Skocz do zawartości

Czy ludzie samotni naprawdę są szczęśliwy?


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie. 

Ostatnio po rozmowie z moją przyjaciółką zrodziło się w mojej głowie pytanie, czy ludzie samotni rzeczywiście są szczęśliwi. 

Pisząc samotność mam na myśli osoby, które nie są w żadnym związku, skupiają się na swojej "karierze zawodowej". 

Pamiętam, kiedy powiedziałam niektórym moim "przyjaciółkom" o ciąży, spotkałam się z niespotykanym dotąd jadem. 

Pisały coś w stylu: nie masz doświadczenia zawodowego. A jak cię zostawi, to będziesz sama wychowywać dziecko? Jak będziesz się utrzymywać? 

Chcesz dziecku zgotować takie piekło? A skąd wiesz, czy nie będzie on miał jakiegoś wypadku czy ty? Z kim się wychowa dziecko? Do końca życia będziesz ponosiła za nie odpowiedzialność! Nie poznaję cię! Jesteś inną osobą!

 

 

Odpowiedziałam, że cieszę się, bo marzyłam o założeniu rodziny. 

Lecz w gruncie rzeczy cisnęły mi się na usta inne słowa, coś w stylu: co Ty możesz o tym wiedzieć? Jesteś po tylu nieudanych związkach, w którym faceci traktowali Cię jakbyś była nikim.

 

Pamiętam, że jakiś czas temu również byłam sama, i skupiłam się na pracy, samorozwoju, czytałam książki w stylu: Jak być szczęśliwym singlem. 

Lecz w głębi duszy pragnęłam w końcu spotkać prawdziwą miłość. Życie wydawało mi się bez tego jałowe. 

Puste, pozbawione czegoś ważnego. 

Budziłam się z rana z dziwnym odczuciem rozpaczy (czy już zawsze będę sama?). 

Dopiero, kiedy wyszłam za mąż, zaszłam w ciążę moje życie nabrało sensu. 

 

Rozumiem, że mogą być osoby, które rzeczywiście twierdzą, że są szczęśliwe będąc samotne. Zastanawia mnie tylko, czy jest to szczere. Czy nie jest czasami powodowane niepowodzeniami i frustracją wynikającą z niemożności znalezienia sobie tego odpowiedniego kogoś. 

Te moje przyjaciółki angażują się np. w różnego rodzaju projekty, próbują coś tworzyć, ale zawsze odbierałam to ( jeszcze zanim mi się w życiu poukładało) jako próbę zrekompensowania sobie bycia w stałym związku. 

 

Powiedzcie mi skąd w ludziach tyle jadu w stosunku do osób, które wybrały drogę zupełnie inną, i są z tego powodu zadowolone. 

Ja np. nie odpowiedziałbym nikomu kto nie założył rodziny: a kto ci przyniesie szklankę wody na starość? 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem większość nie jest szczęśliwa. Zwykła racjonalizacja.

 

Wyjątkiem mogą być osoby, które były w długich związkach i wszystko się popsuło. Tacy ludzie być może cieszą się tym, że w końcu są sami.

 

W przypadku mężczyzn to też mnóstwo z nas nie ma po prostu opcji wejścia w związek albo wybór jest totalnie żałosny (w sensie albo kobieta X albo nikt), więc są sami i wypierają to, że chcieliby być z kimś wmawiając sobie, że samemu jest super i ewentualnie atakując tych co są w związkach.

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To są problemy ortogonalne. Szczęście człowieka pochodzi ze środka i nie zależy od tego czy jest w związku czy nie jest. Znam wielu samotników, którzy są nieszczęśliwi jak i wiele osób w związkach, które również szczęśliwe nie są.

 

Błędna jest ścieżka wnioskowania: samotny i pluje jadem we mnie-osobie w związku => jest nieszczęśliwy, dlatego mi umniejsza => ludzie samotni są nieszczęśliwi. 

 

Pierwsza implikacja jest prawdziwa, druga bezzasadna. Twoje koleżanki mogą być nieszczęśliwe, bo mają pustkę w życiu. Związek wiele by nie zmienił - na chwilę poczułyby wrzut dopaminy, ale jeśli same ze sobą nie czują się szczęśliwe, to ich spełnienie byłoby jedynie chwilowe.

