Skocz do zawartości

Kiedy ostatnio czułeś/czułaś coś autentycznie?


Rekomendowane odpowiedzi

4 godziny temu, Spokojnie napisał:

Z ciekawości - co było punktem zapalnym, że poszłaś w tym kierunku? To wszystko co napisałaś nie jest takie oczywiste dla innych. Fajnie, że jesteś świadoma tych wszystkich wspaniałych rzeczy

Przez wiele lat cechowałam się sporym neurotyzmem, co mocno negatywnie wpływało na jakość mojego życia i relacji. Nastąpił pewien moment, jakiś impuls, w którym stwierdziłam, że jestem już na skraju wyczerpania nerwowego i albo zmienię nastawienie do rzeczywistości, albo się wykończę. Wówczas zaczęłam pochłaniać treści dotyczące mindfullness, zaczęłam też racjonalizować pewne zjawiska i zachowania i uzmysłowiłam sobie, na jak bardzo wiele aspektów nie mam wpływu (zachowania ludzi, pewne zewnętrzne zjawiska), a jak wielki wpływ mam na siebie i postrzeganie rzeczywistości. 

Schemat wyglądał w ten sposób:

Wydarzyło się coś, co wywołało we mnie silny stres  -> uznałam, że już mam dosyć takiego reagowania  -> zastanowiłam się, jak mogę tym zarządzić  -> zaczęłam szukać informacji na temat zarządzania stresem, a to doprowadziło do treści mindfullness i dotyczących treningu wdzięczności.

Potem małymi kroczkami zaczęłam wprowadzać to w życie  - zamiast skupiać się na negatywnych emocjach związanych z jakąś sytuacją, próbowałam ją zracjonalizować i spróbować wypracować rozwiązania, wyciszając emocje. Początkowo, wiadomo, z różnym skutkiem, ale nie poddawałam się i w końcu weszło mi to w nawyk. Podobnie jak wypracowanie w sobie chęci przeżywania całą sobą tego, co jest tu i teraz. Najpierw wydaje się to trudne, żmudne i nieintuicyjne, ale później jest coraz łatwiej, aż wchodzi w nawyk. To kwestia treningu i wręcz zmuszania się do łamania utartych schematów. Ale efekty są pozwalające  :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Granita napisał:

Ale efekty są pozwalające

To prawda!

 

Świetnie że w porę się zreflektowałaś, że coś jest nie tak i zaczęłaś nad tym pracować, szukać rozwiązania. Wiele osób wie, że coś nie gra, ale zwala winę na wymyślone rzeczy i dalej żyje w nieświadomości.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Spokojnie napisał:

Wiele osób wie, że coś nie gra, ale zwala winę na wymyślone rzeczy i dalej żyje w nieświadomości.

Łatwiej bowiem obronić swoje ego, zrzucając odpowiedzialność za niepowodzenia na innych/inne czynniki, co utwierdza w przekonaniu, że to nie z nami jest coś nie tak, tylko z nimi!

 

Przypomniało mi się jeszcze, co mocno pomogło mi wypracować takie a nie inne podejście:

1. Zmiana środowiska - z osób, które są  ciągle niezadowolone i swoją postawą ciągnęły mnie w dół, na osoby, przy których mogę wzrastać i które chcą wzrastać dzięki mnie.

2. Odcięcie się od treści ukazujących wyidealizowane życie - tu głównie mam na myśli różnego rodzaju portale, teraz chyba głównie Instagram. Jako ludzie wpadamy w mechanizm porównywania się i nawet gdy jesteśmy zupełnie świadomi, że dane treści mogą być wyidealizowane i ukazujące tylko idealne  życie/związki/ciała, niemające wiele wspólnego z rzeczywistością i tak wpadamy to błędne koło, automatycznie czujemy się gorzej. 

Odcięcie się od tego typu treści pozwala na budowanie poczucia własnej wartości i porównywania się do innych w nieco inny sposób - kiedy porównujemy się do kogoś, kogo np. znamy, wiemy, z czego wynikają efekty jego ciężkiej pracy, ile wyrzeczeń mogło to tę osobę kosztować, możemy się na tym inspirować, mając świadomość blasków i cieni, a nie z automatu odczuwać, że jesteśmy gorsi i idealizować tę osobę.

 

Niestety żyjemy w świecie (potrzeby) natychmiastowej gratyfikacji, która moim zdaniem docelowo prowadzi do zaburzeń psychicznych i obniżenia poczucia własnej wartości.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SzatanK

Dziękuję Szatanku. 

