Skocz do zawartości

Narzeczona w ciąży i jej "hormonella"


Rekomendowane odpowiedzi

Chce opowiedzieć wam historię mojego związku, zapewne sporo błędów wyhaczycie, ale też chce wiedzieć co robić.

Obecnie moja narzeczona jest w piątym miesiącu ciąży. Poznałem ją na internecie w kwietniu zeszłego roku. Generalnie wiadomo jakie księżniczki tam są, ale ta jakoś wydawała się być od początku zaangażowana, często pisała, chciała przyjeżdzać, zapraszała do siebie (mieszkamy w różnych miastach). Później wspólne wakacje. Naprawdę fajnie się dogadywaliśmy. 

Byłem naprawdę nią zachwycony, widziałem jak opiekuje się dziećmi sióstr, jakie ma zacięcie. Ja szukałem kobiety takiej, z której mógłbym założyć rodzinę. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie jedna rzecz. Dziewczyna po rozstaniu z poprzednim chłopakiem kupiła sobie małego pieska jako "pocieszyciela" i z racji wieku zapewnie zaczęła go traktować jak dziecko (28 lat). Z czasem zaczęła coraz częściej pojawiać się i angażować z psem, na co jej wtedy pozwalałem. Niestety jako osoba kompletnie nieświadoma obowiązków co do wychowania psa całkowicie go rozpuściła. Pies potrafił skakać na ławę, gdzie są gorące herbaty, szczekać, wymuszać zabawy - ogólnie bardzo wredny, a ona bardzo za nim była, wiadomo jej pies.

 

Z czasem się do jej miasta przeprowadziliśmy. W tym, którym ja mieszkałem to nie było moje miasto rodzinne i generalnie miałem tam mało znajomych, a u niej siostry, znajomi, a mieliśmy się ku sobie, więc zależało mi na tym, żeby miała wsparcie w przyszłej ciąży itd, to jest ważne dla kobiet.

Jak przyjeżdzałem przed przeprowadzką to wiadomo, że więcej czasu poświęcała mi, jednak po przeprowadzce okazało się, że cały czas pies jest na pierwszym miejscu...psuł nam wieczory, wszystko robiliśmy pod niego, nie pojedziemy tam, bo nie można psów, trzeba wracać, bo pies się musi wysrać. 

W dodatku pies ugryzł mnie i byłem na niego bardzo cięty. Miał zwyczaj robienia co chciał, raz uszkodził mi buty, drugi raz wywalił całą torbę...któregoś razu siedział na moich rzeczach chciałem, żeby zszedł a on mnie prawie ugryzł...no niby mały pies ale się tak zagotowałem że dostał kopa ode mnie. Zaczął kuleć i oczywiście pretensje do mnie, bo się przyznałem, ze to ja. Jakoś przeszliśmy to....i tak mijały kolejne miesiące, na codziennym znoszeniu psa, umizgów dziewczyny do niego, ja na szarym końcu i moja narastająca frustracja.... w końcu powiedziałem jej...słuchaj albo ten pies znika, albo nigdy nie będziemy mieli dzieci. Dziewczyna telefon do mamy i pies został przeniesiony do niej na takich zasadach, że dziewczyna moja będzie od czasu do czasu pomagać przy wyprowadzaniu. Mówię ok.

 

Wtedy odżyliśmy oboje. Zaczęliśmy naprawdę fajnie spędzać czas, dogadywać się. Dziewczyna faktycznie wyprowadzała psa zgodnie z umową. Pomyślałem, że czas iść dalej, byłem przekonany, że to jest to. Oświadczyłem jej się w lutym, ona je przyjęła. Zaraz zaczęliśmy planować wesele, zamówiliśmy dj, sale, suknie...jednak zaczęły dziać się dziwne rzeczy....zaczęła wymykać się z domu...niby coś kupić, to zanieść byle tylko zobaczyć sie z psem...a tam no mój misiaczku kochany oj ty ty....mnie zawsze w łóżku tak chłodno traktowała...jak odrobić pańszczyzne, odkreślić w zeszycie i spać. Wkurzało mnie to bardzo. W międzyczasie też okazywało się, że nie zrobiła drobnej czynności o którą ją prosiłem, bo całe popołudnie spędziła z psem na drugim końcu miasta..... i takich parę akcji. Któregoś razu miała iść do kościoła, a potem wrócić do domu, obiecała mi przyjemności w łóżku. Ja nie chodzę ale wiem mniej więcej ile trwa msza. mija już dwie godziny. Mówie znowu psiur!!! Poleciałem do miejsca, gdzie jej mama mieszka i patrze ona na placu taka szczęśliwa z pieskiem.....podleciałem i mówię do niej oddawaj obrąćzkę. Ona taka zdezorientowana ale mówi pogadajmy.. No zostaliśmy jednak. 

