Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Większość z was za 5,10 lat będzie mieszkała w tym samym miejscu, chodziła do tej samej pracy, jadła to samo jedzenie, jeździła tym samym samochodem, spoglądała w lustro na tę samą tłustą, niewyćwiczoną sylwetkę.

 

Większość z was za 5,10 lat dalej będzie bełkotała, próbując przypomnieć sobie słówko, gdy czarny turysta zapyta o drogę na Krakowskim rynku, większość z was dalej będzie chodziła w sandałach, większość z was dalej będzie bzykała, niestającym już z przejedzenia i przepicia miękkim kutasem tą samą brzydką małżonkę...

 

Albo....

 

Coś się zmieni.

 

Nie przeraża was ta wizja?

 

Nie czujecie frustracji, że jesteście nieudacznikami?

 

Że ciągle tyle samo zarabiacie, że stoicie w miejscu, że boicie się zagadać do obcej baby, że nigdy nie wsiądziecie do żółtego lambo, z cycatą blondi na sąsiednim siedzeniu?

 

Że nigdy nie spróbujecie naprawdę dobrego alkoholu i dobrej, czystej kokainy?

 

Że nigdy nie posmakujecie prawdziwej władzy i prawdziwych pieniędzy, nieudolnie tłumacząc wszystko wyimaginowaną duchowością?

 

UUU będę grzeczny,  to może w przyszłym wcieleniu będę miał lepsze życie!?

 

UUU będę pokorny, to może w przyszłym wcieleniu wsadzę kutasa w coś innego, aniżeli moją brzydką i grubą żonę, do jej szerokiej niczym galaktyka pochwy?!

 

Zastanówmy się nad naszym życiem.

 

Módlmy się o lepszy los!

 

Działajmy, nie w przyszłości.

 

TERAZ.

 

  • Like 19
  • Dzięki 6
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja akurat już się zastanowiłem i czystej kokainy akurat nie wezmę. Pracuję w tym samym miejscu od 10 lat, mam zupełnie inna pensję i stanowisko oraz pozycję niż wtedy. Stawiam, że za 5, 10 lat bedzie zupełnie inaczej. Mieszkam w tym samym miejscu od lat, chwalę to sobie, nie jest to coś na kredyt o zmiennej stopie, lubię swoje gniazdko. Mam gdzie się wyprowadzić, ale pewnie zrobię to jak będę w pełni gotowy szczególnie pod względem finansowym oraz chcę to zrobić pod wiek emerytalny gdy już będę mial jeszcze większą wyjebkę niż obecnie. Codziennie w ramach swoich możliwości ćwiczę i ruszam się. Nie ukrywam, że lubię piwo kraftowe i czasem otwieram butelkę czy puszkę lub wychodzę na miasto ze znajomymi na spróbowanie tego i owego. Jak obcokrajowiec pyta mnie po angielsku o drogę, zawszę odpowiadam bez mniejszego problemu, nawet gdy nie wiem jak tam dojść. Gdy mówi coś w niezruzmiałym językiem, pytam czy mówi po angielsku lub niemiecku, którym jakoś tam dukam. Uwielbiam chodzić w sandałach, szczególnie w taką porę roku, bo to zdrowe dla stóp. Dziś nawet namówiłem sobie nowe, bo te które mam już powoli się zużywają. Nie jestem ani grzeczny ani pokorny, w życiu szczególnie zawodowym, uratowało mi to kilka razy dupę. Małżonki nie mam i nie planuję, bo to dobre własnie dla nieświadomych nieudaczników. Sam dobrze przecież wiesz, że małżeństwo regularnego ruchania na dobrym poziomie nie gwarantuje. Na cholerę mi władza i pieniądze? To co mam mi wystarczy. Pozdrawiam, przegryw:D 

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 17
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pewno uderzyłeś, niejednemu w czułe struny, mnie też drasnąłeś, ale to bylo do przewidzenia skoro opisałeś 90% meskiego społeczeństwa po 30.

