Skocz do zawartości

Żywot mężczyzny po trzydziestce


Pocztowy

Rekomendowane odpowiedzi

Co siejesz to zabierasz potem.

 

Ludzie przeceniają to, co mogą zrobić w kilka miesięcy,  a nie doceniają tego,  co mogą osiągnąć systematyczną rzetelną pracą w ciągu dwóch lat.

 

Miałem okresy które spierdolilem w swoim życiu jak i okresy ciezkiej zmudnej pracy popartej sukcesami Z wiekiem tylko pogarsza się zdolność regeneracji.

 

No i świadomość pewnych wielu spraw trzeba trzymać na wodzy, żeby nie wciągała w ciemne miejsca  umysłu. 

Edytowane przez RedChurchill
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, NoHope napisał:

W wieku 20 lat ludzie powinni eksperymentować, nawiązywać relacje, bawić się, poznawać siebie i zdobywać umiejętności.

Trzydziestka to okres posiadania rodziny, biznesu, spieniężania defacto tego co osiągnąłeś dziesięć lat wcześniej.

Czterdziestka to już jechanie bardziej siłą rozpędu.

Pięćdziesiątka i dalej to już jesień i zima życia - to już głównie walka ze swoim zdrowiem i powolne "zwijanie się".

Co za pierdoły… 30 lat życia i wymagasz spłaconego kredytu, napłodzonych bąbelków, żony i odcinania kuponów? 
Oczywiście są tacy ludzie, ale nie oszukujmy się ponad połowa polaków zarabia minimalną a kredyt teraz 3500 miesięcznie ;) 

Ja wiem, że trzeba celować wysoko ale nie zakładajmy, że każdy jest spełniającym się biznesmanem.

Całe to parcie społeczne powoduje… depresję i samobójstwa. 
Jechanie siłą rozpędu to jest koło 60 a nie 40…

 

Jakbym tak popatrzył na ten podział to powinienem chyba się po raz pierwszy wyhuśtać na 23 lata ;) 

 

Ludzie na 50 kę jeszcze wyjeżdżają do roboty za granicę harować a nie pierdzieć w domu i narzekać. 
 

A wracając do życia po 30… hormony nie szaleją, cipka spowszechniała, bardziej patrzę na kobiety jak jakiś artysta, ładne kształty, piękno zewnętrzne i wewnętrzne. 
To jest właściwie największa różnica, kondycja podobna ale prime time już raczej osiągnąłem koło 20 tki, zanim zdrowie nieco klapło. 
 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, NoHope napisał:

Bo ludzie są obecnie w chuj zdziecinniali. To przypomina te w sumie żałosne obrazy amerykańskich boomerów którzy zachowują się jak nastolatkowie.

 

Ale tak masz obecnie wielu 30 latków którzy mają mentalność i dojrzałość 20 latka to raczej jednak żałosny widok. W klubie ostatnio spotkałem 41 latkę co zachowywała się jakby miała z 21, to był po prostu smutny widok.

 

To prawda. Ludzie dziś próbują za wszelką cenę zatrzymać młodość.

Gdy już ta młodość ostatecznie ucieknie, to współcześni te młodość udają

75 letnia Glenn Close, która "twerkowała" (chyba tak się nazywa to potrząsanie dupskiem) ku uciesze o 40 lat młodszych murzynów podczas jednej z gal filmowych, to chyba najbardziej żałosny widok ostatnich lat i kwintesencja tego całego chłamowatego świata, ze starymi raszplami udającymi młódki, dziadami którzy w późnej jesieni życia udają kulturystów ubrani jak ich wnuki.

 

50 lat temu człowiek potrafił godzić się z przemijaniem, z tym że się zmienia, że pewnych rzeczy w pewnym wieku po prostu nie wypada.

Dziś wszystko wolno i wygłupić się wolno, więc hulaj dusza, piekła nie ma ...

