Skocz do zawartości

Ten zły czy nie dający się wykorzystać?


Rekomendowane odpowiedzi

Takie pytanko na dziś. 

 

Jest sobie działka i powiedzmy kilkoro rodzeństwa, działka należy do starszyzny i nie jest jeszcze przepisana, ale wiadomo już czyja będzie. 

 

I teraz, starszyzna prosi o wkład pracy na rzecz tej działki od jednego z rodzeństwa do którego wiadomo jest, że nie będzie należeć, choć teraz jest jakby wspólna czyt. na rodziców. 

 

Jesteś tym z rodzeństwa do którego ta prośba została wytoczona, ale wiadomo, że ta działka nigdy nie będzie twoja. 

 

Pytanie:

 

Pracujesz na rzecz tej działki czy nie? 

 

Skąd pytanie? A no stąd, że swego czasu miałem spory wkład w ogrodzenie działki dziadków, po czym po ich śmierci, działka została przepisana nie na ojca tylko na jego rodzeństwo i tym sposobem ktoś dostał ogrodzenie (siłę roboczą nie materiał) w gratisie między innymi ode mnie.

 

Ktoś powie, że rodzinie trzeba pomagać, ale czy na pewno? Miałem obraz jak to wyglądało po śmierci dziadków i nieciekawie to wyglądało. Dlatego po zaistniałych wyżej syt. mam wątpliwość co do takiego pomagania. 

 

Pytanie można rozszerzyć ogólnie na działalność na rzecz kogoś, czyli np w remont w domu rodziców kiedy wiesz, że ten dom nigdy twój nie będzie itd. W efekcie remontujesz go bratu/siostrze po czym on/ona go sprzedaje komuś.

 

Co robisz? 

 

Edytowane przez Jorgen Svensson
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Jorgen Svensson zmienił(a) tytuł na Ten zły czy nie dający się wykorzystać?

Nawet jeśli zostaniesz pominięty w testamencie, to zawsze będziesz mógł się upomnieć o należny zachowek do spadkobiercy, który zgarnął całą pulę.

 

Ogólnie w Polsce ludzie rzadko omawiają sprawy spadkowe jeszcze za życia spadkodawców i wolą zachowywać siły na późniejsze batalie sądowe. W sumie nic nie stoi na przeszkodzie, żebyście się teraz dogadali, że ok, X bierze działkę, ale niech już kitra 30-40 koła na zachowek, albo żeby teraz wyskakiwał z kasy na ogrodzenie, którą mu się później odliczy od zachowku.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Throgg napisał:

Nawet jeśli zostaniesz pominięty w testamencie, to zawsze będziesz mógł się upomnieć o należny zachowek do spadkobiercy, który zgarnął całą pulę.

 

Ogólnie w Polsce ludzie rzadko omawiają sprawy spadkowe jeszcze za życia spadkodawców i wolą zachowywać siły na późniejsze batalie sądowe. W sumie nic nie stoi na przeszkodzie, żebyście się teraz dogadali, że ok, X bierze działkę, ale niech już kitra 30-40 koła na zachowek, albo żeby teraz wyskakiwał z kasy na ogrodzenie, którą mu się później odliczy od zachowku.

 

Nie do końca doprecyzowałem, jest działka która ma być przepisana rzekomo na mnie. Czyli jakby swoją część potencjalnie dostanę. 

 

Sprawa tyczy się części którą ma dostać jedno z rodzeństwa (innej działki) i teraz jest prośba od rodziców, żeby nazwijmy to świadczyć pracę na rzecz tej działki którą ono dostanie. 

4 minuty temu, Król Jarosław I napisał:

Przedstaw jak to się miało z dziadkami i że nie chcesz się dać drugi raz zfrajerzyć i niech ci płacą albo szukają kogoś innego.

 

No mam właśnie poczucie, że jestem robiony na frajera, chociaż krzywo na mnie patrzą. To samo jest z jakimiś pracami w domu rodziców które nie chętnie chcę robić bo też wiem, że to nigdy nie będzie moje. Mało tego nie ma nawet gwarancji, że zostanie w rodzinie i tak po kilku latach znów wyjdzie, że się człowiek sfrajerzył, bo płytki powykładał, panele porobił, a za 5 lat okazać się może, że pójdzie pod młotek i wyjdzie na to, że za fajer zrobiłem łazienkę, kuchnię itd.

