Skocz do zawartości

Waloryzacja opłat za badanie techniczne.


tmr

Rekomendowane odpowiedzi

https://lewiatan.org/panie-ministrze-czas-na-zmiane-oplat-za-badania-techniczne-samochodow/

 

Hmmm...kwota 300 czy 400 zł to po 1 : kwota niewysoka jeśli chodzi o bezpieczeństwo na drodze. Tylko idąc sobie przez miasto mijam dziesiątki pojazdów z przegnitym nadwoziem. Zawsze mnie zastanawia: kto to dopuścił do ruchu. Więc czasem i rzetelność tych badań budzi wątpliwości.

 

Nie właże co tydz.pod auto, a takie badanie już kilka razy wykazało, że "coś" powinienem w aucie zrobić. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stan techniczny pojazdu był przyczyną 80 wypadków drogowych, zginęło w nich 5 osób, a rany odniosło 97. Najwięcej stwierdzono braków w oświetleniu (53,8% ogółu) oraz niesprawności układu hamulcowego (22,5% ogółu)

 

Oczywiście że nie powinno być pojazdów stwarzających zagrożenie. ALE. Musisz dokonywać opłat, masz ukryte opłaty. Ciągle milicja, podatki, paliwo. Stan pojazdów. Tymczasem drogi: gówno na patyku.

 

  • Like 8
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Realna wartość opłaty za badanie techniczne samochodu osobowego, po uwzględnieniu inflacji, wynosi obecnie nie 98 zł (w tym 23% VAT), a 15,97 zł brutto. Po odprowadzeniu podatku VAT do budżetu państwa dla stacji kontroli pojazdów pozostaje na pokrycie pozostałych kosztów działalności 12,3 zł netto od jednego badania technicznego samochodu osobowego.

Zanim zajmiemy stanowisko i rozpoczniemy dyskusję, ja poproszę o wyjaśnienie JAK...

 

98zł/1,23 = 12,30? Co?

 

Jest wprost napisane "PO ODPROWADZENIU PODATKU VAT zostaje 12,30".

 

Kto to i jak wyliczył?

 

Na jednym stanowisku do badań technicznych można skontrolować średnio 1 samochód co 30 minut.

Od 8:00 do 18:00 (przeciętne godziny otwarcia SKP w moim mieście) można przepuścić 20 samochodów. 

Oznacza to przeciętnie do 1960zł zł do kasy. Tygodniowo  11 760 (przy założeniu 6-dniowego dnia pracy stanowiska) oraz 47 040 miesięcznie.

 

Oczywiście. Utrzymanie stanowiska to 2 pracowników na etacie, koszt sprzętu, media, energia elektryczna. Wszystko się zgadza. To są KOSZTY.

Ale każdy z myślących powie, że to tylko suche wyliczenia. Żadna SKP nie ma 100% obłożenia. Więc... może spójrzmy handlowo.

Żeby biznes się zapinał musi być minimum 50% efektywności.

Nadal nie ma tylu "klientów"? Czyli SKP w danym miejscu jest ZA DUŻO!!! Kapitalizm. Rynek, popyt i podaż.

Dziękuję za uwagę.

 

 

Edytowane przez Miszka
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, DOHC napisał:

Stan techniczny pojazdu był przyczyną 80 wypadków drogowych, zginęło w nich 5 osób, a rany odniosło 97. Najwięcej stwierdzono braków w oświetleniu (53,8% ogółu) oraz niesprawności układu hamulcowego (22,5% ogółu)

Do tego stanu rzeczy, swoje dokładają też januszexy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minutes ago, tmr said:

Zawsze mnie zastanawia: kto to dopuścił do ruchu.

Kto dopuścił, to jedno.

Kto świadomie wyjeżdża gównem na drogę, wiedząc że normalnego przeglądu by nie przeszedł - to drugie. A jeśli do tego świadomie wyjedzie pojazdem z niesprawnymi hamulcami lub układem kierowniczym, powinien w razie wypadku śmiertelnego, odpowiadać za świadome zabójstwo.