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Ja 36 lat

-Jestem w życiowej formie fizycznej

-Jestem w życiowej formie finansowej

-Jestem w życiowej formie psychicznej

-Delkatnie odczuwam spadek SMV mimo obiektywnego jego wzrostu (kasa, forma, gra) ale wydaje mi się że to kwestia miejsca gdzie przebywam. Bo wracając do kraju znowu rwę 20 letnie fit-modelki.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@NoHope to, co napisałeś, to wpisywanie człowieka w jakiś pierdolony kierat xDD

Jak w tym dowcipie o chomiku. Co chomik musi zrobić w życiu? Najeść się, wyspać i zdechnąć.

 

Cudownie.

 

Póki metryka komuś obsesyjnie siedzi w głowie, wgrywa mu w łeb metaprogram że w wieku X coś "musi", a wieku Y czegoś "nie może", bo mu już "nie wypada", to mi, szczerze powiem, opadają ręce.

Piękna perspektywa. Na zostanie żywym trupem.

 

Edytowane przez Obliteraror
  • Like 4
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.06.2022 o 00:38, Pocztowy napisał:

Po drugie mnie naprawdę mało interesuje jakie będę miał powodzenie w Polsce w wieku 30 plus. Po medycynie mogę zostać tutaj albo pojechać do Szwajcarii Norwegii nowej Zelandii Kanady i zarabiać na tyle dobrze, żeby cały miesiąc robić najlepszy towar z rynku płatnej miłości. Wywalone, czy spodobam się jakiejś Polce na tinderze, czy oleją mnie wszytskie.

Miałem wyedytować poprzedniego posta ale są już kolejne odpowiedzi więc… możesz teraz a kto wie jak będzie za 10 lat, wystarczy, że jacyś psychopaci z rządu zadecydują, że nie i uj. Żeby pracować za granicą musisz mieć zaświadczenie o postawie etycznej czy jakoś tak. Dodatkowo nie wiadomo czy wujek Vladimir nie postanowi się wpakować do nas, w końcu cytując „Nato nie ma jak obronić państw bałtyckich” czyli po naszemu wypnie na nich dupę a czy na nas też to wiedzą tylko smutni panowie nieznani z imienia. 

 

Pomijając powyższe, całkiem trafny tok rozumowania, no może nieco przesadziłeś z tym miesięcznym karnetem w bajzlu ale posuchy nie będzie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Egregor Zeta napisał:

No widzę, że mitomania coraz lepsza...

No tak, lepiej w dniu 30 urodzin iść na samotną górę, położyć się i czekać na śmierć jak Indianin. Przecież kuśka już nie staje, z łóżka ciężko wstać. Ledwo ma się siły dojść do monopola zachlać kaca jak po imprezie studenckiej. 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@NoHope, ale pojechałeś schematem. Zapomniałęś że prawdziwy Czad nigdy nie da się usidlić kobiecie :D

 

Ja w wieku 37 lat jestem swoją najlepszą wersją siebie na przestrzeni wszystkich lat. Mentalnie lvl hardcore i wciąż pracuje nad sobą, wyglądam 10 lat młodziej. 

Nie zamierzam ciąć się bo nie udało się założyć rodziny, ja widzę to jako szanse na inne może i nawet lepsze życie.

Przede wszystkim jako szansę na wolność finansową i robienie tego co lubię, a nie tego co muszę.

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W tym roku stuknęła mi 40-tka i, pomijając kilka swoich drobnych problemów, które w żaden sposób nie wpływają na moje codzienne życie, muszę stwierdzić, że lepiej się nie czułem. Zarówno fizycznie jak i mentalnie.

 

Fizycznie: bardzo dobra kondycja ze względu na regularną aktywność od ok. 10 lat (głównie kolarstwo i pływanie). Niedawno zacząłem eksperyment z treningiem siłowym. Nie ćwiczę dla wyglądu ani powodzenia u kobiet (mam już całkowicie na to wyjebane), ale żeby spróbować czegoś innego i odrobinę się wzmocnić. To ze względu na moje nowe hobby - wkręciłem się w ściankę i choć technikę mam jako taką, to brak mi czasem zwyczajnie siły. Chcę popracować regularnie nad tym w 2022 i 2023 roku, ale bez ciśnienia, tzn. jak nie wyjdzie, to trudno. 