 

Błędne jest też twoje postrzeganie życiowego spełnienia: albo związek, rodzina, dzieci albo pójście w 100% w karierę zawodową. Ja np. robię mnóstwo rzeczy pozazawodowych i one dostarczają mi wiele radości i wpływają na poczucie spełnienia. Praca jest tylko jednym z elementów - ważnym, ale wcale nie najważniejszym. Nawet mam wątpliwości czy w pierwszej trójce by się zmieściła...

 

A ty jesteś taka pewna, że wybrałaś partnera z miłości i prawdziwego pożądania? Bo ja mam poważne wątpliwości. Gdyby tak było, siedziałabyś sobie cicho w spokoju i żyła swoim szczęściem, a ty próbujesz w wielu tematach przekonać nas do tego, że jesteś szczęśliwa. Czy więc nie jest to racjonalizacja i próba przekonania samej siebie, że wybrało się "bezpieczną przystań", a gdzieś w głębi duszy ciągnie do czada/badboja? :)

 

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 19
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samotność jest ok, ta świadomość uwalnia.

Poczucie osamotnienia nie jest ok. Stąd uciekanie w pracę, hobby, nałogi, odreagowywanie kompulsjami wypartych potrzeb. 

Jeśli ktoś wybiera życie bez relacji romantycznych, powinien zadbać o inne relacje. Obecność ważnych ludzi jest nam w życiu potrzebna a człowiek który się izoluje, dziwaczeje. 

Lubię swoją samotność, a kiedy mam potrzebę bliskości, rozglądam się. Choć od jakiegoś czasu dosyć ostrożnie;) 

 

Czasem jest ochota zatopić się w ciszy, czasem pobyć z kimś. Na wszystko jest czas, potrzeby są różne. Nie ma się czego wstydzić. 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strasznie ogóle pytanie, nie da się na nie odpowiedzieć, bo jest zupełnie nieprecyzyjne. Kto samotny - mężczyzna czy kobieta - bo to zasadnicza różnica. W jakim wieku? 22 lat na erazmusie w Hiszpanii z przyjaciółmi czy 64 na emeryturze w starym bloku z wielkiej płyty? 

Udany związek zawsze będzie pozytywnie wpływał na samopoczucie, ale bycie "szczęśliwym" zależy od masy czynników, a nie tego czy jest się w związku. Relacja z rodziną, ludźmi wokół, praca, majątek itd. 

 

Ogólnie są osoby, które od dzieciństwa są radosne i kochają życie, i są neurotycy dla których normalnym stanem jest depresja i tak żyją całe życie. To są najważniejsze czynnik, a nie bycie lub nie bycie w związku.

 

A jeśli twoje koleżanki wyjeżdżają z takimi tekstami to powinnaś odpowiedzieć, żeby spierdalały i nie projektowały na tobie swoich lęków i porażek. Serio dla swojego komfortu. Tak to powiedziałaś, że wszystko jest okej i teraz rozmyślasz nad życiem jakiś sfrustrowanych karierowiczek. 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, JudgeMe napisał:

Pisząc samotność mam na myśli osoby, które nie są w żadnym związku, skupiają się na swojej "karierze zawodowej". 

Można być samotnym będąc w związku, można też nigdy nie czuć się samotnym, będąc "wolnym strzelcem", który życie poświęca pracy - wystarczy pasja i ludzie, którzy tę pasję podzielają.

Ja np. nigdy nie czuję się samotny będąc w podróży, wśród obcych ludzi. Natomiast wśród znajomych z dawnych lat coraz częściej czuję się wyobcowany. 

Wystarczy mieć co robić w życiu - najlepiej dla siebie, a dla innych tylko przy okazji. 

 

 

Edytowane przez zychu
  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm... @JudgeMe

Staram się nie oceniać, kto w jakim stanie jest szczęśliwy, bo wtedy mi się wydaje, że snując takie rozważania zdradzam się z tym, że ja do końca nie jestem szczęśliwa. No bo jak jesteś szczęśliwy, to po prostu sobie żyjesz zadowolony, a nie rozkminiasz, kto ma gorzej od Ciebie.

Tak jak panowie tutaj piszą, że oni są przekonani, że żonkosie im zazdroszczą tego, że nie mogą się bujać z różnymi, fajnymi panienkami, tylko muszą tyrać na rodzinkę. Nie sądzę, że tak jest.  A może i tak jest, ale skoro jestem taki szczęśliwy to po co ta potrzeba porównywania się do innych.

