Skocz do zawartości

Nie bójcie się pochwalić faceta


Rekomendowane odpowiedzi

9 minut temu, SzatanK napisał:

Na przykład gdyby w tej próbce przykładowej eks małżonka brata @Miszka nie tylko powiedziała, że "Rozkoszuję się, że nie muszę prowadzić" potem by go jeszcze przytuliła od tyłu z za fotela i powiedziała coś miłego możliwie, że w ostatecznym rachunku by nie doszło do rozejścia się.

@SzatanKWskazany przykład był po rozwodzie więc w tamtym momencie na kontakt fizyczny co najwyżej bym się "wzdrygnął" ale... dokładnie tego zabrakło na pewnym etapie związku. Czułość i bliskość czyli "dotyk" zminimalizował się po urodzeniu pierwszego dziecka. Całkowicie znikł po urodzeniu drugiego. I od tego momentu nie dało się w ogóle wyczuć, że ex cieszy się z tego co robię, że jestem z nią. A gdy pytałem: "Ale co, nie cieszysz się? Nie jesteś zadowolona?" to odpowiedź była oczywiście twierdząca ale... totalnie zimna i odbierałem ją jako nieszczerą. Jednocześnie eksponowane były sytuacje niezadowolenia. To prosta droga do nie robienia nic, bo brak jakichkolwiek pozytywnych bodźców do działania. Z automatu pojawia się "ale po co ja się staram, skoro to nie jest doceniane".

 

Swoją drogą podsunąłeś mi myśl... sięgając pamięcią jeszcze półtora roku przed rozwodem, kiedy się wyprowadziłem, nie było już między Nami żadnego kontaktu fizycznego. ŻADNEGO. Nawet dotyku typu podanie dłoni na powitanie.

 

Zatem. Jak zabić wszystko co było w związku? Nie doceniać, nie podziwiać, nie cieszyć się, potem nie inicjować kontaktu, potem narzekać, że druga strona nie inicjuje kontaktu, a potem nie spać razem, nie rozmawiać o niczym poza "rachunki, wywiadówki, zakupy" i... 

I potem udawać zdziwioną "ale co się stało, że się zesrało". 😁

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rnext

Zanim się odpalę, to dopytam w merytoryczny i zdystansowany sposób - dlaczego w takim razie nie ustalić konkretnego terminu na subiektywnie mało pilne sprawy/zadania? 

Baba ma powiedziane kiedy jest zrobione, więc potencjalne argumenty obronne są w przypadku bezzasadnych upomnień przed realizacją terminu zadania/obowiązku. 😎 

Chyba, że moje opowiadania tutaj o małej zaradności i zorganizowaniu mojego męża w sektorze "męskich" obowiązków dnia codziennego są bezpodstawne? Tylko na jakiej podstawie to wykażecie, drodzy panowie? 😎

Edytowane przez meghan
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, meghan napisał:

@Rnext

Zanim się odpalę, to dopytam w merytoryczny i zdystansowany sposób - dlaczego w takim razie nie ustalić konkretnego terminu na subiektywnie mało pilne sprawy/zadania? 

@meghan znasz to?

 

 

Godzinę temu, meghan napisał:

Baba ma powiedziane kiedy jest zrobione, więc potencjalne argumenty obronne są w przypadku bezzasadnych upomnień przed realizacją terminu zadania/obowiązku. 😎 

Chyba, że moje opowiadania tutaj o małej zaradności i zorganizowaniu mojego męża w sektorze "męskich" obowiązków dnia codziennego są bezpodstawne? Tylko na jakiej podstawie to wykażecie, drodzy panowie? 😎

Wiadomo, że cała opowieść Waszej relacji pochodzi od Ciebie. No a jak wiadomo Z ZAŁOŻENIA To najbardziej wiarygodne źródło informacji jakie istnieje 🤪

 

Polecam filmik od tego momentu:

 

  • Dzięki 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Miszka napisał:

Zatem. Jak zabić wszystko co było w związku? Nie doceniać, nie podziwiać, nie cieszyć się, potem nie inicjować kontaktu, potem narzekać, że druga strona nie inicjuje kontaktu, a potem nie spać razem, nie rozmawiać o niczym poza "rachunki, wywiadówki, zakupy" i... 

I potem udawać zdziwioną "ale co się stało, że się zesrało". 😁

Moim zdaniem to po prostu było już po frytkach.

Tekst, że druga strona nie inicjuje to po prostu takie czcze gadanie bo kogoś wina musi być i ego by się bronić raczej woli wybrać drugą osobę.

 

Zresztą jak kobieta nie czuje do nas chemii to po prostu się wycofuje, stąd ten chłód cała rzesza zachowań mówiących "raczej nie", które potem przeobrazi się w "zdecydowanie nie, tylko poczekaj  muszę poszukać powodów wymyślonych by nie przekazać tych realnych, które mogłyby być zbyt dużym ciosem dla męskiego ego i nie chcę kłopotów oraz krzywdy.

 

To co opisałem to w gruncie rzeczy styl przywiązania + element kobiet bardziej męskich w swoim sposobie bycia no i trzeba dodać, że uogólniam strasznie ale to na potrzeby forum bo szacując procentowo to raczej tak na 75% do 80% trafiłem pewno.

Jakby nie patrzeć zdecydowana kobiet tutaj przebywających to kobiety z tzw "jajem" oraz mężczyzn z elementem "miękkości".

Może się mylę ale zasadniczo tak to wszystko tu widzę. 

Więc nawet po tym co napisałeś można wiele wywnioskować oraz na tym co panie pisały (ja biorę całą twórczość, którą pamiętam a nie tylko ten temat) można być może jeszcze więcej wywnioskować ale to w tematyce ogólnej a nie Twojej sytuacji.

 

Także to co opisałem nie oznacza, że tak było ale najprawdopodobniej tak mogłoby by być. 

 

Ale odnosząc się do Twojej wypowiedzi, którą zacytowałem to jak najbardziej, zgadzam się w pełni.

 

Związek musi być pielęgnowany z dwóch stron i komunikacja powinna być przejrzysta, klarowna wtedy może i by się obyło "bez rozwodu" kto wie.

3 godziny temu, Miszka napisał:

Czułość i bliskość czyli "dotyk" zminimalizował się po urodzeniu pierwszego dziecka. Całkowicie znikł po urodzeniu drugiego. I od tego momentu nie dało się w ogóle wyczuć, że ex cieszy się z tego co robię, że jestem z nią. A gdy pytałem: "Ale co, nie cieszysz się? Nie jesteś zadowolona?" to odpowiedź była oczywiście twierdząca ale... totalnie zimna i odbierałem ją jako nieszczerą. Jednocześnie eksponowane były sytuacje niezadowolenia. To prosta droga do nie robienia nic, bo brak jakichkolwiek pozytywnych bodźców do działania. Z automatu pojawia się "ale po co ja się staram, skoro to nie jest doceniane".

 

Dokładnie, dokładnie.

 

Niestety słyszałem o tym, że po urodzeniu tak właśnie bywa ale to co opisałeś dalej w zupełności się zgadzam a co do pierwszej części współczuję po całości.

Przeżywasz z partnerką życiową ciążę za ciążą i finalnie stajesz się dostarczycielem dóbr i kimś jakby poza rodziną. Przecież to jest straszne, bo odejść? - no jak możesz odejść skoro kochasz ale funkcjonować w czymś takim to też sobie nie wyobrażam, gdzie jesteś traktowany jak przedmiot. Naprawdę współczuję sytuacji...