 

53 minutes ago, DOHC said:

nie powinno być pojazdów stwarzających zagrożenie. ALE. Musisz dokonywać opłat, masz ukryte opłaty. Ciągle milicja, podatki, paliwo. Stan pojazdów.

Znowu: gdybyśmy mieli świadomość w narodzie taką, że ludzie sami opłaty za utrzymanie swojego samochodu na chodzie ponosiliby dobrowolnie, to nie byłaby potrzebna pałka państwowa.

Przykład Szwajcarii: typowo, zanim Szwajcar pojedzie na przegląd, to najpierw jedzie do warsztatu. Tam mu wszystko naprawiają, a przegląd staje się formalnością.

 

A u nas? Ziutek przyjeżdża do SKP, i najpierw się targuje że za 50zł chce "pieczątkę". "No dobra, stówka, zdziercy, złodzieje". A jak diagnosta mówi "pokaż pan ten samochód" to nagle okazuje się, że "pieczątka" nie jest na ten którym przyjechał, ale na ten którym bał się przyjechać, bo wie że hamulce nie działają.

 

18 minutes ago, Miszka said:

Kto to i jak wyliczył?

18 lat temu SKP miało koszt jakiś - podatek, ZUS, pensja diagnosty. Reszta to był ich zysk.

Teraz ZUS, pensje i podatki poszły w górę - przez 18 lat trochę podwyżek było.

Z oryginalnego zysku właściciela SKP został ogryzek.

 

Policzę na szybko - twierdzą że z badania zostaje 12,3zł netto. Jedno badanie to minimum 20 minut, więc stacja dziennie wykona ich 24/stanowisko (a zazwyczaj jest jedno). Miesięcznie bez niedziel, ~650 badań -> jakieś osiem tysięcy zł. 

 

Inną metodą - 650 badań po 98zł to 63700zł. Łoo Panie, ale kasa! Dobra, z tego odejmujemy podatek, składki ZUS na diagnostę i właściciela, pensję brutto diagnosty (i nadgodziny za soboty); zostaje pi razy drzwi 30 tysięcy. OC stacji, utrzymanie bieżące - zostaje około 25 tysięcy. Raty leasingów - zostaje kilkanaście tysięcy, czyli około 150 badań. Stąd po prostym przeliczeniu - jeśli stacja będzie miała obłożenie mniejsze niż 76,5%, to zysk właściciela wychodzi na zero. Potem staje się ujemny.

 

Zabawny fakt - gdyby każdego było stać na nowy samochód, który po trzech latach by zamieniał na kolejny nowy, to nikt nie musiałby jeździć na przeglądy okresowe.

25 minutes ago, Pankoneser said:

Diagności po prostu przytulają kase i na własne jak mniemam ryzyko dopuszczają do ruchu stare gnioty.

Ci, którzy im tą kasę wciskają, są zaś niewinni jak kryształ?

Stary argument o ruchaniu mężatek. Żona/diagnosta zawsze jest zła. Ale ten, co skorzysta, to już niekoniecznie... a przecież gdyby ich nie było, to i żona musiałaby być wierna, i diagnosta uczciwy ;)

 

24 minutes ago, Patton said:

swoje dokładają też januszexy

Przeglądy i dopuszczenia osobówek w Polsce, to jest oaza praworządności i uczciwości, w porównaniu do samochodów ciężarowych.

Widziałem "legalnego" TIRa z jedną sprawną tarczą hamulcową na wszystkich osiach... ale tam kasa na łapówki jest znacznie większa. A koszt przeglądu >16ton - 176zł. Autobus - 199zł.

Tak, autobus za kilka milionów, w którym koszty naprawy i części są proporcjonalnie wysokie, kosztuje 199zł. Jeden nie wymieniony klocek pokrywa koszt łapówki, i jeszcze zostaje... pokusa silna jest.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, tmr napisał:

Hmmm...kwota 300 czy 400 zł to po 1 : kwota niewysoka jeśli chodzi o bezpieczeństwo na drodze.

