Skocz do zawartości

Niemal zawsze nasze szczęście przyczynia się do nieszczęścia innych osób. Zgadzacie się z tą teorią?


Rekomendowane odpowiedzi

 

Dzisiaj jestem chora i mam nastrój do rozkmin ;). I trochę do rozmyślań, nad tym co to znaczy być egoistą, po tym jak pewna osoba mi to ostatnio (moim zdaniem bez obiektywnych podstaw) mi to wytknęła. 

Nie chodzi w tym temacie o to, że dlatego nie mamy dążyć do własnego szczęścia. Wręcz przeciwnie, jestem za tzw. zdrowym egoizmem.

Ale mam na myśli to, że nie da się w zasadzie nie być ani trochę egoistą, żeby cokolwiek osiągnąć. I nie da się w żaden sposób nie krzywdzić innych.

 

Np. chcesz spędzić weekend za miastem i szukasz noclegu w atrakcyjnej cenie. Wynajmujesz ostatni pokój. Przez to załóżmy jakaś rodzina spędzi weekend drożej, choć na kiepską sytuację finansową, albo np. nie spędzi go w tym terminie, choć tego potrzebuje.

Albo w poważniejszej kwestii - szukasz pracy i wybierają właśnie ciebie. Przez to kilka osób będzie nadal bezrobotnymi. Znajdujesz miłość życia, przez co ominie kilka potencjalnych innych partnerów

Doskonalisz się w jakiejś kwestii, przez co osoby niedowartościowane popadają w kompleksy, czy nawet w depresję, bo przy tobie wzrastają ich kompleksy i kiepskie samopoczucie. I takich przykładów można by mnożyć. Zawsze z nawet tej najlepszej grupy zostanie ten ostatni pechowiec, którego coś tam ominie, bo będzie ostatni, czy też będzie miał zwykłego pecha.

Można byłoby tak do tego podejść, że to ich wina, bo mogli coś zarezerwować wcześniej, samemu się doskonalić, czy też mieć lepsze kwalifikacje. I jest to prawda. Jednak zawsze wśród nawet najlepszych osób, część coś ominie.

Nie da się tego uniknąć.

Dlatego właśnie w naszej kulturze, często panuje przekonanie, że "dobra" osoba, to taka, która np. nie dba zbytnio o własne potrzeby, nie wygląda, ani nie zarabia najlepiej, jest umęczona i pracuje ponad siły. Dlaczego? Bo taka osoba nie budzi w innych poczucia zagrożenia. Bo jeśli ktoś zarabia, wygląda za dobrze, jest super zorganizowany, to pewnie osiągnął to czyimś kosztem. Oczywiście takie przekonania są bardzo szkodliwe, ale stąd się właśnie  moim zdaniem biorą.

 

Dlatego zdrowy egoizm jest konieczny do przetrwania jakiegokolwiek.

A nawet myślenie głównie o sobie i bliskich jest wskazane. Choć trzeba się liczyć z tym, że im większy sukces ktoś osiągnie, tym potencjalnie skrzywdzi większą ilość osób, bo więcej potencjalnych szans im zabierze, większą konkurencją dla nich się staje. Czy jest to złe? Nie, ale warto mieć tego świadomość i zdawać sobie sprawę. Choćby po to, żeby wiedzieć skąd biorą się zarzuty pozornie nieuzasadnione dla naszych starań, sukcesów. 
Natomiast nasz zdrowy egoizm może przyczynić się do dobra dla innych osób, naszej rodziny, bliskich, czy nawet szerszej grupy osób, kiedy np. prowadzimy jakąś działalność. Ale niestety jest to zbudowane na pewnej krzywdzie i jest to nieuniknione.

Zgadzacie się  z tym? 

 

 

Edytowane przez Angel_Sue
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, peg napisał:

Co to za choroba, objawy mentalne  fatalne .... zdrowia życzę i powrotu do prawdziwego życia.

A dziękuję, mentalnie czuje się bardzo dobrze :) Choroba natomiast zaatakowała gardło i oskrzela przez co niestety dzisiaj z łóżka się prawie nie ruszam...

5 minut temu, peg napisał:

Co to za choroba, objawy mentalne  fatalne .... zdrowia życzę i powrotu do prawdziwego życia.