Cieszę sie że 3/4 twojego postu mnie nie dotyczy.

Oczywiście ta wizja mnie przerażała, gdy zdałem sobie sprawę że mój związek się kończy, to był trigger do zmian, do prwcy nad sobą i do wuzyty tutaj.

Owszem mieszkam w jednym miejscu od dziecka, ale to lubię, zwiedziłem dużo, w Europie i za wielką wodą, to ważne zeby mieć gdzie wracać. Auta zmieniam, sylwetkę poprawiam (-15kg), z dupami gadam, po angielsku spoko Jeszcze w starej pracy tkwię, tu pomału odcinam pępowinę.

 

 

"Nic się nie zmieni, dopóki nic nie zmienisz", a do zmian trzeba bodźca, akurat w maszym przypadku często jest to rozwód, zdrada itd. Po to tu jesteśmy  na forum.

Na pewno uderzyłeś, niejednemu w czułe struny, mnie też drasnąłeś, ale to bylo do przewidzenia skoro opisałeś 90% meskiego społeczeństwa po 30.

Cieszę sie że 3/4 twojego postu mnie nie dotyczy.

Oczywiście ta wizja mnie przerażała, gdy zdałem sobie sprawę że mój związek się kończy, to był trigger do zmian, do prwcy nad sobą i do wuzyty tutaj.

Owszem mieszkam w jednym miejscu od dziecka, ale to lubię, zwiedziłem dużo, w Europie i za wielką wodą, to ważne zeby mieć gdzie wracać. Auta zmieniam, sylwetkę poprawiam (-15kg), z dupami gadam, po angielsku spoko Jeszcze w starej pracy tkwię, tu pomału odcinam pępowinę.

 

 

"Nic się nie zmieni, dopóki nic nie zmienisz", a do zmian trzeba bodźca, akurat w maszym przypadku często jest to rozwód, zdrada itd. Po to tu jesteśmy  na forum.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Krugerrand napisał:

Na cholerę mi władza i pieniądze? To co mam mi wystarczy. Pozdrawiam, przegryw

Zajebiste.

Typ sam jest 'emigrasntreerm'.

Spierdolił bo sobie w PL nie radził.

Namawia ludzi do ciągłej tułaczki.

 

Życie komara jest tylko dla wąskiej grupy ludzi.

Stały własny(ten sam) kwadrat jest wpisany biologicznie w świadomości.

PRZYWIĄZANIE.

CZEŁAWIEK jest zwierzęciem terytorialnym/STADNYM.

 

Czyli emigrant jest samozwańczym wydalonym(jak kupa) gruzem z budowy mrowiska.

 

Żółte Lamborgini jest spoko, zwłaszcza jak trzeba przewieźć meblościankę typ 'goleniów'.

 

Wykapany Tata?

Czy z pełnego wytrysku?

 

Bewerllyhils 90210.

Walające się worki śmieci z słodką mordką wyczekują na rejonie  operatora śmieciarki.

Nie będę klepał po dupie 'starej tłustej żony' jako rozwiedXiony.

 

....gdybym miał wydać trochę kasy bez sensu to T92 TWARDY by jeździł wzdłuż i w poprzek po ŻÓŁTYCH LAMBO FRAJERÓW....niech sobie z ubezpieczenia wezmą.

 

Przy miękiej parówce  z odrobiną $ałatki posów jest gładki.

 

Pi i $igma z małplanety 4 kartofyle dwa kotlety.

Mocno mielone.....od pierdzenia gacie dziurawione.

A po placu latał pies i wypuszczał H2S. 

....tylko akcyzowe substancje wyskokowe.

 

  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję, że za 10 lat moje Technicsy ciągle Będą działać :).

Często naprowadzam tubylców w ich języku, sami się gubią we własnym mieście.

2 godziny temu, RENGERS napisał:

Módlmy się o lepszy los!