Powielasz bzdury.

Wystarczy obecne 99 zł i przeprowadzenie badania technicznego zgodnie z procedurą, aby wykryć niesprawności, zagrażające bezpieczeństwu na drodze. Kilka minut wystarcza na układ hamulcowy na rolkach. 3-5 min. na szarpakach żeby sprawdzić brak luzów w zawieszeniu. Jakieś 2 min, żeby opukać śrubokrętem progi sprawdzając czy nie zgniły. I po temacie. 

 

Nie od dziś wiadomo, że wielu diagnostów robi badania po znajomości. Sam często widziałem i doświadczyłem u siebie, gdy diagnoście nie chciało się przeprowadzać np. testu sprawności amortyzatorów. Inny nawet nie sprawdził hamulców na rolkach. Nie zmieni tego kwota badania technicznego, tylko konieczność zamontowania zwykłej, jednej kamery na stacji diagnostycznej. Nagrywającej obraz w pętli przez x dni.

 

Niestety mam tak zidiociałe społeczeństwo, że wielu pożytecznych dla rządu idiotów, przyklasnęło by i 500 zł za badanie techniczne. Ku chwale lewackiej propagandy, w której tylko najbogatszych i rządzących będzie stać na zakup i eksploatację samochodu. Zaś masy mają żreć trawę i jeździć na rowerze. 

Edytowane przez Morfeusz
  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Morfeusz napisał:

Wystarczy obecne 99 zł i przeprowadzenie badania technicznego zgodnie z procedurą, aby wykryć niesprawności, zagrażające bezpieczeństwu na drodze. Kilka minut wystarcza na układ hamulcowy na rolkach. 3-5 min. na szarpakach żeby sprawdzić brak luzów w zawieszeniu. Jakieś 2 min, żeby opukać śrubokrętem progi sprawdzając czy nie zgniły. I po temacie. 

Potwierdzam. Mieliśmy na warsztacie też diagnostykę, sprawdzić auto we dwóch to dosłownie pięć minut roboty. Wszystko wykonują maszyny, jedynie robi się oględziny spodu, przewodów hamulcowych, czy nie ma ewidentnych usterek i stan zawieszenia, układu kierowniczego. 

 

 

Jeśli chodzi o "przymykanie oka" to zależy od diagnosty. 

Dementuję (to co było u nas, co było gdzieś - nie gwarantuję) gadanie, że trupy przechodziły przegląd. Ale też bez przesady, jak poszła żarówka pod tablicą czy coś w tym stylu to nikt nie robił wykładów o tym, że może dojść do katastrofy w ruchu lądowym. 

W sumie to bym powiedział, że u nas byli nadgorliwi diagności. Przyjeżdżało małe lekkie auto typu fiat uno, hamulce bębnowe i szok, że komputer pokazuje słabe hamulce w hamulce żyleta. I zbierało się całe kondominium konsultując co tu zrobić. A jeden ciągnął za ręczny tak, że wydarł mechanizm ręcznego. 

Wam też pierdolą, że auta elektryczne są super eko, a spalinowe złe. Radzę zachować zdrowy rozsądek i samemu dociekać prawdy, a wyjątki? Znajdą się wszędzie. 

 

Umiar przede wszystkim i zdrowy rozsądek. 

Odnośnie 

4 godziny temu, tmr napisał:

Tylko idąc sobie przez miasto mijam dziesiątki pojazdów z przegnitym nadwoziem

to zależy. Są auta typu ford transit na ramie, gdzie rama ma być zdrowa jako element konstrukcyjny. 

Tak samo skorodowane nadkole nie przeszkadza w bezpieczeństwie, ba, są auta z nadkolami z tworzywa jak  Megane 2 czy LR Freelander. 