A wg Ciebie jak jest w prawdziwym życiu? Nie ma konkurencji, zawiści, straconych szans? A jeśli są to może w mniejszym stopniu? To tylko moja teoria ( choć na pewno podobna do wielu innych),  ale może Ty masz inne zdanie na ten temat.

Edytowane przez Angel_Sue
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Angel_Sue nie przeczytałem co napisałaś bo lecę się poopalać tylko nagłówek ale z doświadczenia jako robol powiem tylko tyle: kurwy boli wszystko co robisz a czego oni nie bo najczęściej są za leniwi lub się boją lub za głupi. Żeby "przyczyniać się" do nieszczęścia głupich mas wystarczy po prostu żyć nawet niekoniecznie dążąc do jakiegoś swojego szczęścia. Wystarczy, że istniejesz i odstajesz o włos.

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Angel_Sue napisał:

Ale mam na myśli to, że nie da się w zasadzie nie być ani trochę egoistą, żeby cokolwiek osiągnąć. I nie da się w żaden sposób nie krzywdzić innych.

To jest jak wojna błyskawiczna, blitzkrieg. Albo jak bitwa na morzu, albo zatopisz U-Boota, albo on ci pośle torpedę.

Klęska Stalina to wygrana Hitlera. I na odwrót. Przyłączenie się Italii do Rzeszy to namieszanie w Europie i w Afryce. Poddanie się/kolaboracja Francji, oznacza zbombardowanie francuskich okrętów (wówczas jeszcze sojuszniczych) przez Anglików. 

 

Zdrada Polski i jej wystawienie to zapewnienie sobie przez Anglików i Francuzów spokoju na krótki okres. 

 

Dlaczego alianci nie zbombardowali obozów koncentracyjnych?

Ponieważ każdy Niemiec w obozie zamiast na froncie, każdy Niemiec na kolei, każdy Niemiec łapiący Polaków to jeden Niemiec mniej na front. Dziesięciu Niemców mniej na froncie, to życie przykładowo jednego Anglika, Amerykanina czy kogokolwiek innego. 

 

Każdy Polak skrwawiony o bezsensowny bój o stertę gruzu pod Monte Cassino to jeden Polak mniej, który nie wróci do kraju po wojnie. 

 

Każda rakieta V2 to mniej paliwa, ludzi i surowców do realizacji Jagprogrammu - czyli 1 samolot myśliwski mniej dla rzeszy. 

 

Każda budowa BWP na podwoziu Tigera to jeden czołg Tiger mniej. 

 

Każdy zabity Polak, czyjś mąż, ojciec, brat, syn czy dziadek w bitwie Warszawskiej to kilku rodaków ocalonych z rąk komunistycznej zarazy (patrz głód na Ukrainie, u nas byłby głód x10). 

 

Życie to sztuka wyboru, jak napisał Adolf Hitler w swojej książce Mein Kampf: mężczyzna ma wielu doradców, ale decyzje musi podejmować sam.

 

Eco ego - ekologiczny egoizm. Nie "po trupach do celu", ale "najpierw ja, a potem reszta". Zgadzam się z tym w stu procentach.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bzdury. Jest totalnie na odwrót, nasze szczęście /o ile nie jesteś psychopatą albo socjopatą/ jest paliwem na którym buduje się szczęście i powodzenie innych ludzi.  Każdy Twój argument jest po prostu głupi:

 

42 minuty temu, Angel_Sue napisał:

Albo w poważniejszej kwestii - szukasz pracy i wybierają właśnie ciebie. Przez to kilka osób będzie nadal bezrobotnymi. Znajdujesz miłość życia, przez co ominie kilka potencjalnych innych partnerów

Przecież równie prawdopodobne jest że osoba która nie otrzymała tego stanowiska poszła do innej pracy która okazała się jej wymarzoną, albo założyła własną firmę i osiągnęła kosmiczny sukces. Dokładnie tak samo u partnerów, może ktoś odrzucony doszedł do wniosku iż tak naprawdę jest odmiennej orientacji seksualnej i osiągnął szczęście akceptując swoją prawdziwą naturę. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, DOHC napisał:

To jest jak wojna błyskawiczna, blitzkrieg. Albo jak bitwa na morzu, albo zatopisz U-Boota, albo on ci pośle torpedę.