 

WIele razy ją prosiłem, żeby dała spokój z tym psem i nie robiła nic do niego, a szczególnie moim kosztem. Argumentowałem jej, że ten pies robił nam problemy i się kłóciliśmy przez niego, a ona oczywiście, ze to dobry pies, trzeba się dogadać i takie bzdury z tygodnika naj. Zaraz okazało się, że jest już w ciąży. Cieszyłęm się, bo bardzo pragnąłem dziecka. Jednak z czasem z fajnej pary zaczęliśmy się staczać i jedyne co robimy to kłótnie. odwołaliśmy ślub. Jej mama zaproponowala, abyśmy poszli na terapię par. Była przekonana, że będą się do mnie sadzić, że ja coś odwalam, czepiam się, a okazało się już na pierwszej terapi, że dziewczyna prawdopodobnie ma DDA. Terapia w ogóle to była taka szopka. Atakowała mnie tak siarczyście, prowadząca do niej, że pani w ogóle nie dostrzega zalet ani nie docenia tego co ja robie, a ta dalej...Skierowała ją na dda, a tam powiedzieli, że ona musi iść na terapię.....dla ofiar alkoholików i coś tam.....wywalona kasa w błoto.

 

Jest cały czas źle. Ona tego psa ciągle pieści, zabiera go na wycieczki w miejsca, gdzie byliśmy, a przez tego psa straciliśmy ślub, radość w związku....ona dla niego zapominała o świecie, mnie miała w dupie i teraz mamy mieć dziecko. Dla niej zawsze starałem się, robiłem co trzeba, ale zobaczyłem, że ona tylko pies pies i pies to trochę też dałem na luz. Skończyły się wycieczki, w rocznicę związku nigdzie nie poszliśmy - powiedziałem jej, że roku świętowania walki z psem nie będę świętował. Na imieniny miałem ją zabrać na jakąś kolację, jednak ona po całym dniu spędzenia z psem musiał po południu coś zanieść mamie a to tylko pretekst, zeby się zobaczyć z psem. Co tydzień akcje wyprowadź się, ja się Ciebie boje, bo wypomiasz mi psa. Ja się jej pytam czego ty chcesz kobieto. Mi zależy na tym, żebyśmy w tórrkę (my plus dziecko) byli szczęścliwi, a Ty co tworzysz, że twoja mama (która się ciągle wtrąca i tego psiura narzuca jej) będzie się dzieckiem zajmowała i ten pies? Ona zapewnia, ze dziecko jest dla niej najważniejsze. robi sporo w tym kierunku, ale uzależnia ....moją obecność w życiu dziecka od tego czy będzie się mogła z psem spotykać......Jestem w totalnej rozsypce...chcę być szczęsliwy, ale nie mogę, bo moja kobieta kocha psa, a resztę ma w dupie. Znajomi mówią....spokojnie, zaczekaj, będzie dziecko to zajmie się nim, daj czas dziewczynie....no już raz jej dałem czas, przybliżałem nieba, starałem się, a ona o wiesz ja się we wcześniejszym związku starałam, a chłopak okazał się podły, teraz tak już się nie angażuje. Ona pochodzi z rodziny, gdzie ojciec lał matkę, ją też, a gdy miała 3 lata odszedł. Ją i dwie jej siostry wychowywała mama z dziadkami. Tamte są młodsze, ale szybciej poszły w świat. Mają też związki nieudane, kłótnie itd. 

 

Trochę chaotycznie mogło być napisane, ale starałem się jak najkrócej to opisać. 

Edytowane przez Główny_Inżynier
  • Like 2
  • Haha 3
  • Zdziwiony 2
  • Smutny 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Qwa facet jeżeli chcesz to utrzymać to dużo pracy przed tobą. Terapia jeszcze przed ślubem nie wróży dobrze.

 

Po kolei:

- chapter one: Pies

Ona go już usynowiła, wg mnie jedyne co możesz zrobić to przyjąć go z powrotem (może na weekendy na początek) pod dach, ale wcześniej poczytaj o układaniu knąbrnych rozpieszczonych psów. Pomału ułóż go pod siebie - zwierze ma rozumieć kto jest samcem alpha w tym stadzie - to jest do zrobienia.

 

- chapter two: Suka (twoja)

Będziesz miał dziecko (zakładam że twoje), to nie koniec świata, to też coś pięknego co ojciec zrozumie dopiero gdy dzieciak sie przyjedzie przytuli i powie kocham cię tato - to jest coś!

Jeśli dogadujecie się to pociągnij to, ale pracuj nad ramą. Z twojego opisu mam wrażenie, że ona wchodzi ci na główę. Wraz z postępującą ciążą  ona będzie potrzebować pomocy/wsparcia, będzie trochę zależna, to dobra okazja żeby zbudować swoją pozycję.

 

- chapter three: Przestroga

Przykład psa pokazuje, że dupa ma tendencję do przelewania całości uczuć w jednym kierunku.  To samo będzie z dzieckiem! 

Spadniesz na drugi, a jeśli zawalisz to na trzeci plan (po psie).

  • Like 8
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że dużo pracy...

 

Ad1 Nie napisałem tego, ale jak jeszcze mieszkał z nami to szkoliłem go. Oglądałem filmiki na YT i prowadziłem szkolenie. Osiągałem jakieś tam rezultaty. Jednak gdy tylko ona dopadła się do psa to wszystko szło na nic. Wynajęta też była pani od szkolenia psów (nie groomerka tylko ..zapomniałem). Trzy dni pies chodził jak zegarek i ...dupa...to jest silniejsze od niej. Pani na szkoleniu potwierdziła trochę moich uwag co do jej zachowania wobec psa, ale co tam. Najlepsze jest to, ze ona jest głęboko wierząca, ksiądz na spowiedzi ją opiepszał, ze partner jest najważniejszy, a nie jakiś pies, tak samo na kursie przedmałżeńskim (zdążyliśmy jeszcze odbyć). Ona kiwa głową tak tak, ja już tak będę robić

 

Ad2.