Byłam dziś pierwszy raz u psychologa, ale w sumie nic z tego nie wyszło, bo babka była na urlopie i przychodnia mnie nie uprzedziła. Wydębiłam chociaż receptę na środki nasenne, bo ostatnio nie dość, że sen nie daje ukojenia, to jeszcze nie mogę zasnąć. Dostałam olejek lawendowy. To chyba w ramach żartu, żeby humor poprawić. 

Następna wizyta za 3 tygodnie. 

 

Szatan, Ty sam z tego wyszedłeś, czy byłeś na jakiejś terapii? 

Edytowane przez KrólowaŁabędzi
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, KrólowaŁabędzi napisał:

Byłam dziś pierwszy raz u psychologa,

Szkoda, ale to idź następnym razem - koniecznie!

1 godzinę temu, KrólowaŁabędzi napisał:

bo ostatnio nie dość, że sen nie daje ukojenia, to jeszcze nie mogę zasnąć.

Niestety miałem identycznie. Zaś były momenty że nie wiedziałem czy usiąść, iść na spacer, biegać nie miałem i tak bo po 5 minutach byłem totalnie out, więc chodziłem na jakieś spacery głównie. Po prostu były momenty na zasadzie prawie, że szaleństwa. Ja to określałem, że mój wewnętrzny kompas jest totalnie nie działający i nie wiedziałem absolutnie co ze sobą zrobić. To było naprawdę straszne, do dzisiaj nie wiem jak ja działałem, bo w sumie totalnie nie działałem ale to totalnie. Nawet nie chcę wspominać tych czasów, bo ja po prostu nie wiem jak podołałem żyć w takim stanie wewnętrznego bagna.

(Mi pomagał spacer do lasu lub spędzanie czasu nad jeziorem albo łąki - gdzieś gdzie jest natura i nie ma ludzi lub jest ich bardzo mało)

1 godzinę temu, KrólowaŁabędzi napisał:

Szatan, Ty sam z tego wyszedłeś, czy byłeś na jakiejś terapii? 

I tak i nie.

 

To znaczy "terapię" mi dała pewna osoba, która uświadomiła mi że ja sam siebie odrzucałem. Po tym jak w sumie poczułem się w jakiś sposób kolejny raz przez kogoś odepchnięty. Poszedłem na spacer i doszło do mnie, że sam siebie porzucałem na najbardziej podstawowym i elementarnym poziomie - w zasadzie totalnym. Jeśli sama siebie odrzucasz, to jak inni mają Ciebie akceptować i pokochać, skoro nawet siebie nie masz? 

Całkiem nie dawno zrozumiałem (ale to już dawno po fakcie, po prostu szukałem odpowiedzi na to co mi dolegało) i doszedłem do tego myśląc i medytując, że działałem na bazie ochronnego ja, które ja nazywałem fałszywym. Co ciekawe, wygooglowałem i nawet faktycznie jest to nazywane "obronnym ja" w psychologii - dosłownie. Stąd trafiłem na pewne materiały jak książka "whole again" w efekcie końcowym stwierdziłem że to przyjaciel a nie wróg ta fałszywka, bo ona chroniła prawdziwie ja by się nie stać potworem czy kimś z bardzo dużymi problemami w psyche.

W gruncie rzeczy chodzi o to, że TY działasz na fałszywce, która nie istnieje i nie ma sama z siebie energii. Co za tym idzie, nie jesteś autentyczna, nie jesteś sobą i Twoje inwidualne ja, jest nie odżywione, nie wykarmione i poturbowane i na wpół martwie. A więc, co należy zrobić to pokochać bezwarunkowo tą małą królowąłabędzi w sobie. Po prostu to nie ma znaczenia, czy fizycznie warzysz 500 kilo, czy jesteś biedna, bogata, gruba czy chuda. Bo te wewnętrzne dziecko jest wygłodniałe i nie ma siły jak działać.

Nie pamiętam już jak to było ale również ta sama osoba po prostu potraktowała mnie w moim odczuciu nie odpowiednio. Byłem wkurzony, bo po prostu podobny schemat miałem całe życie.