Klęska Stalina to wygrana Hitlera. I na odwrót. Przyłączenie się Italii do Rzeszy to namieszanie w Europie i w Afryce. Poddanie się/kolaboracja Francji, oznacza zbombardowanie francuskich okrętów (wówczas jeszcze sojuszniczych) przez Anglików. 

 

Zdrada Polski i jej wystawienie to zapewnienie sobie przez Anglików i Francuzów spokoju na krótki okres. 

 

Dlaczego alianci nie zbombardowali obozów koncentracyjnych?

Ponieważ każdy Niemiec w obozie zamiast na froncie, każdy Niemiec na kolei, każdy Niemiec łapiący Polaków to jeden Niemiec mniej na front. Dziesięciu Niemców mniej na froncie, to życie przykładowo jednego Anglika, Amerykanina czy kogokolwiek innego. 

 

Każdy Polak skrwawiony o bezsensowny bój o stertę gruzu pod Monte Cassino to jeden Polak mniej, który nie wróci do kraju po wojnie. 

 

Każda rakieta V2 to mniej paliwa, ludzi i surowców do realizacji Jagprogrammu - czyli 1 samolot myśliwski mniej dla rzeszy. 

 

Każda budowa BWP na podwoziu Tigera to jeden czołg Tiger mniej. 

 

Każdy zabity Polak, czyjś mąż, ojciec, brat, syn czy dziadek w bitwie Warszawskiej to kilku rodaków ocalonych z rąk komunistycznej zarazy (patrz głód na Ukrainie, u nas byłby głód x10). 

 

Życie to sztuka wyboru, jak napisał Adolf Hitler w swojej książce Mein Kampf: mężczyzna ma wielu doradców, ale decyzje musi podejmować sam.

 

Eco ego - ekologiczny egoizm. Nie "po trupach do celu", ale "najpierw ja, a potem reszta". Zgadzam się z tym w stu procentach.

 

Prawda. Choć są osoby, co do których ten egoizm staje się mniej widoczny, których jesteśmy w stanie postawić prawie (albo nawet i całkiem) na równi ze swoimi potrzebami. Wg mnie to dzieci, choć i tutaj pewien rodzaj egoizmu jest wskazany, żeby nie dać sobie wejść na głowę. Ale dla dzieci z natury człowiek jest w stanie zrobić wg mnie najwięcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Templariusz napisał:

Bzdury. Jest totalnie na odwrót, nasze szczęście /o ile nie jesteś psychopatą albo socjopatą/ jest paliwem na którym buduje się szczęście i powodzenie innych ludzi.  Każdy Twój argument jest po prostu głupi

trocję to przeczy temu co napisał @Król Jarosław I

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Templariusz napisał:

Bzdury. Jest totalnie na odwrót, nasze szczęście /o ile nie jesteś psychopatą albo socjopatą/ jest paliwem na którym buduje się szczęście i powodzenie innych ludzi.

 

Dla jednych ludzi jest paliwem, a dla innych nie. Dla jednych np. Twoja firma się przysłuży, a dla konkurencji stanie się przyczyną porażki, czy mniejszych dochodów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Angel_Sue napisał:

Dla jednych ludzi jest paliwem, a dla innych nie. Dla jednych np. Twoja firma się przysłuży, a dla konkurencji stanie się przyczyną porażki, czy mniejszych dochodów.

Możemy to ciągnąć bez końca, a ja powiem że dzięki tej porażce mogą zrozumieć rynek i ich kolejny produkt będzie hitem.  @Angel_Sue życie to nie socjalizm ani serial netflixa gdzie wszyscy muszą być zadowoleni i szczęśliwi. Serio strasznie to jest głupie.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Templariusz napisał:

Możemy to ciągnąć bez końca, a ja powiem że dzięki tej porażce mogą zrozumieć rynek i ich kolejny produkt będzie hitem.  @Angel_Sue życie to nie socjalizm ani serial netflixa gdzie wszyscy muszą być zadowoleni i szczęśliwi. Serio strasznie to jest głupie.  

Mogą... Ale wcale nie muszą wpaść na taki pomysł. Mogą równie dobrze upaść.