 

Już nie mówiąc o rozwodzie i kłóceniu się oblubienicą kto kupił oszczytko a kto ołówek. 

Dla mnie to już w ogóle sprawa, którą lepiej potraktować milczeniem.

3 godziny temu, Miszka napisał:

Swoją drogą podsunąłeś mi myśl... sięgając pamięcią jeszcze półtora roku przed rozwodem, kiedy się wyprowadziłem, nie było już między Nami żadnego kontaktu fizycznego. ŻADNEGO. Nawet dotyku typu podanie dłoni na powitanie.

 

A więc wtedy już miałeś "po relacji" zasadniczo.

 

Generalnie nie ważne czy kobieta z większą cech męskich czy żeńskich - panie jeśli kochają to, to odczujesz i dadzą Ci poznać, że jesteś dla nich istotny, podobnie jak dadzą gdy nie jesteś ;) 

Warto też pamięć, że ten "brak dotyku" jest biologicznie uwarunkowany, ona po prostu wiedziała że już więcej nie chce z Tobą dzieci i w ten sposób sugerowała "ewakuujące" prędzej czy później ale raczej prędzej w Twoim wypadku trwała ona półtora roku.

 

Ze swojej strony tylko dodam na koniec, że mam nadzieję iż stanąłeś na nogi i mnie osobiście cieszy, że starasz się być czułym dla dzieci.

 

P.S Mam jeszcze takie pytanko z ciekawości, czy Twoja eks jest ciepła dla dzieci wiesz coś o tym? Czy w stosunku do nich jest również bardziej chłodniejsza? 

Gdybyś uznał pytanie za zbyt wścibskie to przepraszam pytam by pogłębić wiedzę.

 

Pozdro.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, SzatanK napisał:

P.S Mam jeszcze takie pytanko z ciekawości, czy Twoja eks jest ciepła dla dzieci wiesz coś o tym? Czy w stosunku do nich jest również bardziej chłodniejsza? 

 

Nie jest ciepła. Dba i troszczy, ale takiego matczynego ciepła w tym bardzo mało.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Miszka Nie, ja nie z tych myszek innych niż wszystkie :) 

@SzatanKJestem męską kobietą. Czasami myślę, że z charakteru bliżej mi do Dody, albo Chylińskiej (tylko, że ja nie przeklinam). Ale po prostu nie lubię jakiegoś strzelistego pustosłowia, za którym nie idą czyny.

Jak jest na forum temat - mówi, że kocha, ale nie robi loda - to dla mnie to jest jakiś absurd. Jak można kogoś kochać, (albo twierdzić, że się kocha), ale nie chcieć mu sprawić przyjemności, czy się go brzydzić. Dla mnie taka osoba to typ farmazoniarza, ja się takich ludzi wręcz boję.

Mój tato mnie zawsze przestrzegał przed mężczyznami, którzy mają tzw. dobrą bajerę. My wszyscy chyba rodzinnie mamy jakiegoś aspergera, bo u nas nigdy nie było romantyzmu. Ale jak ktoś organizował ognicho i impreza się kończyła o 2.00 w nocy - to dzwoniłam po tatę i on odwoził mnie i wszystkich znajomych. Jak miałam wycieczkę klasową i jeden chłopak nie miał jak wrócić do domu, bo mieszkał na wygwizdowie, to żaden z rodziców (ani ci wszyscy dyrektorzy i prezesi - bo taką miałam klasę) go nie mieli możliwości odwieźć swoimi audicami, tylko mój tato zawoził uniaczem. Jak jeździliśmy ze szkoły na turnieje w tenisa stołowego i biegi, to żaden rodzic w sobotę nie mógł zawieźć drużyny, tylko trener i mój tato. Ja go przepraszałam, że go nękam ciągle, a on mówił z zadowoleniem - dziewczyno, co to dla młodego żołnierza, dla mnie to przygoda. Jak trzeba to was do Paryża zawiozę. Ale faktem jest, że nigdy (na trzeźwo) nie powiedział do mamy, czy do mnie zdrobniale. U nas był zawsze kult czynów i mi się to podoba. A mama to w ogóle maszyna. Jednak teraz jak dzwoni do mnie i zaczyna od "Co tam, córeczko?", to aż mi... dziwnie.

Mój mąż jest przeciwieństwem - on pisze wiersze, ciągle prawi komplementy. Może właśnie tak się dobraliśmy. Dla dzieci jest olbrzymia czułość  - córka to agenta, syn to wrażliwiec. Potrzebują tego.

Może powinnam popracować nad tymi pochwałami, ale ja się czuję z tym śmiesznie. Jak ja mówię coś miluśkiego, to widzę, że mój mąż się skręca ze śmiechu. Ja nawet zbytnio nie potrafię. Moim komplementem jest to, że jak on się wtranżala z podporządkowanej to krzyczę - co za przychlast nie przyhamuje, przecież widzi, że ścisk, nie da wyjechać, albo jak jemu ktoś wjedzie - co za furiat, przecież masz pierwszeństwo. Jak się dzieciom zepsuje zabawka to zawsze mówię - idź do taty, on wszystko potrafi naprawić. Ale żeby tak się rozpływać nad sobą, to dla mnie to dziwne.

@Obliteraror Wchodzi szef na ołpen spejs i mówi - hej Karolina, chyba zmieniłaś fryzurę, Tomek - hmm, ćwiczyłeś? Zuzka  - jesteś dzisiaj rozpromieniona, super wyglądasz, nowa miłość? No i Ty @Obliteraror, to jak dobrałeś zespół, podzieliłeś kompetencje, jak dopiąłeś wszystko, jakie wyniki, jak to wszystko skonstruowałeś, to normalnie rewelka.

A teraz: idzie szef ponuro przez cały ołpen spejs, wszyscy siedzą w kompach, żeby nie natknąć się na jego spojrzenie. Idzie, idzie, podchodzi, chrząka wymownie, żebyś się odwrócił.

- @Obliteraror, ten ostatni projekt...       podaje Ci rękę, kiwa głową z uznaniem i odchodzi.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Amperka napisał:

Mój mąż jest przeciwieństwem - on pisze wiersze, ciągle prawi komplementy. Może właśnie tak się dobraliśmy. Dla dzieci jest olbrzymia czułość  - córka to agenta, syn to wrażliwiec. Potrzebują tego.

Tak, właśnie tak generalnie się ludzie dobierają by sobie jak to się mówi tamować dziury w łódce. 

Tylko należy pamiętać, że wtedy nie wolno wiercić dziury również w tej łódce gdy narzekamy, że dana jednostka nie ma archetypowo jakieś cechy. 

Ty nie jesteś taka wylewna i mąż to akceptuje wolisz czyny co jest chwalebne, a Ty nie wiercisz mu dziury, że jest jakiś "babski" bo pisze wiersze czy prawi komplementy. Akceptujecie siebie wasze cechy i różne odchyły przez to świetnie funkcjonujecie.

 

Chociaż na tyle mnie już znasz @Amperka ja tam staram się przedstawić wam obraz jak według mnie możecie być jeszcze lepsze - (mogę się mylić ale według mnie warto się rozwijać, pytanie tylko czy dobry kierunek rekomenduję :D )

Dlatego panowie powinni iść bardziej w "czyny" archetypowo a kobiety w "bycie, czucie" i okazywanie tego. Może się mylę ale to tworzy coś w rodzaju kogoś bardziej kompletnego i myślę, że nawet bardziej atrakcyjnego.