Z drugiej strony, mam koleżankę, która świadomie (mimo swojej atrakcyjności) nie wiąże się z nikim, bo rzeczywiście robi karierę. Ale mówimy o prawdziwej karierze. Komponuje, wygrywa konkursy ogólnopolskie, gra koncerty, w gazetach się ją opisuje jako przyszłość światowej muzyki jazzowej.

I trudno byłoby mi przypuszczać, że dziewczyna, która ma zdolności wybitne, i pamiętam ją jako osobę utalentowaną absolutnie wszechstronnie zazdrościłaby mi czegoś, co potrafi zrobić praktycznie każda kobieta - czyli zostać zapyloną.

Ja spotykając się z nią, z rozdziawioną buzią pewnie słuchałabym o jej trasach, codziennie inne państwo, co miesiąc inny kontynent - i co, opowieści o harcach moich bombelków miałyby ją wpędzić w depresję albo smuteczki. Chyba ja bardziej byłabym onieśmielona tym, czego ona dokonała ze swoim życiem, niż odwrotnie.

Dla mnie rodzina, to spełnienie. Bez rodziny nie byłabym szczęśliwa, ale ja po prostu tez od początku byłam nastawiona na założenie rodziny i nie musiałam z niczego ważnego dla mnie rezygnować. Natomiast wyobrażam sobie, że Iga Świątek już może mieć ten dylemat.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Człowiek to istota stadna i w założeniu nie powinien być samotny.

 

Ale nie jest tak, że będąc samotnym powinien się od razu powiesić. Należy też wziąć pod uwagę czy mówimy o kobiecie czy mężczyźnie. Kobiety bardziej czują potrzebę życia w społeczeństwie, ma to dla nich szczególne znaczenie. Facet, musi wiedzieć, że jest potrzebny społeczeństwu. Jeżeli praca jest satysfakcjonująca pod tym względem - jego potrzeba jest spełniona, to nie jest mu potrzebna druga połówka.

 

Samotność generuje wiele atutów. Osoba samotna niekoniecznie musi być nieszczęśliwa, trzeba jednak wiedzieć jak przeznaczyć dany czas. Doświadczenie bycia w kiepskim związku też pomaga zmienić optykę. @Yolo fajnie to opisał. Za samotnością (szczęśliwą) musi iść świadomość. A tak po chłopsku, nie ma baby, jest dużo czasu :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minutes ago, Amperka said:

[...] Tak jak panowie tutaj piszą, że oni są przekonani, że żonkosie im zazdroszczą tego, że nie mogą się bujać z różnymi, fajnymi panienkami, tylko muszą tyrać na rodzinkę. Nie sądzę, że tak jest.

Ja myślę, że nie zazdroszczą bujania się z panienkami, natomiast mogą zazdrościć bujania się z kolegami i robienia rzeczy interesujących.

Jeśli ktoś chce się przekonać, jakie szczęście daje mężczyźnie rodzina, niech przejdzie się w pogodny dzień w miejsce, gdzie spacerują rodziny z dziećmi - i spogląda w oczy mężczyznom prowadzącym wózek dziecięcy, czy pilnującym dziecka bawiącego się na placu zabaw. Pouczające. Ten widok nie wzbudza pragnienia, by być na ich miejscu.

 

14 minutes ago, antyrefleks said:

Człowiek to istota stadna i w założeniu nie powinien być samotny.

Też jestem tego zdania. Ale zbiorowość typu mąż, żona, dzieci, to jeszcze nie stado. Moim zdaniem dla mężczyzny brak kolegów, z którymi się lubimy (lub brak możliwości spędzania z nimi odpowiednio dużo czasu), jest bez porównania trudniejszy do zniesienia niż brak tzw. partnerki i dzieci.

Edytowane przez Ambroży
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z doświadczenia powiem że szczęście zależy także od tego jakie mamy oczekiwania wobec własnego życia, oraz czy potrafimy się cieszyć małymi rzeczami. Dlatego mamy obecnie tyle rozczarowanych życiem i nieszczęśliwych ludzi bo media jak nigdy pompują w nas poczucie bycia nikim i zmuszają do porównywania się z wyimaginowanymi wizerunkami znanych ludzi. A tak naprawdę człowiek nie potrzebuje wiele do życia, większość i tak jest na pokaz. Tylko pytanie dla kogo? 

