Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Czuje Rangers jednak stoją za tym tak potężne siły globalne (które stały za covidem na całym świecie)

MGTOW-  to dla mnie nihilizm

Antysystemowcy- bardzo źle kończą

 

Najlepsza opcja to wyjazd do Azji ale nie za rok ,dwa tylko jeszcze tej jesieni!

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm. Naszła mnie taka myśl, jeszcze rok temu sprzedałem antyki i szły bardzo dobrze. Dziś ciężko jest coś sprzedać, ludzie nie mają pieniędzy. Za 5 lat może być dużo gorzej niż jest teraz. Nie mniej kop motywacyjny do tego, aby więcej z życia wycisnąć.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym chciał coś zbudować rodzine, firmę, coś większego ode mnie. Narazie jestem jednak za słaby, więc staram się stawiać czoła swoim lękom. Czy mi się uda coś dobrego pozostawić po sobie? Jest duża szansa, że nie ale nihilizm przynajmniej dla mnie nie jest rozwiązaniem, to trucizna która powoli niszczy ci duszę aż nawet nie wiesz kiedy samemu stajesz wydmuszką.

 

W tresowanym mezczyznie autorka pisala ze facet jest jakby sluga z natury i lubi miec zobowiazania. Mysle ze to prawda, przynajmniej u mnie.

Edytowane przez NoHope
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@RENGERS, większość ludzi nigdy nie posmakuje prawdziwej władzy.

 

ale...

 

można uzyskać jak największą niezależność. A władza nad swoim życiem, to już bardzo dużo. Gdy sobie przypomnę sytuację, w których 'przejmowałem inicjatywę', to wychodzi na to, że zawsze była to reakcja obronna przed:

- próbą wejścia mi na łeb

- ogólną nieudolnością teamu, która doprowadziłaby do zawalenia ważnej sprawy

 

Władza nad innymi mnie nie kręci, wystarczy mi być panem swojego życia. Ale czasem znajdujemy się w sytuacji "albo ty zagryziesz, albo ciebie zagryzą". Nie zamierzam być zagryzionym. 

 

dzięki, @RENGERS, za fajny wpis, akurat gnuśnieję na urlopie, i od tygodnia nawet na rwaniu nie byłem. Czas to zmienić.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Kong12 napisał:

Najlepsza opcja to wyjazd do Azji ale nie za rok ,dwa tylko jeszcze tej jesieni!

Nie wiem czego oczekujecie po tej "Azji" ale możecie się bardzo zdziwić. Teraz to ze świecą szukać jakiegoś normalnego kraju ale jeśli miałbym określić prawdopodobieństwa to celuję, że komunizm padnie pierwszy w Ameryce.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Shark napisał:

Nie wiem czego oczekujecie po tej "Azji" ale możecie się bardzo zdziwić. Teraz to ze świecą szukać jakiegoś normalnego kraju ale jeśli miałbym określić prawdopodobieństwa to celuję, że komunizm padnie pierwszy w Ameryce.

Oprocz latwiejszego zycia dla bialych mezczyzn w kontekście damsko-męskim .Uważam za bardzo prawdopodobną teorię spiskową Alberta Pike(przewidział komunizm ,faszyzm  i jego praca była w publicznym muzeum).

Trzeba zauważyć że najbogatsi amerykanie  przenieśli swoje fabryki i przemysł do Chin świadomie .

Przepowiednia Pike

"

Trzecia Wojna Światowa musi się rozpocząć od przewagi różnic spowodowanych przez agentury Illuminati pomiędzy politycznymi Syjonistami oraz liderami Świata Islamu. Owa wojna musi być prowadzona w taki sposób, ze Islam (Islamski Świat Arabski) oraz polityczny Syjonizm (Państwo Izrael) wzajemnie się zniszczą.

W tym samym czasie inne państwa, ponownie podzielone w tej kwestii będą powstrzymywane do punktu kompletnego wyczerpania fizycznego, moralnego, duchowego oraz ekonomicznego.

Wypuścimy Nihilistów oraz ateistów oraz sprowokujemy niezwykły socjalny kataklizm, który w całym tym horrorze wykaże jasno i dobitnie narodom efekty absolutnego ateizmu, pochodzenie zdziczenia i najbardziej krwawe orgie.

