Skocz do zawartości

Często powielane "forumowe" mity


Rekomendowane odpowiedzi

5 minutes ago, Foster said:

Hehe, no nie, tak tylko tu wszyscy to racjonalizują, a tak naprawdę 90% rzeczy które robią faceci jest bardziej lub mniej skierowanych w stronę zabłyśnięcia u bab;)

Granie w gry, oglądanie pornosów i walenia konia, jedzenie/obżeranie się, czytanie książek/oglądanie filmów też? Jak to jest te 10% pozostałych rzeczy to zajmują one więcej jak 10% czasu :P 

  • Like 1
  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uwaga, to co napiszę będzie bardzo ostre. Osoby nielubiące takich rzeczy, proszone są o szybkie przescrollowanie w dół.

 

 

 

Poruszyłeś ekstremalnie ważne zagadnienie, ale nie rozumiesz PUNKTU WYJŚCIA, jaki jest istotny. Uwaga, właśnie Ci opowiem o tej zasadzie, którą znasz.

 

Jeżeli wchodzisz do grupy, musisz być jak oni, albo bardzo podobnym.

 

Innymi słowy, trzeba zastanowić się czym jest redpill i blackpill, że takie mądrości są powielane?

 

Jeżeli wchodzisz do grupy blackpillowców, to oczekiwane jest, że będziesz takim samym brzydalem jak oni. Ci ludzie mają taką zasadę, że piszą pod koniec swoich wypowiedzi: it's over. Jak zareaguje blackpillowiec, kiedy mu powiesz, że nie masz specjalnego wzrostu ani wyglądu, a masz sukcesy? Pozornie - może nawet gratulować. Tak naprawdę - żalem, wkurwem, frustracją.

 

Jak wchodzisz do grupy redpillowców, to oczekiwane jest, że będziesz takim samym frustratem i nieudacznikiem jak oni - brzydkie uogólnienie, wiem, ale taka jest prawda. Do dzisiaj pamiętam, że jeden redpillowiec po miesiącach mnie atakował i moralizował, kiedy przeczytał, że miałem sukcesy z kobietami, ten co wrzuca tutaj głównie obrazki zamiast pisać - sorry stary, to aż bije co się z Tobą stało. W tej grupie, dobrze widziane jest to, żebyś był sfrustrowany, nie miał sukcesów, rozmawiał całymi godzinami czy ważniejsza jest morda czy pieniądze.

 

Jak wchodzisz do grupy przedsiębiorców (np. na szkoleniu), to oczekiwane jest, że będziesz przedsiębiorcą, albo chociaż coś rozwijał. I tak cały czas.

 

 

Trzeba zrozumieć skąd biorą się te wynaturzenia, ale tylko wtedy można to zrobić, kiedy ma się świadomość KTO TO PISZE. Większość to są obłudne kłamstwa - prostytucja jest lepsza niż seks z dziewczyną, którą sam upolujesz (taa, jasne - widoczki są ładne, ale żadnego spełnienia tam być nie może, bo z prostytutką łączy się tylko najniższą część człowieka, a dobre wrażenia pozostają z reguły w kroczu przez kilka sekund - i tyle), atrakcyjnym się robisz jak się strzejesz.. No to jest przekomiczne - "ale ty masz seksowne te zakola.. i te zmarszczki.. dodają ci męskości..".

 

Ludzie piszą takie rzeczy, ze względu NA SYTUACJĘ W ŻYCIU W JAKIEJ SIĘ ZNALEŹI. Wyobraź sobie gościa, który musi ciągle być twardy - ciągle walczyć, zmagać się z tym, że nikt go nie chce, nie ma z kim nawet wyjść na piwo, kobiety żadnej poderwać nie potrafi, spędza większość życia w pracy i w swoich czterech ścianach. Taka osoba jest odenergetyzowana, bez życia, bez humoru, depresyjna, poziom wewnętrznej agresji u takiego typa jest pod sufitem. Ze względu na jego pychę, dumę (mechanizmy obronne), jest ciągle znieważany - często przez przełożonych, zlewany przez kobiety, które czują, że z nim jest coś nie tak, jest w matni, a czekają już na taką osobę choroby fizyczne i psychiczne. Nawet jeden nasz forumowy miglanc przyznał się, że wylądował w psychuszce. Wniosek - ta rzekoma MĘSKOŚĆ I TWARDOŚĆ TO JEST MECHANIZM OBRONNY.

