Skocz do zawartości

My - mężczyźni - niewolnicy popędu seksualnego?!


Oświecony

Rekomendowane odpowiedzi

Nie będzie to rozprawa filozoficzna, jeśli ktoś się tego spodziewał po tytule wątku. Nie od dzisiaj mam pewne rozmyślania dotyczące tego tematu. Czasami myślę, że rozmnażanie to jedyny cel istot żyjących, choć wiadomo, że [chyba] tak nie jest.

 

 

 

Do założenia tego wątku w połowie przyczynił się post RedBulla1973 w wątku alkoholowym, więc jeśli to, Bracie, przeczytasz, to może też się wypowiesz na ten temat. Pozwolę sobie co nieco zacytować z tego postu. Już wcześniej doszedłem do wniosków, do których doszedłem, ale o tym za chwilę.

 

 

 

RedBull1973 napisał:

 

"Ja piję i będę pił, bo zajebiście lubię ten stan, gdy wychodzę z domu na balety "pod wpływem". Zupełnie inaczej postrzegam wtedy muzykę, to jest coś wspaniałego."

 

 

 

Każdy zdrowy człowiek (w naszym przypadku – mężczyzna) dąży do przyjemności seksualnej. Mam wrażenie, że wszystko inne tak naprawdę nie ma znaczenia. Dążenie do seksu i przyjemności, która z niego wynika, napędza wszystko dookoła. Nie licząc całej emocjonalnej otoczki współżycia seksualnego, chodzi w zasadzie o pozbycie się napięcia, o upust nagromadzonej energii, którą oddajemy podczas wytrysku. I tak w kółko, aż do nagromadzenia się jej znowu.

 

 

 

Miałem przyjemność oglądać pewien wykład (kto chce, mogę podać link), w którym kobieta mówiła, że na wiosnę dziewczyny wytwarzają z siebie jakieś fluidy i zapachy, które mają seksualnie wpływać na mężczyzn. Tak przynajmniej zapamiętałem to z tego wykładu. Rok temu w maju, pewnego dnia sam to odczuwałem. To był zapewne też wpływ dosyć ciepłego majowego powietrza. Powszechnie wiadomo, że ludzie mają większą ochotę na seks wiosną i latem.

 

 

 

Kto z nas, mężczyzn, idąc ulicą i widząc kobiety, nie ma "tych" myśli? Przecież w ciągu kilku sekund jesteśmy w stanie oszacować, czy dana kobieta nam się fizycznie podoba (to w pierwszej kolejności) i czy poszlibyśmy z nią do łóżka. Takie są nasze pierwsze myśli. Nie myślimy wtedy, co ona ma w głowie i jaki ma charakter.

 

 

 

Jestem dosyć wrażliwy na zapach. Kobiecy zapach. Zwłaszcza ten intymny. Gdy czuję zapach kobiety ogólny jak i ten intymny, to wymiękam. Jednoznacznie ma za zadanie on doprowadzić do zbliżenia, o czym czytałem też chyba w jednej z książek Lwa-Starowicza. Intymny kobiecy zapach ma za zadanie podniecać mężczyznę.

 

 

 

Swoją drogą, po przeczytaniu opisu Adolfa w tym wątku: http://braciasamcy.pl/index.php?/topic/2297-zasady-czy-to-tylko-moje-wyobra%C5%BCenia/, trochę mi się odechciało. Nie miałem "okazji" poczuć nieprzyjemnego zapachu intymnego kobiety, ale podejrzewam, że jeszcze tego doświadczę. Słyszałem, że tzw. rybi zapach wynika z jakiejś infekcji bądź rozkładającego się moczu.

 

 

 

Oto fragment z książki Roberta B. Cialdiniego "Wywieranie wpływu na ludzi" (strona 26 w nowym poszerzonym wydaniu):

 

"Skłonność płci męskiej do otumanienia pod wpływem sygnałów godowych nie omija także naszego gatunku. Dwoje biologów z Uniwersytetu Wiedeńskiego, Astrid Juette i Karl Grammer, niepostrzeżenie poddawało młodych mężczyzn oddziaływaniu pewnych chemikaliów (zwanych kopulinami) o zapachu identycznym z wydzielanym przez kobiecą pochwę. Następnie mężczyzn tych poproszono o ocenę atrakcyjności przedstawionych im na zdjęciach kobiet. Wystawienie na kopuliny powodowało ogólny wzrost ocen i pomniejszenie rzeczywistych różnic w urodzie ocenianych kobiet ("For Women", 1999)."