Wtedy na każdym miejscu, wszędzie, obywatele, zmuszeni do własnej obrony przed mniejszościami etnicznymi i rewolucjonistami, będą eksterminować owych niszczycieli cywilizacji a masy pozbawione iluzji wobec chrześcijaństwa, którego boskie duchy, formujące chrześcijaństwo bez kompasu oraz kierunku, pożądających ideałów ale bez wiedzy, gdzie umieścić swoje oddanie i adorację, otrzymają rzeczywiste światło poprzez uniwersalną manifestację czystej doktryny Lucyfera, wystawionej w końcu na publiczny widok.

To wyjawienie spowoduje w rezultacie generalny reakcyjny ruch, po którym nastąpi zniszczenie chrześcijaństwa oraz ateizmuobydwu zwyciężonych oraz zniszczonych w tym samym czasie.”

 

 

Europa i Ameryki napewno bedą mocno pogrążone w wojnie domowej i szanse na przetrwanie  .Azja może być trochę oszczędzona .Gdybym miał wybierać miejsce do  Życia na następne 20 lat to albo Azja  ,Szwajcaria lub jakaś mało znacząca Wyspa .

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko ma swoją cenę a na końcu i tak może nie być satysfakcji. Zażynać się, żeby posadzić sobie plastikową blondi obok w żółtym lambo? Dlaczego zestawiłeś materializm (alko, koks, lambo, cycki) jako ideał życia człowieka, a duchowość (samorozwój) jako przegryw?

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie rozumiem ten post bo poniekąd, sam mam podobnie. Z tym, że zagrzewam trochę czasu w jednym miejscu, a po tym czasie mam dziwne wrażenie, że nie należę do tego miejsca i już mi zaczyna chodzić po głowie zmiana. 

 

Nie wiem jak u innych, ale ja mam jakby zaburzone poczucie przynależności do miejsca. Jakby ktoś mi kazał wziąć kredyt na 30 lat i chodzić do tej samej pracy z miejsca dostałbym depresji, dla mnie to jakby umrzeć. 

 

Ogólnie nie uważam, że to jest dobre bo człowiek szarpie się z samym sobą i stabilność jest wskazana, szczególnie bliżej 40-stki, a do tej już nie tak znowu daleko. Z drugiej zaś strony, przytoczona wyżej przeze mnie stabilność = śmierć wewnętrzna. 

 

Nie wiem z czego to wynika, ale mając to nie jest się wcale szczęśliwym. 

 

To rodzaj konfliktu wewnętrznego u mnie przynajmniej, tak mi się wydaje, ale co jest jego przyczyną, nie mam pojęcia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sam codziennie staram się i poświęcam większość czasu na osiąganie celów, ale posty typu ten to dla mnie tanie motywacyjne/kapitalistyczne pierdololo. 

Wiem, że ten post to hiperbola, ale jednak słowa to słowa. Mam się zacząć wstydzić bo (prawdopodobnie) nie przeżyję życia na poziomie top1% społeczeństwa? No straszne. 

Kurwa ludzie nie można tyle od siebie wymagać bo nigdy się nie poczuje człowiek spełniony. 80% społeczeństwa ledwo jest w stanie uciułać kasę na wkład własny do kredytu. To jest Polska tu naprawdę kurwa wybicie się z klasy niższej do wyższej średniej wymaga kurweskiego wysiłku. Wielu z was pracuje w IT i tak zrobienie dychy miesięcznie nie jest dla was aż takim problemem, ale w każdej innej branży to jest pierdolony sufit do którego doskakują tylko najlepsi. 

Trzeba się starać, ale nie można się biczować, bo naprawdę każde małe osiągnięcie wymaga wiele pracy. 

Zresztą mimo iż jestem młody i w chuj bym sobie chciał pozwiedzać świat, popoznawać różnych ludzi to szczęścia po 30 wypatruje w spokoju i rutynie, a nie ciągłym biegu i zmianami. Dobra żona, dzieciaki, dom, trochę hajsu, co tydzień grill/teatr/kajaki, praca którą lubię, czas wieczorem na poczytanie dobrej książki - o wiele bardziej by mnie to satysfakcjonowało niż życie na walizkach. Ale to już kwestia charakteru, pewnie dla takich jak autor posta moja wizja byłaby piekłem na Ziemi. 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Jorgen Svensson napisał:

 

Ogólnie nie uważam, że to jest dobre bo człowiek szarpie się z samym sobą i stabilność jest wskazana, szczególnie bliżej 40-stki, a do tej już nie tak znowu daleko. Z drugiej zaś strony, przytoczona wyżej przeze mnie stabilność = śmierć wewnętrzna. 

