Skocz do zawartości

Tego kobiety nie rozumieją - mężczyzna potrzebuje szacunku, kobieta miłości.


Rekomendowane odpowiedzi

13 minut temu, Wielokropek napisał:

Jestem spokojna i nie ma tu żadnego "popłynięcia".

@Wielokropek Okay. No to jest "kobiecy punkt widzenia", który ja odbieram inaczej.

 

Pigułka powstała z inicjatywy kilku feministek 2 fali. Coś w stylu "chrońmy biedne, nie wykształcone dziewczyny z klasy robotniczej". Co ja interpretuję jako szczytny cel. Chyba w tamtym okresie nikomu do głowy nie przyszło, że dając kobietom możliwość kontrolowania poczęcia zadbano o ochronę tych "biednych" i jednocześnie uwolniono chorą stronę instynktu pozostałych. Coś co pracowało harmonijnie przez dziesiątki tysięcy lat.

 

Ile czasu w naturze kobieta mogłaby się zachowywać tak, jak może dzisiaj? Jak długo trwałaby "karuzela"? Miesiąc? Dwa? Trzy? Ale nie 10 lat jak może trwać teraz. Po max trzech miesiącach kobieta zaszłaby w ciążę. Znikłaby z rynku matrymonialnego i... Nie zdążyłaby przyciągnąć do siebie zbyt wielu facetów "głodnych tylko darmowego seksu bez odpowiedzialności i konsekwencji".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, I1ariusz napisał:

Czyli możliwe, że czytałaś "Chama..." Ziemkiewicza, w której on spuściznę wątpliwą szlachty przeniósł na współczesnego inteligenta

Nie, nie czytałam, póki co, czeka w długiej kolejce. Mam na jego temat swoje zdanie i z tego co napisałeś, widzę, że standardowo umie się ustawić. Publicysta z niego, jak ze mnie Monica Bellucci ;) Strasznie pogłębiona analiza u niego ;) 

Genialną analizę (i to w krótkim zdaniu) zrobił Norwid:

 

Polacy są wspaniałym narodem i bezwartościowym społeczeństwem.

 

41 minut temu, I1ariusz napisał:

Jeśli się wczytać w zmiany ustrojowe to nie można nie dojść do wniosku, że nasza uczciwa przedsiębiorczość miała naprawdę marne szanse na starcie - w latach 90-ych. Żyjemy jeszcze echem tamtych czasów.

Widzisz, ja jestem zdania, że żyjemy echem lat 90 na długo przed samymi latami 90tymi ;) 

 

Rozumiem do czego zmierzasz i nie zagłębiając się w szczegóły można się z tym zgodzić.

Godzinę temu, Yolo napisał:

Przyjeżdżają mokebe, bo tu łatwo znajdą. Zawsze się napatoczy ciekawska a egzotyk będzie miał łatwiej, dlatego że jest czymś innym. Nie ma w tym niczego dziwnego. 

Myślenie o Polkach, Ukrainkach i Rosjankach jako o paniach lekkich obyczajów jest zakorzenione poprzez wielodziejowe podbijanie tych krajów i kobietach jako materiale eksportowym.  Nie ma nic dziwnego, że Ukrainki są naprawdę piękne, niestety jest to wynikiem mało ujmijmy to, szlachetnego mieszania genów. Ot, całkiem słynna za pomocą pewnego durnowatego serialu niejaka sułtanka Hurrem (a raczej Aleksandra Lisowska) to nikt inny jak Polka z terenów ówczesnej Rzeczpospolitej, porwana przez Tatarów i sprzedana jako niewolnica. Zaczęła ona okres zwany jako "Sułtanat Kobiet" w Imperium Osmańskim.

 

Takie myślenie o tej części globu ma mnóstwo mężczyzn tu przyjeżdżających. Wczoraj sama słyszałam jakże uroczą rozmowę trzech jak zgaduję- Anglików (po akcencie), którzy robili rekonesans terenu wokół i szukali obiektów do ONS. Pożałowałam, że umiem w angielski. Obrzydliwe.

Edytowane przez Wielokropek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, I1ariusz napisał:

Tenże inteligent doprowadził m.in. do niewykształcenia polskiej przedsiębiorczości otwierając się od razu i bez jakichkolwiek restrykcji na zagraniczny kapita

 

O czym Ty człowieku piszesz. Polski inteligent miał tyle do gadania co żyd za okupacji.

Zachód dogadał się z komuną, jedni przejęli majątek państwa, drudzy zrobili sobie rynek zbytu i rezerwuar taniej siły roboczej, która na nich nagina. 

 

28 minut temu, I1ariusz napisał:

Pogardę wyrażaną m.in. poprzez wieszanie psów na Januszach

 

Ta pogarda bierze się z komunizmu, kultu robitniko- chłopa i wieszania psów ma kułakach- dorobkiewiczach.

Nie pomogło w tym postrzeganiu to, że w warunkach dziekiego kapitalizmu jeden wykorzystywał drugiego bez sentymentu. 

Nie ma w tym żadnej magii, jest ludzka natura. 

 

Kiedy czytam takie rzeczy, zastanawiam się czy ludzie tworzący takie opinie, np. Ziemkiewicz, nie widzą tego że dokładnie te same mechanizmy funkcjonują na zachodzie? Oni tylko obiekt do wykorzystywania lokują gdzie indziej, stać ich na to. 

 

Godzinę temu, Wielokropek napisał:

Jak Ci ciężko z prowadzeniem firmy, to możesz próbować z np. francuskim systemem. 