Czasem po zimie potrafi wyjść spora korozja. Coraz więcej ludzi wyjeżdża, i zostawiają auta. Pamiętam to m.in z czasów szkolnych, gdzie stały czyjeś nie używane auta bo ten czy tamten wyjechał. 

 

Jak pokazałem wyżej, zły stan techniczny jest przyczyną mniej niż stu wypadków rocznie. 

 

A to ewidentny skok na kasę. Tak jak z OC. Kto ma punkty, ma płacić więcej. 

Ale kto nie ma, nie zapłaci mniej.

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

300-400 ?

Czyli wracamy do "mieszkam w kraju, gdzie na każdym kroku ktoś próbuje mnie ojebać, oszukać, okraść, wykorzystując nepotyzm, korupcję, aparat władzy i przymusu urzędniczego."

 

I tak mamy zjebany system OC, opłaty paliwowe, drogowe, teraz od CO2, rejestracji, PCC, VAT, i kurwa nie wiadomo, co jeszcze wejdzie - pewnie klepnięcie eko-winiety co roku za 150+, żeby móc wjechać do miasta, oraz najdroższe autostrady post-esbecko-solidaruchowe na świecie.

 

Tak naprawdę te wszystkie obowiązkowe opłaty z widzimisie urzędasów, skorumpowanych polityków i lobbystów - powinny być powiązane z MEDIANĄ zarobków netto, i to ze wszystkich branż, nie tylko gusowe 9+, lecz wszystkie misie i jdg.

 

Powinien być średni "koszyk opłat i przymusowych danin", i ich wysokość łączna przeciętna nie powinna przekraczać 1% rocznej sumy z mediany zarobków.

1% na rzeczy całkowicie zbędne, typu rejestracje pieców, wymiana dowodów, opłata od psa - wszystko co jest tylko po to, żeby czuć żelazną pięść państwa - max 1% rocznie.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś z was jeździ na przeglądy na stację diagnostyczną która jest tylko stacją diagnostyczna a nie jest częścią jakiegoś warsztatu? 

Ja na przeglądy jeżdżę 23lata w jedno miejsce i niestety jeden mój ulubiony diagnosta już odszedł, drugi pan którego kojarzę od początku też jest w porządku. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Morfeusz napisał:

 

Niestety mam tak zidiociałe społeczeństwo, że wielu pożytecznych dla rządu idiotów, przyklasnęło by i 500 zł za badanie techniczne. Ku chwale lewackiej propagandy, w której tylko najbogatszych i rządzących będzie stać na zakup i eksploatację samochodu. Zaś masy mają żreć trawę i jeździć na rowerze. 

W punkt brachu.

 

Gdyby przeciętny Polak nie zapierdalał za miskę ryżu, to nie oszczędzałby na swoim bezpieczeństwie.

Edytowane przez Chcni
Literówka
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Morfeusz said:

diagnoście nie chciało się przeprowadzać np. testu sprawności amortyzatorów

Badanie składu spalin. Albo prawidłowości ustawienia świateł.

A badanie w dwie osoby, to podwójny koszt pensji - ma sens jedynie, gdy SKP jest obok warsztatu i akurat jest ktoś pod ręką.

1 hour ago, DOHC said:

jak poszła żarówka pod tablicą czy coś w tym stylu to nikt nie robił wykładów

Czasami metodą niektórych warsztatów jest "znajdowanie" czegoś, z czym nie można wypuścić pojazdu, i trzeba "na miejscu naprawić".

Raz już musiałem blondynkę ratować z takich zabaw "panów diagnostów z warsztatu".

O przeterminowanej gaśnicy za 100zł, czy wymianie żarówki w tablicy za 40zł nie wspomnę - ta SKP już splajtowała.

6 minutes ago, Chcni said:

Gdyby przeciętny Polak nie zapierdalał za miskę ryżu, to nie oszczędzałby na swoim bezpieczeństwie.

Są tacy, co międląc parę tysięcy w zwitku, furą za 100k+, żałują na nowe klocki bo "3mm to jeszcze dużo zostało".

