Skocz do zawartości

Szczyt sukcesu w Polsce od zera wśród waszych znajomych


Strusprawa1

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Weszły mi do głowy podczas jednej monotonnej pracy dwa bardzo ciekawe tematy (za drugi zabieram się jak się za niego zabrać...) i stwierdziłem, że zrobię krótką przerwę by to napisać nim zapomnę. 

Często widzimy i marzymy o sukcesie jak o życiu "synusia tatusia" jak u Dana Bilzeriana - ogromna willa z basenem i siłownią, zabawy z najpiękniejszymi kobietami, najlepiej w grupie oraz wycieczki po pustyni na quadach by skończyć na strzelnicy strzelając z najlepszych zabawek. Oczywiście ten gość to odziedziczył. Dla mnie idealnym marzeniem jest willa jak i Vince'a z Postal 2. Innym przykładem, który szczegółowo opisać drogę do niego jest Felix Dennis - autor książki "Jak zdobyć bogactwo", który sam od hipisowego biedaka wzbogacił się do miliardera przez pracę, firmę i ryzyko, co opisał w swojej książce (gość był z Anglii).

Życie praktyczne też pokazuje, że połączenie bycia pracowitym (zaspokajanie popytu w ekstremalnym stopniu na rynku najczęściej przez posiadanie firmy) i takie życie jak u Bilzeriana to mit, gdyż z neuronaukowego punktu widzenia do robienia rzeczy trudnych i nudnych (umiejętność konieczna) trzeba mieć zdrowy układ nagrody, a przy takim życiu nie da się nie mieć rozwalonego układu dopaminowego. 


Jak "osiągnięcie szczytu kariery/bogactwa" i wykorzystywanie tego wygląda o u was/waszych znajomych? Czy macie znajomego, który urodził się na małej wiosce, bardzo dobrze się uczył, po czym po dobrej politechnice lub uczelni medycznej tak swoją pracą się dorobił, że w wieku 30 lat żył w willi lub coś podobnego? (to raczej przypadek dużej inteligencji, z czym sam się spotkałem u niektórych znajomych, ale także przy tym należy dodać brak rezygnacji z dochodzenia do celu, morderczą pracowitość i sztukę skupienia). 
Zastanawia mnie czy to jest możliwe. Sam znam bogatych ludzi, ale nie różnią oni się za wiele po zdobyciu bogactwa (z pracy) w zachowaniu, podejściu do ludzi niż przed. 

Fakt faktem tym wątkiem pokazuję raczej cechę zamiast "entrepreneur" bardziej "wantpreneur", który szuka, patrzy, myśli, ale nigdy nie dochodzi do celu... Taaak...

 

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Strusprawa1 napisał:

wygląda o u was/waszych znajomych?

Osobiście (z tego co mi wiadomo) to znam tylko jedna osobę z mojego towarzystwa, która sama dorobiła się grubych milionów, gościu starszy o jakieś 10 lat. Zaczynał praktycznie od zera, a dzisiaj ma potężną firmę. Co ciekawe nie szaleje i nie szasta pieniędzmi, raczej bym powiedział że bardzo oszczędny. Ma nowe auto, ale też nie na pokaz, jakąś łódkę (nie jacht), małe mieszkanie za granicą. Nie oszczędza jedynie na hobby, ale nie są to też jakieś potężne pieniądze. 

 

Jeśli chodzi o młodszych to lekarze - oni w wieku ~34 lata stabilnie i chata z działką za coś koło 800k, dzisiaj warta spokojnie 1.2mln. Jeden inżynier z kredytem, ale też stabilna firma, mimo kryzysu nie narzeka. 

 

Znam też tych co dziedziczyli duży hajs: jeden inwestuje w nieruchomości, pracuje, trochę imprez, ale raczej pod kontrolą. Drugi - chyba już "Warszawka" odbiła, coś tam próbował pracować, ale nie wyszło, także bezpieczniej jak po prostu korzysta z majątku. Co ciekawe ten pierwszy od młodego uczony pracy, ten drugi rozpieszczany. 