Beka z Typa!

19 minut temu, Tornado napisał:

Wykapany Tata?

skóra zdarta

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, zuckerfrei napisał:

Technicsy ciągle Będą

Raczej 'mohasyny' z crocodyLLa.

Teraz IMPRESIONIZMU hwiLLa.

Tutej ŁATKA.

Tam zakładka.

Z bladej twarzy jest pomadka.

.....wągłem gębę wymalował.....bliżej groty zacwałował......Z pod paproci uuj wystaje.....dymki puszcza i nadaje.

Parska, pryska, pochlupuje, do foremki krem wtryskuje.

Takie czasy.

Na starym sprzęcie wygibasy.

Trochę trzeszczy, jasna sprawa.

Volum Full, jest zabawa. 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, zuckerfrei napisał:

Twoje Miasto

Mojacwieś z tramwajami.

Miiiami.

Banany Unia prostuje.

Ogórki długie choduje.

Trochę miody dla zabicia śledzia smrodu.

Jadą tłoki jadą, ruchem posuwistym.

Układ V jest blokiem oczywistym.

Gdy kompresji czas nadchodzi.

Żaden turbo nie dogodzi.

Sprężasz, wtryskasz, odskakujesz.

Tłokiem cylindra nie blokujesz.

Cykl na ogół powtarzamy.

I przed wtryskiem znów sprężamy.

Czasem trzeba posmarować.

By cylindra nie rysować.

Ostrym rantem nie zawadzić.

Obrót wału wysterować.

By znów flirt zaserwować.

 

Cykl tak powtarzać.

Posuwisto zwrotne się nie zrażać.

 

 

 

  • Like 3
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeździłem wieloma fajnymi furami no nie lambo ale śmigło bądź gwiazda na masce się pojawiła, nie nie był to w123 czy e36 w kompocie. Na codzień mam normalne zwykłe auto, gdyby Lambo spadło mi z nieba to może bym się przejechał i je zaraz sprzedał, szkoda mi czasu na utrzymywanie tego.

 

Cycata blondynka? Nie mój typ, ale za 300zl mogę sobie przebierać. Co za różnica czy wyrwę na żółte lambo czy na 300zl, no jest różnica - w cenie.

 

Za 5-10 lat w tym samym domu? Lubię swój dom i swoją lokalizację, szczerze to nawet nie lubię podróżować, najbardziej w podróżach podoba mi się powrót na własne śmieci.

 

Zagadać do laski? Jak mi się spodoba to zagadam ale nie robię tego nagminnie przy każdej okazji, tylko gdy mam na to ochotę.

 

Z tym tłustym ciałem i miękką fujarką to nie do mnie tak, do mnie mnie :D Szczupły, w miarę wyrysowany i twardy tam gdzie trzeba, trudno mi tu jakieś kompleksy wyłapać.

 

Kokaina? A ile Ci załatwić? Z resztą jest przereklamowana strasznie, w życiu za nią nie zapłaciłem i raczej nie zapłacę, a naprawdę jakość dobra.

Mi bardzo drogie alkohole jakoś super nie smakują, whisky to ja piję bardziej dla klimatu niż dla smaku, przy dobrym towarzystwie to nawet wolę czystą.

 

Jedyna władza jaka mnie obchodzi to władza nad własną dupą, czyli żeby nikt mi się nie wtrącał i nie mówił jak mam żyć. Cóż, system monetarny, podatki i opłaty to chyba jedyne czego nie przeskoczę, ale stać mnie na to. Władza to odpowiedzialność, a ja lubię się walnąć, odpocząć kiedy chcę i mieć wyjebane na wszystko dookoła. Taką władze mam.

 

Pieniędzy zawsze będzie mało, mogłoby być wincyj bo taka ludzka natura. Nie mam parcia na penthouse w centrum nowego jorku czy innej metropolii.