 

Nie wiem z czego to wynika, ale mając to nie jest się wcale szczęśliwym. 

 

To rodzaj konfliktu wewnętrznego u mnie przynajmniej, tak mi się wydaje, ale co jest jego przyczyną, nie mam pojęcia.

Mam go również mimo, że jestem starszy.

Dałem sobie czas na wychowanie dzieci, a teraz korci mnie aby "popróbować życia gdzie indziej".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem plany, które zacząłem realizować, ogólnie rozmyślałem, też jak to będzie wyglądać w dalszej perspektywie. Niestety tragedia jaka spotkała mnie przekreśliła to wszystko, przynajmniej na jakiś czas. Przypomniało mi to słowa @mac

"Dam wam radę przy tej okazji. Przejmujecie się kobietami, związkami, innymi pierdoletami? Poczekajcie, aż dostaniecie wyrok. Wtedy zaczyna się prawdziwa zabawa"

 

Podróże, samorealizacja, rozwój, kobiety, używki... wszystko fajna sprawa, ale jak przychodzi tragedia, ale taka, że nie idzie oddechu złapać i człowiek myśli, że tego nie udźwignie to wszystko, nie ma już absolutnie żadnego znaczenia. Moim zdaniem dopóki jest się zdrowym, ludzie z najbliższego otoczenia też i żyje się w miarę, to wtedy wygrało się życie.

  • Like 11
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Pietryło napisał:

Niestety tragedia jaka spotkała mnie przekreśliła to wszystko, przynajmniej na jakiś czas

Kurde cumplu, mam nadzieję, że się to jakoś ułoży. Trzymam kciuki.

30 minut temu, Pietryło napisał:

Moim zdaniem dopóki jest się zdrowym, ludzie z najbliższego otoczenia też i żyje się w miarę, to wtedy wygrało się życie

Właśnie, ale punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Nie każdy takie rzeczy dostrzega i ma je za pewnik i coś oczywistego (mam na myśli zdrowie).

 

Ja też miałem taki moment niedawno w swoim życiu, że musiałem zrobić rachunek sumienia, bo diagnoza nie była pewna. Sam siebie zaskoczyłem, bo przyjąłem to ze spokojem, a wszelkie rozważania były na zasadzie że wiele w życiu przeżyłem, jestem za to wdzięczny, doceniam ile dobrych rzeczy mnie spotkało. Na szczęście u mnie wszystko na razie jest okej, ciekawe jakbym się poczuł gdyby sytuacja inaczej finalnie się skończyła.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Jorgen Svensson napisał:

Ogólnie nie uważam, że to jest dobre bo człowiek szarpie się z samym sobą i stabilność jest wskazana, szczególnie bliżej 40-stki, a do tej już nie tak znowu daleko. Z drugiej zaś strony, przytoczona wyżej przeze mnie stabilność = śmierć wewnętrzna. 

 

Nie wiem z czego to wynika, ale mając to nie jest się wcale szczęśliwym

Wszystko wskazuje na to, że jest to skutkiem dynamizmu. Tylko (albo aż) statycy są przywiązani do miejsca, dynamicy takiego przywiązania nie mają i to są naturalne i normalne skłonności.

 

I stwierdzenie banalne, acz niekoniecznie oczywiste dla wszystkich: każdy człowiek w danym momencie znajduje się w najlepszej możliwej dla siebie pozycji. Ludzie nie podejmują dobrych i złych decyzji tylko takie, do których warunki wystąpią najszybciej. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, RENGERS napisał:

Większość z was za 5,10 lat będzie mieszkała w tym samym miejscu, chodziła do tej samej pracy, jadła to samo jedzenie, jeździła tym samym samochodem, spoglądała w lustro na tę samą tłustą, niewyćwiczoną sylwetkę.

 

Większość z was za 5,10 lat dalej będzie bełkotała, próbując przypomnieć sobie słówko, gdy czarny turysta zapyta o drogę na Krakowskim rynku, większość z was dalej będzie chodziła w sandałach, większość z was dalej będzie bzykała, niestającym już z przejedzenia i przepicia miękkim kutasem tą samą brzydką małżonkę...

 

Albo....

 

Coś się zmieni.

 

Nie przeraża was ta wizja?

 

Nie czujecie frustracji, że jesteście nieudacznikami?