 

Mentalnie: stateczność i stabilizacja. Mam za sobą okres związku z GBD - totalne nakręcenie na siebie, które trwało całkiem długo (prawie 2 lata, a jeszcze kolejny rok po tych dwóch był bardzo przyzwoity), wiem "z czym to się je", przekonałem się, że to czysta biologia i nic poza tym. Nie mam red pill rage, ale w żadną "miłość" nie wierzę... Realizuję swoje zainteresowania zawodowe i pozazawodowe, nie mam w ciągu dnia wielu obowiązków, mam czas na dbanie o swoje zdrowie i stan ducha. Nie spędzają mi snu z powiek potrzeby materialne, choć - przyznaję - ja ogólnie jestem typem, który żyje dość skromnie, gdyż gadżety nie sprawiają mi od lat jakiejś większej przyjemności. Samotności w ogóle nie czuję. Wręcz nie wyobrażam sobie, jakbym miał z kimś mieszkać pod jednym dachem. Odkąd się przeprowadziłem (ok. 13 lat temu), naturalnym stanem jest dla mnie mieszkanie w pojedynkę i wiem, że nie sprawdziłbym się dzieląc z kimś dom dzień w dzień (co innego np. miłe spędzanie czasu w weekendy).

 

To, że nie założyłem rodziny i nie dałem się wtłoczyć w ten schemat, postrzegam jako swój sukces życiowy. Serio. Dwa razy w sumie byłem blisko, nawet poważnie rozważałem przeprowadzkę do miasta mojej eks (tej, z którą było GBD), nawet już mieszkania do kupienia szukałem. Na szczęście w tym samym momencie związek zaczął się poważnie sypać i dałem sobie spokój z tymi "planami" ;)

 

@Akadyjczyk Skoro podbiłeś SMV i wzbudzasz zainteresowanie u płci przeciwnej, to czemu nie możesz skupić się na okazjonalnym ruchaniu, żeby spuścić ciśnienie? Red pillowych przekonań już się nie wyzbędziesz (całe szczęście!), ale dlaczego rezygnować z miłego spędzania czasu, kiedy same się podkładają? :)

 

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Akadyjczyk napisał:

Wszystko zależy od genetyki. Przykładowo kiedy ja miałem 20 lat wyglądałem na chłopaka z gimnazjum, zerowe szanse u dziewczyn, niska samoocena. Dziś mając prawie 30 lat widzę, że jest coraz lepiej. Dziewczyny inaczej reagują, wyglądam dobrze, bez brzucha, sylwetka lekko atletyczna. Pracując jeszcze z przekonaniami czuje, że mógłbym mieć bardzo dobre rezultaty. Problem jest taki, że dawne negatywne przekonania zostały i nad tym się skupiam ;)  

Jakbym czytał swoj opis z wygladem. Well done👊👊

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Egregor Zeta napisał:

No widzę, że mitomania coraz lepsza...

To, że większość (polskich) chłopów po trzydziestce robi się tłusta, obwisła i niemrawa, nie oznacza, że nie ma ludzi w lepszej formie, z lepszymi genami i o większej dyscyplinie (regularnie ćwiczących, dobrze się odżywiających, unikających używek). U nas nawet studenciaki są coraz bardziej zapuszczone, nic dziwnego, że zgarniam ptysiom sprzed nosa co lepsze okazy. Ludzie dają mi góra 24, 25 lat (ostatnio w sobotę laska kumpla i ptysiu po trzydziestce, rok starszy ode mne), więc brzuchate ptysie nie są dla mnie realną konkurencją.