Na następny dzień, gdy się przebudziłem to coś mi się śniło i potem się obudziłem 2 godziny później z ogromną miłością, po prostu to było jak wstrząśnięty napój, który eksplodował na około mnie. Co ciekawe mój ojciec w ten dzień wchodził do mojego pokoju dosłownie co 5/10minut i się pytał o totalnie nic nie znaczące duperele. (Interesujący fenomen)

Po raz pierwszy w życiu coś w moim sercu się ruszyło. Ja to porównałem do tego, że jakby paliwo zaczęło płynąć, czy silnik zaczął działać. Ja miałem gigantyczny deficyt miłości do siebie. Po prostu miałem 0 albo minus. I nie ma co się dziwić, bo odżywiałem moje fałszywe ja a nie te prawdziwie, plączące i wygłodniałe mojej uwagi (miałem kiedyś sen, że moje małe ja płakało i nie mogłem go uspokoić)

Wtedy totalnie nie rozumiałem o o chodzi jeszcze ze mną i gdzie leży główny problem ale okazało się, że nagle moje "Serce" działa na jakieś 5% i coś tam zaczyna płynąć.

 

Ale by się nie rozposisywać. 

Chodzi o pobudzenie energii serca, bo to jest centrum działania w Tobie. 

Możesz to zrobić tak, że ludzie będą Cię traktować jak szmatę i powiesz NIE albo sama dojdziesz do tego by zaczać być dla siebie ale tej prawdziwej siebie dobra i kochana. Musisz się pokochać bezwarunkowo niezależnie od tego co osiągnełaś czy czego nie osiągnełaś.

Tu musiałabyś poszukać informacji, jak rozbudzić samej taką miłość - (możesz na przykład sama siebie przytulić i ukochać czy postanowić, że dasz chcesz żyć w miłości własnej i nie pozwalać na chamstwo w stosunku do siebie.)

Kolejna sprawa to postawienie granic i powiedzenie sobie, że chociaż spróbujesz siebie szanować i nie pozwolisz nikomu po Tobie jechać. 

Ja sobie powiedziałem mniej wiecej coś takiego, że nie ważne czy to Jezus Chrystus, bliźniacza dusza (o ile istnieją) czy ktokolwiek, kto nie będzie mnie szanował. Nie pozwolę na to że ja daję od siebie wiele a jak zwykle jestem kopany w dupę i traktowany jak gówno. Powiedziałem sobie, że nikomu nie pozwolę na ponowne mnie złe traktowane. Co prawda nie byłem konsekwentny bo to jak pisałem, nie od razu tak działa w 100% i mam słabość do osób, które mi pomogły.

 

A więc szatan "psycholog radzi" - Zaakceptuj siebie taką jaka jesteś w tym momencie. Brzydką, biedną, grubą, obleśną, obsraną, ładną, piękną, genialną - obojętnie jak siebie widzisz. Następnie podaruj sobie miłość jakiej pragnęłaś od drugiej osoby. Pokochaj siebie.

Kolejna sprawa to powiedz, że nikt nie będzie Cię traktował jak gówno i nie pozwolisz czy to mi czy komukolwiek na chamskie traktowanie. Jak trzeba to postawisz życie na szali.

Te 3 rzeczy uda Ci się opanować to nagle zauważysz, że będziesz miała energię bo:

Będziesz ładowała prawdziwą siebie, będziesz działała jak perpetuum mobile, oraz będziesz chroniła swoich granic co oznacza tym, że Twój rezerwuar energii i bak nie będzie dziurawy jak wcześniej. Co dalej za tym idzie, nie będziesz musiała uciekać w sen. 

Ja po tym jak aktywowała mi się miłość do siebie to procentowo stwierdziłem, że mój bak zaczyna przeciekać na około 15% ale za to mogę już przynajmniej "dojechać" na 1 biegu, gdziekolwiek. Wolno bo wolno ale dojadę. 

Także, spotkasz odpowiednią osobę, która Ci dobije to się "aktywujesz" albo po prostu umrzesz lub postarasz się z psychologiem pracować nad miłością do siebie.

 

No i teraz druga część historii:

A więc, tak ta osoba nieświadomie była ostatnią cegiełką która po prostu przechyliła szalę goryczy. 

Ale cała reszta należy do mnie. Wtedy nie miałem nawet połowy tych odpowiedzi, które Ci tu przytoczyłem to dochodzenie do tego godzinami i musiałem studiować narcyzm, psychologię, archetypy, książki itd. W zasadzie byłem i jestem psychologiem dla samego siebie. Mnie nie było stać na psychologa, bo jak nie masz energii NA NIC, to ciężko pracować. Ja jedynie pracowałem i robiłem sobie wolne by żyć stosunkowo oszczędnie i dalej się leczyć na własną rękę.