W niektórych przypadkach, żadna kwota na koncie nie wyprosi wsi z człowieka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, MaxMen napisał:

Czy ktoś z was jeździ na przeglądy na stację diagnostyczną która jest tylko stacją diagnostyczna a nie jest częścią jakiegoś warsztatu? 

Ja na przeglądy jeżdżę 23lata w jedno miejsce i niestety jeden mój ulubiony diagnosta już odszedł, drugi pan którego kojarzę od początku też jest w porządku. 

 

Tak.  Od kilku lat jeżdzę na stację, która nie jest częścią zakladu. Zreszta mnie to dziwi...Mieć spory garaż/hale i tylko zajmować się przeglądami

Jeździłem do warsztatu, który miał stację. 

Zostawiałem auto. Prosiłem, że w przypadku stwierdzenia usterek  niech to naprawią. 

Dużo jeżdze. I muszę mieć sprawne pojazdy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faktem jest, że cena 98 zł powinna zostać podwyższona. Do powiedzmy 150-200 zł max. Ja osobiście nie znam stacji diagnostycznej która podbija na "gębę" może to wynika z faktu, że mieszkam w mieście gdzie ogólny stan pojazdów jest dobry i są relatywnie młode.  Domyślam się, że problem istnieje raczej w małych wsiach gdzie każdy się zna i jakoś te trupki jeżdżą i są przepychane do "następnej klasy". 

Patrząc na to co się dzieje i wzrost kosztów życia to na wsiach wcale lepiej nie będzie...   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kespert Wiadomo, znajdą się i tacy, którzy będą oszczędzać na wszystkim nawet będąc zarobionym. Ale zakładam, że większość ludzi nie mając dylematu czy wymienić klocki i żreć przez miesiąc suchary, nie zastanawiałaby się tylko pojechała prosto do warsztatu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie no bez jej.

Jeszcze kilkanaście lat temu to przegląd, jak pizze do domu przywozili. Teraz nie ma opcji, kumplowi ostatnio nie podbil za niedzialajace jedno dzienne światło (takie chińskie), bi skor sa zamontowane to mają działać.

 

Moze na wsiach dalej jakos łatwiej o przegląd, ale w duzych miastach już nie.

 

Ceny powinny sie roznic zaleznie od nakładu pracy, ostatnio auto sprowadzalem i przeglad trwal ponad godzinę (duzo papierkowej roboty) i za to tez bylo 98zl

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Chcni said:

zakładam, że większość ludzi nie mając dylematu czy wymienić klocki i żreć przez miesiąc suchary, nie zastanawiałaby się tylko pojechała prosto do warsztatu

Większość ludzi, czyli ci sami, którzy nigdy nie wsiądą za kółko po dużej dawce alkoholu.

Ale nadal masz sporą grupę, która klocki przeliczy na liczbę "małpek". I wyjdzie im "Łooo, ile mógłbym za to kupić!". Nie mówię o żarciu czy pieluchach dla dziecka... o alkoholu.

Policja łapie niewielki promil z tej grupy... i to i tak jest kilkuset takich DZIENNIE. https://policja.pl/pol/form/1,Informacja-dzienna.html

Ciekawe ilu z nich ma w pełni sprawne pojazdy :(

 

Szacunkowo, kilka procent pojazdów osobowych na drogach jest niesprawna w stopniu średnim lub zaawansowanym, za wiedzą kierowcy/właściciela pojazdu. I nie mam na myśli świateł czy apteczki, a właśnie układ hamulcowy / kierowniczy / amortyzatory, rzeczy które potencjalnie mogą stanowić o wypadku lub jego uniknięciu. I potem jeden wpierdoli się w drzewo bo wypadnie z równej drogi, a drugi wpierdoli się w pasy dla pieszych - kwestia statystyki.