 

W sumie wielu ma własne firmy, żyją na fajnym poziomie, ale często wsparte jest to kredytami.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wśród znajomych willi z basenem nie ma nikt. Raczej polska klasa średnia. W większości pracownicy na etacie lub JDG, mikro przedsiębiorstwa itp. Mieszkanie, bliźniak lub dom wolno stojący. Wszystko okupione latami pracy ( w tym też nauki). Dodatkowo podparte kredytem lub wyprzedażą sreber rodowych. Lekko niema.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Strusprawa1 napisał:

Jak "osiągnięcie szczytu kariery/bogactwa" i wykorzystywanie tego wygląda o u was/waszych znajomych? Czy macie znajomego, który urodził się na małej wiosce, bardzo dobrze się uczył, po czym po dobrej politechnice lub uczelni medycznej tak swoją pracą się dorobił, że w wieku 30 lat żył w willi lub coś podobnego?

Zdefiniuj mi najpierw "szczyt kariery i bogactwa" ;)

Bo willa za milion (w obecnych czasach to już dużo mniej realne) w wieku 30 lat wcale o tym nie musi świadczyć, częściej o zdolności kredytowej na daną chwile, pozwalającą sfinansować taki zakup. Pasywa, które widać na pierwszy rzut oka mogą być w sporej części finansowane nie z posiadanych aktywów, ale ze zdolności kredytowej. Sporej, fakt, ale i możliwe, że wykorzystanej pod korek. Moim zdaniem zamożności nie definiuje się wprost przez to, co widać z posiadanych i dostrzeganych przez otoczenie zabawek. Bo można się bardzo pomylić.

 

Zamożność (albo realną klasę średnią) definiowałbym bardziej ilością posiadanych aktywów, które pozwalają na podtrzymanie standardu życia przez okres X, bez wykonywania jakiejkolwiek działalności zarobkowej.

 

A bogactwo to jeszcze inaczej bym zdefiniował :)

  • Like 9
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znalem goscia co wygral w totka pare baniek . Jednakze szybko odszedl z tego swiata wiec sie nie liczy . W polin bez ukladow i pochodzenia dorobisz sie tylko garba a nie grubej kasy /wymiernego sukcesu . 

Edytowane przez thyr
  • Like 1
  • Haha 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oskarki trwonią kasę, jest taka książka Sekrety amerykańskich milionerów i dokładnie pokazuje że prawdziwy milioner z kasą na koncie/ w akcjach to z wyglądu taka klasa średnia co się nie afiszuje kasą. Reszta czyli ultra bogacze to promil i można ich pominąć, natomiast ci bardziej widoczni to aspirująca do milionerów klasa średnia co ma pełno długów i kredytów/leasingów. Zwykle dentyści, prawnicy itd. Wyglądają na milionerów, kwaczą jak "milionerzy" w tv, ale w praktyce to też ludzie żyjący na krawędzi, na pokaz, aby zazdrościli.

Poza tym jak człowiek trochę zarobi to sam fakt świadomości że może wejść do salonu po nowe dobre auto i kupić za gotówkę już u wystarczy, a w praktyce jeździ 10 letnim autem. Sporo jest takich ludzi którzy wiedzą że lepiej się nie afiszować, bo to przyciąga problemy.

 

Oj Struś uciekł z innego poczytnego tematu, a już myślałem że to jego taki rezerwat, to się chwali!

 

 

A i w stolicy mieszkanie 60 metrów gdzie mieszka babcia od prl-u potrafi kosztować milion i to w cale nie standard willi, więc tych milionerów na papierze sporo jest.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, maroon napisał:

Tak. Kolega był celnikiem i brał łapówy. W latach 90-tych postawił pierwszą wypasioną willę w prestiżowej podwarszawskiej miejscowości.

To musiały być czasy ;)

 

Kapitanie, namierzyliśmy 50 kg kokainy!

Mówicie, że znaleźliście 40, tak?

Tak, oczywiście. Znaleźliśmy 35.