 

 

@RENGERS

Ludzie mają różne charaktery, ja sobie cenię wygodę i spokój i to mam. Wiadomo pracować trzeba, ale ja w sumie nawet normy godzinowej nie wyrabiam a nie jeden może mi pozazdrościć, nie mówiąc już o beciakach wplątanych w rodzinkę. 

 

Rozumiem Twój punkt widzenia, ale on jest jak dupa - każdy ma swoją. W każdym bądź razie trzymam kciuki za realizację Twoich celów. 

 

Najgorsze co może być to chcieć a nie móc z jakiegoś powodu, chociażby zaawansowanych zobowiązań, dlatego nigdy nie zdecyduję się na rodzinę. Mnie nawet prawo za bardzo nie interesuje ale tu trzeba mieć oczy dookoła głowy. Żyje jak chce, po swojemu.

 

To jak w końcu mistrzu, przegryw czy wygryw jestem? Oceń sam.

 

  • Like 5
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, RENGERS napisał:

Większość z was za 5,10 lat będzie mieszkała w tym samym miejscu, chodziła do tej samej pracy, jadła to samo jedzenie, jeździła tym samym samochodem

Właśnie wypiłem taką samą kawę, którą piję od kilku już lat, również od kilku lat z tego samego kubka.

Pobudziła jelita więc zrobiłem klopsa jak robię to od kilkunastu lat do tej samej porcelany:D

 

 

 

7 godzin temu, RENGERS napisał:

nigdy nie spróbujecie naprawdę dobrego alkoholu

Nic nie przebije dobrze zrobionego bimbru.

 

7 godzin temu, RENGERS napisał:

nie wsiądziecie do żółtego lambo z cycatą blondi na sąsiednim siedzeniu

I jedno i drugie można wynająć na godziny za kilka stówek i próbować przejechać się po torze.

 

 

8 godzin temu, RENGERS napisał:

większość z was dalej będzie bzykała tą samą tłustą małżonkę

Niestety. :D

 

@RENGERS nie możemy wszyscy tworzyć taki życiowy chaos i nie każdemu to pasuje. Stabilizacja w pewnych kwestiach również jest cenna.

Mi po max kilkudniowych wyjazdach prawie zawsze chce się wracać do domu i odpocząć. Męczą mnie.

 

 

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak , zycie nomada jest fajne ale wg. mnie do jakiegos tam czasu . Poszalec , pozwiedzac , poznac ludzi z roznych zakatkow swiata  , zycie plynie szybko i mozna sie uzaleznic . Ale przychodzi w koncu taki moment gdzie wszystko sie yebie i zostajesz sam . Te  przelotne znajomosci sa ch.. warte jak ci np.zdrowie siada .Nawet koka tak samo nie smakuje i waclaw nie sztyenieje jak kiedys . I wtedy zdajesz sobie sprawe ze trzeba cos tu zmienic , dostosowac sie do nowych okolicznosci . 

Edytowane przez thyr
  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Miszka napisał:

Wiesz? To mi wygląda na zaburzenie.

 

Czytałem ostatnio książkę "Mantra Ciszy" i coś o tym było. Ludzie nie są zadowoleni bo szukają nowych wyzwań. A prawdziwie zadowoleni z życia żyją codzienną rutyną. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie masz rację i zgadzam się z tym. Tylko że tak około 40stki (a przypuszczam że później jeszcze bardziej) to już się nie chce. 

 

Twoje słowa poruszyłyby mnie gdybym miał 20+. Mając 2x tyle mam to w d...

 

Niemniej słusznie prawisz. Tutaj dochodzimy do przełamania własnej strefy komfortu i skłonności do ryzyka. Bez tego nie ma tychże zmian o których napisałeś.

Edytowane przez RealLife
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, RENGERS napisał:

Zastanówmy się nad naszym życiem.

 

Miałem taką postawę w wieku 18-20 lat. 