 

 

 

Zastanawiałem się, dlaczego lubię muzykę rockową (w tym przypadku AOR czy melodic rock), w której są dźwięki z syntezatorów itp. Dlatego, że brzmienie tych dźwięków wywołuje u mnie stan kojarzący się z erotyką, intymnością, namiętnością, seksem itp. Te dźwięki działają na mnie seksualnie.

 

 

 

Zastanawiałem się, dlaczego lubię dekadę lat 80. Może nie w Polsce, wiadomo z jakich względów (u nas to byłaby dekada raczej lat 90.). Amerykańskie filmy z lat 80. niekoniecznie z Hollywood są nasycone erotyką. Muzyka w nich zawarta, wygląd ówczesnych ludzi, wreszcie barwy/kolorystyka/nasycenie tych obrazów (nie znam się na tym). Mam też sentyment do tych filmów, bo jako dzieciak wychowywałem się na kasetach VHS, ale znowu wiąże się to z erotyką.

 

 

 

Jeśli mnie pamięć nie myli, to Gene Simmons z KISS raz powiedział: "Muzyka KISS to muzyka seksu" (wykonując przy tym powoli ruchy frykcyjne).

 

 

 

Za chwilę będzie wiosna, potem lato. Dziewczyny zaczną pokazywać swoje wdzięki. Choćbyśmy nie wiem jak z tym walczyli, to chyba nie wygramy. Możemy to uśpić na jakiś czas, ale na dłuższą metę nie wygramy.

 

 

 

Poniżej podam przykłady kompozycji, które na mnie tak działają, ale najpierw kilka pytań.

 

 

 

RedBull1973 napisał, że będzie pił, bo lubi ten stan, gdy wychodzi z domu na "balety".

 

 

Moje pytania do was, Bracia:

 

 

1. Czy ten stan – lekkiego odurzenia alkoholowego – jest lubiany przez niektórych z was, dlatego, że wpływają na to kobiety (sama ich obecność i co z niej może wyniknąć potem, czyli taki czy inny kontakt seksualny z kobietą)? Ja też wiem, że odurzenie alkoholowe wpływa na ocenę atrakcyjności kobiet.

 

 

2. Czy gdyby na tzw. baletach nie byłoby kobiet, to czy z chęcią byście na takie balety uczęszczali? Myślę, że chyba nie. Wyobraźcie sobie, że jesteście w klubie, a tam ani jednej kobiety. Kobiet chyba dotyczy to tak samo. Gdzieś głęboko w nas to siedzi, żeby wtedy "coś" pomacać, polizać itp. Ja, tak czy tak, do klubów nie chodzę. Może kiedyś...

 

 

 

Jak ja sobie z tym radzę? Odpowiem tak, jak Robal w "Testosteronie": "Nie, no, ja staram się powstrzymywać". Poniżej jest to fragment od 1:17:40 do 1:18:15.

 

 

 

 

 

 

Przykłady tych piosenek:

 

 

1. "Too Far Gone" z filmu "And God Created Woman" z 1988 r. Fragment, który na mnie działa jest od 00:00 do 00:30.

 

 

 

 

 

 

2. Starbound - Ocean Club. Fragment od 00:00 do 01:32.

 

 

 

 

 

 

3. Y&T - Summertime Girls. Sam tytuł mówi wszystko.

 

 

 

 

 

 

4. FM - Someday.

 

 

 

 

 

 

5. Alien - Tears Don't Put Out The Fire.

 

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Oświecony
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Oświecony napisał:

Kto z nas, mężczyzn, idąc ulicą i widząc kobiety, nie ma "tych" myśli?

 

Na przykład ja.

I wiele osób, z którymi znam się długo, gdy są ze mną, to też nie wykazują nadzwyczajnego ożywienia na widok kobiety, bo wiedzą że przy mnie udawać nie trzeba. Idziemy sobie, komentujemy otoczenie, mniej więcej tyle samo uwagi przykuwa mężczyzna, kobieta, dziecko, czy pies.