 

Ona była wychowywana przez matkę. Jak coś robiły to zbierała się rada nadzorcza, każda coś paplała i nic nie wynikało. Trochę udało mi się to ukrócić, bo siostry jej się wtrącały do związku, teraz się wycofały. Tak samo udało mi się ukrócić zachowania typu jak jestem w pracy, a ona postanowiliśmy, że kupimy to i to do pokoju....ja mówię, chwila, jak chcesz robić poważne zakupy to razem debatujemy i ustalamy co i jak, będę po entej w domu, a nie u mamusi. 

 

Ja się bardzo cieszę z syna, tylko sie boję jak będzie wyglądał nasz związek. Nie chcę, zeby czuł i widział jak jest napięta sytuacja. Ogólnie to starałem się ją wspierać tak jak umiałem, nie mam niewiadomo jak gadane, urządziliśmy pokoik dla dziecka, robiłem to z entuzjazmem, żeby widziała, ze się ciesze, a nie, ze za karę (ale to szczera radość była). W końcu swojemu dziecku wiadomo że zrobię i urządzę. 

 

Ad3

Ja sobie zdaje sprawę, że będę pod dzieckiem, niech tak będzie, chce żeby ono miało wszystko, ale jak tego psa, który mieszka z jej mamą wybić jej z głowy. Co "mądrzejsi" mówią otruj, ale to nie sposób....

 

 

Pracuje w branży budowlanej jako kierownik budowy. Dostałem propozycję pracy w innej firmie na delegacjach za dwukrotność dotychczasowego wynagrodzenia...no niby fajnie, ale czuję, ze jak wyjadę, a ona zostanie bez mojego wsparcia, które zostanie zastąpione przez jej matkę to będę ugotowany. 

 

Edytowane przez Główny_Inżynier
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę ciezka i niezreczna sytuacja. Nie mozesz narzeczonej solidnie naprostowac, bo jest w ciazy. Nosi Twoje dziecko, potrzebuje spokoju.

W sumie to dobrze ze biega za psem a nie za innym gosciem.  Ale widac w niej brak jekiejkowiek checi wspolpracy z Toba.

Jesli jest DDA to prawdopodobnie w mlodosci nie były jej okazywane uczucia, ani ona nie miala na kogo przelac swoich uczuć. Stad kiedy pojawil sie pies, wsiakneła całkowicie. Pies jest pierwszym stworzeniem ktore ja wysłucha, da jej atencje, nie ocenia  itp.  Szczerze mowiac to sam nie wiem co bym zrobił. Zeby nie była w ciazy to sprawa jest prosta

Ale popatrz na pozytywy : bedziesz ojcem;) jeszcze nawet nie wiesz jakie to uczucie Kolego:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No niestety nie mogę nic praktycznie zrobić, bo każdy mój krok to stres dla niej. Wiadomo, gdyby nie dziecko to sprawa byłaby prosta.....

 

Nie wiem tylko, czy ona przez te hormony ma takie jazdy co dwa-trzy dni...mi już doradzają, żeby nie słuchać tego, ignorować, ale z drugiej strony wiem też, że jak ona jest roztrzęsiona i chce mówić to chyba ze względu na stan trzeba ją wysłuchać?

 

 

Bardzo się cieszę, że będę ojcem, pragnąłem tego bardzo i w końcu się uda.

 

 

Z tego co ona opowiadała, to miała ciężkie dzieciństwo. W szkole jej dokuczali, była bardzo skryta. Może głupie porównanie, ale dzieci w domach dziecka też mają zwierzęta w tym celu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego Szanowny, 

 

Chce opowiedzieć wam historię mojego związku, zapewne sporo błędów wyhaczycie, ale też chce wiedzieć co robić.

 

Pozwolisz, .... Chcesz wiedzieć co robić? Na prawdę?

Tak po prostu, wchodzisz sobie tutaj do Nas,

i tak po prostu sobie chcesz?

 

Godzinę temu, Główny_Inżynier napisał:

Ja szukałem kobiety takiej, z której mógłbym założyć rodzinę

 

Kobieta, z której... - ani to nie brzmi mądrze, ani po polsku ale..

 

 

 

 

Godzinę temu, Główny_Inżynier napisał:

no niby mały pies ale się tak zagotowałem że dostał kopa ode mnie

 

 

Twoja pizdowatość oraz niedojrzałość emocjonalna daje upust agresji.

 

 

  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Nie chodzi o błędy/literówki.

Chodzi o Ciebie. Tylko.

Ile masz lat?

 

 

 

Godzinę temu, Główny_Inżynier napisał:

Jest cały czas źle. Ona tego psa ciągle pieści, zabiera go na wycieczki w miejsca, gdzie byliśmy, a przez tego psa straciliśmy ślub, radość w związku....ona dla niego zapominała o świecie, mnie miała w dupie i teraz mamy mieć dziecko. Dla niej zawsze starałem się, robiłem co trzeba, ale zobaczyłem, że ona tylko pies pies i pies to trochę też dałem na luz.

