Skocz do zawartości

Lubią mnie, czy nie lubią - oto jest pytanie


Rekomendowane odpowiedzi

Taka mnie naszła myśl na założenie tematu. Jestem ciekaw waszych odpowiedzi. Uderzam do rezerwatu, żeby dyskusja nie zamykała się tylko w męskim punkcie widzenia. 

Czy czujecie się lubiani? Czy zwracacie na to uwagę? Czy przejmujecie się opinią innych? Czy robicie coś, by być bardziej lubianym, czy macie to totalnie w pompie albo udajecie że macie? 

Skąd naszła mnie taka rozkmina? Wiem, że przez większą część życia miałem syndrom miłego faceta, raczej lubianego. Było też we mnie coś takiego, i myślę że nadal gdzieś głęboko jest, że nie chce się kogoś urazić, albo dąży do przypodobania, jednak im starszy jestem, tym bardziej idę w kierunku buntu wobec wszechobecnego fałszu, który nie raz zabolał po konkretniejszej weryfikacji. Zacząłem się natomiast zastanawiać, czy przez to że stałem się "trudniejszy", to czy być może trudniej jest mnie "polubić". Wiem, że nie ma co się przejmować opinią innych, bo jedni powiedzą, że jesteś zbyt oschły, a drudzy że za miękki i tak źle i tak niedobrze, że ludzie zawsze gadają i gadać będą, ale temat tyczy się bardziej wewnętrznych odczuć i mindsetu. 

Chciałbym poznać wasze odczucia - na ile faktycznie w środku was kiełkują takie myśli, które mówią wam by robić to, czego oczekują od was inni, a na ile tą swoją niezależność manifestujecie i czy budzi to w was czasem jakiś wewnętrzny dyskomfort lub rozkminy? 

Edytowane przez Patton
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Peter Quinn zmienił(a) tytuł na Lubią mnie, czy nie lubią - oto jest pytanie.
6 godzin temu, Peter Quinn napisał:

Czy czujecie się lubiani?

Raczej tak, chociaż czuję, że ludzie mają raczej obojętny stosunek do mnie. Rzadko mnie naprawdę bardzo lubią albo nie lubią.

6 godzin temu, Peter Quinn napisał:

Czy zwracacie na to uwagę?

Niestety bardzo.

6 godzin temu, Peter Quinn napisał:

Czy przejmujecie się opinią innych?

To jest jeden z moich większych problemów w życiu XD

6 godzin temu, Peter Quinn napisał:

Czy robicie coś, by być bardziej lubianym, czy macie to totalnie w pompie albo udajecie że macie?

Staram się ćwiczyć asertywność. Mam wrażenie, że właśnie najbardziej lubiani są liderzy, osoby stanowcze, asertywne, ale też takie, które lubią innych ludzi i otwarcie to pokazują swoim zachowaniem. Cechuje ich też zwykle duże poczucie humoru i doświadczenie życiowe, że aż człowiek chce za nimi podążać (bez względu na płeć). Chciałabym być kiedyś dla kogoś takim wzorem.

 

6 godzin temu, Peter Quinn napisał:

przez większą część życia miałem syndrom miłego faceta, raczej lubianego. Było też we mnie coś takiego, i myślę że nadal gdzieś głęboko jest, że nie chce się kogoś urazić, albo dąży do przypodobania

U mnie to samo.

 

6 godzin temu, Peter Quinn napisał:

być może trudniej jest mnie "polubić"

Zawsze na początku trudniej jest polubić kogoś, kto przestaje się starać komuś przypodobać i przejmować opinią innych. Tylko później to się odwraca, bo zaczynają pojawiać się na drodze ludzie o podobnym zdaniu, których się będzie przyciągać. 

 

Cytat

 

na ile faktycznie w środku was kiełkują takie myśli, które mówią wam by robić to, czego oczekują od was inni, a na ile tą swoją niezależność manifestujecie i czy budzi to w was czasem jakiś wewnętrzny dyskomfort lub rozkminy


 

Takie myśli i rozkminy mam non stop. Niezależność staram się manifestować coraz częściej, ale idzie mi to jak krew z nosa.

Edytowane przez Johanne
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Peter Quinn napisał:

Czy czujecie się lubiani?