 

Że ciągle tyle samo zarabiacie, że stoicie w miejscu, że boicie się zagadać do obcej baby, że nigdy nie wsiądziecie do żółtego lambo, z cycatą blondi na sąsiednim siedzeniu?

 

Że nigdy nie spróbujecie naprawdę dobrego alkoholu i dobrej, czystej kokainy?

 

Że nigdy nie posmakujecie prawdziwej władzy i prawdziwych pieniędzy, nieudolnie tłumacząc wszystko wyimaginowaną duchowością?

 

UUU będę grzeczny,  to może w przyszłym wcieleniu będę miał lepsze życie!?

 

UUU będę pokorny, to może w przyszłym wcieleniu wsadzę kutasa w coś innego, aniżeli moją brzydką i grubą żonę, do jej szerokiej niczym galaktyka pochwy?!

 

Zastanówmy się nad naszym życiem.

 

Módlmy się o lepszy los!

 

Działajmy, nie w przyszłości.

 

TERAZ.

 

Już odpier.....łem te numery , czy mogę liczyć Ferrari 458 jako lambo  ? Jak by to powiedzieć nic fascynującego nie znalazłem . Do prawdy lepszych ludzi tam nie spotkasz , lepszej wódki nie wypijesz lepszej panny nie wydymasz niż jak miałeś swoje 20 lat i żyłeś ideałami. Teraz wszystko jakieś beż smaku no może poza chwilami jak  trakacje wyłączę w aucie a nie jestem na torze :D

 

Ale  śmiało można sobie stawiać taki cel , mówiąc szczerze sam się zastanawiam czy nie kupić może 991.1

Edytowane przez Staś
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Wielki Mistrz Zakonu napisał:

Wszystko wskazuje na to, że jest to skutkiem dynamizmu. Tylko (albo aż) statycy są przywiązani do miejsca, dynamicy takiego przywiązania nie mają i to są naturalne i normalne skłonności.

 

I stwierdzenie banalne, acz niekoniecznie oczywiste dla wszystkich: każdy człowiek w danym momencie znajduje się w najlepszej możliwej dla siebie pozycji. Ludzie nie podejmują dobrych i złych decyzji tylko takie, do których warunki wystąpią najszybciej. 

Właśnie to jest ciekawe bo sam uważam się za introwertyka do tego analizatora który ciagle myśli 🤣, a ci raczej lepiej się czują w stabilnej pozycji. Myślę, że może to być pokłosie pewnego rodzaju niezależności, w sensie wiązać się z np jedybym zakładem pracy w okolicy, stawiasz dom i przez 30 lat chodzisz na sznurku u szefa, odbijesz kartę rano z myślą, że przez następne 30 lat będziesz tak robił, mnie to dosłownie przeraża wprawia w stan depresyjny. To napewno jeden z czynników, ale zapewne jest jeszcze cos jeszcze. Nie rozgryzłem tego jeszcze u siebie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Wielki Mistrz Zakonu napisał:

Tylko (albo aż) statycy są przywiązani do miejsca, dynamicy takiego przywiązania nie mają i to są naturalne i normalne skłonności.

 

50 minut temu, Jorgen Svensson napisał:

Właśnie to jest ciekawe

 

A do ludzi?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Brat Jan Do ludzi to będzie wyglądało tak, że statycy mają przywiązanie do zasad, więc wierność/przyjaźń/solidarność z drugim człowiekiem będzie dla nich wartością samą w sobie. Co do dynamików (egzo i endo), to coś co nazwiemy przywiązaniem do ludzi będzie występowało do takich, którzy umożliwiają mu realizację jego własnych dynamicznych dążeń (czyli egzo do takich, którzy ułatwiają wydawanie energii, a endo do takich, którzy ułatwiają jej oszczędzanie). Im bardziej dynamiczny charakter (w dowolną stronę) tym trwałość przywiązania jest mniejsza. Ja przynajmniej tak to widzę.

Jeszcze wartą uwagi jest sytuacja, w której mamy sympatię adoracyjną lub protekcyjną, tj. następczość klas charakteru. Występuje stereotypowo pomiędzy mistrzem a uczniem. 

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ten wpis rozumiem w taki sposób: aby nie zadowalać się byle czym. Bo jeżeli byle co cię zadowala, to do niczego sensownego w życiu nie dojdziesz. 