Wizja uporządkowanego życia, gdzie nic nowego się nie zdarzy, mnie przerażała.

I miałem w sobie na tyle tupetu, żeby myśleć że moja wizja jest najlepsza. 

Musi się dużo dziać, trzeba zdobywać i być w ciągłym ruchu. 

Frajer ten, który ma jedną i tę samą pracę, tkwi w nieudanej relacji czy w pn i wt je rosół, bo zostało z niedzieli. A co środę pomidorowa, bo jeszcze jest.

 

Od tamtej pory zwiedziłem sporo świata, imałem się przeróżnych rzeczy,  radziłem sobie lepiej lub gorzej. 

 

Był też czas zapuszczania korzeni, kilkunastoletnia relacja i dwoje dzieci. 

A potem znowu wszystko stanęło na głowie, rozwód i układanie życia od nowa. I kiedy myślałem że mam ogarnięte, nastepny fiolek. I znowu. 

Właściwie to nie miałem przez całe życie tyłu wyzwań, co w ciągu ostatnich 7 lat, kiedy odzyskiwałem "wolność", odzyskałem ją a potem musiałem jakoś dobrze sobą pokierować, nie mając w tym absutnie żadnych ograniczeń- rodzina, znajomi daleko i nikt nie ocenia, nie patrzy, nie próbuje wywierać wpływu. 

Tak sobie myślę że gdyby nie dzieciaki, poniosłoby mnie w świat w gorszej chwili i zaczynałbym gdzieś od nowa, robiąc coś zupełnie nowego na innym kontynencie. 

 

A ledwie dziesięć lat wcześniej (na tamtą chwilę) zaczynałem w obcym kraju bez języka i po dziesięciu latach byłem już w miejscu, gdzie prowadziłem swoją firmę i zarabiałem kilkukrotność tego co miejscowi.

To też się potem zresztą zmieniało, od niemal bankructwa i potężnych długów, do tego co dzisiaj. A moje dzisiaj świetnie procentuje i pokazuje mi że można a nawet trzeba się non stop ogarniać, wtedy efekty są zaskakujące. 

 

Dzieci są moją kotwicą, motywacją do tego by łamać własne ograniczenia. Pewnie gdyby ich nie było, nie chciałoby mi sie czasem pokonywać mocnych trudności, nie miałbym w sobie aż tyle zawziętości i uporu. 

Jeszcze pewnie nie raz życie wywinie mi koziołka, demony z przeszłości będą próbowały przejąć stery. 

Mam w tej chwili tę przewagę, że już wiem że można się po wszystkim podnieść mocniejszym kiedy budujesz siebie, wykorzystujesz swoje porażki, cierpienie i ból do tego żeby lepiej sobie radzić tu i teraz. 

 

 

Są tacy, którzy nie umieją funkcjonować inaczej niż w mocno uporządkowany sposób, są inni, wichry polne. 

Każdy ma swoją drogę i swój zestaw do przejścia. Nam się czasem wydaje że wiemy lepiej co dla kogoś dobre, ale z tym różnie bywa. 

 

Chciałeś tu pojechać negatywną motywacją, i ok. Też czasem potrzebna. 

Miej w sobie tyle pokory żeby zrozumieć, że jeśli ktoś chce sobie klepać po tyłku tę samą kobietę całe życie, to niech sobie klepie.

A jeśli nie chce ale wmontował się w kiepską relację i w niej tkwi, widać też mu to jest do czegoś potrzebne. Albo nie umie inaczej i nic z tym nie zrobisz. 

 

Ba, wcale nie musisz. 

 

Życie to taki teatr, gdzie jesteśmy jednocześnie widownią i aktorami. Szkopuł w tym, by sobie dobrze poradzić w roli, a najpierw ją świadomie wybrać.

Mieć z tego wszystkiego frajdę, pożytek i ubaw, kiedy przyrzysz się z dystansu kosmosu codziennym wysiłkom.

