Skocz do zawartości

"Chleb" w słoikach na wiele miesięcy


Rekomendowane odpowiedzi

@Tornado mam w jednej spiżarni puree ziemniaczane w proszku, liofilizowane. Zanim kupiłem więcej to spróbowałem i są naprawdę spoko.

Teraz też widzę, że jest coś jeszcze ciekawego, czyli płatki ziemniaczane suszone. Nawet można kupić "bio", bez chemii. 

Chyba nad innymi formami nie warto się pochylać. Zresztą zawsze można bardzo wydajnie uprawiać w workach z ziemią. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Rnext napisał:

puree ziemniaczane w proszku, liofilizowane

Jak to się ma cenowo?

Gdzie/jak konkrety to namierzyłeś?

....jakieś specjalistyczne sklepy surwiwalowe?

48 minut temu, Ace of Spades napisał:

w puszkach co by się za

Hihraj sie daaalej.

Jak głód/chłód do dipy zajży to posmiechamy we dwa.

Ja za kopca pulpy okraszenej smaluchem, Ty za polsilwera.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Trevor trochę niedostrzegalny jest w tym makaron. Tyle, że nie byle jaki. Przede wszystkim:

- bezjajeczny, sama semolina i woda

- wyciskany przemysłowo (tak, tak) i najlepiej jak przez matryce z brązu/mosiądzu. Łatwo poznać, bo jest lekko chropowaty a nie gładki i śliski (matryce teflonowe)

- suszony w niskiej temperaturze - łatwo poznać, bo jest jasny. Te ciemniejsze, wpadające w jakiś pomarańcz są suszone wysokotemperaturowo i wtedy szlag trafia białka. Praktycznie to jest wypełniacz a nie jedzenie

 

@Tornado jest tego sporo, wpisz hasło w G i będzie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, zuckerfrei napisał:

nie udawaj

Ja?

Broń cię się przeszczepami.

Obrażać się na Columbowską bulwe?

 

Tu chodzi o ilość potasu w piramidzie żywienia na kilolitr w stosunku do masy chleba za ten sam PLN.

 

TY MI TU nie pierdol, wielokrotnie łyżeczką wyjadałem pomarańczową pożywkę.   

 

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 hours ago, Mosze Red said:

No to coś do chlebka ;) 

Świetna sprawa, jednak kupić taką słoninę np. u nas na prowincji to jakaś magia. Same jakieś takie chude płaty, jak mają 2-3 cm to już jest wyczyn. Nie mam pojęcia, głodzą tu te świnki czy co? Ale nasz region jest bardziej mleczarski niż wieprzowy, może to dlatego. 

 

Sam więc jak na razie robię "skwarki w smalcu". Biorę taką "kryzysową" słoninkę, mielę w maszynce na szarpaku bo na krojenie w kosteczkę szkoda mi czasu i roboty a efekt jest taki sam (w ogóle jak ktoś ma maszynkę to zachęcam rozważyć dokupienie sitek, np. z dużymi oczkami, szarpaka czy co tam potrzeba - znacznie poszerza uniwersalność przerobu). Więc jadę na szarpaku, wytapiam odbierając sukcesywnie świeży tłuszcz do słoika na czysty smalec (praktycznie tylko na takim smażę mięsiwa, schabowego z kostką nie da się wówczas z niczym porównać) a na patelni zostają potem świetne skwarki w umiarkowanej ilości smalcu, które sobie potem przyprawiam w trakcie dalszego wytapiania. Osobiście lubię cebulkę i majeranek. Sól to wiadomo. Ale przyprawiam dopiero skwarki przeznaczone na smarowidło, póki nie odbiorę czystego smalcu, nic nie dodaję. No i fajnie można podrasować taki produkt, dodając część słoniny wędzonej. Naprzemiennie też dodaję boczku wędzonego. A potem wszyscy w rodzinie, którzy dostaną słoiczek w prezencie, z wytrawnymi gospodyniami domowymi włącznie, biorą przepis :) Chociaż często jak przestygnie i próbuję pod przyprawienie, to idzie do ponownego przetopu i korekty przypraw. Tylko że ja mam bzika na punkcie smaku, więc to już jak kto chce. I raczej wolę zrobić niedosolone, bo sypnąć szczyptę na chlebek jest łatwiej niż odsalać ;) A ta od Nomarta trochę przeraża mnie ilością soli. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rnext mi też nigdy nie chciało się bawić z krojeniem w kostkę słoniny, zawsze mieliłem na sicie z dużymi oczkami, wtedy wychodzi elegancki smalec z małymi skwarkami. 

 

Spróbuj dodać kiełbasę krojoną w kostkę, smalec wchodzi na wyższy level i w zasadzie nie trzeba tej kiełbasy dużo,  wystarcza jedna laska na 1,5 kg słoniny. 

 

Tyle, że kiełbasa dobra jakościowo i podsuszana.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, Mosze Red said:

@Rnext mi też nigdy nie chciało się bawić z krojeniem w kostkę słoniny, zawsze mieliłem na sicie z dużymi oczkami, wtedy wychodzi elegancki smalec z małymi skwarkami. 

To jest chyba jakiś fenomen pokolenia naszych rodziców, które miało jakby wdrukowane, że trzeba się natyrać i napocić, żeby był efekt ;) Osobiście wszystko upraszczam ("po włosku"), automatyzuję i algorytmizuję. Wystarczą dobre narzędzia, pomysł i odrobina zacięcia eksperymentatorskiego. Moja mama, nie wierzyła, że to co im tak smakuje, było puszczone przez maszynkę. Bo przecież trzeba kroić pół dnia w drobną kostkę! 

 

11 minutes ago, Mosze Red said:

Spróbuj dodać kiełbasę krojoną w kostkę, smalec wchodzi na wyższy level i w zasadzie nie trzeba tej kiełbasy dużo starcza jedna laska na 1,5 kg słoniny. 

A jest to ciekawa myśl, faktycznie. Akurat mam zamrożoną fajną kiełbachę, którą nam mama przywozi od swojego rzeźnika ze Śląska, jako jedną z ultra-niewielu, które mi podchodzą (rzadko mi podchodzą wędliny "sklepowe"). Właśnie taka suchsza, krucha i świetnie przyprawiona. Chociaż przywiozła tydzień temu niby tą samą i już jakoś zmienili recepturę. No nie jest to już to samo. Pewnie "kryzys". Ale mam zapasik tej starej ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.