Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Drodzy Panowie

 

Jakiś czas temu dodałem długaśny post w świeżakowni, który dotyczył ogólnie rzecz biorąc mojego byłego związku w którym nadal mentalnie tkwię, i ogólnego "ogarnięcia" siebie samego. Jednym z elementów niezbędnych na tej drodze jest nofap - który praktykuję już od jakiegoś czasu, ale z relapsami niestety. Ostatni wydarzył się pół godziny temu. Tym razem chcę by było to już ostateczne, bardziej świadome zerwanie z tym syfem, zwrócenie uwagi wyłącznie na siebie, koniec myśli o przeszłości i popełnionych błędach - co jest chyba najtrudniejszym, i najbardziej destrukcyjnym dla mnie nawykiem. Do tego praca nad samooceną i odwagą, co jawi mi się równie trudno. O nadmiernym poczuciu winy za przeszłość nie wspominając. Nie wiem jak będzie, i obawiam się czy starczy mi sił i wiary w to, że mogę wziąć życie w swoje ręce - dlatego bardzo potrzebuję teraz Waszego wsparcia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, zibex129 napisał:

dlatego bardzo potrzebuję teraz Waszego wsparcia

Im wcześniej zrozumiesz, że jedyną osobą, która może Ci udzielić wsparcia jesteś tylko i wyłącznie ty sam, tym szybciej zaczniesz ogarniać swoje życie.

Nie, nikt nie przyjdzie Cię uratować - im szybciej to zrozumiesz, tym lepiej dla Ciebie.

 

 

Edytowane przez oxy
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętaj zawsze możesz narzekać, chlać, walić konia i obwiniać wszystko i wszystkich. Nikt cię do niczego nie zmusza, możesz każdy dzień zaczynać małpką i kończyć go browarem kręcąc śmigło do pornosa.

2 minuty temu, zibex129 napisał:

Miałem na myśli wsparcie na zasadzie dopingu i obecności, wiem że za ogarnięcie siebie jestem odpowiedzialny tylko ja.

Możesz zdopingować się ćwiarteczką i browarkiem.🙂 

Wejdź do sklepu rano bądź o 16, postój sobie pół godziny udaj, że szukasz czegoś. Zobaczysz ilu młodych facetów, kupuje gorzałę i browar bo już mają dosyć swojego życia. Widać to na twarzach i po mowie ciała. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie piję od dłuższego czasu, uprawiam sporo sportu, zaczynam się społecznie "odblokowywać", niemniej brakuje mi w tym konsekwencji i czegoś, co można by nazwać męską ramą. Nigdy nie miałem w tej kwestii odpowiedniego wzorca, co doprowadziło do myślenia przeze mnie w kobiecy sposób. Obecnie stoję przed naprawieniem relacji z ojcem, co nie jest łatwe, tak samo jak łatwe nie jest dla mnie otwieranie się przed Wami - wszystkie etapy i problemy które opisuję pewnie powinienem mieć już dawno za sobą (dobiegam trzydziestki), a prawda jest taka, że czasem czuję się jak egzaltowany uczniak. Powoli staję na nogi, ale po X latach tkwienia w gównianych schematach reagowania i myślenie wyjście na ląd nie jest niczym łatwym. Na forum pojawiłem się trochę z potrzeby męskiego, a nie kobiecego jak niemal zawsze w moim życiu wsparcia, a trochę za "nawową" Roberta Glovera w "No More Mr. Nice Guy" - nie ma w mojej okolicy żadnej grupy wsparcia/spotkań dla facetów, a to było jedno z zadań do wykonania opisane w książce. Z kolei uczestniczenie np. w zajęciach sportowych z facetami (co robię regularnie) to mimo wszystko nie to samo.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, zibex129 napisał:

Kontakt prawie żaden, właściwie wyłącznie "formalny", jej rzeczy jeszcze są, ale zostało ich już bardzo niewiele.

Fuck, to źle.

 

Cumplu, nie jestem specjalistą i dopiero się uczę od braci i w 80-90% doświadczeni mają rację. Wygląda to czasami dziwnie (przez nasze stare chujowe przekonania) ale tak jest, więc warto posłuchać tych mądrzejszych z doświadczeniem. 

Napiszę Ci jakie ja rzeczy wprowadziłem w swoim życiu, które się sprawdzają (u mnie), i może nad którymi powinieneś się zastanowić. Niekoniecznie ci wszystkie przypasują, rób co ci podpowiada intuicja.