Moje życie to jedno wielkie leczenie się póki co.

 

Polecam Ci wątki, które prowadzę z innymi dziewczynami, one mogą być również drogowskazem. 

Wierz mi, że już nie uciekam w sen choć są takie dni, gdzie robisz krok wstecz bo życie to jednak życie i czasem dobije ale to jak ja się teraz czuję, to jest ekstaza do tego jak byłem w tamtym okresie życia. 

 

Przejrzyj tematykę ciemnej nocy duszy oraz te wątki:

 

Tu masz na przykład o stylu przywiązania.

Idę o zakład, że masz lękliwy (anxious) albo lękliwo-unikający (fearfull avoidant)

 

Nie załuj sobie czasu i przestudiuj to wszystko. 

 

Odnajdź również swój archetyp osobowości i pomóż sobie znaleźć gdzie błądzisz.

U pewnych psychologów również możesz wykonać takie teksty.

 

Masz siebie @KrólowaŁabędzi zadbaj o siebie - ponownie staj się królową.

Życzę wiele zdrowia - postaraj się również jeść więcej owoców i ogranicz jedzenie fastfoodowe na ile jesteś w stanie.

Zadbaj również o swoją dietę, spacery, łąki, lasy, jeziora, muzyka relaksująca, odpręż nerwy i pokochaj tą małą dziewczynkę, która czeka na Twoją uwagę. Bardzo również jest ważnym byś pożegnała osoby, które są dla Ciebie bezduszne.

 

A teraz uciekam, bo muszę jutro wcześniej wstać.

Najwyżej jak coś napisz priva ale nie wiem kiedy odpiszę. Studiuj te tematy i miłość do siebie, to Ci uratuje życie. 

Studiuj również narcyzm jak miałaś kiepskie dzieciństwo, bo może ktoś w Twoim otoczeniu zaprogramował Cię na nienawiść do siebie.

 

Zdrowia.

 

 

Edytowane przez SzatanK
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętaj, że też się mogę mylić @KrólowaŁabędzi bo to mogą być różne czynniki ale to co opisałaś to mi mnie przypomina jak w pytę strzelił.

Pamiętam, że mniej więcej to było zawsze ale za granicą mi się to bardziej aktywowało. 

 

Czynnikiem jest brak działającego ośrodka energii, jakim jest serce. Ale nie pod względem fizycznym tylko to są bardziej sprawy, których nie widać.

Jeśli nie kochasz siebie, nie kochasz życia to uciekasz w "małą śmierć" w niebyt i nie czucie ale przychodzi czas jak u Ciebie, że ta forma ucieczki jest Ci odmawiana. 

To wszystko jak znam świat jest pewno również połączone z brakiem celowości i motywacji do czegokolwiek.

Zadbaj o swoje zasilanie 🙂 

 

Studiuj ten temat bo może tam tkwi Twój inwidualny szkopuł. Mogę się mylić ale gdy się podłączyłem bardziej do siebie to jakimś cudem nagle mi się poprawiło. Odwiedź fachowców, podbadaj się itd, może brak Ci witamin żelaża czy coś - nie ma co się wstydzić, szukaj własnych odpowiedzi na Twoją dolegliwość.

To co ja przedstawiłem, to jedno z rozwiązań ale u Ciebie może być co innego.

Mądrze robisz, że próbujesz sobie pomóc, to właśnie oznaka między innymi miłości do siebie - tak trzymać!

 

Zdrowiej :) 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dostaję autentycznych dreszczy, potliwości, a nawet ataku płaczu niemal za każdym razem słuchając dwóch skróconych ścieżek dźwiękowych maestro Morricone - z filmów "Dobry, zły i brzydki" oraz "Pewnego razu na Dzikim Zachodzie" S. Leone - jest na yt w wykonaniu Duńskiej Orkiestry Symfonicznej. (Oczywiście jest też parę innych kawałków wywołujących zbliżone reakcje, również tych radiowych, jednak to  przypadek szczególny i niejako "świeży"). Musiałem się pohamować z gwałceniem replaya - nawet nie żeby bardzo przeszkadzało to w normalnym życiu; mam wrażenie że za którymś razem to uczucie powszednieje, przestaje być autentyczne.