Koniec końców w niedawnym temacie było, że kobiety zarzucają małą ilość czynów panom, dlatego panowie winny być bardziej uczynni z czym się zgadzam. Z drugiej zaś strony mamy kobiety, którym się zarzuca że dobrze by były, gdyby panie były bardziej wylewne uczuciowo i cieplejsze z tym również się zgadzam.

 

Z mojej strony ja postaram się was posłuchać i iść bardziej w czyny - zdaje się, że lepiej na tym wyjdę i zachęcam do posłuchania drugiej strony a przynajmniej do przestudiowania czy czegoś wewnątrz w nas nie warto podrasować. 

Aha i pamiętaj mąż może się podśmiechiwać Twoimi słodkimi i niezdarynymi próbami ale jestem pewien, że w głębi doceni miłe słowo. Podobnie jak Ty w głębi doceniasz jego jakieś czyny, czyż nie? 🙂 

 

Zdrówka @Amperka i cieszą mnie Twoje posty 🙂 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Amperka napisał:

Wchodzi szef na ołpen spejs i mówi - hej Karolina, chyba zmieniłaś fryzurę, Tomek - hmm, ćwiczyłeś? Zuzka  - jesteś dzisiaj rozpromieniona, super wyglądasz, nowa miłość? No i Ty @Obliteraror, to jak dobrałeś zespół, podzieliłeś kompetencje, jak dopiąłeś wszystko, jakie wyniki, jak to wszystko skonstruowałeś, to normalnie rewelka.

A teraz: idzie szef ponuro przez cały ołpen spejs, wszyscy siedzą w kompach, żeby nie natknąć się na jego spojrzenie. Idzie, idzie, podchodzi, chrząka wymownie, żebyś się odwrócił.

- @Obliteraror, ten ostatni projekt...       podaje Ci rękę, kiwa głową z uznaniem i odchodzi.

Why not both? ;)

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@meghan co Ty się dziewczyno chcesz "odpalać"? :D Nie znam Waszej gry w parach, ale opcji z tablicą jest kilka. Choćby taka, że Twój facet uznał, że jest to pierdoła i fanaberia, zupełnie nie mieszczące się w pojęciu "pilne" albo że przecież jak byś bardzo potrzebowała, to bez wysiłku możesz sama zawiesić. To tylko jeden - max dwa kołki. Może do współpracy zachęciło by go coś w stylu - "misiek, wieszam dzisiaj tablicę, pomożesz mi z wierceniem?". Nie wiem., ale my generalnie też słabo reagujemy, kiedy partnerka pomaga jedynie palcem wskazującym i kolejnym zadaniowaniem (zerknij w niedawne kazanie ks. Pawlukiewicza, które wrzucił @wrotycz). Co Ci w niczym nie umniejsza ani Twojemu wkładowi w organizację Waszego gniazdka. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie się zawsze wydaje, że ja nie muszę chwalić męża. Czasami bym nawet chciała, bo  jest wyjątkową osobą. Ale nie potrafię, bo boje się, że on jest ponadto, a ja będę w tym wszystkim tą śmieszą. Czy mężczyźni naprawdę tego potrzebują? Tej drobnej pochwały?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, Amperka napisał:

Czy mężczyźni naprawdę tego potrzebują? Tej drobnej pochwały?

 

Pewnie niektórzy tak i nie ma w tym nic złego czy śmiesznego.

O wiele ważniejszy jest jednak szacunek, z czym kobiety potrafią mieć ogromny problem.

Głupie, które tego nie okazują komuś kogo same wybrały. A całkiem sporo takich.

Szanowany mężczyzna stanie na głowie by ten obraz utrzymać, na czym najwięcej zyskuje ten, kto szacunek okazuje. 

 

To jest taka trochę pułapka, ale cóż. Działa;) 

 

A generalnie emocje można okazać na wiele sposobów. To Ty musisz odkryć ten który najbardziej karmi Twojego męża.

A przy okazji naprowadzić go na, to jak Ty chcesz odbierać od niego, w jakiej formie najbardziej smakuje. 

 

 

W dniu 19.09.2022 o 13:58, meghan napisał:

Męża od dwóch tygodni prosiłam o montaż tablicy suchościeralnej?.

Tradycyjnie - olał prośbę.

Przedwczoraj w jego towarzystwie poprosiłam brata o montaż, to mój momentalnie się zerwał do roboty (trochę mu ego zapewne ucierpiało). 

 

Sprzedam Ci magiczną sztuczkę. Następnym razem poproś nie zapominając o tym, że my lubimy precyzyjnie- 

- Kochanie, potrzebuję tej tablicy, mógłbyś ją dla mnie powiesić? To ważne, zrób to proszę dzisiaj.

 

Jeśli się zgodzi i nie będzie miał czegoś naprawdę ważnego, na 99% to zrobi. A jeśli nie dziś, najpóźniej jutro i pewnie będzie mu głupio że nie zrobił wczoraj. 

My potrzebujemy jasnych komunikatów i lubimy konkretne zadania. 

 

Przetestuj, daj znać. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Amperka napisał:

Mnie się zawsze wydaje, że ja nie muszę chwalić męża. Czasami bym nawet chciała, bo  jest wyjątkową osobą. 

Chcieć, to móc. To go nie zabije. Jak mu powiesz coś miłego od czasu do czasu.

Ty mu powiesz coś miłego. On "uda", że to po nim spływa. Ty udasz, że wierzysz

w to "jego udawanie" i wszyscy będą zadowoleni. 😁

 

Cytat

 

Ale nie potrafię, bo boje się, że on jest ponadto, a ja będę w tym wszystkim tą śmieszą. Czy mężczyźni naprawdę tego potrzebują? Tej drobnej pochwały?

A zastanawiasz się nad tym, czy pochwalić własne "dziecię" jak przychodzi się

czymś pochwalić? "Mamo, mamo zobacz co namalowałem/łam?"

Wtedy z pewnością nie myślisz, że "ono jest ponadto"? 😉

 

A przecież mówi się, że faceci to duże dzieci... więc? W czym problem?

Edytowane przez Miszka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 21.09.2022 o 20:18, SzatanK napisał:
W dniu 21.09.2022 o 19:53, Amperka napisał:

Mój mąż jest przeciwieństwem - on pisze wiersze, ciągle prawi komplementy. Może właśnie tak się dobraliśmy. Dla dzieci jest olbrzymia czułość  - córka to agenta, syn to wrażliwiec. Potrzebują tego.

Tak, właśnie tak generalnie się ludzie dobierają by sobie jak to się mówi tamować dziury w łódce. 

Tylko należy pamiętać, że wtedy nie wolno wiercić dziury również w tej łódce gdy narzekamy, że dana jednostka nie ma archetypowo jakieś cechy. 

Ty nie jesteś taka wylewna i mąż to akceptuje wolisz czyny co jest chwalebne, a Ty nie wiercisz mu dziury, że jest jakiś "babski" bo pisze wiersze czy prawi komplementy. Akceptujecie siebie wasze cechy i różne odchyły przez to świetnie funkcjonujecie.

Mam podobnie jak @Amperka. Może to wynikać też z osobowości. Mój typ INTP, w małym odsetku dotyczy kobiet. Nie jest to standardowo kobiecy typ osobowości.

