Skocz do zawartości

Szczyt sukcesu w Polsce od zera wśród waszych znajomych


Strusprawa1

Rekomendowane odpowiedzi

4 minutes ago, rkons said:

Uczyć się, pracować, oszczędzać, inwestować i robić tak całe życie, sam tak robię, innego podejścia nie znam, może jestem głupi 

Pełna zgoda. Ja tak robię od 18 roku życia.
mógłbym dzisiaj rzucić wszystko i wyjechać do Azji i żyć tam do końca życia mając się dobrze ale bez dzieci to bez sensu wiec czytam przegrywow z internetu którzy oczekują złotych rad na forum dzięki którym bez ciężkiej i mądrej pracy się wzbogacą po zainwestowaniu w krypto na 3 godziny 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Druid napisał:

Wykształcenie jedno, wbicie się w rynek to drugie

Dokładnie, ale kolega bracował w branży (wiatraki), był dobry w te klocki, jeździł po świecie, ale wpadł na pomysł że na własnej działalności też to może dalej robić i mniejsze ciśnienie, a hajs większy. Znał rynek - wszedł, mając z tyłu głowy że gdyby coś nie pykło, może wrócić do pracy u kogoś. 

 

Godzinę temu, Druid napisał:

Często na dobrobyt pracują całe pokolenia

Tutaj goście 34 lata lekarze, oboje z tego samego rocznika, nigdy bym powiedział że na tej medycynie coś ogarną. Mieszkali blisko granicy, także Niemcy szybko ich wchłonęły z hajsem, a w Polsce się bawili. Potem prywata u nas. Raczej od rodziców nie dostali jakiegoś większego wsparcia, nie wyglądali na zamożnych. Ale masz rację, o spadkach ewentualnych nikt sie nie chwali raczej. Działki na pewno nie dostali, bo w tamtym rejonie było dwóch, trzech właścicieli i to oni zarządzali tym rejonem.

 

Podsumowując - z ustaleń wynika, że ci którzy nauczeni byli od małego do pracy i zapierdalali, ale mieli ambicje ciut wyżej, żeby robić w swoich fachu na własnej działalności, w zdecydowanej większości nie wychodzą poniżej 10k na rękę/msc. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W moim najbliższym otoczeniu przynajmniej trzy osoby zarabiają ok 30 butto na etacie. Ludzi mających ponad 10 znam kilkunastu.

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Myślę, że wyniki będą bardzo różne, glownie ze względu na wiek forumowiczów. Młodziaki powiedzą ze ich znajomi mają 3-4k a 6k to już wow.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam osobiście kilku ludzi naprawdę zamożnych, zarówno tych którzy dorobili się na legalu od przysłowiowej łopaty w Niemczech, jak i mniej czystego podejścia. 

 

Każda z tych osób przejawia pewnego rodzaju problemy wynikające z ogromnego focusu na $ od najmłodszych lat. Z pewnością ciężar który na nich spoczywa nie rekompensują dobra materialne którymi się otaczają. W tym kraju żeby naprawdę zarabiać, to trzeba mieć firmę, a wiąże się z tym masa ograniczeń...

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Barry bo ludziom się wydaje, że hajs z nieba spadnie.. albo szukają jak tu się szybko wzbogacić, a najlepiej szybko i łatwo!

 

Musisz sie uczyć, ciężko pracować, sporo oszczędzać i mądrze inwestować, to nie jest wcale takie proste przy obecnym poziomie inflacji ale da się to zrobić

 

I co najważniejsze - zacząć to robić jak najwcześniej, ja niestety straciłem bardzo dużo czasu i wdrożyłem ten system dopiero w okolicach 30tki - do tego czasu miałem w głowie siano

 

Jeszcze jedno - rozsądnie wybieraj na kim się wzorujesz i z kim spędzasz czas - zasada 'z kim przystajesz takim się stajesz' jak najbardziej jest prawdziwa i będziesz dryfować w kierunku ludzi którymi się otaczasz

Edytowane przez rkons
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Strusprawa1 napisał:

 

Często widzimy i marzymy o sukcesie

 

nie, moje marzenie to spokój i brak zmartwień.

 

Co do twoich wywodów- na dzień dzisiejszy żyjemy w erze milionerów bez złotówki (co w końcu zostaje weryfikowane) dlatego tez ciężko stwierdzić, kto się naprawdę dorobił nie widząc jego stanu konta.