I nie chodziło mi w temacie o to, że wszyscy powinni być zadowoleni i szczęśliwi, chyba nie do końca zrozumiałeś co miałam na myśli. Tzn. oczywiście, fajnie by było ;) Bardziej chodzi mi o zrozumienie przyczyn tego nieszczęścia, które jest nieuniknione, tak jak pisałam w temacie. Wiadomo, że w sporej części winni są sobie sami. Albo i nie. Bo to, że ktoś jest słabszy, nie zawsze jest jego winą, w sensie takim, że mógłby to w jakiś sposób zmienić. Co absolutnie nie oznacza, że ci silniejsi mają się czuć winni z tego powodu. Chodzi mi o zrozumienie przyczyn, a nie potępianie tych "silniejszych".

Edytowane przez Angel_Sue
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Angel_Sue napisał:

Mogą... Ale wcale nie muszę wpaść na taki pomysł. Mogą równie dobrze upaść. I nie chodziło mi w temacie o to, że wszyscy powinni być zadowoleni i szczęśliwi. Tzn. oczywiście, fajnie by było ;) Bardziej chodzi mi o zrozumienie przyczyn tego nieszczęścia, które jest nieuniknione,

Sorry ale sama sobie przeczysz. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Angel_Sue Żyjemy w czasoprzestrzeni i zawsze ktoś będzie przed kimś lub za kimś, w korzystnym lub niekorzystnym dla siebie miejscu.

Ocena zwykle zależy od tego, jaki punkt odniesienia weźmiesz.

 

Jak kupujesz ostatni kg truskawek w sklepie, to też myślisz o tych wszystkich ludkach, którzy zajrzeli do sklepu później i też planowali kupić truskawki? 😉

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, lumineer napisał:

@Angel_Sue Żyjemy w czasoprzestrzeni i zawsze ktoś będzie przed kimś lub za kimś, w korzystnym lub niekorzystnym dla siebie miejscu.

Ocena zwykle zależy od tego, jaki punkt odniesienia weźmiesz.

 

Jak kupujesz ostatni kg truskawek w sklepie, to też myślisz o tych wszystkich ludkach, którzy zajrzeli do sklepu później i też planowali kupić truskawki? 😉

Nie, nie myślę ;) Natomiast fakt faktem, że tych truskawek już nie kupią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, Templariusz napisał:

Bzdury. Jest totalnie na odwrót, nasze szczęście /o ile nie jesteś psychopatą albo socjopatą/ jest paliwem na którym buduje się szczęście i powodzenie innych ludzi.  Każdy Twój argument jest po prostu głupi

 

37 minut temu, antyrefleks napisał:

trocję to przeczy temu co napisał @Król Jarosław I

 

Mocno utopijna wizja brata @Templariusz ciężko mi się z tym zgodzić.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Angel_Sue napisał:

 Choć trzeba się liczyć z tym, że im większy sukces ktoś osiągnie, tym potencjalnie skrzywdzi większą ilość osób, bo więcej potencjalnych szans im zabierze, większą konkurencją dla nich się staje.

 Nic świata nie rozwinęło tak dobrze jak konkurencja o zasoby i sukcesy innych ludzi. 

Potencjalna szansa nie gwarantuje jej wykorzystania. Bez działania nie ma efektów. Ludzie powinni szukać w sobie siły do działania a okazja i szanse same się znajdą . 

Sukcesy innych wskazują drogę , a dyskomfort poczucia się gorszym to pierwszy sygnał do zmian. To niewygoda zmusza nas do zmiany pozycji a nie potencialne możliwości jej przyjęcia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Angel_Sue napisał:

Np. chcesz spędzić weekend za miastem i szukasz noclegu w atrakcyjnej cenie. Wynajmujesz ostatni pokój. Przez to załóżmy jakaś rodzina spędzi weekend drożej, choć na kiepską sytuację finansową, albo np. nie spędzi go w tym terminie, choć tego potrzebuje.

Albo w poważniejszej kwestii - szukasz pracy i wybierają właśnie ciebie. Przez to kilka osób będzie nadal bezrobotnymi. Znajdujesz miłość życia, przez co ominie kilka potencjalnych innych partnerów

Temat ma potencjał na ciekawą dyskusję filozoficzną, ale z takimi przykładami to God Damnn... 