 

"INTP nie mają płytkich związków. nigdy nie będą mieli wielu partnerów romantycznych lub seksualnych, ponieważ potrzebują czasu, zanim naprawdę kogoś poznają i zanim pozwolą im być częścią ich życia (...) Przy czym: "Mają tendencję do zatrzymywania wszystkich swoich uczuć dla siebie, a szczególnie na początku, kiedy dopiero się poznają. INTP mają silniejsze uczucia niż większość innych logicznych typów - po prostu mają problemy z przyjęciem i pokazaniem swojej strony emocjonalnej"

 

https://bmwmarine.net/12-things-know-about-relationship-with-an-intp-personality-type

 

 

Myślę,  ze to co czytam o INTP bardzo pasuje do mnie, natomiast faktycznie nie miałam problemów z wyrażaniem uczuć jeśli chodzi o dziecko, tych spontanicznych przytulanek i kocham cię było sporo. To chyba wynika jednak z natury. Jeden raz też otworzyłam się mocno w relacji z mężczyzna, po love bombingu, potem jednak chciałam tylko o tym zapomnieć.

 

Jak jesteś kimś autentycznym to poniekąd będąc w relacji potwierdzasz docenianie tej drugiej osoby. Może warto ćwiczyć standardowe formy wyrażania uczuć i pochwał, ale też mam obawy że mogłoby to brzmieć belfersko,  jako sztuczne nagradzanie. U logików raczej to będzie mieć inny rys niż  zwykłe "kadzenie".

W dniu 21.09.2022 o 19:53, Amperka napisał:

My wszyscy chyba rodzinnie mamy jakiegoś aspergera, bo u nas nigdy nie było romantyzmu.

Kiedyś myślałam, że może mam aspergera, jednak zbyt wiele elementów się nie zgadza. W każdym razie na wykładach odnośnie usłyszałam: "każ aspergerowi być normatywnym będziesz mieć debila, pozwól mu być sobą będziesz mieć geniusza"

 

@Amperka wg mnie masz fajna zdrową osobowość ukształtowaną w zdrowym środowisku, choć może nie jesteś tzw. typowa kobietą. Mam zadro jak czytam coś takiego:

W dniu 21.09.2022 o 19:53, Amperka napisał:

Mój tato mnie zawsze przestrzegał przed mężczyznami, którzy mają tzw. dobrą bajerę. My wszyscy chyba rodzinnie mamy jakiegoś aspergera, bo u nas nigdy nie było romantyzmu. Ale jak ktoś organizował ognicho i impreza się kończyła o 2.00 w nocy - to dzwoniłam po tatę i on odwoził mnie i wszystkich znajomych. Jak miałam wycieczkę klasową i jeden chłopak nie miał jak wrócić do domu, bo mieszkał na wygwizdowie, to żaden z rodziców (ani ci wszyscy dyrektorzy i prezesi - bo taką miałam klasę) go nie mieli możliwości odwieźć swoimi audicami, tylko mój tato zawoził uniaczem. Jak jeździliśmy ze szkoły na turnieje w tenisa stołowego i biegi, to żaden rodzic w sobotę nie mógł zawieźć drużyny, tylko trener i mój tato. Ja go przepraszałam, że go nękam ciągle, a on mówił z zadowoleniem - dziewczyno, co to dla młodego żołnierza, dla mnie to przygoda. Jak trzeba to was do Paryża zawiozę. Ale faktem jest, że nigdy (na trzeźwo) nie powiedział do mamy, czy do mnie zdrobniale. U nas był zawsze kult czynów i mi się to podoba. A mama to w ogóle maszyna. Jednak teraz jak dzwoni do mnie i zaczyna od "Co tam, córeczko?", to aż mi... dziwnie.

 

Edytowane przez Anna
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, Anna napisał:

Mój typ INTP, w małym odsetku dotyczy kobiet. Nie jest to standardowo kobiecy typ osobowości.

Ale ten opis, który przesłałaś jest jak na moje nie fachowe oko jest "nie do końca". W sensie ten z tego linka.

INFJ i INTP złotą parą?

Według funkcji to nie jest możliwe, złotą parą INFJ jest ENFP a INTP złotą parą jest ENTJ z tego co mi wiadomo.

 

Generalnie na pary według MBTI można patrzeć prosto. Bo zmienia się pierwsza literka, czyli u Ciebie jako INTP to będzie ENTJ - wersja ekstrawertyczna a srebrna parą będzie dla Ciebie INTJ. 

Co oczywiście, nie zmienia faktu że nie można mieć lepszego związku ze srebrną parą, brązową czy innymi krótkofalowymi relacjami. To, że jakaś para jest złotą nie koniecznie będzie oznaczało, że dla tej osoby będzie to najlepsze zawsze i wszędzie.

 

Co do reszty to możliwie, że tak jest i masz ten typ @Anna (sprawdź jeszcze czy nie masz ISTP)

Chociaż nie mam pewności co do kobiet z rezerwatu to następną INTP wydaje się być @deomi właśnie.

Ale jak to mówią na dwoje babka wróżyła, więc ja wam nie powiem bo nie jestem w stanie, czy reprezentujecie ten archetyp czy jakiś inny.

 

Co do reszty:

Godzinę temu, Anna napisał:

Jak jesteś kimś autentycznym to poniekąd będąc w relacji potwierdzasz docenianie tej drugiej osoby. Może warto ćwiczyć standardowe formy wyrażania uczuć i pochwał, ale też mam obawy że mogłoby to brzmieć belfersko,  jako sztuczne nagradzanie. U logików raczej to będzie mieć inny rys niż  zwykłe "kadzenie".

Powiem Ci jako "chempiona" autentyczności, który nie jest autentyczny, który udaje autentyczność a tak naprawdę jest autentyczny ale został nauczony jak nim nie być :D 

 

Jako, że swoje cudne referencje potwierdzone certyfikatem przedstawiłem powyżej to wiedz, że generalnie nie ma znaczenia jak druga strona odbierze Twój dajmy na to komplement.

Chodzi o Twój wyraz, siebie który jest szczery i tyle :) 

 

Przykładowo jak powiesz kobiecie, że uważasz że jest piękna ale ona w to nie wierzy bo tak siebie nie widzi, to nic nie zrobisz oprócz jednego czyli tego, że Twój komplement został wysłany w uczciwym zamierzeniu i wyrażeniu. Reszty nie kontrolujesz i odbioru, stąd nie bój się o to jak będzie komplement postrzegany. Jeśli jest on szczery to "Swoją robotą" zrobiłaś @Anna, to jak druga osoba odbiera to co nadesłałaś to już jest poza Tobą. Co za tym idzie, że nawet gdyby ta teoretyczna babka się obraziła i stwierdziła, że coś chcesz ugrać to, nie ma sensu się tłumaczyć bo wiesz, że złej intencji nie miałaś.

 

Btw.

 

Nie wiem na ile znasz engrisza ale osobiście zawsze polecam C.S Joseph i jego kanał na YT.

Ma całkiem niezły wgląd w typologie.

 

Jak jesteś tym INTP i interesuje Cię omówienie złotej pary to wejdź na jego kanał obejrzyj te omówienia kompaktybilności i obejrzyj również z drugiej perspektywy bo czasem dodaje inne "smaczki".

A tu kanał: https://www.youtube.com/c/CSJoseph

 

Pamiętaj by poznać swoje funkcje (najważniejsze pierwsze 4) plus funkcję demoniczną, który niszczy Ci życie. W przypadku INTP jest to funkcja "Fi" (czyli moja główna" moją demoniczną funkcją jest Ti, czyli Twoja główna (jeśli jesteś intp :D )

 

Trzymaj się. 

