Skocz do zawartości

Budowanie relacji między ludzkich.


Plazmit

Rekomendowane odpowiedzi

Po co daleko szukać, tutaj na forum masz przekrój różnych osobowości, pełnych pasji, zainteresowań, bogatych w zasoby, wiedzę, doświadczenia, podróżników, inteligentnych, mądrych.

Zapytaj czy ktoś nie jest z twojego miasta, poznaj chłopaków z forum, stwórz własną paczkę znajomych, która podobnie myśli, idzie w tym samym kierunku, na których będziesz mógł liczyć. 

Kolejna sprawa to akceptacja i nauczenie się bycia samemu ze sobą, bo przywiązanie do ludzi zwłaszcza kobiet, z którymi większość ma problem prowadzi do cierpienia.

Tak jak pisał Budda nie uzależniaj życia od ludzi, rzeczy, przedmiotów, nie przywiązuj się do nich a tylko wyzbycie się tego wszystkiego sprawi, że nie będziesz cierpiał.

Bo wszystko możesz zawsze stracić, kobieta, przyjaciele, rodzina mogą odejść, zostawić czy po prostu umrzeć.

Co do obecnego społeczeństwa to mały procent ludzi w ogóle do czegoś się nadaje, trzeba filtrować relacje, sprawdzać znajomości bo ludzie zawsze będą coś od ciebie chcieli.

Nie ma nic za darmo, zadawanie się z tobą ludzi będzie uzależnione od tego co możesz dać, załatwić, zorganizować, pomóc a gdy zobaczą twoja słabość no cóż wtedy dopiero się przekonasz

ile są warci bo zdecydowana większość ciebie zostawi.

 

 

Edytowane przez Iceman84PL
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, Tornado napisał:

Wedle mnie 'brakuje ' Ci własnego życia.

....bo potrzebujesz osób do 'towarzystwa'.

....będzie Ci coraz ciężej, gdyż z wiekiem proza życia obciąża na rzecz pracy/pieniędzy....nie zabawy.

Czy cokolwiek?

Czujesz tu pustkę?

Nie dokońca, mam parę hobby i ogólnie co robić. Potrzebę towarzystwa mam, tak jak każdy człowiek, który jest istotą społeczną i stadną. Czasy stał się bardziej "zdalne", a potrzeby zostały te same. Czyt. Postęp cywilizacji wyprzedził, przystosowanie ewolucyjnej. Tak jak np. z gadzim mózgiem, który nie jest aktualny do dzisiejszych czasów. To zwykła normalna potrzeba, by spotykać się i integrować z ludźmi. Chciałbym trochę rozwijać się w tym temacie, by zwiększyć sieć znajomych. I pytam dlatego jak jest u was, wasz punkt widzenia i jakie macie pomysły?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Relacje międzyludzkie, podobne do tych, jakie miałem w szkole i na studiach, to mój priorytet od prawie dziesięciu lat. W moim przypadku, od dzieciństwa, zwykle w danym środowisku mogłem wyróżnić jednego, zdecydowanie mi najbliższego kolegę, z resztą grupy byłem związany wyraźnie mniej, więc w ostatnich latach celowałem właśnie w poznanie jednego pasującego mi człowieka - posiadanie większej grupy ma dla mnie znacznie niższy priorytet. Chociaż niezawodnej recepty na sukces nie mam, to na chwilę obecną mógłbym stwierdzić, że mi się udało - ale łatwo nie było, czekałem na to bardzo długo, i było w tym dużo przypadku.

 

