowałbyś "a ch... tam z tym, przede mną tyle lat życia, jedziemy" ale Tobie nawet taka myśl przez głowę nie przejdzie, bo jesteś w stanie depresyjnym i nie myślisz tak jak powinieneś, nawet nie masz na to siły, wszystko Cię przerasta, wszystko jest przeje..., nic nie ma sensu, nic się nie uda, nigdy nic się nie zmieni. Wychodząc powoli ze stanu depresyjnego (zmiana myślenia + suplementy + lekka praca + hobby) Twoje myślenie i podejście zacznie się zmieniać.   Chyba że leczysz się psychiatrycznie, to może warto odwiedzić lekarza albo go zmienić na innego?

Edytowane przez mph25
  • Like 12
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kazdy z nas ma lepsze i gorsze chwile . Czasami dostajesz sam shit non stop tak samo jak masz dobra passe przez jakis czas . Bilans i tak musi wyjsc na 0 tak dziala ten swiat . Twoim problemem jak juz bracia wczesniej zauwazyli jest brak celu ojciec/matka to wymowka umyslu . Idziesz do przodu mlody i pierthol przeszlosc jej juz nie zmienisz .

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, thyr napisał:

 Twoim problemem jak juz bracia wczesniej zauwazyli jest brak celu ojciec/matka to wymowka umyslu .

Nie do końca bracie. To nie działa tak ogólnie.   Jedni wychodzą z patologicznych domów, silni psychicznie i sobie radzą, za granicą czy w Polsce a  inni po takich przeżyciach biorą wódę i idą do lasu się powiesić.   Jeden z patologicznego domu będzie kradł, ćpał i dymał Julki,   drugi będzie grał w minecrafta połykając xanax i bojąc się iść do osiedlowego sklepu po chleb.    Tego nie da się zmienić od pstryknięcia palca, po prostu taki się rodzisz, z takim bilansem hormonalnym, z takim bilansem neuroprzekaźników że albo jesteś taki, albo taki. Albo patologia Cię zniszczy jak jesteś wrażliwy, albo umocni.  Jeden staremu wpierdoli, drugi będzie na bosaka z domu uciekał ze strachu przed ojcem alkoholikiem.  Autor tematu nie poradzi sobie za granicą nawet przez tydzień, on nie może poradzić sobie we własnym kraju.  On zapewne chce, ale nie da sobie rady, to wrażliwy, miękki facet z odpornością na stres gimbuski którą dyrektorka złapała na szlugu i teraz płacze bo czeka na przyjazd rodziców, byłem w takim stanie.  Natomiast z ostatnim zdaniem się zgadzam :)

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, blck.shp napisał:

 

 

Obecnie mam jeden z gorszych okresów w moim życiu.

Od dłuższego czasu czuję się, jakbym miał depresję, nie chce mi się żyć, czuję, że lepiej byłoby, jakby mnie nie było.

Po rozstaniu z dziewczyną musiałem wrócić do domu mamy, jednak nie mam siły, żeby pójść do roboty, czemu też lęk przed pracą oczywiście nie pomaga.

Żyję póki co z jakichś tam oszczędności, które już się kończą, nie mam kasy, żeby pójść na terapię, nie mam siły, żeby cokolwiek zrobić ze swoim życiem.

Czuję się podle, żyjąc jak pasożyt, ale jednocześnie nie jestem w stanie zmienić swojego myślenia, przez te wszystkie wydarzenia, które wydarzyły się w moim życiu i które przysporzyły mi tyle traum i chorób psychicznych.

 

Nie wiem, czego oczekuję pisząc ten post, ale po prostu musiałem się komuś wyżalić z tego, co przeżywam.

Mam nadzieję, że u Was życie toczy się lepiej.

Kryzys wpisany jest w naturę człowieka i będziesz miał tak niestety jeszcze kilka razy - praca, zmiana pracy, odrzucenia, odejście najbiższych, choroby. To są niestety nieuniknione sytuacje
Nie warto myśleć o sobie źle bo to jest dosłownie i w przenośni jak samobój i sabotaż na sobie. Warto być swoim najlepszym przyjacielem i nawet jeśli masz końcówke kasy to ogarnij sobie psychiatrę. Antydepresanty to w miarę szybki sposób żeby wyjść z tego gówna a z czasem jak ogarniesz robotę, to nie bój się iść na terapię. Problemy o których piszesz to jest IMO coś co zasługuje na zatroszczenie się o siebie w ten sposób.
Przykre, że nie masz ziomka z którym możesz to przegadać ale kiedy będziesz w jako takiej formie to mam nadzieję że ktoś taki pojawi się w Twoim otoczeniu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po 1: jeśli jest naprawdę źle, to antydepresanty, żebyś docelowo się pozbierał.

Po 2: terapia u specjalisty. Aha, i nie bój się tego. W dzisiejszym świecie ponad 50 % ludzi korzysta/ korzystało z pomocy specjalisty, oraz bierze/ brało leki. Tylko nie każdy o tym mówi.

