Skocz do zawartości

Co robią kobiety, które wyszły z więzienia?


Rekomendowane odpowiedzi

Jakie mogą być ich dalsze losy, zawsze mnie to ciekawiło? W Polsce osadzonych kobiet jest bardzo mało, chyba coś około 3000 egz., w stosunku do ponad 70 tys. ogółu.

Znam przypadki kilku gości, którzy wjechali na puchę, po wyjściu albo Amazon, albo zakręcili się gdzieś na budowie, dwóch jeździ autami dostawczymi w jakichś Januszexach, jeden wrócił do pierdla po dwóch miesiącach, bo pewnej nocy zorganizował sobie w mieście własną wersję GTA 🙃 , są też tacy, którzy rozpoczęli zaszczytną karierę żula, ponieważ po wyjściu okazało się, że nie nadają się kompletnie do niczego.

Czy znane są tu komukolwiek losy przedstawicielek płci pięknej, które zakończyły okres życia w warunkach izolacji penitencjarnej? Jak sobie radzą, co robią, z czego żyją?

 

Edytowane przez No Gods No Masters
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może inaczej....

Z racji pracy z osobami uzależnionymi spotykałam i spotykam byłych więźniów.

Z paniami z odsiatki nie miałam styczności.

Na pewno to specyficzna grupa kobiet (pod względem doświadczeń i przede wszystkim - problemów). 

 

Tematu skuteczności resocjalizacji nie będę omawiać. 

 

Teraz czynię ogólnikowe gdybania.

Pewnie to kobiety, które:

- mają niski lub wysoki wskaźnik ugodowości (jako cechy osobowości);

- są osobami uzależnionymi;

- są z rodzin dysfunkcyjnych;

Te same parametry, co u mężczyzn odsiadujących wyroki w zakładach karnych, choć jest zasadna różnica biologiczna: 

mężczyźni z natury są częściej "przeciw systemowi" (czyli mniej ugodowi), stąd masz dużą ilość reprezentantów osobników męskich w skrajnych grupach społecznych: milionerów/"ludzi sukcesu" i więźniów/bezdomnych.

 

Temat dysproporcji w wyrokach dla mężczyzn i kobiet z konkretnego paragrafu zostawiam na później.

 

Autorze wątku - czy poznałeś w ostatnim czasie kobietę, która odsiedziała wyrok i stąd Twoje zapytanie?

 

Nie zdziwiłoby mnie to, że panie z więzienną przeszłością wykonują niskopłatne prace, bez umów. Być może się prostytuują. Być może zmieniają partnerów często. Być może są w toksycznych związkach.

 

Historie o paniach księgowych po wyrokach za defraudacje, które po odsiatce stają się królowymi życia zostawiam jako "anomalia", choć jak najbardziej możliwą. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, No Gods No Masters napisał:

W Polsce osadzonych kobiet jest bardzo mało

I ja się pytam, gdzie tu parytety?

 

1 godzinę temu, No Gods No Masters napisał:

albo zakręcili się gdzieś na budowie, dwóch jeździ autami dostawczymi w jakichś Januszexach

W PL wciąż jest tak, że facet muis pracować (inaczej to nieudacznik itd.), a kobieta może pracować , ale nikt jej nie powie złego słowa jeśli "się dobrze ustawi".

 

Stąd może ich nie widać, jedne się ustawiły inne siedzą na kasie w biedrze, a inne na ławce orzed biedrą.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znałem taką jedną, co działała jako słup, w przekręcie na 200 koła.

 

Dostała 6 miesięcy pozbawienia wolności, odsiedziała swoje i słuch po niej zaginął - jedna wersja mówi, że za granicą gdzieś teraz spija śmietankę ze swojej doli w tym przekręcie, inna zaś, że dostała w czapę od starych wspólników - bo jak to baba - oczywiście musiała za dużo gadać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Throgg napisał:

taką jedną, co działała jako słup, w przekręcie na 200 koła.

Trochę offtop,ale zawsze mnie dziwi,że ktoś chce ryzykować dla kwot tego rzędu...rozumiem kilka milionów i można się ustawić na całe życie i mieć wszystko w pompie, ale za 200 tysięcy...i to jeszcze że wspólnikami...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę mi się za bardzo filozofować, więc podam dość skrajne, medialne przykłady. 

 

Pewna niemiecka raperka polskiego pochodzenia, niejaka Schwesta Ewa, wcześniej wieloletnia prostytutka, zjechała na puche za m.in. sutenerstwo i urodziła tam brzdąca xD. 

 

https://plejada.pl/newsy/schwesta-ewa-wyszla-z-wiezienia-polka-siedziala-za-sutenerstwo/dphy6r1

 

Teraz nagrywa piosenki z Sentino i śpiewa: "nie myślę już o nockach, marzą mi się wille". 😄

 

Kolejny przykład oczywiście burdel mama handlująca ludźmi, która po wyjściu z puchy została królową życia. Znana w całej Polsce Dagmara. 

 

Gdzieś był na forum film o niej i innych patologicznych celebrytach typu Megakot, w którym z dumą sczyciła się swoją przeszłością u Kuby Wojewódzkiego. Coś mi się wydaje, że może być psychopatką. 

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Lupus napisał:

Trochę offtop,ale zawsze mnie dziwi,że ktoś chce ryzykować dla kwot tego rzędu...rozumiem kilka milionów i można się ustawić na całe życie i mieć wszystko w pompie, ale za 200 tysięcy...i to jeszcze że wspólnikami...