 

Często ci wszyscy ludzie sukcesu i bogacze, którzy patrzą na nas z pogardą są w dużo gorszej sytuacji niż osoba z przeciętnymi zarobkami na etacie.

 

Nie ma znaczenia i nie jest to żadnym wyznacznikiem , że ktoś prowadzi duża firmę, trzeba widzieć, że duża firma to nie tylko duże zyski ale tez duże straty. 

 

Myśle, że ludzie, którzy już naprawdę zbudowali duże bogactwo wcale się z tym nie obnoszą (założyciel ikea).

 

A wszyscy nowobogaccy, którzy maja potrzebę aby wszystkim udowadniać co to nie oni żyją najczęściej z nożem na gardle

 

Takie jest moje odczucie w tym temacie.

 

Ojciec kiedyś dobrze trzymal

sie z gościem, który jest bratem 10 najbogatszego Polaka według listy forbsa. Miałem przyjemność tez widzieć ich majątki - uwierz  mi, te wille na przedmieściach ze sportowym samochodem na podjedzie  prawdziwego bogactwa prawdopodobnie nigdy nie widziały.

 

Dużo by opisywać, jako anegdotkę mogę dodać, że żona tego znajomego sprowadzała z Włoch abażury z kryształami wartości tych tych samochodów.

 

Ogolnie dużo można było by opowiadać, kto widział ten zrozumie.


 

 

Edytowane przez Kacperski
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam takie osoby, ale prawie zawsze ktoś im pomógł. Nie chodzi o to, że to coś złego. W stylu ktoś bardzo spodobał się prowadzącej na uczelni. Bo grzeczny, inteligentny, pracowity i potem był na tyle mocno promowany, że przy zawierusze przy wstępowaniu do Unii został dyrektorem dużej instytucji w okolicy 30 roku życia. Kilka takich karier kojarzę, mniej lub bardziej świadomie kierowanych z jednej i z drugiej strony. Natomiast chodzi mi o to, że były to osoby, które "znajomości wyrobiły" sobie same, w wieku wczesno dorosłym. Umiały się odnaleźć w odpowiednim środowisku, a czasami miały fart. 

 

Znam też dwie osoby, które dorobiły się po prostu prowadząc biznesy. Pierwsza w latach 90 handlowała sprzętem komputerowym. Na przełomie 98/99 sprowadzał z Niemiec całe tiry komputerów, wycofanych z tamtejszych instytucji pod groźbą pluskwy milenijnej (kto dziś jeszcze pamięta?). Kupił za to dom. Raczej nie rozwala kasy, ma drogie zabawki w stylu, auto czy motocykl. Bierze udział amatorsko w rajdach i tyle. Drugi ok 10 lat temu wstrzelił się z produkcją jednego komponentu wykorzystywanego w przemyśle. Dziś jest jednym z 3 może 4 liczących się krajowych producentów. Jak zaczynał dużo firm się za to brało, ale on trzymał standardy i naprawdę ciężko pracował. W domu ma zrobiony pokój do gier komputerowych z symulatorem lotniczym i samochodem. To chyba jedyna fanaberia. Chodzi też na strzelnicę, jednak to już dawno przestało być prestiżowe hobby. 

 

Dwa cytaty na dobranoc:

 

Dopiero niedawno „ciężka praca” stała się powodem do dumy, a nie wstydu z powodu braku talentu, finezji i, przede wszystkim, sprezzatury - Nassim TALEB

 

Każda praca hańbi, a praca kur.. hańbi najbardziej - Maciej Maleńczuk ;).

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Piter_1982 napisał:

Znam takie osoby, ale prawie zawsze ktoś im pomógł.

Trzy osoby o ktorych wspomnialem wyzej, wszystkie wystartowaly bez pomocy. Jedna z nich jeszcze w 2009 miala 700zl z umowy zlecenia, dziś 30 brutto, co ciekawe nie infromatyka, a jedynie wlasne ogarnięcie i dryg do zarządzania zespołem.

Dwoje kolejnych to informatycy, ale też szli od szeregowego pana Zdzisia co myszkę w korpo musi Grażynie podłączyć.

 

Dużo zależy od tego by być w dobrym miejscu i dobrym czasie, odważyć się i złapać okazję. Na przykład zaryzykować i zatrudnić się w w dopiero startującej firmie, wtedy jest szansa że po roku można już awansować jak się jest ogarniętym.