Edytowane przez Obliteraror
  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Strusprawa1 napisał:

Oczywiście ten gość to odziedziczył. Dla mnie idealnym marzeniem jest willa jak i Vince'a z Postal 2. Innym przykładem, który szczegółowo opisać drogę do niego jest Felix Dennis - autor książki "Jak zdobyć bogactwo", który sam od hipisowego biedaka wzbogacił się do miliardera przez pracę, firmę i ryzyko, co opisał w swojej książce (gość był z Anglii).

Życie praktyczne też pokazuje, że połączenie bycia pracowitym (zaspokajanie popytu w ekstremalnym stopniu na rynku najczęściej przez posiadanie firmy) i takie życie jak u Bilzeriana to mit, gdyż z neuronaukowego punktu widzenia do robienia rzeczy trudnych i nudnych (umiejętność konieczna) trzeba mieć zdrowy układ nagrody, a przy takim życiu nie da się nie mieć rozwalonego układu dopaminowego. 

Strus jak Cię czytam to czuje coś podobnego jak do swojej matki tylko różnica jest taka że do matki czuję sympatię i niechęć jednocześnie a do Ciebie podziw i żal. Podziw za zaparcie a żal, że chcesz dobrze, starasz się - jednak mam świadomość że raczej mała jest szansa osiągnięcia czegokolwiek tam sobie życzysz metodami jakimi operujesz.

 

Jak Edison i Tesla drapieżnik dymający geniusza który miał umysł wszech czasów a musiał robić czasowo przy łopacie bo nie radził sobie w życiu, jak to kiedyś pisałeś że nie podoba Ci się że idiota zarabia miliony i mówi że czytanie jest dla debili(chyba ten TATE) a Ci co pchają ludzkość do przodu mają problemy od 1 do 1. Masz rację tak jest i mi tez jest przykro tylko raczej tego nie zmienimy i można się kopać z koniem albo jak wąż dostosować do warunków.

 

Ja sam byłem taki jak Ty do 14 roku życia same 5-6 i z pogardą patrzyłem na dresów coś nich nic nie będzie a los chciał że to ze mnie nic nie było bo oprócz książek jest jeszcze życie w  którym byłem kopany w dupę chyba z każdej możliwej strony aż nie zacząłem się zmieniać(głównie mindset) i wiem z perspektywy czasu że nie byłbym dziś tak gdzie jestem gdyby nie zdarzenia które się wtedy wydarzyły i jestem za nie wdzięczny.

 

Jak miałem 18 lat rzuciłem szkołę przez sytuację i problemy w jakie się wpakowałem i nakreślę Ci scenariusz a nawet 2:

1. Poświęciłbym się nauce za młodu i zrobił inżyniera i dziś pracowałbym za 3-4k pln w fabryce mydła czy innych nawozów, albo jako tester jakości i tak aż do zmiany pracy albo czekania 10-20 lat aż awansuję a bez odpowiednich cech charakteru które trzeba MIEĆ albo ZBUDOWAĆ masz na awans na wysokie stanowisko małe szanse. Tak to wygląda mniej więcej u przeciętnego człowieka.

 

2. Rzuciłem szkołę jak miałem 18 lat i zacząłem pracować, zajmować się biznesem i dziś jestem w miejscu w jakim nigdy bym nie pomyślał że będę; nie jestem jak to określasz super bogaczem z willą i haremem ale na 100% kilka długości dalej niż by wyglądało moje życie gdybym poszedł scenariuszem nr1 a szkołę dokończyłem zaocznie dopiero zeszłego roku ze wstydu i takich tam bo mnie gniotło.

 

Z perspektywy czasu czy było warto rzucić się życiu w objęcia i spalić w atmosferze? Tak, jeśli nie chcesz aby Twoje życie przypominało za 20 lat dzień świra to warto jest zagrać niestandardowo nie bez kozery szóstkowicze pracują dla trójkowiczów a garniturowcy dla podkoszulkowców.

 

Wspomniałeś Denisa którego książki są świetne a spójrz na takiego Roberta Gryna albo Bransona oboje dorobili się fortun w branżach w jakich nie mieli kierunkowego wykształcenia a odnieśli spektakularne rezultaty i zwróć proszę uwagę że oboje nie byli wybitnymi, zdyscyplinowanymi uczonymi wręcz przeciwnie.