 

38 minut temu, Oświecony napisał:

Każdy zdrowy człowiek (w naszym przypadku – mężczyzna) dąży do przyjemności seksualnej. Mam wrażenie, że wszystko inne tak naprawdę nie ma znaczenia. Dążenie do seksu i przyjemności, która z niego wynika, napędza wszystko dookoła.

 

Wszystko wskazuje, że jestem zdrowy. Z wyglądu mam cechy męskie, a z tym twierdzeniem się nie zgadzam. Myślę, że to co mnie wyróżnia, to przede wszystkim: nie lubię filmów! dzięki czemu tą akurat drogą nie można mi wmówić fikcji. Ja wiem, że wg tzw. racjonalnego myślenia, szczególnie gdy wierzy się w niepotwierdzony naukowo dogmat ewolucji, łatwo stwierdzić że seks musi być motorem napędowym mężczyzny. Jednak w rzeczywistości - nie jest. Dla wielu mężczyzn od seksu ważniejszy jest np. honor, docenienie przez innych ludzi, własna satysfakcja z osiągnięcia czegoś wybitnego - coś z punktu widzenia dogmatu ewolucji - idiotycznego. A jednak... Czy np. mężczyzna, który próbuje uratować obce sobie osoby z pożaru, albo pomóc wydostać się człowiekowi, pod którym załamał się lód na jeziorze (samemu ryzykując swoje życie), robi to w wyniku popędu seksualnego?

 

47 minut temu, Oświecony napisał:

"Skłonność płci męskiej do otumanienia pod wpływem sygnałów godowych nie omija także naszego gatunku. Dwoje biologów z Uniwersytetu Wiedeńskiego, Astrid Juette i Karl Grammer, niepostrzeżenie poddawało młodych mężczyzn oddziaływaniu pewnych chemikaliów (zwanych kopulinami) o zapachu identycznym z wydzielanym przez kobiecą pochwę. Następnie mężczyzn tych poproszono o ocenę atrakcyjności przedstawionych im na zdjęciach kobiet. Wystawienie na kopuliny powodowało ogólny wzrost ocen i pomniejszenie rzeczywistych różnic w urodzie ocenianych kobiet ("For Women", 1999)."

 

Ja ze zmianą swojej opini na temat ważności seksu poczekałbym np. na taki eksperyment: leci sobie finał, np. ligi europejskiej w piłce nożnej. W tym czasie, w jakimś lokalu, w którym zbierają się miłośnicy piłki nożnej, rozpylają odpowiedni zapach w pomieszczeniu, w którym nie ma telewizora. I patrzymy sobie co mężczyźni wybiorą: telewizor z piłką nożną, czy zapachy. Jak sądzisz, jaki byłby wynik tego fascynującego eksperymentu? Ja sądzę, że z meczu zrezygnowaliby tylko nieliczni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ambroży: Jeśli nie masz "tych" myśli teraz, to na pewno parę razy je miałeś. Ja też nie mam ich cały czas, ale od czasu do czasu to występuje. W moim przypadku to raczej rzadziej. Co do Twojej drugiej odpowiedzi, to napisałem, że "mam wrażenie", że energia seksualna wszystko napędza. Od czasu do czasu mam takie myśli. Z drugą częścią Twojej drugiej odpowiedzi się zgadzam.

 

 

 

A ten eksperyment? Sam jestem ciekaw. Na mnie raczej zapachy by podziałały, bo nie jestem fanem meczów piłki nożnej (co innego samemu w nią pograć z kumplami), choćby to były finały finałów. No wiesz, część z tych mężczyzn na pewno byłaby już trochę podchmielona i do tego, gdyby jakakolwiek kobieta pojawiła się w zasięgu ich wzroku (np. zobaczyliby ją zza okna), to myślę, że połowa na pewno by zrezygnowała.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdyby nie było kobiet, to i tak wychodziłbym z kumplami na drinka.

Po alkoholu ludzie się otwierają i dopiero wtedy można naprawdę szczerze pogadać o sprawach osobistych, innych niż hobby czy polityka...