 

1. Podstawa to kompletny brak kontaktu, wykasowanie i wyjebanie rzeczy z nią związanych, zdjęć z telefonu, prezentów itp. 
2. Jak mialem wkurwa na początku, to napisałem jej list, a potem drugi. Wyrzygałem wszystko co mi leżało na sercu, tzn. myśli które gdzieś tam za mną chodziły i co jakiś czas się pojawiały. Oczywiście ich nie wysłałem i nie miałem nawet takiego zamiaru, pomogło mi to z głowy wyrzucić natłok myśli, bo były zapisane i chyba mózg dał sobie spokój, bo nie wracały. A jak coś nowego to jeb na papier i znowu głowa czysta 
3. Samorozwój i "pokochanie siebie". Parę książek aktualnie przerabiam. Ale to nie jest tak, że przeczytasz książkę i już jest wszystko w chuj dobrze. To długi proces, na który musisz być gotowy. Po prostu warto być świadomym.
4. Swoją drogą musisz zostawić przeszłość za sobą. To było, już nie wróci. A jak wróci to raczej nic dobrego z tego nie będzie (patrz forum, książki Marka). Przypomnij sobie chwilę z przeszłości jak było chujowo i myślałeś, że nie dasz rady. Ale skoro tutaj jestes, to chyba jednak dałeś radę. Tym razem też tak będzie. Uwierz w siebie.
5. Dopiero ogarniam temat dopaminy, też jestem na no fap, ograniczyłem alko, ogólnie rzeczy które rozjebaly mi cały układ. Zrobiłem sobie listę przeżyć, z której ciągnę dopaminke. Uwierz mi że po takim "detoksie" jak rano pije kawkę to mam ciarki, jak czuję zapach kwiatów to mam ciarki. A na liście rzeczy do zrobienia na każdy miesiąc mam różne, typu wyjść na koncert, pojechać na kajaki, itp.
6. Weź sobie urlop, pobądź sam ze sobą chwilę, daj sobie czas na przemyślenia. 
7. Medytacja! Na necie masz taką prowadzoną, najlepiej w słuchawkach. Warto zacząć i sie uczyć. 
8. Zapisuj swoje emocje, skąd się wzięły, co wtedy czułeś itp.
9. Sport i świeże powietrze - akurat tutaj już ruszyłes także na plus 
10. Zapisz sobie plusy i minusy na no fap. Co czujesz po paru dniach i co dzięki temu udało ci się ogarnąć. Ale też jak już polegniesz, co wtedy czułeś. 

Ogólnie musisz wiedzieć, że ten proces "świadomego życia" nie jest taki łatwy i prosty. Tak jak długo w niego wchodziłeś, tak też trochę teraz musisz popracować. Mając odpowiednie narzędzia i wsparcie, na pewno będzie to sprzyjało przyspieszeniu.

 

Musisz być zdeterminowany, twoim celem jest twoje szczęście. Rzecz warta poświęceń i zaangażowania.

 

Jak któryś z braci napisał: "Najważniejsze w relacjach z kobietami jest to, żeby ich nie potrzebować. To zawsze musi być wybór, a nie konieczność". 

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, zibex129 napisał:

Miałem na myśli wsparcie na zasadzie dopingu i obecności, wiem że za ogarnięcie siebie jestem odpowiedzialny tylko ja.

Na początku, potrzebujesz podbudować swoją pewność siebie. Są dwa sposoby pierwszy tak jak mówisz potrzebujesz wsparcia z zewnątrz (atencji) np. takie szukanie atencji z zewnątrz to lajki pod zdjęciem itp. Taką pewność siebie łatwo podważyć np. hejtem. Dlatego polecam zbudować swoją własną pewność siebie opartą na Twojej pracy, której nikt z zewnątrz nie podważy. Oglądałem kiedyś taki film o świadomości. Były tam dwie opcje, wybierasz jedną do końca życia.
Pierwsza to, że pijesz wodę przed pragnieniem dzięki czemu dostarczasz odpowiednie nawodnienie i organizm jest dobrze nawodniony i ma z tego profity, ale za każdym razem gdy pijesz czujesz taką nijakość nudę, bez emocji.
Druga opcja, nie dostarczasz odpowiedniej ilości wody i jesteś przez to odwodniony i ponosisz jakieś konsekwencje na zdrowiu, ale gdy pijesz to czujesz tą emocję gaszenia pragnienia, ulgę. Po prostu coś czujesz.
np. jak ćwiczysz to po jakimś czasie regularnych ćwiczeń czujesz monotonność, nudę i potrzebujesz emocji, np. zamiast treningu pójdziesz się nachlać by poczuć jakaś emocję. np. w relacji po jakimś czasie ludzie też czują nudę, nie czują już takich emocji co wcześniej. I dlatego, żeby coś poczuć pójdą np. skok w bok. A przecież będąc w relacji dostarczamy tę potrzeby np. bliskość, towarzystwo, wsparcie, przyzwyczajamy się i tego już nie widzimy jak wcześniej. 