 

Czy to na pewno jest tekst o psie?

 

Koniec komentarza.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Takiej historii ze zwierzęciem w tle to tu jeszcze nie było, a myślałem że mnie już nic nie zaskoczy😳

No cóż, łatwo to Ty mieć niestety nie będziesz. Sam mam zwierzaka i wiem ile może on znaczyć dla człowieka ( gdy ex chciała się go pozbyć odpowiedziałem krótko...ciebie może tu nie być choćby za chwilę, lecz on będzie tu do zamknięcia oczu czy się tobie podoba czy też nie,  bo konsekwencje swoich decyzji odnośnie organizmów żywych trzeba umieć ponosić).

Szkoda tylko, że tak szybko zdecydowałeś się na dziecko z taką zawodniczką nie biorąc do końca pod uwagę jej zdrowego i prawidłowego podejścia do tematu oraz odpowiednich uwarunkowań społecznych. Mimo wszystko życzę sporo szczęścia i powodzenia w tresurze, oczywiście pieseła 😉

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@GriTo Mam 30 lat, to mój pierwszy poważny związek. 

 

Tak, chodzi o psa, dokładnie psa małej rasy.  Ja nigdy nie miałem psa, może złego słowa użyłem. Chodzi o to, że go bierze na ręce, głaszcze, tuli, on ma zadowolny pysk,  za to dla mnie zawsze była chłodna, nigdy mnie nie dotykała ect.  Gdy rozmawialiśmy o tym to mówiła "jeszcze nie ten etap". Ok nie naciskałem, byłem cierpliwy. W końcu doszliśmy do etapu wg niej. Okazało się, że dziewczyna jest bardzo wstrzemięźliwa. Ja oczywiście starałem się być delikatny, czuły dla niej, ale to nic nie dało. 

 

@Gianni ja rozumiem to, ze ludzie lubią zwierzęta. Powtarzałem jej wiele razy, że gdyby był ułożony ten pies to mógłby być z nami normalnie, ale zachowywał się wrednie, jej stosunek do tego też był zły. Gdyby wtedy tego psa nie przeniosła do matki to pewnie nie bylibyśmy już dziś razem. Ona to zrobiła zgodnie z moją prośbą, nasza relacja się poprawiła, ja zrobiłem kroki naprzód, a tu zza pleców wyskoczył  z powrotem ten pies. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Główny_Inżynier napisał:

Chce opowiedzieć wam historię mojego związku, zapewne sporo błędów wyhaczycie, ale też chce wiedzieć co robić.

Obecnie moja narzeczona jest w piątym miesiącu ciąży. Poznałem ją na internecie w kwietniu zeszłego roku. Generalnie wiadomo jakie księżniczki tam są, ale ta jakoś wydawała się być od początku zaangażowana, często pisała, chciała przyjeżdzać, zapraszała do siebie (mieszkamy w różnych miastach). Później wspólne wakacje. Naprawdę fajnie się dogadywaliśmy. 

Byłem naprawdę nią zachwycony, widziałem jak opiekuje się dziećmi sióstr, jakie ma zacięcie. Ja szukałem kobiety takiej, z której mógłbym założyć rodzinę. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie jedna rzecz. Dziewczyna po rozstaniu z poprzednim chłopakiem kupiła sobie małego pieska jako "pocieszyciela" i z racji wieku zapewnie zaczęła go traktować jak dziecko (28 lat). Z czasem zaczęła coraz częściej pojawiać się i angażować z psem, na co jej wtedy pozwalałem. Niestety jako osoba kompletnie nieświadoma obowiązków co do wychowania psa całkowicie go rozpuściła. Pies potrafił skakać na ławę, gdzie są gorące herbaty, szczekać, wymuszać zabawy - ogólnie bardzo wredny, a ona bardzo za nim była, wiadomo jej pies.

 

Z czasem się do jej miasta przeprowadziliśmy. W tym, którym ja mieszkałem to nie było moje miasto rodzinne i generalnie miałem tam mało znajomych, a u niej siostry, znajomi, a mieliśmy się ku sobie, więc zależało mi na tym, żeby miała wsparcie w przyszłej ciąży itd, to jest ważne dla kobiet.

Jak przyjeżdzałem przed przeprowadzką to wiadomo, że więcej czasu poświęcała mi, jednak po przeprowadzce okazało się, że cały czas pies jest na pierwszym miejscu...psuł nam wieczory, wszystko robiliśmy pod niego, nie pojedziemy tam, bo nie można psów, trzeba wracać, bo pies się musi wysrać. 

W dodatku pies ugryzł mnie i byłem na niego bardzo cięty. Miał zwyczaj robienia co chciał, raz uszkodził mi buty, drugi raz wywalił całą torbę...któregoś razu siedział na moich rzeczach chciałem, żeby zszedł a on mnie prawie ugryzł...no niby mały pies ale się tak zagotowałem że dostał kopa ode mnie. Zaczął kuleć i oczywiście pretensje do mnie, bo się przyznałem, ze to ja. Jakoś przeszliśmy to....i tak mijały kolejne miesiące, na codziennym znoszeniu psa, umizgów dziewczyny do niego, ja na szarym końcu i moja narastająca frustracja.... w końcu powiedziałem jej...słuchaj albo ten pies znika, albo nigdy nie będziemy mieli dzieci. Dziewczyna telefon do mamy i pies został przeniesiony do niej na takich zasadach, że dziewczyna moja będzie od czasu do czasu pomagać przy wyprowadzaniu. Mówię ok.