 

Co do muzyki, to tak jak i Ty uwielbiam lata 80-te (syntezatory) , ale żeby łączyć to z erotyką ,to mi nigdy nie przyszło do głowy :lol:

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Energia seksualna jest według mnie motorem napędowym mężczyzn. Jednakże dużo lepiej moim zdaniem jest nie przeznaczać energii generowanej przez popęd na zaspokojenie go, bo to droga do nikąd. Niekończący się cykl potrzeby i chwilowej ulgi. Identycznie jak z nałogiem tytoniowym. Jeśli przeznaczyć wygenerowaną energię na samorozwój to skutki mogą być nieocenione. Przede wszystkim zero porno i no fap, - połączony ze skupieniem się na sobie prowadzi do takich pokładów energii, że aż mnie nosi. Brak silnych bodźców związanych z roznegliżowanymi lalkami biorącymi w każdy swój otwór co najmniej jeden potwór sprawia, że podniecać zaczyna wszystko co związane z kobietami, tymi realnymi. Brak ciśnienia by rozebrać i włożyć w dupę bo równie silnych emocji dostarcza samo przebywanie w pobliżu.
Na wszystko mam energię, wstaję z łóżka właściwie automatycznie, chęć do życia i wysiłku jest o niebo większa.
Jak to Marek pisał: przyjemność jest solą w oku życia (coś w ten deseń).

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, RedBull1973 napisał:

 

Co do muzyki, to tak jak i Ty uwielbiam lata 80-te (syntezatory) , ale żeby łączyć to z erotyką ,to mi nigdy nie przyszło do głowy :lol:

 

 

 

Spójrz, na przykład, na teksty piosenek. 90% z nich, to teksty o miłości. Sam zauważyłem, że jeśli w tytule piosenki występuje słowo "love" lub "fire" to te piosenki są świetne (przynajmniej dla mnie; nie wszystkie, wiadomo). Spójrz na teledyski z lat 80., na gesty, na zachowanie, na ubiór występujących w nich ludzi. Jak to nie ma mieć związku z erotyką/namiętnością itp.? Spójrz na szalejące dziewczyny na koncertach, na groupies zespołów. Poza tym, napisałem, że te dźwięki na mnie tak działają. Niekoniecznie muszą działać w ten sposób na innych, choć myślę, że działają, tylko te osoby sobie jeszcze tego nie uświadomiły.

 

 

 

Swoją drogą, ten cały "nasz" polski Woodstock i te zabawy w błocie. Przecież to jest tylko pretekst, żeby podotykać wpół nagich dziewcząt.

 

 

 

Vincencie, RedBull w wątku alkoholowym już dużo napisał na ten temat.

 

 

 

20 minut temu, Guliver napisał:

 

Jeśli przeznaczyć wygenerowaną energię na samorozwój to skutki mogą być nieocenione. Przede wszystkim zero porno i no fap, - połączony ze skupieniem się na sobie prowadzi do takich pokładów energii, że aż mnie nosi. Brak silnych bodźców związanych z roznegliżowanymi lalkami biorącymi w każdy swój otwór co najmniej jeden potwór sprawia, że podniecać zaczyna wszystko co związane z kobietami, tymi realnymi. Brak ciśnienia by rozebrać i włożyć w dupę bo równie silnych emocji dostarcza samo przebywanie w pobliżu.
 

 

 

Porno nie oglądam, dlatego tak działają na mnie kobiety w realu. I zgadzam się, zresztą, z całą Twoją wypowiedzą.

 

 

 

Edytowane przez Oświecony
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Oświecony napisał:

Ambroży: Jeśli nie masz "tych" myśli teraz, to na pewno parę razy je miałeś.

 

Jeśli miałem je parę razy, ale nie jest regułą, abym takie myśli miał, a do tego w każdym z tych przypadków bez problemu mogę nad sobą zapanować, to znaczy że nie jestem niewolnikiem popędu. I gdy widzę otaczającą mnie rzeczywistość, to jednak rzadko dostrzegam kogoś, kogo mógłbym podejrzewać, że tym niewolnikiem popędu jest. I nawet w tych rzadkich przypadkach i tak nie wiem, czy rzeczywiście jest niewolnikiem popędu, czy tylko stara się pokazać jak jest "męski" - według medialnego wzorca.

