Skocz do zawartości

"Spędziłem 24 godziny bez telefonu. Mój świat legł w gruzach"


zychu

Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, OdważnyZdobywca napisał:

Narzekacie jak stare dziady.

 

Telefon to tylko narzędzie.

No super. Telefon to tylko narzędzie. Więc gdy nie użyjesz narzędzia, to i tak dasz radę tylko będziesz potrzebował więcej wysiłku. Zgoda, gdy to narzędzie coś Ci ułatwia. Ale co z sytuacją, gdy to narzędzie jest dla Ciebie JEDYNYM rozwiązaniem na zmierzenie się z problemem? Bo właśnie tę sytuację opisał autor artykułu. Jak się umówić z kolegami, jak się nie ma telefonu. Jak sprawdzić adres jak się nie ma aplikacji z mapą... jak, jak, jak...

 

Kiedyś słyszałem głosy, by nie używać kalkulatorów w szkole w klasach 1-3. I jak dla mnie ma to 100% sensu, bo w procesie uczenia chodzi o "wyrobienie mięśnia" jakim jest mózg. W uczeniu się tabliczki mnożenia chodzi o trenowanie pamięci... W uczeniu się wierszy na pamięć chodzi o... trenowanie pamięci głównie...   

Dziś w wielu wypadkach korzystam z kalkulatora na codzień. Ale bez kalkulatora sobie i tak poradzę. Może nie wyciągnę pierwiastka 2 stopnia z liczby z dokładnością do 2 miejs po przecinku ale będę umiał go sobie oszacować. I ewentualnie sprawdzić poprzez mnożenie jak bardzo się pomyliłem w szacowaniu.

 

Ale... wyobraź sobie sytuację z jaką się zmierzyłem dobre 15 lat temu.

Kiosk "Ruch'u", młoda sprzedawczyni. Na oko19-20 lat. Więc albo świeżo po ogólniaku albo na początku studiów i pracuje/dorabia na wakacjach.

Proszę o papierosy. Kosztowały wtedy nieco poniżej 10zł. Ona MUSIAŁA wstukać cenę na kalkulator, bo nie miała pojęcia jak mi wydać resztę. Nie umiała w głowie policzyć kwoty typu 10.00 - 9,40 =??? Dzisiaj standartem jest na kasach fiskalnych wprowadzanie kwoty gotówki otrzymanej od klienta i ślepe czekanie aż maszyna policzy kwotę reszty. To już jest uwstecznienie się a nie używanie narzędzia.

 

Mam znajomą, dla której przejście w mieście 2km pieszo jest problemem (młoda, sprawna, zdrowa kobieta lat 35) bo to dla niej "daleko"... Zawsze w takiej sytuacji kombinuje jak znaleźć połączenie autobusowe i np jeśli połączenia nie ma to... woli czekać 30 minut na autobus zamiast się spacerkiem przejść. I nie chodzi o oszczędzenie czasu. Nie chodzi o zmęczenie, bo zdeptana po całym dniu pracy przy taśmie. Dla niej więcej niż 500m to po prostu w jej głowie "daleko".

Dla mnie nie... to po prostu 2km pieszo... 20 minut spaceru i siup... co za problem. Ale ja za dzieciaka do szkoły pieszo, potem do pracy pieszo, i autobus został narzędziem, nie jedynym rozwiązaniem. 

Edytowane przez Miszka
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

1 minutę temu, Miszka napisał:

Ale... wyobraź sobie sytuację z jaką się zmierzyłem dobre 15 lat temu.

Kiosk "Ruch'u", młoda sprzedawczyni. Na oko19-20 lat.

 

Miałem identyczną jeszcze w tamtym roku, w salonie fryzjerskim. I to też na małych liczbach typu kilkanaście zł.

 

Póki nie było internetu, tylko rodzina wiedziała żeś debil - Obrazkowo.pl -  najlepsze memy w sieci.