 

 

Obejrzyj to i sam sobie postaw równanie jak wygląda u Ciebie wartość rynkowa. Gdybyś dał mi do wykonania podobne równanie 10 lat temu i dziś to wyglądało by tak o:

10lat temu

8 lub 9*1*1= 16 lub 18 na możliwe 1000

dziś

5 lub 6*7 lub 8* 7= 245 albo 336 na 1000 możliwych

 

Człowiek wykorzystujący 336/1000 swoich możliwości zajdzie na pewno dalej niż ktoś działający na 18/1000.

 

Życzę sukcesów czymkolwiek się zajmujesz 👍

  • Like 8
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Maszracius_Iustus napisał:

Jak Edison i Tesla drapieżnik dymający geniusza który miał umysł wszech czasów a musiał robić czasowo przy łopacie bo nie radził sobie w życiu, jak to kiedyś pisałeś że nie podoba Ci się że idiota zarabia miliony i mówi że czytanie jest dla debili(chyba ten TATE) a Ci co pchają ludzkość do przodu mają problemy od 1 do 1. Masz rację tak jest i mi tez jest przykro tylko raczej tego nie zmienimy i można się kopać z koniem albo jak wąż dostosować do warunków.

Otóż rozróżniam i w wątku o Tate'u (?) o tym samym pisałem, że bogaci są ci, którzy pchają świat do tyłu (promowanie degeneracji).

28 minut temu, spacemarine napisał:

Sekrety amerykańskich milionerów

Miałem o niej wspomnieć w wątku, ale mi uleciało. Czytałem ją jakiś rok temu i jest świetna. Omawia niemal wszystko co potrzebne. Odpowiedź z tej książki na temat "jak być bogatym" - "bądź minimalistą, inwestuj w to co się zwraca, pracuj ciężko na swoim niezależnie jak to wygląda" i tym podobne. Trochę uleciało, więc trzeba będzie wrócić.

30 minut temu, spacemarine napisał:

Oj Struś uciekł z innego poczytnego tematu, a już myślałem że to jego taki rezerwat, to się chwali!

Zmęczony jestem byciem specjalistą od geopolityki i militariów. 

 

Godzinę temu, Obliteraror napisał:

Zdefiniuj mi najpierw "szczyt kariery i bogactwa" ;)

No właśnie dobre pytanie. Teoretycznie nie ma końca. W niektórych coachowych (dla beki używam tego słowa, ale wiadomo o jakie środowisko chodzi) takim celem jest "wolność finansowa" (też nie podoba mi się to słowo, ale wyjaśnia o co chodzi).

  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Strusprawa1 napisał:

Czy macie znajomego, który urodził się na małej wiosce, bardzo dobrze się uczył, po czym po dobrej politechnice lub uczelni medycznej tak swoją pracą się dorobił, że w wieku 30 lat żył w willi lub coś podobnego? (

W tym zdaniu kryje się cały Twój problem myślę. Po pierwsze, zakładasz (ciekawe czy na poziomie świadomym czy nie), że tylko sukces można osiągnąć będąc po politechnice (dobrej) lub uczeni medycznej. Nie zakładasz, że sukces można osiągnąć po uniwerku (uniwerek to nie tylko kierunki humanistyczne), lub po innego typu szkołach.

 

Znam gościa co np. studiowanie olał. Po maturze poszedł na studia zaoczne ale poszedł tylko na pierwszy zjazd i studia olał ja zobaczył pierwsze zajęcia... Zadowalil się matura i dyplomem technika, dziś ma jeden z zawodów branży budowlanej, pracowników, dom pod miastem, żonę i dziecko a w młodości był w kilku różnych znanych miejscach. Wiadomo, na początku musiał się natyrac samemu ale trafił w miejsce, trafił w czas a każdy zainwestowały pieniądz inwestował w siebie lub sprzet. Zaczynał od młotowiertarki i szlifierki kątowej z Castoramy które kupił za hajs ze zbioru śliwek u siebie na wiosce a dziś ma właśnie firmę, pracowników. Pytanie czy to dla Ciebie sukces?