Dostarczamy tego więcej niż czujemy na to pragnienie.  Dlatego wyciągnąłem wniosek, że gdy czuję, że jest nudno np. gdy ćwiczę to znaczy, że jest zajebiście. Bo w dłuższej perspektywie wiem, że na tym zyskam. Takie myślenie pomaga mi wytrwać w moich postanowieniach, celach.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, zibex129 napisał:

wiem że za ogarnięcie siebie jestem odpowiedzialny tylko ja.

To jest gówno prawda.

Dlaczego?

Gdyż błędy pomiarowe dzielimy na:

....stałe, przypadkowe, chwilowe.

Jaki masz wgląd na błędy stałe?

...jeśli nie wiesz, że je popełniasz?!

Przypadki chodzą po ludziach.

Czy więcej doświadczysz tym więcej wzorców porównawczych.

....itd.

DO SAMO NAPRAWY JEST POTRZEBNA SYNTEZA I ANALIZA.

....nie ma analizy bez OBSERWACJI PRZESZŁOŚCI.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć,

Ja ze swojej strony na oczyszczenie umyslu i prace nad sobą polecę popracowanie nad zmianą przekonań:

https://michalpasterski.pl/2009/08/zmiana-przekonan/

 

Dasz radę, mozesz nawet stosowac triki z zarzadzania korpo,  usral sobie cel, nie jakiś odlegly ze zrzucisz 30kg i bedziesz chadem do wakacji, tylko sos typu SMART (pogooglaj) w skrocie realny, mierzalny itd. 

Jak kolega wyzej pisal, np. w tym mieiaacu zoboe 10km po górach, potem kolejny i kolejny.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę offtopując to śmieszny jest panowie ten cały ruch no fap. W sensie co? Że niby walenie konia jest nie normalne? Chłop chodzi 100 dni z napuszonymi jajami i to ma być zdrowe? 

Bardzo dobrze zdaje sobie sprawę, że kompulsywne walenie gruchy 3x dziennie to problem i trzeba coś z nim zrobić, no ale kurwa płakanie bo po czterech dniach abstynencji spuściło się z krzyża, że "wszystko zjebałem" itd? No co to niby daje? Wpierdalanie się w poczucie winy z powodu tego, że jest się człowiekiem i ma swoje popędy? 

A no i gadki o zwiększonej pewności siebie to już wgl majstersztyk. Gość przestał walić gruchę i nagle jakby teść mu skoczył 300%, wszystko łatwiejsze się wydaje, normalnie jak z reklamy jakiegoś suplementu. To jest taka sama potrzeba jak sranie czy spanie, a wygląda jakby robili z tego nałóg ala cotygodniowa stymulacja mefedronem. 

 

Żeby nie było to sam walę raz na 2-3 dni.

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, LiptonGreen napisał:

Żeby nie było to sam walę raz na 2-3 dni.

Do pornosow? 

 

Ja testuje no fap no i narazie same plusy, jest więcej mocy i pewności siebie. Takie mam odczucia. Jak wtopa jest to nie płaczę, wyciągam wnioski i ruszam dalej. 

 

Ps. Próbowałeś kiedyś dłużej nie walić? Nie wiem, 10-14 dni?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najważniejsze, że zdajesz sobie sprawę, że masz problem.

Bo większość ludzi myśli, że nie ma problemu i kontroluje nałogi co jest kłamstwem.

Nawyki, traumy, stres, niewłaściwe informacje, propaganda medialna sprawia, że ludzie popadają w nałogi.

Kontrolowanie i zaprzestanie masturbacji to proces i wielokrotnie będziesz przegrywał bo to, że ty nie chcesz tego robić

nie znaczy, że to co siedzi w tobie nazywane duszą tego nie chce.

Żyjemy po to by się uczyć, doświadczać, poznać siebie i trenować.

Jeżeli fapujesz raz na dwa, trzy tygodnie to nie ma problemu natomiast problem jest wtedy gdy fapujesz jak sławny Analconda cztery razy dziennie.

Niestety mamy popęd zamontowany przez naturę i nie da się tego zatrzymać i jakoś trzeba tą energie rozładowywać tylko nie koniecznie przez fapowanie

a wykorzystanie jej do rozwoju siebie.