 

Gorąco polecam wszystkim utyskującym na polski system. Szybciutki wróciliby z podwiniętym ogonem. 

1 minutę temu, Wielokropek napisał:

Nie ma nic dziwnego, że Ukrainki są naprawdę piękne,

 

Polki też są ładne w porównaniu z zachodem. Gdzieś czytałem o dowodach- najpiękniejsze kobiety były z terenów o dużym przepływie ludności, kraje jak np. Polska czy Ukraina i miasta portowe.

 

Najbrzydsze i z problemami genetycznymi pochodziły z zamkniętych enklaw, np. tereny alpejskie. Tam się ludzie mieszali w zamkniętych kręgach. 

 

4 minuty temu, Wielokropek napisał:

Takie myślenie o tej części globu ma mnóstwo mężczyzn tu przyjeżdżających.

 

Przecież to samo widać tutaj, tylko kierunki inne. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Yolo napisał:

Kiedy czytam takie rzeczy, zastanawiam się czy ludzie tworzący takie opinie, np. Ziemkiewicz, nie widzą tego że dokładnie te same mechanizmy funkcjonują na zachodzie? Oni

Nie, po prostu Ziemkiewicz jak każdy sprzedawczyk mówi Ci to, co odbiorca chce usłyszeć.

 

Inteligencja u nas to w zasadzie nie istniała, bo skutecznie ją wybito. Koniec tematu

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Wielokropek napisał:

Nie, po prostu Ziemkiewicz jak każdy sprzedawczyk mówi Ci to, co odbiorca chce usłyszeć.

Na czym niby ma to polegać (jego sprzedajność), bo jak czytam Ziemkiewicza to on bynajmniej nie oszczędza nikogo? To on bodaj ukuł termin: cwaniactwo jest cnotą niewolników. Wcale nie jest tak,  że staje jednoznacznie po jednej stronie. Jest oczywiście prawicowcem i z pozycji prawicowych stawia swoje tezy, ale tego chyba nie da się uniknąć.

 

19 minut temu, Wielokropek napisał:

Inteligencja u nas to w zasadzie nie istniała, bo skutecznie ją wybito. Koniec tematu

Kiedy mówiłem "inteligencja" miałem na myśli inteligencję z przełomu, która zgromadzona była wokół środowisk KOR-owskich z Michnikiem, Kuroniem, Geremkiem itd. na czele. Ziemkiewicz wyjaśnia jak Michnik i jego GW (w tamtych czasach najbardziej wpływowa gazeta w Polsce) przyczyniła się do zatarcia śladów rozkradania państwa przez starą wierchuszkę komuny. Do dziś widać, że tzw. środowisko celebryckie, artystyczne, uniwersyteckie pieje w podobnym tonie do "socjalizmu z ludzką twarzą" (jak nazywał to pogardliwie Herbert).

 

A to, że faktyczną inteligencję przedwojenną wybito to i dobrze, że świadomość w nas się szerzy na ten temat.

 

@Yolo co mi po przykładzie z Francji? Francja nie siedziała 50 lat w oparach czerwonej zarazy i przez ten czas zdążyła wykształcić własny kapitał. Przypomnę, że nominalnie polskie TP SA (realny monopol w Państwie) należało swego czasu do koncernu z Francji. Teraz mogę wymienić 3 wielkie sieci marketów w Polsce, które są z Francji. W Polsce nie ma chyba obecnie jednej z kapitałem Polski. Podobnie jest z bankami. Jeśli teraz mają (we Francji) socjalizm zaprowadzony przez ichne rządy lewackie to pies im mordę lizał. Naturalnie rozbudowa systemu socjalnego w całej Europie prowadzi do złożoności systemu podatkowego, biurokracji i zabijania mniejszego kapitału. Mnie raczej martwi to, co się w Polsce dzieje, a że Justyna Trudeau w Kanadzie zaprowadza zamordyzm... Jasne, że może być gorzej. 

 

Dobra, może zakończmy to gadanie na tym, bo niespecjalnie to w temacie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Yolo napisał:

Nie no, niektóre spostrzeżenia ma dobre

To się nie wyklucza, jak dla mnie. Kolonko też ma sporo racji w niektórych kwestiach i ciekawą historię działalności 😉 

 

38 minut temu, Yolo napisał:
39 minut temu, Wielokropek napisał:

Takie myślenie o tej części globu ma mnóstwo mężczyzn tu przyjeżdżających.

 

Przecież to samo widać tutaj, tylko kierunki inne. 

Tak, ale dzieje się to w stosunku do określonych nacji. Nie wszystkich. Moglibyśmy co prawda wysunąć wniosek o krajach biedniejszych, ale Polska to nie najgorsze PKB 😉

38 minut temu, Yolo napisał:

najpiękniejsze kobiety były z terenów o dużym przepływie ludności, kraje

Ładnie to nazwali 😀 😍 

 

38 minut temu, Yolo napisał:

Tam się ludzie mieszali w zamkniętych kręgach. 

Tak, choćby Habsburgowie z tego słynęli. Ich oryginalny wygląd był powodowany wiekową tradycją tzw chowu wstecznego.