 

Taki koleś jest jednym wielkim MECHANIZMEM OBRONNYM. Wylądował w tragicznym miejscu w życiu i MUSI KŁAMAĆ, ŻEBY NIE OSZALEĆ. Nie ma narzędzi, nie wie jak działać, żeby wyjść z tej dupy w jakiej się znalazł. Dlatego MUSI kłamać. Dla osoby z zewnątrz jest to żałosne, dla niego wewnątrz - konieczne.

 

Stąd ciągle widzisz widzisz te wynaturzenia, kłamstwa i pospolite chamstwo. "A to szmata, dupy daje na Bali.. Kurła.." A dwa dni wcześniej: "Pojechałby człowiek do Tajlandii, zabawił się jak nigdy.. poruchałby co". I potem idą racjonalizacje dlaczego jego postawa jest "mojsza" niż pani z Bali "twojsza". Słowo klucz - RACJONALIZACJE. Jak to czytasz, to widzisz, że w większości przypadków jest to obrzydliwa hipokryzja. I to, czego nie może ścierpieć w kobietach, jest tylko w jego oczach, czyli to są jego problemy psychiczne, które przypisuje komuś.

 

 

Chcesz wiedzieć jak zrobić, ŻEBY TO CO JEST PISANE NIE BYŁO PRAWDĄ DLA CIEBIE?

 

Wychodź do ludzi. Dbaj o energię wewnętrzną, która objawia się poczuciem humoru, luzem, brakiem wielu mechanizmów obronnych. Staraj się bardziej czuć niż myśleć. DOŚWIADCZAJ ŚWIATA, ROZWIJAJ SIĘ. Staraj się być odpowiedzialny i kontrolować rzeczywistość w tym, ile możesz. Unikaj przesiadywania przed elektroniką - szybko się wtedy dziwaczeje, a w zamian za to wychodź do ludzi, żebyś miał możliwości w wieku 25+ z łatwością nawiązywania znajomości. To, co czytasz to w dużej mierze strach przed kobietami - gdyby takiego "specjalistę" wystawić na ulicę, żeby podszedł na ulicy do kobiety to mógłby dostać ataku paniki. Ten twardziel nic by nie zrobił. W wersji soft tłumaczyłby się, że to jest "creepy" - po czym wrócił na lata do swojej piwnicy i radził sobie Z FRUSTRACJĄ na swój sposób, okłamywał siebie i innych, że jego styl życia jest najlepszy. 

 

Owszem, są ludzie, którzy wybierają styl życia zamknięty w sobie i w piwnicy i mają z tego powodu satysfakcję, ale w większości przypadków jest tak, że ściska ich z rozpaczy, że muszą tego doświadczać.

 

 

Artystokratę rozpoznaję się po tym, jak odnoszą się do niego ludzie. A to, jak odnoszą się do nas ludzie wynika GŁÓWNIE z energii wewnętrznej jaką mamy. Im więcej agresji, kłamania, siedzącego trybu życia, żałowania, rozpaczania.. tym to wszystko znika. I taka osoba kończy tak, że nie potrafi nawet zażartować - bo nie ma do tego energii. A jak mówił Donald Trump..

 

150102-moc2-motywacja-inspiracja-cytaty-

 

Rozwinę ten cytat- wyrób sobie PASJĘ DO ŻYCIA. Ci ludzie mają pasję "od życia". Kiedyś mignęła mi na Allegro książka do kupienia o tytule "Zakochany w świecie" - czy jakoś tak - nie wiem czy w tej książce o to chodzi, ale w życiu - mniej więcej tak. I do tego piję.

 

Zrozum, że ludzie, których czytasz nie mają energii. Czyli nie maja nic w życiu, poza pracą - którą mieć muszą, żeby przetrwać. Wszystko inne ich opuściło. Nie jest to powód do nienawiści, ale raczej do współczucia i motywacja, żeby nie skończyć jak taka osoba. Dlatego oni maja określone miejsca w Internecie, gdzie ZUPEŁNIE NIEŚWIADOMIE wyszukują takich samych osobników jak oni, gdzie serwowana PRAWDA JEST DLA NICH. Nie dla normalnego człowieka - uogólniam, nie mam na myśli obiektywne fakty typu uniwersalne zachowania kobiety, mówię o "frustrackich faktach". Frustrackim faktem może być np. stwierdzenie, że "kobiety są aseksualne". No i niech tak uważają, będzie im się lepiej spało. Normalny facet wie, że jest .. zupełnie odwrotnie.