 

Prawdopodobnie kobiety odczuwają bycie singielkami gorzej niż mężczyźni bo taka nasza natura. Jako facet który od kilku lat nie był w związku nie uważam żeby jakkolwiek mi to przeszkadzało. Tak naprawdę właśnie nie będąc w związku jestem zdecydowanie bardziej zadowolony ze swojego życia niż jak w nim byłem. Spokój wewnętrzny jaki mam w sobie od czasu rozstania to coś pięknego. Związek to prawie zawsze zamęt i bałagan, chyba że na początku jak jeszcze hormony działają. 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, JudgeMe napisał:

Pisały coś w stylu: nie masz doświadczenia zawodowego. A jak cię zostawi, to będziesz sama wychowywać dziecko? Jak będziesz się utrzymywać? 

Chcesz dziecku zgotować takie piekło? A skąd wiesz, czy nie będzie on miał jakiegoś wypadku czy ty? Z kim się wychowa dziecko? Do końca życia będziesz ponosiła za nie odpowiedzialność! Nie poznaję cię! Jesteś inną osobą!

Może zazdrościły?;)

 

Byłem sam, to byłem nieszczęśliwy, byłem w paru związkach byłem nieszczęśliwy, teraz jestem w dłuższym i nic nowego nie stwierdzę jak tylko to, że to nic nie zmienia, przynajmniej  moim przypadku. Jasne na początku jest euforia, ale to minie. Szczęście, nawyk radości z chwili, moim zdaniem nie ma innej recepty.

Edytowane przez Pietryło
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

48 minut temu, Yolo napisał:

Samotność jest ok, ta świadomość uwalnia.

Poczucie osamotnienia nie jest ok.

Dokładnie. To jest istota tego pytania. Bycie samotnym  a czuć sie osamotnionym. Mnostwo ludzi w związku czuje się jakby byli samotni, a duzo singli korzysta  z zycia i ma paczkę przyjaciół i znajomych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy jestem szczęśliwszy sam niż byłbym z kimś z kim nadawałbym na tych samych falach - nie.

 

Czy jestem szczęśliwszy niż 90procent żonatych, których spotkałem w życiu - ZDECYDOWANIE TAK.

 

Samemu że sobą też trzeba umieć być zadowolonym inaczej nic ci nie da druga osoba.

 

1 godzinę temu, JudgeMe napisał:

 

Pisały coś w stylu: nie masz doświadczenia zawodowego. A jak cię zostawi, to będziesz sama wychowywać dziecko? Jak będziesz się utrzymywać? 

Chcesz dziecku zgotować takie piekło? A skąd wiesz, czy nie będzie on miał jakiegoś wypadku czy ty? Z kim się wychowa dziecko? Do końca życia będziesz ponosiła za nie odpowiedzialność! Nie poznaję cię! Jesteś inną osobą!

 

 

Przecież to ból dupy typowych p0lek, których nie chce zapłodnić nikt kogo życie wykracza poza Netflix.

 

Je to bardzo boli że nigdy mieć nie będą.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Ambroży napisał:

Ja myślę, że nie zazdroszczą bujania się z panienkami, natomiast mogą zazdrościć bujania się z kolegami i robienia rzeczy interesujących.

Jeśli ktoś chce się przekonać, jakie szczęście daje mężczyźnie rodzina, niech przejdzie się w pogodny dzień w miejsce, gdzie spacerują rodziny z dziećmi - i spogląda w oczy mężczyznom prowadzącym wózek dziecięcy, czy pilnującym dziecka bawiącego się na placu zabaw. Pouczające. Ten widok nie wzbudza pragnienia, by być na ich miejscu.

Ale już ojciec na trybunach stadionu, wspierający 12-letniego syna, grającego w piłkę, który z dumą krzyczy po zwycięstwie "moja krew" nie wygląda tak przygnębiająco.

Właśnie dlatego ja sobie nigdy nie wmawiam, że ktoś jest jakiś nieszczęśliwy, bo może akurat ktoś się wyrąbiście w swoim położeniu czuje i kładzie lachę na to, co inni sobie myślą.