 

Wtedy odżyliśmy oboje. Zaczęliśmy naprawdę fajnie spędzać czas, dogadywać się. Dziewczyna faktycznie wyprowadzała psa zgodnie z umową. Pomyślałem, że czas iść dalej, byłem przekonany, że to jest to. Oświadczyłem jej się w lutym, ona je przyjęła. Zaraz zaczęliśmy planować wesele, zamówiliśmy dj, sale, suknie...jednak zaczęły dziać się dziwne rzeczy....zaczęła wymykać się z domu...niby coś kupić, to zanieść byle tylko zobaczyć sie z psem...a tam no mój misiaczku kochany oj ty ty....mnie zawsze w łóżku tak chłodno traktowała...jak odrobić pańszczyzne, odkreślić w zeszycie i spać. Wkurzało mnie to bardzo. W międzyczasie też okazywało się, że nie zrobiła drobnej czynności o którą ją prosiłem, bo całe popołudnie spędziła z psem na drugim końcu miasta..... i takich parę akcji. Któregoś razu miała iść do kościoła, a potem wrócić do domu, obiecała mi przyjemności w łóżku. Ja nie chodzę ale wiem mniej więcej ile trwa msza. mija już dwie godziny. Mówie znowu psiur!!! Poleciałem do miejsca, gdzie jej mama mieszka i patrze ona na placu taka szczęśliwa z pieskiem.....podleciałem i mówię do niej oddawaj obrąćzkę. Ona taka zdezorientowana ale mówi pogadajmy.. No zostaliśmy jednak. 

 

WIele razy ją prosiłem, żeby dała spokój z tym psem i nie robiła nic do niego, a szczególnie moim kosztem. Argumentowałem jej, że ten pies robił nam problemy i się kłóciliśmy przez niego, a ona oczywiście, ze to dobry pies, trzeba się dogadać i takie bzdury z tygodnika naj. Zaraz okazało się, że jest już w ciąży. Cieszyłęm się, bo bardzo pragnąłem dziecka. Jednak z czasem z fajnej pary zaczęliśmy się staczać i jedyne co robimy to kłótnie. odwołaliśmy ślub. Jej mama zaproponowala, abyśmy poszli na terapię par. Była przekonana, że będą się do mnie sadzić, że ja coś odwalam, czepiam się, a okazało się już na pierwszej terapi, że dziewczyna prawdopodobnie ma DDA. Terapia w ogóle to była taka szopka. Atakowała mnie tak siarczyście, prowadząca do niej, że pani w ogóle nie dostrzega zalet ani nie docenia tego co ja robie, a ta dalej...Skierowała ją na dda, a tam powiedzieli, że ona musi iść na terapię.....dla ofiar alkoholików i coś tam.....wywalona kasa w błoto.

 

Jest cały czas źle. Ona tego psa ciągle pieści, zabiera go na wycieczki w miejsca, gdzie byliśmy, a przez tego psa straciliśmy ślub, radość w związku....ona dla niego zapominała o świecie, mnie miała w dupie i teraz mamy mieć dziecko. Dla niej zawsze starałem się, robiłem co trzeba, ale zobaczyłem, że ona tylko pies pies i pies to trochę też dałem na luz. Skończyły się wycieczki, w rocznicę związku nigdzie nie poszliśmy - powiedziałem jej, że roku świętowania walki z psem nie będę świętował. Na imieniny miałem ją zabrać na jakąś kolację, jednak ona po całym dniu spędzenia z psem musiał po południu coś zanieść mamie a to tylko pretekst, zeby się zobaczyć z psem. Co tydzień akcje wyprowadź się, ja się Ciebie boje, bo wypomiasz mi psa. Ja się jej pytam czego ty chcesz kobieto. Mi zależy na tym, żebyśmy w tórrkę (my plus dziecko) byli szczęścliwi, a Ty co tworzysz, że twoja mama (która się ciągle wtrąca i tego psiura narzuca jej) będzie się dzieckiem zajmowała i ten pies? Ona zapewnia, ze dziecko jest dla niej najważniejsze. robi sporo w tym kierunku, ale uzależnia ....moją obecność w życiu dziecka od tego czy będzie się mogła z psem spotykać......Jestem w totalnej rozsypce...chcę być szczęsliwy, ale nie mogę, bo moja kobieta kocha psa, a resztę ma w dupie. Znajomi mówią....spokojnie, zaczekaj, będzie dziecko to zajmie się nim, daj czas dziewczynie....no już raz jej dałem czas, przybliżałem nieba, starałem się, a ona o wiesz ja się we wcześniejszym związku starałam, a chłopak okazał się podły, teraz tak już się nie angażuje. Ona pochodzi z rodziny, gdzie ojciec lał matkę, ją też, a gdy miała 3 lata odszedł. Ją i dwie jej siostry wychowywała mama z dziadkami. Tamte są młodsze, ale szybciej poszły w świat. Mają też związki nieudane, kłótnie itd. 