 

Chodzi o to, że prawda jest bardziej "zmienna" niż trwała i obiektywna. Dla radykalnego araba wysadzenie się jest powodem do chwały, dla japońskich kamikadze taka śmierć to powód do dumy, samobójstwo dla samuraja to powód do zmycia hańby. Dla Europejczyka jest to czymś chorym i nienormalnym. Żyj tak, żeby te mądrości nie były prawdą dla Ciebie. Albo staraj się tak żyć. Szczególnie, żeby nie żyć twardością - pod którą zawsze leży tylko zranienie, problemy i ogrom rozpaczy.

 

Rozumiesz?

 

Mam nadzieję. :) 

Edytowane przez Messer
  • Like 22
  • Dzięki 26
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 hours ago, LiptonGreen said:

Powiedzcie mi w takim razie ilu znacie mężczyzn, którzy mają jakiś nadrzędny cel, przewyższający zapisaną w ich DNA potrzebę prokreacji i bliskości z kobietą (czyt. związku)? Na pewno znacie przypadki ludzi zapierdalających po 100h tygodniowo, tylko i tak 99% z nich ten gigantyczny wysiłek robi dla cipy, choć tego szczerze nie przyzna.

 

A na której konkretnie pozycji DNA jest to wpisane?

Moje główne zastrzeżenie do osób argumentujących w stylu "wpisane w DNA", "miliony lat ewolucji",... jest takie, że na poparcie swoich tez biorą jakąś teorię, w której prawdziwość wierzą, zamiast obserwacji z własnego życia. Też kiedyś wierzyłem w te teorie i skutkiem tej wiary było, że wmawiałem sobie pewne spójne z tymi teoriami odruchy (albo trafniej będzie stwierdzić: wyolbrzymiałem te z teoriami zgodne, a umniejszałem tym, które teoriom w które wierzyłem przeczyły). Moje obecne opinie na temat natury mężczyzny pochodzą głównie z obserwacji, w tym w dużej mierze z obserwacji młodzieży (15 lat i więcej). I z tych obserwacji wynika, że do pewnego wieku 90% chłopaków, jeśli nie więcej, jest MGTOW - a są już w wieku bardzo silnego działania hormonów, co wg obecnych w popkulturze teorii, powoduje że czują gigantyczną potrzebę znalezienia partnerki do reprodukcji. I widzę, jak następuje ta przemiana z MGTOW na "zainteresowanych" związkami z kobietami i niestety - nie wygląda mi to na zjawisko o podłożu biologicznym, lecz  kulturowym.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma w tym nic dziwnego:
1. W młodym wieku na ogół w naszej kulturze jesteś nikim. Dopiero z czasem przychodzą zasoby, doświadczenie, siła, itd.
2. Idea związków została systemowo zniszczona, m.in. przez absurdalne ustawy, feminazistowskie nagonki na mężczyzn, przemysł rozwodowy, porywanie dzieci, itd.

Kobiety zaś łatwo popadają w demoralizację.

 

Czego tu nie rozumiesz :D 
 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, TruthInPlainSight napisał:

U mnie jest to 100% prawdy. Ciało w najlepszej formie jaką miałem w życiu, szybka regeneracja, coraz większa masa mięśniowa, siwe włosy dodają męskości, pewność siebie, stabilność emocjonalna, niewrażliwość na gierki innych ludzi. Najlepszy okres w moim życiu. 

 

No super i się z tym zgadzam, bo mam podobne odczucia, że mając 23 lata i 33 teraz, jestem w podobnej dyspozycji fizycznej. Ale ja ćwiczę cały czas od 13 roku życia, więc sobie na to zapracowałem. Bo większość kolegów z młodości tatusieje i hoduje brzuchy bez względu na to czy mają żony i dzieci czy nie. Więc ten magiczny przedział wiekowy może być super, ale jeśli się na to zapracowało. Bo jak ktoś myśli, że będzie się opierdalał do 30, a potem nagle stanie super atrakcyjny, bo nie ma na głowie żony i dzieci, to się może zdziwić.