 

Edytowane przez Amperka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic odkrywczego nie napiszę, oczywiście że się zgadzam z tym, że człowiek jest uwarunkowany jako zwierzę stadne. Co nie oznacza z automatu, że samotny = nieszczęśliwy. 

Oczywiście że człowiek zakochany jest na haju i jest szczęśliwy, ale za to przyjdzie rachunek późnej - kłótnie, zdrady, rozwody, alimenty, kłopoty z prawem, bezdomność itd.

 

Sam mógłbym być w związku, ale jakość kobiet spadła diametralnie - nie chcę grubych, starych ani samotnych madek. 

Byłem w kilku związkach, od ekhem przelotnych znajomości po kilkuletnie relacje. Potwierdzam - haj opada, przestajemy widzieć wersję beta i wychodzą mankamenty partnerki.

 

58 minut temu, LiptonGreen napisał:

Strasznie ogóle pytanie, nie da się na nie odpowiedzieć, bo jest zupełnie nieprecyzyjne. Kto samotny - mężczyzna czy kobieta - bo to zasadnicza różnica. W jakim wieku? 22 lat na erazmusie w Hiszpanii z przyjaciółmi czy 64 na emeryturze w starym bloku z wielkiej płyty? 

Bardzo dobra rozkmina. Samotność mężczyzn różni się diametralnie od samotności kobiet. Kobieta nigdy tak naprawdę nie jest samotna, a mężczyźni? Hmm, współczynnik samobójstw 13 na 15 to mężczyźni, pewnie tylko przypadek. 

Godzinę temu, zychu napisał:

Ja np. nigdy nie czuję się samotny będąc w podróży, wśród obcych ludzi. Natomiast wśród znajomych z dawnych lat coraz częściej czuję się wyobcowany. 

Wystarczy mieć co robić w życiu - najlepiej dla siebie, a dla innych tylko przy okazji. 

 

Zjechałem samotnie Alpy motocyklem i kilka krajów. Nie czułem się samotny. 

Ale czułem się samotny w paczce "znajomych", gdy pracując razem za granicą w grupie 4 osób i ja, te 4 zrobiły sobie imprezę beze mnie. 

Dwie osoby przyjechały do tej roboty w moim samochodzie.

1 minutę temu, Amperka napisał:

Ale już ojciec na trybunach stadionu, który wspiera 12-letniego syna, grającego w piłkę, który z dumą krzyczy po zwycięstwie "moja krew" nie wygląda tak przygnębiająco.

Temat brzmi "ludzie w związkach" a nie "bezdzietni". Sam kiedyś chciałbym mieć potomka, ale w tym systemie prawnym, w którym mogę zostać wywalony przez oszustkę z własnego domu (Twój syn także, jeśli masz lub mieć będziesz) mówię no ficking way.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, JudgeMe napisał:

Pisały coś w stylu: nie masz doświadczenia zawodowego. A jak cię zostawi, to będziesz sama wychowywać dziecko? Jak będziesz się utrzymywać? 

Też mają trochę racji, patrzą racjonalnie, chłodno na życie i stosunki DM- akurat nie obrażałbym się na to, że ktoś potrafi wywieść i uzasadnić argument.

 

1 godzinę temu, JudgeMe napisał:

Chcesz dziecku zgotować takie piekło? A skąd wiesz, czy nie będzie on miał jakiegoś wypadku czy ty? Z kim się wychowa dziecko? Do końca życia będziesz ponosiła za nie odpowiedzialność! Nie poznaję cię! Jesteś inną osobą!

Kolejny dobry, rozsądny argument, należycie uzasadniony, ot inne zdanie- tolerujmy je, gdyż należy patrzeć na dwie strony medalu życia. Nie zawsze jest wszystko cacy i należy być zabezpieczonym w jak nawiekszym stopniu w miarę na każdą niekorzystną okoliczność. Trzeba mieć serce i twardą dupę zarazem, nie ma wyjścia.

1 godzinę temu, JudgeMe napisał:

Lecz w gruncie rzeczy cisnęły mi się na usta inne słowa, coś w stylu: co Ty możesz o tym wiedzieć? Jesteś po tylu nieudanych związkach, w którym faceci traktowali Cię jakbyś była nikim.

Trochę niedojrzałe myślenie, argumenty ad personam strice. One potrafiły argument wywieść natury stricte obiektywnej, mierzalnej, a Ty atakujesz porażki życiowe kobiet, w postaci złych relacji z poprzednimi partnerami.