 

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W komentarzach widzę "deja vu" sprzed 10 lat, kiedy to zacząłem zmieniać swoje życie. Pamiętam jak z ówczesnymi przyjaciółmi podzieliłem się tym, że chcę zacząć z rozwojem osobistym, że trzeba się nauczyć podrywać kobiety, że za tym stoi pewna dynamika, którą można zrozumieć i wykorzystać. Ich reakcją na to był wkurw, mówili, że to bez sensu, że to nic nie da, obmawiali mnie za plecami itp. Dzisiaj realia są takie, że jeden z nich to alkoholik, drugi się leczy psychiatrycznie, a ja sobie teraz mogę przebierać w panienkach.

Nie mówię, to żeby się chwalić, bo myślę, że jestem i tak w co najwyżej średnim punkcie. Nie mam dużo kasy odłożonej, zarobki mam dosyć ok jako programista, ale bez szału, co do psychiki, to mam trochę rzeczy jeszcze do przerobienia. Zwiedzam świat będąc w bardzo dobrym związku, który działa na moją korzyść, nie jest źródłem dram itp.

Nie jest tak, że nie jestem zadowolony bo jestem z tego co jest. Uważam natomiast, że piszemy własną historię,  możemy bardzo wiele wyciągnąć z ograniczonego czasu albo go zaprzepaścić. Robiąc wiele, startując nowe biznesy, podróżując, poznając ludzi, doświadczając coś nowego budujemy swoją historię, mamy co wspominać. Żyjąc tak samo z roku na rok, nawet ciężko o jakiekolwiek wspomnienia, nic się nie dzieje, to jest dla mnie wegetacja. 

Co do ciężkiej pracy, to właśnie coś co buduje nam nie tylko lepsze jutro, ale też i charakter. Dla mnie podstawową wolnością jest to, że mogę robić to co chcę, że mogę panować nad sobą. Dlatego dyscyplina to wolność, jak nie kontrolujemy swojego życia to nic więcej nie będziemy kontrolować.

  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem. Wszystko zmienia się bardzo dynamicznie, za 5-10 lat mogę nie żyć albo być poszukiwanym za niespłacone mandaty. 

 

Nieudacznictwo czy nie, sporo zależy od tego, co wynieśliśmy z domu, lata programowania typu jesteś super lub jesteś śmieciem mocno nakierunkowuje każdego człowieka. 

 

Jeśli chodzi o tereny okupowane na obecną sytuację ad 2022 to bardzo prawdopodobne jest, iż większość ludzi będzie jeździć tym samym gratem i chodzić do tej samej roboty nie wartej nawet tysiąc euro. Na pewno znaczna część zubożeje, będzie karana za coraz bardziej abstrakcyjne przewinienia jak brak kagańca, a mandatu nie będzie mogła nie przyjąć (chfała pis bo po tylko kradło), co powiększy flustrację i pauperyzację społeczną. Sam miałem jeszcze pół roku temu zupełnie inne plany, 5 lat w tych niepewnych czasach to cała dekada.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, takiTomek napisał:

W komentarzach widzę "deja vu" sprzed 10 lat, kiedy to zacząłem zmieniać swoje życie.

 

Mam 50 lat więc co mogłem to już zmieniłem, reszta jest w trakcie lub w planach a tu jakiś młokos wyjeżdża mi z tym:

 

10 godzin temu, RENGERS napisał:

Większość z was za 5,10 lat spoglądała w lustro na tę samą tłustą, niewyćwiczoną sylwetkę.

 

10 godzin temu, RENGERS napisał:

Większość z was za 5,10 lat dalej będzie bzykała, niestającym już z przejedzenia i przepicia miękkim kutasem

 

Jest wielce prawdopodobne, że użytkownicy forum są powyżej średniej krajowej zarobkowej oraz w większości nie otyli.

 

Zgodziłbym się gdyby adresatami byli "większość Polaków".

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.