 

Po drugie autorowi chyba chodzi o to, że mitem jest to, iż mając 35-45 lat jest się mega atrakcyjnym dla młodych dup. Powiem tak, wśród znajomych i ogólnie kręgu ludzi wśród których się obracam, jakoś tego nie widać. Wiadomo, że można się powoływać na to, że ktoś kogoś zna, kto ma 40 lat i rucha 20, ale to bardzo rzadko spotykane, jak niektórzy wyżej zauważyli.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że główny problem młodych mężczyzn w dzisiejszych czasach to brak odpowiedniej separacyjnej roli Ojca lub jakiegoś dorosłego mentora (Wujka, Starszego Brata, Kuzyna itd), bark odpowiedniej watahy rówieśników, z którymi można byłoby razem przeżyć młodość na bogato - w zamian są internety, wirtualnie stworzony sztuczny świat, smartfony, oczekiwania społeczne i poszukiwanie sensu, którego zwyczajnie nie ma - żyjesz tu i teraz - albo cieszysz się z życia tu i teraz albo oczekujesz, że kiedyś (które nigdy nie nastąpi) dojdziesz do celu, że wszystko poukładasz, zarobisz odpowiedni hajs, poznasz bliżej kobiety i wtedy osiągniesz oczekiwaną Nirwanę - wszystko to bullshits.

  • Like 9
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podoba mi się wpis Messera. Ma w nim bardzo dużo racji, ale...

 

Sam mam dwójkę dzieci. Kocham je, uwielbiam z nimi spędzać czas, mam opiekę naprzemienną - i tydzień, który są ze mną poświęcam im. Ale kiedy ich nie ma też mi jest dobrze i koncentruje się wyłącznie na sobie. Mam do tego zdrowy dystans i nie ma tutaj mowy o żadnej zazdrości (a to jeden z kluczowych elementów zabijających relacje). W zasadzie o to rozbija się w bliższych relacjach - to samo było z rodzicami w wieku nastoletnim. Nasze stany emocjonalne, kotwice, potrzeby seksualne sprawiają, że jesteśmy tak blisko siebie, iż łatwo krzywdzić się wzajemnie. Warto tutaj zajrzeć do filozofii Adlera. Jest tam świetnie napisane o podziale zadań.

 

Tak samo jest z kobietami. Wspaniale czuć się zakochanym, spędzać ze sobą czas i żyć daną chwilą. To jest fantastyczne uczucie. Za sprawą haju nadajemy ogromną wartość zwykłym chwilom bądź zwykłe chwile urozmaicamy drobiazgami tak, że stają się niezapomniane. Przeżyłem coś takiego raz i pochłonęło mnie (i partnerkę) całkowicie. Pomimo fatalnego końca tamte wspomnienia mają dla mnie wielką wartość. Udowadniają, że wcale nie trzeba wiele, żeby życie było piękne. Tak samo jak wspomnienia z wspólnych wypadów z kumplami w liceum itd. Biedni, ale szczęśliwi.

 

Wracając do kobiet, tutaj potrzebny jest zdrowy dystans. W życiu codziennym w zasadzie o to trudno. Wejście w związek już oznacza, że długoterminowo będziemy "beta". Możecie próbować trzymać ramę, ale to walka z wiatrakami. Udaje się nielicznym, a wynik nie jest zależny wyłącznie od nas - dużo zależy od partnerki i wydarzeń życiowych, przeszkód, które po drodze napotkamy oraz potrzeb obu stron. Inna sprawa, że akurat ja zrozumiałem, iż dobrze się czuję we własnym towarzystwie, kiedy spędzam czas z ludźmi, ale jednocześnie nie mam nikogo na stałe. 

 

Mam 31 lat. Jestem w najlepszej formie fizycznej, zadbany, zarabiam wg mnie dobrze z ambicjami i planami na znacznie więcej. Wiele spraw uświadomiłem sobie jakiś czas temu i nauczyłem się przede wszystkim rozmawiać z ludźmi. Ze wszystkimi - mężczyznami, kobietami, dziećmi. Nawiązuje więcej kontaktów w ciągu miesiąca niż wcześniej przez lata. Jestem bardziej otwarty, słucham ludzi i czuje się lepiej, bo poszerzam krąg znajomych, staram się ich wspierać, pomagać. Czuć ode mnie dobrą energię, bo sam ją na co dzień czuję. Mam ochotę robić coraz więcej. Kiedyś wykonanie dwóch prostych czynności domowych było męczarnią, a teraz nawet pomywanie potrafi mi sprawić przyjemność.