Edytowane przez Wielokropek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@meghan godzina 19.00, a ja dopiero weszłam do domu - zrobilam ok 300 km - miałam sporo objazdów. Jutro o 7.00 zajecia z synem, więc wstanę na 6.00, potem jedziemy na wycieczkę klasową z przedszkola, wrócę, zrobię obiad i wieczorem popracuję, mąż ogarnie wtedy dzieci. Gdyby nie to, że mąż jest czasowo dyspozycyjny bardziej (zawiezie auto do mechanika, rozpali w piecu, potnie drzewo, zawiezie i przywiezie dzieci) musiałabym zrezygnować z części zleceń i byłoby dużo skromniej. Nie ma życia jak na komediach romantycznych. Naprawdę w domach z dziećmi są nerwy, wszystko na odhaczenie. Dzisiaj miałam sporo nieprzyjemności w pracy, więc chodzę nabuzowana, staram się tego nie przenosić na dom, ale jak Ci syn dupskiem z górki zjedzie po trawie w nowej kurtce, to masz ochotę mu uszy pourywać. I tak jest często. Takie po prostu jest życie. Trzeba się dogadywać, nie analizować każdej wady w drugiej osobie, tylko skupić się na zadaniach. Cieszyć się, że możesz polegać na drugiej osobie, że dzieciak jak zachoruje, to jest ktoś drugi - odpowiedzialny, kto go zawiezie do przychodni. Na tym to polega. To jest taka mała codzienna logistyka, są dwie osoby, każdy ma wyznaczone zadania podług swoich możliwości i predyspozycji i jak po kilku latach okazuje się, że żyjecie, jesteście zdrowi, dzieci są w miarę, miarę ogarnietę to możecie sobie zbić piątkę, że daliście radę. Tyle. Może ktoś powie, że można sięgać po więcej w życiu, ale dla mnie to już jest rozbicie banku.

Pomyśl jak w gruncie rzeczy masz fajnie. Mieszkasz z rodziną, masz wsparcie swojej rodziny. Ja jestem zupełnie sama. Poza mężem, nie mam nikogo, komu mogłabym zaufać. A Ty jesteś otoczona ,,swoimi". Poniekąd zazdro :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, I1ariusz napisał:

Na czym niby ma to polegać (jego sprzedajność), bo jak czytam Ziemkiewicza to on bynajmniej nie oszczędza nikogo?

Tak? Nie zauważyłam by w jakikolwiek większy sposób czepiał się PiSu. Może za mało w  "Tyle wizji" z nim w roli głównej oglądałam* a ujmijmy, że ta partia naprawdę ma za uszami, tylko trochę mniej niż Tusk 😉

 

*czasem mam napady autodestrukcyjne i oglądam TVP 😉

34 minuty temu, I1ariusz napisał:

A to, że faktyczną inteligencję przedwojenną wybito to i dobrze, że świadomość w nas się szerzy na ten temat.

 

 

My po prostu nie jesteśmy nauczeni szanowania tej grupy społecznej, abstrahując od tego czy ona istaniała czy nie. Pokłosie widać i dzisiaj, ot choćby poprzez płacę nauczyciela gdzie jako kontraktowy zarabia mniej niż najniższa krajowa, a w odbiorze społecznym jest leniem, który ma dwa miesiące wakacji za darmo i ma wychowywać Twoje dziecko za Ciebie. Ogólne przekonanie, że jak robisz coś w ten deseń to jest to misja* za misyjną płacę 😀 

Wschodnia mentalność i tyle.

 

Edit* IMO coś w ten deseń ostatnio stwierdził minister edukacji 😀 

Edytowane przez Wielokropek
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Wielokropek napisał:

Tak? Nie zauważyłam by w jakikolwiek większy sposób czepiał się PiSu. Może za mało w  "Tyle wizji" z nim w roli głównej oglądałam* a ujmijmy, że ta partia naprawdę ma za uszami, tylko trochę mniej niż Tusk 😉

Raczej nie dlatego, że jest na łańcuszku PiS, ale dlatego, że od zawsze był w opozycji do tych ze strony pełowców, michnikowszczyzny (jak ich nazywa) i lewactwa. Niemniej wcale nie jest taki bezkrytyczny wobec władzy. Po prostu, pewnie nie bez kozery, uważa że z taką opozycją to w ogóle mamy przepierdzielone. Ta opozycja też przez większość tzw. III RP była właściwie mainstreamem. PiS jest nim względnie od niedawna.

 

Cytat

*czasem mam napady autodestrukcyjne i oglądam TVP 😉

 

My po prostu nie jesteśmy nauczeni szanowania tej grupy społecznej, abstrahując od tego czy ona istaniała czy nie. Pokłosie widać i dzisiaj, ot choćby poprzez płacę nauczyciela gdzie jako kontraktowy zarabia mniej niż najniższa krajowa, a w odbiorze społecznym jest leniem, który ma dwa miesiące wakacji za darmo i ma wychowywać Twoje dziecko za Ciebie. Ogólne przekonanie, że jak robisz coś w ten deseń to jest to misja* za misyjną płacę 😀 

Wschodnia mentalność i tyle.

 

Edit* IMO coś w ten deseń ostatnio stwierdził minister edukacji 😀 

Aaa, czyli ty patrzysz z perspektywy pewnej grupy zawodowej. Nie to miałem na myśli mówiąc - inteligencja i pewnie też nie to ma na myśli Ziemkiewicz, gdy pisze publicystykę. Chodzi tutaj o środowiska opiniotwórcze. Nauczyciele wszędzie mają cienko.

Edytowane przez I1ariusz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, I1ariusz napisał:

Nauczyciele wszędzie mają cienko.

Chyba sobie żartujesz 😀 

 

Nie patrzę pod względem określonej grupy zawodowej, tylko podałam najbardziej rozpowszechniony przykład i stosunek społeczeństwa. Mogłabym to rozszerzać dalej, ale po co, jak na tak podstawowym poziomie jak pokazałam jest problem.

 

13 minut temu, I1ariusz napisał:

od zawsze był w opozycji do tych ze strony pełowców, michnikowszczyzny (jak ich nazywa) i lewactwa.