 

5 godzin temu, Oświecony napisał:

A ten eksperyment? Sam jestem ciekaw. Na mnie raczej zapachy by podziałały, bo nie jestem fanem meczów piłki nożnej (co innego samemu w nią pograć z kumplami), choćby to były finały finałów. No wiesz, część z tych mężczyzn na pewno byłaby już trochę podchmielona i do tego, gdyby jakakolwiek kobieta pojawiła się w zasięgu ich wzroku (np. zobaczyliby ją zza okna), to myślę, że połowa na pewno by zrezygnowała.

 

Też nie jestem wielkim fanem piłki nożnej, ale zdarzało mi się obejrzeć jakiś mecz w barze. Zazwyczaj w lokalu jest także trochę kobiet, ale mało kto się nimi interesuje, bo mężczyźni mają do oglądania coś, co bardziej ich interesuje (mecz).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Ambroży napisał:

 

Zazwyczaj w lokalu jest także trochę kobiet, ale mało kto się nimi interesuje, bo mężczyźni mają do oglądania coś, co bardziej ich interesuje (mecz).

 

 

 

 

W takich sytuacjach kobiety pewnie też wiedzą o finałach finałów jakichś rozgrywek i specjalnie tam przychodzą w nadziei, że złowi je któryś samiec. A tu, niestety... dupa. :-)

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eksperyment z rozpyleniem feromonów, czy innej substancji powtórzyłbym w miejscu gdzie przebywają same mało atracyjne kobiety. Jeśli teoria miałaby się sprawdzić to faceci powinni się rzucić na kaszaloty zgodnie z twierdzeniem, że jedynym celem życia ludzkiego jest przedłużenie istnienia gatunku.  Jeśli chodzi o mnie, to ochota na seks niezależna jest od pory roku. Kobiety zaś zacząłem  traktować jako przyjemny, choć coraz bardziej rozczarowywujący dodatek do życia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że popęd seksualny jest w naszym życiu ogromnie ważny ale właśnie to, że potrafimy się w miarę kontrolować i skierować energię na inne aktywności daje nam szansę na przeciwstawienie się manipulacyjnym zapędom kobiet.

Tak między nami Bracia, 70% historii opisanych na forum dotyczy w mniejszym lub większym stopniu konfliktów na tle seksualnym. Baby w pewnym momencie związku (chodzi mi raczej o zaawansowane związki) zamieniają się w "pierdolonego strażnika Teksasu" i zaczynają reglamentować dostęp do szpary w celu uzyskania określonych celów, długo i krótko terminowych. Tylko od naszej samczej świadomości i silnej woli zależeć będzie czy stoczymy się w otchłań pogardy i zamienimy się w skamlącego o seks pieska czy pozostaniemy twardzi i nie czuli na "teatrzyk" seksualny kobiet.

 

Ja i grupa moich oddanych kompanów rozwiązaliśmy częściowo ten problem po przez zaangażowanie się w swoje pasje, które są sportami ekstremalnymi typu : base jump, wspinaczka, kitesurfing, downhill, itp. Mi osobiście emocje związane z uprawianiem sportu dają tak mocnego kopa energetycznego, dają taki zastrzyk adrenaliny, że zaryzykuje stwierdzenie, że seks przy tym to "mały miki". I jak perska księżniczka wali fochy i "muruje" szparkę to ze spokojem odwracam się na pięcie, pozdrawiam Renatę Grabowską ;) i mam w dupie zgrzytającą zębami terrorystkę. W ten sposób można wygrać z kobietami wiele bitew, smutne jest natomiast to, że wojna z nimi toczy się dalej... (o swojej prywatnej wojnie postaram się już wkrótce co nieco napisać).