Myślę, że poznawanie przyjaciół mamy w naszej naturze, ale poprzez wychowanie w takiej a nie innej kulturze, nauczyliśmy się tę naturę blokować. We mnie przez ostatnie lata zachodziła taka ewolucja, że zdejmowałem z siebie kolejne bariery, których jako dziecko i nastolatek nie miałem, a jako młody dorosły - już tak. Moim zdaniem najważniejsza rzecz, aby dać sobie szansę na powodzenie: zmniejszyć udział racjonalnego myślenia, a zwiększyć udział postępowania odruchowego. Niektórzy piszą tu o tym, że w dorosłości, w przeciwieństwie do dzieciństwa, relacje są bardziej transakcyjne, a mniej oparte o uczucia. Ale przecież dyskusje takie jak ta świadczą o tym, że jest wiele osób, którym w tej "transakcji" nawiązania znajomości, najbardziej zależy na obecności drugiego człowieka, innych korzyści może nie być. Potrzebuję dobrego towarzystwa, aby nie czuć się fatalnie i nie popadać w depresję i to samo mogę zaoferować drugiemu człowiekowi - nie ma sensu zamartwiać się pytaniem samego siebie, czy danej osobie mam do zaoferowania cokolwiek więcej.

 

Te wspominane tu w wątku wspólne zainteresowania/pasje: wystarczy sobie przypomnieć czasy szkolne, czy studenckie (kojarzę z innego wątku, że niektórzy z czasów studenckich mają głównie wspomnienia grup pijackich - te osoby niech sobie przypomną czasy szkoły sprzed picia) - czy tam była taka znowu super zbieżność zainteresowań? Nie było. Zainteresowania tych osób muszą być ze sobą w pewnym stopniu kompatybilne, ale wcale nie muszą być idealnie zgodne. Zazwyczaj nie ma żadnego problemu, by fan koszykówki wyciągnął na tę grę fana siłowni - i na odwrót; nie powinno być trudne wyciągnięcie biegacza na rower (chyba że fizycznie nie posiada), czy na długą wędrówkę. Absolutnie najważniejszą rzeczą jest odległość - musi być łatwo się spotkać, łatwo natrafić na siebie przypadkiem, aby spotkanie nie wymagało specjalnych przygotowań. Dlatego uważam, że główną uwagę należy skupić na osobach mieszkających w okolicy - w zasięgu do 15-20 min spaceru.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, zychu napisał:

Wystarczy, abyś miał coś, czego potrzebują inni, wtedy to oni będą zabiegać, aby budować z tobą relacje. Bezinteresowne znajomości możesz sobie pielęgnować w wieku licealnym albo na studiach, później wszystko jest już podszyte interesem. 

Z drugiej strony, gdy zaczęło mi się powodzić, dawni znajomi zaczęli się oddalać, co też dało mi do myślenia. Zychu był fajny, gdy nie wybijał się ponad kolektyw. 

Dokładnie są też tacy koledzy którzy jak widzą że się rozwijasz to się oddalają.

Sam mam taki przykład, kiedyś się kumplowalem z takim kolega. Najpierw zaczął mi zazdrościć że wyjechałem za granicę do pracy, potem że zacząłem ćwiczyć na siłowni. Ogólnie to chłopak jak widzi że ktoś się rozwija to bardzo zazdrości.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, nowy00 napisał:

Często doświadczyłem ghostingu ze strony kolegów, co bolało nawet bardziej aniżeli coś takiego ze strony jakiejś panny. 

 

Dlatego jebać ich! Tak samo jak panny, które manipulują, wykorzystując facetów, a ostatecznie dają kosza (żeby nie było, że jestem mizoginem, bo nie jestem). Pseudo-kumpli nawet bardziej jebać, bo w relacji d-m musi być pożądanie, które nie zależy od nas, a w przyjaźni z kumplem prawie wszystko zależy od ludzi...

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, DOHC napisał:

Bo jak budowanie relacji, to mężczyźni budują relacje poprzez wspólne działanie. Praca, wypad w góry, cokolwiek. 

 

Jeśli chodzi o nawiązywanie relacji, najłatwiej w kręgu swoich zainteresowań. Kto ma motocykl, wie o co chodzi.

 

14 godzin temu, DOHC napisał:

Nie zbudujesz tego idąc na kawę. Wspólne działanie i wspólna praca cementuje relacje mężczyzn. Pomóż komuś, poproś kogoś o pomoc. Jedźcie razem gdzieś, gdzie będziecie kwiczeć z zachwytu nad nowym miejscem.