 

1 godzinę temu, JudgeMe napisał:

Pamiętam, że jakiś czas temu również byłam sama, i skupiłam się na pracy, samorozwoju, czytałam książki w stylu: Jak być szczęśliwym singlem. 

Lecz w głębi duszy pragnęłam w końcu spotkać prawdziwą miłość. Życie wydawało mi się bez tego jałowe. 

Dlatego plucie na rodzinę, generuje choroby psychiczne u kobiet, ale u facetów też tworzy wyobcowane podejście do natury relacji DM.

 

 

1 godzinę temu, JudgeMe napisał:

Rozumiem, że mogą być osoby, które rzeczywiście twierdzą, że są szczęśliwe będąc samotne. Zastanawia mnie tylko, czy jest to szczere

Ludzie kłamią, non stop, mową, uczynkiem i zaniedbaniem.

Może projektują sobie wizję szczęścia, sprzeczną z naturą ludzi, ale to do czasu. Wszystkie wyparte, przerobione, zracjonalizowane pierwotne uczucia, potrzeby wyjdą w nieodpowiednim momencie (po 30,40,50 r.ż.). Ludzie myślą, że z naturą są jakieś targi, umowy lub kompromisy- to nie prawda. Natury się nie oszuka, to siła/żywioł nieposkromiony przez naszych przodków i nowoczesną technologię.

Koleżanki oszukują siebie, ale nie oszukają natury i gadziego mózgu. Stworzyły sobie własne światy, które notabene są wpajane młodym ludziom (media, feminizm itp.).

Polega to na tym, że zastępują dzieci- wynikami, męża-kierownikiem, szefem a szczęście rodzinne jest kreowane jako awans zawodowy itp.

To tak jak z socjalizmem, każdy wie, że nie działa, a robi się z logiki kurtyzanę i liczy za każdym razem na pozytywne rezultaty.

"Insanity is doing the same thing over and over again and expecting different results". A. Einstein

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, DOHC napisał:

Temat brzmi "ludzie w związkach" a nie "bezdzietni". Sam kiedyś chciałbym mieć potomka, ale w tym systemie prawnym, w którym mogę zostać wywalony przez oszustkę z własnego domu (Twój syn także, jeśli masz lub mieć będziesz) mówię no ficking way.

Tak, związki są przereklamowane. Gdybym była mężczyzną na pewno nie spieszyłabym się z deklaracjami, no chyba że jakąś turbohimalajkę bym spotkała.

Trzeba sobie po prostu płynąć, żyć dzień za dniem i nie oczekiwać, że przydzielone mamy w pakiecie jakieś mistyczne szczęście. I tak skończymy wszyscy w zsypie (cytat stąd).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Amperka, podajesz skrajne przypadki osób, które robią "rzeczywiste" - czyli międzynarodowe - kariery, wzbudzają powszechny podziw etc. Nie uwzględniasz zupełnie przypadków ludzi, których np. pochłania praca naukowa albo inne pasje. Nie wmawiam żonatym, że są nieszczęśliwi, za to żonaci często próbują mnie przekonać, że czegoś mi w życiu brak, z kolei mężatki pytają: "zychu, a kiedy pora na ciebie?", "nie chciałbyś takiego bombelka?", "a mam fajna koleżankę dla ciebie". I gdy odowiadam takim, że dziękuję, ale niczego mi nie potrzeba, następuję krępująca cisza, bo nie potrafią pojąć, jak dobrze mi się żyje samemu. 

Jeszcze kiedyś żałowałem, że jedna taka himalajka nie została miłością mojego życia, ale gdy sobie pomyślę, że prawdopodobnie nie poszedłbym w kierunku, w którym idę teraz, to żal jakoś mija. Praca, nauka, rozwój i pasja - jeżeli temu się poświęcasz, to i znajdą się ludzie, z którymi będziesz miał(a) po drodze. A tak się składa, że odkąd przestałem tracić czas na kobiety, to kobiety zaczynają coraz natarczywiej się na mnie zwalać. Traktuję to jedynie jako chwilowy czasoumilacz, podbijający ego - a prawdziwego spełnienia szukam gdzie indziej, bo wiem, że na kaprysach tak niestałych istot nie należy opierać swojego szczęścia. 

