Skocz do zawartości

Kolega zapił się na śmierć


Rekomendowane odpowiedzi

16 minut temu, NoHope napisał:

Dla mnie LTR to jest trochę jak na przykład stoicyzm, to jest praktyka duchowa w której zmuszasz się do działania wbrew swojej naturze dla osiągnięcia długoterminowych celów.

Ja pójdziesz dostatecznie długo tą drogą to zauważysz, że cele, nawet długoterminowe, są zaprzeczeniem istoty tej drogi.  

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z takich ciężkich przypadków to też znałem gościa, kilka imprez z nim zrobiłem (wtedy ja jakieś 20 lat, on 24) i był z takim typowym szlaufem z rodu karyn. Potem wyszło, że oczywiście na boku z kimś innym się bolcowała i się chłop w lesie powiesił, 24 lata, no kurde do teraz tego nie mogę pojąć a to już 10lat minęło. Szok. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Krugerrand napisał:

że byłem rycerzem

Ja ciągle nim jestem, chadem czasem bywam... ale się kształcę!  

Godzinę temu, Barry napisał:

gościa w klubie to jednak trochę inna kategoria 

Zalecam nie chodzić po klubach!

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, RENGERS napisał:

Idę ulicą.

Sam.

W czarnym opiętym podkoszulku i dresie z kelwina klaina.

Wszędzie sucze.

Bujam się na boki, jak pierdolony rezus.

Cieknie im.

Na koncie, a raczej czterech pęga w różnej walucie.

Pewność siebie wyjebana ponad skalę.

Rzadkie umiejętności.

Kawaler.

Bez kredytu.

Dzisiaj tu, jutro na drugim końcu świata.

Wolny.

W swojej głowie każdego dnia kreuję nową istotę do jedynie której simpuję.

Boga.

Wspaniałego, który nigdy mnie nie opuści. i wszystko podaje mi na tacy, tacy ciężkiej pracy.

Ludzie widzą moją aureolę.

Zakładam kościół.

Wierni składają datki, podarki oraz swoje narzeczone.

Do rozprawiczenia.

Jestem pierwszy.

Zawsze pierwszy.

Zaraz za ukochaną siłą wyższą.

Samym Bogiem!

 

Jeżeli macie przed sobą teraz kieliszek wódki, zapamiętajcie moje słowa.

 

Pić trzeba umieć!

 

Wy nie umiecie.

 

Więc nie pijcie.

 

Amen.

 

A kolegę, mam nadzieję, że spotka wcielenie lepsze, bez żony, w mniszym klasztorze.

 

 

 

Dobre!

Dostałbym mentalnego orgazmu, gdyby nie to, że umieściłeś to w nieodpowiednim temacie.

 

Tu by się nadało:

 

https://braciasamcy.pl/index.php?/topic/38602-lecę-do-tajlandii-zobaczę-co-jak-z-czym/&tab=comments#comment-891549

Edytowane przez Brat Jan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Too Long To Read.

Właśnie dlatego Rollo Tomassi robi to co robi, że też miał podobny przypadek w rodzinie, brata czy cóś w tym rodzaju i chce uratować innych, żeby nie skończyli w grobie z powodu baby co ich rzuciła.

Dlatego go tak cenię.

Mnie pomógł bardzo choć ostatnio chyba trochę odpłynął, ale to też rozumiem.

Ile wysiłku można wkładać w to, żeby uratować idiotów przed ich własną głupotą?

To rzecz po prostu nie do zrealizowania.

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 1.06.2022 o 19:47, Casus Secundus napisał:

Co do powyższych wypowiedzi @Król Jarosław I i @niemlodyjoda - sorry chłopaki, tak jak Was lubię i lubię Was czytać, to wydaje mi się, że jest to trochę na zasadzie syty głodnego nie zrozumie. 

Jak facetowi się rozsypuje życie całe, traci rodzinę, kontakt z dziećmi, doświadcza konieczności podziału dorobku życia, to nie jest sprawa li tylko dostępu do cipy. To trochę trywializowanie życiowej tragedii.

Myślę, ze ciężko wczuć się w tą sytuację nie mając samemu dzieci i doświadczeń z konfliktem z matką tych dzieci, zarazem żoną, z którą ma się tez wspólny dom. 

Jedni mężowie będący ojcami przeżywają bardziej, inni mniej. I różnie na to reagują.

Swoich doświadczeń świadomie nie opisuję, ale temat jest mi znany i naprawdę sprawa cipy może być w tym najmniej istotna.

A kolegi ze szkoły @yrl najzwyczajniej szkoda. Dzieci straciły ojca. 

Za wspólną kasę, niestety.

Nauka obowiązkowa, obecnie albo związek niemałżeński, albo jak już musi być małżeński, to tylko rozdzielność.

I tu przyznaję rację. To nie kwestia ,,cipy'' jak się wszystko co wydawało się poukładane się sypie. Oczywiście są inne gorsze sytuacje w życiu. Ale sam zapierdalam za granicą, ciężko z mnóstwem wyrzeczeń... i kiedy się rozwodziłem, akurat o seksie nie myślałem w ogóle.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Owszem, nie.

Jednak kiedy byłeś z cipą, wspierałeś ją, niańczyłeś i woziłeś do Egiptu to możesz chyba mieć nadzieję, że gdy ci się noga powinie to ona cię wesprze a nie przydusi poduszką, żebyś się nie męczył.

Zdarza się, że wspiera, owszem, ale to wyjątek od reguły.

Dziesięć ciosów od losu wytrzymasz, bo się liczysz z tym, że mogą się zdarzyć, ale ten jedenasty, od osoby bliskiej, w najgorszym momencie, może być jak języczek u wagi, przechyli szalę na niekorzyść.

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.