A ja sie nie dziwię. To 200 000 to może być czyjaś operacja czy leczenie raka. To 200 000 to może być solidna podstawa by żyć dostatnio, nawet jak pracujesz za minimalną.
Bycie słupem to małe ryzyko. Ryzyko duże to łykanie kilkunastu woreczków z kokainą, których pęknięcie kończy się zgonem

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Lupus napisał:

Trochę offtop,ale zawsze mnie dziwi,że ktoś chce ryzykować dla kwot tego rzędu...rozumiem kilka milionów i można się ustawić na całe życie i mieć wszystko w pompie, ale za 200 tysięcy...i to jeszcze że wspólnikami...

 

Za 200 koła dostała wyrok, co nie znaczy, że to cała kasa jaką przewaliła jako słup. Sprawą dlatego zainteresowała się prokuratura, bo zaciągała kolejne zobowiązania, kiedy niespłaconych długów było już coś koło pół miliona.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oglądałam kiedyś film, a raczej dokument "Bad girls - cela 77".

Jest on o kobietach, które siedziały w jednej celi i pokazane są wycinki z ich życia.

Polecam, choć momentami jest on nieco dołujący, bo jak wiadomo, więzienie do najprzyjemniejszych miejsc na ziemi nie należy.

 

Ale w każdym razie na samym końcu są przedstawione losy niektórych z nich, już po wyjściu na wolność.

I ku mojemu zdziwieniu (oglądając film wyobrażałam sobie, że człowiek wychodzący z więzienia to wrak człowieka), większość albo wprowadziła się do nowego ukochanego, albo już miała go odsiadując karę.

Jedna nawet zaraz po zakończeniu kary zaszła w ciążę z nowym narzeczonym (poprzedniego miała jeszcze w więzieniu), ale to już dziwi mnie mniej :D 

W każdym razie, takie osoby wbrew pozorom, mimo pewnych ograniczeń, czy nawet niespecjalnie wysokiego IQ  (choć istnieją i przestępcy bardzo inteligentni, jak wiadomo), posiadają moim  zdaniem dość spore umiejętności asymilacji, czy zawierania nowych znajomości z osobami ich pokroju (w końcu przetrwały więzienie, a tam lepiej się w miarę dogadywać z pozostałymi :P ).

Znalazły też jakąś pracę, więc żyć nie umierać.

Choć inną kwestią jest to, czy nie stworzyły w wyniku tego jakichś patologicznych rodzin, pewnie w sporej części tak.

 

Ale jeśli chodzi o samą umiejętność tworzenia nowych relacji, to tak jak pisałam,  takie osoby uważam, że radzą sobie często całkiem dobrze.

Z czego to wynika?  Wydaje mi się, że z tego, że życie to na nich wymusiło, że żeby "przetrwać", trzeba działać w grupie. 

I tak znajdowały sobie nowych "znajomych" od dziecka, kiedy rodzice mieli je gdzieś, bo byli zajęci piciem, później w czasie różnych "akcji" jak np. włamanie, a na końcu w samym więzieniu.

 

No i właśnie dlatego, takie osoby potrafią tworzyć jakieś tam relacje (mimo, że patologiczne) i kurczowo się tego schematu trzymają, bo nie wierzą, że poradzą sobie same. Potrafią też zwykle znaleźć jakieś zajęcie, bo wódka też jak wiadomo kosztuje. Ale jakość tego życia zwykle niestety jest taka jest...

Choć pewnie istnieją od tego wyjątki.

Edytowane przez Angel_Sue
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, Angel_Sue napisał:

No i właśnie dlatego, takie osoby potrafią tworzyć jakieś tam relacje (mimo, że patologiczne) i kurczowo się tego schematu trzymają, bo nie wierzą, że poradzą sobie same. Potrafią też zwykle znaleźć jakieś zajęcie, bo wódka też jak wiadomo kosztuje. Ale jakość tego życia zwykle niestety jest taka jest...

Bingo! 

To jest największy lęk PIERWOTNY każdego człowieka - odrzucenie od stada, JAKIEGOKOLWIEK. 

Nawet największe narcyze żyją dzięki INNYM. 

 

Przy terapiach alkoholików najważniejsze jest to, by w pierwszym okresie trzeźwienia (nawet do dwóch lat) było ZERO kontaktu z dawnymi towarzyszami od kielicha.

Nawet są zalecenia, by na mieście dawnym alkokompanom nie mówić "cześć". 

Ale uzależnienia, czy "wykolejenia życiowe" mają swój krąg problemów - nie masz pieniędzy, więc idziesz, czy wracasz do ludzi, którzy powiedzmy zapewnią Ci jadło/nocleg/umycie się, a że to często też niezbyt zdrowe znajomości znowu zaczyna się huśtawka emocji i nastrojów, które utrudniają wyjście z trudnej sytuacji, utrudniają BUDOWANIE zdrowych nawyków.

Wtedy nie skupiasz się np.w pracy, która potencjalnie ma dać Ci stabilizację, czy otworzyć Ci furtkę na lepsze życie. Zaczynasz zaniedbywać obowiązki zawodowe, przede wszystkim - nie potrafisz budować relacji ze zdrowymi ludźmi ze środowiska pracy. Widzisz ich dystans wobec siebie, Twój mózg mimowolnie odczuwa ODRZUCENIE i szukasz powrotu do ZNANYCH Ci MECHANIZMÓW, które chwilowo poprawiają nastrój. 

 

Uzależnienia u osób wysokofunkcjonujących to inny temat.

Może czynię etyczny błąd, ale pijący wieczorami chirurg jest inny pod względem mechanizmów uzależnienia od bezdomnego, który pije dzień w dzień od 18-roku życia, przy tym doświadczając traumatycznych wydarzeń w rodzinie. 

Ten drugi człowiek najprawdopodobniej był narażony WYŁĄCZNIE na ekspozycję negatywnych bodźców, jego mózg zupełnie inaczej działa OD ZAWSZE.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.