Edytowane przez bzgqdn
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Spokojnie napisał:

Co ciekawe nie szaleje i nie szasta pieniędzmi, raczej bym powiedział że bardzo oszczędny

 dlatego ma miliony, inaczej by nie miał

 

Ludzie w PL są zawistni, jak zobaczą, że komuś się powodzi, to prędzej podłożą nogę, zrobią donos do US  niż  wezmą przykład by iść podobną drogą.

 

 

Współpracowałem kiedyś z jedną osobą, rozwijał swój biznes, dobrze mu szło, miał dużo zleceń i mi zlecał. byliśmy drodzy ale dobrzy.

 

Opowiadał, że kupił nowe auto z salonu, żaden szał, klasa "Golfa" i podjechał nim pod biuro dużego zleceniodawcy i wyszedł dyrektor i powiedział - " jaka ładna nowa fura" -  i zlecenia się od tej firmy skończyły.

 

Inna osoba, właściciel bardzo dużej hurtowni motoryzacyjnej, składu budowlanego, hotelu, restauracji itd (kto to zliczy) - jeździ starym Golfem 4 a na wakacje starą VW T5 i na zlecenia i kontrahentów nie narzeka. 

 

Także jak to widać, skromność i nie obnoszenie się z bogactwem i do tego oszczędność, w naszych warunkach w PL jest raczej wskazane

 

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, rarek2 napisał:

Także jak to widać, skromność i nie obnoszenie się z bogactwem i do tego oszczędność

Dokładnie jakbyś opisał tego mojego znajomego. Gościu myślę że spokojnie z 10 mln ma na koncie, ale żyje skromnie i dalej pracuje i rozwija firmę. Dzieciaki za gnoja pracowały u niego (typu koszenie trawy, sprzątanie i po 6-8h), co prawda dostały po mieszkaniu jak szły na studia, ale resztę (rachunki) sami utrzymują i z tego co wiem pracują, a syn w branży ojca działa, ale w innym państwie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie znam nikogo, kto by z "klasy średniej" (bez znaczenia jak pojmowanej) awansował do "elit".

Znam natomiast trochę przypadków awansu z rynsztoka, do tej powiedzmy "średniej". I nie żebym miał coś przeciwko takiemu awansowi, ale to w moim odczuciu często (nie zawsze!) buce nie mniejsze od tych ze świecznika. Odcinają się zarówno od toksycznych rodzin, jak i pierwszych pomocnych dłoni. Chyba ego nie może znieść prawdy, że w ogóle była bieda w CV.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od cholery mądrych poglądów w tym wątku, aż jestem zaskoczony.

Robić, myśleć, nie dać się zwariować kasie, willa to nie dowód sukcesu w życiu.

Dowód sukcesu to w dzisiejszych czasach pozostanie normalnym.

Przekręty odpuszczam, to inna bajka.

Sukces to żyć tak jak się chce żyć.

Nie potrzebuję nikomu czegokolwiek udowadniać, rolkami banknotów przed oczami w knajpie nie świecę, rzadko wiedziałem ile mam pieniędzy, bo nie potrzebowałem tego wiedzieć, wystarczyło że są.

Chcę panienkę - dzwonię.

Chcę jechać do cieplejszych krajów - jadę.

Kilka dup się podpięło pod te sukcesy, było kilka pięknych okresów, które wspominam po wódce, kilka moich "alpha widows" odzywało i wciąż odzywa się do mnie mając pierwszego męża, drugiego męża, trzeciego męża, ta ostatnia kilka dni temu, wygląda że czas ją skonsumować kolejny raz.

Czarna wdowa, mnie jednak ożywiała, nie uśmiercała i niejeden by marzył o tym co razem robiliśmy.

Cokolwiek by mówić, jeśli to w/w nie jest sukcesem to nie wiem co jest.

100k PLN więcej czy mniej - co to zmienia?

Kto ma więcej luzu?

Ja czy 100k+?

Jedno czego mi trochę żal to to, że byłem długi czas taką cipą.

Ile więcej mógłbym wygrać gdybym nie był to nawet nie chcę myśleć.

Ale nie bądźmy drobiazgowi.

Narzekać nie mogę.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Strusprawa1 napisał:

Czy macie znajomego, który urodził się na małej wiosce, bardzo dobrze się uczył, po czym po dobrej politechnice lub uczelni medycznej tak swoją pracą się dorobił

Tutaj zaskoczę Ciebie, i nie tylko.

Mam dwóch znajomych, jeden skończył podstawówkę, drugi chyba tylko szkołę średnią.

Obaj rozkręcili dochodowe firmy, aktualnie zatrudniają po kilkanaście osób.