Godzinę temu, Anna napisał:

Mam podobnie jak @Amperka. Może to wynikać też z osobowości

A Amperka to pewno jakiś esfj czy coś cholera tam wie :D 

 

ESFJ-personality.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Amperkafajny macie ten układ z mężem 😉 a jeszcze fajniej, że Wam działa 😉 u mnie na przykład jest trochę na odwrót. Często chwalę swojego męża, mówię mu, że go kocham, że jest dla mnie ważny, z kolei on swoje uczucia wyraża czynami. Sam kiedyś mi przyznał, że czułe słówka są dla niego krępujące i dlatego mi ich nie mówi. Ale nie mam z tym problemu 😉 szanuję go za to, że nie zmusza się, żeby mi się odwdzięczyć "na siłę". Owszem, mam świadomość, że czasami przesadzam, ale w jego rodzinnym domu było bardzo mało wsparcia i miłości. Były za to kłótnie i awantury. Na pewno w ten sposób chcę mu też zrekompensować pewne braki z dzieciństwa, dać poczucie, że on też może być dla kogoś ważny i przede wszystkim pokazać, że można zbudować rodzinę nieco inaczej. Nie wiem, czy kiedyś mu się to nie przeje, bo staż małżeński mamy krótki, ale po prostu tak mam, że jak kogoś kocham, to mu o tym mówię 😉 pozdrawiam ♥️

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Anna napisał:

Jak jesteś kimś autentycznym to poniekąd będąc w relacji potwierdzasz docenianie tej drugiej osoby. Może warto ćwiczyć standardowe formy wyrażania uczuć i pochwał, ale też mam obawy że mogłoby to brzmieć belfersko,  jako sztuczne nagradzanie. U logików raczej to będzie mieć inny rys niż  zwykłe "kadzenie".

 

@Amperka wg mnie masz fajna zdrową osobowość ukształtowaną w zdrowym środowisku, choć może nie jesteś tzw. typowa kobietą. Mam zadro jak czytam coś takiego:

 

 

Teraz sobie myślę, że ja chyba nawet nigdy nie powiedziałam tak od siebie, że kogoś kocham. Może tylko "ja Ciebie też". Po prostu, nie wiem, to w ogóle do mnie nie pasuje. Ja nawet bym striptizu na poważnie nie potrafiła zrobić, bo zaraz bym zaczęła ten taniec parodiować. Te wszystkie godowe sprawy są dla mnie takie infantylne. Musiałabym się nieźle wstawić, żeby te wszystkie czułostki odstawiać - ale to ryzyko, bo wtedy mi się akurat włącza tryb politykiera. I siedzimy półnadzy, a ja zaczynam o spotkaniu w Samarkandzie, albo proponuję, żebyśmy do igraszek sobie "Raport z wojny" Wolskiego puścili.

A mój mąż w drugą stronę.

Ja pytam - co Ci się śniło? On - przecież wiesz, że Tyś jest moim snem

Ktoś mówi - co tu tak ciemno? On - zawołajcie moją żonę, to zaraz pojaśnieje

W wiadomościach - "Będą problemy na zimę z dostawą ciepła"  On: dobrze, że mam swoją gorącą żonę, na węglu zaoszczędzimy

I tak cały czas potrafi z automatu nawijać. Mnie to aż czasami mdli, ale jakby któregoś dnia tak nie gadał, to bym myślała, że się obraził, czy co.

Mój podryw wygląda w taki sposób, że wskakuję z zaskoczenia na barana, podduszam szyję łokciem i mówię obniżonym głosem "Strzeż się, to znowu ja - Twój monogamiczny gwałciciel"... ogólnie żenadix.

 

Mój tato pewnie nie był idealny, ja go chyba trochę idealizuję. Na pewno był i jest oddany - a to nie jest takie częste nawet w relacjach dziecko-rodzic. Czuje się to, że ktoś by za Ciebie oddał dwie nerki i serce, gdyby była taka potrzeba (kiedyś mi się to wydawało oczywiste - w mojej bańce, ale dostrzegam, że czasami zdarzają się ojcowie rywalizujący z synami, albo matki z córkami, dla mnie to jest chore, ale takich rzeczy widziałam sporo).

 

Dużo tematów na forum jest związanych ze świadomością siebie, psychologią, tworzeniem nawyków, zrozumieniem siebie, określeniem typu osobowości. Ja się boję skrobać, żeby zobaczyć, co tam jest pod spodem. Czasami myślę, że powinnam, że może potrzebuję z jakiegoś względu czyjejś profesjonalnej pomocy. Ale ja chyba nie chcę się niczego o sobie dowiadywać, co się skąd u mnie bierze. Czy mam jakieś daddy issues, czy jakiś borderline. Wydaje mi się, że coś tam może być, ale co mi da ta wiedza o sobie. Skoro jest dobrze, to chyba nie trza psuć?

 

Ty @Anna jesteś dobrym obserwatorem, tak myślę. Potrafisz czytać ludzi. Ja Ciebie jeszcze nie rozgryzłam, chociaż mam pewne odczucia. Wydaje mi się, że Ty ciągle sobie tak ze spokojem ewoluujesz - ale bez presji, tak na czillu.

 

@Summer Gdyby nie awatar, to bym myślała, że jesteś takim skowroneczkiem w swojej relacji. Ale przez ten awatar - to oceniam Cię jako takiego trzpiota :D Tak jak Szatan napisał, to megazdrowa relacja, z tego co opisujesz. @SzatanK propsuje, c'nie?

 

P.S. Z tym INTP to na maxa mi pasuje. Ja poza swoim mężem nie byłam w żadnej relacji. Miałam jedno platoniczne zauroczenie, ciągnęło się 5 lat - a nawet się nie przelizaliśmy. Gość miał narzeczoną. Myślałam, że już nigdy się nie zakocham. Na studiach dalej mnie trzymało to absurdalne uczucie z mojego miasteczka, gdzie gość już był po ślubie. UWAGA: BYŁ O 5 CM NIŻSZY ODE MNIE!!!

Nagle wszedł on - cały na biało :D Był strzał. Jak @meghan pisze, że jej mąż brzydki, to sobie czasami myślę - Heh, nie widziałaś mojego. Ale podoba mi się po prostu, mimo, że jest niedżwiadkowy. Cały mi się podoba i już.

Pozornie jestem wygadana i sprawiam wrażenie ekstremalnie energicznej, wręcz ADHD na pełnej kurtyzanie - wypstrykuję się szybko przy ludziach, wracam do siebie, a tam pusto. Mam 31 lat i żadnej przyjaciółki, przyjaciela (znajomych może garstka). Moje towarzystwo, to moja rodzina. Nie potrafię dbać o inne relacje.

To chyba ten typ INTP.

 

 

 

 

 

Edytowane przez Amperka
  • Like 2
  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Amperka napisał:

Ja pytam - co Ci się śniło? On - przecież wiesz, że Tyś jest moim snem

Ktoś mówi - co tu tak ciemno? On - zawołajcie moją żonę, to zaraz pojaśnieje

W wiadomościach - "Będą problemy na zimę z dostawą ciepła"  On: dobrze, że mam swoją gorącą żonę, na węglu zaoszczędzimy

vs

6 minut temu, Amperka napisał:

Mój podryw wygląda w taki sposób, że wskakuję z zaskoczenia na barana, podduszam szyję łokciem i mówię obniżonym głosem "Strzeż się, to znowu ja - Twój monogamiczny gwałciciel"... ogólnie żenadix.

😂😂😂

 

 

Żyć, nie umierać przy takich dialogach :) 

 

P.S. Uważaj, bo z zachwytu chłop może Ci oddechu nie złapać 🤣 

16 minut temu, Amperka napisał:

Na studiach dalej mnie trzymało to absurdalne uczucie z mojego miasteczka, gdzie gość już był po ślubie. UWAGA: BYŁ O 5 CM NIŻSZY ODE MNIE!!!