 

Trochę chaotycznie mogło być napisane, ale starałem się jak najkrócej to opisać. 

Bez obrazy ale nie masz charakteru i ni umiesz walnąć pięścią w stół. Babe trzeba zjechać czasami, nie wyobrażam sobie żeby jakiś kundel parszywy tak wywrócil zycie do góry nogami. Duzo nauki przed Tobą.

3 minuty temu, Główny_Inżynier napisał:

@GriTo Mam 30 lat, to mój pierwszy poważny związek. 

 

Tak, chodzi o psa, dokładnie psa małej rasy.  Ja nigdy nie miałem psa, może złego słowa użyłem. Chodzi o to, że go bierze na ręce, głaszcze, tuli, on ma zadowolny pysk,  za to dla mnie zawsze była chłodna, nigdy mnie nie dotykała ect.  Gdy rozmawialiśmy o tym to mówiła "jeszcze nie ten etap". Ok nie naciskałem, byłem cierpliwy. W końcu doszliśmy do etapu wg niej. Okazało się, że dziewczyna jest bardzo wstrzemięźliwa. Ja oczywiście starałem się być delikatny, czuły dla niej, ale to nic nie dało. 

 

@Gianni ja rozumiem to, ze ludzie lubią zwierzęta. Powtarzałem jej wiele razy, że gdyby był ułożony ten pies to mógłby być z nami normalnie, ale zachowywał się wrednie, jej stosunek do tego też był zły. Gdyby wtedy tego psa nie przeniosła do matki to pewnie nie bylibyśmy już dziś razem. Ona to zrobiła zgodnie z moją prośbą, nasza relacja się poprawiła, ja zrobiłem kroki naprzód, a tu zza pleców wyskoczył  z powrotem ten pies. 

Jesteś dla niej opcja beta, rezerwową. Ona Cię nie pozada, bardziej tego psa. Zwiazek do wywalenia. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt, wywrócił nam życie, w dodatku jej mamusia nie pomaga nam. Nie wiem czy te przysłowiowe walenie pięścią w stół to coś da. Bardziej bym się skupił na jakimś fortelu. Dziewczyna wychowywana bez ojca, który ją opuścił, gdy miała 3 lata. Pamięta  z dzieciństwa krzyki, awantury i bicie. Jak tylko zaczynam coś mówić głośniej, stanowczo to ona ma flashback i się zaczyna jazda, szczególnie teraz jak ma hormonellę. Nawet jak kiedyś drzwiami walnąłem przez przypadek jak wszedłem to ona cała wystraszona, bo myślała, że jakiś zdenerwowany wróciłem. Ja zawsze do niej spokojny byłem, ale teraz w ciąży różne rzeczy powychodziły 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No dobrze, mamy psa Burka, metaforę. 

 

To podsumujmy

 

Tak, chodzi o psa, dokładnie psa małej rasy.  Ja nigdy nie miałem psa, może złego słowa użyłem. Chodzi o to, że go bierze na ręce, głaszcze, tuli, on ma zadowolny pysk,  za to dla mnie zawsze była chłodna, nigdy mnie nie dotykała ect.  Gdy rozmawialiśmy o tym to mówiła "jeszcze nie ten etap". Ok nie naciskałem, byłem cierpliwy. W końcu doszliśmy do etapu wg niej. Okazało się, że dziewczyna jest bardzo wstrzemięźliwa. Ja oczywiście starałem się być delikatny, czuły dla niej, ale to nic nie dało. 

 

 

To podsumujmy:

- za to dla mnie zawsze była chłodna, nigdy mnie nie dotykała ect.  
-jeszcze nie ten etap
-byłem cierpliwy.
-do etapu wg niej.
-dziewczyna jest bardzo wstrzemięźliwa.
-starałem się być delikatny, czuły dla niej, ale to nic nie dało.

 

Kolego, jest chłodna dla Ciebie bo ty nie jesteś dla niej.

Możesz cierpliwie na ręcznym, bo Ona w swojej wstrzemięźliwości gryzie sobie palce w konwulsjach erotycznych.

Ale nie z Tobą.

 

Jutro też jest dzień. Kolejny.

 

Żyj dla Siebie.

Najlepszego!

 

ps. temat dziecka zniknął w temacie psa. Ot, skala priorytetów. 

A chyba wcale nie chodzi o psa.

 

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Główny_Inżynier napisał:

Fakt, wywrócił nam życie, w dodatku jej mamusia nie pomaga nam. Nie wiem czy te przysłowiowe walenie pięścią w stół to coś da. Bardziej bym się skupił na jakimś fortelu. Dziewczyna wychowywana bez ojca, który ją opuścił, gdy miała 3 lata. Pamięta  z dzieciństwa krzyki, awantury i bicie. Jak tylko zaczynam coś mówić głośniej, stanowczo to ona ma flashback i się zaczyna jazda, szczególnie teraz jak ma hormonellę. Nawet jak kiedyś drzwiami walnąłem przez przypadek jak wszedłem to ona cała wystraszona, bo myślała, że jakiś zdenerwowany wróciłem. Ja zawsze do niej spokojny byłem, ale teraz w ciąży różne rzeczy powychodziły 

Wjebales się po uszy ta ciąża. W przyszłości pewnie się rozejdziecie i alimenty ale lepiej dla Ciebie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jankowalski1727 nie wykluczone - ja chce być szczęśliwy. Jak będzie mnie zaniedbywać, a zajmować się pieskiem swojej mamy to słabo wróży na przyszłość. 

