Skocz do zawartości

Czy brak dzieci czyni z człowieka koniec końców "przegrywa"?


Rekomendowane odpowiedzi

Zawsze mnie zastanawia, czemu do tych "super rzeczy" jak posiadanie dziewczyny/żony/dzieci/lepszego samochodu/nowej komórki... to trzeba, w tym przypadku  mężczyzn, przekonywać, reklamować je, używać perswazji (np. efektu stadnego - "bo każdy tak robi"), czy jak w tym temacie sugerować, że jest się przegrywem?

 

Intuicja mi podpowiada, że to raczej osoby mające/zastanawiające się nad posiadaniem dzieci chcą swoją decyzję czymś poprzeć, mieć jakieś wsparcie, bo same nie są tego pewne - tej swojej "biologii".

  • Like 15
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, eknm2005 napisał:

Intuicja mi podpowiada, że to raczej osoby mające/zastanawiające się nad posiadaniem dzieci chcą swoją decyzję czymś poprzeć, mieć jakieś wsparcie, bo same nie są tego pewne - tej swojej "biologii".

Sami się w to wpieRdolili jak śliwka w gÓwno i teraz chcą innych ściągnąć za nogi do swojego piekiełka żeby nie czuć się tam samotnie.

  • Like 4
  • Dzięki 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, SzatanK napisał:

Pytanie kieruję szczególnie do grupy ludzi 37 i dalej. Czy macie wrażenie, że coś was ważnego omija, jak to widzicie?

Miałem ciężką przeprawę z Chorym psychicznie Ojcem Alkoholikiem,

o czym już wcześniej Braciom pisałem.

Zawsze miałem problemy zdrowotne  z uwagi na problemy z płucami.

Mam obniżoną odporność, Nie mam zasobów.

Poza tym patrząc introspektywnie: nigdy nie chciałem mieć Dzieci.

Tyle o mnie.

Pytanie: czy homoseksualiści, a także osoby niepełnosprawne powinni mieć Dzieci ?.

 

  • Like 5
  • Smutny 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każda świadoma jednostka, sama sobie to osądzi wewnętrznie. Ja nie mam, coraz częściej o tym myślę. Co ciekawe, obecnie moi koledzy patrzą na mnie z zazdrością (brak dzieci) i tu uwaga jena moja koleżanka stwierdziła - dobrze pokierowałeś swoim życiem, ja wpierdolona w dwójkę dzieci, z dwoma facetami, dziś rozumiem - to nie były najlepsze geny.  Ojciec jednego dziecka boryka się z glejakiem + chlanie - żenada. (oczywiście nie śmieję się z choroby) W życiu różnie bywa.  

Edytowane przez zuckerfrei
  • Like 13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brak dzieci nie czyni z człowieka przegrywa. Tak samo jak ich posiadanie. Wszystko zależy od indywidualnej sytuacji.

 

Wspomniana tu wyżej racjonalizacja swojego wyboru - tak, jest, ale nie przeceniałbym tego zjawiska. Jako bezdzietny nie czuję się z tego powodu "lepszym" od dzieciatych - nie czuję się wygrańcem. Nie czuję się też przegranym. Dostrzegam korzyści, jakie mam dzięki temu, że nie mam dzieci, jak i potrafię dostrzec, co potencjalnie dobrego mnie ominęło.

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko zależy od indywidualnych przekonań i potrzeb.

Ja mimo że mam 37+ nie mam dzieci i mieć nie chcę.

Jestem szczęśliwy tak jak jest.🙂 Mam pasję, mam kasę, kobietę/ kobiety i za nic w świecie nie chce dzieci.

Dlatego też dużą wagę o ile nie największą przywiązuje do zabezpieczenia by nic się nie przytrafiło.

Życie mam tylko jedno i chce je przeżyć tak bym JA był szczęśliwy. A szczęście wg. mnie to jak największy komfort psychiczny.

 

Trochę trąci egoizmem ale czasem takowy jest konieczny.

  • Like 5
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sobota + alkohol lub inne używki + Rezerwat + @SzatanK + rezerwatka @Barry = Przepis na temat na ścianę hańby. 