Wyspałem się, poćwiczyłem, zakwasik buraczany wypiłem, a teraz lecę nad morze, rwać młode lasencje. Taki jestem zajebisty, aż sam się sobie dziwię. :D 

 

a wy sobie prychajcie na mitomanów.

Naaraa! :D 

Edytowane przez zychu
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbliżam się powoli do 35 i zdecydowanie potwierdzam, że obiektywnie nigdy nie czułem się pewniej. Całe życie uprawiany sport, ciężka praca, niezłe jedzienie - fizycznie top. Z dziewczynami wystarczy spojrzenie, uśmiech, jakieś pytanie i są bardzo otwarte. Studia zrobiłem, jednocześnie ciężko pracowałem - zawodowo top.

 

Mentalnie? W wieku 30-kilku lat człowiek aktywny i ambitny ma już sporo doświadczeń na koncie i dużo rzeczy takiej adrenaliny nie wyzwala. Znam już blaski i cienie oraz ich cenę. W wieku 20 lat to wszystko było nieznane, popełniało się błędy i szukało rozwiązań. Teraz zupełnie nowe rzeczy nadal wyzwalają jakieś emocje, ale nie ma ich już aż tyle, więc jest spokojniej. 

 

Tylko z drugiej strony mam młodszego kolegę, który jest łysy, z nadwagą, mieszka z rodzinką u teściów. Nie umie tego zmienić i nauczył się to akceptować. Zmarnował swoje lata 20+, a teraz każda zmiana jest trudna. Jak masz 20 lat to wszystko jest łatwe. Podróż z plecakiem po Europie, nauka, praca. Jak masz 30 to już masz pewne nawyki i mentalność. Jeśli budowałeś dobre nawyki to życie będzie dobre, ale jeśli złe to będzie pod górkę ze wszystkim. W wieku 20 lat łatwo wpadać w pułapki typu, jędza w domu, długi, nadwaga, nijakość, imprezy. Moim zdaniem to jest czas na szukanie miejsca dla siebie, ale jednocześnie budowy. Jak będziesz szalał to spoko, ale potem będzie uderzenie w ścianę.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Terve napisał:

Teraz zupełnie nowe rzeczy nadal wyzwalają jakieś emocje, ale nie ma ich już aż tyle, więc jest spokojniej

Ja od 2 miesięcy praktykuję the bucket list (listę przeżyć), staram się robić nowe rzeczy, odwiedzać nowe miejsca, smakować nowych smaków itp.

 

W ciągu miesiąca robię takich rzeczy minimum 10, a nowe rzeczy mam wypisane już do grudnia. Np. pierwszy raz w życiu zrobiłem ogórki małosolne i jaram się tym mega. Z takich planów na te wakacje to np. pojechać autostopem, uszyć coś na maszynie, iść na strzelnicę, iść na ściankę, iść na kurs gitary lub perkusji, czy zwiedzić weekendowo jakaś stolicę kraju, gdzie jeszcze nie byłem. Nigdy człowiek czasu nie miał na takie rzeczy, bo kobieta, bo praca, bo jakieś tam pierdoły. 

 

A dwa: bez alko, nofap - dopaminę właśnie przy takich akcjach uzupełniam, zdecydowanie pełniej to przeżywam, świadomie i mam z tego dużo frajdy. Wcześniej przez gówniane nałogi nie cieszył mnie zapach porannej kawy, czy smak i zapach świeżo upieczonej ciepłej drożdżówki.

8 godzin temu, Terve napisał:

młodszego kolegę, który jest łysy, z nadwagą, mieszka z rodzinką u teściów

I to jest chyba podsumowanie tematu. Jedni się pogodzili z tym stanem, że 30 i wyżej to już koniec życia, świata itp. Poddali się. Zaufali społeczeństwu, schematom, wbili sobie w łeb ten shit i elo, będą tylko narzekać, że jest źle, ale sami też nic nie zrobią, aby to poprawić. Błędne koło.

comment_1656525069NIC3CCkvrwNqXIQN7M5pqy

  • Like 3
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.