Nie ma dla mnie żadnego znaczenia, dla mnie najważniejsze jest mówienie i robienie tego w co wierzę i co myślę, nawet kosztem bycia lubianym. Za to oczywiście chciałbym być kochany, ale nie jestem.

 

7 godzin temu, Peter Quinn napisał:

Czy zwracacie na to uwagę? Czy przejmujecie się opinią innych?

Nie i nie.

 

7 godzin temu, Peter Quinn napisał:

Czy robicie coś, by być bardziej lubianym, czy macie to totalnie w pompie

Nie, mam to w pompie.

 

7 godzin temu, Peter Quinn napisał:

Zacząłem się natomiast zastanawiać, czy przez to że stałem się "trudniejszy", to czy być może trudniej jest mnie "polubić".

Pewnie tak dlatego ludzie się generalnie boją iść własną ścieżką. To nie jest wcale takie łatwe, ludzie nie muszą cię koniecznie lubić. Trzeba być gotowym na konflikty, walkę o władzę i tak dalej. Pytanie czy jesteś outsiderem czy nie. Ja osobiście jestem outsiderem i wcale nie lubię być w centrum uwagi, ale mam taką osobowość i temperament że bywam.

 

Bycie "sobą" nie spowoduje, że ludzie cię magicznie pokochają. To jest droga która też ma wysoką cenę.

 

Byłeś kiedyś liderem? Ja byłem i jak mogę zawsze się z tego wymiksowuje.

 

Polecam zrobić sobie testy osobowości big5. U mnie tak to wygląda:

https://bigfive-test.com/result/629f76a38f9ecd0009f7cbe0

 

Vp0Q2o3.png

Edytowane przez NoHope
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja raczej nie jestem lubiany, jestem szanowany.

 

To wystarcza.

 

Zwłaszcza w przypadku kobiet, kobiety mnie często nienawidzą, ale szanują, więc idą do łóżka.

 

Tak to działa.

 

Ja nawet bym się źle poczuł, bo idę do góry, chcę do góry, gdyby mnie przeciętny Mireczek z brzuchem i brzydką żoną lubił, to jakby to świadczyło o mojej osobie?!

 

Fatalnie!

 

Kapisz??

 

 

  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Peter Quinn napisał:



Czy czujecie się lubiani?

Nie wiem i mam to gdzieś .

7 godzin temu, Peter Quinn napisał:

Czy przejmujecie się opinią innych?

O kurwa :D  Teraz juz nie.. na szczęscie.

7 godzin temu, Peter Quinn napisał:

Czy robicie coś, by być bardziej lubianym, czy macie to totalnie w pompie albo udajecie że macie? 

Absolutnie nie. Jedyną osobą którą mam lubić jestem ja.

7 godzin temu, Peter Quinn napisał:


Chciałbym poznać wasze odczucia - na ile faktycznie w środku was kiełkują takie myśli, które mówią wam by robić to, czego oczekują od was inni, a na ile tą swoją niezależność manifestujecie i czy budzi to w was czasem jakiś wewnętrzny dyskomfort lub rozkminy? 

Nigdy w życiu nie warto robić to, czego oczekują od Ciebie inni. Jeśli zrobisz to raz, bedą oczekiwać więcej i więcej.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, RENGERS napisał:

Im wyżej jesteś, tym mniej Cię lubią ;) 

Dlatego bycie na szczycie jest przereklamowane. Po co? Bycie na szczycie to wieczna paranoja, że ktoś przeciwko tobie knuje albo chce cię obalić.

 

Przereklamowana jest sława. W głowie mam takie osoby jak Aleksander Wielki którego prawdopodobnie otruto, i zabili jego dziecko. Czy Napoleona który też skończył marnie.

 

Szczyt to jest zawsze gniazdo żmij.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety bardzo. Zawsze byłem z tych cichych, zamkniętych w sobie ludz. Do tej pory "wybieram" osoby, którymi chce mieć kontakt. Reszta może nie istnieć (być może to kobiety wyczuwają, moja aurę i stronią się odemnie). Z rozmowa nie mam problemu, nawet jak z kimś zaczynam rozmawiać i czuję swobodę, to nie mogę się nagadać. Jakbym miał niedostatek rozmowy z ludźmi.