Po 3: hobby.  Znajdź coś co chociaż na 2 godziny dziennie zajmie Twoja głowę i przekieruje Twoje myśli. 

Trzymaj się i pozdrawiam.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem u lekarza rodzinnego z tydzień temu, bo było już tragicznie, musiałem się komuś wyżalić, dostałem receptę na jakieś antydepresanty i polecenie skorzystania z pomocy psychiatry, żeby dobrał bardziej odpowiednie leki.

Plan wstępnie jest taki, żeby wytrzymać najbliższy czas na lekach, chociaż po tygodniu brania wcale nie czuję się lepiej, a jak już będzie lepiej, to znalezienie pracy i terapia. Co z tego wyjdzie to zobaczymy.

Co do jakichś zajęć, żeby zająć czymś głowę to naprawdę nie mam siły, żeby się zmusić nawet wyjść na dwór, a na jakieś siłownie, czy inne treningi nie mam pieniędzy. Nie wydaje praktycznie nic, żeby jak najdłużej móc dokładać się mamie do rachunków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, blck.shp napisał:

Byłem u lekarza rodzinnego z tydzień temu, bo było już tragicznie, musiałem się komuś wyżalić, dostałem receptę na jakieś antydepresanty i polecenie skorzystania z pomocy psychiatry, żeby dobrał bardziej odpowiednie leki.

Plan wstępnie jest taki, żeby wytrzymać najbliższy czas na lekach, chociaż po tygodniu brania wcale nie czuję się lepiej, a jak już będzie lepiej, to znalezienie pracy i terapia. Co z tego wyjdzie to zobaczymy.

Co do jakichś zajęć, żeby zająć czymś głowę to naprawdę nie mam siły, żeby się zmusić nawet wyjść na dwór, a na jakieś siłownie, czy inne treningi nie mam pieniędzy. Nie wydaje praktycznie nic, żeby jak najdłużej móc dokładać się mamie do rachunków.

Skoro byłeś w stanie pójść do lekarza rodzinnego, to jesteś w stanie wyjść codziennie na godzinę na spacer. 

Po drodze ze spaceru jesteś w stanie kupić w małym sklepie osiedlowym chleb, żeby Matka nie musiała go targać dla Ciebie.

I tak kroczek po kroczku możesz sobie dokładać zadania. I nagle przekonasz się, że większość tego co odczuwasz teraz w środku nie ma pokrycia w rzeczywistości.

 

Skoro masz siłę pójść do lekarza, a potem wrócić do domu (mam nadzieję, że nie Matka Ciebie tam siłą zaciągnęła, tylko sam to ogarnąłeś) oraz masz siłę odpalić komputer lub telefon i wejść na forum, to jeszcze nie jest tak źle.

Edytowane przez Miszka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1. Można iść na terapię na NFZ

 

2. Możesz stanąć u bram szpitala psychiatrycznego ze szczoteczką w zębach i poprosić o przyjęcie. Depresja często kończy się śmiercią, z powodu samobójstwa. To jest stan zagrożenia życia. Żaden psychiatra nie powinien zlekceważyć takiego przypadku. Najwyżej dostaniesz inna diagnozę.

 

3. Nadopiekuńczy rodzice mogą zrobić więcej szkody w umyśle, nawet niż patologiczne środowisko.

 

4. Życie przed tobą. Z tego co piszesz nie wydarzyło się nic z czym musiałbyś się mierzyć "prócz" choroby czy szerzej stanu psychicznego, w którym się znalazłeś. Żadnych długów, innych chorób itp. Jest sporo prac z zakwaterowaniem, kijowe ale nie ma co wybrzydzać na początek. Ogarniaj terapię i szukaj pracy. Wyprowadź się koniecznie jak najszybciej. Potem skup się na terapii i poprawie stanu finansów. Tak naprawdę to, że nie masz wygodnego życia może być plusem. Wiele osób boi się zrobić krok do zmiany pracy bo ma umoszczone gniazdko (kij, że na środku szamba).

 

5. Zrób listę osób, które może mogły by ci pomóc. Czasami rozmowa wystarczy. Chrzestny, rodzina mamy albo taty, może nauczyciel ze szkoły. Byleby znaleźć oparcie i złapać oddech na chwilę.

 

6. Nie porównuj się z innymi, kto bardziej poturbowany, a kto mniej. Komu rodzice nieba by przychylili, a u kogo butelki latały. Masz poważne deficyty w osobowości i trzeba to najprawdopodobniej przepracować na terapii. Jakbyś złamał nogę, to przed pójściem na pogotowie a potem rehabilitację, analizowałbyś, czy mama aby dobrze nauczyła mnie buty wybierać, czy tata dostatecznie dużo czasu poświęcił by nauczyć mnie chodzić. 

Edytowane przez Piter_1982
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, blck.shp napisał:

Byłem u lekarza rodzinnego z tydzień temu, bo było już tragicznie, musiałem się komuś wyżalić, dostałem receptę na jakieś antydepresanty i polecenie skorzystania z pomocy psychiatry, żeby dobrał bardziej odpowiednie leki.