 

Moim zdaniem przegrywem jest wpadka i potem racjonalizacja sobie tego faktu (widoczne też na forum), że to dziecko widziane raz na kilka miesięcy (alienacja rodzicielska) jest źródłem szczęścia.

Podobnie jak użeranie się z typową p0lką, ze względu na wspólne dziecko. :lol:

Edytowane przez Morfeusz
  • Like 5
  • Dzięki 6
  • Haha 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brak dzieci na pewnym etapie Cię ścina psychicznie (np.przy długich staraniach o dziecko).

 

Dla chcących mieć dziecko, a nie mogących ich mieć, to po prostu zostaje:

a) ciągle starania o poczęcie, czy o utrzymanie ciąży

nie wychodzi, nie zgadzasz się na to, by ciągle walczyć, to

b) adopcja

nie zgadzasz się na to albo nie możesz adoptować, to

c) musisz się godzić z faktem braku dziecka. 

Chęć przelania niespełnionej miłość/roli i tak na kogoś lub na coś będziesz musiał/a przeznaczyć (dziecko w rodzinie, pies, praca z dziećmi, praca zawodowa, pasja). Zdarzają się destrukcyjne substytuty (czy nawet wypadkowe) niespełnionej miłości rodzicielskiej (nałogi, stany maniakalne, wprowadzanie toksycznych ram w relacjach).

 

Brak dziecka w wyniku nie znalezienia odpowiedniego partnera/partnerki, to inny temat (w skrócie mówiący, że masz problem z tworzeniem i utrzymywaniem KONKRETNYCH relacji).

 

Najistotniejsze - idzie najprawdopodobniej system, który nie będzie potrzebował niewolnika...przepraszam, człowieka, więc zdrowa polityka prorodzinna będzie hasłem wyłącznie na papierze.

 

Osoby, które nie chcą mieć dzieci - temat oczywisty.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, matthewx napisał:

Przegrywem jest robienie dzieci nie mając dobrych genów i odpowiednich warunków finansowych, mieszkalnych itd.

Tak, i nie. 
 

Bo w szerszym kontekście gospodarka potrzebuje wszystkich.
Wychuchany synek z średniej klasy nie będzie przerzucał  paczek w Inpoście bo to będzie dla niego uwłaczające, nie będzie układał bruku, nie będize latał po budowie.
A jak będziesz miał samych takich synków i córeczki to będziesz miał z jednej strony olbrzymie bezrobocie ( synkowie czekają na dream job)  a z drugiej masę pracodawców  mających  masę wakatów (fizycznych, nie prestiżowych)
A taki synalek jak juz się złamie to pójdzie przrzucać paczki w jakimś Almere w Holandii, nie lokalnie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Libertyn napisał:

Wychuchany synek z średniej klasy nie będzie przerzucał  paczek w Inpoście bo to będzie dla niego uwłaczające, nie będzie układał bruku, nie będize latał po budowie.

 

Rekombinacja genów idzie zdaje się do 6-ego pokolenia. Do tego dochodzi randomizacja, więc to nie jest wcale takie proste jak sugerujesz. Tzn. wcale nie jest powiedziane, że syn/córka intelektualistów będzie tym "wychuchanym synkiem", talentem i chlubą rodziny. Może urodzić się zupełny przeciętniak, a nawet dziecko z jakąś istotną wadą genetyczną, pomimo że rodzice i dziadkowie mieli świetne geny.

 

To jest właśnie ten niedeterminizm i nieprzewidywalność życia, które we mnie osobiście zawsze wzbudzały wątpliwości: czy moje dziecko będzie "udane"? Mam przypadek w dalszej rodzinie, gdzie syn dwójki intelektualistów cieszących się dobrym zdrowiem urodził się z wadą genetyczną i jest niezdatny do samodzielnego życia w społeczeństwie: I grupa inwalidzka i ubezwłasnowolnienie. Nie muszę pisać, że zajmowanie się takim dzieckiem 24/7 całkowicie przewróciło do góry nogami życie jego rodziców... 