 

Judgeme zdefiniowała samotność jako "nie bycie w związku", co jest typowo kobiecym traktowaniem kwestii. Tylko wspólne działanie i wspólne cele potrafią zbliżyć ludzi - a ile jest kobiet, które wspierają swoich mężczyzn? To tyle w kwestii bycia samotnym.

12 minut temu, Amperka napisał:

nie oczekiwać, że przydzielone mamy w pakiecie jakieś mistyczne szczęście. 

Ale szczęście nie jest niczym mistycznym. Jeżeli tak to definiujesz, to rzeczywiście przez resztę życia będziesz zgorzkniała, bo niczego nie będziesz potrafiła docenić.

Edytowane przez zychu
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@zychu I od razu wiadomo, że ten żonaty nie jest zadowolony ze swojego stanu. Zamiast rozkoszować się swoim szczęściem, to innym życie chce układać.

Ja się zgadzam z tym właśnie. Jak @JudgeMe zasugerowała, że te koleżanki bezdzietne są pewnie nieszczęśliwe - to w odpowiedzi dałam do zrozumienia, że nie jest żadnym wyczynem sprawić, żeby jakieś portki na gwoździu wisiały i dać się zapylić. Potem jak @DOHC pisał o nieszczęściu żonatych przy wózeczkach, to napisałam, że pewnie są momenty wzruszające i nobilitujące dla ojców. Wszystko jako wyraz buntu wobec tego, gdy myślimy, że lepiej wiemy, co komu przynosi szczęście.  A ten bunt, to poniekąd moje osobiste doświadczenia.

Od zawsze lubiłam być sama. Nie spotykam się z ludźmi dla samego spotykania - nie pamiętam, kiedy spotkałam się z kimś na jakiejś kawie, czy piwie - dla mnie to jest stres, bo ja nie wiem o czym mam gadać, czy nam się będzie kleiła rozmowa itd. Jeżeli mam wybrać jakiś fajny podcast czy spotkanie z koleżanką - to wybieram to, z czego więcej będę czerpać (czy koleżanka powie mi coś ciekawszego niż prof. Andrzej Nowak, albo generał Skrzypczak). Dlatego rozmawiam głównie z mężem, no i dzwonię do rodziców.

Lubię się spotykać w konkretnym celu. Dwa razy w tygodniu gram turnieje squasha i wypstrykuję się wtedy z tych wszystkich towarzyskich potrzeb. Mieszkam w domu na totalnym odludziu. Mój mąż całymi dniami jest w garażu, albo w gabinecie, a ja na piętrze sobie pracuję, albo z dzieciakami na działce. W tygodniu uwielbiam, jak nikogo nie ma - rozkoszuję się swoją absolutną samotnością.

I serio też mam już dosyć tych ludzi, którzy tu zjeżdżają z miasta do męża i tak strasznie mi współczują i ubolewają, że młoda, energiczna dziewczyna gdzieś na jakimś wygwizdowie, i że się tak marnuję, że na pewno czuję się taka samotna, że na pewno nie mam żadnej alternatywy, bo pewnie biedna z domu itd. Ci ludzie nie są w stanie zrozumieć, że nie rządzi mną jakieś fatum i gdybym chciała żyć w innym miejscu, to bym to zrobiła. Tak samo jak osoby samotne, gdyby chciały być w jakimkolwiek związku to kogoś by tam sobie przygruchały - jak nie z Polski, to z innego kraju.

Rozmowy dzieciatych kobitek - jak to te bez rodzin muszą czuć się niespełnione, rozmowy tych bezdzietnych - jak to te matki są zaniedbane, a ich mężowie oglądają się za nimi itd.

Jak słyszę, albo czytam takie dywagacje, to wiem, że wygłaszający je mają ze sobą problem.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, zychu napisał:

Judgeme zdefiniowała samotność jako "nie bycie w związku", co jest typowo kobiecym traktowaniem kwestii.

 

Dokładnie. I od razu stwierdziła że samotny = nieszczęśliwy/gorszy.

Nie wiem co to za "szczęście" jak widzę wkurzonych gości co muszą tyrać na bombelki i myszki czy kobiety 95% czasu z fochem na twarzy. Trzeba polubić bycie ze sobą bo to jedyna osoba z którą będziesz spędzać 100% czasu. 