 

Haha, ja miałam małego świra na punkcie faceta, który miał tyle samo wzrostu co ja.

Mam 164-165 cm :D 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, Amperka napisał:

ak jak Szatan napisał, to megazdrowa relacja, z tego co opisujesz. @SzatanK propsuje, c'nie?

 

Wiesz ja specem od zdrowych relacji nie jestem droga Amperko :D 

 

Wiem tylko tyle, że wpierw trzeba mieć zdrową relację ze samym sobą i dopiero wchodzisz w relacje z innymi ludźmi, wtedy naprawdę ewentualne krzywdy są minimalne i na bieżąco rozwiązywane. Ewentualne rozejście się nie jest poprzedzone straceniem kolekcji rzadkich talerzy z czasów Zygmunta 3 Wazy.

Czy @SzatanK propsuje? 

Nie do końca - powiem szczerze @Amperka

 

Tak jestem "fanem" otulenia drugiego człowieka miłością jak jej nie miał ale jestem jeszcze większym fanem tego by dana osoba odnalazła źródło miłości w sobie.

 

Natomiast to co robi @Summer widać świetnie na przykładzie psów, gdzie zostały porzucone, są wygłodniałe, skomlące, piszczące. Im zabrakło tej opieki i miłości od właściciela. Potem taki piesek widzi człowieka i się go boi by ten jemu krzywdy nie zrobił. Zaufanie jest całkowicie roztrzaskane, stąd fakt trzeba bardzo łagodnego podejścia, dokarmić i z czasem taka psina pozwoli się dotknąć i zaufać choć trochę.

Mija czas dajmy na to miesiąc, dwa i po starym schorowanym piesku nie pozostało śladu.

Dostał miłość, opiekę i wzrósł - teraz może cieszyć się życiem i relacją, z miejmy nadzieję miłującym właścicielem. ALE, właściciel nie na zawsze powininen, że tak symbolicznie ujmę być słońcem z którego piesek czerpie ciepło, koniec końców będzie musiał sobie pomóc i stanąć o własnych siłach.

 

Czemu napisałem o tej wzmiance ze skrzywdzonym pieskiem?

Bo:

5 godzin temu, Summer napisał:

Na pewno w ten sposób chcę mu też zrekompensować pewne braki z dzieciństwa, dać poczucie, że on też może być dla kogoś ważny i przede wszystkim pokazać, że można zbudować rodzinę nieco inaczej. Nie wiem, czy kiedyś mu się to nie przeje, bo staż małżeński mamy krótki, ale po prostu tak mam, że jak kogoś kocham, to mu o tym mówię 😉 pozdrawiam ♥️

To jest piękne co @Summer robi ale nie może sprawić by ona stała się źródłem tego ciepła, którego nie dostał jakoby "na stałe". Te ciepło niech będzie ale ciepło powininen również w sobie rozwinąć o ile oczywiście tego nie zrobił.

Tak to piękne i chwalebne tak kochać i dać znać, że dla kogoś jest się ważnym ale ja jestem przyjacielem takiego rozwiązania, że ten o to mąż będzie musiał stanąć na własne nogi i możliwie zalepić ewentualne braki z dzieciństwa, ponieważ żona nie może być plasterkiem na stałe, kiedyś ten plasterek należy odkleić jak na moje. 

Dlatego tak, wierzę że dobrze robi jego kochająca żona ale koniec końców będzie musiał odbudować z pomocą żony, psychologów czy terapii to co zostało zburzone.

 

Zaznaczam nie znam ich sytuacji i na mące babka wróżyła jak to powiedziałem wcześniej. 

 

Jak ktoś nas kocha @Amperka to chce byśmy nie byli od niego zależni dlatego trzeba uważać by mąż Pani Summer nie stał się zależnym od plastrów. Proszę mi wierzyć, że to nie jest łatwa przeprawa ale z pewnością warta, ponieważ na końcu tej drogi ich uczucie będzie czystrze, intymność jeszcze lepsza i generalnie jakość życia. 

 

I proszę nie bierzcie tego za pewnik co ja piszę, bo zawsze mogę się mylić. 

Siedzę w psychologii itd jako laik czy hobbysta ale żadnym specem od związków nie jestem @Amperka 😄

 

Wiem czym są fatalne relacje oraz wiem jak mieć bardzo fatalną relację ze samym sobą i na bazie przykrych doświadczeń musiałem znaleźć odpowiedzi po to by mieć świetną relację ze sobą i świetną relację z kobietą by nie powtórzyć błędów najbliższych. 

 

I tak nie dawno pisałem o tym do Ciebie, że warto trzymać i pomagać sobie łatać te dziury w przysłowiowej łódce, jednak ideałem jest nie przeciekająca łódka, gdzie dłonie i plecy mogą odpocząć. Wtedy relacja jest nie na bazie traum, czy dziur tylko na bazie dzielenia się samymi sobą i chęci bycia ze sobą nie z musu lecz z pragnienia doświadczenia większej pełni życia. 

Gdzie dwóch razem jest mniejszych niż by byli osobno (to jest chora relacja) ale gdzie dwoje ludzi może dzielić ze sobą swoje pełnie, wtedy z tego co ja rozumiem  jest "ideał. Co znów nie oznacza, że nie można wejść w relację będąc bez skaz bo to nonsens, po prostu ideał jest wtedy kiedy się nie potrzebujemy ale pragniemy towarzystwa drugiego bo nam dodaje do życia a nie ujmuje notorycznie. No i bez, której egzystencja wydała by się o wiele mniej kolorowa, ludzie mogą być darem dla siebie i to w ludziach możemy się sobie najlepiej przyjrzeć.

44 minuty temu, Amperka napisał:

Skoro jest dobrze, to chyba nie trza psuć?

 

Amperka jakby było naprawdę źle, to Twój organizm Ci o tym powie. 

I nie każdy ma potrzebę takiego szukania odpowiedzi. Jesteś pobłogosławiona jak miałaś fajne wyjście z domu (na siłę nie ma co szukać dziur)

Warto jednak uważam korygować nasze własne zachowania, które mogą ranić nas samych i innych. Do tego nie potrzeba na siłę szukać zaburzeń osobowości w tym nie ma żadnych miłych rzeczy ani honorów

Miłe rzeczy są w byciu normalnym i zdrowym, zdrowie jest miłe a nie choroba.

Ja choćbym za nic nie chciał wrócić do czasu z przed nawet roku a gdzie dwóch lat, czy chociażby przyjścia mojego w te miejsce. 

 

Zdrówka i dziękuje za "probsowanie" złota kobieto :D 

Edytowane przez SzatanK
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, SzatanK napisał:

@Anna (sprawdź jeszcze czy nie masz ISTP)

Na teście wychodzi mi za każdym razem INTP, raz mi wyszedł dyskutant, ale to wciąż w tej samej podgrupie. Swego czasu ekspertka Hippie podejrzewała mnie o bycie bardziej architektem niż logikiem, i zaleciła mi przeczytanie opisów  i intuicyjne wyczucie co bardziej pasuje. Architekt mocno mi zgrzytał, i ten typ który mi poleciłeś sprawdzić także. Logiki mi pasuje jak czytam to się odnajduje, również ten artykuł, który podlinkowałam pasuje do mnie bardzo. Pamiętam że czytałam opis INTP i INTJ córce, a ona potwierdziła, że  logik zdecydowanie, architekt ma za dużo kija w d.....