 

Co się tyczy obecności kobiet na imprezach.. KOBIETA TO BALAST ! Spotykamy się ponad od 12 lat, średnio co 2 tygodnie i bawimy się wybornie bez nich. Ogarniamy bieżące newsy z naszych wypraw, planujemy następne, trochę o sytuacji na świecie, parę nowych chamskich żarcików i... napierdalamy zespołowo w piłkarzyki aż wióry lecą. Mięcho leci bez krępacji, browary leją się gęsto, chłopcy luzują się na maksa i co ważne.. żadnych, ale to żadnych BAB. Jedynie jak jest fajna barmanka to padają komentarze w stylu  - kto i co i gdzie dałby jej do potrzymania ;) i to wszystko. Pewno wyjdę na gbura, chama i szowinistę (moja księżniczka w nerwach woła na mnie - TY HUJU !) ale generalnie kobiety mnie naprawdę nudzą. Są okrutnie przewidywalne, ich wiedza jest najczęściej bardzo ograniczona i powierzchowna, poziom humoru i autoironia są przeważnie na bardzo niskim poziomie a o wpływie Jimi Hendrixa na współczesną scenę muzyki rockowej praktycznie w ogóle nie pogadasz...no tak naprawdę to ratuje je tylko właśnie ten SEX ! Ale dla ogarniętych, w miarę inteligentnych i wkręconych w swoje pasję samców nie są niezbędne do imprezowania.

 

Czy alkohol jest niezbędny i ma na to wpływ obecność kobiet ? Zdecydowanie NIE. W naszej grandzie po prostu lubimy ten lekki szum w bani po kilku browcach i tyle, a rola alkoholu jako "dopalacz" w stosunkach z kobitami jest mocno przesadzony. Ten kij ma po prostu dwa końce, może pomóc - np. dodać odwagi ale i może też mocno zagmatwać - ja na ten przykład kiedyś tak zabalowałem, że zasnąłem w pozycji siedzącej na tronie a rozgrzana niunia stygła w pokoju obok na łóżeczku czekając grzecznie...nie doczekała się ;)

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Odświeżam wątek w celu wyjaśnienia. Tak jak wyżej chłopaki pisały, można tę energię seksualną przekierować na coś innego (i nawet trzeba), ale w końcu w którymś momencie ona się odezwie i będzie chciała kontaktu fizycznego z kobietą, a jeśli nie z kobietą, to z własną ręką. Marek niedawno zamieścił wątek, w którego tytule było wyrażenie "między żądzą a rozumem". To jest właśnie ta żądza, która od czasu do czasu w nas się odzywa, czy tego chcemy, czy nie.

 

 

Mamy teraz kwiecień. Jest ciepło. Wszystko budzi się do życia po symbolicznym zimowym umieraniu. W powietrzu czuć te feromony, które wytwarzają młode dziewczyny. To tu, to tam jakieś zalotne uśmiechy...

 

 

PS

 

Już to dawno zauważyłem, ale gdy patrzę na to z boku, to jak tu się nie śmiać? Mianowicie, często widzę, że gdy stoi jakaś dziewczyna na pasach (lub grupka dziewczyn), to kierowcy się specjalnie zatrzymują, żeby sobie na nie popatrzeć. Głowa się obraca znad jednego barku na drugi o 180 stopni. Gdy ja stoję na pasach, to zatrzyma się 1 na 20 albo jeszcze lepiej.

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Już to dawno zauważyłem, ale gdy patrzę na to z boku, to jak tu się nie śmiać? Mianowicie, często widzę, że gdy stoi jakaś dziewczyna na pasach (lub grupka dziewczyn), to kierowcy się specjalnie zatrzymują, żeby sobie na nie popatrzeć. Głowa się obraca znad jednego barku na drugi o 180 stopni. Gdy ja stoję na pasach, to zatrzyma się 1 na 20 albo jeszcze lepiej.

 

W ogóle ludzie idą na mnóstwo ustępstw itp. tylko dlatego, że ''obiektem'' takiego działania jest młoda i ładna dziewczyna. Teatrzyk kukiełkowy w rycerskim wydaniu - niektórzy by własne matki sprzedali, byle by potrzymać za cycka. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Oświecony napisał:

Już to dawno zauważyłem, ale gdy patrzę na to z boku, to jak tu się nie śmiać? Mianowicie, często widzę, że gdy stoi jakaś dziewczyna na pasach (lub grupka dziewczyn), to kierowcy się specjalnie zatrzymują, żeby sobie na nie popatrzeć. Głowa się obraca znad jednego barku na drugi o 180 stopni. Gdy ja stoję na pasach, to zatrzyma się 1 na 20 albo jeszcze lepiej.