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Libertyn napisał:

Bo w szerszym kontekście gospodarka potrzebuje wszystkich.
Wychuchany synek z średniej klasy nie będzie przerzucał  paczek w Inpoście bo to będzie dla niego uwłaczające, nie będzie układał bruku, nie będize latał po budowie.
A jak będziesz miał samych takich synków i córeczki to będziesz miał z jednej strony olbrzymie bezrobocie ( synkowie czekają na dream job)  a z drugiej masę pracodawców  mających  masę wakatów (fizycznych, nie prestiżowych)
A taki synalek jak juz się złamie to pójdzie przrzucać paczki w jakimś Almere w Holandii, nie lokalnie.

Masz rację. Zjawisko, które opisałeś to: "Kalifornizacja potrzeb", do czego doprowadził także nasz system edukacji.

Absolwenci studiów wyższych odrzucają oferty pracy, które mogliby podjąć nawet po szkole średniej czy średniej zawodowej.

Poza tym młodzi chcą żyć tak jak ich rówieśnicy na zachodzie. No i mamy problem.

Szkoły i Uniwersytety rozbudziły aspirację i ambicję młodego pokolenia.

Mój Kolega ze studiów nie mógł odnaleźć się na Polskim rynku pracy i wyjechał

z Żoną do Irlandii, gdzie pracuje fizycznie ale jest zadowolony. 😀

Żona też jest zadowolona bo w Irlandii ma lżejszą pracę niż w Polsce i lepiej płatną.

Nie zamierzają wracać.😀

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie nazwałbym kogoś przegrywem z tego względu.

Wydaje mi się, że taka osoba sama najlepiej opisze jak się z tym czuje i czy nazywa się przegrywem. 

 

Sam o dzieciach na razie nie myślę, bo młody jestem i z tej perspektywy w ogóle widzę małe szanse na to. 

 

Tak w ogóle, to @SzatanK chciałem Cię przeprosić za moje niezbyt wyważone odzywki w Twoją stronę typu bluepill niegdyś i przy tym chamskie negowanie spraw, o których nie miałem pojęcia oraz o niezbyt lotny komentarz w jednym z Twoich tematów.

Odpuściłem jakąś ilość negatywnych emocji i teraz widzę co było grane. 

 

Miało pójść na priv, ale z racji, że tamte odzywki były publiczne, to i niech to będzie publiczne. 

 

Pozdro. 

Edytowane przez Adalberto
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, SamiecGamma napisał:

 

Rekombinacja genów idzie zdaje się do 6-ego pokolenia. Do tego dochodzi randomizacja, więc to nie jest wcale takie proste jak sugerujesz. Tzn. wcale nie jest powiedziane, że syn/córka intelektualistów będzie tym "wychuchanym synkiem", talentem i chlubą rodziny. Może urodzić się zupełny przeciętniak, a nawet dziecko z jakąś istotną wadą genetyczną, pomimo że rodzice i dziadkowie mieli świetne geny.

Zostawiając genetykę, chodzi o wychowanie, otoczenie i tło początkowe. 
Ludzie garną się wzwyż drabiny. 
Nie są skorzy zejść niżej bo nie są tak inteligentni jak rodzice. Rodzice też raczej się łatwo nie pogodzą z tym że syn z mamy prawniczki i taty architekta  będzie kasjerem w biedrze na stałe. Zwłaszcza jak jest jedynakiem

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Adalberto napisał:

Tak w ogóle, to @SzatanK chciałem Cię przeprosić za moje niezbyt wyważone odzywki w Twoją stronę typu bluepill niegdyś i przy tym negowanie spraw, o których nie miałem pojęcia oraz o niezbyt lotny komentarz w jednym z Twoich tematów.

 

Miało pójść na priv, ale z racji, że tamte odzywki były publiczne, to i niech to będzie publiczne. 

Jeżeli coś faktycznie takiego miało miejsce to zapomniane i wybaczone nie przejmuj się tym więcej 🙂 

 

30 minut temu, Adalberto napisał:

Odpuściłem jakąś ilość negatywnych emocji i teraz widzę co było grane. 

 

Cieszy mnie mnie Twój progres, autentycznie i jeśli mogłem w czymś pomóc to super :) 

 

Dziękuje wszystkim za dotychczasowe odpowiedzi.

Edytowane przez SzatanK
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.