 

A co do samego pytania w tytule, to tak: Zleży kogo nieszczęścia i w jakiej sytuacji. 

Zdrowa psychicznie matka będzie duma z syna osiągającego sukcesy, dobry kolega też, a fałszywy nie i wtedy przyczyniamy się do jego nieszczęścia. 

Dla jednej osoby odrzucenie (bo ktoś inny dostanie posadę w firmie)  będzie motywatorem do pracy, która przyniesie super korzyści, a dla innej będzie powodem do zachlania się na śmierć. 

 

Tak więc wszystko zależy od osób i sytuacji. Moim zdaniem jest tak wiele możliwych kombinacji (osób i zjawisk), że jakiekolwiek uogólnianie w stylu "nasze szczęście powoduje nieszczęście/szczęście innych" nie ma sensu. Życzę wam wszystkim szczęśliwego dnia kosztem waszej ciężkiej pracy! 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobno w przyrodzie musi być zachowana równowaga ale to tak nie działa - szczęście, dobrobyt podobnie jak złoto i diamenty są rzadkością, 3/4 świata musi zapierdalać 1/4 a w tej 1/4 (w której My żyjemy) też jest tak, że 3/4 zapierdala na 1/4, parafrazując powiedzenie - ktoś nie śpi żeby spać ktoś mógł - można powiedzieć - ktoś ma przejebane żeby dobrze ktoś miał.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam, że nie ma przypadków na tym świecie. Jeśli coś się dzieje, to musi mieć jakiś sens. Może to nie nasze szczęście się przyczynia do czyjegoś nieszczęścia, tylko bardziej zło, które się w tym człowieku zakorzeniło? A skutkiem jest to, co opisałaś.

 

6 godzin temu, Angel_Sue napisał:

I nie da się w żaden sposób nie krzywdzić innych.

 

6 godzin temu, Angel_Sue napisał:

chodzi mi o zrozumienie przyczyn tego nieszczęścia, które jest nieuniknione

 

Bo zło masz wpisane w istnienie tego świata. Te ciągi zdarzeń, które podajesz, mogą być subiektywnie złe (powodować nieszczęście) albo dobre, bo tak naprawdę nie wiemy, w jaki sposób nawet taka mała rzecz, jak niekupienie truskawek aż po dużo ważniejsze sprawy, może wpłynąć potem na resztę życia (swojego czy innych). Zależy też, czy każdą złą rzecz, jaka Ci się przytrafi, traktujesz jako problem, czy wyzwanie. Pytanie, co tak naprawdę się przyczynia do nieszczęścia tej osoby? Według mnie pozwalanie sobie, aby to nagromadzone w niej zło tkwiło i nie robiła z tym nic, tylko je pogłębiała. Może jest też kilka takich etapów dojrzałości? Ostatnim właśnie doprowadzenie do tego, że szczęście innych będzie u Ciebie powodować tylko szczęście. Podobno jak masz dobrze ogarniętą psychikę, to żaden człowiek nie będzie dla Ciebie toksyczny (ale szczerze to nie wiem, czy da się osiągnąć taki stan xD, chociaż ja do tego dążę).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Johanne napisał:

Bo zło masz wpisane w istnienie tego świata. 

Akurat z tym argumentem nie mogę się zgodzić. A co do reszty wypowiedzi, jest w tym sporo prawdy. Oprócz tego, że nie ma przypadków i że wszystko musi mieć jakiś sens. Uważam, że jednak nie wszystko i wiele przypadków jest losowych. Choć na wiele też możemy wpłynąć, ale zawsze tak jest. Nie wszystkie wydarzenia np. te negatywne mają dla nas pozytywny wydźwięk, nawet gdzieś tam w dalekiej przyszłości. Czasami tak, a czasami są to tylko negatywy jeśli chodzi o to konkretne wydarzenie. Choć są osoby, które wierzą, że tak jest np. na podstawie religii i to szanuję. 

