Skocz do zawartości

Książki o ludziach sukcesu


Druid

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie :)

 

 

Ostatnio po jednym z audycji Marka była mowa o czytaniu książek, dowódców, ludzi sukcesu, którzy będąc w złej, tragicznej sytuacji potrafili z niej wyjść obronną ręką, wygrać albo zarobić. Gdzie fajnie są opisane schematy, jak dojść do czegoś w życiu, przezwyciężyć swoje słabości. Jak znaleźć swoją pasję, odnaleźć boską cząstkę w sobie, talent. Mogą być też książki branżowe, gdzie dany autor pokazuje, opisuje co zrobił, jakie mechanizmy działają, żeby zdobyć sukces w danej branży. Możliwe, że temat był poruszany w innym wątku, jeśli tak było, to proszę o wklejenie linku.

 

Polećcie coś fajnego, konstruktywnego :)

 

 

Książki, które przeczytałem:

51oLDfsp0uL._SR600,315_PIWhiteStrip,Bott

manstein-najlepszy-general-hitlera-b-iex.

twoje-prawo-do-bogactwa-w-iext115548712.

mqdefault.jpg

@9788328380172_31.jpg

od-zera-do-miliardera-18-regul-bogacenia

Audycje, które mnie nakierowały, dały fajny temat na post na forum:

 

 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem z takimi książkami o ludziach sukcesu jest taki, że zamiast dawać ci prawdziwą wiedzę, sprzedają ci jedynie poczucie zdobywania wiedzy. Wielomiliardowy biznes żerujący na ludziach, którzy myślą, że pustkę w duszy wypełnią dzięki skutecznej akumulacji kapitału i poszerzeniu możliwości konsumpcji.

 

Czasu na Ziemi jest zdecydowanie za mało na przeczytanie wszystkich dobrych książek. Dlatego zamiast marnować czas na brandzlowanie neuroprzekaźników poczuciem osiągania sukcesu dzięki czytaniu o sukcesie, polecam zacząć od zadania sobie pytania: dlaczego do działania potrzebuję czytać chłam z pisanym słowem MILION wielkimi literami na okładce?

 

I tu się zaczyna zabawa, bo to nie takie proste pytanie, ale jak nie jesteś współczesnym liberałem-konsumpcjonistą, to zaczniesz drążyć, nawet głębiej niż w swojej byłej. Może przypadkiem tak daleko zadrążysz, że sięgniesz do mądrości starożytnych, a jak już oszalejesz, to do Evoli, a jak będzie z tobą już wystarczająco fatalnie, to do tego ciągnącego nosem dziada ze Słowenii.

  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, PussyJuice napisał:

Czasu na Ziemi jest zdecydowanie za mało na przeczytanie wszystkich dobrych książek. Dlatego zamiast marnować czas na brandzlowanie neuroprzekaźników poczuciem osiągania sukcesu dzięki czytaniu o sukcesie, polecam zacząć od zadania sobie pytania: dlaczego do działania potrzebuję czytać chłam z pisanym słowem MILION wielkimi literami na okładce?

Jest IMO jeden wyjątek wśród książek tego typu - "The Millionaire Fastlane" (stan na sprzed 10 lat, bo wtedy mniej więcej skończyłem z książkami tego typu). Tam gość wprost napisał co zrobił, że tak zarobił, jaki biznes założył, jak go sprzedał, jak odkupił i jak odsprzedał znowu za więcej. Podobnie wtedy wprost napisał, że np. reklamy w TV o 3 w nocy są targetowane w bezrobotnych przegrywów, którzy wierzą w nierealistyczne cuda. Teraz mnie to specjalnie nie dziwi, ale na tle innych cukrujących hurraoptymistycznych książek o sukcesie to był ten wyczekiwany powiew gorzkiej prawdy.
( Ogólnie mnóstwo poradników biznesowych zza oceanu stosowało zabiegi wręcz hipnotyczne wobec czytelnika - typu "z każdą kolejną przeczytaną tutaj stroną zbliżasz się do sukcesu". )

A tak walnę kij w mrowisko i dorzuce jeszcze jeden mit: moim zdaniem wielu ludzi chce wierzyć, że czytanie książek samo w sobie to coś dobrego i szlachetnego samo w sobie. Tak jakby nie było wielu cwanych i bogatych gości z intuicją, którzy tą wiedzę zdobyli używając innych mechanizmów poznawczych: obserwacji, intuicji, słuchania, rozmowy i dedukcji/syntezy na tej podstawie. Po prostu książki są takie wizerunkowo fajne, kojarzą się ambitnie, "nie czytasz - nie idę z tobą do łóżka" i tym podobne pierdu pierdu dla gawiedzi. Ilu psychologiczno-kołczingowych youtuberów lubi się podpierać białym regałem z Ikei najeżonym kolorowymi tytułami (ebookami już trudniej...)  I nie żebym coś miał przeciwko książkom, bo sam czytam sporo (czy to papierowo, czy na czytniku), ale ta otoczka dorobiona do czytania jest dobra dla naiwnych panienek. Znacznie więcej jestem w stanie wynieść z rozmowy z człowiekiem na poziomie i odpowiednią wiedzą, zwłaszcza w tematach psychologiczno-duchowych. 
W branży IT dużo wiedzy zdobywa się metodą prób i błędów oraz googlując różne rzeczy siedząc w gaciach, stąd może moje obrazoburcze wnioski wobec czytelniczego "lobby społecznego" ;) 

 

Edytowane przez t0rek
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, PussyJuice napisał:

Wielomiliardowy biznes żerujący na ludziach, którzy myślą, że pustkę w duszy wypełnią dzięki skutecznej akumulacji kapitału i poszerzeniu możliwości konsumpcji.