Bo gdy długi czas nie fapujesz to masz więcej sił witalnych, chęci, pewność siebie wzrasta, samoocena. 

Można nad tym pracować tylko potrzeba dyscypliny, determinacji, unikania treści negatywnych wpływających na stres, który w twoim przypadku rozładowywany

jest przez fapowanie.

 

 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, LiptonGreen napisał:

Trochę offtopując to śmieszny jest panowie ten cały ruch no fap. W sensie co?

Dla mnie to taka syzyfowa praca. Taka metafora, gdzie każdy kolejny dzień to wpychanie skały na górę. Po pewnym czasie skała znów spada na sam dół. I pracę zaczynamy od nowa. Bogatsi o kolejne doświadczenia. Nie powinno się wtedy użalać nad sobą. Walczymy sami ze sobą, w walce która nie jest prosta, a każdy kolejny dzień daje powód do dumy, że się nie poddajemy i walczymy dalej, poznajemy siebie, przesuwamy granice, to pomaga poznać siebie i się rozwijać, a kiedy ulegamy wyciągamy wnioski, i nowe refleksję.

Kiedyś napisałem taką refleksje, trochę inspiracji z bibli.
Gdy wypędzam demona i uporządkowuję siebie. On nie mając gdzie wrócić. Wraca z zdwojoną siłą. Czeka gdy będę na tyle słaby, by mu ulec i go wpuścić. Użyje różnych manipulacji i będzie przekonywać mnie różnymi prostymi sposobami, które są tylko chwilowe, a konsekwencje wysokie. Racjonalizuje i przekonuję by to zrobić, mami sprowadza do zguby. Postawione cegiełki runęły na ziemię i znów trzeba zacząć pracę na nowo. Pytanie ile jeszcze razy zawali mi się świat z mojej decyzji. Łatwiej burzyć, trudniej budować.

syzyf.png

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, LiptonGreen napisał:

Trochę offtopując to śmieszny jest panowie ten cały ruch no fap. W sensie co? Że niby walenie konia jest nie normalne?

 

Nie samo walenie, ale nawyk warunkujący układ nagrody i kary.

Tak samo jak z jaraniem zioła - nic się nie stanie, jak sobie zajarasz raz na kilka miesięcy, ale ludzie palący często to niestety umysłowe ameby - niektórych bezmózgowie dotyka prędzej, innych później.

 

https://www.yourbrainonporn.com/

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat się zrobił w ogóle offtop xD generalnie noporn to istotna rzecz, ale myślę że nofap jest o tyle fajny, że daje konkretne benefity, takie jak chociażby te wymienione przez Was powyżej. Do tego kwestia niekarmienia mózgu sztucznym syfem i zalewania go dopaminą. Dla mnie dziś jest to kwestia o tyle istotna, że stała się wyzwalaczem wkurwu na samego siebie. i dzięki temu mam jeszcze więcej motywacji by się jakoś zebrać do kupy, choć jest ciężko jak jasna cholera.

Sentymenty, romantyczność, to był w zasadzie mój drugi poważniejszy związek, ale pierwszego nie liczę bo tamta dziewczyna była totalną pomyłką. I choć pewnie mi nie uwierzycie, to ta druga naprawdę była inna. Po prostu. Ulepiona z "innej" gliny, dobrze wychowana, kochająca, troskliwa, zaangażowana. Powiecie: skoro było tak zajebiście, to czemu się zjebało? Złożyło się na to wiele rzeczy, ale jedną z głównych był brak moich jaj, przez co nigdy nie byłem w stanie się jej sprzeciwić ani wyrazić swojego zdania. Słowem, białorycerstwo na pełnej. Chowałem do środka wszystkie emocje, przez co izolowałem się od Niej coraz bardziej. W końcu prawie przestaliśmy rozmawiać, ona wciąż się starała jakoś mnie "rozruszać", ja ciągle byłem zamknięty, nie potrafiąc tego przeskoczyć. I tak to było, aż w końcu nie wytrzymała i się wyprowadziła. Ja po jej wyprowadzce nadal nie potrafiłem dojść ze sobą do ładu, ogarnąć się, udaje mi się to (bardzo powoli) dopiero teraz. Po prawie roku (!) od kiedy ten kryzys się rozpoczął. I wciąż trawi mnie poczucie winy, wracają do mnie nasze najlepsze chwile, a także myśl, że ja wciąż mam gdzieś w sercu uczucie do Niej. Choć wiem, że muszę wreszcie się od Niej odkleić i skupić na sobie, to przychodzi mi to z wielkim trudem. Sorry za ten elaborat Chłopaki, ale musiałem to z siebie wywalić. I góry dzięki za zainteresowanie.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, zibex129 napisał:

I wciąż trawi mnie poczucie winy, wracają do mnie nasze najlepsze chwile, a także myśl, że ja wciąż mam gdzieś w sercu uczucie do Niej

Cumplu, przechodziłem to już kilka razy. Ten banał zawsze mnie śmieszył, ale serio "czas leczy rany". Daj sobie na luz. Też pewnie idealizujesz ją i związek, też pewnie masz poczucie winy i analizujesz co mogłeś zrobię inaczej. Jest jedno ale: to już przeszłość, to już nie wróci, to już było.

 

Musisz to porzucić, bo tracisz niepotrzebnie energię. Szkoda że nie mam swoich notatek - ale kontekst właśnie taki był, że rozdrapujesz stare rany, coś na co już nie masz wpływu. Logicznie pomyśl, że te energię i czas możesz poświęcić na to co się dzieje tu i teraz. Na rozwój siebie, na polepszeniem swojego skilla. Jeśli ja udało ci się wyrwać to wyrwiesz kolejna. Sama się znajdzie, ale musisz być na to gotowy. Bo jak byś miał wejść w nowy związek z głową przy byłej, to z góry porażka 100%.

 

Ja też myślałem, że jedna czy druga laska była "ta jedyna". A później były kolejne i kolejne. Byłem Białorycerzem, o którym powinni pisać w książkach - "jak zajebac sobie życie". 

 

Postaram się jutro wrzucić swoje przemyślenia i rzeczy, które aktualnie wprowadziłem w życie i które przynoszą mimo krótkiego czasu jakieś już efekty. 

 

Głowa do góry, etap "żałoby" już powinieneś mieć za sobą. Musisz iść dalej, bo czas spierdala nieubłaganie. A jeszcze wiele dobrego przed tobą, uwierz mi, wiem co piszę, mimo że zjebalem wiele rzeczy - doświadczyłem też wielu dobrych, które też trzeba nauczyć się doceniać. 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem was walikoniki, w lutym po wazektomii, doktur kazał mi zwalić gruchę około 50 razy,  (wyrobiłem termin chyba w tydzień :D) a co, powodzi się, libido jak Mussolini!  Po 50- cio krotnym akcie, od razu przestałem i specjalnie mnie do tego nie ciągnie, musicie mieć na innych płaszczyznach mocny niedostatek, sprawdźcie, czy aby czasem nie jesteście grubi i biedni.

 

A te pornosy które obecnie można oglądać, to za przeproszeniem chuja warte gówno, widzę, że muszę od przyszłego roku zacząć wrzucać do neta swoje produkcje, w celach rozwoju tejże infrastruktury.

 

Wpisuję "łyse" może dwa video.

Wpisuję "midget" może jedno..

 

Same silikonowe, sztucznie wykreowane scenariusze...

 

 

P.S

 

 Żartuję z tymi " łyse" i "midget" wpisywałem "fat whales pov " 

 

Powodzenia w NIE-waleniu!

 

No trzymajta się tam!

 

 

:D 

 

 

 

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, RENGERS napisał:

Nie rozumiem was walikoniki, w lutym po wazektomii, doktur kazał mi zwalić gruchę około 50 razy,  (wyrobiłem termin chyba w tydzień :D) a co, powodzi się, libido jak Mussolini!  Po 50- cio krotnym akcie, od razu przestałem i specjalnie mnie do tego nie ciągnie, musicie mieć na innych płaszczyznach mocny niedostatek, sprawdźcie, czy aby czasem nie jesteście grubi i biedni.

 

A te pornosy które obecnie można oglądać, to za przeproszeniem chuja warte gówno, widzę, że muszę od przyszłego roku zacząć wrzucać do neta swoje produkcje, w celach rozwoju tejże infrastruktury.

 

Wpisuję "łyse" może dwa video.

Wpisuję "midget" może jedno..

 

Same silikonowe, sztucznie wykreowane scenariusze...

 

 

P.S

 

 Żartuję z tymi " łyse" i "midget" wpisywałem "fat whales pov " 

 

Powodzenia w NIE-waleniu!

 

No trzymajta się tam!

 

 

:D 

 

 

 

Wspolczesna pornografia to jebane gowno, z czasow fapania to z godzine sie schodzilo na wybranie.

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.