Nie chciałbym pod czterdziestkę powiedzieć sobie: "to co mam, już mi wystarczy". Człowiek powinien wciąż być nienasycony, ambitny i gotowy na zmiany. Nie musi to wcale oznaczać życia na pełną pizdę - tu chodzi o mentalność, abyś nie stał się dziadem, typowym polackim, co to brzuszek, kiełba i browar

 

 

Edytowane przez zychu
  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W chuju mam lambo, sztuczne cycate dupy, związki chemiczne z grupy ogłupiaczy i resztę tego gówna.

Jeśli za 10 lat będę mógł dalej zajmować się ogrodem, jeść jabłka z tego własnego ogrodu, chodzić na spacery z psem, grać z dzieciakiem w nogę, brać od czasu do czasu plecak, tarpa i ruszać w las to będę najszczęśliwszym gościem pod słońcem.

Skąd pomysł, że każdy ma marzenia wyposzczonego 16 latka, któremu śni się goła baba i auto z obrazka gumy "Turbo"?

 

Tak wiem, hiperbola itd 

Ale tak naprawdę każdy jest inny i nie każdy chce gonić do zajebania żeby mieć więcej, żeby żyć szybciej itd.

 

Edytowane przez Normik'78
  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Normik'78 napisał:

W chuju mam lambo, sztuczne cycate dupy, związki chemiczne z grupy ogłupiaczy i resztę tego gówna.

Jeśli za 10 lat będę mógł dalej zajmować się ogrodem, jeść jabłka z tego własnego ogrodu, chodzić na spacery z psem, grać z dzieciakiem w nogę, brać od czasu do czasu plecak, tarpa i ruszać w las to będę najszczęśliwszym gościem pod słońcem.

Skąd pomysł, że każdy ma marzenia wyposzczonego 16 latka, któremu śni się goła baba i auto z obrazka gumy "Turbo"?

Jak to skąd ... a skąd młodzi biorą kierunek na życie : net , reklamy etc... :D sterowanie masą

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Brat Jan napisał:

 

 

A do ludzi?

 

A do ludzi owszem. Ze "starą paczką" mam kontakt taki, że ile byśmy się nie widzieli to spoko, ale na co dzień nie utrzymujemy zażyłych stosunków w sensie nie dzwonimy do siebie czy piszemy. Nigdy nie miałem dużej paczki i wielu znajomych, bardziej 2-3 osoby z którymi można było zamienić kilka słów szczerze. 

 

Bardziej przywiązanie do kobiet niż do mężczyzn. I im jestem starszy tym więcej w sumie mam w życiu kobiet z którymi sobie lubię pogadać niż mężczyzn. Te znajomości też się wysypują po drodze. Ostatnio np rozleciała się znajomość z koleżanką z którą znałem się dość dobrze przez 5 lat przy czym przez pierwsze 8 miesięcy ją ruchałem, a potem byliśmy w czystej postaci kumplami. Z tym, że ja miałem dla niej czas zazwyczaj, a ona już nie koniecznie, więc siłą rzeczy większość tych relacji nie jest równych, przez co miałem poczucie petenta. 

 

Ja po 30-stce już lekko, a znajomi zaczynają produkować dzieci, więc tematy nam się trochę rozjeżdżają. Czas też nam się rozjeżdża. 

 

Swego czasu często przesiadywaliśmy tą paczką w jednym z lokalnych lokali (jak byłem w domu rodzinnym to prawie co dzień) i też miałem nieodparte wrażenie, że jak będę spędzał ten czas w taki sposób i z takimi ludźmi to zostanę przegrywem. Teraz oni jeżdżą na rotacje koszą kasę, mają rodziny niektórzy mieszkania już kupione za flotę, a ja w tym czasie mieszkałem w 4 województwach, zaliczyłem 2 bankructwa i teraz mierzę się z uciążliwą chorobą jako bankrut. Pytanie kto tu jest przegrywem 🤣

 

Nie wiem z czego wynikają te postawy, ale czasem człowiek nieźle się umęczy z tym. Morze z marzycielstwa...? Nie mam pojęcia...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, RENGERS napisał:

 

Nie czujecie frustracji, że jesteście nieudacznikami?

 

Odczuwam tego typu frustrację cały czas (zawodowo), szkoły konkretnej brak, dwie lewe ręce do wszystkiego (prawie). Czasem mam taką niechęć do pracowania że muszę wypić kawę przed.

Częściowo jestem zadowolony i niezadowolony ze swojego życia.

 

Edytowane przez bassfreak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.