7 godzin temu, SzatanK napisał:

Pamiętaj by poznać swoje funkcje (najważniejsze pierwsze 4) plus funkcję demoniczną, który niszczy Ci życie. W przypadku INTP jest to funkcja "Fi" (czyli moja główna" moją demoniczną funkcją jest Ti, czyli Twoja główna (jeśli jesteś intp :D )

Niestety nie znam angielskiego, dogadam się ewentualnie po słówkach. A po polsku jest tego niewiele. Zupełnie nie wiem, o co chodzi z tym fi i ti.

 

Zgadza się ta tendencja do myślenia, chaotyczność. Nie jestem typem zupełnie introwertycznym raczej ambiwertycznym, idee przychodzą mi do głowy, kiedy mowie i podczas dyskusji. Wiele rzeczy mi się klaruje, kiedy z kimś rezonuję. Dobrze się odnajduje wśród ludzi, ale co za dużo to muszę odpocząć, mam dużo znajomości, ale takich na prawdę to garstka. Nie otwieram się przed innymi łatwo, to dłuższy proces, nawet tu na forum gdzie jestem anonimowa, nie mam ochoty „ujawniać” siebie jakoś bardzo, stad pewnie mylne postrzeganie, bo to tylko urywek rzeczywistości. Nie jestem precyzyjna a raczej nieszablonowa, nigdy nie wiem jak się zachowam, bo to zawsze wyniki wielu czynników i okoliczności, potrafię zaskoczyć nawet samą siebie.

2 godziny temu, Amperka napisał:

To chyba ten typ INTP.

Właśnie dlatego tak Cię typowałam,  bo zauważam podobieństwa w  opisach Twoich odczuć do własnych,  tendencję do przekształcania standardowych sytuacji w bardziej oryginalne, oraz do abstrakcyjnego myślenia. Wiele rzeczy się zgadza, np. to że  INTP nie będzie patrzył na zewnętrzne pozory.

 

Ja mam zawsze problem ze schematami. Kojarzę ich tyle, że  w większości zachowania mnie śmieszą, albo wydają mi się zbyt wystudiowane, wyuczone, sztuczne. Dotykają mnie rzeczy tylko realnie autentycznie. Czasami ludzi postrzegam w formach zwierzęcych, albo w jakiś analogiach do czegoś. Sytuacje wydają mi się w umyśle kliszami, pojawia mi się myślenie w myśleniu, mam bogatą wyobraźnie, wszystko wizualizuję natychmiast i to jest często przerysowane wewnętrznie. Potrafię się śmiać z jakiegoś wyobrażenia którego nie przyjęłam płasko i dosłownie (tak mam często) i ktoś inny może tego nie rozumieć.

 

Nie akceptuje u siebie poczucia ugrzecznienia, udawania, nie-prawdy. Wyjątkowo rzadko wchodzę w związki i to jest zawsze dłuższy proces, nie wyobrażam sobie, że w celu rozładownia napięcia seksualnego, umawiam się z kimś ot tak.  Jak wystrzeliłaś z tym opisem, że jak jesteś w relacji to nie widzisz potrzeby chwalenia na okrągło, to  mi się wiele zgodziło. Po prostu my nobilitujemy swoją obecnością;) :D A tak na serio INTP trzeba czasami wprost powiedzieć to zawsze coś wymyśli, choć raczej nie będzie to miało typowej formy. W sprawach godowych  trzeba się liczyć, że  choć wszystko u INTP jest bardzo ważne, to nic nie jest za poważne.

 

 

No i jeszcze to moje przekrzywione patrzenie odnosi się do tego, że te mega ekspansywne i niby uczuciowe osoby, co rusz przerzucają uczucia na kogoś innego. Wystarczy popatrzeć na świat celebrytów. Ja zawsze się zastanawiam jak oni to robią. Tu im się wali życie, typu Hakiel zrozpaczony, zostawiła go Cichopek, chwilę później Hakiel juz z nową partnerką, albo rozpisują się w Internecie czy na pierwszych stronach gazet że ich miłość jest astralna i jedyna w swoim rodzaju by za chwilkę obrzucać się publicznie inwektywami, albo tasować się partnerami jak w modzie na sukces. Zupełny brak powagi, zinfantylizowanie świata uczuć.

 

 

2 godziny temu, Amperka napisał:

Ty @Anna jesteś dobrym obserwatorem, tak myślę. Potrafisz czytać ludzi. Ja Ciebie jeszcze nie rozgryzłam, chociaż mam pewne odczucia. Wydaje mi się, że Ty ciągle sobie tak ze spokojem ewoluujesz - ale bez presji, tak na czillu.

Nie mam raczej takiego luzu. Podoba mi się, że jesteś  ekspresyjna i otwarta, napisałam że czuję zazdro, że miałaś fajną rodzinę pochodzenia gdyż u mnie było zupełnie odwrotnie.

 

Mój pierwszy chłopak, z którym byłam pól roku, był bardzo fajny i dosyć pasowaliśmy do siebie, generalnie było dobrze, ale oboje byliśmy mocno poblokowani. Mieliśmy taka przyjaciółkę która była psychologiem klinicznym wiec zapytałam jej co według niej jest nie tak. Ona mi odpowiedziała "on się boi kobiet, ty mężczyzn".  I tak było faktycznie, on miał agresywną dominującą, rządząca matkę. Mój ojciec też był agresywny. Stad nasze blokady. Jak w wyniku jakiejś bzdury rozstaliśmy się, jego zaraz dopadła kobieta, która była prototypem jego matki, a mnie ktoś, kto bardziej przypominał mojego ojca. Zrealizowaliśmy rodzinne schematy. U mnie trwało to krótko, on w wyniku zaciążenia wybranki ożenił się z nią i potem ona, co chwile zachodziła żeby nie musieć pracować, a on będąc wrażliwcem został takim "dostawcą" napędzanym fochami i krzykiem, eh.

 

 

 

 

Edytowane przez Anna
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Anna napisał:

Mój pierwszy chłopak, z którym byłam pól roku, był bardzo fajny i dosyć pasowaliśmy do siebie, generalnie było dobrze, ale oboje byliśmy mocno poblokowani. Mieliśmy taka przyjaciółkę która była psychologiem klinicznym wiec zapytałam jej co według niej jest nie tak. Ona mi odpowiedziała "on się boi kobiet, ty mężczyzn".  I tak było faktycznie, on miał agresywną dominującą, rządząca matkę. Mój ojciec też był agresywny. Stad nasze blokady.

Jak w wyniku jakiejś bzdury rozstaliśmy się, jego zaraz dopadła kobieta, która była prototypem jego matki, a mnie ktoś, kto bardziej przypominał mojego ojca. Zrealizowaliśmy rodzinne schematy. U mnie trwało to krótko, on w wyniku zaciążenia wybranki ożenił się z nią i potem ona, co chwile zachodziła żeby nie musieć pracować, a on został takim "dostawcą" napędzanym fochami i krzykiem, a to taki wrażliwiec, eh.

Ale myślisz, że da się wyjść z tych schematów, czy to już jest po sprawie?

Czy podobają Ci się podświadomie tacy despotyczni mężczyźni?

Ja mam ten luz, że mi się od razu mój mąż spodobał, bo po prostu jest taką (powiem brutalnie), lepszą wersją mojego taty. Ma wszystkie atuty, które ma mój tata, plus kilka dodatkowych swoich. Jedyna cecha, która ich różni, to przedsiębiorczość: mój tata potrafi na wszystkim zrobić biznes, mój mąż to typ intelektualisty. Ale to ja mam akurat po tatusiu, więc jest ok.