PiS to nie jest jakaś opozycja wobec tego i wątpię by Ziemkiewicz tego nie wiedział. Skupia się na tym co wygodne i nie idzie dalej, ot tyle.

9 minut temu, SzatanK napisał:

Te zdanie Ci się udało.

Szczera prawda.

Zawsze jak coś mi się w życiu za przeproszeniem pieprzy- włączam TVP i z zadowoleniem stwierdzam, że tak nisko jeszcze nie upadłam 😀 

Edytowane przez Wielokropek
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Wielokropek napisał:

Chyba sobie żartujesz 😀 

 

Nie patrzę pod względem określonej grupy zawodowej, tylko podałam najbardziej rozpowszechniony przykład i stosunek społeczeństwa. Mogłabym to rozszerzać dalej, ale po co, jak na tak podstawowym poziomie jak pokazałam jest problem.

Cóż, ja osobiście nie spotykam się, ani nie czytam w opiniach, jakiejś wielkiej awersji do warstwy inteligenckiej. Inna rzecz, że w upiornym korporacyjnym kapitalizmie nie ma miejsca na pewne zawody. Możesz sobie nawet porobić doktoraty, a będziesz dłubała. Tutaj prym wiodą nauki humanistyczne, ale i wiele ścisłych. Nasz rynek jest tak denny, że tylko programiści i lekarze mogą jakoś zarobić.

 

Teraz, Wielokropek napisał:

PiS to nie jest jakaś opozycja wobec tego i wątpię by Ziemkiewicz tego nie wiedział. Skupia się na tym co wygodne i nie idzie dalej, ot tyle.

PiS jest mimo wszystko kulawą wersją sanacyjnego myślenia, które jest choć pro Polskie. Tamte gremia gotowe byłyby sprzedać, jak targowica, całkowicie naszą suwerenność. Sam  się ostatnio zastanawiam czy nie przyjdzie znów nam jej stracić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Wielokropek napisał:
16 minut temu, SzatanK napisał:

Te zdanie Ci się udało.

Szczera prawda.

Zawsze jak coś mi się w życiu za przeproszeniem pieprzy- włączam TVP i z zadowoleniem stwierdzam, że tak nisko jeszcze nie upadłam 😀 

"Cholera znowu mi się nie udało, wszystko się pieprzy! Czas na TVP! 😄

 

Kiedyś wypróbuję tej metody, naprawdę mnie te zdanie rozwaliło. Wyobrażam sobie, że człowiekowi coś się nie powiodło i z takim zadowoleniem włącza TVP, wyciąga chipsy z szafki i się delektuje, że aż tak nisko nie upadł 🤣

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Yolo

@Obliteraror

Ale że odbierany w jaki sposób? 

Obiektywnie ja jak i on do atrakcyjnych nie należymy. Czy mu kiedyś o tym powiedziałam (że obiektywnie ja jak i on nie jesteśmy atrakcyjni, czy ładni, w dodatku małomajętni)? Tak. Raczej potraktował to jako żart. 😎 

Dlaczego miałabym mu piekło zrobić?

Niby jak? Nie jestem niestety czy stety dobra w gnębieniu ludzi.

Teraz uważam to (szpileczki) za pewnego rodzaju sztukę w niektórych relacjach. Kurewsko to brzmi, ale jest to niezwykle efektywna taktyka (studiuję z komornikiem - skurwesyn, któremu ma się ochotę najebać w ryj, ale przyznać trzeba - pieniądze konkretne robi, nawet profesorów bluzga z konkretnym wynikiem).

Z resztą już kiedyś o tym pisałam - cokolwiek tutaj napiszę, muszę liczyć się z tym, że kiedyś to może przypadkowo przeczytać, więc nie pisze się czegoś, czego komuś się nie mówi. Minimalizowanie konsekwencji, że tak powiem. 😎

Ma postawione otwarte karty w każdej dziedzinie naszego małżeństwa.

Z resztą - głupi nie jest, szybciej się zczaił (przed ślubem), że obawiam się z nim tworzyć rodzinę (ekonomia). 

Jednak żywiłam nadzieję, że (Uwaga! Romantyczny bełkot!) uda nam się do czegoś małego dojść na rzecz rodziny (mieszkanie, cokolwiek). Wspólne cele, praca, wyrzeczenia, bo rodzina, wspólna przyszłość; bo mamy siebie... Heh. Pisząc to zanoszę się zdrowym śmiechem. 

Ale czy moje małżeństwo to błąd? Nie. Po prostu nasza relacja nie nadaje się do celu "rodzina". 

 

Oby kiedyś powstał tu taki rezerwat, w którym rady będą udzielane dla młodych dziewczyn, a ode mnie pierwsza rada poleci taka:

Nie wiąż się z młodym chłopakiem, który jest z bidy, a nawet patoli! Nawet jeśli jest ambitny, pracowity, pracuje nad sobą i nie chce mieć nic wspólnego z dysfunkcyjnym domem rodzinnym! Cała wasza młodość pójdzie na zapieprzanie na podstawy dnia codziennego i na nic więcej! Jeśli się dorobicie (mieszkanko, samochód, może dziecko), to nawet nie zdążycie się tym nacieszyć, bo po drodze na pewno:

- dysfunkcyjna rodzina chłopaka będzie Was narażać na problemy natury prawnej i przede wszystkim finansowej;

- w wyniku zapierdolu siądzie wam zdrowie i wygląd dość szybko;

- codzienność będzie walką o wszystko, a w takiej przestrzeni ciężko o dbanie o relację, o samego siebie, a tym bardziej na tworzenie rodziny! 