Pobudowali ładne domy, jeżdżą nowymi samochodami. Czy to już jest bogactwo ?

Czy to wszystko w kredytach tego nie wiem. W każdym razie są bardzo ogarnięci i są najlepszym przykładem na to, że nie zawsze jest potrzebne super wykształcenie, żeby osiągnąć sukces. Wystarczy mieć łeb na karku. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Leniwiec napisał:

są bardzo ogarnięci i są najlepszym przykładem na to, że nie zawsze jest potrzebne super wykształcenie, żeby osiągnąć sukces. Wystarczy mieć łeb na karku. 

 

Łeb na karku, ale i odrobinę szczęścia. 

W swoim najbliższym otoczeniu mam podobny przykład.

Gość miał dość dotychczasowej pracy, przebranżowił się i zaczynal od zera, kilkanaście lat temu. 

Stan na dziś- kilkudziesięciu pracowników, brak kredytów, kilka nieruchomości i ciekawych inwestycji. 

 

Sam zmienialem kompletnie swoje życie też kilkanaście lat temu. Wyjazd do obcego kraju i start od zera, w czymś zupełnie innym od dotychczasowego zajęcia.

Po kilku latach otwarcie firmy.

Szło lepiej lub gorzej. Co się rozpędziłem, tąpnięcie.

A to kryzys w branży, a to rozpad rodziny i mocne perturbacje z tym związane. 

Od pewnego czasu wiedza i doświadczenie mocno procentują, co jest możliwe bo miałem szczęście poznać odpowiednich ludzi. Choć po prawdzie to sobie te znajomości "wychodziłem".

 

Tu jest kolejny krok do przeskoczenia, bo coraz mniej mi się chce. 

Ma ktoś może dojście do wiedzy, jak się zmotywować w sytuacji, kiedy dotychczasowy poziom jest w sumie najlepszy w życiu, ale jest sporo nowych możliwości i byłoby nieźle po nie sięgnąć? 

@Obliteraror, może Ty? 

 

7 godzin temu, JoeBlue napisał:

Dowód sukcesu to w dzisiejszych czasach pozostanie normalnym.

 

Tak, dokładnie. 

 

Znam sporo przykładów kiedy ludzie zaczęli kręcić biznesy, dostali do ręki pierwsze duże pieniądze i zaczęli sie zachowywać jak dzieci w sklepie z cukierkami.

Efekt taki, że ani pieniędzy ani biznesów już nie ma.

 

Alkohol i duże pieniądze potrafią też sprawić, że ludzie mniej się kontrolują. 

Wtedy potrafi wyjść sporo prawdy o człowieku, kiedy jest pijany lub zaczął być majętny i towarzystwo wokół niego skacze. Bo kiedy masz kasę, ludzie robią się podejrzanie mili, co nie znaczy że prawdziwi. Łatwo sobie wtedy popłynąć. 

Edytowane przez Yolo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Strusprawa1 napisał:

Jak "osiągnięcie szczytu kariery/bogactwa" i wykorzystywanie tego wygląda o u was/waszych znajomych? Czy macie znajomego, który urodził się na małej wiosce, bardzo dobrze się uczył, po czym po dobrej politechnice lub uczelni medycznej tak swoją pracą się dorobił, że w wieku 30 lat żył w willi lub coś podobnego? (to raczej przypadek dużej inteligencji, z czym sam się spotkałem u niektórych znajomych, ale także przy tym należy dodać brak rezygnacji z dochodzenia do celu, morderczą pracowitość i sztukę skupienia). 

 

Ciężko mi powiedzieć, bo zazwyczaj nie znamy całego obrazu. Co mam na myśli? Zazwyczaj ludzie próbują wykreować swój obraz jako osoby, która zbudowała swój sukces sama, bez pomocy rodziców, rodziny, ludzie sami się oszukują, że nikt im nie pomógł, nie dostali spadku ułatwiającego start, wsparcia finansowego na początku działalności gospodarczej, nie wżenili się w dobrą rodzinę. 

 

Piszesz czy znamy kogoś, kto w wieku 30 lat żył w willi lub coś podobnego, po skończeniu studiów? Może jeden przypadek na milion taki jest, ale tak na logikę w wieku 30 lat to nie jest możliwe bez zewnętrznego wsparcia. Zauważ, że to właściwie okres wchodzenia w zawód, choćby medyczny, więc skąd uzbierać na willę w wieku 30 lat, kiedy dopiero co się zaczyna? 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.