W jakimś filmie, chyba "Przypadek Benjamina Buttona", było to fajnie wytłumaczone. Że tancerka nie wpadłaby pod samochód i przez to nie mogła już tańczyć, gdyby tylko nie ciąg zdarzeń, jak czyjeś spóźnienie, później korek, później coś tam jeszcze, co spowodowało, że akurat tamten samochód przejeżdzał tamtędy i ją potrącił na pasach. Zbieg przypadków, ktoś powie, że nieprzypadkowy, ale dla mnie osobiście jednak tak.

Edytowane przez Angel_Sue
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie tak właśnie jest - za szczęściem każdej wyzwolonej i spełnionej kobiety stoi nieszczęście, porzucenie, dramat i długi jakiegoś cucka. 

 

Więcej - za każdym niezasłużonym (wysiłkiem, cierpieniem, poświęceniem) prosperity w młodym wieku stoi nieuwaga i rozkład, rozpad i nieszczęście na starość.

 

Manifestacją tego jest też zasada termodynamiki wzrastającej entropii. Za każdym dziełem (uporządkowaniem układu) stoją odpadki, strużyny, odłamki, entropia. By gdzieś entropia (bałagan) trochę się zmniejszyła, gdzie indziej musi się zwiększyć, przynajmniej o tyle samo, a najczęściej i o więcej. W Afryce, w lasku nieopodal, w kanalizacji, w przytułku, w portfelu i na biznesie/przychodach mężczyzny, zdrowiu psychicznym innych.

 

Za każdą karuzelą kutang stoi na starość kobiety rozpacz z braku wyboru za młodu pewnej i dobrej przystani.

 

Po każdym wystawnym życiu i teatrze ego przychodzi za to materialny rachunek. Takie jest prawo życia, akcji i reakcji. Akcja jest na instagramie, reakcja w szpitalu, sądzie, kościele i ... cmentarzu. Dlatego warto się czasem udać w te miejsca, by nauczyć się odwracać ten proces.

 

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Angel_Sue napisał:

Ale niestety jest to zbudowane na pewnej krzywdzie i jest to nieuniknione.

Zgadzacie się  z tym? 

 

 

 

Tylko 1 plemnik na 500 milionów dotrze do jajeczka.

Twój organizm poświęci około 70% zapłodnionych jajeczek i nie dopuści do rozwinięcia się w płód / zagnieżdżenia zarodka.

 

Reszta odpada w przedbiegach. Nic nie dzieje się ze szkodą dla tych, któży są drudzy, trzeci i tak dalej.  To poprostu selekcja naturalna. 

 

Natura nie zna pojęcia "sprawiedliwości i równości".

 

To tylko Twój punkt widzenia oparty o pewien schemat. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Miszka napisał:

 

Tylko 1 plemnik na 500 milionów dotrze do jajeczka.

Twój organizm poświęci około 70% zapłodnionych jajeczek i nie dopuści do rozwinięcia się w płód / zagnieżdżenia zarodka.

 

Reszta odpada w przedbiegach. Nic nie dzieje się ze szkodą dla tych, któży są drudzy, trzeci i tak dalej.  To poprostu selekcja naturalna. 

 

Natura nie zna pojęcia "sprawiedliwości i równości".

 

To tylko Twój punkt widzenia oparty o pewien schemat. 

Ale ja się z tym zgadzam, że nie ma równości i to jest utopia. Równośni nie będzie nigdy, choćby dać wszystkim ludziom na świecie jednakową sumę pieniędzy. Bo oprócz nich są też inne zasoby, jak umiejętność np. oszczędzania tych pieniędzy, wygląd, zdrowie itd. Pod tym względem przede wszystkim nigdy nie będziemy równi. Krzywdzenie innych jest nieuniknione, dlatego wiele osób niesłusznie boi się podświadomie sukcesu. Bo nie wszystkim będzie się to podobało, bo stanie się dla niektórych zagrożeniem, a dla niektórych konkurencją. I to jest zdrowy egoizm żeby działać przede wszystkim dla siebie i bliskich.

Choć poza tym, co dla nas konieczne, wiadomo, że można być zupełnie bezinteresownie w porządku wobec innych, albo i nie. Jeśli to człowieka nic nie kosztuje, to tylko jego wybór. A jeśli go kosztuje, to  już nie koniecznie.

Edytowane przez Angel_Sue
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.