 

@GriTo co masz na myśli dokładnie? Chodzi Ci o to, że seks ze mną to dla niej udręka, czy ogólnie seks to dla niej udręka? 

 

Dziecko nie jest problemem, bo cieszę się, ze jest. Problemem jest pies, który niszczy relację. 

 

Powiedziała jeszcze do mnie taki tekst: "Jestem ja i pies. To jest moje życie, dziecko jest najważniejsze. Ty musisz zaakceptować psa, żeby być"

 

Staram się jej tłumaczyć, że rodzina to tata, mama i dzieci, a nie mama, babcie i pies, na różne sposoby, ale jak grochem o ścianę. Gdyby nie to dziecko to bym ją olał, po prostu olał, ale wtedy jak pies wyleciał z mieszkania to tak odżyliśmy. Teraz widzę, że się dałem zwieść. 

Edytowane przez Główny_Inżynier
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Główny_Inżynier napisał:

@GriTo Mam 30 lat, to mój pierwszy poważny związek. 

 

Tak, chodzi o psa, dokładnie psa małej rasy.  Ja nigdy nie miałem psa, może złego słowa użyłem. Chodzi o to, że go bierze na ręce, głaszcze, tuli, on ma zadowolny pysk,  za to dla mnie zawsze była chłodna, nigdy mnie nie dotykała ect.  Gdy rozmawialiśmy o tym to mówiła "jeszcze nie ten etap". Ok nie naciskałem, byłem cierpliwy. W końcu doszliśmy do etapu wg niej. Okazało się, że dziewczyna jest bardzo wstrzemięźliwa. Ja oczywiście starałem się być delikatny, czuły dla niej, ale to nic nie dało. 

 

@Gianni ja rozumiem to, ze ludzie lubią zwierzęta. Powtarzałem jej wiele razy, że gdyby był ułożony ten pies to mógłby być z nami normalnie, ale zachowywał się wrednie, jej stosunek do tego też był zły. Gdyby wtedy tego psa nie przeniosła do matki to pewnie nie bylibyśmy już dziś razem. Ona to zrobiła zgodnie z moją prośbą, nasza relacja się poprawiła, ja zrobiłem kroki naprzód, a tu zza pleców wyskoczył  z powrotem ten pies. 

O panie jak już słyszę ,,nie ten etap" lub ,,inaczej na razie nie umiem" to wiem że dobrze się to nie skończy. A wiem co mówię bo miałem przypadek gdzie kotek był ważniejszy, a panna była wychowywana bez ojca. Co nie zmienia faktu, że była przed ścianą i dzidzi pragnęła. Na moje szczęście zorientowałem się o co się gra toczy w momencie wykonywania testów ciążowych po pierwszym miesiącu🙈

Tu nie zwierzę jest problemem, a chybione ulokowanie genów. Obserwuj i wyciągaj wnioski oraz konsekwencję bo tylko to Ci pozostało. Powodzenia.

 

Aaaa bym zapomniał...prawidłowy wzorzec i model:

1. Ty, Ona i dziecko 2. Mamusia, rodzina i przyjaciele 3. Długo, długo nic 4. Pieseł oraz inne organizmy żywe 😉

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Gianni
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Główny_Inżynier napisał:

mały pies ale się tak zagotowałem że dostał kopa ode mnie. Zaczął kuleć

Jak ktoś dotknąłby mojego psa bym mu nogi połamał.

 

Nie chce mi się tracić czasu na rozpisywanie analizy (może bracia zrobią to lepiej), ale dam Ci szansę bo może to błędy w wychowaniu których nie jesteś świadomy. Wyjścia widzę dwa:

a) wziąć odpowiedzialność za rodzinę, której tak chciałeś. Przyjąć  z powrotem psa i stać się przywódcą stada.

b) dać sobie spokój, płacić alimenty, uczyć życia i walczyć o kontakt z dzieckiem

Edytowane przez Terve
  • Like 1
  • Dzięki 2
  • Zdziwiony 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego, jeśli słyszysz od kobiety słowa w stylu 'to jeszcze nie ten etap' czy inne tego typu podobne farmazony to.. nie mam dla Ciebie dobrych wieści - gdyby kobieta Cię szczerze pożądała to seks i czułości byś miał często i gęsto i ona by to inicjowala.. nie mówię Ci, że masz rzucić całą sprawę w pizdu ale musisz wziąć sprawy w swoje ręce i zadbaj o swoje ciało i idź na trening - jak poprawisz sylwetkę to może jej wróci ochota na seks..