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, JudgeMe napisał:

Pisząc samotność mam na myśli osoby, które nie są w żadnym związku, skupiają się na swojej "karierze zawodowej"

Według tejże definicji nie jestem osobą samotną. Nie skupiam się w swoim życiu tylko na karierze zawodowej. Spędzam w pracy jedynie 1/3 doby, pozostałe 16 godzin spędzam na innych aktywnościach: śpię, jem, spotykam się ze znajomymi, czytam książki, udzielam się na forum, ćwiczę, chodzę na basem i saunę. W weekendy jak dzisiaj mam niemal cały dzień dla siebie, robię to na co mam ochotę w towarzystwie innych lub sam. Rano byłem na basenie i saunie, potem ze znajomymi udałem się na coś do zjedzenia i pogadaliśmy sobie. Po powrocie do domu uciąłem sobie drzemkę i właśnie się obudziłem. 

 

Związek, tym bardziej małżeński z dziećmi, to zobowiązane niemal na całe życie. Mając dzieci musiałbym im poświęcać sporo czasu, im mniejsze, tym więcej. Musiałbym także poświęcać czas małżonce, wpędziłbym się w życie jakiego oczekuje ode mnie społeczeństwo, a nie ja sam i poza pracą zawodową nie miałbym zapewne czasu lub miałbym go bardzo mało na aktywności powyżej.

 

3 godziny temu, JudgeMe napisał:

Pamiętam, kiedy powiedziałam niektórym moim "przyjaciółkom" o ciąży, spotkałam się z niespotykanym dotąd jadem. 

Pisały coś w stylu: nie masz doświadczenia zawodowego. A jak cię zostawi, to będziesz sama wychowywać dziecko? Jak będziesz się utrzymywać?

Straszne głupoty opowiadają Ci te "przyjaciółki". Zmień otoczenie. Pewnie zazdroszczą Ci bogatego męża i zajścia z nim w ciążę, ponieważ od tej pory czeka Cię raczej lajtowe życie, na które one nie mogą sobie pozwolić lub źle wybrały sobie facetów. Z tego co pamiętam pracowałaś przed ciążą, więc po urlopie wychowawczym/macierzyńskim możesz do pracy wrócić. Jak Cię zostawi antymęski system bardzo szybko może zrobić z niego dostarczyciela dóbr w postaci alimentów nie tylko na dziecko, również na Ciebie, podziału majątku itp. NIe znam żadnej kobiety, która na rozwodzie wyszłaby gorzej. 

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem samotny i dobrze mi z tym. Całe dorosłe życie szukałem związku jako recepty na szczęście, a dzięki red pill oduczyłem się tego. Każdy potencjalnie nowy związek to dla mnie problem i zburzenie mojego dotychczasowego stylu życia. 

 

Jest mi dobrze tak jak jest. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy człowiek samemu może być szczęśliwy? TAK. 

Szczęście jest nawykiem cieszenia się i wdzięczności do tego trzeba wyzbyć się wszelkiego przywiązania do ludzi, rzeczy, przedmiotów, które niestety prowadzą do cierpienia. 

Z życiem w pojedynkę mają głównie problem kobiety, które są od wszystkiego uzależnione, nie pracują nad sobą i wiecznie potrzebują dawki emocji, atencji. 

Budda żeby osiągnąć oświecenie, blogostan, który nie da się opisać 

musiał zostawić za sobą żonę, dzieci, przyjaciół, dom, uporządkowane życie. 

Wyzbył się tego wszystkie nie przywiązywał się do niczego i prowadząc życie pustelnicze czuł radość, przyjemność, spokój i osiągnął poziom Boski. 

Większość ludzi natomiast uzależnia życie od innych, zapatruje się, ma poczucie braku, wstydu, chce być kimś by przykryć kompleksy szczególnie kobiety, które mają nieciekawe życia bez pasji, zainteresowań. 

Ludzie nauczcie się być sami to nie jest takie złe dopiero z tego poziomu zobaczycie jak marny jest żywot statystycznego człowieka, który praktycznie ma wszystko koło siebie a dalej nie wie dlaczego jest wiecznie smutny. 

Nie nakładajcie sobie presji, oczekiwań, że coś musicie to od was zależy jak wasze życie się potoczy. 

Cieszcie się każdym dniem jakby był on ostatnim. 

 

  • Like 6
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.