Miłość (uczucie) to za mało. Nią nie nakarmisz dzieci, nie ubierzesz, nie poślesz do dobrej szkoły. 

 

@Amperka

Oczywiście! Masz rację. Rodzina to nie kalka z Disney. 

Słowo klucz wyłapałam - "uzupełnianie się". Przy moim mężu i z nim nie mam się jak uzupełniać, bo większość rzeczy robię ja. Wypadkowa różnic pomiędzy moim i jego domem rodzinnym, jak i różnic w naszych osobowościach. 

Czy moi (rodzice) mi pomogą? W sensie przy dzieciach? Nie. Oni nie chcą mieć wnuków. Troszku to boli, ale mają takie prawo.

Ale tak - muszę przyznać, że pełny dom mi odpowiada! Życie w moim domu rodzinnym toczy się 24/7. Słychać w sąsiedztwie dzieci. Ktoś przyjeżdża, odwiedza, do kogoś na wieś lecisz po coś. Taka normalność dla mojego mózgu, babskiego mózgu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, meghan napisał:

Dlaczego miałabym mu piekło zrobić?

 

A czy ktoś się tego domaga?

Pytanie brzmiało- czy potrafiłabyś, patrząc w oczy mężowi, powtórzyć mu to wszystko tak, żeby wiedział że nie żartujesz? 

Powiedziałabyś mu, że gdybyś mogła cofnąć czas, nie wybrałabyś go?

Bo takich kandydatów odradzasz. 

 

Mam wrażenie że tam gdzie ludzie widzą szczęście wspólnego dążenia naprzód, dorabiania się, Ty widzisz gorycz. Bo nie dostałaś w pakiecie. 

 

Druga sprawa, to jest Twój mąż. Wybrałaś go. Choćby był brzydki jak noc listopadowa, miałaś swoje powody.

To, co czasem o nim piszesz to jest mocno wybrzmiewający brak szacunku. Nie wolno tak się wyrażać o kimś, z kim stworzyłaś rodzinę i kto się stara. 

Ten biedak pewnie o tym nie wie, ale kiedy trafi Ci się ktoś z wyższej ligii, nie będziesz się dlugo zastanawiać.

To mocno wybrzmiewa, Twoje noedowartościowanie, co ktoś może łatwo wykorzystać, plus Twój skrajny pragmatyzm. 

Obym się mylił, życzę Wam tego. 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Yolo

Kończąc offtop - gdybym była pragmatyczna, to już dawno nie bylibyśmy małżeństwem. 

Tak, miałam swoje powody, za bardzo górnolotne. Tym bardziej po związku, w którym byłam "blee" dla drugiej strony, to (poznanie męża) było jak złapanie Pana Boga za nogi. Schematu nie powtórzę, bo... Nie ma szans na pojawienie się kogoś lepszego i zainteresowanego. Jestem przezroczysta dla mężczyzn (seksualnie), ale to w sumie plus w pracy z nimi. Naprawdę plus.

Tym bardziej nie mam ochoty znowu zostać wybraną z racji tego, że jestem dobrą partnerką i kucharką. O qrwa, nie! 

 

Tym bardziej doceniam fakt, że stara się (choć nieudolnie), więc zrobienie mu rogów, czy rozwodu, to po prostu qrestwo, kopanie leżącego.

Rozjebałby się psychicznie, gdybym coś takiego zrobiła. I wtedy byłaby jeszcze większa lawina problemów od dotychczasowych.

 

Rodzina jest wtedy, gdy jest dziecko. 

 

Czy chciałabym "na gotowe"? Kto by nie chciał?! Jednak są jakieś granice czasowe na "wspólne dorabianie się". Myślę, że 6 lat dało feedback "z tych planów to chuja będzie, chowaj je do kieszeni albo nawet dawaj w kosz!".

Przykre jest to, że mąż nie miałby problemu mieć dziecko na wiecznym wynajmie, posyłając je jak najwcześniejszych do żłobka, przy tym dziecku nic nie zapewniając na start (mieszkanie lub określoną pulę pieniędzy). Koronny argument męża "przecież ludzie się rodzili i rodzą pomimo warunków materialnych." Granda!

 

Określone czynności mają dawać określone rezultaty. U nas zmiana "procedur" nie dała określonych wyników, a to oznacza, że "podmiot jest niewypłacalny", "potencjalny wykonawca nie nadaje się do realizacji projektu". Przecież nie wszyscy muszą mieć dzieci, mieszkania i domy na własność. Fajnie, że to wyłapałam przed "realizacją projektu "rodzina" ". 

"Wieczny dorobek" to kiepska przestrzeń dla rodziny. 

 

Dobrego!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, meghan napisał:

Kończąc offtop

 

To nie jest offtop, przeciwnie. Wciąż nie odpowiedziałaś na pytanie;) 

 

Godzinę temu, meghan napisał:

gdybym była pragmatyczna, to już dawno nie bylibyśmy małżeństwem. 

 

To, że nim jesteście jest z Twojej strony pragmatyczne. Sorry, ale ciepłych uczuć w tym nie widać. 

Lepszej gałęzi nie masz i się nie spodziewasz (a co, gdyby się jednak pojawiła?), jednak nie chcesz tworzyć że swoim mężem pełnej rodziny, stosując śmieszne wymówki*

A to daje możliwość wymiksowania się w każdej chwili. 

Czysty pragmatyzm- brać co jest ale tak, by się zbytnio nie uwiązać konsekwencjami wyborów.