 

Tajemnicą poliszynela jest, że osobówki i tak są w dużo lepszym stanie niż transport ciężarowy.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie jest kwestia kasy a świadomości, że niesprawny pojazd to po prostu ryzyko właściciela i reszty użytkowników dróg.

To badanie i opłata jest raczej uważany za przykry obowiązek choć pomału to się zmienia w kierunku potrzeby informacji co do stanu auta.

 

Na "mojej" stacji jest od razu warsztat więc często jadę na drugą diagnozę do mechanika, któremu ufam czy aby ktoś mnie nie chce naciągnąć.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, icman napisał:

To badanie i opłata jest raczej uważany za przykry obowiązek choć pomału to się zmienia w kierunku potrzeby informacji co do stanu auta.

 

Dla mnie właśnie takim przykrym obowiązkiem jest. Ja znam swoje, sam je naprawiam i wiem co jest sprawne, co trzeba naprawić już, a co może poczekać.

Słyszę jesli coś, stuka albo autko gorzej sie prowadzi.

 

Wkurwia mnie to polowanie na kierowców i szukanie usterek na siłę. Ostatnio bylem na przegladzie na innej stacji niz zwykle, to tam nawet kasę gosc z góry zarządzał, to już dziwki w większości biorą po 😅

Ogólnie kierowcy w PL to taka studnia bez dna, zawsze znajdzie sie jakis podatek, opłata, składka, akcyza, danina, winieta itd. byle dodatkową złotowke z kazdego kilometra ściągnąć 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koło chuja mi lata zysk właściciela stacji. 

 

Jestem zmuszony do corocznego badania auta w SKP przez ustawodawcę. Zostawiam x złotych w podatkach za paliwo, części eksploatacyjne, opłaty urzędowe (w tym skurwysyństwo aka PCC-3). Do tego płacę ponad 60 złotych więcej za przegląd instalacji LPG (notabene trwający 3 minuty).

I mam teraz mindfucka. Przecież ja też chcę jeździć sprawnym, w pełni bezpiecznym autem. Na podbicie przeglądu przyjeżdżać na zasadzie formalności. Tak jak ktoś wyżej pisał o Szwajcarach. Nawet tak zrobiłem w tym roku. Ale czemu mam za to płacić więcej, skoro wymusza to na mnie kapitan państwo? Nie lepiej byłoby na przykład zmniejszyć stawkę podatku VAT od każdego badania, żeby właściciel stacji też coś z tego miał? Nie wiem, dla mnie to logiczne, że im większe będą opłaty związane z posiadaniem samochodu, tym mniej ludzi będzie się na nie decydowało, tym mniej samochodów będzie przyjeżdżało na badanie, tym mniejsze przychody osiągnie stacja. WTF

Edytowane przez CiekawyNowego20
  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie miałem syt., w której diagnosta szukał "na siłę" usterek...dla mnie to jest faktyczne sprawdzenie ważnych elementów auta. 

Skad mam wiedzieć czy nie kończą mi się amortyzatory, nie ma luzów czy wycieków ? Mam 3 pojazdy. Różnych klas. Utwardzoną honde i bujającego się Citroena z hydro.Nie wychwycę zmian w ich zachowaniu na drodze. Usłyszę stuki, no ok. Ale uszkodzenia manszety od przegubu już nie.

Zresztą są od tego fachowcy.

Ja nie robię ich roboty, a oni mojej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, tmr napisał:

Skad mam wiedzieć czy nie kończą mi się amortyzatory, nie ma luzów czy wycieków ?

Po to jest przegląd. Ale wytłumacz mi proszę, kwestię 

 

11 godzin temu, tmr napisał:

Hmmm...kwota 300 czy 400 zł to po 1 : kwota niewysoka jeśli chodzi o bezpieczeństwo na drodze

Czyli jak, amortyzatory będą sprawdzać 10x czy jak? Jak ma wzrosnąć twoje bezpieczeństwo jeśli będziesz płacił więcej?

 

To zwykły skok na kasę. Pchanie ludzi w objęcia emigracji.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.