Plan wstępnie jest taki, żeby wytrzymać najbliższy czas na lekach, chociaż po tygodniu brania wcale nie czuję się lepiej, a jak już będzie lepiej, to znalezienie pracy i terapia. Co z tego wyjdzie to zobaczymy.

Co do jakichś zajęć, żeby zająć czymś głowę to naprawdę nie mam siły, żeby się zmusić nawet wyjść na dwór, a na jakieś siłownie, czy inne treningi nie mam pieniędzy. Nie wydaje praktycznie nic, żeby jak najdłużej móc dokładać się mamie do rachunków.

Morda, wyjdz na spacer 20min. Po jutrze, na pol godziny itp. Krok po kroku. :) Ja, jak bylem na lekach to smigalem na spacery godzinne. A jak masz gdzies jeszcze jakis las albo spokojniejsze miejsce zeby polazic, to naprawde extra. Bierz 4000 jednostek wid D. Omega 3 i duzo magnezu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Piter_1982 napisał:

1. Można iść na terapię na NFZ

 

2. Możesz stanąć u bram szpitala psychiatrycznego ze szczoteczką w zębach i poprosić o przyjęcie. Depresja często kończy się śmiercią, z powodu samobójstwa. To jest stan zagrożenia życia. Żaden psychiatra nie powinien zlekceważyć takiego przypadku. Najwyżej dostaniesz inna diagnozę.

 

3. Nadopiekuńczy rodzice mogą zrobić więcej szkody w umyśle, nawet niż patologiczne środowisko.

 

4. Życie przed tobą. Z tego co piszesz nie wydarzyło się nic z czym musiałbyś się mierzyć "prócz" choroby czy szerzej stanu psychicznego, w którym się znalazłeś. Żadnych długów, innych chorób itp. Jest sporo prac z zakwaterowaniem, kijowe ale nie ma co wybrzydzać na początek. Ogarniaj terapię i szukaj pracy. Wyprowadź się koniecznie jak najszybciej. Potem skup się na terapii i poprawie stanu finansów. Tak naprawdę to, że nie masz wygodnego życia może być plusem. Wiele osób boi się zrobić krok do zmiany pracy bo ma umoszczone gniazdko (kij, że na środku szamba).

 

5. Zrób listę osób, które może mogły by ci pomóc. Czasami rozmowa wystarczy. Chrzestny, rodzina mamy albo taty, może nauczyciel ze szkoły. Byleby znaleźć oparcie i złapać oddech na chwilę.

 

6. Nie porównuj się z innymi, kto bardziej poturbowany, a kto mniej. Komu rodzice nieba by przychylili, a u kogo butelki latały. Masz poważne deficyty w osobowości i trzeba to najprawdopodobniej przepracować na terapii. Jakbyś złamał nogę, to przed pójściem na pogotowie a potem rehabilitację, analizowałbyś, czy mama aby dobrze nauczyła mnie buty wybierać, czy tata dostatecznie dużo czasu poświęcił by nauczyć mnie chodzić. 

Bardzo cenny wpis. Podbijam !

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 29.05.2022 o 14:32, blck.shp napisał:

Mam nadzieję, że u Was życie toczy się lepiej.

Bywalo roznie, teraz jest lepiej. Z kazdego gowna da sie wyjsc, a, sposobow na to jest wiele. Uwazaj na uzywki i toksyczne relacje, skup sie na rozwoju i bedzie tylko coraz lepiej. Psycholog moze byc dobrym rozwiazaniem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli masz lęki i ataki paniki, to 90 procent osób cie nie zrozumie. Ja przeszedłem coś podobnego, została mi po tym agorafobia, na otwartej przestrzeni lub w tłumach dostaje takiego lęku, że mam zaburzenia świadomości. Ale wiesz co, to nie zabija. Jest koszmarne, ale nic się nie stanie, najlepiej z tym nie walczyć tylko to wpuścić do ciała i odczuć/przeżyć. Staraj się nie wycofywać mimo lęku, bo ten się tylko nasili. Rób małe kroczki do przodu, powoli poszerzaj strefę komfortu. Jeśli jest bardzo źle to leki ssri, ale tylko jako dodatek, nadal nad sobą pracuj. Leki po 2-3 tyg. zaczną działać. Wcześniej może być gorzej i dziwnie. Nie bój się tego, tak ma być. W głowie układa się nowa chemia. W takim stanie jak wyjedziesz, to mogą się nasilić ataki paniki i lęki, raczej to nie jest dobry moment, chyba że na lekach. Ja jak wyjechałem to wszystko się nasiliło i doszła mocna agorafobia. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 6 miesięcy temu...

bracie, pisze tą rade spóźnioną odkąd napisałeś o swoim problemie, Ja borykając się z problemami poradziłem się jednego jedynego człowieka którego traktuje jak brata, polecił mi pójście do psychiatry nie psychologa z prostego względu. Chodziło o leki które pomogły stawiać jak raczkujące dziecko kroki ku rozwiązaniu problemów, teraz ja daje tobie serdeczną rade, idz do psychiatry i powiedz mu o tym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.