 

Piszę to w oparciu o Twoje wcześniejszei obecne narzekania, gdzie brak szacunku do męża jest dosyć widoczny. 

Nikt nie jest idealny, różnie bywa. Kiedy jednak zdecydujesz się wyjść za mąż, masz obowiązek stać za swoim mężczyzną murem. Wady i problemy omawia się w cztery oczy albo w zaufanym gronie. Można zapytać nawet kogoś obcego.

Ale nie w taki sposób.

Nie masz pojęcia jak podcinająca skrzydła jest taka postawa. A jak realnie potrafią się one u faceta rozwinąć gdy ma prawdziwe wsparcie oddanej kobiety.

 

Jestem ciekaw Twojej reakcji, gdyby okazało się że Twój mąż uwił sobie gniazdko na żeńskim forum, dobrze się tam czuje, a w jego wiadomościach często wybrzmiewa frustracja z powodu Twojej urody. 

 

Rozumiesz teraz o czym piszę? 

 

Tak, u Was czułym punktem jest uroda, u nas sprawczość. 

 

Trochę się do Ciebie przyczepiłem, choć nie ma w tym złośliwości.

To o czym piszesz jest dobrym przykładem braku szacunku. Nawet jeśli sama tego nie umiesz dostrzec. 

 

*jak świat światem, tak to właśnie funkcjonowało. Nie da się inaczej, szczególnie w obecnych czasach i mając wysokie wymagania, jednak nie pochodząc z bogatej rodziny. 

Tak naprawdę to jest kwestia wyborów i pokazuje jasno gdzie są priorytety. 

 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, meghan napisał:

czy rozwodu, to po prostu qrestwo, kopanie leżącego.

Rozjebałby się psychicznie, gdybym coś takiego zrobiła. I wtedy byłaby jeszcze większa lawina problemów od dotychczasowych.

 

Pieprzysz jak potłuczona.

Serio.

Napisze Ci to samo co napisałbym facetowi - cytując Bukowskiego - "Kolejny żałosny kutas płaczący w kącie bo nie może znaleźć swojej cipy".

 

Uważam, że klaps od życia jakim jest rozwód dobrze by Tobie i jemu zrobił. Jesteś z tym gościem z desperacji i litości. Swojej desperacji bo boisz się, że nie znajdziesz nikogo innego, a litości dla niego bo uważasz go za tak mało wartego, iż myślisz że on też nikogo nie znajdzie. Nie ma większego upokorzenia dla faceta niż kobieta, która jest z nim z litości.

 

Stąd wypływa to, że go nie szanujesz i dlatego właśnie tak dużo małżeństw to śmietnik - bo kobieta nie ceni faceta, a on sam jest tak zesrany ze strachu wizją samotności, że łapie się pierwszej lepszej baby jaka na niego spojrzy. I tak to się kręci - nieszczęśliwi ludzie produkują kolejnych nieszczęśliwych ludzi.

 

W tej chwili Ty nie jesteś jego żoną, a mamusią i mu matkujesz i to pokazuje jak oboje jesteście nieogarnięci. Pisze Ci to z perspektywy faceta - jeśli miałbym być w związku to nie po to żeby Pani głaskała mnie po główce i powtarzała, że nic się nie stanie i że razem sobie damy radę tylko po to, żeby mówiąc wprost, na myśl o niej "stawał mi"  z punktu widzenia biologicznego i żebym wiedział, że mam punkt w życiu, do którego, jak ono mnie oklepie, mogę wrócić i usłyszę - "podoba mi się w Tobie to, że nawet jak dostaniesz wpierdol to wstajesz i dalej robisz swoje". To nie są zachowania matki tylko realnej samicy-partnerki bo mamusia nie da Ci ani spraw biologicznych ani motywacji bo powie "synusiu, zostaw to bo zrobisz sobie krzywdę".

 

Czaisz różnicę? To jest właśnie ten szacunek o którym się tu pisze.

 

Jeśli facet nie ma tego w związku nie widzę sensu żeby w nim był.

 

Weź się po prostu za siebie Magda. Przestań się użalać tylko schudnij (zdaje się, że pisałaś o tym), spróbuj rozwinąć swoje kompetencje zawodowe i znajdź lepszą pracę i albo zacznij tego faceta szanować (moim zdaniem to niemożliwe) albo się rozejdźcie bo na ten moment unieszczęśliwiasz już dwie osoby i nie daj Boże mielibyście dziecko - wpieprzysz mu do głowy totalny syf i poczucie bycia gorszym,

 

Czy Tobie czy mi się to podoba czy nie świat to nie jest bajeczka Disneya gdzie na brzydkie kaczątko czeka Grey albo na Nerda piękna księżniczka. Jeśli nie dostałeś/aś dobrych genów lub pieniędzy "z urodzenia" wróżka nie przybędzie i nie odmieni Twojego życia. Albo zrobisz to sama albo zaakceptujesz stan faktyczny i przestaniesz zatruwać życie sobie i najbliższym

 

Jak miałem ok 22 lata zdradziła mnie moja pierwsza LTRka. Olaboga koniec świata :D Z perspektywy czasu to był dar od losu. Ogarnąłem swoje ciało, umysł, potem przyszedł czas na finanse. A wiesz jak? Chodziłem do miejsc, gdzie przebywali ludzie, którzy mieli to co ja chciałem mieć (co wiązało się z potężnym cierpieniem i frustracją) i analizowałem dlaczego oni to mają, a nie ja. I wyszło mi, że nie są ode mnie lepsi tylko albo zaczęli udział w biegu szybciej niż ja albo łatwiej im  się biega (dobry wygląd z urodzenia lub kasa od rodziców). I wtedy postawiłem sobie pytanie - jak to ograć? Poddać się i być zadowolonym z tego co się ma albo zacząć nierówny wyścig.