 

Do tego jestem neurotyk prawdopodobnie. Nie miałem zdiagnozy profesjonalnej, tylko te internetowe testy. Wiadomo, że to nie jest wiarygodne źródło, ale jakoś naprowadza.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdybym przejmował się opiniami ludzi na mój temat, dawno skończyłbym w wariatkowie lub strzeliłbym samobója. Kiedyś byłem również miłym gościem i ludzie to często wykorzystywali, ale odkąd zmieniłem nastawienie, zacząłem dbać bardziej o swój własny interes nastawienie ludzi się do mnie zupełnie zmieniło.  Zostali ci najbardziej wartościowi, dla których byłem człowiekiem, z którym można spędzić czas, pogadać, a ci którzy mieli tylko i wyłącznie interes w znajomości ze mną wypadli z obiegu i zniknęli z mojego życia.

 

Mam gdzieś co kto o mnie sądzi. Liczę się ze zdaniem tylko kilku osób, które sprawdziły się w czasach opisanych wyżej. Wiem, że jestem trudny w relacjach, bywam arogancki, wręcz momentami chamski, ale dzięki temu żyję i mam się świetnie. Ludzie nie wchodzą dzięki temu mi na głowę. Mam święty spokój. Ale coś za coś. Dostaje mi się często za taki styl bycia czy życia, szczególnie od pań. One nie lubią takich gości, nie można ich wykorzystać, nie można zmanipulować, nie dają atencji za darmo. Przechodzę nad tym jak wspomniałem do porządku dziennego i żyję dalej po swojemu. Jak się przyzwyczają i zobaczą, że nie tędy drogą, bywa wracają z podkulonym ogonem. To również dotyczy panów. Kto ma miękkie serce, musi mieć twardą dupę.

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Peter Quinn napisał:

Chciałbym poznać wasze odczucia - na ile faktycznie w środku was kiełkują takie myśli, które mówią wam by robić to, czego oczekują od was inni

 

Inni? To zależy jacy inni.

 

Bliscy, warto dbać o relację i to jasne.

Przychylność  całej reszty można sobie łatwo kupić, jeśli to komuś potrzebne.

Wystarczy się postarać o ich dobre samopoczucie albo wymierne korzyści.

 

Ile to już klientów miałem, którzy byli moimi najlepszymi przyjaciółmi w trakcie projektu. No wspólne porozumienie dusz nieraz. Miodek z dziubków spijany.

Wystarczyło wspomnieć o dodatkowych kosztach, albo zasugerować że dodatkowa praca = dodatkowe wydatki, zupełnie inni ludzie. 

Już nie wspominając, że po zakończeniu projektu tel. milknął.

 

Widzę czasem takich przymilających się, chcących wzbudzić sympatię i wiedząc jak to się kończy i na ile jest prawdziwe, mam niezłą bekę z ich podchodów. 

A czasem się tym bawię, wchodzę w narrację i obserwuję. 

 

Nie ma co sobie zawracać głowy sympatią obcych ludzi.

Ona przyjdzie sama od tych, od których ma przyjść jeśli jesteś ok i szanujesz innych. 

Nie po to by zdobyć czyjąś sympatię, tylko z wewnętrznej postawy. 

 

Ps. Zależy Ci na sympatii, chwal ludzi. Większość tego bardzo potrzebuje. 

Edytowane przez Yolo
  • Like 3
  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Peter Quinn napisał:


Czy czujecie się lubiani? Czy zwracacie na to uwagę? Czy przejmujecie się opinią innych? Czy robicie coś, by być bardziej lubianym, czy macie to totalnie w pompie albo udajecie że macie? 
 

 

Drążąc niepopularny na tym forum pogląd, że mimo wszystko mężczyzna też się starzeje 😉 to napiszę, że dobrniecie do czterdziestki i później przekroczenie jej, oprócz tego że na gębie, wylazły mi zmarszczki, przerzedziły trochę włosy, trudniej jest mi utrzymać wagę, zaczęły się problemy ze zdrowiem, szybciej się męczę itd.

przyniosło mi błogi stan wyjebania na to czy jestem lubiany.

Za młodu było to dla mnie bardzo ważne. Dziś mając 44 lata mam na to wywalone jajca.

Liczy się relacja z żoną, dzieckiem, matką i moim rodzeństwem (a i w tym ostatnim przypadku to tak bez przesady), reszta mnie praktycznie nic nie obchodzi.

Czy jestem lubiany w pracy? Raczej tak ale może się mylę i pozorne przychylne zachowania maskują niechęć wobec mnie. Nie wiem do końca, nie drążę, nie rozmyślam nad tym.