 

Zmierzam do tego, że trzeba się nauczyć żyć ze sobą. Kobiety są ważne w życiu człowieka - to oczywiste. Kontakty seksualne są nam potrzebne, ale trzeba pamiętać, że to ten sam poziom w hierarchii potrzeb co jedzenie - można się nim delektować, a inny potrzebuje tylko go zaspokoić w celu zajęcia się innymi - ważniejszymi dla niego - sprawami. Mam też wrażenie, iż źle tutaj niektórzy podchodzą do tego jak zwiększyć powiedzenie u kobiet. Działają bezpośrednio - podbija do kobiety w jakiś sposób, otrzymuje wynik zwrotny itd. Tymczasem dla niego lepiej, jeśli będzie budował szerszy krąg znajomych mężczyzn, z którymi będzie mógł spędzać czas. Będzie miał znajomych do wyjścia, do poznawania kobiet, będzie zapraszany na imprezy, wesela, domówki. To są znacznie bardziej sprzyjające okoliczności. Poza tym nabierze męskich cech, których być może nikt mu nie wpoił w czasie dojrzewania.

 

 

Edytowane przez Alex76
  • Like 8
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, oxy napisał:

Rozumiem, że kolega @LiptonGreen jest w wieku co najmniej 40 lat oraz "przerobil" conajmniej 100 relacji z kobietami (a tym bardziej nie ma problemów z nawiązywaniem relacji i nie jest typowym piwniczakiem i WIE, że "kobieta to nie tylko dodatek") a powyższy temat jest wynikiem jego doświadczenia  życiowego a nie wyobrażen wyssanych z palca oraz niczym nie popartych (poza projekcjami) dumań nad wplywem ksieżyca na prądkowanie mrówek.

 

A do kolegi @oxy rodzice zwracali się tylko za pomocą takich subtelnych uszczypliwości i teraz nie potrafi komunikować się jak człowiek tylko ujada w necie jak najgorsza pizda? 

 

Nie będę się wyspszęglał przed tobą z takich informacji. Lat mam dwa razy mniej i doświadczenia w tym temacie na przeciętnym poziomie, może nawet lekko ponad patrząc na to, że coraz więcej moich rówieśników to prawiczki. 

 

Zobacz sobie na reakcje pod postem, gdzie większość użytkowników to właśnie ludzie w omawianej grupie wiekowej i sam wyciągnij wnioski czy to dumanie pod wpływem księżyca, czy obserwacje z którymi zgadza się większość osób. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Młody_Pelikan napisał:

Z drugiej strony ci 40 latkowie co już mają kobiety też nieszczęśliwi.

Niestety. 

Facet singiel, który jest nieszczęśliwy wchodząc w związek również taki może być, choć wiadome iż złapie szczęście chwilowe na czas haju hormonalnego. Później co się dzieje? Następuje życie w nieszczęściu. 

 

Facet według mnie może być nieszczęśliwy bez względu na sytuację czy się jest singlem lub nie. Warto znajdować szczęście w sobie a nie jakiś innych ludziach (najgorzej w kobiecie). 

  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, nowy00 napisał:

Facet singiel, który jest nieszczęśliwy wchodząc w związek również taki może być, choć wiadome iż złapie szczęście chwilowe na czas haju hormonalnego. Później co się dzieje? Następuje życie w nieszczęściu. 

Właśnie naszła mnie refleksja z LTR ciągle wkurwiony, ciągłe muchy w nosie, ale to ja miałem problem którego nie rozumiałem...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Krugerrand napisał:

Odkąd porzuciłem społeczne oczekiwania wobec mnie, czyli związek, małżeństwo, dzieci, kredyty, jakoś żyję mi się zdecydowanie lepiej i wygodniej niż wcześniej. A że zdarzyło się to jakoś około moich 30 urodzin, to pewnie jakiś przypadek. Jeżeli mam do wyboru życie z kobietą pod jednym dachem z całym pakietem jej manipulacji, gierek czy fochów połączone z systemowym wsparciem, a życie w spokoju, samemu, pozbawiony tych wszystkich zagrożeń, to zdecydowanie bardziej wolę to drugie. 

Jest podejście :)

Ty na 1 miejscu. 