 

 

Możesz się domyślić jaką ścieżkę obrałem. To nie jest łatwe bo wymaga podejścia "nie uciekaj od bólu tylko mierz się z nim, analizuj i koryguj swoją ścieżkę" ale uważam, że warte bo życie jest bardzo proste - albo starasz się z niego brać to co uważasz, że Ci się należy albo godzisz się ze stanem jaki masz obecnie.

 

To wybór indywidualny każdego z nas.

 

Natomiast najgorsze są smutne p*zdy obu płci, które jedyne co potrafią to użalać się nad sobą bo ciągną w dół i siebie i otoczenie.

 

Przemyśl to sobie bo jesteś jeszcze młoda (z tego co pamiętam przed 30stką) i masz jeszcze czas żeby obronić się przed dołączeniem do starych mentalnie, ziejących jadem do wszystkich ludzi, którzy za swoje własne życiowe porażki obwiniają wszystkich i wszystko naokoło.

 

PS Dokładnie to samo piszę facetom na tym forum bo cała masa z nich skamle i płacze po kątach - nie mam baby, źle zarabiam etc. To weź się za siebie albo pogódź ze swoim losem. Tylko tyle i aż tyle.

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 4
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Wielokropek napisał:

No i powstają jakieś śmieszne twory w stylu ONS, FwB i jakieś LAT-y.

Byłam niedawno w kinie na filmie "Tysiąc lat tęsknoty".  Pod maską disnejowskich klimatów usiłuje się przepchać idee że najlepszym rozwiązaniem dla kobiety jest dochodzący. W filmie akurat w postaci przystojnego dżina. I to niby miało być wyniosłe i piękne. Te nowe związki są tak "przepychane", pop kultura wychodzi naprzeciw. Żyjesz sobie samotnie, nie masz rodziny dzieci, robisz karierę jesteś samowystarczalna, i masz przystojnego (niezwykłego oczywiście) przydupasa od doskoku. On kocha ma się rozumieć i dlatego poświęca się czasami. Choć elektro fale współczesnego świata rozwalają mu mózg, dzielnie przybędzie raz na jakiś czas by poduczyć ze śmiertelniczka, haha…

 

 

@meghan przekorny głos w sobie, trzeba kontrować żeby nie podważać bliskich i siebie. Ty i Twój mąż macie wiele atutów. Z tego trzeba budować dumę. Patrzysz przez pryzmat nie tego, co masz a czego jeszcze nie masz. To prosta droga do frustracji.  

 

Ambicjonizm to cecha ludzi głęboko nieszczęśliwych. Człowiek w normie powinien realizować na spokojnie to, do czego ma serce i powołanie, a nie gonić innych.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, meghan napisał:

Kończąc offtop - gdybym była pragmatyczna, to już dawno nie bylibyśmy małżeństwem. 

Tak, miałam swoje powody, za bardzo górnolotne. Tym bardziej po związku, w którym byłam "blee" dla drugiej strony, to (poznanie męża) było jak złapanie Pana Boga za nogi. Schematu nie powtórzę, bo... Nie ma szans na pojawienie się kogoś lepszego i zainteresowanego. Jestem przezroczysta dla mężczyzn (seksualnie), ale to w sumie plus w pracy z nimi. Naprawdę plus.

Tym bardziej nie mam ochoty znowu zostać wybraną z racji tego, że jestem dobrą partnerką i kucharką. O qrwa, nie! 

Dobra, bo już nie da się czytać tego bzdurzenia... Jaka Ty jesteś górnolotna, wspaniałomyślna, do tego cudowna kucharka i dbasz o partnera, żeby jego psychika to uciągnęła. Po prostu cała na biało, a dla facetów na przezroczysto (ciekawe dlaczego ;) ).

A może to jednak taka bajeczka, w którą próbujesz wierzyć, żeby przykryć inne rzeczy?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Yolo

Jak dla mnie poważne "wymówki".

Dziecko najprawdopodobniej nie będzie miało własnego kąta, dobrej edukacji, DYSPOZYCYJNYCH RODZICÓW (bo będziemy musieli być ciągle w pracy/ach).

Do tego dołóż, że przyjdzie czas gdzie mój teściu będzie całkowicie na naszym utrzymaniu (przechlał całe życie, ma przyznaną czasowo CUDEM rencinę).

Oby żył jak najdłużej? we względnym zdrowiu i oby śmierć miał jak najszybszą, bo gdyby się "położył" fizycznie, to my się z nim "kładziemy" finansowo (opieka, leczenie itd.). 

Nie żalę się, po prostu to są chujowe warunki ekonomiczne i rodzinne, by dzieciaka mieć. 

Choć nasze małżeństwo polega na modelu: zero większych wydatków, bo się ciuła na coś "swojego", to widzę, że realnie finansowo dźwigniemy jedynie zakup (na kredyt) kawalerki. We dwójkę można żyć na kawalerce, ale nie z dzieckiem! A nie sądzę, żeby przyszłość była lepsza, idzie system dojny, więc jakie plany tu robić.

Przy obliczeniach nie sądzę, abyśmy w ciągu dekady kupili większe mieszkanie (gdyby było dziecko na kawalerce).

Dziwię się Wam, Panowie, bo ciągle krytykujecie baby, które za wszelką cenę chcą mieć dziecko, ale jak tu występuje przypadek rozum>warunki>biologia, to i tak jest krytyka! 