 

Zgadza się, jest w tych książkach wiele bredni, rzeczy nie pasujących do współczesnych standardów, ale są też rzeczy mądre, które warto wykorzystać w życiu codziennym, żeby np. zmienić nawyki, sposób myślenia, szukania lepszej pracy etc...

12 godzin temu, t0rek napisał:

W branży IT dużo wiedzy zdobywa się metodą prób i błędów oraz googlując różne rzeczy siedząc w gaciach, stąd może moje obrazoburcze wnioski wobec czytelniczego "lobby społecznego" ;) 

Zastanawiam się nad tym, czy iść na kurs, czy iść tym kierunkiem rozwoju zawodowego, ale to jest temat na inną dyskusję.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Druid napisał:

Zastanawiam się nad tym, czy iść na kurs, czy iść tym kierunkiem rozwoju zawodowego, ale to jest temat na inną dyskusję.

W tym za bardzo nie pomogę. Pomagałem mojej ex wejść w branżę, ale ona była "nerdy" sama z siebie. Jestem sceptyczny wobec przyuczania ludzi, których to nigdy nie kręciło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, t0rek napisał:

Jest IMO jeden wyjątek wśród książek tego typu - "The Millionaire Fastlane" (stan na sprzed 10 lat, bo wtedy mniej więcej skończyłem z książkami tego typu).

Wyszła też po polsku i zdecydowanie warto ją przeczytać. Podobnie jak "Toaletowego przedsiębiorcę" Mike'a Michalowicza.

Bez pieprzenia non stop w stylu "jesteś zwycięzcą" ;)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam zająć się filozofia i odciąć się od tego całego gówna jakim jest ciągły rozwój, osiągnie sukcesów, sława i poklask.

 

Im człowiek dalej w to brnie tym bardziej sobie uświadamia, że jednak szczęścia to nie daje- często wręcz przeciwnie

 

Wszędzie tylko sukces, sława, pieniądze i imponowania innym - jebać to.

  • Like 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minutes ago, Kacperski said:

Polecam zająć się filozofia i odciąć się od tego całego gówna jakim jest ciągły rozwój, osiągnie sukcesów, sława i poklask.

 

Im człowiek dalej w to brnie tym bardziej sobie uświadamia, że jednak szczęścia to nie daje- często wręcz przeciwnie

 

Wszędzie tylko sukces, sława, pieniądze i imponowania innym - jebać to.

Ale kolego to nie jest tak ze to jest jakieś zło wcielone ten cały rozwój. Wielu to po prostu lubi.
Jak znajdziesz swoją nisze, coś co Cię kręci i jesCze będziesz na tym zarabiał to

masz sytuacje win-win.

 

Wielu z nas woli spędzić wakacje w Porto niż w Ustce, wielu chce mieć prywatna opiekę zdrowotna niż liczyć na NFZ. 
Niestety nie ma innej drogi niż rozwój, nikt Ci nie da nic za darmo. 

 

Wszystko jest kwestia proporcji 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam, koledzy, ale czas na tough love - marnujecie czas, czytając bzdury o "ludziach sukcesu". Próbujecie znaleźć tam motywacje, inspirację - a prawda jest taka, że potrzebujecie tu i teraz zadać sobie pytanie: w czym chcecie być dobrzy? Może to być fach, branża, jakaś umiejętność (albo kilka). Gdy już sobie odpowiecie (przynajmniej orientacyjnie) na to pytanie, to zacznijcie, kurła, działać. Nauczcie się języka, zdobądźcie szlify zawodowe, kupcie sobie Poradnik ślusarza - no cokolwiek, byle nie odwlekać tego momentu poprzez czytanie pierdół z gatunku "inspirujące historie". To jest mydlenie oczu, strata czasu i robienie siebie w chuja.

 

Krótko - do roboty, a nie bujać w obłokach. Ogarnijcie dupy, kurła. Biografię Ignacego Łukasiewicza* zawsze warto przeczytać, ale to nie zastąpi uczciwej pracy i nauki.

 

 

https://piw.pl/pl/ignacy-lukasiewicz

 

 

Edytowane przez zychu
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, zychu napisał:

Krótko - do roboty, a nie bujać w obłokach. Ogarnijcie dupy, kurła. Biografię Ignacego Łukasiewicza* zawsze warto przeczytać, ale to nie zastąpi uczciwej pracy i nauki.

 

 Chyba bym się zgodził. Lepiej robić niż czytać. Ostatnio słuchałem jednego z podcastów na temat 2 wojny światowej i tam była mowa o wspomnieniach generałów z różnych stron konfliktu. W większości podobni nie ma za wiele prawdy, przykładem były chyba wspomnienia gen. Pattona,który urósł w Boga wojny,a w Ardenach nie zrealizował żadnego postawionego przed nim celu.  Także raczej jak na fb z ig nikt nie będzie pisał o słabościach, pomyłkach itd.

Edytowane przez ManOfGod
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.