Kobieta da ogólnie te trzy facetow przy dobrych wiatrach:

1 dziecko urodzi 

2 jakieś baraBara

3 czułość kobieca jak do zwierzęcia pieseła

Jednak z tym jest wejście całego pakietu kobietki czyli manipulacje, fochy i tego typu gierki kobiece 

4 godziny temu, Krugerrand napisał:

 

Najbardziej zabawne w tym wszystkim jest babskie wbijanie poczucia winy za to, że nam nie wyszło z kobietami. A może to jest tak, że niektórzy tutaj mają po prostu jakieś związkowe doświadczenia i po prostu z nich czerpią wyciągając wnioski i implementujac je do własnego życia?

Wiele kobiet w moim odczuciu ma wyjebon** na facetów singli i biorą ich z góry za dziwaków nie przyjmując do wiadomości, że taki facet może już ze względu na złe doświadczenia z kobietami nie decyduje się na dłuższy związek. 

Czemu się tak dzieje? 

Bo nie jest to w interesie pań :) Kogo wtedy będzie można doić po ślubie, alimenty i całe korzyści kobiet po czymś poważnym. 

 

Było u sprawie dla reportera nawet:

 

  • Like 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poruszyłeś ciekawą kwestię, używając bardzo precyzyjnego i trafnego sfromułowania "powielają". Czym jest powielanie? Jest to proces bardziej bezwiednego aprobowania jakichś zachowań, wiedzy, nie do końca kompatybilnych z naszym ja. Nie jesteśmy i nigdy nie będziemy tacy sami. Różnią nas genetyka, charaktery, dzieciństwo, wywodzimy się z różnych środowisk, mamy różny emocjonalny odbiór świata inne cele życiowe, to wszystko powoduje, że właśnie "powielanie" gotowych założeń wysuniętych przez kogoś może nie dać nam w życiu satysfakcji, być złudne a w konsekwencji frustrujące. 

 

Stwierdzenie, że "35-45 to dla mężczyzny najlepszy wiek atrakcyjności" może być dla wielu mężczyzn prawdziwe, a dla większosci złudne. Dlaczego prawdziwe? Bo świadomy 40 latek może odczuwać pewność siebie i pozytywną energię jakiej nigdy dotąd nie czuł. Wcale nie chodzi o zarobienie pieniędzy i zaliczenie mnóstwa kobiet, po prostu różne doswiadczenia życiowe, poukładana hierarchia wartości, poznanie tego czego naprawdę mi potrzeba, dają poczucie tego, że potrafi już oddzielić "ziarno od plew" w relacjach, nie będzie robił z siebie głupka w biologicznej grze z kobietami, poczucie atrakcyjności wynika z jego świadomości, a nie stereotypów czy przysłowiowych "lajków" "sparowań" czyli tego jak kształtuje się w danej chwili moda i trendy. Nawet jeśli kogoś (35-40lat) celem (bo odważnie ekstrapolujesz na wszystkich) jest posiadanie samicy do 25 roku życia to nie oznacza to w 100% przypadków bycie "sugar daddy".

 

 

Nie obraź się, ale walczysz z jednym mitem promując kolejny. Piszesz:

 

13 godzin temu, LiptonGreen napisał:

Cała reszta, która powiela ten mit po prostu sama się oszukuje, bo w przeszłości się zawiedli i teraz wchodzi cope mechanizm, że tak mi lepiej, że życie kawalera po 40 to jest takie zajebiste, że hoho. Dosłownie jak te 40 letnie prukwy z korpo, które nienawidzą mężczyzn.

To brzmi jak rozmowa na zjeździe rodzinnym gdzie wszyscy, którzy mają rodziny, dzieci starają się wymusić na młodym singlu ożenek. "A ty kiedy?" "Już czas" "My w twoim wieku to już dziecko mieliśmy" "Czas się ustatkować" i inne złote porady mitologizujace schemat życiowy, który musisz wypełnić, bo jak nie to się oszukujesz i pewnie jesteś nieszczęśliwy.

 

Pod hasłem "kobiety są dodatkiem do życia" nie musi się wcale kryć przekonanie "mam wyjebane na baby" wolę naukę. To może być świadome, konsekwentne zhierarchizowanie wartości w życiu tak aby nie dopuścić by ktoś swoją osobą mógł przewracać twoje życie do góry nogami, by niszczyć twój komfort emocjonalny, satysfakcję z bycia takim jakim dążysz być. To nie oznacza wykluczenia pierwiastka żeńskiego z życia, ale dobieranie go tak by był dopełnieniem, a nie pozorowanym spełnieniem, bo mam "już kurwa 40che a nie rucham" 😉 
 

 

 

 

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, thyr napisał:

Wiedze ogolna w tym i o potrzebach ciala jak i zasoby mozna osiagnac przed 35 tak wiec nie jest to jakas  sztywna granica. 
 