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Nie byłem do końca świadomy o co chodzi gdy pytałem Cię w innym wątku ("Pokochać siebie") o konkrety. Natomiast po ostatnim wypadzie do lasu i przeczytaniu jeszcze raz postu wprowadzającego w tym wątku, zdałem sobie sprawę, że miałeś na myśli te małe rzeczy, które nacodzień są prawie niezauważalne acz mają istotny wpływ na nas jeśli damy im chwilę uwagi. I tak o to zdjąwszy słuchawki w środku lasu, wsłuchawszy się w szum lasu poczułem coś  hmm ... kojącego, nic nie wymuszonego a rozlewacajego przyjemnie po ciele. Byłem wdzięczny, że mam nogi, które mogły mnie tu przyprowadzić, oczy, które mogły mi pokazać i uszy, które pomogły to usłyszeć.

Dzięki Bracie za te posty.

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Anna napisał:

wracam sobie do malowania

Przyciąga uwagę twarz chlopaka, podobnie jak twarz dziewczyny z obrazu który kiedyś tu umieszczałaś. 

 

2 godziny temu, Anna napisał:

Uwaga cycunie!

 

Otwieram linka jedną dłonią, drugam wsuwam do spodni przygotowany na każdą ewentualność. Wiadomo co potrafią zrobić z porządnym człowiekiem cycunie. 

 

A tu jakaś zawodniczka sumo w pulowerku!!! 

Ps. Nadzieja na przeżycie czegoś autentycznego legła w gruzach!

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, SzatanK napisał:

Jak masz jeszcze jakieś prace to prześlij nam, jeśli to nie problem.

Niestety na razie nie. Oprócz tych które już kiedyś zamieszczałam, dwie kolejne dopiero robi się:)

 

2 godziny temu, Yolo napisał:

Otwieram linka jedną dłonią, drugam wsuwam do spodni przygotowany na każdą ewentualność. Wiadomo co potrafią zrobić z porządnym człowiekiem cycunie. 

 

A tu jakaś zawodniczka sumo w pulowerku!!! 

 

I po clickbajtcie!🤦‍♀️

 

2 godziny temu, Yolo napisał:

Ps. Nadzieja na przeżycie czegoś autentycznego legła w gruzach!

🤣🤣🤣

Edytowane przez Anna
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, deomi napisał:

Ładne, ale dlaczego wystaje jej sutek przez bluzkę?`

Bo nie ma nakładek silikonowych, biustonosza na gąbce, ani wcale. Jest gorąco, wszystko wbija się w to spracowane i  utuczone ciało. Założyła też skromnie pulowerek, ale przy rozmiarze K albo J nie tak łatwo „szczegóły” ukryć.

Edytowane przez Anna
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...

Ostatnio, to kiedy pierwszy raz od dawna robiłam zdjęcia. Takie trochę artystyczne, zabytków  z przyrodą w tle.

Akurat miałam taką okazję, ze względu na promocję miejsca, gdzie znajduje się moja firma. Była piękna pogoda, pełno jesiennych liści, więc nie mogło być na to lepszego dnia. 

Kiedyś robiłam sporo zdjęć, takich bardziej amatorskich (w mojej byłej pracy też poniekąd zajmowałam się promocją), ale jakoś tego zaniechałam i zatopiłam się papierach i sprawach niby ważnych, ale jednak w ogóle nie kreatywnych.

Może wydawać się to drobną sprawą, ale tęskniłam za robieniem czegoś twórczego . Szczególnie, że przez ostatnie miesiące wykonywałam tylko pracę odtwórczą.

Zaniedbałam przez jakiś czas, swoje zainteresowania, a artystyczna ze mnie dusza, więc, to było to coś niecodziennego. Coś w czym wiem, że się sprawdzam i chciałabym między innymi tym zajmować się w przyszłości regularnie.

Fajnie, że mogę zająć się promocją firmy (na własne życzenie i dlatego, że we wcześniejszej pracy też to robiłam), czuje, że się w tym spełniam...

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

@KrólowaŁabędzi

 

Jak u psychologa, byłaś czegoś się dowiedziałaś? 

Masz chęć się podzielić jak Ci idzie, itd?

 

@Anna

Masz jeszcze jakieś prace?

Zawsze miałem słabość do artystek czy kobiet grających na instrumentach - ciekawe czy inni faceci też tak mają.

Edytowane przez SzatanK
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.