 

Znam kilka innych przykładów (branża IT) ale tam to pomagali wydatnie rodzice konkretną suma pieniężną i ukierunkowaniem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Dassler89 napisał:

 że tylko sukces można osiągnąć będąc po politechnice (dobrej) lub uczeni medycznej. Nie zakładasz, że sukces można osiągnąć po uniwerku (uniwerek to nie tylko kierunki humanistyczne)

Nie, nie sądzę tak. Sam jestem po informatyce (akurat kończę magistra w sumie szczerze mówiąc, stąd pytanie około-takiego tematu), a nie jest to ani inżynier ani medyczne. 

 

Tak, bez studiów też można osiągnąć. Da się dorobić jako fachowiec i także nie jest to współcześnie takie złe (20 lat temu inaczej się na to patrzyło, a dzisiaj jest brak rąk do pracy w tego typu branżach).

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Strusprawa1 napisał:

takim celem jest "wolność finansowa" (też nie podoba mi się to słowo, ale wyjaśnia o co chodzi).

 

IMO całkiem dobre określenie :) Często jest tak, że jeżeli masz więcej, rosną Twoje wydatki (i to w sumie normalne). A to może być drogą w kiepskim kierunku, jeżeli w pewnym momencie nie powiesz stop.

Wolność finansową może mieć i bogaty rentier, którego aktywa generują mu rocznie np. kilkanaście milionów z dywidend i innych inwestycji, jak i cżłowiek bez większych potrzeb w zakresie luksusu, którego majątek pozwala na spokojne życie bez większych szaleństw.

 

Wszystko w głowie siedzi.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Często rosną koszty wraz z rosnącymi zarobkami i wydatkami. Nagle merc w leasingu za 4 koła na mc robi się na 7k i budżet przestaje się spinać bo za tyle jest jeszcze rata kredytu za mieszkanie i bogacz z stolicy z 20k netto ma problem. A o prostu kupił sobie koszty, bo srał wyżej niż du$e miał. Jasne czasem trzeba przewalić kase a nie dziadować, raz się żyję, ale ja obserwuje takich niby bogaczy, a jak przyjdzie kryzys to ich zmiecie z planszy jak te kredyty/leasingi jeszcze pójdą w górę o 50%.

Edytowane przez spacemarine
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, spacemarine napisał:

Nagle merc w leasingu za 4 koła na mc robi się na 7k i budżet przestaje się spinać bo za tyle jest jeszcze rata kredytu za mieszkanie i bogacz z stolicy z 20k netto ma problem.

 

I to tylko świadczy o tym, w jak biednym nadal kraju żyjemy (mimo wielu pozytywnych zmian w ostatnich 30 latach). Niższą, aspirującą klasę średnią od bezdomności mogą dzielić trzy niezapłacone raty kredytu hipotecznego. Nie ja to wymyślłem - tę frazę ;) Mamy sporo ludzi realnie biednych, z trudem zamykających budżet każdego miesiąca, tę wspomnianą aspirującą klasę średnią (którą obecny pierdolnik najbardziej spauperyzuje, niszcząc im tak ciężko wypracowywaną każdego dnia "małą stabilizację", realną klasę średnią (niewielu), klasę średnią wyższą (promil) i ludzi naprawdę bogatych.

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Spokojnie napisał:

Jeden inżynier z kredytem, ale też stabilna firma, mimo kryzysu nie narzeka. 

Wykształcenie jedno, wbicie się w rynek to drugie, wiele zależy od miejsca, czasu, umiejętności, znajomości, trochę szczęścia, okolicy, gdzie szukasz pracy, sytuacji na rynku pracy etc... to czy potencjalnemu pracodawcy spodobasz się, żeby dał tobie szansę i zatrudnił, dyplom inżyniera  pomaga, ale nikt nie nawali tobie nie wiadomo ile na dzień dobry. Ja poszukuje nowej pracy, widzę, ze jest lipa, jeśli tak dalej pójdzie w mojej okolicy rozważam nawet przeprowadzkę za pracą na drugi koniec Polski, jak nie znajdę, to pójdę na te magisterskie uzupełniające od października, tylko jak szukam pracy, to nie szukam na 4 brygady, zmiany  nocne, operatora wózka widłowego, operatora maszyn, gdzie wymagane jest tylko zawodowe, średnie, magazyniera, tylko wyżej.