Byleby się do 35 nie zapuścić :) Realizować cele zawodowe i prywatne :)

2 godziny temu, DOHC napisał:

Na Forum masz setki tematów o tym, czym się kończy traktowanie kobiet numerem jeden w swoim życiu. 

Kobieta ok, ale najpierw ja a późnej wszystko inne.

Porażka krótko mówiąc, a po odejściu tej jednej kobiety (co była dla faceta całym światem) kończy się cierpieniem sporym. 

Edytowane przez nowy00
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

     Panowie, nie rozumiem was. Każdy z nas, trafił tu w pewnym momencie swojego życia - czasem będąc na totalnym dnie, czasem będąc na życiowym zakręcie. I to jest fakt. Ale czy sensownym logicznie jest generalizowanie i demonizowanie osób/zachowań? Czy logicznym jest wrzucanie wszystkich do jednego worka i serwowanie braciom, którzy się tu pojawiają swoich ,,rozwiązań" jako uniwersalnego remedium na wszelakie problemy życiowe. 

     Tyle tego biadolenia o blue/red/black pillach. I co z tego? Co z tego, że jakąś konkretną wiedzę/filozofię życiową zamkniemy w ramach jakiejś konkretnej teorii, jeśli przy nie uporządkowanej osobowości będziemy w życiu kultywować nie daną teorię/styl życia/światopogląd * (*niepotrzebne skreślić) a fanatyzm ? 

     Do tańca trzeba dwojga - nie da się stworzyć satysfakcjonującej relacji wychodząc z założenia, że nie ma co się starać o babę, że kobieta nie jest twoja, teraz jest tylko twoja kolej. 

     Nie będę zakładał na ten temat postu w rezerwacie, ale może któraś z samic będzie chciała to zrobić, by przyznać mi rację bądź mnie objechać. 

     Tyle tu piszecie o tym , że kobieta nie puści się gałęzi, póki mocno nie trzyma się nowej. A czemu się łapie nowej? Generalizując (mówię to z obserwacji własnej z perspektywy niemal 15 lat pracy w szkole) to czasami się zastanawiam, kto tu jest dzieckiem - moi uczniowie czy rodzice ,którzy przychodzą do mnie na konsultacje/wywiadówki? Po co kobiecie kolejne dziecko do wychowywania - takie kilkudziesięcioletnie? Prędzej czy później niemal każda od takiego ,,dużego dzieciaka" odejdzie - nie dla pieniędzy, nie dla ,,większego rozmiaru" , ale dla świętego spokoju. 

     Podobnie i my panowie mamy- jak się trafi na rozwydrzone babsko, zachowujące się niczym małe dziecko, które nie dostało w sklepie nowej ,,ulubionej zabawki" to prędzej czy później każdemu przepalą się styki i poprostu spier... li z takiego układu.

     Zmierzając do puenty tego krótkiego wywodu. Volenti non fit iniuria - chcącemu nie dzieje się krzywda. Czy jak to mówi przysłowie - ,,Widziały gały co brały" czy też ,,Co zasiejesz to i zbierzesz". *

*Mówię o relacjach z prawidłowo ukształtowanymi osobami - bez zaburzeń psychicznych. **

**W przypadku osób z zaburzeniami - nie da się ich niezauważyć po czasie - dlatego trzeba ludzi poznawać przebywać z nimi jak najwięcej nie ograniczać się do sfery wirtualnej. A skoro już się poznało, że nasz partner / partnerka ma w głowie niepoukładane a my nie chcemy mu pomóc w przepracowaniu tego / nie kończymy tej znajomości to : Volenti non fit iniuria.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, thyr said:

Jesli chodzi o ten dodatek to widac jak na dloni po takiej hmm transformacji ze kobiety kochaja nas glownie za wyglad a decyduja sie byc z nami ze wzgledu na wygody jakie mozemy im dostarczyc . Powiedz mi czy po tym odkryciu mozna je jeszcze traktowac na serio ?