 

 

Narzędzia się zmieniają. Technologia się zmienia. 100 lat temu, 200, 300 była zupełnie inna. Ale to od danego człowieka zależy czy będzie umiał z niej korzystać (w to też wchodzi nie uzależnienie się od niego).

Człowiek jest panem narzędzia. Narzędzie nie może zapanować nad człowiekiem, bo:

 

29 minut temu, Miszka napisał:

Ale co z sytuacją, gdy to narzędzie jest dla Ciebie JEDYNYM rozwiązaniem na zmierzenie się z problemem?

 

Wtedy jestem owcą a nie mężczyzną i szybko znajdzie się grupa, która będzie mnie brała na 3 baty jak doświadczoną milfetkę w czeskim pornosie z lat 80-tych, jeszcze na VHS.

Niezależnie od narzędzia, bo to nie ono jest problemem. Tylko brak życiowej zaradności. I nad tym autor felietonu powinien popracować. Alan chce korzystać ze smartfona i oszczędzony dzięki temu czas i pieniądze wydać na ruchanie modelek? Uważam ciekawy wybór. Może do końca życia siedzieć przed smartfonem, nie umieć przeczytać fizycznego rozkładu kolejowego, nie wiedzieć czy Gdańsk było kiedyś stolicą Polski, czy Poznań leży na wschodzie czy na zachodzie kraju. Ale musi umieć poradzić sobie w krytycznej sytuacji (np: rozładuje mu się telefon a pośrodku sami obcokrajowcy). Dopiero wtedy uznam go za człowieka rozumnego.

 

 

 

 

12 minut temu, Miszka napisał:

Może nie wyciągnę pierwiastka z liczby ale będę umiał go sobie oszacować.

 

Ostatni raz wyciągałem pierwiastek ze 3 lata temu. 

Jeśli korzystasz z tego często, to i tak się tego nauczysz. Jeśli nie korzystasz - możesz uczyć się przydatniejszych rzeczy np: biznesu, pewności siebie, rozwijania pasji. Część milionerów nie zna różnych rzeczy nazwijmy to teoretycznych/wykładowych/studenckich. Skupiali się na czymś innym. Stawiam dolary przeciw orzechom, że nie żałują.

Wspomniałeś o kalkulatorach. Kiedyś ludzie umieli liczyć w głowie szybciej niż ja bym wyjął kalkulator i wstukał te wszystkie działania (np: moja starszej daty korepetytorka). 

 

Uważam, że podstawy powinien mieć każdy. Zawsze jest ten dylemat, na co poświęcić czas. Ale to rola rodziców, żeby nauczyć dziecko tego co powinno (co oni uważają za przydatne). W salonie fryzjerskim w którym byłem, odpowiedzialność za tą dziewczynę leży po stronie rodziców (pośrednio, ew. szkoły bezpośrednio). Nie moja żona, nie mój cyrk. Ale jeśli zdecydowałbym, że kobieta z którą jestem, jest tylko do pukania, to i nie musi nawet umieć mnożyć powyżej 1000. Niech się uczy jak dobrze robić loda, albo jak mnie inaczej lepiej zaspokajać. Nawet taka 19- latka. Bo człowieka fundamentalnie nie zmienię. Mogę nauczyć go jak ma się do mnie z szacunkiem odnosić, pokazać kilka tricków, nauczyć ładnie mówić. Ale tysięcy wzorców w głowie nie zmienię.

 

 

 

Tak @zychu masz dużo racji. Mogę siedzieć miesiąc dzień w dzień przed komputerem. Póki to kontroluję (jestem świadomy, wiem co i po co to robię) jest w porządku. Wiem, że potem zrobię sobie miesiąc przerwy w czasie której wyjdę na siłkę, porozmawiać na głębokie (naprawdę) tematy z chętnymi kobietami. Proporcje zostaną zachowane. Ale jeśli zacznę uzależniać swoje samopoczucie, zadowolenie, mądrość, od tego czy jestem przed ekranem (nie koniecznie produktywnie) - jest po mnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.