Ważne żeby grało na linii praca- pensja- działalność- dom.

Reszta? Kogo to obchodzi...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, NoHope napisał:

Dlatego bycie na szczycie jest przereklamowane. Po co? Bycie na szczycie to wieczna paranoja, że ktoś przeciwko tobie knuje albo chce cię obalić.

 

Przereklamowana jest sława. W głowie mam takie osoby jak Aleksander Wielki którego prawdopodobnie otruto, i zabili jego dziecko. Czy Napoleona który też skończył marnie.

 

Szczyt to jest zawsze gniazdo żmij.

 

Pięcie się w drabinie społecznej to zazwyczaj więcej $, mi chodzi tylko o $, statusu mi nie potrzeba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ku mojemu zaskoczeniu, jestem raczej lubiany. Koledzy z dawnej roboty wciąż o mnie pamiętają, w obecnych kręgach też jest ok. Miłe to, ale nie zależy mi na tym jakoś szczególnie. Nie jestem chujem i nie obrabiam nikomu dupy, a to już wystarczy. O dziwo, moja skłonność do nie owijania w sreberko też jest ceniona.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś lubiłem czytać biografie i oglądać dokumenty i zauważyłem, że ludzie którzy naprawdę walczą z systemem i podążają za swoimi wartościami kończą przeważnie źle. Dobrze to przedstawił RR Martin w sadze lodu i ognia - najbardziej honorowy ród czyli starkowie został dosłownie zaorany. I to jest prawda historyczna. Malcom X, Kennedy, wielu spiskowców czy idealistów została zamordowana albo popełniła samobójstwo.

 

Masz wielu ludzi którzy mówią, że walczą z systemem ale to jest kłamstwo -> mówię do ciebie lewico.

 

A ktoś zaczyna za bardzo grzebać, mówić jakieś niepopularne rzeczy i ma wypadek i sobie strzelił w klatkę piersiową kilka razy.

 

Nawet Jezus podobnie, ukrzyżowali go.

 

Więc na jakimś poziomie wszyscy jesteśmy konformistami i hipokrytami.

 

Prawdziwy niezależny człowiek ma ten problem, że jego sposób bycia uraża ludzi którzy są zniewoleni i tym samym stają się jego wrogami. A nie ma nic gorszego u ludzi niż zranione ego.

Edytowane przez NoHope
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy temat, ja z racji swojej pracy (coś a'la rzecznik prasowy) "muszę być lubiany". Muszę sprawiać wrażenie w pracy i w około, że dla każdego znajdę czas pogadać, powiem coś miłego, wyjaśnię itp. 

 

W życiu prywatnym w związku ze swoim białorycerstwem przez 35 lat byłem bardzo lubiany. Aż za bardzo. 

 

Od jakiś dwóch lat kiedy przyjąłem postawę trochę wycofaną + przejrzałem na oczy jak ludzie mnie wykorzystywali - mam wyjebane czy mnie lubią czy nie. Stawiam się na pierwszym miejscu, ja muszę się czuć dobrze, a później się zobaczy... 

 

Swoją drogą każdy chce być lubiany, kiedyś czytałem jakiś artykuł odnośnie sędziów sportowych którzy są wygwizdywani, później starają się jakoś to zrekompensować i ja mają decyzję 50/50 to będą skłonni gwizdnąć dla gospodarzy. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Peter Quinn napisał:

Czy czujecie się lubiani? 

Raczej nie - choć nie potrafię tego dokładnie stwierdzić. Odnoszę wrażenie, że jestem albo wartym do zignorowania albo traktowany jak taki "na chwilę": jakbym nie był zbyt przystępny. Nie jestem z tych, którzy nie wiedząc skąd emanują pozytywną energią i takimi tam.

 

Cytat

Czy zwracacie na to uwagę?

Z wypowiedzi powyżej można wynieść wniosek, że tak. Niestety ale zawsze mnie to bolało i boli, gdy nie jestem lubiany. Nie jestem jednak skory skakać wokół, żeby koniecznie to zmienić - z pewnymi wyjątkami (o czym poniżej). W szczególności wobec osób, które nie okazują szacunku. Jeśli uznaję relację za wartą świeczki, wtedy będę starał się coś zmienić.

 

Cytat

Czy przejmujecie się opinią innych?