2 godziny temu, Spokojnie napisał:

~34 lata stabilnie i chata z działką za coś koło 800k, dzisiaj warta spokojnie 1.2mln.

Często na dobrobyt pracują całe pokolenia, dziadki przetarli drogę rodzicom, rodzice potem dzieciom, więc często , jak dobrze jest funkcjonująca rodzina, która wspiera się , często takie dzieci w takiej rodzinie daleko zachodzą, mają dobry start, a to mieszkanie, działka po dziadkach, a to ojciec załatwi prace od pn do pt, żeby można było w weekend studiować, da na samochód, więc do końca nie wiesz, czy ta działkę, która ma po dziadkach np. rodzice, ojciec np. załapał dobrą prace za granicą na zachodzie w latach 90 XX wieku, wcześniej, w tych czasach pracując za najniższa wypłatę w Niemczech można było odłożyć i kupić w Polsce niezłe mieszkanko albo działkę w tamtym czasie.

1 godzinę temu, thyr napisał:

W polin bez ukladow i pochodzenia dorobisz sie tylko garba a nie grubej kasy /wymiernego sukcesu . 

Te czasy powoli idą już do lamusa, jednak nie zmienia faktu, że to jest też ważne.

39 minut temu, Strusprawa1 napisał:

a dzisiaj jest brak rąk do pracy w tego typu branżach).

Wszystko rozchodzi się, za jakie pieniądze, teraz brakuje operatorów maszyn i magazynierów z kwalifikacjami UDT w wielu firmach, jak słyszę, że płacą na dzień dobry 4 lub 5 tyś na miesiąc to mnie to śmieszy :)

 

Nie dziwie się, że brakuje, skoro to są specjaliści, czemu pracodawcy nie są skorzy zapłacić 10 tys albo 15 tyś ? Wiec niestety wszystko rozmywa się o pieniądze.

42 minuty temu, Strusprawa1 napisał:

Tak, bez studiów też można osiągnąć.

Idzie, jednak wielu wymagań korporacyjnych gdzie wymagane jest na dane stanowisko wyższe techniczne, branżowych, ustaw niestety nie przeskoczysz.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam kilku takich kumpli - u nich wszystko kręci się wokół forsy. Forsa=sukces.

"Ten to sobie auto kupił za x tysięcy. Skąd ci ludzie mają pieniądze?"

"Chłop pływa na kontraktach, zarabia 30k miesięcznie. Ebany, też bym tak chciał, he, he"

"Dorobić się tyle, aby się ustawić na resztę życia"

"Dzisiaj w totku kumulacja. Tyle forsy! No muszem zagrać"

Czasami mam już dość tego pierdolenia. To ich nakręca. Piniondz, forsa, kapucha. I najlepiej już, na teraz. Po co się uczyć fachu, inwestować w siebie? Tyrać, zarabiać - a potem władować 100 tys. w bajeranckie auto, aby zrobić na złość byłej (true story). 

Jakie to jest kurewsko nudne. Jeszcze tylko Myszki i kredytu brakuje.

Ja tego nie ogarniam. Dlatego najbardziej lubię kumpla (pisałem o nim niedawno), który robi swoje, wiedzie mu się nieźle - ale nie podnieca się tym, ile kto zarabia, ile kto wydaje. 