 

Tak, mąż usłyszał to samo ode mnie, co tutaj napisałam. Tak, przykro mu się zapewne zrobiło, ale większość wypowiedzi chyba potraktował jako żart.

Mówi, że w jego priorytetach posiadanie dziecka stawia najwyżej, nawet jeśli ono ma się wychowywać na wynajmie i iść w świat tylko z przysłowiowym plecakiem. 

To podejście mnie przeraża.

 

Forum to jedyne miejsce, gdzie mogę być szczera. Użytkownicy, z którymi znam się w realu, to być może powiedzą, że na sm i w kontakcie bezpośrednim uchodzę za kogoś innego (bardziej pozytywnego?). Przecież babom z mojego otoczenia nie będę opowiadać jakie mam problemy i czego nie mam. Pozory trzeba stwarzać, a tym bardziej (szczerze przyznaję) zazdrość wobec większości bab mnie zżera do zieloności, którą w towarzystwie muszę z bólem i wysiłkiem kamuflować. 

 

Co mąż robi powoli mnie już średnio interesuje. Pewnie, piszę całkiem serio, spowiednikowi mówi o swoich trudnościach, przemyśleniach, które potencjalnie mogłyby mnie urazić. Tak się domyślam.

 

@Anna

Ambicje są efektywne, nawet jeśli są lekko toksyczne i w chuj trudne do zrealizowania. Dobry (pod względem efektywności) bodziec. 

Np.otyły chłopak chciałby być Arnoldem Schwarzeneggerem, ale raczej nim nie będzie, ale za to dążąc do tego specyficznego celu: schudnie, poprawi kondycję i stan zdrowia. 

 

@t0rek

Jestem niezwykle szczera, więc się nie wybielam. 😎 W tej przestrzeni (forum), wręcz to babskie samobójstwo i pożywka dla ludzi, dla których redpill, to wręcz kult. 

 

@niemlodyjoda

Do zamierzonego celu zostało mi 3 kg (cel: 60 kg). Schudłam ok.20 kg, nie wiem jaką miałam startową wagę.. Byłam dojebaną lochą, której drugie imię to Efekt Jo-Jo. Fakt, nie zadawala mnie obecny wynik, ale w przyszłości chciałabym jeszcze się wychudzić, ale do tego potrzebuję już speców i poświęcić codzienność pod ten cel. Teraz czuję, że przy obecnej mojej wiedzy i codzienności nie dam rady więcej zrzucić.

Czy siedzę na dupia i narzekam? Nie siedzę, ale tak - tutaj narzekam.

Moja codzienność na rzecz tzw.lepszej przyszłości (zawodowej):

Łącze etat ze stażami i praktykami. Niestety/stety mieszkam na wsi, z małą gospodarunią (dzięki Bogu, że małą!), więc nie ma zlituj - na wieczór i nad ranem wszystko musi być zrobione. 

5:00 rano do 0:00 jestem na nogach, choć w wyniku diety, najchętniej dzień kończyłabym o 21:00. 

Zgadzam się z Twoją wypowiedzią.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

43 minuty temu, meghan napisał:

Mówi, że w jego priorytetach posiadanie dziecka stawia najwyżej, nawet jeśli ono ma się wychowywać na wynajmie i iść w świat tylko z przysłowiowym plecakiem. 

To podejście mnie przeraża.

A sama pogodziłaś się z tym, ile dostałaś od rodziców czy chomikujesz w sobie ból dupy o to? :) 
 

44 minuty temu, meghan napisał:

Jestem niezwykle szczera, więc się nie wybielam. 😎 W tej przestrzeni (forum), wręcz to babskie samobójstwo i pożywka dla ludzi, dla których redpill, to wręcz kult. 

Co? :D 

 

48 minut temu, meghan napisał:

Byłam dojebaną lochą, której drugie imię to Efekt Jo-Jo. Fakt, nie zadawala mnie obecny wynik, ale w przyszłości chciałabym jeszcze się wychudzić, ale do tego potrzebuję już speców i poświęcić codzienność pod ten cel. Teraz czuję, że przy obecnej mojej wiedzy i codzienności nie dam rady więcej zrzucić.

Czy siedzę na dupia i narzekam? Nie siedzę, ale tak - tutaj narzekam.

Moja codzienność na rzecz tzw.lepszej przyszłości (zawodowej):

Łącze etat ze stażami i praktykami. Niestety/stety mieszkam na wsi, z małą gospodarunią (dzięki Bogu, że małą!), więc nie ma zlituj - na wieczór i nad ranem wszystko musi być zrobione. 

5:00 rano do 0:00 jestem na nogach, choć w wyniku diety, najchętniej dzień kończyłabym o 21:00. 

Hmmm... a bierzesz pod uwagę, że waga to składowa całości? Twojej psychiki, emocji, stresu, trybu życia?
Jak się Ciebie czyta, to ciągle wydajesz się osobą bardzo zorientowaną na cel, wręcz ucieczkowo. Coś w stylu "gonię ciągle do przodu, bo jak się zatrzymam, to się rozpłaczę i nie poskładam już do kupy".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, meghan napisał:

 

Do zamierzonego celu zostało mi 3 kg (cel: 60 kg). Schudłam ok.20 kg, nie wiem jaką miałam startową wagę..

 

I zajebiście Magda, pierwszy sukces za Tobą oby tak dalej!

 

Mój post to nie był hejt i naprawdę go sobie przemyśl, szczególnie w kwestii Waszego małżeństwa. 

 

Trzymam kciuki żebyś sobie ułożyła życie na każdej płaszczyźnie.

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.