 

Kolejna sprawa - dziecko - musisz się mentalnie przygotować, że od momentu narodzin dla Twojej kobiety osobą numer jeden w życiu jest dziecko a Ty schodzisz na drugi lub nawet trzeci plan - z ewolucyjnego punktu widzenia swoje zadanie już wykonałeś - jeśli dziecko jest Twoje to zwiększyłeś udział swoich genów w puli, moje gratulacje - własne szczęście musisz ogarnąć sobie sam i lepiej żeby to nie była kobieta, koledzy z forum przyznają mi rację 

 

Trzecia sprawa - pies - skoro dla niej ważniejszy jest pies niż Twoja osoba to nie ma co się przepychać i wszczynać awantur, pracuj nad sobą, nad zarobkami i ciałem żeby zwiększyć swoją atrakcyjność w jej oczach, jak poprawisz sylwetkę i wzmocnisz się mentalnie to zmienisz jej emocje wzgledem Ciebie, jak zmienisz jej emocje to zmienisz jej zachowanie, a jak zmienisz jej zachowanie to ukończysz misję 😊

 

Czwarta sprawa - nie wszczynaj z nią awantur tylko rob swoje, pierdol to co ona myśli i mówi, to jest kobieta - jedno mówi, drugie myśli, trzecie czuje i czwarte robi, skup się na sobie i pracuj

 

Ostatnia rzecz - to jest życie i nikt Ci nie zagwarantuje że jak się ogarniesz to sytuacja wróci do normy, nikt tu nie ma kryształowej kuli - sprawa może skończyć się rozstaniem i na to również musisz być mentalnie przygotowany ale nie zastanawiaj się nad tym tylko pracuj nad sobą i na tym się skupiaj - jak kobieta chce Cię jebnac po rogach to i tak to zrobi możesz być tego pewny, jedyne na co masz wpływ to własne zachowanie

 

Powodzenia

Edytowane przez rkons
  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Terve

Psa nie można wziąć do domu, bo wzięła jej matka, a jej matka jest typu, że jak coś nawet się jej pożyczy, to już można o tym zapomnieć. Wcześniej wspominałem, że próbowaliśmy go tresować, ale dziewczyna niszczyła (pewnie nieświadomie) rezultaty ćwiczeń, nawet behawiorystka na szkoleniu zwróciła jej uwagę na jej stosunek do psa. 

Wiem, że sporo ludzi wkurzyło to, że kopnąłem psa. Szczerze chciałem napisać, bez ogródek. Ugryzł mnie wcześniej i to tak perfidnie, że jak prostuje palec to czuje opór na skórze. 

 

@rkons 

 

ad1 . spotkałem te twierdzenie w tych książkach/materiałach o uwodzeniu i faktycznie to się sprawdziło w życiu przy innych kobietach. Jak tylko któraś mówiła w ten deseń to ewakuacja. Jednak jak zacząłem czytać opowieści ludzi, którzy mieli żony z DDA, to raczej wykluczam możliwość jej zdrady. 

 

ad2. tak, jestem świadomy tego i jak najbardziej akceptuje. Niepokoi mnie wysoka ranga psa. 

 

ad3 chyba tak będzie trzeba zrobić. Co mi zostało? Jeszcze rok temu byłem mega wysportowany, chodziłem na crossfit, ale zdarzyła mi się tak podła rzecz z zębem, przetoką i polipem, że do dzisiaj nie mogę ćwiczyć i też to oczywiście odbiło się na moim ciele. Mam niedługo zabieg i w końcu wrócę na swoje tory. 

 

ad4 muszę przestać jej to wypominać, bo dostaje ona spazmy

 

ad 5 ja nastawiony jestem na walkę do końca, ale też sobie zdaje sprawę, że tak się może stać. Chce być szczęśliwy, mieć kochającą żonę, ale tu wszystko będzie iluzją. Będziemy na fajnej wycieczce, fajnej kolacji ect, a później pójdziemy spać, rano ona poleci do psa, a ja ...nie wiem

 

 

Czy ktoś mógłby podzielić się też swoją historią z kobietą z DDA?

Edytowane przez Główny_Inżynier
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Główny_Inżynier spokojnie, nie wszystko dzieje się od razu, pierwszy krok w dobrym kierunku już wykonałeś - trafiłeś na forum, założyłeś konto i napisałeś post, to już coś

 

Kolejny krok to zoorganizowanie czasu i okolicznosci na te wszystkie rzeczy o których Ci napisałem - trenuj, czytaj forum i historie innych braci, wzmacniaj się mentalnie, ogarniaj lepsze pieniądze i zapierdalaj do przodu!

 

 

Edytowane przez rkons
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, rkons napisał:

pracuj nad sobą, nad zarobkami i ciałem żeby zwiększyć swoją atrakcyjność w jej oczach, jak poprawisz sylwetkę i wzmocnisz się mentalnie to zmienisz jej emocje wzgledem Ciebie, jak zmienisz jej emocje to zmienisz jej zachowanie, a jak zmienisz jej zachowanie to ukończysz misję 😊

ale to ująłeś :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Główny_Inżynier pamiętaj tylko, że to jest kobieta - testowanie, sprawdzanie czy jesteś silnym facetem nigdy się nie skończy bo one są tak zaprogramowane - kobieta ewolucyjnie jest stworzona do odsiewu słabych genów z puli dlatego też praca nad sobą nigdy się nie kończy

 

Czytaj forum i historie innych braci - Twoja sytuacja w żadnym stopniu nie jest wyjątkowa

Edytowane przez rkons
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.