 

Normalna sprawa, choć gdy spojrzy się na nią szerszym rzutem oka - głupia, śmieszna i straszna zarazem.

Za byle przelotny uśmiech dziewczyny, jakąś choćby symulowaną z grzeczności z jej strony formę zainteresowania itd - z jakieś 80% chłopaków i facecików jest w stanie oddać prawie wszystko. Skundlić się, spodlić, zaprzeczyć samym sobą, sprzedać przyjaciół i pół rodziny. Nawet nie za kawałek cycka czy jędrny półdupek - za mglistą obietnicę tego! Czyli za totalne NIC.

Zwykły zwierzęcy popęd, popęd którego nie są w stanie kontrolować a sami są przez niego kontrolowani i sterowani. Z resztą i dobrze, niech się mnożą - społeczeństwu potrzebne są kolejne pokolenia dronów roboczych i łatwo sterowalnych konsumentów.

 

Na placach zabaw w zeszłym roku, gdy chodziłem bawić się ze swoimi szkrabami przez chwilę bawiłem się na taki sposób. Jak któraś z matek zaczynała rozmawiać i było widać, że coś jej tam błyszczy w oku - to włączałem tryb "czarujący gość". Babka kraśniała i pękała z dumy - po czym po jakimś czasie załączałem tryb "ignorowania". Panowie, takiej ilości zdziwienia i niedowierzania na twarzach niektórych z nich, nawet nieukrywanego, nie można było nie zauważyć. No bo jak to tak może być ! :D

 

Życie. Życie i procesy.

 

S.

Edytowane przez Subiektywny
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 12.03.2016 at 15:57, Oświecony napisał:

 

Swoją drogą, ten cały "nasz" polski Woodstock i te zabawy w błocie. Przecież to jest tylko pretekst, żeby podotykać wpół nagich dziewcząt.

 

 

Toś był na Woodstocku.... :D

 

Jak się idzie w błoto, to z piwem i  kumplami by się wyszaleć i wybawić. Za dużo osób by panna pozwoliła się dotknąć... Tosz to ludzie patrzą! No chyba że Twoja, ale to dotknąć a nie pomacać :D

 

Na macanki to jest koncert albo noc. Nie będę zdradzał szczegółów... :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, Vercetti napisał:

 

W ogóle ludzie idą na mnóstwo ustępstw itp. tylko dlatego, że ''obiektem'' takiego działania jest młoda i ładna dziewczyna. Teatrzyk kukiełkowy w rycerskim wydaniu - niektórzy by własne matki sprzedali, byle by potrzymać za cycka.

 

 

 

6 godzin temu, Subiektywny napisał:

 

Skundlić się, spodlić, zaprzeczyć samym sobą, sprzedać przyjaciół i pół rodziny. Nawet nie za kawałek cycka czy jędrny półdupek - za mglistą obietnicę tego! Czyli za totalne NIC.

 

 

 

Zgadzam się. I takich jest multum. Jak to już kiedyś ktoś tutaj na forum napisał - tacy nam ułatwiają życie (czy coś w tym rodzaju).

 

 

21 minut temu, Arox napisał:

 

Toś był na Woodstocku.... :D

 

 

 

A gdzie tam! Nigdy nie byłem i nie zamierzam! "Pankowo-regowe" klimaty nie są dla mnie. Ja musiałbym mieć konkretny heavy metal z lat 80 (oraz hard rock). To już nie te czasy. :-)

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Oświecony napisał:

A gdzie tam! Nigdy nie byłem i nie zamierzam! "Pankowo-regowe" klimaty nie są dla mnie. Ja musiałbym mieć konkretny heavy metal z lat 80 (oraz hard rock). To już nie te czasy. :-)

 

 

 

Aaaa tam... Po cóż zamykać się na nowe doznania? :D Czasami zdarzają się smaczki typu Anthrax, Helloween czy inne heavy metalowe. W tym roku jeżeli uda mi się dotrzeć na Wooda, to w celu pochłonięcia Dragonforca i Tarji Turunen.