 

 

Edytowane przez zychu
  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Strusprawa1 Masz absolutnie złe podejście do robienia pieniędzy. To nie jest konkurs kto bardziej się na zapieprzał i "bardziej zasługuje' tylko kto jest sprytniejszy i odważniejszy. Inteligencja nie równa się spryt. Dodatkowo "ciężka praca" jest przez ludzi zwrotem masowo nadużywanym - trochę na zasadzie virtue signalling. Większość osób mi znajomych które mają jakieś większe pieniądze dorobiło się ich przez większy lub mniejszy przypadek ale raczej nikt tego wprost nie przyzna za to każdy powie że to efekt ciężkiej pracy, wyrzeczeń albo wymyśli inną głupotę stawiająca go w dobrym świetle. Rola szczęścia jest bardzo niedoceniana. Należy pomagać szczęściu zwiększając liczbę możliwych źródeł zarobkowania. Do tego mądra ciężka robota od rana do nocy bez tracenia czasu i mentalnej masturbacji i można mieć dobry efekt bardzo szybko.

Chodzi o działanie, nie o gadanie, czytanie książek i słuchanie podcastów Hubermana i ciągłe czekanie aż będziesz gotowy. Napchałeś sobie do głowy bzdur typu że jak masz rozwalony układ dopaminowy to nie zarobisz hajsu xD No na bank to prawda, potwierdzają to setki muzyków, aktorów i innych maklerów walących koks.

Jakie to ma znaczenie czy Bilzerian miał hajs od ojca czy nie? Gość ma fajne życie, obraca laski, robi co chce i tylko to się liczy - dla niego. Liczy się efekt.

 

 

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy to się liczy ale pracuję z facetem, który w zeszłym roku zrobił habilitację w wieku 38 lat i to w dziedzinie nauk inżynieryjno-technicznych. Facet inteligentny, ale to co go wyróżnia to tytaniczna praca, bo samą inteligencją tego się nie osiągnie. Co ciekawe, po godzinach prowadzi z żoną klub fitness 🙂

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Maszracius_Iustus napisał:

Strus jak Cię czytam to czuje coś podobnego jak do swojej matki tylko różnica jest taka że do matki czuję sympatię i niechęć jednocześnie a do Ciebie podziw i żal. Podziw za zaparcie a żal, że chcesz dobrze, starasz się - jednak mam świadomość że raczej mała jest szansa osiągnięcia czegokolwiek tam sobie życzysz metodami jakimi operujesz.

 

Jak Edison i Tesla drapieżnik dymający geniusza który miał umysł wszech czasów a musiał robić czasowo przy łopacie bo nie radził sobie w życiu, jak to kiedyś pisałeś że nie podoba Ci się że idiota zarabia miliony i mówi że czytanie jest dla debili(chyba ten TATE) a Ci co pchają ludzkość do przodu mają problemy od 1 do 1. Masz rację tak jest i mi tez jest przykro tylko raczej tego nie zmienimy i można się kopać z koniem albo jak wąż dostosować do warunków.

 

Ja sam byłem taki jak Ty do 14 roku życia same 5-6 i z pogardą patrzyłem na dresów coś nich nic nie będzie a los chciał że to ze mnie nic nie było bo oprócz książek jest jeszcze życie w  którym byłem kopany w dupę chyba z każdej możliwej strony aż nie zacząłem się zmieniać(głównie mindset) i wiem z perspektywy czasu że nie byłbym dziś tak gdzie jestem gdyby nie zdarzenia które się wtedy wydarzyły i jestem za nie wdzięczny.

 

Jak miałem 18 lat rzuciłem szkołę przez sytuację i problemy w jakie się wpakowałem i nakreślę Ci scenariusz a nawet 2:

1. Poświęciłbym się nauce za młodu i zrobił inżyniera i dziś pracowałbym za 3-4k pln w fabryce mydła czy innych nawozów, albo jako tester jakości i tak aż do zmiany pracy albo czekania 10-20 lat aż awansuję a bez odpowiednich cech charakteru które trzeba MIEĆ albo ZBUDOWAĆ masz na awans na wysokie stanowisko małe szanse. Tak to wygląda mniej więcej u przeciętnego człowieka.

 

2. Rzuciłem szkołę jak miałem 18 lat i zacząłem pracować, zajmować się biznesem i dziś jestem w miejscu w jakim nigdy bym nie pomyślał że będę; nie jestem jak to określasz super bogaczem z willą i haremem ale na 100% kilka długości dalej niż by wyglądało moje życie gdybym poszedł scenariuszem nr1 a szkołę dokończyłem zaocznie dopiero zeszłego roku ze wstydu i takich tam bo mnie gniotło.