Edytowane przez Jorgen Svensson
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Imiennik napisał:

@Jorgen Svensson

Nie rozumiem dlaczego ktokolwiek miałby pracować za darmo. Swoje usługi należy wyceniać, za darmo to nawet w mordę nie dają.

Niby rodzinie się pomaga. 😅 Ale jak wspomniałem mam poczucie sfrajerzenie kiedy to wyszła finalnie ta sprawa z dziadkami po kilku latach, ale wtedy byłem dużo dużo młodszy. Ojciec gonił do pomocy, a finalnie działki sobie zagarnęło jego rodzeństwo przy których ja jebałem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Jorgen Svensson napisał:

Sprawa tyczy się części którą ma dostać jedno z rodzeństwa (innej działki) i teraz jest prośba od rodziców, żeby nazwijmy to świadczyć pracę na rzecz tej działki którą ono dostanie.

 

A spytałeś od razu ,,weź mi ojciec przypomnij, na kogo ta działka została przepisana?"? Krótka piłka, która by szybko wyjaśniła temat.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Jorgen Svensson said:

starszyzna prosi o wkład pracy na rzecz tej działki

Jak pięknie czasem język i logika idą w parze, aby ułatwiać wybory moralne.

Co w tym zdaniu mogłoby potencjalnie zajść?

Właściciel przyszły działki, chce mieć ją ogrodzoną, załóżmy.

Skoro ON CHCE, to niech ON działa. Sam, albo zapłaci komuś za robotę. Jeśli właściciel posuwa się do szantażu emocjonalnego względem własnej rodziny, bo tym jest proszenie rodziców o pomoc w "załatwieniu darmowego robola", to już dość dużo się o charakterze tegoż właściciela dowiedziałeś.

ALE!

Być może, w tej chwili to rzeczywiście rodzice proszą o pomoc, w nakładzie na działkę która nadal jest ich. Czyli proszą bezpośrednio. Zmienia się skala, zmienia się poziom odniesienia.

Zgoda/odmowa zaczyna rzutować na osoby "bliskie", a więc i pośrednio na samego siebie. Pojawia się pytanie "czy chcę odmówić?" - bez patrzenia na koszt, czy co się z tą działką stanie gdzieś-kiedyś. Kiedyś to wszyscy umrzemy.

 

Sumując:

- trzeba się dowiedzieć, kto właściwie jest źródłem prośby

- wiedząc komu odpowiadasz na prośbę o pomoc - odpowiedzieć. Twoja praca, Twój trud, Twój wybór.

 

W tym punkcie, logika rozstrzygnęła wszelkie wątpliwości... pozostają emocje. I powiem tak - zdarzało mi się coś zrobić za darmo, albo przysłowiowe piwo... nawet dać materiały, jak coś miałem pod ręką. Ale najczęściej sam sobie mówiłem jasno, że jest to moja decyzja w celu praktykowania hobby, zaspokojenia mojego ego, czy wbicia punktów "wyższości moralnej". Albo mój zysk w nauce na cudzych materiałach.

 

Jeszcze jedno - w takich dylematach, nie wolno dopuścić do argumentacji słowa "zły". Bo co ono właściwie znaczy? Nic nie znaczy, jest tak nieokreślone, że logicznie bezsensowne. Sztandarowy przykład - czy chirurg pobierający organy do przeszczepu jest zły? Odpowiedzi nie można udzielić, bo nie są znane fakty kluczowe. Od żywego czy zmarłego, do przeszczepu dla człowieka czy zwierzęcia... ze znieczuleniem, czy toporem rzeźnickim...

Jeśli ktoś usiłuje użyć słowa "zły" w celu nagięcia Twej woli, to jest to z definicji - manipulacja, właśnie nagięcie woli drugiej osoby do decyzji niekoniecznie zgodnej z jej najlepiej pojętym interesem... a więc to jest "zło". Jeśli ktoś mówi "będziesz zły jeśli zrobisz/nie zrobisz A" - to nic to nie mówi o A, a jedynie definiuje tak mówiącego człowieka.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.