Tak, chociaż nie jest tak, że robię coś aby koniecznie ją zmienić. Odczuwam ból, ale gdzieś tam go przyjmuję. Z resztą większość ludzi nie mówi jaką ma opinię na mój temat - raczej to pokazują niewerbalnie, co nierzadko można niewłaściwie odczytać.

 

Cytat

Czy robicie coś, by być bardziej lubianym, czy macie to totalnie w pompie albo udajecie że macie? 

Zdarza mi się to i na ogół wychodzą z tego opłakane skutki. Ostatnia sytuacja miała miejsce na uczelni artystycznej, gdy koniecznie próbowałem przedstawić siebie jako "w porządku faciorka". Efekty raczej marne. Potem stwierdziłem, że nie chce mi się więcej udawać, ale też gdy wchodzę w towarzystwo to pracuję nad tym, żeby uruchamiać innych do rozmowy, zagadywać, śmiać się i żartować. Mógłbym mieć wywalone po całości, ale odrobine starań daje też trochę satysfakcji. Nie robię sobie tylko wymówek, nie krytykuję siebie wewnętrznie za spalenie czegokolwiek itd. To pomaga.

 

Nie pracuję jednak "na zabój" nad tym, żeby zmienić swój status człowieka nawykłego do samotności. Jeśli coś robię, jeśli chcę iść w towarzystwo to robię to z myślą: niech mi to zrobi dobrze. Bez spiny wobec siebie, bez większego udawania, ale też z pewnym pozytywnym nastawieniem na osoby, które przyjdzie mi tam zastać. Wedle zasady: zawsze mogę komuś coś też dać.

Edytowane przez I1ariusz
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie. Nie jestem lubiany. Mam opinie sk...syna.

Co ciekawe to traktuję ludzi "lekko na plus" czyli b.często robię coś czego nie muszę, a co wpływa dodatnio na ludzi. Nie robię tego żeby się ludziom przypodobać, mam świadomość, że ani nie dostąpię wzajemności świadczeń ani opinia o mnie nie zmieni się na pozytywną. 

Taki przykład to przypisywanie mi odpowiedzialności za wszelkie negatywne decyzje dotyczące "załogi". A równocześnie "wdzięczność" dla innych osób decyzyjnych za rozstrzygnięcia po myśli "załogi" ( nawet jeśli decyzja była moja). Ot, w tej bajce ktoś musi być czarnym charaktetem i wypadło na mnie.

Może to efekt tego, że trzymam ludzi na dystans...ale trzymanie na dystans nie oznacza, że jestem komuś nieżyczliwy...może to kwestia mojej fizjonomii...brzydki, łysy, na gębie blizny, nooo "koxiarz"...prędzej 4 klasy powszechnej, a nie 4 fakultety ;)

Jebać to.

Psy lubie. Od parchatych kundelków wielorasowych po ukochane bullowate.

Ich też nikt nie lubi ;)

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Krugerrand said:

Gdybym przejmował się opiniami ludzi na mój temat, dawno skończyłbym w wariatkowie lub strzeliłbym samobója. Kiedyś byłem również miłym gościem i ludzie to często wykorzystywali, ale odkąd zmieniłem nastawienie, zacząłem dbać bardziej o swój własny interes nastawienie ludzi się do mnie zupełnie zmieniło.  Zostali ci najbardziej wartościowi, dla których byłem człowiekiem, z którym można spędzić czas, pogadać, a ci którzy mieli tylko i wyłącznie interes w znajomości ze mną wypadli z obiegu i zniknęli z mojego życia.


Można w sumie powiedzieć że jest to klasyczna droga od Mr "Nice Guy" do gościa idącego własną ścieżką, co wiąże się z poważnym przefiltrowaniem ludzi wokół i wkraczaniem w dalsze etapy dorosłości. 
Myślę, że wielu z nas przerabiało podobną drogę, o ile nie mieli tego "wyrabania na innych" w defaulcie. 


Choć ja nabyłem już czegoś takiego, że jak ktoś jest za miły, to sobie myśle... oho, czegoś ode mnie chce. 
To też nie pomaga wchodzić w relacje, aczkolwiek chroni przed utratą głowy. 

Edytowane przez Peter Quinn
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Patton zmienił(a) tytuł na Lubią mnie, czy nie lubią - oto jest pytanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.