Trudno się nie zgodzić, niestety mam takie doświadczenia potwierdzone eksperymentalnie. Zgadzam się z tezą, nie zgadzam się z wnioskiem. To nie jest kwestia traktowania serio czy nie, to jest kwestia tego, że mózg faceta jest tak skonstruowany by nawiązywać relacje z kobietami. Inaczej zrobi się kuku w głowie.

 

Jakie relacje i na jakich zasadach? Serio czy nie serio? Tutaj przydają się niektóre mądrości tego forum, niektóre, bo nie wszystkie.

 

@Messer dzięki za ten wpis.

Edytowane przez misUszatek
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Chcni napisał:

Zauważ, że gdy spuścisz z kija, to czy zaraz po nie zmienia się diametralnie twoje podejście do kobiet? Do momentu gdy znów testosteron skoczy w górę.

 

Tak jest, też tak zauważyłem. Po rym cym cym nagle następuje spadek zainteresowaniem kobietka :)

 

@Messer

Wpis sztos. Jak profesor :)

Edytowane przez nowy00
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy człowiek, który ma dość rozumu, by myśleć i odwagi by działać dla swojego własnego dobra i celów, jest uważany za wyjątek od reguły przez tych, którzy zadowalają się stagnacją i są gotowi znosić potulnie własne klęski.

 

   

 

 

  • Like 12
  • Dzięki 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, LiptonGreen napisał:

A do kolegi @oxy rodzice zwracali się tylko za pomocą takich subtelnych uszczypliwości i teraz nie potrafi komunikować się jak człowiek tylko ujada w necie jak najgorsza pizda?

No i nawet w tak podstawowej kwstii się mylisz, a "obalasz mity" o życiu 40-sto latków - lol. Rodzice nauczyli mnie przede wszyskim tego, czego twój tatuś zapomniał Ci powiedzieć: Jak nie masz pojęcia na dany temat, to się nie wypowiadaj.

 

Masz jakieś 20 lat a wypowiadasz się, jak wygląda życie 35 - 40 latka - to podchodzi pod definicję użytego przez Ciebie określenia: pizda - mądrzenie się na tematy, o ktorych nie ma się zielonego pojęcia. Masz chociaż jednego kolegę w wieku 40 lat? Jeżeli nie, to jakiej metodologii użyłeś do dojścia do wniosków z Twojego posta? Metodologii "bo mniem siem tak wydaje"?

 

1 godzinę temu, LiptonGreen napisał:

Nie będę się wyspszęglał przed tobą z takich informacji. Lat mam dwa razy mniej i doświadczenia w tym temacie na przeciętnym poziomie, może nawet lekko ponad patrząc na to, że coraz więcej moich rówieśników to prawiczki. 

Oczywiście, że niebędziesz się "wysprzęglał" bo nie masz ani pojęcia ani doświadczenia, tylko p... trzy po trzy co Ci ślina na język przyniesie. Obracasz się w środowisku prawiczków, a wypowiadasz się na temat dorosłych mężczyzn - muszę przyznać, posiadasz zapewne przeogromną wiedzę na temat tego, jak utrzymać kobietę w związku - no tak.. bo przecież cipa to nie tylko dodatek, to "przecie świąomnty grooool" panie wiedzący.

 

 

1 godzinę temu, LiptonGreen napisał:

Zobacz sobie na reakcje pod postem, gdzie większość użytkowników to właśnie ...

W profilach nie ma wieku, wiek nie jest na forum weryfikowany w jakikolwiek sposób a ... jeżeli swoją wartość opierasz na "reakcjach" oraz "ilości lajków" pod postem, to żeczywiście, wpisujesz się całkowicie w definicję słowa, którego użyłeś pod moim adresem czyli bycie cytuję: "pizdą".

 

Wpisujesz się również w profil typowego nic nie wiedzącego, ale mundrzącego się na tematy, których nie znasz typowego piwniczaka (niech zgadnę, może nawet "programistem") który ani nie ma pojęcia o swojej pracy, ani o branży w której pracuje, a jedyne na czym opiera swoją wartość to "reakcje pod postem" i przynależność do grupy - serio... 

 

Kolejny erotoman gawędziaż czy może zmasowany atak użyszkodniczek z net kobiet?

 

A i na koniec taki cytacik z czasów mojej młodości jak już wjechałeś mi na rodzinę: "Lepiej mieć usta zamknięte i wydawać się głupim niż je otworzyć i rozwiać wszelkie wątpliwości." - Mark Twain

 

Edytowane przez oxy
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.