Mi się wydaję, że trzeba znaleźć równowagę pomiędzy spędzaniem wspólnie czasu przy robieniu czegoś, a tym piwem/kawą/herbatą czy co tam kto lubi. Np. ciężko jest nawiązać jakieś relacje podczas gry w piłkę bo podczas gry nie ma czasu na rozmawianie. A bez rozmawiania nie za bardzo można się z kimś zakolegować.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Recepty na takie rzeczy nie ma, ale jest kilka punktów, których spełnienie (imo) pomaga:

1. Rozwój, szeroko pojęty, nie chodzi o to, żebyś był szefem firmy czy coś, ale z reguły lepiej nam jest z ludźmi, którzy "coś" sobą prezentują. I wyglądem, i pozycją, i osobowością (potrafią zażartować, wysłuchać itd.)

2. Zainteresowania - teatr, książki, siłownia, kręgle, cokolwiek więcej niż siedzenie w domu na dupie.

3. Wystawianie się na różne sytuacje. Nawet jak ci się nie chcę, bo zmęczony czy coś, to skorzystaj z zaproszenia na imprezę, bo później cię nie zaproszą. Mój kolega w ten sposób znalazł babę. W chuj mu się nie chciało, w ostatniej chwili się zdecydował, że pojedzie i tak spotkał dziewczynę z którą był półtorej roku. 

4. No i przede wszystkim zdrowa samoocena. Bez tego sam będziesz się blokował na nowe sytuację, na ludzi, w relacjach z ludźmi będziesz nieszczery mimowolnie i wszystko w pizdę. 

 

A te rady pustelników o tym, żeby znaleźć szczęście w sobie to pierdol. Oczywiście trzeba się nauczyć być samemu ze sobą, ale wykluczanie z życia tak podstawowej rzeczy jak przynależność do stada, a tym właśnie są wszelkiego rodzaju spotkania/integracje/znajomości i dorabianie do tego teorii, że szczęście jest w tobie to bełkot i wypieranie praw natury, które rządzą całym naszym światem. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, LiptonGreen napisał:

 

3. Wystawianie się na różne sytuacje. Nawet jak ci się nie chcę, bo zmęczony czy coś, to skorzystaj z zaproszenia na imprezę, bo później cię nie zaproszą. Mój kolega w ten sposób znalazł babę. W chuj mu się nie chciało, w ostatniej chwili się zdecydował, że pojedzie i tak spotkał dziewczynę z którą był półtorej roku. 

 

U mnie takich zaproszeń brak, a jestem odrobinę po trzydziestce. Jednak jeśli ma się możliwość i zaproszenia są wówczas warta skorzystać z okazji :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomijając najbliższych (rodzice, rodzeństwo, żona/partnerka i ewentualne dzieci, najlepsi koledzy) relacje międzyludzkie są zdecydowanie przeceniane i to kolejny element matriksa. To ciągłe pierdololo o tym jak należy pielęgnować owe relacje. Pielęgnować to ja mogę, ale kwiatki w moim ogródku. 

 

Prawda jest taka, że zdecydowana większość tzw. znajomych to albo relacje biznesowe (wymiana benefitów bez udawania, że jesteśmy przyjaciółmi), albo znajomi, których czasami fajnie zobaczyć czy pójść na imprezę, ale nie mają de facto żadnego znaczenia dla naszego życia. 

 

Ludzie przychodzą i odchodzą. Najważniejsze to zrozumieć, że poszczególni ludzie są fajni i odpowiedni na dane etapy życia. Nie ma co rozdzierać szat, że kolega z liceum nie odzywa się od kilku lat. No i co z tego? Mam 30+ i może po prostu nasze życie jest tak odległe od siebie, że to co było kiedyś było super, ale dzisiaj jest dzisiaj i każdy ma innych znajomych. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.06.2022 o 23:10, zychu napisał:

Wystarczy, abyś miał coś, czego potrzebują inni, wtedy to oni będą zabiegać, aby budować z tobą relacje. Bezinteresowne znajomości możesz sobie pielęgnować w wieku licealnym albo na studiach, później wszystko jest już podszyte interesem. 

 

Prawda. Też tak zauważyłem, że po studiach często znajomości są nawiązywane przez ludzi pod kątem przydatności w życu. Do jakiegoś interesu swego się sprowadza.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.