W ogóle jeszcze liczysz na to, że komuś się tak zawierzysz, czy walizki zawsze będą stać w przedpokoju? Nie musisz pisać szczegółowo, tak tylko chcę wiedzieć, co by mnie czekało, gdybym nie była w małżeństwie. Mi się wydaje, że ja już bym chyba nie potrafiła się w nikim zakochać, gdybym np. została sama z jakichś względów.

Z tego co czytam, to jesteś kompletnie świadoma wszystkich mechanizmów. Czyli np. nieobecny ojciec - motyw ucieczki w pracoholizm w życiu itd. Ja niezbyt jestem w tym wszystkim zorientowana, tyle co tutaj na forum poczytam: legendarne schematy, schematy. Czyli jak wiesz jaki miałaś dom, jakie przeżycia, jaki okres dojrzewania, to już jest po tasowaniu i praktycznie jak masz słabą kartę, to już niewiele możesz zdziałać. Tak to trzeba rozumieć?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Amperka napisał:

 

wskakuję z zaskoczenia na barana, podduszam szyję łokciem i mówię obniżonym głosem "Strzeż się, to znowu ja - Twój monogamiczny gwałciciel"... ogólnie żenadix.

 

 

Skisłam 😂😂 jestem pod wrażeniem @Amperkarozgryzłaś mnie po jednym komentarzu, jestem faktycznie takim trochę trzpiotem 😉 ale z tego, co czytam to Ty tak trochę też 😉

@SzatanKnigdy nie patrzyłam na swoje zachowanie pod takim kątem, dziękuję, że zwróciłeś mi na to uwagę. Natomiast jeśli chodzi o wsparcie psychologa, czy terapeuty, to mam świadomość, że sama wszystkiego nie naprawie, chociaż bardzo bym chciała. I namawiam od pewnego czasu swojego męża, żeby poszukał pomocy u specjalisty, ale póki co mi się opiera 😉 taki mam uparty egzemplarz 😂 A z drugiej strony nie chcę go też za bardzo naciskać, bo taka terapia z przymusu chyba traci trochę sens. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, Amperka napisał:

Czy podobają Ci się podświadomie tacy despotyczni mężczyźni?

Można śmiało powiedzieć, że ja sobie trochę życie skomplikowałam na  starcie, ale tylko raz byłam w takim związku. Zresztą  na początku  był ten "przyjemny", ogłupiający  love bombing, ale w rzeczywistości  nie jestem typem męczennicy, nie byłam potem nigdy z nikim przynajmniej agresywnym. Ten mężczyzna zresztą inicjalnie wydawał się o 180 stopni inny i oddalony od schematu mojego ojca. Był to typ poety, lubił dużo czytać, w zasadzie przyciągnęła mnie jego inteligencja, która na pewno była powyżej normy, pamiętam jak się rozpłakał kiedy zobaczył biedne dziecko,  potem diametralnie potrafił zmieniać nastroje . W trakcie okazało się, że jest poważnie chory, miał chorobę dwubiegunową, i  kiedy byliśmy razem nie był zdiagnozowany, a ja nie wiedziałam co się właściwie dzieje, dlaczego ma dwie rożne twarze, dlaczego mnie idealizuje, a potem dewaluuje. Potem jak już wiedziałam o co chodziło to było mi łatwiej to zracjonalizować.

 

Co do tego mojego pierwszego chłopaka to bardzo był pracowity i solidny, obowiązkowy  taki trochę romantyk. Ponieważ mieliśmy wspólnych znajomych, kiedyś spotkaliśmy się przypadkiem na imprezie urodzinowej. On był z dzieckiem i tą swoją zoną już w drugiej ciąży. Ona poznała mnie pewnie z jakiś jego zdjęć, albo ktoś jej powiedział kim jestem i zrobiła mu publiczną awanturę z zazdrości. Wyszłam z tej uroczystości bo widziałam jak mu było głupio z tego powodu. Ktoś mi potem powiedział, że ona potrafi mieć takie wyrzuty nerwów i jest mega zazdrosna i kontrolująca. I raczej tak już zostało, nie wiem.

54 minuty temu, Amperka napisał:

Z tego co czytam, to jesteś kompletnie świadoma wszystkich mechanizmów. Czyli np. nieobecny ojciec - motyw ucieczki w pracoholizm w życiu itd. Ja niezbyt jestem w tym wszystkim zorientowana, tyle co tutaj na forum poczytam: legendarne schematy, schematy. Czyli jak wiesz jaki miałaś dom, jakie przeżycia, jaki okres dojrzewania, to już jest po tasowaniu i praktycznie jak masz słabą kartę, to już niewiele możesz zdziałać. Tak to trzeba rozumieć?

Co do schematów to myślę, że sporo przepracowałam, natomiast jak wychodzisz z takiego kochającego, akceptującego, spokojnego, wspierającego środowiska to jest ogromny plus na starcie. Zresztą obie moje siostry mają "w miarę" udane małżeństwa,  a pochodzimy z tego samego domu, wiec dom też niczego nie przesądza. Nie wierze też w żadną determinację.

 

 

Edytowane przez Anna
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Amperka napisał:

Ale myślisz, że da się wyjść z tych schematów, czy to już jest po sprawie?

 

Da się wyjść i wręcz powinnaś jeśli one są negatywne.

Znaczy ta druga osoba służy jako lustro w jakimś sensie do tego byś przyjrzała się jeszcze raz temu co było by naprawić to co ma być i co będzie.

 

Takie relacje nie służą by jeden drugiego męczył czy maltretował w nieskończoność tylko by spojrzeć na swoje dzieciństwo na siebie i by się uzdrowić i uwolnić z tego co nas zatruło i to samo powinna zrobić druga strona.

Nie bez powodu ciągnie nas do reprezentanta rodzica z którym mieliśmy w dzieciństwie największy problem. Nie bez powodu kobiety ciągnie do wzoru ojca również czy panów do wzoru ich mam.

 

Jednak zanim zaczniemy wieszać na partnerze psy warto zauważyć, że widocznie reprezentujemy jakieś cechy nieuświadomione, które również drugiego bolą i są krzywdzące dla naszego partnera/reprezentanta rodzica.

Takie relacje działają jak magia jeśli są dobrze wykorzystane, najczęściej jednak takie relacje się kończą nie z powodu złych intencji ale w dowalaniu sobie najczęściej bez naszej wiedzy, przynajmniej na początku.

Pytanie co jeśli dwie takie jednostki wykonają pracę i czy nadal będzie "chemia"? Tego to nie wiem, nie szukałem odpowiedzi na to pytanie ale sam byłbym ciekaw. 

Podejrzewam, że albo się takie osoby rozejdą lub wejdą na "wyższy stopień wtajemniczenia" ale jak jest naprawdę to póki co nie wiem.

 

@Summer

 

Sprawdź sobie jeszcze czy nie jesteś osobą współuzależnioną tak nawiasem mówiąc - tak dla siebie. Przejrzyj kilka publikacji na ten temat i tematykę naprawiania innych w tym męża tak apropos.

Edytowane przez SzatanK
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się pytam, co tu się w tym temacie odpierdala?! 

Tytuł widziały? 

To nie pierdzielić smutów tylko chwalić nas!! 

 

Ps. Fajnie poczytać o życiu, tym zwyczajnym w swoich różnych odcieniach.

Złapać trochę autentyzmu w przeciwieństwie do tych wszystkich historii o czadach, mokebe, alfach i kwadratowych szczękach, będących zasłoną dymną na widok której chuj więdnie w przedbiegach. 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.