 

Z perspektywy czasu czy było warto rzucić się życiu w objęcia i spalić w atmosferze? Tak, jeśli nie chcesz aby Twoje życie przypominało za 20 lat dzień świra to warto jest zagrać niestandardowo nie bez kozery szóstkowicze pracują dla trójkowiczów a garniturowcy dla podkoszulkowców.

 

Wspomniałeś Denisa którego książki są świetne a spójrz na takiego Roberta Gryna albo Bransona oboje dorobili się fortun w branżach w jakich nie mieli kierunkowego wykształcenia a odnieśli spektakularne rezultaty i zwróć proszę uwagę że oboje nie byli wybitnymi, zdyscyplinowanymi uczonymi wręcz przeciwnie.

 

 

Obejrzyj to i sam sobie postaw równanie jak wygląda u Ciebie wartość rynkowa. Gdybyś dał mi do wykonania podobne równanie 10 lat temu i dziś to wyglądało by tak o:

10lat temu

8 lub 9*1*1= 16 lub 18 na możliwe 1000

dziś

5 lub 6*7 lub 8* 7= 245 albo 336 na 1000 możliwych

 

Człowiek wykorzystujący 336/1000 swoich możliwości zajdzie na pewno dalej niż ktoś działający na 18/1000.

 

Życzę sukcesów czymkolwiek się zajmujesz 👍

Czyli wyjątek potwierdza regułę. 

 

Ja jednak bym tego tak nie generalizował a już stwierdzenie że 6 pracują dla 3 jest raczej wyjątkiem. 

 

Sam post uważamy za słaby w swej istocie i jak że przyziemny. Jednak rozumiem bo gdyż do pewnego czasu dość często słyszałem ".....a skąd ten czy tamten ma kasę !  "

 

Nie wydaje mi się aby wykonanie punktów 1,2,3 , 83 c i 150a z instrukcji na naszym forum dało gwarancje że ktoś odniesiesz sukces. Na pewno rzucanie samorozwoju (jakim jest edukacja) nie jest właściwym wzorem do naśladowania. Prawda jest tak że są osoby które pracują za miliony jak i osoby dla których ktoś zarabia miliony. Wszystko w tym jednak jest oparte o zwykłe "chciejstwo"

 

Z własnego doświadczenia wiem że są osoby które postrzegają mnie jako tego co odniósł sukces. U podstaw tego co udało się uzyskać nigdy nie była potrzeba imponowania, zazdrości że ktoś ma a raczej  nie okiełznany  podziw czegoś co lubię i cenie.  Nadal to istniej we mnie  i nadal tym żyje nigdy ten motor się nie zatrzymał , a pieniądze są tylko efektem ubocznym tego.

 

Moja rada dla autora nie szukają wzoru na bogactwo , sukces a raczej szukaj w sobie tego co lubisz robić i tym się zajmij.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bogactwo i sukces to dla mnie aktywa netto o wartości 1 mln usd, czyli teraz 4.5-4.7 mln zł

 

Dom/ mieszkanie w Wawie na kredyt, suv w leasingu, 30k na miesiąc to żaden sukces i bogactwo wg tych kategorii.

 

Zazwyczaj osoby, które świetnie zarabiają wszystko wydają i mają masę długów konsumpcyjnych i nie akumulują bogactwa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam jeden, dokonały przykład gościa, co wychował się na zabitej dechami wiosce, gdzie psy chujami wodę pompują i bez wsparcia finansowego rodziców, ani kumoterstwa, w wieku 30-paru lat jest tak ustawiony, że robotę ma lekką, mieszka w wielkiej chacie, hajs się zgadza i wozi się drogą furą. Wszystko oczywiście bez kredytów. 

 

Ogłaszam konkurs w postaci zgadywanki, co to za fucha. 

 

Dla zwycięzcy nagroda, w postaci pucharku z czaszki rosyjskiego sołdata. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.