 

W sumie, to będzie już któryś z kolei wyjazd. I w sumie wymyśliłem, że spróbuję opisać z perspektywy troszkę odmiennej świadomości i postrzegania świata w odniesieniu do zdecydowanej liczby uczestników, jak to wygląda z boku. Jak to z tymi hormonami, męską seksualnością i całą resztą. Jak taki wyjazd oddziałowuje na pary itd. I wiem, że to będzie Dobre! :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
Dnia 6.04.2016 at 15:47, Arox napisał:

W sumie, to będzie już któryś z kolei wyjazd. I w sumie wymyśliłem, że spróbuję opisać z perspektywy troszkę odmiennej świadomości i postrzegania świata w odniesieniu do zdecydowanej liczby uczestników, jak to wygląda z boku. Jak to z tymi hormonami, męską seksualnością i całą resztą. Jak taki wyjazd oddziałowuje na pary itd. I wiem, że to będzie Dobre! :P

 

 

 

Arox, jeśli uda Ci się tam dotrzeć, to spróbuj to opisać.

 

 

Odświeżam wątek, bo naszły mnie ostatnio pewne przemyślenia. Może to tak pół żartem, pół serio, a może nie...

 

Dochodzę do wniosku, że liczą się dwie rzeczy na tym świecie: przetrwanie i seks!

 

1. Przetrwanie - wiadomo o co chodzi. Chodzi o jak najwygodniejsze życie. To jest w zasadzie wieczna walka. Jedni wybierają ciemną stronę i zostają przestępcami, inni wybierają jasną stronę i zostają dobrymi obywatelami.

 

2. Seks - mam tutaj na myśli zaspokojenie seksualne takie czy inne. Nie chodzi mi o sam stosunek, co już kilka razy podkreślałem.

 

Mamy maj. Jest ciepło. Wszędzie jesteśmy "atakowani" kobiecymi wdziękami. Jak zatem młody, zdrowy mężczyzna ma sobie z tym poradzić? Gdzie się nie obejrzę, to jakieś obcisłe legginsy, tu krótkie spódniczki, tam jakieś sukienki... Te młode dziewczyny rzeczywiście muszą z siebie wydzielać jakieś feromony, które nas otumaniają. Człowiek próbuje o tym nie myśleć, próbuje nie spoglądać na te pośladki, piersi, gładkie nogi, sposób poruszania się itp., ale... po prostu to nie wychodzi. Czasami się udaje. Myślę sobie wtedy, że nic nie stracę, nie umrę przecież, jeśli nie spojrzę.

 

Ostatnio jeden z moich znajomych ze studiów pobierał jakieś dodatkowe lekcje u swojej koleżanki z pewnego przedmiotu. Nie mógł się skupić na tym, co ona mówi. Myślał o tym, że ją po prostu bierze na tym stole.

 

W końcu zdajesz sobie sprawę, że jako zdrowa istota biologiczna podlegasz tym mechanizmom, choćbyś nie wiem jak próbował z tym walczyć. Niekiedy sobie przystanę i obserwuję, jak inni mężczyźni zerkają na te kobiece wdzięki. Jedni to robią ostentacyjnie, inni zerkają ukradkiem tak, by nikt nie zauważył, co czasami jest śmieszne (w pozytywnym sensie). Myślisz sobie wtedy: "Tak, tak, Stary - zdrowy odruch!".

 

Marek w jednej ze swoich audycji wspomniał, że gdy widzi dziewczynę, która mu się spodoba, to wszelki rozwój duchowy czy inny szlag trafia. Ja, tak jak On, też lubię wąchać kobietę... i lizać tu i tam...

 

Na koniec, Panowie, takie moje pytanie również pół żartem, pół serio: Czy macie jakieś sposoby na to, by o tym nie myśleć?

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niczego nowego nie odkryłeś - przetrwanie i prokreacja to 2 fundamenty biologiczne, które decydują o tym czy dany gatunek przetrwa, czy dosięgnie go bezlitosny kres. Podłożem motywacyjnym seksu jest zawsze przedłużenie gatunku, dlatego sprawia to taką przyjemność, inaczej nikomu nie chciałoby się wydatkować energii na bezproduktywne ruchy frykcyjne.

 

A to, że wiosną i latem, zarówno kobiety jak i mężczyźni mają podwyższone libido, w wielkim skrócie, wynika z gospodarki hormonalnej, a przede wszystkim niższego stężenia melatoniny o czym już gdzieś tutaj pisałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.